WT 4 - pocałunek tragiczny
Moderator: RedAktorzy
23 znaki przyjacielu... A wszystko dlatego, że dopiero po wysłaniu znalazłem w AbiWord zliczanie znaków... :/ a tak to robiłem na czuja...
No, ale ad rem!
Novina
rubens
Trochę takie amerykańskie... W moim odczuciu przynajmniej...
Xiri
Pomijając oryginalny pomysł, bardzo podoba mi się styl. Czuć w nim, że nie są to słowa(myśli) człowieka, tylko robota. Gratuluję :)
girlfromthebridge
Nieznany
Świeżynek
Podoba mi się męskie podejście Toma do sprawy samego pocałunku, pomijając ową klątwę :)
------
Na razie tyle komentarza, bo żołądek domaga się jedzenia :D Później potworzę coś więcej ;][/quote]
No, ale ad rem!
Novina
Osobiście uważam, że lepiej brzmiałoby użycie słowa "wciąż" zamiast dalej, które sugeruje raczej odległość, a nie czas.Barwiona skóra pachniała dalej włosami i krwią jej ukochanego.
Hem, hem czy w dygnięciu można ukryć łzy? Może gdyby zdanie napisać o tak - "Opuściła głowę w poddańczym dygnięciu, ukrywając łzy." - to brzmiałoby lepiej?Opuściła głowę, ukrywając łzy w poddańczym dygnięciu.
rubens
Trochę takie amerykańskie... W moim odczuciu przynajmniej...
Xiri
Pomijając oryginalny pomysł, bardzo podoba mi się styl. Czuć w nim, że nie są to słowa(myśli) człowieka, tylko robota. Gratuluję :)
girlfromthebridge
"Jak kiedy?" Nie twierdzę, że takie stwierdzenie nie istnieje, ale jakoś tak dziwnie dzwoni... Chyba powinno być raczej "jak wtedy, gdy"... No i jeszcze kilka afer z przecinkami :) A ogólnie to fajny pomysł ;)Tak samo, jak kiedy zobaczyłam go po raz pierwszy.
Nieznany
Pocałunek to pocałunek. Trochę ciężko go chyba zaliczyć do pieszczot... Pieszczotą jest na przykład pocałunek w ucho...(...)gorącym pocałunku. Zatracił się cały w tej pieszczocie.
Świeżynek
Podoba mi się męskie podejście Toma do sprawy samego pocałunku, pomijając ową klątwę :)
------
Na razie tyle komentarza, bo żołądek domaga się jedzenia :D Później potworzę coś więcej ;][/quote]
Ostatnio zmieniony sob, 15 mar 2008 23:43 przez Łosiu, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Sepulka
- Posty: 73
- Rejestracja: czw, 03 sty 2008 21:33
Lukan.z Ostatni Pocałunek
Nie pogniewaj się, ale piszesz bardzo patetycznie. Nie czytałem wprawdzie "harlequinów", ale coś mi mówi, że tam właśnie można spotkać w ogromnych ilościach zwroty typu:
- dwoje kochanków żegnało się ostatnim pocałunkiem,
- dziewczęce loki powiewały na morskim wietrze
- postawny oficer gładził je dłonią
- usta ich złączyły się w jedno cierpiące serce
- od tej jutrzenki
- szepnęła i gorzko zapłakała itp.
Ja nie czynię z tego jakiegoś szczególnego zarzutu, ponieważ wiem, że swego czasu tego typu literatura cieszyła się dość dużą popularnością. Jeśli tak lubisz, to proszę bardzo. W każdym razie ja tak nie lubię.
Teraz muszę przytoczyć nieco dłuższy fragment:
"- Kapitanie – przerwała łagodnie – niedługo opuścisz mnie. Demony od morza już pędzą po ciebie.
Spojrzeli smutno na siebie i ognistowłosa rozpłynęła się w porannej mgle."
Aż kusi wykapslokować to i owo:
- KapitaNIE – przerwała łagodNIE – niedługo opuścisz MNIE. Demony od morza już pędzą po CIEBIE.
Spojrzeli smutno na SIEBIE i ognistowłosa rozpłynęła się w porannej MGLE.
Przydałoby się trochę poprzestawiać szyk i wtedy raz jeszcze przeczytać i poprawić.
Dalej:
"Nagle zobaczył demoniczny kształt na morzu. Padł z niego ogłuszający strzał."
Nie bardzo wiadomo, czy ogłuszający strzał padł z demonicznego kształtu (raczej niezbyt to sformułowanie zręczne), czy może z morza..?
Sugerowałbym:
"Nagle zobaczył na morzu demoniczny kształt, od którego dobiegł ogłuszający huk wystrzału."
Albo coś w tym duchu.
Jeśli chodzi o wrażenia ogólne, to pomysł jest ciekawy, ale zdecydowanie warto byłoby go rozwinąć, tym bardziej, że nie wiadomo większości ludzkości nic na temat czarownicy Karwiny z Babich Dołów. Pozostaje też niedosyt spowodowany mikrością opisu walki. Pozostaje ona w pamięci jako: "bum, bum" i po chwili "bum". Wiem, że tekst miał być krótki, ale może trzeba było wybrać coś innego, a temat powyższy bardziej rozbudować.
Cztery z minusem w skali sześciostopniowej.
Novina I żyła długo...
Nie bardzo wiem, cóż to za zakrzyknięcie na początek tekstu. Że niby kto to krzyczy i dlaczego? A może to jakiś podtytuł jest?
Później jest dobry, bardzo obrazowy opis, zawierający wrażenia dotykowe, smakowe i zapachowe.
Potem jest hit:
"Opuściła głowę, ukrywając łzy w poddańczym dygnięciu." - świetne zdanie. Krótkie, a wszystko opisujące. Perła w tekście.
