O sortowaniu śmieci i inszych takich ekologicznych

rozmowy nie zawsze niepoważne.

Moderator: RedAktorzy

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Harkonnen2
Pćma
Posty: 291
Rejestracja: sob, 11 cze 2005 10:19

Post autor: Harkonnen2 »

flamenco108 pisze:Jak ktoś w imię ekologii domaga się zamiany w supermarketach toreb polietylenowych na papierowe to co to jest? Posłać policję ekologiczną do lasu, żeby odpinała od drzew tych samych ekologów, którzy to wywalczyli?
Na idiotów i krzykaczy niestety rady nie ma. Durnie są i wśród ekologów i wśród innych ludzi. To kwestia osobniczej głupoty i być może tendencji do zbierania się głupoty w kupę na zasadzie ciągnie swój do swego.

A co do zamiany toreb PE na papierowe, pomysł słuszny, tylko należy dodać do niego, że producent papieru na te torby powinien po wycięciu odpowiedniej ilości drzew na ten papier ufundować odpowiednio większą ilość sadzonek drzew, lub we własnym zakresie nasadzić we wskazanym przez odpowiednie nadleśnictwo miejscu właściwą ilość drzew. Powiedzmy pięć sadzonek na jedno ścięte drzewo. Oczywiście nikt tego nie przepchnie w żaden sposób, bo wiadomo - koszty i kto ma za to płacić... Ale się da, tylko trzeba odrobiny dobrej woli ze strony kilku osób. Ale wracamy do wspomnianego przez kiwaczka pierwiastka zła.

Inna sprawa, że protestujący krzykacze raczej rzadko myślą o rozwiązaniach bardziej kompleksowych.
Z jakiegoś powodu w kulturze europejskiej (bo przecież to nie jest przywara tylko polska) ostatnio modne jest zastanawianie się nad winą i hipokryzją: że jemy mięsko, a zwierzątka cierpią, że Tybetańczycy cierpią, a mamy tanią elektronikę (jakby była produkowana w Tybecie!), że produkujemy broń, a Murzynkowie się nią zabijają.


Na szczęście ludzie u władzy w większości nie mają takich problemów.
Ja bym powiedział na nieszczęście, bo gdyby tak ludzie u władzy zaczęli myśleć o trochę większej ilości rzeczy niż własna dupa, to może coś by powoli w ciągu kilku stuleci się zmieniło.
A zatem protesty w tej sprawie służą nie Tybetowi (znaczy, jemu może służą, a może nie, bo tego się dowiemy za 100 lat), ale przede wszystkim protestującym, którzy dzięki temu mogą się mieć za szlachetnych i dobrych wujków uciśnionych narodów. Cóż to za ulga należeć do tego ekskluzywnego klubu, w którym zamiast być uciskanym, można, między poranną kawą i wieczornym pifkiem, zakąszając czekoladą/chipsami/parówką, pochylić się ze współczuciem nad innymi uciskanymi, do których przecież należeliśmy jeszcze zaledwie kilkanaście lat temu. Dlatego ze wszech miar proces ten popieram, bo jest kolejnym potwierdzeniem, że mieszkam w jednym z najszczęśliwszych krajów świata.
Co złego jest w tym, że osoba, której jest stosunkowo dobrze dostrzega fakt, że komuś jest źle i próbuje w jakiśtam dowolny sposób pomóc? Czy naprawdę jedynymi ludźmi, którzy mają prawo do mówienia o złych rzeczach są jeżdżący do afryki i leczący za darmo lekarze-wolontariusze? Czy naprawdę będąc mięsożercą nie mam prawa uważać, że zwierzęta, które zostaną potem na mięso przerobione powinny być hodowane w jakichś ludzkich warunkach? Czy że zabijanie zwierząt dla sportu jest głupie?

Abstrahując już od Tybetu nawet, to trochę głupie jak dla mnie odgórnie stwierdzać: ty masz prawo protestować, a ty idź się wypałuj i ochłoń hipokryto.

