Wasza pierwsza książka SF (ew. fantasy)
Moderator: RedAktorzy
Wasza pierwsza książka SF (ew. fantasy)
Witam.
Jaka była wasza pierwsza książka SF, fantasy? Co sprawiło, że "wpadliście" w ten nurt? (wątek dedykowany raczej zatwardziałym wielbicielom fantastyki)
W moim przypadku było to jakoś tak w podstawówce. Kumpel pożyczył mi jakiś zbiór opowiadań ze świata Star Treka (starego). Książka na moje obecne gusta raczej słaba ale w owym czasie tak mnie wciągnęła, że nie byłem w stanie przestać czytać. Skończyłem jakoś o 5 nad ranem i wtedy poczułem, że "wpadłem" i nurt SF stanie się moim ulubionym. Potem był także pożyczony "Solaris", książki ze "Świata Czarownic" Andre Norton, "Mówca umarłych", "Mrowisko" i "Azyl" Steva Perrego (książydło, że świata "Obcego").
Jak było z wami?
Jaka była wasza pierwsza książka SF, fantasy? Co sprawiło, że "wpadliście" w ten nurt? (wątek dedykowany raczej zatwardziałym wielbicielom fantastyki)
W moim przypadku było to jakoś tak w podstawówce. Kumpel pożyczył mi jakiś zbiór opowiadań ze świata Star Treka (starego). Książka na moje obecne gusta raczej słaba ale w owym czasie tak mnie wciągnęła, że nie byłem w stanie przestać czytać. Skończyłem jakoś o 5 nad ranem i wtedy poczułem, że "wpadłem" i nurt SF stanie się moim ulubionym. Potem był także pożyczony "Solaris", książki ze "Świata Czarownic" Andre Norton, "Mówca umarłych", "Mrowisko" i "Azyl" Steva Perrego (książydło, że świata "Obcego").
Jak było z wami?
- nosiwoda
- Lord Ultor
- Posty: 4541
- Rejestracja: pn, 20 cze 2005 15:07
- Płeć: Mężczyzna
A nie było już takiego tematu?
To trudno powiedzieć, bo zależy, czy niektóre powieści Verne'a uznać za fantastykę, czy za przygodówki. Jeśli za fantastykę, to Verne i "Wokół Księżyca". Ponadto Tapatiki, książki Kuczyńskiego, opowiadania radzieckie w "Literaturze radzieckiej" - czasem puścili coś fantastycznego, np. Bilenkina, Rybakowa, Strugackich.
Z takich już serioserio SF to chyba "Pielgrzymka na Ziemię" Sheckleya.
To trudno powiedzieć, bo zależy, czy niektóre powieści Verne'a uznać za fantastykę, czy za przygodówki. Jeśli za fantastykę, to Verne i "Wokół Księżyca". Ponadto Tapatiki, książki Kuczyńskiego, opowiadania radzieckie w "Literaturze radzieckiej" - czasem puścili coś fantastycznego, np. Bilenkina, Rybakowa, Strugackich.
Z takich już serioserio SF to chyba "Pielgrzymka na Ziemię" Sheckleya.
"Having sons means (among other things) that we can buy things "for" those sons that we might not purchase for ourselves" - Tycho z PA
No fakt. W takim wypadku powinienem wpisać "Tajemniczą wyspę" Verne'a. Było to zamierzchłymi czasy w podstawówce. Chciałem wypożyczyć "O Filonku Bezogonku" (według pani od polskiego hit) ale nie mieli to wziąłem to. Jak oddawałem pani bibliotekarka nie chciała uwierzyć, że przeczytałem całą mimo moich solennych zapewnień popartych zdecydowanym tupaniem.
- niewiem
- ZakuŻony Terminator
- Posty: 319
- Rejestracja: wt, 27 gru 2005 14:13
- Ignatius Fireblade
- Kameleon Super
- Posty: 2575
- Rejestracja: ndz, 09 kwie 2006 12:04
Jako brzdąc nie przepadałem za czytaniem... Właściwie, to trzeba było książki we mnie wmuszać. Dopiero w ostatniej klasie podstawówki (już wtedy była to szósta) dostałem w me łapska "Niezwyciężonego" Stanisława Lema i wpadłem po uszy... Co zabawne, nie lubiłem czytać, ale już jako ośmioletni dzieciak pisałem własne "historie".
- Na koniec zadam ci tylko jedno pytanie. Co ci wyryć na nagrobku?
- Napisz: "Nie ma lekarstwa na brak rozumu".
"Black Lagoon" #10 Calm down, two men PT2
- Napisz: "Nie ma lekarstwa na brak rozumu".