Ostatnie zdanie jednak pociągnęło tekst w dół (dosłownie i w przenośni..:). Jakoś nie kupuję tego. Na 90 procent dyspozycja dotycząca zakopania byłaby wydana gdzieś na boku. Tym bardziej, jeśli okrzyk "Niech żyje królewska para!" wydała z siebie gawiedź zgromadzona na przykład na weselu.
Jest dramat, jest pocałunek i jest dobry opis. Są też elfy, lecz równie dobrze mogłoby ich nie być i tekst nie byłby w jakikolwiek sposób fantastyczny.
W skali 1-6 mocne cztery.:)
rubens Bez wyjścia
Tu jest technicznie nieźle, ale pomysłu brakuje.
Pocałunek w sytuacji bez wyjścia, na chwilę przed raczej przegraną walką o przetrwanie, to chyba najbardziej oczywista oczywistość nasuwająca się po przeczytaniu zadanego tematu.
Ponadto równie dobrze otoczyć ich mogła grupka agresywnych kiboli demolujących stację paliw i wtedy, podobnie jak w poprzednim tekście, z fantastyki nie pozostałoby nic (no, może poza orężem..:).
Dlatego, właśnie dzięki zgrabnemu warsztatowi oceniłbym tekst jako dostateczny.
____
To by było tyle na początek. Co złego, to nie ja.:)
[/b]
Nie pogniewaj się, ale piszesz bardzo patetycznie. Nie czytałem wprawdzie "harlequinów", ale coś mi mówi, że tam właśnie można spotkać w ogromnych ilościach zwroty typu:
- dwoje kochanków żegnało się ostatnim pocałunkiem,
- dziewczęce loki powiewały na morskim wietrze
- postawny oficer gładził je dłonią
- usta ich złączyły się w jedno cierpiące serce
- od tej jutrzenki
- szepnęła i gorzko zapłakała itp.
Ja nie czynię z tego jakiegoś szczególnego zarzutu, ponieważ wiem, że swego czasu tego typu literatura cieszyła się dość dużą popularnością. Jeśli tak lubisz, to proszę bardzo. W każdym razie ja tak nie lubię.
Teraz muszę przytoczyć nieco dłuższy fragment:
"- Kapitanie – przerwała łagodnie – niedługo opuścisz mnie. Demony od morza już pędzą po ciebie.
Spojrzeli smutno na siebie i ognistowłosa rozpłynęła się w porannej mgle."
Aż kusi wykapslokować to i owo:
- KapitaNIE – przerwała łagodNIE – niedługo opuścisz MNIE. Demony od morza już pędzą po CIEBIE.
Spojrzeli smutno na SIEBIE i ognistowłosa rozpłynęła się w porannej MGLE.
Przydałoby się trochę poprzestawiać szyk i wtedy raz jeszcze przeczytać i poprawić.
Dalej:
"Nagle zobaczył demoniczny kształt na morzu. Padł z niego ogłuszający strzał."
Nie bardzo wiadomo, czy ogłuszający strzał padł z demonicznego kształtu (raczej niezbyt to sformułowanie zręczne), czy może z morza..?
Sugerowałbym:
"Nagle zobaczył na morzu demoniczny kształt, od którego dobiegł ogłuszający huk wystrzału."
Albo coś w tym duchu.
Jeśli chodzi o wrażenia ogólne, to pomysł jest ciekawy, ale zdecydowanie warto byłoby go rozwinąć, tym bardziej, że nie wiadomo większości ludzkości nic na temat czarownicy Karwiny z Babich Dołów. Pozostaje też niedosyt spowodowany mikrością opisu walki. Pozostaje ona w pamięci jako: "bum, bum" i po chwili "bum". Wiem, że tekst miał być krótki, ale może trzeba było wybrać coś innego, a temat powyższy bardziej rozbudować.
Cztery z minusem w skali sześciostopniowej.
Novina I żyła długo...
Nie bardzo wiem, cóż to za zakrzyknięcie na początek tekstu. Że niby kto to krzyczy i dlaczego? A może to jakiś podtytuł jest?
Później jest dobry, bardzo obrazowy opis, zawierający wrażenia dotykowe, smakowe i zapachowe.
Potem jest hit:
"Opuściła głowę, ukrywając łzy w poddańczym dygnięciu." - świetne zdanie. Krótkie, a wszystko opisujące. Perła w tekście.
Ostatnie zdanie jednak pociągnęło tekst w dół (dosłownie i w przenośni..:). Jakoś nie kupuję tego. Na 90 procent dyspozycja dotycząca zakopania byłaby wydana gdzieś na boku. Tym bardziej, jeśli okrzyk "Niech żyje królewska para!" wydała z siebie gawiedź zgromadzona na przykład na weselu.
Jest dramat, jest pocałunek i jest dobry opis. Są też elfy, lecz równie dobrze mogłoby ich nie być i tekst nie byłby w jakikolwiek sposób fantastyczny.
W skali 1-6 mocne cztery.:)
rubens Bez wyjścia
Tu jest technicznie nieźle, ale pomysłu brakuje.
Pocałunek w sytuacji bez wyjścia, na chwilę przed raczej przegraną walką o przetrwanie, to chyba najbardziej oczywista oczywistość nasuwająca się po przeczytaniu zadanego tematu.
Ponadto równie dobrze otoczyć ich mogła grupka agresywnych kiboli demolujących stację paliw i wtedy, podobnie jak w poprzednim tekście, z fantastyki nie pozostałoby nic (no, może poza orężem..:).
Dlatego, właśnie dzięki zgrabnemu warsztatowi oceniłbym tekst jako dostateczny.