Cóż Polacy też byli uciskani i też różni ludzie w różny sposób im pomagali, a to wydaje mi się daje na prawo, a nawet obowiązek starać się nieść pomoc innym, którzy też są uciskani nawet bardziej niż my.

No i cholera wylazł ze mnie idealista też... :P
Aah! I see you have the machine that goes 'ping'. This is my favourite. You see, we lease this back from the company we sold it to, and that way, it comes under the monthly current budget and not the capital account.

Awatar użytkownika
kiwaczek
szuwarowo-bagienny
Posty: 5629
Rejestracja: śr, 08 cze 2005 21:54

Post autor: kiwaczek »

Z tym drewnem, papierem i ekologią to nie jest też do końca tak jak się wydaje.

Ja wiem, mnie też śmieszy reklamowanie torebek papierowych, czy drewnianych zabawek jako ekologicznych, ale jak się nad tym głębiej zastanowić to to jednak ma sens. Kwestią nie jest to, że żeby to wyprodukować trzeba ściąć drzewo - ważne jest jednak bardziej to, że wyrzucona torba czy zabawka się naturalnie rozłoży. A folia nie.
A do tego, żeby wyprodukować folię to trzeba przerobić ropę naftową, wyprodukować całkiem sporo dwutlenku węgla, oraz szkodliwych (mniej lub bardziej) chemikaliów. W przypadku rzeczy z drewna - należy jedynie zasadzić las i poczekac kilkanaście lat.

Zaś wszelkie nawoływania do zaprzestania wycinania lasów są w naszym kraju conajmniej przesadzone. Od kilkunatsu lat stale wzrasta u nas areał zadrzewiony. Z jakich przyczyn wzrasta? Różnie, ale głównie ekonomicznych (bo to się opłaca) i ze względu na spadek areału pod uprawy.

Oczywiście pozostaje problem wycinania starodrzewii i powstawania monokultur sosnowych, ale z tym też już sobie powoli leśnicy radzą.

Ograniczam się rzecz jasna do naszego poletka, bo to co się dzieje w Amazonii to już inna sprawa ;)

A wracając do torebek papierowych to to też nie jest takie proste. To nie jest system zastępujący w prosty sposób wszystkie torebki foliowe torebkami jednorazowymi papierowymi. Obserwowałem ten system w Belgii i Francji i tam to działa w trochę inny sposób. Ludzie nie biorą papierowych jednorazówek jeśli nie są do tego bezpośrednio zmuszeni sytuacją. Biorą ze sobą do sklepu duże torby wielorazowego użytku. Może i platikowe - ale służące kilka lat. A skutki tego widać na ulicach ;)
I'm the Zgredai Master!
Join us young apprentice!
Jestem z pokolenia 4PiP i jestem z tego dumny!

Awatar użytkownika
Dabliu
ZakuŻony Terminator
Posty: 3011
Rejestracja: wt, 22 sie 2006 20:22
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Dabliu »

