Narkotyki

rozmowy nie zawsze niepoważne.

Moderator: RedAktorzy

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Alfi
Inkluzja Ultymatywna
Posty: 19993
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29

Post autor: Alfi »

Oj, mieszczan chyba nie było tak dużo. Duże miasta były kilkunastotysięczne, sporadycznie kilkudziesięcio. Trzeba by zajrzeć do dokumentów z czasów Poniatowskiego - wtedy została przeprowadzona tzw. lustracja. Poza tym - 80% to też miażdżąca większość.
Nawiasem mówiąc, według statystyk, w okresie międzywojennym około 80% populacji to ludność wiejska (chałupy i dwory pospołu). Na miasta przypadało więc 20%. W czasach dość rozwiniętego przemysłu. A poza tym - czy te 10% różnicy czegoś dowodzi w tym konkretnym wypadku? Powiedzmy, że niefrasobliwie zaokrągliłem liczbę, ale ona i bez tego bardzo okrągła.
Statystyk dotyczących używek oczywiście nikt nie przeprowadzał. Jednak istnieją dowody (źródła pisane) świadczące o masowym pijaństwie. Istnieją podobne dowody na rosnącą popularność tytoniu (w różnej formie) w kręgach elit począwszy od XVII wieku. Nie ma żadnych świadectw dowodzących podobnej skali narkomanii. Zjawiska masowe z natury rzeczy są łatwo zauważalne.
Jeżeli znacie jakieś takie źródła, chętnie się z nimi zapoznam. Wtedy pewnie zmienię zdanie.
A poza tym - wierzę w świadectwo żywych ludzi. Nikt urodzony przed wojną - z ludzi, z którymi się osobiście zetknąłem - o istnieniu narkotyków nie słyszał. Z prostej przyczyny - nie bywali na salonach. Gdyby choć sługiwali we dworze, mogliby jaśnie panicza podpatrywać, jak się szprycuje w tajemnicy przed tatusiem.
Bo mieliśmy powtórkę z historii nikotyny: narkotyki też w pewnym momencie "zeszły w dół". Ćpanie stało się sqwego rodzaju normą, jak picie czy palenie.

Edit:
taki jeden tetrix pisze:
O wypadkach po wódce pisze:Statystyki na pewno by się zmieniły, gdyby ktoś dokładnie przebadał denatów, którym drzewo zastąpiło drogę, kiedy wracali z dyskotek grzejąc ile fabryka dała. Połowa z tych, u których stwierdzono promile, w rzeczywistości zaprawiła się mieszankami. Co się do tej wódy wrzuca - tego oczywiście nie wiem, niewtajemniczony jestem.
Znów pojawiają się tajemnicze dragi, bez śladu znikające z krwiobiegu. Do tego dane liczbowe z kapelusza.
Ani nie powoływałem się na dane liczbowe, ani nie mówiłem czymś, co znika bez śladu. Po prostu się nie sprawdza. Jest w krwiobiegu alkohol etylowy - przyczyna wypadku znana. Coś się chyba ostatnio zmienia, ale nie jestem tego pewny.
Jeśli chodzi o Sergiusza Piaseckiego - znów przywoływanie przykładu nielicznych środowisk jako dowód masowości zjawiska. Błąd w samym założeniu.
Ostatnio zmieniony czw, 20 gru 2007 13:11 przez Alfi, łącznie zmieniany 1 raz.
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.

Awatar użytkownika
Ysabell
Mamun
Posty: 155
Rejestracja: wt, 20 lis 2007 14:37

Post autor: Ysabell »

Meduz pisze:Nawet lekarze zalecali narkotyki jako lekarstwa (XIX wiek).
W XX. Trzydzieści lat temu, na poprawę koncentracji przy trudnościach z nauką moja matka brała lekarstwo z amfetaminą. Na receptę było. Bardzo popularne.


