Naukowe problemy przy pisaniu SF
Moderator: RedAktorzy
- No-qanek
- Nexus 6
- Posty: 3098
- Rejestracja: pt, 04 sie 2006 13:03
- Varelse
- Dwelf
- Posty: 511
- Rejestracja: czw, 13 lip 2006 11:12
@ Flamenco - fabuły dalszej mi nie musisz wymyślać, ja mam pomysł, i to akurat zupełnie inny.
@No-qanek - to chyba musiałby być planeta a la Jowisz (a zresztą Clarke opisywał w "spotkaniu z meduzą" atmosferyczne życie na Jowiszu i chyba mnie w ten sposób podświadomie zainspirowaL)
@No-qanek - to chyba musiałby być planeta a la Jowisz (a zresztą Clarke opisywał w "spotkaniu z meduzą" atmosferyczne życie na Jowiszu i chyba mnie w ten sposób podświadomie zainspirowaL)
Ale tak naprawdę nie miałbym nic przeciwko umieraniu, gdyby nie następowała po nim śmierć - Thomas Nagel
Szczury z Princeton, Nowa Fantastyka 9/2009
Szczury z Princeton, Nowa Fantastyka 9/2009
-
- Nexus 6
- Posty: 3388
- Rejestracja: śr, 27 gru 2006 15:45
Tematowi dokładniej przyjrzę się potem i odpiszę na odpowiedzi.
Przypomniała mi się pewna rzecz. Czytałam fajną książkę o Marsie, gdzie naukowcy pisali często wręcz fantastyczne rzeczy na temat osiedlania ludności na jego powierzchni. I fajnym rozwiązaniem na planetach z niekorzystnymi warunkami wydaje się być terraforming (czyli sztuczne, tworzone przez człowieka dzięki technologiom warunki środowiskowe/atmosferyczne na planecie).
----------
Mam jeszcze pytanko:
Umieściłam planetę, na której rozgrywa się akcja opowiadania, na krańcu Drogi Mlecznej [obojętnie na którym]. Czy w takim przypadku poniższe zdanie będzie prawdziwe, przyjmując, że mamy rok gdzieś 2200, a prom startuje z Ziemi?
"Lot Teicherusem - jednym z czternastu statków-matek - do Uniwersum Ulissesa przy maksymalnym, dopuszczalnym obciążeniu, trwał dwa miesiące i pięć dni."
Wyjaśnienie: Uniwersum Ulissesa to po prostu nazwa Układu, do którego należy planeta (układ nieistniejący w rzeczywistości, lecz stworzony na potrzeby opowiadania)
Chodzi mi o to, czy nie przesadziłam z czasem trwania lotu (czy nie jest za krótki/za długi). Napęd promów można sobie wymyślić, byle tylko nie pokopał fizyki. Podróż ma być normalna - bez żadnych skoków nadprzestrzennych czy teleportacji.
/E: dopiska + przypomniało mi się poniższe.
Może się to komuś przyda:
Nawiązując do życia na obcych planetach.
Jeśli chodzi o organizmy węglowe, które mogły by funkcjonować w warunkach jak marsjańskie (czyli choinkowo niekorzystnych, lecz z parą wodną, tlenem zawartym w glebie i lodowcami), to mogą być to algi, porosty, grzyby i mchy, przechodzą one bowiem szybki proces przystosowawczy. Zasada jest taka: im bardziej rozwinięty organizm, tym szybciej kopnie w kalendarz. Czytałam, że przeprowadzono badania w laboratorium (chyba gdzieś w Rosji) z „atmosferą” stylizowaną na marsjańską i okazało się, że ptaki i ssaki poleciały w kilka minut. Gady i płazy przetrwały kilka godzin. Owady nawet wiele tygodni. Najprostsze formy przeszły w stan przetrwalnikowy. A nasiona grochu, owsa i pszenicy - uwaga! - wykiełkowały, lecz nie były zdolne do reprodukcji.
Przypomniała mi się pewna rzecz. Czytałam fajną książkę o Marsie, gdzie naukowcy pisali często wręcz fantastyczne rzeczy na temat osiedlania ludności na jego powierzchni. I fajnym rozwiązaniem na planetach z niekorzystnymi warunkami wydaje się być terraforming (czyli sztuczne, tworzone przez człowieka dzięki technologiom warunki środowiskowe/atmosferyczne na planecie).