Tequilla pisze:Mnie Dabliu chodziło o to, że są róźne odcienie szarości.
Mnie też w zasadzie o to chodzi. Dlatego nie potrafię jednoznacznie opowiedzieć się za wolnym Tybetem, choć w głębi serca pragnę, żeby wszyscy ludzie na świecie byli szczęśliwi. Ale jednocześnie nie jestem pewien, czy byłbym gotów przyjąć wolny Tybet ze wszystkimi tego konsekwencjami dla mnie i dla moich bliskich. Nie opowiadam się też przeciwko wolności Tybetańczyków, dlatego moje sugestie dotyczące moralnego kontekstu protestów i bojkotów oraz nieśmiało sugerowanej hipokryzji ubieram w postać pytań zadawanych tak innym, jak i zwłaszcza sobie. Na głos.
Tequilla pisze:Mimo wszystko jednak uważam, że mięsożerca też może uważać, że zabijanie delfinów ( tudzież koni) jest niepotrzebne i okrutne. Pomimo, iż krówki je ( a i tu może być przeciwny masowej i beszdusznej hodowli i istnieniu rzeźni w takim stanie w jakim istnieją).
Dla mnie to wcale nie jest takie oczywiste. Nie chodzi o to, czy mięsożerca coś tam może, bo można wszystko; szpitale bombardować też można. Da się. Chodzi o to, czy ja, jako mięsożerca, protestuję bo w to wierzę, czy protestuję, żeby sobie sumienie odświeżyć? No i jest jeszcze inna kwestia - jeśli wierzę w ten protest, to czy przewidziałem wszelkie jego konsekwencje i czy jeśli rzeczywistość uderzy mnie w ryj, czy nadal będę taki dobry?
Bo czy gdyby "ucywilizować" rzeźnie, co pewnie wiązałoby się ze zwiększeniem wkładu finansowego i zmniejszeniem ilości/prędkości produkcji mięsa, czy nadal byłoby mnie stać na mięsożerstwo? Nie wiem.
Tequilla pisze:Sam kiedyś na forum SF napisałeś o facecie który miał futro z wilka uznając to za okrucieństwo i głupotę w jednym. Czy tylko dlatego, że nie jesteś wojującym wegetarianinem mam nie traktowac twojego oburzenia poważnie?
Jestem tylko człowiekiem. Pewne rzeczy po prostu mnie oburzają i już, choć zdaję sobie sprawę z tego, że wszystko da się obrócić na tysiąc sposobów, wyciągnąć tysiąc różnych wniosków i wystawić tysiąc różnych moralnie ocen.
Z tymi wilkami to jest jednak troszkę łatwiejsza kwestia. O tyle łatwiejsza, że niezgoda na nielegalny i półlegalny odstrzał wilka, czyli gatunku zagrożonego, w zasadzie nie niesie ze sobą większych konsekwencji. Populacja wilka nie ma większego znaczenia dla gospodarki i naszej egzystencji. Wzrost owej populacji, jeśli nie przesadny, nikomu nie zaszkodzi. Kilku bieszczadzkich hodowców straci krowę lub kilka owiec, choć i tak wiele z przypisywanych wilkom ataków na ludzkie sadyby w istocie jest dziełem sfor zdziczałych psów. Poza tym, Kanada i Anglia chętnie od nas wezmą nawet kilka pełnych watah. Tutaj naprawdę nie ma potrzeby strzelać. A już tłusty Niemiec, za parę złotych strzelający do najdorodniejszego w promieniu dwustu kilometrów basiora, to po prostu zwykła zbrodnia i protest przeciwko takim zachowaniom nie jest obciążony żadnymi odcieniami szarości. Jasne, że w takim kontekście wolny Tybetańczyk powinien być dla nas jeszcze ważniejszy i to bez dwóch zdań, tyle że wielu z nas i chce i nie chce dla niego tej wolności. Świadomie chce, zaś nieświadomie nie chce, albo nie chciałby, gdyby mu uświadomić potencjalne konsekwencje tej wolności dla niego i jego rodziny. Trudne to wszystko, nie przeczę. Nie oceniam więc nikogo, bo nawet siebie samego trudno mi tu oceniać. Dlatego się zastanawiam i pytam i nie chcę krzyczeć w tej sprawie zbyt głośno, żeby się o własny jęzor nie potknąć. No i żeby w lustro spoglądać najwyżej z wahaniem, a nie z jawną odrazą.
Harkonnen2 pisze:A co do zamiany toreb PE na papierowe, pomysł słuszny, tylko należy dodać do niego, że producent papieru na te torby powinien po wycięciu odpowiedniej ilości drzew na ten papier ufundować odpowiednio większą ilość sadzonek drzew, lub we własnym zakresie nasadzić we wskazanym przez odpowiednie nadleśnictwo miejscu właściwą ilość drzew. Powiedzmy pięć sadzonek na jedno ścięte drzewo.
O ile mi wiadomo, to te papierowe torby robi się raczej z makulatury, a to raczej sama korzyść i raczej nie może być mowy o jakimś tam specjalnym wycinaniu. Zawarte w drzewach włókno celulozowe jest na tyle mocne, że można je do produkcji papieru wykorzystać aż siedmiokrotnie, zanim ostatecznie stanie się paliwem biologicznym, a w końcu popiołem, który z kolei może posłużyć jako nawóz dla następnego pokolenia drzew.
Z drugiej strony, jeśli jednak ma miejsce wycinanie w tym celu lasów, to problemem raczej nie są ścięte drzewa, bo drzewa to nie zęby, odrosną prędzej czy później. Problemem jest chyba raczej zanieczyszczenie środowiska, związane z produkcją papieru.