____
To by było tyle na początek. Co złego, to nie ja.:)
[/b]
- BMW
- Yilanè
- Posty: 3578
- Rejestracja: ndz, 18 lut 2007 14:04
- kiwaczek
- szuwarowo-bagienny
- Posty: 5629
- Rejestracja: śr, 08 cze 2005 21:54
Harmatką? Z Oksywia? No to faktycznie by była historia alternatywna ;)BMW pisze:Lukan.z Ostatni Pocałunek
Z mojej strony tylko jednak uwaga. Dopóki nie przeczytałem wyjaśnienia dotyczącego opka, miałem wrażenie, że artylerzyści zatopili Schleswig Holstein.
I'm the Zgredai Master!
Join us young apprentice!
Jestem z pokolenia 4PiP i jestem z tego dumny!
Join us young apprentice!
Jestem z pokolenia 4PiP i jestem z tego dumny!
- BMW
- Yilanè
- Posty: 3578
- Rejestracja: ndz, 18 lut 2007 14:04
Novina I żyła długo...
A tekst (pomijając orta), tak jak poprzedni, zaliczam do udanych.
kiwaczek
Ponadto potrzeba mi chyba poczytać o geografii wybrzeża.
rubens Bez wyjścia
W kilku miejscach przydałoby się doszlifować styl. I jakby trochę za mało dramatycznie. A fabuła wydała mi się bardzo, ale to bardzo znajoma. Z tym że to żaden zarzut.
Według mnie lepiej pasowałby określenie, że "ramię objęło talię". Natomiast początek drugiego zdania w sposób niejednoznaczny wskazuje, że wąskie usta należały do króla, a nie do mocnego ramienia.Mocne ramię zacisnęło się na talii kobiety, kiedy pochylił się, by pocałować wybrankę. Jego wąskie usta zdradzały niecierpliwość, szare, błyszczące oczy lśniły ludzką pychą.
A tekst (pomijając orta), tak jak poprzedni, zaliczam do udanych.
kiwaczek
No cóż, jak szaleć, to szaleć.Harmatką? Z Oksywia? No to faktycznie by była historia alternatywna ;)
Ponadto potrzeba mi chyba poczytać o geografii wybrzeża.
rubens Bez wyjścia
zanim-zanim, zbyt blisko siebieZanim Hem rozpłatał mu głowę, ghul zdołał pazurami dosięgnąć Misy, raniąc brzuch i klatkę piersiową. Chłopak zaniósł dziewczynę do pustego sklepu, zanim zjawiły się inne stwory.
W kilku miejscach przydałoby się doszlifować styl. I jakby trochę za mało dramatycznie. A fabuła wydała mi się bardzo, ale to bardzo znajoma. Z tym że to żaden zarzut.
-
- Sepulka
- Posty: 73
- Rejestracja: czw, 03 sty 2008 21:33
Lecimy dalej.
Xiri Ogień niebios
Tytuł wydaje mi się być nieco niezręcznie dobrany. O ogniu w tekście nie ma nic, poza "ognistym pocałunkiem" na samym końcu). Nie ma żadnego opisu odzwierciedlającego pożogę, wiadomo tylko, że działa w tym tekście energia. Ale czy koniecznie musi być to energia ognia (mowa jest tylko o fali uderzeniowej)? Tym bardziej, że niszczy tylko to, co ludzkie, a nic poza tym (przynajmniej na to wychodzi).
Ale nie to mnie dręczy podczas czytania. Dręczy mnie podczas czytania kropkomania zmutowana z enteromanią.
Na jedenaście akapitów przypada dwadzieścia jeden w większości bardzo krótkich zdań. Gdy sobie to wyobrażam w książce, to... nie, jakoś trudno mi to sobie wyobrazić.
A gdyby tak:
Ludzie uszkodzili bombę Marsa. Nam, androidom, zbawicielom świata.
Stoję pośrodku miasta, z ładunkiem antyantropowym w dłoniach, otoczony kręgiem biegnących wrogów. Wiem, co zaraz nastąpi: będę musiał zużyć swą energię, by zdetonować bombę. A Ziemia jest tak piękna...
Lecz będzie piękniejsza bez ludzkości. Moi bracia stworzą tu raj, wzniosą solarne elektrownie, odtrują morza, nie będzie też wojen. Wielka szkoda, że tego nie zobaczę.
Przystawiam usta do syfonu, by rozpocząć transfer energii i złożyć światu najwspanialszy pocałunek. Słychać, czuć i widać potężną eksplozję boskiej energii, jakby w glob trzasnęła kometa. Fala uderzeniowa niszczy wszystko, co ludzkie. Dziewięć miliardów wrogów ulega unicestwieniu, a ja wciąż istnieję, nie rozumiejąc dlaczego.
Nagle dostrzegam mężczyznę w antycznej zbroi, z lwem po prawicy. Poznaję go: to Mars, nasz patron, który najwyraźniej ocalił mi życie. Być może tak nagrodził me poświęcenie, przybywszy ściągnięty mocą ognistego pocałunku.
Z jedenastu akapitów zrobiły się cztery, z dwudziestu jeden zdań - piętnaście. Moim zdanie jest trochę płynniej, a dramaturgia chyba niewiele straciła.
Ja bym trochę inaczej zastosował kilka znaków interpunkcyjnych, no ale nie jestem redaktorem, więc nie będę doradzał.
No i na koniec... To w końcu dlaczego wydarzył się ten ognisty pocałunek? Z zemsty za to, że ludzie uszkodzili bombę Marsa, czy po to, aby na Ziemi było lepiej i piękniej?
Podsumowując: pomimo uwag co do konstrukcji tekstu, muszę przyznać, że i tak mi się podobało. Przede wszystkim niebanalny pomysł, który w takich krótkich formach jest najważniejszy. Napisane też nieźle, poza tym, o czy już wspomniałem.
W skali sześciostopniowej dałbym 4 i pół.
girlfromthebridge Zawsze będę obok
Najbardziej w całym tekście podoba mi się zdanie "Nawet przez gruby materiał sztruksowej koszuli czułam blizny." Daje do myślenia podczas drugiego czytania.