----------
Mam jeszcze pytanko:
Umieściłam planetę, na której rozgrywa się akcja opowiadania, na krańcu Drogi Mlecznej [obojętnie na którym]. Czy w takim przypadku poniższe zdanie będzie prawdziwe, przyjmując, że mamy rok gdzieś 2200, a prom startuje z Ziemi?
"Lot Teicherusem - jednym z czternastu statków-matek - do Uniwersum Ulissesa przy maksymalnym, dopuszczalnym obciążeniu, trwał dwa miesiące i pięć dni."
Wyjaśnienie: Uniwersum Ulissesa to po prostu nazwa Układu, do którego należy planeta (układ nieistniejący w rzeczywistości, lecz stworzony na potrzeby opowiadania)
Chodzi mi o to, czy nie przesadziłam z czasem trwania lotu (czy nie jest za krótki/za długi). Napęd promów można sobie wymyślić, byle tylko nie pokopał fizyki. Podróż ma być normalna - bez żadnych skoków nadprzestrzennych czy teleportacji.
/E: dopiska + przypomniało mi się poniższe.
Może się to komuś przyda:
Nawiązując do życia na obcych planetach.
Jeśli chodzi o organizmy węglowe, które mogły by funkcjonować w warunkach jak marsjańskie (czyli choinkowo niekorzystnych, lecz z parą wodną, tlenem zawartym w glebie i lodowcami), to mogą być to algi, porosty, grzyby i mchy, przechodzą one bowiem szybki proces przystosowawczy. Zasada jest taka: im bardziej rozwinięty organizm, tym szybciej kopnie w kalendarz. Czytałam, że przeprowadzono badania w laboratorium (chyba gdzieś w Rosji) z „atmosferą” stylizowaną na marsjańską i okazało się, że ptaki i ssaki poleciały w kilka minut. Gady i płazy przetrwały kilka godzin. Owady nawet wiele tygodni. Najprostsze formy przeszły w stan przetrwalnikowy. A nasiona grochu, owsa i pszenicy - uwaga! - wykiełkowały, lecz nie były zdolne do reprodukcji.
Ostatnio zmieniony wt, 20 lis 2007 09:27 przez Xiri, łącznie zmieniany 1 raz.
- ElGeneral
- Mistrz Jedi
- Posty: 6089
- Rejestracja: pt, 09 lis 2007 18:36
Oj!
Xiri, największa fizycznie osiągalna prędkość (a przecież wykluczasz skoki nadprzestrzenne, czy inne sztuczki) to prędkość światła. Z taką prędkością (nawet, jeżeli założymy, że nasz statek natychmiast po starcie rozwinie te 300 000 km/sek, co znów fizycznie jest niemożliwe) podróż do najbliższej gwiazdy trwałaby ok. 4,3 roku. Krańce Galaktyki są - przy obecnym stanie wiedzy - dla nas nieosiągalne (twoje założenie, przypominam, - bez żadnych tam dziur pod- czy nadprzestrzennych).
Xiri, największa fizycznie osiągalna prędkość (a przecież wykluczasz skoki nadprzestrzenne, czy inne sztuczki) to prędkość światła. Z taką prędkością (nawet, jeżeli założymy, że nasz statek natychmiast po starcie rozwinie te 300 000 km/sek, co znów fizycznie jest niemożliwe) podróż do najbliższej gwiazdy trwałaby ok. 4,3 roku. Krańce Galaktyki są - przy obecnym stanie wiedzy - dla nas nieosiągalne (twoje założenie, przypominam, - bez żadnych tam dziur pod- czy nadprzestrzennych).
Takie jest moje zdanie w tej materii, a oprócz tego uważam, że Kartagina powinna być zburzona.
-
- Nexus 6
- Posty: 3388
- Rejestracja: śr, 27 gru 2006 15:45
- savikol
- Fargi
- Posty: 407
- Rejestracja: pn, 27 mar 2006 08:04
Xiri, co złego w dziurach? Będziesz musiała polubić nadprzestrzenne skoki, bo zgodnie ze znanym stanem wiedzy materia nie może osiągnąć prędkości światła. I nie pomogą tu fotonowe silniki, żagle na wiatr słoneczny, napęd jądrowy, czy inne cuda na kiju. Choćby nie wiem co, lot z Ziemi do najbliższej gwiazdy zawsze będzie liczony w latach, a krańce galaktyki pozostaną praktycznie nieosiągalne.