Awatar użytkownika
flamenco108
ZakuŻony Terminator
Posty: 2229
Rejestracja: śr, 29 mar 2006 00:01
Płeć: Mężczyzna

Post autor: flamenco108 »

Dabliu pisze: O ile mi wiadomo, to te papierowe torby robi się raczej z makulatury, a to raczej sama korzyść i raczej nie może być mowy o jakimś tam specjalnym wycinaniu. Zawarte w drzewach włókno celulozowe jest na tyle mocne, że można je do produkcji papieru wykorzystać aż siedmiokrotnie, zanim ostatecznie stanie się paliwem biologicznym, a w końcu popiołem, który z kolei może posłużyć jako nawóz dla następnego pokolenia drzew.
Z drugiej strony, jeśli jednak ma miejsce wycinanie w tym celu lasów, to problemem raczej nie są ścięte drzewa, bo drzewa to nie zęby, odrosną prędzej czy później. Problemem jest chyba raczej zanieczyszczenie środowiska, związane z produkcją papieru.
Chociaż to offtop, nie mogę się powstrzymać. Kiwaczek nie zwrócił uwagi na istotny fakt wskazany w ostatnim zdaniu powyższego cytatu. Trudno ocenić, co jest bardziej szkodliwe dla środowiska: proekologiczna produkcja papieru, czy antyekologiczne torby z polietylenu. Prawdopodobnie wynik jest podobny.

Co do recyclingu, to każdy widzi, jak z tym jest. Najłatwiej jest stworzyć przepisy. Sprawnie działający system odbioru odpadów od ludności krąży jako urban legend, ale nikt tego jeszcze nie widział.

Co do odrastających drzew, to oczywiście jest to argument demagogiczny - i nie Ciebie się Dablju czepiam. Bo las rośnie minimum 50 lat, a za pół wieku, to mogą być już nowe technologie i nowe uwarunkowania ekonomiczne. Przykład czyli egzemplum: lasy śląskie. Zasadzono je na początku wieku XX, sadzenie kontynuowano do połowy tegoż. Po co? Bynajmniej nie na otulinę tlenową zatrutego zagłebia, ale blisko - na stęple i inne elementy konstrukcyjne potrzebne do budowy korytarzy w kopalniach. I co? Zanim te lasy na dobre wyrosły, pojawiły się nowe technologie. A w ogóle, to dziś się kopalnie zamyka, wtedy uważano, że się będzie kopać i kopać, hoho! I teraz można sobie kupować drewno na Górnym Śląsku, z lasów od Zawiercia po Wrocław.
Nondum lingua suum, dextra peregit opus.