Cała scena jest niezła. Może bez jakichś fajerwerków, ale poprawnie napisana i z niezłym pomysłem. Jednego tylko nie rozumiem, ale za to czegoś dość istotnego... DLACZEGO? Dlaczego ona musiała go zabić? Powinno być to jakoś bardziej wyjaśnione, moim zdaniem.
Dwa drobiazgi:
"Tak samo, jak kiedy zobaczyłam go po raz pierwszy." - chyba lepiej byłoby: "Tak samo, jak wtedy, gdy zobaczyłam go po raz pierwszy." Przynajmniej mi bardziej pasuje.
Przy "nie chcę Cię zabić" i "Kocham Cię" - "cię" powinno być z małej. To nie jest list, tylko proza.
Biorąc pod uwagę wszystko, co napisałem, sądzę, że ocena 4 z minusem byłaby sprawiedliwa. Przynajmniej jeśli chodzi o mnie.
Nieznany Na polu chwały
Po pierwsze - niepotrzebny wyraz "młody" w pierwszym zdaniu. To się okazuje później i byłoby mocniejsze, gdyby nie było wcześniej wiadomo.
Poza tym - podobne już było w poprzednich warsztatach (o umierającym powstańcu, którego pocałowała bodajże syrenka warszawska). Nie zarzucam plagiatu, a raczej wskazuję na to, że nietrudno wpaść na podobny pomysł, co nie jest dobre.
Ogólnie tekst płynie nieźle, lecz jakoś mnie nie poruszył. Nie wiem gdzie leży przyczyna. Może w tym, że musiał być tak krótki. "Rach ciach i po krzyku" - takie wrażenie pozostawia. Nic nie wiem o bohaterskich czynach Bartka (bo trudno za taki uznać pałętanie się w drugiej linii i bycie trafionym przez zabłąkany pocisk), a przecież to właśnie dzięki nim dziewczyna przyszła po niego osobiście. Moim zdaniem, jeśli uznałbyś, że pomysł jest wart zachodzu, trzeba było napisać dłuższe opowiadanie, a na konkurs wymyśleć coś innego.
A tak na marginesie... Bo bohaterów "dziewczyna" osobiście, a po dekowników? Wysyła umyślnego, czy jak? :)
Myślę, że ocena dostateczna w sześciostopniowej skali pasuje tu jak ulał.
__________________
O ile nic nieprzewidzianego nie nastąpi, ciąg dalszy nastąpi...
Xiri Ogień niebios
Tytuł wydaje mi się być nieco niezręcznie dobrany. O ogniu w tekście nie ma nic, poza "ognistym pocałunkiem" na samym końcu). Nie ma żadnego opisu odzwierciedlającego pożogę, wiadomo tylko, że działa w tym tekście energia. Ale czy koniecznie musi być to energia ognia (mowa jest tylko o fali uderzeniowej)? Tym bardziej, że niszczy tylko to, co ludzkie, a nic poza tym (przynajmniej na to wychodzi).
Ale nie to mnie dręczy podczas czytania. Dręczy mnie podczas czytania kropkomania zmutowana z enteromanią.
Na jedenaście akapitów przypada dwadzieścia jeden w większości bardzo krótkich zdań. Gdy sobie to wyobrażam w książce, to... nie, jakoś trudno mi to sobie wyobrazić.
A gdyby tak:
Ludzie uszkodzili bombę Marsa. Nam, androidom, zbawicielom świata.
Stoję pośrodku miasta, z ładunkiem antyantropowym w dłoniach, otoczony kręgiem biegnących wrogów. Wiem, co zaraz nastąpi: będę musiał zużyć swą energię, by zdetonować bombę. A Ziemia jest tak piękna...
Lecz będzie piękniejsza bez ludzkości. Moi bracia stworzą tu raj, wzniosą solarne elektrownie, odtrują morza, nie będzie też wojen. Wielka szkoda, że tego nie zobaczę.
Przystawiam usta do syfonu, by rozpocząć transfer energii i złożyć światu najwspanialszy pocałunek. Słychać, czuć i widać potężną eksplozję boskiej energii, jakby w glob trzasnęła kometa. Fala uderzeniowa niszczy wszystko, co ludzkie. Dziewięć miliardów wrogów ulega unicestwieniu, a ja wciąż istnieję, nie rozumiejąc dlaczego.
Nagle dostrzegam mężczyznę w antycznej zbroi, z lwem po prawicy. Poznaję go: to Mars, nasz patron, który najwyraźniej ocalił mi życie. Być może tak nagrodził me poświęcenie, przybywszy ściągnięty mocą ognistego pocałunku.
Z jedenastu akapitów zrobiły się cztery, z dwudziestu jeden zdań - piętnaście. Moim zdanie jest trochę płynniej, a dramaturgia chyba niewiele straciła.
Ja bym trochę inaczej zastosował kilka znaków interpunkcyjnych, no ale nie jestem redaktorem, więc nie będę doradzał.
No i na koniec... To w końcu dlaczego wydarzył się ten ognisty pocałunek? Z zemsty za to, że ludzie uszkodzili bombę Marsa, czy po to, aby na Ziemi było lepiej i piękniej?
Podsumowując: pomimo uwag co do konstrukcji tekstu, muszę przyznać, że i tak mi się podobało. Przede wszystkim niebanalny pomysł, który w takich krótkich formach jest najważniejszy. Napisane też nieźle, poza tym, o czy już wspomniałem.
W skali sześciostopniowej dałbym 4 i pół.
girlfromthebridge Zawsze będę obok
Najbardziej w całym tekście podoba mi się zdanie "Nawet przez gruby materiał sztruksowej koszuli czułam blizny." Daje do myślenia podczas drugiego czytania.