Natomiast współczesna fizyka nie wyklucza podróży przez tunele w czasoprzestrzeni, mało tego, największe autorytety uważają, że to właściwie jedyna możliwość na sensowne podróżowanie w kosmosie. Pozostaje oczywiście problem techniczny jak połączyć punkt A z punktem B pomijając odległość między nimi, ale ponoć czasoprzestrzeń jest plastyczna, da się uginać i zakrzywiać, a nawet dziurawić (czarne dziury).
Oczywiście, możesz położyć na to przysłowiową laskę i w swoich opowiadaniach poruszać się z prędkością większą od światła. W sumie piszesz fantastkę, a nie podręcznik fizyki. Nie ma obowiązku kurczowo trzymać się nauki. Chyba, że jest się Jackiem Dukajem, który ogłosił, że następny tom swojego cyklu SF napisze dopiero, gdy fizyka posunie się do przodu.
Jak ktoś się dowali, że piszesz bzdury, możesz iść w zaparte i twierdzić, że twoje SF to old school. W klasycznej fantastyce mało kto używał tuneli czasoprzestrzennych, a jakoś sobie radzili.
Natomiast współczesna fizyka nie wyklucza podróży przez tunele w czasoprzestrzeni, mało tego, największe autorytety uważają, że to właściwie jedyna możliwość na sensowne podróżowanie w kosmosie. Pozostaje oczywiście problem techniczny jak połączyć punkt A z punktem B pomijając odległość między nimi, ale ponoć czasoprzestrzeń jest plastyczna, da się uginać i zakrzywiać, a nawet dziurawić (czarne dziury).
Oczywiście, możesz położyć na to przysłowiową laskę i w swoich opowiadaniach poruszać się z prędkością większą od światła. W sumie piszesz fantastkę, a nie podręcznik fizyki. Nie ma obowiązku kurczowo trzymać się nauki. Chyba, że jest się Jackiem Dukajem, który ogłosił, że następny tom swojego cyklu SF napisze dopiero, gdy fizyka posunie się do przodu.
Jak ktoś się dowali, że piszesz bzdury, możesz iść w zaparte i twierdzić, że twoje SF to old school. W klasycznej fantastyce mało kto używał tuneli czasoprzestrzennych, a jakoś sobie radzili.
-
- Nexus 6
- Posty: 3388
- Rejestracja: śr, 27 gru 2006 15:45
Do dziur i tym podobnych "dziwadeł" nic nie mam. Może źle sformowałam zdanie, że zabrzmiało ono, jakbym nie lubiła tego typu rozwiązań.
Jeśli chodzi o hiperszybkie silniki w kosmosie, to rozwiązaniem mogłaby być taka "bańka" wokół statku, która "izolowałaby" maszynę razem z pilotem i tym samym chroniłaby organizm i statek przed uszkodzeniami.
Jeśli chodzi o hiperszybkie silniki w kosmosie, to rozwiązaniem mogłaby być taka "bańka" wokół statku, która "izolowałaby" maszynę razem z pilotem i tym samym chroniłaby organizm i statek przed uszkodzeniami.
- Hipolit
- Klapaucjusz
- Posty: 2070
- Rejestracja: śr, 08 cze 2005 21:09
Czas na myślenie zawsze się znajdzie. Choćby wtedy, gdy statek będzie startował z planety, szedł zwykłym napędem do miejsca, w którym mozna już użyć "hipernapędu" i odwrotnie u celu podróży.Xiri pisze:Bo w trakcie lotu bohaterowie muszą mieć czas na myślenie :)
Pozdrawiam
Hipolit
Navigare necesse est, vivere non est necesse
Hipolit
Navigare necesse est, vivere non est necesse
- Varelse
- Dwelf
- Posty: 511
- Rejestracja: czw, 13 lip 2006 11:12
Zawsze można spowolnić czas wokół statku. Obiektywnie podróż będzie trwała tyle samo, ale subiektywnie - mniej. Tudzież <protected by copyright>w ogóle nie martwić się o napęd, zatrzymać (albo mocno spowolnić) czas, a ponieważ gwiazdy mają swoje ruchy własne, poczekać, aż taka gwiazda do nas przyleci</protected by copyright>. Ewentualnie - żeby działało w drugą stronę, przyspieszamy czas wokół statku, hibernujemy się, wstajemy po 4 tysiącach lat i jesteśmy na miejscy, podczas gdy obiektywnie mija, załóżmy, rok.