Awatar użytkownika
Harkonnen2
Pćma
Posty: 291
Rejestracja: sob, 11 cze 2005 10:19

Post autor: Harkonnen2 »

Co do recyklingu to w Lublinie jakoś działa. Na osiedlach (przynajmniej niektórych) stoją kubły na szkło i tzw "frakcję suchą" czyli papier, drobny złom, plastiki et consortes. I co ciekawe, ludzie korzystają z tego :)

Co do reszty, cóż, poddaję się. Wszelkie protesty przeciwko rzeczom, które w swojej niewiedzy uznajemy za niewłaściwe okazują się w ogólnym rozrachunku o kant dupy potłuc, tak więc to nie ma sensu. :)
Aah! I see you have the machine that goes 'ping'. This is my favourite. You see, we lease this back from the company we sold it to, and that way, it comes under the monthly current budget and not the capital account.

Awatar użytkownika
kiwaczek
szuwarowo-bagienny
Posty: 5629
Rejestracja: śr, 08 cze 2005 21:54

Post autor: kiwaczek »

Ależ się doniosłem. Nie bezpośrednio, ale jednak. Zwróciłem uwagę, na to, że w systemie funkcjonującym od jakiegoś czasu w Belgii i Francji nie nastąpiło proste zamienienie plastiku na papier. Zużycie jednorazowych torebek tam po prostu gwałtownie spadło. Ludzie zachęcani/zmuszani tam są do nabycia toreb wielorazowych. I to działa!

Tak więc pozbyto się problemu jednorazówek plastikowych, ale wcale nie spowodowało to aż tak gwałtownego wzrostu zużycia papierowych. Więc koszty ekologiczne ponoszone przy produkcji toreb z makulatury (celuloza jest chyba jedynym na taką skalę przerabianym wielokrotnie surowcem wtórnym) są niższe niż koszty ekologiczne ponoszone w systemie w naszym typie. Czyli z nieograniczoną ilością i dostępnością toreb plastikowych.
I'm the Zgredai Master!
Join us young apprentice!
Jestem z pokolenia 4PiP i jestem z tego dumny!

Awatar użytkownika
Bebe
Avalokiteśvara
Posty: 4592
Rejestracja: sob, 25 lut 2006 13:00

Post autor: Bebe »

Tylko te celulozowe torby trzeba by odzyskiwać, a nie wyrzucać na hałdy śmieci na wysypiskach... Wyrzucałam w Japonii śmieci segregując je na 8 (!!) różnych kubłów. Myłam i rozcinałam kartoniki po mleku/sokach. Myłam kubeczki po jogurtach. To naprawdę nie boli. :)
Z życia chomika niewiele wynika, życie chomika jest krótkie
Wciąż mu ponura matka natura miesza trociny ze smutkiem
Ale są chwile, że drobiazg byle umacnia wartość chomika
Wtedy zwierzyna łapki napina i krzyczy ze swego słoika

Awatar użytkownika
Dabliu
ZakuŻony Terminator
Posty: 3011
Rejestracja: wt, 22 sie 2006 20:22
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Dabliu »

W Polsce to się tylko narobisz, a potem panowie śmieciarze i tak wszystko wyj**ią na hałdę śmieci :/

Awatar użytkownika
Tequilla
Sepulka
Posty: 91
Rejestracja: czw, 18 sie 2005 18:44

Post autor: Tequilla »

Dabliu pisze:W Polsce to się tylko narobisz, a potem panowie śmieciarze i tak wszystko wyj**ią na hałdę śmieci :/
Ja segreguję, ale i tak mam wrażene, że tak się z tym potem dzieje.

Ale chyba nam dyskusja trochę zboczyła z kursu.

