CSI
Moderator: RedAktorzy
- Keiko
- Stalker
- Posty: 1801
- Rejestracja: wt, 22 sty 2008 16:58
CSI
CSI – nie ma osobnego wątku a uważam, że zasługuje :)
Maniacko oglądam – każdą z trzech serii.
CSI Las Vegas – w moim odczuciu najlepsze. Uwielbiam postać Gil Grissom – głownie za to, że jako genialny fachowiec ma ogromne problemy w zarządzaniu ludźmi i jest mimo wszystko troszkę aspołeczny. Lubię te serie za mało wydumane sprawy – takie zwyczajne, że człowiek az wierzy, iż mogłyby się przytrafić. Lubię ten serial także za klimat nocnej zmiany. Podoba mi się że główny bohater chodzi bez broni, a kiedy są rozstrzygnięcia siłowe zawsze wkracza SWAT.
CSI Miami– drugie w kolejce. Pilot serii mnie okrutnie rozczarował. Pierwsze odcinki też – ale teraz jest coraz lepiej. W moim skromnym zdaniu szef zespołu Horatio Caine z serii na serię staje się psychopatą. W obecnej widać to już całkiem wyraźnie. Jest tez energetycznym wampirem żywiącym się emocjami – specjalizacja pogrzeby :)
Ulubiona postać to Calleigh Dusquene – ubrana na biało, idealna specjalistka od balistyki, po prostu gun girl – jakby żywcem wyjęta z jakiejś gry komputerowej. Lubiłam tez Alexx.
Lubię taki drobiazg, że broń widać, kiedy bohaterowie ją noszą (ten gorący klimat), podobają mi się klimaty kubańskie i problemy językowe.
Przeszkadza mi bohaterstwo Horatio i fakt, że wszędzie gna z bronia jako pierwszy. Dopiero za jego plecami pojawia się SWAT.
W moim odczuciu każdy odcinek zaczyna się tutaj od panienek w bikini i koniecznie zbliżenia na jakiś duży, kobiecy biust.
CSI Nowy Jork – najsłabsza seria, choć w obecnym sezonie chyba zmienili scenarzystę, bo inteligencja odcinków mnie zaskakuje.
Alergicznie działa na mnie główny bohater - Mac Taylor – ideał w każdym calu. Były żołnierz, zona zginęła w zamachu na WTC. Po prostu postać bez wad. Nie lubię kiedy ekipa CSI wbiega do budynków z bronią, zbawia świat, a później aby zabezpieczyć miejsce przestępstwa pojawia się SWAT. Kiepskich w NY mają chłopaków z oddziałów specjalnych, oj kiepskich, skoro CSI musi odwalić każda czarną robotę.
Ulubiona postać to Sheldon Hawkes.
Odcinki zaczynają się zwykle od jakiejś imprezy. Rozrywkowe miasto ten NY.
Jako ciekawostkę to doczytałam się o syndromie CSI (drugi link). Faktycznie zgadzam się, że badania DNA robi się w serialu błyskawicznie. Tak samo błyskawicznie działają programy porównujące twarze ze zdjęciami z baz danych. A ostatnie seria Miami i NY pokazały, że laboratoria kryminalistyczne mogą przypominać centrum dowodzenia statku kosmicznego.
Mimo wszystko – czekam niecierpliwie na zakończenie przerwy wakacyjnej :)
Maniacko oglądam – każdą z trzech serii.
CSI Las Vegas – w moim odczuciu najlepsze. Uwielbiam postać Gil Grissom – głownie za to, że jako genialny fachowiec ma ogromne problemy w zarządzaniu ludźmi i jest mimo wszystko troszkę aspołeczny. Lubię te serie za mało wydumane sprawy – takie zwyczajne, że człowiek az wierzy, iż mogłyby się przytrafić. Lubię ten serial także za klimat nocnej zmiany. Podoba mi się że główny bohater chodzi bez broni, a kiedy są rozstrzygnięcia siłowe zawsze wkracza SWAT.
CSI Miami– drugie w kolejce. Pilot serii mnie okrutnie rozczarował. Pierwsze odcinki też – ale teraz jest coraz lepiej. W moim skromnym zdaniu szef zespołu Horatio Caine z serii na serię staje się psychopatą. W obecnej widać to już całkiem wyraźnie. Jest tez energetycznym wampirem żywiącym się emocjami – specjalizacja pogrzeby :)
Ulubiona postać to Calleigh Dusquene – ubrana na biało, idealna specjalistka od balistyki, po prostu gun girl – jakby żywcem wyjęta z jakiejś gry komputerowej. Lubiłam tez Alexx.
Lubię taki drobiazg, że broń widać, kiedy bohaterowie ją noszą (ten gorący klimat), podobają mi się klimaty kubańskie i problemy językowe.
Przeszkadza mi bohaterstwo Horatio i fakt, że wszędzie gna z bronia jako pierwszy. Dopiero za jego plecami pojawia się SWAT.
W moim odczuciu każdy odcinek zaczyna się tutaj od panienek w bikini i koniecznie zbliżenia na jakiś duży, kobiecy biust.