Ale mam wrażenie, że trochę odeszliście (-śmy?) od tematu. Chociaż może nie - po prostu przeformułowaliście (-śmy?) problem?
Ys.
_____
"Kobiety i koty zawsze będą robić to, co chcą, a mężczyźni i psy powinni się zrelaksować i powoli oswajać z tą myślą" - Robert A. Heinlein

Awatar użytkownika
taki jeden tetrix
Niezamężny
Posty: 2048
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 20:16

Post autor: taki jeden tetrix »

Alfi pisze:A poza tym - wierzę w świadectwo żywych ludzi. Nikt urodzony przed wojną - z ludzi, z którymi się osobiście zetknąłem - o istnieniu narkotyków nie słyszał. Z prostej przyczyny - nie bywali na salonach. Gdyby choć sługiwali we dworze, mogliby jaśnie panicza podpatrywać, jak się szprycuje w tajemnicy przed tatusiem.
Może też wynika to z faktu, że wtedy nie nazywano morfiny czy kokainy narkotykami... W ówczesnej terminologii medycznej i prawnej, jak wcześniej laudanum, to były po prostu leki. Produkowane i rozprowadzane przez Mercka, Pfizera itepe.
Kontekst fajna rzecz :)
"Anyone who's proud of their country is either a thug or just hasn't read enough history yet" (Richard Morgan, Black Man)
"Jak ktoś chce sypiać ze skunksami, niech nie płacze, że mu dzieci śmierdzą" (Etgar Keret)

Awatar użytkownika
Meduz
Cylon
Posty: 1106
Rejestracja: ndz, 19 lis 2006 21:59

Post autor: Meduz »

Alfi żęglujesz danymi. I strasznie je naciągasz.
Aby nie pozostać gołosłownym, zajrzałem do książek.

I Rzeczypospolita:

Szlachta - ok. 10%
Chłopi - "ok. 70%, przy czym nie była to warstwa majątkowo jednolita i - co ważniejsze - podlegająca silnym procesom różniującym ja społecznie".
"Liczący się w strukturze spółecznej mieszczanie większych miast -pierwszej i drugiej kategorii (czyli miast liczących od kilku do kilkuset tysięcy ludzi było ponad 800) - stanowili zaledwie 7-10%.
Reszta to mieszczanie z małych osródków, liczacych do kilkuset mieszkańców, zajmujący się często rolnictwem.
H. Samsonowicz, Historia Polski do roku 1795, wyd. 5, popr., Warszawa 1990

II Rzeczypospolita

Rolnictwo i ogrodnictwo 1921 - 63.8%, 1938 - 59,1%
Górnictwo i przemysł 1921 - 17,2%, 1938 - 23,2
Handel i ubezpieczenia 1921 - 6,2%, 1938 - 6,1%
Komuniikacja i transport 1921 - 3.4%, 1938 - 3,5%
Służba publiczna 1921 - 3,7%, 1938 - 4,2%
Służba domowa 1921 1,1%, 1938 - 1,4%
Inne 1921 4,6%, 1938 2,5%

J, Żarnowski, Społeczeństwo II Rzeczypospolitej 1918-1939, Warszawa 1973
Gdzie zatem jest to Twoje 80% chłopów???
Meduz Kamiennooki

- Lepiej się spytaj, co to daje?
- A co zabiera?

Awatar użytkownika
taki jeden tetrix
Niezamężny
Posty: 2048
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 20:16

Post autor: taki jeden tetrix »

Alfi pisze:Edit:
taki jeden tetrix pisze:
O wypadkach po wódce pisze:Statystyki na pewno by się zmieniły, gdyby ktoś dokładnie przebadał denatów, którym drzewo zastąpiło drogę, kiedy wracali z dyskotek grzejąc ile fabryka dała. Połowa z tych, u których stwierdzono promile, w rzeczywistości zaprawiła się mieszankami. Co się do tej wódy wrzuca - tego oczywiście nie wiem, niewtajemniczony jestem.
Znów pojawiają się tajemnicze dragi, bez śladu znikające z krwiobiegu. Do tego dane liczbowe z kapelusza.
Ani nie powoływałem się na dane liczbowe, ani nie mówiłem czymś, co znika bez śladu.
Tym razem wybolduję.
A gdyby nie znikało bez śladu, wyszłoby w badaniach krwi. Tetrahydrokannabinol na przykład wyłazi w moczu jeszcze bodaj przez dwa tygodnie, więc i we krwi jest raczej przez ten czas obecny... Dla opiatów ten okres to kilka dni, mimo wszystko jednak wystarczy.