Awatar użytkownika
Ysabell
Mamun
Posty: 155
Rejestracja: wt, 20 lis 2007 14:37

Post autor: Ysabell »

Mało czasu, ale byłam tu wywoływana do tablicy, to odpowiem za pamięci, pomijając niestety na razie późniejszą dyskusję. Króciutko:
Dabliu pisze:Zresztą, gdyby naród chiński był wolny i tak nasza gospodarka by się załamała. Jesteś pewna, że chciałabyś zbiednieć dla cudzej wolności?
Mieszkam w Łodzi, która stała się totalną dziura przez to, że chińskie ciuchy i tkaniny okazały się tańsze niż europejskie - gdyby nie Chiny może mieszkałabym w metorpolii a nie na wygwizdowie...?
A do adremu - nie, nie chciałabym zbiednieć dla cudzej wolności, ale byłabym w stanie się na to zdecydować.
Jeśli chcesz odpowiedzieć twierdząco, najpierw się zastanów, czy kiedykolwiek byłaś biedna. Jeśli tak, to przywołaj to wspomnienie, a od razu przejdzie Ci chęć odsyłania chińszczyzny.
Nigdy nie byłam specjalnie bogata. Bywałam biedna. Żyło się - też byliśmy szczęśliwi. Owszem, pieniądze znacząco ułatwiają bycie szczęśliwym, ale da si to osiągnąć i bez nich. Co więcej teraz nawet łatwiej byłoby mi znosić złośliwe uwagi rówieśników niż kiedy byłam na przykład w podstawówce...

Ale owszem, sprawdziłam na sobie już wiele razy - jestem w stanie poświęcić się dla innych i nie boli mnie to bardzo - satysfakcja jest wyższa. Po prostu wychodzę z założenia, że jak mogę komuś pomóc, to pomagam.

Co się zaś tyczy ciuchów, to nie mam pojęcia czy są chińskie, ale biorąc pod uwagę fakt, że mam ich bardzo mało, to dałabym radę kupować sobie nieazjatyckie. Przynajmniej w aktualnych warunkach, oczywiście.


Poza tym nie pcham się do oddawania swojego komputera ani niczego innego. I to by było na tyle. :]
Ys.
_____
"Kobiety i koty zawsze będą robić to, co chcą, a mężczyźni i psy powinni się zrelaksować i powoli oswajać z tą myślą" - Robert A. Heinlein

Awatar użytkownika
flamenco108
ZakuŻony Terminator
Posty: 2229
Rejestracja: śr, 29 mar 2006 00:01
Płeć: Mężczyzna

Post autor: flamenco108 »

kiwaczek pisze:Ależ się doniosłem. Nie bezpośrednio, ale jednak. Zwróciłem uwagę, na to, że w systemie funkcjonującym od jakiegoś czasu w Belgii i Francji nie nastąpiło proste zamienienie plastiku na papier. Zużycie jednorazowych torebek tam po prostu gwałtownie spadło. Ludzie zachęcani/zmuszani tam są do nabycia toreb wielorazowych. I to działa!
Zapewne nie wszyscy uczestnicy tego forum pamiętają czasy rozbiorów, kiedy nie było supermarketów i jednorazowych toreb - każdy taszczył ze sobą uszytą przez matkę/żonę/kochankę torbę nylonową (bo się mieści w kieszeni), a męskie aktówki naramienne potrafiły zmieścić nawet nieduży dywanik łazienkowy... I jakoś ludzie żyli. Ale styl życia trochę się zmienił - czy w takiej Belgii supermarkety zmieniły architekturę kas pod kątem pakowania zakupów do własnych toreb wielorazowych? Bo na zakupy do molocha trzeba ich zabrać kilka-kilkanaście...
Nondum lingua suum, dextra peregit opus.

Awatar użytkownika
Hipolit
Klapaucjusz
Posty: 2070
Rejestracja: śr, 08 cze 2005 21:09