"Black Lagoon" #10 Calm down, two men PT2
- ElGeneral
- Mistrz Jedi
- Posty: 6089
- Rejestracja: pt, 09 lis 2007 18:36
Ja, owszem, czytałem Verne'a, nie uważałem go jednak za fantastykę. Ale w VIII- mej klasie ogólniaka wpadł mi w ręce zbiorek "W stronę czwartego wymiaru" i wsiąkłem. Dobre opowiadania drukował "Młody Technik". Fijałkowski, Lem... No i "Problemy", gdzie raz na miesiąc ukazywało się jedno, ale starannie wybrane opowiadanie fantastyczne. Potem pojawiła się fantasy - "Hobbit" i trylogia "Władcy Pierścieni". Tę zresztą przeczytałem w dość osobliwej kolejności - tom II, III, a I na końcu. Niekiedy opowiadania fantastyczne drukowano i w "Przekroju"...
Takie jest moje zdanie w tej materii, a oprócz tego uważam, że Kartagina powinna być zburzona.
- Nae Mair
- Sepulka
- Posty: 29
- Rejestracja: sob, 15 mar 2008 20:41
- Ignatius Fireblade
- Kameleon Super
- Posty: 2575
- Rejestracja: ndz, 09 kwie 2006 12:04
- Alfi
- Inkluzja Ultymatywna
- Posty: 20028
- Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29
Ha, coś mi się zdaje, że u mnie Solaris i Niezwyciężony były parę miesięcy przed Tajemniczą wyspą (jakieś dziewięć lat miałem i Solaris był ździebko na wyrost). A do Sobowtóra profesora Rawy dotarłem w trzy lata później, bo wtedy się dowiedziałem, że istnieje (z okładki Tomka na wojennej ścieżce).
To jeszcze nie koniec tych dziwnych meandrów. Pierwsza powieść Strugackich, jaką przeczytałem, zwała się Qué difícil es ser dios! - do dzisiaj mam ją na półce i nawet pamiętam, gdzie, chociaż trzeba mocno wytężać wzrok, żeby takie niepozorne cuś wypatrzyć.
To jeszcze nie koniec tych dziwnych meandrów. Pierwsza powieść Strugackich, jaką przeczytałem, zwała się Qué difícil es ser dios! - do dzisiaj mam ją na półce i nawet pamiętam, gdzie, chociaż trzeba mocno wytężać wzrok, żeby takie niepozorne cuś wypatrzyć.
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.
Hadapi dengan senyuman.
- Harna
- Łurzowy Kłulik
- Posty: 5588
- Rejestracja: ndz, 05 mar 2006 17:14
Nigdy nie zapomnę — Lew, czarownica i stara szafa. Miałam wtedy dziesięć lat i zakochałam się w Narnii bez pamięci :-)
A pierwsze SF to dopiero na trzecim roku studiów, konkretnie Solaris. Do tej pory się nie otrząsnęłam.
A pierwsze SF to dopiero na trzecim roku studiów, konkretnie Solaris. Do tej pory się nie otrząsnęłam.
– Wszyscy chyba wiedzą, że kicający łurzowy kłulik to zapowiedź śmierci.
– Hmm, dla nas znaczy coś całkiem odmiennego – szczęśliwe potomstwo...
© Wojciech Świdziniewski, Kłopoty w Hamdirholm
Wzrúsz Wirúsa!
– Hmm, dla nas znaczy coś całkiem odmiennego – szczęśliwe potomstwo...
© Wojciech Świdziniewski, Kłopoty w Hamdirholm
Wzrúsz Wirúsa!
- Cień Lenia
- Zwis Redakcyjny
- Posty: 1344
- Rejestracja: sob, 28 paź 2006 20:03
- Harna
- Łurzowy Kłulik
- Posty: 5588
- Rejestracja: ndz, 05 mar 2006 17:14
Niestety. Zaraz po Solaris dobiłam się Bajkami robotów. SF to nie na moje nerwy...Cień Lenia pisze:Fsensie negatywnym?Harna pisze: A pierwsze SF to dopiero na trzecim roku studiów, konkretnie Solaris. Do tej pory się nie otrząsnęłam.
– Wszyscy chyba wiedzą, że kicający łurzowy kłulik to zapowiedź śmierci.
– Hmm, dla nas znaczy coś całkiem odmiennego – szczęśliwe potomstwo...
© Wojciech Świdziniewski, Kłopoty w Hamdirholm
Wzrúsz Wirúsa!
– Hmm, dla nas znaczy coś całkiem odmiennego – szczęśliwe potomstwo...
© Wojciech Świdziniewski, Kłopoty w Hamdirholm
Wzrúsz Wirúsa!