EDIT: Ty też powołujesz się na środowisko lokalne, zamknięte, pisząc o skali narkomanii za przedwojnia :) - więc Twoje argumenty są dokładnie tak samo silne, jak moje przywołanie Piaseckiego. Aczkolwiek, naturalnie, Twojsze.
"Anyone who's proud of their country is either a thug or just hasn't read enough history yet" (Richard Morgan, Black Man)
"Jak ktoś chce sypiać ze skunksami, niech nie płacze, że mu dzieci śmierdzą" (Etgar Keret)

Awatar użytkownika
Rheged
Stalker
Posty: 1886
Rejestracja: pt, 16 wrz 2005 14:35

Post autor: Rheged »

Ysabell pisze:
Meduz pisze:Nawet lekarze zalecali narkotyki jako lekarstwa (XIX wiek).
W XX. Trzydzieści lat temu, na poprawę koncentracji przy trudnościach z nauką moja matka brała lekarstwo z amfetaminą. Na receptę było. Bardzo popularne.
A dzisiaj mamy tusipect. W sumie tam czystej amfetaminy nie ma, nie wiem czy jest pochodna, czy nie, ale działanie jest bardzo podobne.

Co do mojej "długiej smyczy" Tomku i tym, że jesteś nią przerażony. Trudno mi z tym dyskutować, bo tu rozmijamy się politycznie i ideologicznie. To, co dla mnie nie będzie represją, dla Ciebie nią jest. To co dla Ciebie będzie skuteczną metodą sprawowania kontroli, etc., dla mnie nią nie jest.

Wychodzisz z założenia, że legalizacja miękkich narkotyków będzie najskuteczniejszą formą kontrolowania ich przepływu w społeczeństwie. W Holandii się to owszem pod jakimś względem sprawdziło, nie przeczę, ale nie jestem przekonany, czy tutaj by tak było. Mamy nieco inną mentalność niż ci z Niderlandów i kombinatorstwo jako polska cecha narodowa jest tu kluczowe, IHMO. Bierz poprawkę na to, że owa legalizacja może przyczynić się do zwiększenia problemu narkotykowego. Tak to z narodem jest, że daje się im palec, wezmą całą rękę. Historia, a tą znasz przecież dobrze, to potwierdza. Żeby nie być gołosłownym przywołam przykład chciwej, rozpasanej szlachty. Dużo z tego kulturowo nam zostało.

Na dziś dzień się nie zgadzam z Twoją koncepcją legalizacji, aczkolwiek nie wykluczyłem jej na przyszłość. Wszystko bowiem jest dla ludzi. Tyle, że my się najpierw musimy nauczyć umiaru. Ludzi sami z siebie, jako tłum, jako społeczeństwo, tego nie zrobią, więc musi być przepis kontrolny, a także odpowiednia edukacja do narkotyków. Przede wszystkim chodzi o te dzieci, bo jeśli legalizacja wejdzie w życie to na trawkę i pochodne rzucą się właśnie młodzi, a nie starzy. I warto byłoby, aby wiedzieli z czym to się je. A wcześniej trzeba mieć po prostu na nich oko.
Emil 'Rheged' Strzeszewski
Pipe of the rising sun, Sympathy for the pipe
Pipe of the storm, Born to be pipe

Awatar użytkownika
karakachanow
Pćma
Posty: 227
Rejestracja: ndz, 14 sty 2007 11:23

Post autor: karakachanow »

Naucz młodzieży umiaru, nastolatków oducz skłonności do buntu i opozycji, emerytów do narzekania. Bądź racjonalny, Rhegedzie. Edukacja nie bedzie skuteczna w 100%. Nigdy.
Paupera lingua latina, ultimum refugium habet in Riga.