Post autor: Hipolit »

flamenco108 pisze:Zapewne nie wszyscy uczestnicy tego forum pamiętają czasy rozbiorów, kiedy nie było supermarketów i jednorazowych toreb - każdy taszczył ze sobą uszytą przez matkę/żonę/kochankę torbę nylonową (bo się mieści w kieszeni), a męskie aktówki naramienne potrafiły zmieścić nawet nieduży dywanik łazienkowy...
Torby na zakupy w "moich" młodych latach kupowało się w sklepach AGieDe (na wsi - w GeeSach). Były szyte fabrycznie z ortalionu, lub podobnych tkanin. Były również siatki na zakupy i tutaj popisywało się polskie niedorżniete (przez "komunę") rzemiosło. Siatki miały poważne zalety (niewielka objętość po złożeniu, możliwośc zaprezentowania otoczeniu np. cudem zdobytych cytryn) ale i poważne wady - towary "drobnicowe" typu szczypiorek, zapałki czy pasta do zębów - potrafiły uciec przez dziurę i cieszyć później szczęśliwego znalazcę.
Pozdrawiam
Hipolit
Navigare necesse est, vivere non est necesse

Awatar użytkownika
Alfi
Inkluzja Ultymatywna
Posty: 19993
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29

Post autor: Alfi »

A w pewnym okresie nawet torby szyte z jakiejś dziwnej tkaniny węglopochodnej nazywane były "siatkami".
Ja znalazłem dzisiaj zapomniany długopis. Taki belferski, na dwa wkłady. Wystarczy przestawić niewielką plastikową wajchę, żeby zamiast tematu w dzienniku (niebieski) móc napisać na marginesie "ort" (czerwony). Dlaczego ten długopis - prawie wcale nie wypisany - popadł w zapomnienie? Bo czerwony wkład daje się używać dopiero po wyciągnięciu na zewnątrz. W przeciwnym razie natychmiast po przyłożeniu końcówki wkładu do papieru czerwona wajcha się cofa i długopis samoczynnie się przestawia na pisanie w kolorze błękitnym jak krew arystokraty z almanachu gotajskiego.
Oczywiście długopis - chociaż nie został dookreślony deiktycznie przy pomocy napisu "Made in cośtamgdzieśtam" - ozdobiony jest wiele mówiącym słówkiem AIHAO. I to chyba wyjaśnia jego nietypowe zachowanie.
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.

Awatar użytkownika
kiwaczek
szuwarowo-bagienny
Posty: 5629
Rejestracja: śr, 08 cze 2005 21:54

Post autor: kiwaczek »

Nie wiem jak tam w Wawie jest z tymi kasami, ale kasy w supermarketach w moich okolicach są dobrze przystosowane do pakowania w czasie rzeczywistym do toreb własnych. Sam to testuję wielokrotnie, bno wolę sobie napchać plecak i zarzucić go na ramię niż mieć zajęte łapki.

A torby uzywane w Belgii i Francji są całkiem zgrabnie pomyślane, wielkie i z wszytymi wewnątrz uchwytami ułątwiającymi na przykład postawienie butelek w pozycji pionowej i je w niej utrzymujące. Rzecz jasna pojawia się pewna niedogodność - trzeba te torby ze sobą zabierać - ale jak wspomniałeś - zmienił się styl życia. I teraz się do supermarketów raczej jeździ samochodami. A wrzucenie takiej torby do bagaznika nie jest wielkim problemem.

Ale po mojemu to tyo już jest offtop totalny i zasługujący na własny wątek. Czy jest na sali jakiś moderator?


wpis moderatora:
Harna: Ano jest. I ma nożyczki.
I'm the Zgredai Master!
Join us young apprentice!
Jestem z pokolenia 4PiP i jestem z tego dumny!

Awatar użytkownika
Tequilla
Sepulka
Posty: 91
Rejestracja: czw, 18 sie 2005 18:44

Post autor: Tequilla »

Staram się nosić ze sobą torbę materiałową jak idę na zakupy, ale ogólnie chyba ludzie niespecjalnie się przejmują. Niektórzy potrafią każdy produkt zapakować w osobną foliówkę :\ chyba nadal uważa się to za objaw luksusu i wolności gospodarczej. ( no i można je dostać za darmo, a fajnie jest przecież wziąść coś za darmo)

ODPOWIEDZ