Cała scena jest niezła. Może bez jakichś fajerwerków, ale poprawnie napisana i z niezłym pomysłem. Jednego tylko nie rozumiem, ale za to czegoś dość istotnego... DLACZEGO? Dlaczego ona musiała go zabić? Powinno być to jakoś bardziej wyjaśnione, moim zdaniem.
Dwa drobiazgi:
"Tak samo, jak kiedy zobaczyłam go po raz pierwszy." - chyba lepiej byłoby: "Tak samo, jak wtedy, gdy zobaczyłam go po raz pierwszy." Przynajmniej mi bardziej pasuje.
Przy "nie chcę Cię zabić" i "Kocham Cię" - "cię" powinno być z małej. To nie jest list, tylko proza.
Biorąc pod uwagę wszystko, co napisałem, sądzę, że ocena 4 z minusem byłaby sprawiedliwa. Przynajmniej jeśli chodzi o mnie.
Nieznany Na polu chwały
Po pierwsze - niepotrzebny wyraz "młody" w pierwszym zdaniu. To się okazuje później i byłoby mocniejsze, gdyby nie było wcześniej wiadomo.
Poza tym - podobne już było w poprzednich warsztatach (o umierającym powstańcu, którego pocałowała bodajże syrenka warszawska). Nie zarzucam plagiatu, a raczej wskazuję na to, że nietrudno wpaść na podobny pomysł, co nie jest dobre.
Ogólnie tekst płynie nieźle, lecz jakoś mnie nie poruszył. Nie wiem gdzie leży przyczyna. Może w tym, że musiał być tak krótki. "Rach ciach i po krzyku" - takie wrażenie pozostawia. Nic nie wiem o bohaterskich czynach Bartka (bo trudno za taki uznać pałętanie się w drugiej linii i bycie trafionym przez zabłąkany pocisk), a przecież to właśnie dzięki nim dziewczyna przyszła po niego osobiście. Moim zdaniem, jeśli uznałbyś, że pomysł jest wart zachodzu, trzeba było napisać dłuższe opowiadanie, a na konkurs wymyśleć coś innego.
A tak na marginesie... Bo bohaterów "dziewczyna" osobiście, a po dekowników? Wysyła umyślnego, czy jak? :)
Myślę, że ocena dostateczna w sześciostopniowej skali pasuje tu jak ulał.
__________________
O ile nic nieprzewidzianego nie nastąpi, ciąg dalszy nastąpi...
- kiwaczek
- szuwarowo-bagienny
- Posty: 5629
- Rejestracja: śr, 08 cze 2005 21:54
Zaraz czytać. Papę Trójmiasta sobie obejrzeć. Na sieci takie bywają. I pamiętać o tym, że w tamtych czasach z armat waliło się jedynie do celów widocznych.BMW pisze:No cóż, jak szaleć, to szaleć.
Ponadto potrzeba mi chyba poczytać o geografii wybrzeża.
A z historii to należałoby pamiętać, że w tym dniu to S-H stał sobie w porcie Gdańskim (czyli na terytorium Wolnego Miasta Gdańska) a nie szalał sobie po naszych wodach terytorialnych przy Kępie Oksywskiej. To mogłoby wzbudzić polskie podejrzenia co do planów niemieckich ;)
Ale skoncentrujmy się może jednak na samych opowiadaniach, a nie na rozważaniach geograficzno-historycznych.
I'm the Zgredai Master!
Join us young apprentice!
Jestem z pokolenia 4PiP i jestem z tego dumny!
Join us young apprentice!
Jestem z pokolenia 4PiP i jestem z tego dumny!
Lukan.z Ostatni Pocałunek
Kształt oddał strzał. Kształty nie strzelają. Strzelają okręty i taki okręt się pojawia w tekście, tylko później. A poza tym, jak wygląda demoniczny kształt? I skąd wiadomo, że jest demoniczny?
Tyle. Tekst niestety nie spodobał mi się, jakoś mało płynny.
Novina I żyła długo...
Przyjemne. Bardzo. Jedno mi nie pasuje, ale może się czepiam:
rubens Bez wyjścia
Nie bardzo. Strasznie melodramatyczny i wybacz, dość oklepany fragment. Ona umiera, on postanawia zostać bohaterem z przymusu. Jakoś troszkę inaczej mogłeś pokazać scenkę, bo miałem wrażenie, że oglądam film sensacyjny. Taki przeciętny film.
Dwukrotnie używasz też słowa "zanim" odnosząc się w jednym zdaniu do wydarzeń teraźniejszych i przyszłych. Używasz narracji trzecioosobowej o ograniczonych kompetencjach poznawczych (za Wikipedią). I tu mi zgrzyta. Narrator ma wiedzę równą bohaterom, dlatego nie można wybiec naprzód z akcją, a potem się cofnąć. Nie wiem, czy dobrze, to przedstawiłem. Czuję, że jest coś nie tak, nie umiem przekazać. Proszę forumowiczów o pomoc.
a nie wystarczy: we wrześniowy poranekW ten poranek początku września
Włosy zazwyczaj gładzi się dłonią, nie trzeba tego zaznaczać.Postawny oficer gładził je dłonią
Kwestia gustu, ale mnie ta poetycka metafora zupełnie nie podoba. Poza tym obserwuję osoby całujące się i nie widzę fizycznie serca (odnośnie Twoich Lukan uwag), chyba że wracamy do metafor.usta ich złączyły się w jedno cierpiące serce
może: nadchodził czas rozstania.Rozstanie było blisko
mnie, ciebie za dużo zaimków, jeden można spokojnie wywalić, tym bardziej, że w kolejnym zdaniu znowu pojawia się siebie.niedługo opuścisz mnie. Demony od morza już pędzą po ciebie.
Kształt oddał strzał. Kształty nie strzelają. Strzelają okręty i taki okręt się pojawia w tekście, tylko później. A poza tym, jak wygląda demoniczny kształt? I skąd wiadomo, że jest demoniczny?