Awatar użytkownika
Rheged
Stalker
Posty: 1886
Rejestracja: pt, 16 wrz 2005 14:35

Post autor: Rheged »

A kto tu mówi o skuteczności w stu procentach? Nic na Ziemi nie ma w stu procentach!
Emil 'Rheged' Strzeszewski
Pipe of the rising sun, Sympathy for the pipe
Pipe of the storm, Born to be pipe

Awatar użytkownika
taki jeden tetrix
Niezamężny
Posty: 2048
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 20:16

Post autor: taki jeden tetrix »

Nie przesadzaj z tym przerażaniem :) - pierwsze siwe włosy miałem na długo przed tym, jak w nowojorskim metrze zobaczyłem kolesi z bronią automatyczną. Po prostu wciąż grzechoce mi w czerepie pewna myśl Beniamina Franklina (który zapewne był posiadaczem niewolników, aczkolwiek co to ma wspólnego z rozmową o narkotykach, nie mam zielonego pojęcia), która przytoczona z pamięci i we własnym przekładzie brzmi tak:
"Ci, co są gotowi w zamian za gwarancję bezpieczeństwa wyrzec się przyrodzonych im praw, nie zasługują na te prawa, a i bezpieczeństwo rychło postradają."

Aha: mam wziąć poprawkę na to, że legalizacja może się stać powodem zwiększenia problemu. To weź poprawkę na to, o czym wspomniałem: zwiększenie ciężaru gatunkowego kar prowadzi do zwiększenia brutalności przestępców. A nawet sam tylko zwiększony nadzór (policja i ochroniarze w szkołach, kamera na każdym drzewie) prowadzi do wzrostu wydatków budżetowych, co prowadzi albo do wzrostu obciążeń podatkowych, albo do cięć - w szkolnictwie? W służbie zdrowia?
"Anyone who's proud of their country is either a thug or just hasn't read enough history yet" (Richard Morgan, Black Man)
"Jak ktoś chce sypiać ze skunksami, niech nie płacze, że mu dzieci śmierdzą" (Etgar Keret)

Awatar użytkownika
baron13
A-to-mistyk
Posty: 3516
Rejestracja: sob, 11 cze 2005 09:11

Post autor: baron13 »

Powiem tak bałagan w dyskusji prowadzi do niemożności rozwiązania problemu. Nie wiem jak rozwiązać problem ćpania. Obawiam się, że ladzie ćpają "od zawsze". Aborygeni, którzy ponoć żyją tak samo od 40 000 lat cpają, więc pewnie część ludzi ćpa od czasu neandertalczyka. Problem polega na tym, że od sytuacji gdy nie było problemu przeszliśmu dzięki prohibicji do sytuacji gdy jest wielki problem. To Amerykanie wymyślili prohibicję i ostro się na niej przewieźli. Co warto zauważyć, mafia została, a prohibicję zniesiono, bo dotyczyła alkoholu. Fakt jest taki, że od czasu kiedy ludzkość wzięła się za zwalczanie narkotyków zmianiło się tylko jedno: problem się rozlał na kolejne dziedziny życia. Dziś mamy terroryzm finansowany z narkotyków. Praktycznie wojnę cywilizacji dzięki wyśrubowanym cenom prochów. Nie, nie zwalczymy narkomanii uwalniając narkotyki. Ale będziemy mieli z głowy problem zwalczania narkotyków. Czy znikną gangi narkotykowe? Pewnie nie, ale spokojnie można wyliczyć, że w najgorszym razie, jeśli tylko pozostaniemy przy systemie, że facet ze stwierdzonym uzależnieniem dostaje swoją działkę, dochody spadną kilka razy, może kilkanaście. A to już wystarczy, żeby diabli wzięli wpływy choćby w świecie polityki. Otóż, mi akurat nie chodzi o rozwiązanie problemu ćpania, bo pewnie się nie da. Ale dobrze było by rozwiązać problemy spowodowane zwalczaniem czegoś czego zwalczyć nie potrafimy. Otóż bałagan, bo już wiemy, że w Holandii choć narkomania się nie zmniejszyła, to katastrofy nie ma. Powiem od razu, model holenderski jest "ideologiczny". Nie widzę powodu, by była wolność zakupu grzybków w każdym sklepie. Ale widzę zasadniczy powód żeby narkoman dostał działkę na receptę. Bo jak nie dostanie, będzie ganiał za ludźmi po ulicy i choćby groził igłą usmarowaną krwią. Mamy sytuację taką: nie spodziewamy się katastrofy, ale wydajemy kupę szmalu i ciągniemy projekt, który się tak naprawdę "wysypał" kilkadziesiąt lat temu. Po cholerę?

