DarkOne pisze:Melfka pisze:
...
100. Baldur' Gate 2
Czemu, aż na szarym końcu?
Bo to w mojej prywatnej opinii najgorszy crpg, w jaki grałam. Ograniczenie rozdziałami, brak jakiejkolwiek swobody poruszania się, nieciekawe dialogi i nudne questy. To mi przypomina, że zapomniałam o Tormencie, który - mimo, że też ograniczany rozdziałami - wciągnął mnie na wiele dłużej. I miał coś, czego Baldursowi brakuje - klimat.
DarkOne pisze:A propos Obliviona, mi podobała się namacalna wolność, można było wleźć/wskoczyć/pojechać gdzie się chciało, a i zadania były ciekawe. Szczególnie jedno utkwiło mi w głowie, ostatnie w gildii złodziei, gdzie trzeba było ukraść Elder's Scrolls.
W Obliviona nie grałam, ale w Morrowindzie też się dało wszędzie wejść. To mi się właśnie w nim podobało - w żadnym z momentów gra mi nie mówi "jesteś jeszcze za słabym leszczem, żeby tam wejść, pozwiedzaj sobie gdzie indziej".
DarkOne pisze:Nie rozumiem też czemu kilku z Was wymieniło Neverwinter Nights. To nie był erpeg, tylko bezmózgi hack&slash. Druga część rzeczywiście była ciekawa, szczególnie główny wątek i możliwości tworzenia bohatera, ale jedynka nie miała w sobie nic.
Jedynka miała trochę klimatu i kilka niezłych pomysłów. Ale była do bólu liniowa i przyznam szczerze - nie skończyłam jej, nie chciało mi się. W efekcie po NWN2 jeszcze nie sięgnęłam. Lepsze jest? Bo może się skuszę...
Metallic pisze:Ok, ale przecież właśnie przy awansie na wyższy poziom dodaje się punkty do głównych współczynników (Siła, Inteligencja, Szczęście, itd.).
obb pisze:Ok, ale pamiętaj też, że w Morrowindzie nie dodasz np. dużo do siły jedynie skacząc, bo w takim przypadku wyjdzie chyba maksymalnie 1 punkt na poziom.
Obb wyjaśnił za mnie. Dziękuję :).
Metallic pisze:A tłumacząc tę pokrętną metaforę: w pewnym momencie twoja postać staje się tak potężna i zasobna w fundusze, że nie ma niczego, co mogłoby cię zaskoczyć.
Jak dla mnie kwintesencją c- i RPG nie są walki. Nie mam nic przeciwko temu, gdy moja postać jest w czymś dobra, czasem pozwala się to skupić na questach, fabule, a nie pięćdziesiąty raz próbować przebrnąć przez jakąś walkę.
obb pisze:Pomijając jednak taką sobie mechanikę, seria The Elder Scrolls to nuda, schematyzm, kiepska fabuła i dialogi z lipowego drewna.
Do tego olbrzymi świat, pełna swoboda rozwoju postaci, mnóstwo questów pobocznych. Na dobrą sprawę, tak jak i w F2, można prawie zignorować wątek główny - i się nie nudzić. Ja do dziś pamiętam, jak zainspirowana słowami jakiegoś Ashlandera wybrałam się z łukiem i strzałami w góry, polować na pteroptaszydła :).