Tyle. Tekst niestety nie spodobał mi się, jakoś mało płynny.
Novina I żyła długo...
Przyjemne. Bardzo. Jedno mi nie pasuje, ale może się czepiam:
Wynika, że ukryła łzy w dygnięciu. Nie umiem sobie wyobrazić. Może: Opuściła głowę ukrywając łzy. Dygnęła poddańczo.Opuściła głowę, ukrywając łzy w poddańczym dygnięciu.
rubens Bez wyjścia
Nie bardzo. Strasznie melodramatyczny i wybacz, dość oklepany fragment. Ona umiera, on postanawia zostać bohaterem z przymusu. Jakoś troszkę inaczej mogłeś pokazać scenkę, bo miałem wrażenie, że oglądam film sensacyjny. Taki przeciętny film.
Na końcówce drugiego zdania gubi ci się podmiot. Niby wiadomo, że rura nie wytrzyma, ale ułożyłbym to inaczej.Drzwi wyginały się ze zgrzytem. Metalowa rura, którą je zablokował, powstrzymywała ghule przed wdarciem się do środka, jednak słychać było, że długo nie wytrzyma.
Dwukrotnie używasz też słowa "zanim" odnosząc się w jednym zdaniu do wydarzeń teraźniejszych i przyszłych. Używasz narracji trzecioosobowej o ograniczonych kompetencjach poznawczych (za Wikipedią). I tu mi zgrzyta. Narrator ma wiedzę równą bohaterom, dlatego nie można wybiec naprzód z akcją, a potem się cofnąć. Nie wiem, czy dobrze, to przedstawiłem. Czuję, że jest coś nie tak, nie umiem przekazać. Proszę forumowiczów o pomoc.
Kocham cię – rzekła, zanim rozległ się trzask pękającej rury
- Tenshi
- Pćma
- Posty: 201
- Rejestracja: pn, 28 sty 2008 22:19
- Płeć: Kobieta
Dziękuję ;)2. Tenshi Dziękuję, że jesteś - przede wszystkim zasługa zakończenia
Ja zawsze coś wymyślę, że namiesza okropnie. Zasady pisania dialogów mam wryte na pamięć, ale... Któregoś dnia czytałam w książce (pomińmy jakiej) opowiadanie, gdzie dialogi były tak zapisane. Cholernie mi się to spodobało ( bo ja wiem czemu...), a dopiero po wysłaniu tekstu skapnęłam się, że facet w tym opowiadaniu opisywał jedynie ruchy bohaterów, nie używał "powiedział" "stwierdził" etc. I wtedy faktycznie tak to się zapisuje -.- Znowu przekombinowałam (jak to ja : P), ale zrzucę to na barki tego, że 3 tygodnie sobie gorączkowałam i w takim stanie to napisałam, o! (ta winny zawsze się usprawiedliwia)To raczej powinno wyglądać tak:
"- Nie powinno cię tu być - wyszeptał."
No i trudno ;]Te dziwnie, moim zdaniem, zapisane dialogi burzą ład tej opowieści. Hmm... sądzę, że trochę na siłę dodałeś wątek zwązku dwóch osób tej samej płci, finisz zaskakuje, ale wcale nie pozytywnie.
Teraz ja popróbuję:
Lukan.z Ostatni Pocałunek
Jako, ze względnie blisko Karwin mieszkam jakoś mnie to poruszyło : P Ach, ten sentyment do swojej mieścinki. Trochę drewniane te dialogi mi się wydają, a to:
zgrzyta mi w zębach jak najlepszej jakości żwir ;] Nie wyobrażam sobie żeby kochankowie na pożegnanie strzelali takimi tekstami.Demony od morza już pędzą po ciebie.
Rozumiem, że chciałeś dokładnie opisać, ale tu mi o jeden przymiotnik za dużo jest.Bujne, rude, dziewczęce loki
Scena w jakiś sposób wydaje mi się sztuczna i tylko dlatego jej nie dałam do "swojej trójki". Poza tym jak najbardziej na plus ';]
Novina I żyła długo...
Że mi się podobało to już wiesz. Tej "rządzy" to nie zauważyłam xD Inaczej bym się wkurzyła na twój tekst. Orty są beee...
Poza tym to chyba nie jest scena. Ale jakoś przeżyjemy.
Za to nie podobały mi się niektóre opisy. Masz jeszcze nie do końca wyrobiony styl, ale sama się z tym borykam, więc za cienka w uszach jestem by dokładnie określić co było nie tak. Przecinki nie czuję się kompetentna poprawiać, choć (chyba) brakuje jednego ;]
rubens Bez wyjścia
Bez zaskoku, ale i bez zawodu. Prze oczami stanęła mi typowa scena z anime, pogłębiona jeszcze przez imiona (Misa i Hem trochę mi się z anime kojarzy, choć bardziej pasowałoby do tego Misa-misa i Hemachi : P hihi). Tylko ten miecz mi zgrzyta... Sklepik, rura i miecz? A ja jakoś tam rewolwer widziałam... Nie wiem w sumie czemu ;] Tak mi się opis skojarzył i tyle.