Awatar użytkownika
Harkonnen2
Pćma
Posty: 291
Rejestracja: sob, 11 cze 2005 10:19

Post autor: Harkonnen2 »

baron13 pisze: Ale widzę zasadniczy powód żeby narkoman dostał działkę na receptę. Bo jak nie dostanie, będzie ganiał za ludźmi po ulicy i choćby groził igłą usmarowaną krwią.
Ja tylko dodam do tego, że gdyby działkę dostawał w szpitalu, można by przy okazji zapewnić mu sterylną strzykawkę i igłę, co z kolei choć trochę mogło by ograniczyć kolejny problem utożsamiany obecnie między innymi z narkotykami, czyli HIV i AIDS.
Aah! I see you have the machine that goes 'ping'. This is my favourite. You see, we lease this back from the company we sold it to, and that way, it comes under the monthly current budget and not the capital account.

Awatar użytkownika
karakachanow
Pćma
Posty: 227
Rejestracja: ndz, 14 sty 2007 11:23

Post autor: karakachanow »

Dostępnośc alkoholu na receptę w Kanadzie powodowała długie kolejki w aptekach przed świętami (źródło).
w Kanadzie!

Gdyby nie to, że jutro mam egzamin, zrobiłbym wiekszą kwerendę na ten temat.
Paupera lingua latina, ultimum refugium habet in Riga.

Awatar użytkownika
ElGeneral
Mistrz Jedi
Posty: 6089
Rejestracja: pt, 09 lis 2007 18:36

Post autor: ElGeneral »

baron13 pisze: Nie widzę powodu, by była wolność zakupu grzybków w każdym sklepie. Ale widzę zasadniczy powód żeby narkoman dostał działkę na receptę. Bo jak nie dostanie, będzie ganiał za ludźmi po ulicy i choćby groził igłą usmarowaną krwią.
Baronie, do takiej sytuacji (dragi w aptekach) nigdy nie dojdzie. Ludzkość kocha się w rozwiązaniach irracjonalnych i siłowych. Gdyby Jankesi zamiast zrzucać bomby na Irak dali każdemu Irakijczykowi połowę kwoty, jaka przypada na jego łeb tytułem przewidywanych kosztów wojny, to straszny Saddam na drugi dzień związany jak baran zostałby podrzucony do amerykańskiej ambasady. I nie mielibyśmy tej wojny.

Do legalizacji narkotyków - jak już wspomniałem kilka stron wcześniej na tym wątku - nigdy nie dojdzie, bo nie dopuszczą do tego narKolumbijczycy. Gotów się jestem założyć o każde pieniądze (nie, żebym je miał, ale założyć się mogę spokojnie), że w razie czego nawet z ambon popłynęłyby protesty - i jestem pewien, że niemal wszystkie byłyby absolutnie szczere, głoszone przez ludzi głęboko przekonanych o tym, że narkotyki to zło.