A co do mojej planety, kolega mi radził, tak jak No-qanek, żeby pokombinować z diagramem fazowym. I przy okazji sprostował moje myślenie, wcześniej myślałem, że temperatura parowania spada ze wzrostem temperatury, a tymczasem jest zupełnie odwrotnie.
A co do mojej planety, kolega mi radził, tak jak No-qanek, żeby pokombinować z diagramem fazowym. I przy okazji sprostował moje myślenie, wcześniej myślałem, że temperatura parowania spada ze wzrostem temperatury, a tymczasem jest zupełnie odwrotnie.
Ale tak naprawdę nie miałbym nic przeciwko umieraniu, gdyby nie następowała po nim śmierć - Thomas Nagel
Szczury z Princeton, Nowa Fantastyka 9/2009
Szczury z Princeton, Nowa Fantastyka 9/2009
- No-qanek
- Nexus 6
- Posty: 3098
- Rejestracja: pt, 04 sie 2006 13:03
Xiri, możesz też napisać, że odkryto nowe prawa fizyki i aby podrózować powyżej c wystarczy jakaś sztuczka. Fizyka to nie matematyka - tu nic nie jest pewne. Nierzadko tak bywało, że niemożliwe stawało sie możliwe.
Rozwiazanie Varelsa ma pewną wadę - z takiej podrózy nie sposób wrócić, a przynajmniej nie do swoich czasów.
Chociaż takie opowiadanko z rozjechanym czasem byłoby całkiem ciekawe. Ale to niełatwa rzecz.
(W tym momencie zrozumiałem pomysł Varelse) - no to sprawa trochę się komplikuje. Bo takie spowolnienie czasu czasu jest właśnie efektem OTW (Ogólnej Teorii Względności)
Rozwiazanie Varelsa ma pewną wadę - z takiej podrózy nie sposób wrócić, a przynajmniej nie do swoich czasów.
Chociaż takie opowiadanko z rozjechanym czasem byłoby całkiem ciekawe. Ale to niełatwa rzecz.
(W tym momencie zrozumiałem pomysł Varelse) - no to sprawa trochę się komplikuje. Bo takie spowolnienie czasu czasu jest właśnie efektem OTW (Ogólnej Teorii Względności)
Bo to właśnie ciśnienie/brak ciśnienia odpowiada za przemiany fazowe, a temperatura tylko trochę pomaga :-)I przy okazji sprostował moje myślenie, wcześniej myślałem, że temperatura parowania spada ze wzrostem temperatury, a tymczasem jest zupełnie odwrotnie.
"Polski musi mieć inny sufiks derywacyjny na każdą okazję, zawsze wraca z centrum handlowego z całym naręczem, a potem zapomina i tęchnie to w szafach..."
- Meduz
- Cylon
- Posty: 1106
- Rejestracja: ndz, 19 lis 2006 21:59
Xiri]/b]
- Dziwne, zawsze uważałem, że ludzkie białko ścina się w 43 stopniach C. Dlatego tak ważne jest, aby zbić temperaturę w czasie gorączki.
W googlach znalazłem, że jajka kurze ścinają się już w 60 stopniach C.
To może mi ktoś wytłumaczy, jak to jest.
kiedy wiadomo powszechnie... że przy 100 st. C ścinają się białka!
- Dziwne, zawsze uważałem, że ludzkie białko ścina się w 43 stopniach C. Dlatego tak ważne jest, aby zbić temperaturę w czasie gorączki.
W googlach znalazłem, że jajka kurze ścinają się już w 60 stopniach C.
To może mi ktoś wytłumaczy, jak to jest.
Meduz Kamiennooki
- Lepiej się spytaj, co to daje?
- A co zabiera?
- Lepiej się spytaj, co to daje?
- A co zabiera?
- Zanthia
- Alchemik
- Posty: 1702
- Rejestracja: czw, 11 sie 2005 20:11
- Płeć: Kobieta
Białka różnych zieziątek się denaturują w charackterystycznych temperaturach. Dla ludzia do 43'C, już przy 42' jest źle, dla psa 40' to normalka, itd. Zależnie od gatunku.
[EDIT] (po namyśle) Meduzie, ty nie pytałeś tak retorycznie, żeby wytknąć Xiri zbyt wysoką granicę, prawda?
[EDIT] (po namyśle) Meduzie, ty nie pytałeś tak retorycznie, żeby wytknąć Xiri zbyt wysoką granicę, prawda?
It's me - the man your man could smell like.