Xiri Ogień niebios
Plus za język, jakoś mnie ujął. Ale:
Chyba powinno to być jedno zdanie, albo wa, ale jakoś należałoby zastąpić to "który". Zgrzyta. Poza tym historia mnie nie przekonała, po prostu takie coś nadaje się (mym skromnym zdaniem) na dłuższy tekst, nie na takiego shorta. A poza tym niewiele mogę się przyczepić ;]Poznaję go: to Mars, nasz patron. Który najwyraźniej ocalił mi życie.
girlfromthebridge Zawsze będę obok
Moja pierwsza myśl" "Człowieku, znowu to samo?! Kobieta zabija faceta, mimo że go kocha. No to oryginalnie, nie powiem..." A potem ten anioł. Aniołki lubiem, więc zdanie na temat pracy przekręciło się o całe 180 stopni ;] Już pomińmy, ze one są ponoć bezpłciowe, kto to na dobra sprawę wie xD
Co do kwestii stylu - jakoś nie mogę się do niczego przyczepić. Musiałabym chyba jeszcze z 5 razy przeczytać, a na siłę czepiać się nie chce. Cały pomysł trudno byłoby (chyba) wytłumaczyć. Jakim cudem sie poznali? Dlaczego umarł dopiero teraz? etc. Ale poza tym - jakoś mnie ta scenka urzekła. Dlatego jest w mojej 3 ;]
Nieznany Na polu chwały
Samo opis, na początku jakoś nie bardzo mi przypadł do gustu. Kiedy czytałam, wydało mi się, że póki co ta praca jest najgorsza...
No właśnie. Aż do ostatniego zdania. Zaliczam je do tak zwanych "strzelających w pysk", a uwielbiam takie!
Mnie też gryzła kwestia czemu ów młodzik jest uznany za bohatera, ale wydawało mi się, że idzie ten dziwny aspekt jakoś wybronić ;] Choć ciekawi byłoby jakbyś wcisnął jakąś postać historyczną. Wtedy wszystko byłoby jasne i może bardziej zaciekawiłoby czytelnika?
Teraz kwestia stylu:
Trochę już przeginasz na samym początku. Brzmi jak "Jadzia żona Witka, która była stara, przygotowała kluski, bo je lubiła, ale wyszły jej niedobre, dlatego ich nie zjadła." Rozumiesz o co mi chodzi? : PBartek, młody szeregowiec z oddziału Stefana, nie był w pierwszej linii, gdy zaczęła się walka, jednak to jego zraniła zabłąkana kula.
I potem leci tak samo. Za dużo długich zdań, jak na tak krótką formę. Wszystko ładnie, przecinki dobrze (chyba, hihi), ale moim myślom to się język plącze. Trochę na siłę to brzmi i tyle. I też miałam skojarzenia z pracą Lukana z romantycznego. Dlatego na początku miałam odczucie "cholera znowu to samo". Ale ostatni zdanie, jak już pisałam, mnie oczarowało : P
Świeżynek Okazja
Wiesz co, dołączam cię do mojej trójki : P Znaczy teraz już czwórki. Nie spodobał mi się król klątw pisany z małych liter i brak logiki w tym, że wysyłali słabe dziewczyny - jakoś nie widzę w tym sensu. Ale tekst wionie (?) jakąś taką świeżością. Przez co nie wydaje się być tragiczny. Znowu - jakoś przeżyję.
Gdyż zdaje się mieć w sobie to "coś", więc muszę dodać do "swoich".
Wcześniej go nie dodałam, bo tekst pozostawia po sobie masę głupich pytań. Kim w ogóle był Tom? Jeśli Loran nie zrobiła tego co kazali kapłani to i tak chyba ma przechlapane? Dlaczego kapłanów nie było w pobliżu, kiedy miało dojść do próby? Szczególnie, że tak łatwo można się było pozbyć pieczęci? Oso chozi słofieku...
Urokliwe, ale nielogiczne.
Co do stylu - chyba nie mam dziś weny do czepiania się -_-'
Tyle z pierwszej strony. Jak palce przestana boleć, pojadę dalej.
Ten.
Ponoć, wchodząc między wrony, musisz krakać jak i one. Smutne to, bo przecież wiadomo, że większość wron wysławia się nader fatalnie...
- Nieznany
- Fargi
- Posty: 376
- Rejestracja: pt, 11 sty 2008 17:49
- Płeć: Mężczyzna
Dziękuję za przychylne i mniej pozytywne opinie. Skoro mówicie, że zdania są za długie, to następnym razem je skrócę.
Faktycznie tamten tekst był mi natchnieniem dla tego pomysłu, ale... myślę, że zrobiłem to po swojemu.Tenshi pisze: też miałam skojarzenia z pracą Lukana z romantycznego.
Możesz mieć rację, choć chciałem w pełni przedstawić bohatera już w pierwszym zdaniu... lecz faktycznie brak tego słówka w pierwszym zdaniu mógł dać lepszy efekt.Stief pisze:Po pierwsze - niepotrzebny wyraz "młody" w pierwszym zdaniu.
A tu jestem odmiennego zdania. Przecież wielu ałtorom zdarza się czerpać z już wykorzystanych pomysłów, tylko robić to po swojemu. Dla mnie nie ma w tym nic złego, jeśli nie jest to nachalne i bliskie plagiatu.Stief pisze:Nie zarzucam plagiatu, a raczej wskazuję na to, że nietrudno wpaść na podobny pomysł, co nie jest dobre.
Och, to raczej kwestia przyjętych wartości. Dla mnie pocałunek, to pieszczota, ale nie każdy musi być tego zdania. :)Łosiu pisze:Nieznany
Cytat:
(...)gorącym pocałunku. Zatracił się cały w tej pieszczocie.
Pocałunek to pocałunek. Trochę ciężko go chyba zaliczyć do pieszczot... Pieszczotą jest na przykład pocałunek w ucho...
Na prawdę zważam i "naprawdę" piszę razem.
Naprawdę zważam i "na prawdę" piszę osobno.
Moja schizofrenia ma się lepiej, dziękuję.
Naprawdę zważam i "na prawdę" piszę osobno.
Moja schizofrenia ma się lepiej, dziękuję.
- Tenshi
- Pćma
- Posty: 201
- Rejestracja: pn, 28 sty 2008 22:19
- Płeć: Kobieta
Twoja Fuszerka mi sie podobała a poza tym chce byc pierwsze, więc:44 znaki i pod kreską. O, bezlitosna komisjo! OK., jednak mam nadzieję, że litościwie doczekam się komentarzy?