Ja też tak uważam, tylko powtórzę raz jeszcze - skoro dotychczasowe metody walki okazały się żałośnie nieskuteczne, to może się zastanówmy, czy naprawdę penalizacja, obcinanie tego czy owego (jak proponował któryś z dyskutantów) i utrzymywanie licznych sil policyjnych jest sensowne?
Takie jest moje zdanie w tej materii, a oprócz tego uważam, że Kartagina powinna być zburzona.

Awatar użytkownika
Alfi
Inkluzja Ultymatywna
Posty: 19993
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29

Post autor: Alfi »

taki jeden tetrix pisze:To weź poprawkę na to, o czym wspomniałem: zwiększenie ciężaru gatunkowego kar prowadzi do zwiększenia brutalności przestępców.
A zmniejszenie ciężaru gatunkowego prowadzi do poczucia bezkarności. A więc?
Kara powinna być po prostu nieuchronna i adekwatna do przestępstwa.
baron13 pisze:Powiem tak bałagan w dyskusji prowadzi do niemożności rozwiązania problemu. Nie wiem jak rozwiązać problem ćpania. Obawiam się, że ladzie ćpają "od zawsze". Aborygeni, którzy ponoć żyją tak samo od 40 000 lat cpają, więc pewnie część ludzi ćpa od czasu neandertalczyka.
Od bodaj dwóch dni staram się wykazać, że to jest zupełnie inne ćpanie. Głównie rytualne. Jeśli ktoś odchodzi od tej normy, to presja kulturowa szybko mu to wybija z głowy.
baron13 pisze:Problem polega na tym, że od sytuacji gdy nie było problemu przeszliśmu dzięki prohibicji do sytuacji gdy jest wielki problem. To Amerykanie wymyślili prohibicję i ostro się na niej przewieźli. Co warto zauważyć, mafia została, a prohibicję zniesiono, bo dotyczyła alkoholu.
Związek prohibicji z mafią jest oczywisty. Nie ma związku między zakazami a rozszerzaniem się zjawiska. W Polsce czy w Rosji nie było prohibicji - i co? W Polsce szlachta wręcz zmuszała do chlania wódy. Jakoś nie było powszechnego odruchu sprzeciwu, na przekór władzy. Bo nie pije się i nie ćpa na przekór autorytetom (no, może w drugiej kolejności, na zasadzie "a wy mi możecie skoczyć na kant"), ale dla efektu, jaki daje dana substancja. Po prostu nastąpiły zmiany kulturowe sprzyjające rozwojowi narkomanii, więc musiało się stać to, co się stało. Gdyby nikt nie próbował zwalczać - byłoby tak samo.
baron13 pisze:Fakt jest taki, że od czasu kiedy ludzkość wzięła się za zwalczanie narkotyków zmianiło się tylko jedno: problem się rozlał na kolejne dziedziny życia. Dziś mamy terroryzm finansowany z narkotyków.
I znów: gdyby narkotyki były legalne, to kasy byłoby mniej, ale nie widzę przeszkód, by to samo źródło nie zasilało terroryzmu. Tylko kasy byłoby dwa razy mniej. Poza tym byłoby tak, jak z ciuchami: jedni kupują koszule z Wólczanki, inni chiński szajs na bazarze. Jedni kupowaliby prochy wysokiej jakości, inni jakieś nielegalne śmieci na bazarze, bo byłyby tańsze. Policja by ścigała (albo próbowała ścigać) tak samo jak podróbki Levisów.
baron13 pisze: Czy znikną gangi narkotykowe? Pewnie nie, ale spokojnie można wyliczyć, że w najgorszym razie, jeśli tylko pozostaniemy przy systemie, że facet ze stwierdzonym uzależnieniem dostaje swoją działkę, dochody spadną kilka razy, może kilkanaście.
No a w jaki sposób on się staje narkomanem? Pierwszą działkę też miałby na receptę dostać?
baron13 pisze: Otóż, mi akurat nie chodzi o rozwiązanie problemu ćpania, bo pewnie się nie da.
Nie da się. Ale zasięg patologii trzeba jakoś ograniczać. Pytanie: jak?
baron13 pisze: Ale widzę zasadniczy powód żeby narkoman dostał działkę na receptę. Bo jak nie dostanie, będzie ganiał za ludźmi po ulicy i choćby groził igłą usmarowaną krwią.
Kiedy mamy do czynienia z człowiekiem niezdolnym do minimalnej samokontroli, to się go albo izoluje, albo leczy, albo jedno i drugie. Wyleczyć się nie da, podleczyć - owszem. Koszty? No cóż...