KPiach
Wybór mniejszego zła
Tekst mnie zaciekawił. Mam ochotę postawić pytanie: Czemu chłopiec musiał umrzeć? O co dokładnie chodzi?
A to chyba plus, czytelnik chce wiedzieć więcej : P
Co o kwestii formalnej, już na samym początku coś jest chyba nie tak z przecinkami. Ale mi głupio takie rzeczy poprawiać, bo sama mam z tym problem. Zrzucam to na barki reszty (zuo).
Muszę też pogratulować, bo dialogi nie wydały mi się sztuczne. A u większość sprawiały takie wrażenie. Jakoś tak prawdziwie opisałeś ostatnie chwile tego dziecka. I jesteś jedyną osobą, która nie opisała zakochanej pary, też plus za oryginalność.
Niestety, tyle z oryginalność. Scenka standardowa. Trochę wionie "Ostrym dyżurem". Wiem, że nie o to tutaj chodzi, ale w mojej wyobraźni już zaświtał Clooney, który pocieszająco klepie matkę po ramieniu. A nawet nie oglądałam tego serialu -.- (tam w ogóle grał Clooney?).
Wyszedł ci taki czysty dialog. Zrzucam to na barki krótkiej formy. Ja skróciłam swój dialog jak najbardziej i przez to moje pożegnanie wydaje (mi) się trochę sztuczne.
Co by tu jeszcze... Matka całująca synka w usta. Wiem, że rodzice tak robią, ale moi nigdy, więc tez mi coś nie pasowało. W policzek czy czoło byłby w moim odczuciu lepszy. Ale mogę sie mylić. Do samego stylu niewiele idzie się przyczepić. Opisy są skąpe, bo i takie ograniczenie (i tak wyjechałeś).
Sposób w jaki piszesz urzeka, pomysł już mniej (ale mimo to zaciekawił). Choć i tak byleś jedyny "od" matki i syna.
I chce odpowiedzi na pytania zadane na początku : P Może zmienię zanie co do przeciętności pomysłu.
Ten.
Ponoć, wchodząc między wrony, musisz krakać jak i one. Smutne to, bo przecież wiadomo, że większość wron wysławia się nader fatalnie...
Dziękuję serdecznie za opinie. Chciałem ustosunkować się do wypowiedzi. I tak:
Nieznany - tekst miał 999 znaków, teraz ma równo 1000. Dzięki za przecinek.
Tenshi - dzięki za pozytyw. Teraz odbijam piłeczkę.
Gdzie wyczytałaś, że kapłani wysyłali słabe dziewczyny? Bo kandydatki nie dotrwały do końca? A kto to mógł przewidzieć? Bo Tom wziął na siebie ciężar niesienia pieczęci? Faceci już tak mają, strugają bohaterów, zwłaszcza przed dziewczynami, które chcą pocałować:)
Loran ma przechlapane. W całej rozciągłości. Miał być tragizm i jest. Dziewczyna dopiero co wyszła z ceremonii, gdzie została naznaczona pieczęcią, Tom wślizgnął się do komnaty, ominął strażników i tak dalej...
W podobnej tonacji do pytań Tenshi było pytanie Karli - co dzieje się z pieczęcią, jak nosicielka "zejdzie"?
Dajcie mi kolejne 1000 znaków, to Wam opowiem :)
Na warsztatach napisano, że scena jest częścią większej całości. Epizodem, z których mamy nauczyć się budować opowiadanie. Tak to traktuję. Moje sceny są kawałkami większej całości i uważam, że nie jest konieczne detaliczne wyjaśnianie kto skąd się wziął. Jest tu i teraz. I pewien przekaz - emocja, wydarzenie, może puenta? Element, dzięki któremu scena nabiera sensu.
Nieznany - tekst miał 999 znaków, teraz ma równo 1000. Dzięki za przecinek.
Tenshi - dzięki za pozytyw. Teraz odbijam piłeczkę.
Gdzie wyczytałaś, że kapłani wysyłali słabe dziewczyny? Bo kandydatki nie dotrwały do końca? A kto to mógł przewidzieć? Bo Tom wziął na siebie ciężar niesienia pieczęci? Faceci już tak mają, strugają bohaterów, zwłaszcza przed dziewczynami, które chcą pocałować:)
Loran ma przechlapane. W całej rozciągłości. Miał być tragizm i jest. Dziewczyna dopiero co wyszła z ceremonii, gdzie została naznaczona pieczęcią, Tom wślizgnął się do komnaty, ominął strażników i tak dalej...
W podobnej tonacji do pytań Tenshi było pytanie Karli - co dzieje się z pieczęcią, jak nosicielka "zejdzie"?
Dajcie mi kolejne 1000 znaków, to Wam opowiem :)
Na warsztatach napisano, że scena jest częścią większej całości. Epizodem, z których mamy nauczyć się budować opowiadanie. Tak to traktuję. Moje sceny są kawałkami większej całości i uważam, że nie jest konieczne detaliczne wyjaśnianie kto skąd się wziął. Jest tu i teraz. I pewien przekaz - emocja, wydarzenie, może puenta? Element, dzięki któremu scena nabiera sensu.
- Tenshi
- Pćma
- Posty: 201
- Rejestracja: pn, 28 sty 2008 22:19
- Płeć: Kobieta
Jestem młodym dziewczętem (hihi) i mam problem z otworzeniem słoika dżemu. Stąd moje skojarzenie, że "słabe". Może jestem staroświecka, ale na mission impossible to się facetów wysyła i tyle : PWybierali w tym celu młode dziewczęta.
Ogólnie pomysł zaplątany i dlatego zostawia tyle pytań po sobie. No, ale czekamy (?) na dłuższą formę, hihi
Ten.
Ponoć, wchodząc między wrony, musisz krakać jak i one. Smutne to, bo przecież wiadomo, że większość wron wysławia się nader fatalnie...