Z innych spraw:
Meduz - statystyka Żarnowskiego nie uwzględnia chłopo-robotników, a tacy już byli. Podejrzewam, że kryterium to główne źródło utrzymania - a przecież chłop małorolny zatrudniony w fabryce lub w PKP zarabiał więcej niż był w stanie wydusić ze swoich trzech hektarów, a więc był robotnikiem, ale mieszkańcem wsi. Poza tym inaczej to wyglądało w 1920 (bliżej liczb podanych przeze mnie), a inaczej po powstaniu Gdyni, COP-u itp. (chyba Żarnowski pisze o roku 1938, bo najczęściej statystki z tego roku są podawane - jakiś spis był chyba wtedy).
Do tego część mieszkańców miast to był świeży narybek, prosto ze wsi.
Co do Samsonowicza - trochę mnie zdziwiły te miasta "kilkusettysięczne". 100 000 przekraczały chyba tylko Warszawa i Gdańsk. Zresztą 10% + 10% to ile razem? I ile zostaje?
Co do zarzutu, że opieram się na wiedzy o środowisku lokalnym - suma takich środowisk lokalnych daje w statystykach lokalnych ok. 2/3 populacji. Jeśli dodamy szewców, krawców, dorożkarzy, robotników od Lilpopa czy Grohmana... Tak czy inaczej mamy zdecydowaną większość. Poza tym sposób życia wymienionych środowisk to rzecz dość dobrze zbadana. Nie ma potrzeby wyważania otwartych drzwi.[/quote]

Edit:
ElGeneral pisze:Ja też tak uważam, tylko powtórzę raz jeszcze - skoro dotychczasowe metody walki okazały się żałośnie nieskuteczne, to może się zastanówmy, czy naprawdę penalizacja, obcinanie tego czy owego (jak proponował któryś z dyskutantów) i utrzymywanie licznych sil policyjnych jest sensowne?
Z tym obcinaniem, Generale, to było celowe przejaskrawienie. Wiem, że tak się nie da. Ale ktoś, kto jakiemuś cielęciu wciska prochy, gwarantując niesamowite przeżycia, do tego pierwsza działka za darmo itp. - taki ktoś naprawdę zasługuje na obcięcie bez znieczulenia. To jeden z najgorszych rodzajów draństwa. Większość przestępstw karanych więzieniem to mniejszy kaliber. Gdyby jeszcze o dorosłych chodziło - pal sześć, niech będzie, że chcącemu nie dzieje się krzywda.
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.

Awatar użytkownika
ElGeneral
Mistrz Jedi
Posty: 6089
Rejestracja: pt, 09 lis 2007 18:36

Post autor: ElGeneral »

Alfi, to może by tak połączyć jedno z drugim? Przynajmniej na jakiś czas?

Zarejestrowany narkoman dostaje działkę tanio i w aptece. A policja swoją drogą ściga tych, co handlują. I tak zresztą nie dałoby się od razu pozamykać tych wszystkich agencji typu DEA i im podobnych.

Przy okazji - kastrowanie za niektóre przestępstwa, to może nie taki głupi pomysł. Za gwałt na dziecku - na pewno. Tylko że potem trzeba by jeszcze drania powiesić, żeby nie wypuszczać na wolność frustrata, bo mógłby po prostu się zająć zabijaniem dzieci...

Brrr...

Jak to powiedział G. B. Shaw? Im lepiej poznaję ludzi, tym bardziej kocham psy.
Takie jest moje zdanie w tej materii, a oprócz tego uważam, że Kartagina powinna być zburzona.

ODPOWIEDZ