CSI Nowy Jork – najsłabsza seria, choć w obecnym sezonie chyba zmienili scenarzystę, bo inteligencja odcinków mnie zaskakuje.
Alergicznie działa na mnie główny bohater - Mac Taylor – ideał w każdym calu. Były żołnierz, zona zginęła w zamachu na WTC. Po prostu postać bez wad. Nie lubię kiedy ekipa CSI wbiega do budynków z bronią, zbawia świat, a później aby zabezpieczyć miejsce przestępstwa pojawia się SWAT. Kiepskich w NY mają chłopaków z oddziałów specjalnych, oj kiepskich, skoro CSI musi odwalić każda czarną robotę.
Ulubiona postać to Sheldon Hawkes.
Odcinki zaczynają się zwykle od jakiejś imprezy. Rozrywkowe miasto ten NY.
Jako ciekawostkę to doczytałam się o syndromie CSI (drugi link). Faktycznie zgadzam się, że badania DNA robi się w serialu błyskawicznie. Tak samo błyskawicznie działają programy porównujące twarze ze zdjęciami z baz danych. A ostatnie seria Miami i NY pokazały, że laboratoria kryminalistyczne mogą przypominać centrum dowodzenia statku kosmicznego.
Mimo wszystko – czekam niecierpliwie na zakończenie przerwy wakacyjnej :)
Wzrúsz Wirúsa!
Ha! Będziemy nieśmiertelni! To nie historia nas osądzi, lecz my osądzimy ją! (Małgorzata)
Ha! Będziemy nieśmiertelni! To nie historia nas osądzi, lecz my osądzimy ją! (Małgorzata)
- tatsu
- Mamun
- Posty: 101
- Rejestracja: wt, 18 gru 2007 22:41
Lubiłam oglądać CSI. Piszę w czasie przeszłym, bo... do przeszłości zaliczam telewizor, który odmówił dalszego działania.
Faktycznie, wszelkie badania, ustalenia, cała kryminalistyka "działa się" niemożebnie szybko. Złożyłam to na karb 1) braku wiedzy nt. kryminalistyki tego, który popełnił scenariusz, 2) specjalnego, skrótowego potraktowania mniej ważnej części śledztwa - wg scenarzysty.
Mimo to, ogląda się to łatwo, ciekawie i przyjemnie :)
Może kiedyś dorwę te seriale w wersji DVD. W jakiejś gazecie ;)
Faktycznie, wszelkie badania, ustalenia, cała kryminalistyka "działa się" niemożebnie szybko. Złożyłam to na karb 1) braku wiedzy nt. kryminalistyki tego, który popełnił scenariusz, 2) specjalnego, skrótowego potraktowania mniej ważnej części śledztwa - wg scenarzysty.
Mimo to, ogląda się to łatwo, ciekawie i przyjemnie :)
Może kiedyś dorwę te seriale w wersji DVD. W jakiejś gazecie ;)
Bo Emo mają wrodzoną arytmię małego palca lewej ręki. TeMu taK PiSZą - by Bębniarz
- Bakalarz
- Stalker
- Posty: 1859
- Rejestracja: pn, 01 sty 2007 17:08
Ja nie zrzucałbym winy na nikogo. Serial jest serialem, a nie filmem dokumentalnym. Musi zaskarbić sobie widza, bo za nim idą pieniądze. Gdyby pokazano badania kryminalistyczne w realnym czasie to każdy odcinek trwałby duużo dłużej, a zamiast szybkiej akcji mielibyśmy prawdopodobnie bardzo szczegółowe opisywanie życia rodzinnego (żeby czymś zapełnić czas oczekiwania na wyniki) i wszystko stałoby się nudne.tatsu pisze:wszelkie badania, ustalenia, cała kryminalistyka "działa się" niemożebnie szybko
A w nieoficjalnym rankingu CSI według mnie:
Miami
NY
Las Vegas
Sasasasasa...
- Keiko
- Stalker
- Posty: 1801
- Rejestracja: wt, 22 sty 2008 16:58
w dwóch ostatnich seriach - i to chyba w każdym z miast- tak jest prowadzona akcja, że często "czasookres jest nieokreslony" tzn na dobra sprawę nie mówi się po jakim czasie są wyniki badań i akcja posuwa się na przód. Może być to jeden dzień ale i na dobra sprawę tydzień. Wydaje mi się, że w błyskawicznych akcjach najbardziej wykazuje się Nowy York.Bakalarz pisze: Gdyby pokazano badania kryminalistyczne w realnym czasie to każdy odcinek trwałby duużo dłużej, a zamiast szybkiej akcji mielibyśmy prawdopodobnie bardzo szczegółowe opisywanie życia rodzinnego (żeby czymś zapełnić czas oczekiwania na wyniki) i wszystko stałoby się nudne.
Ostatnia seria w Miami to konwencja teledysku w czasie badań w laboratorium. Pokazywanie jednocześnie miejsca badań w kilku kamer, bajeranckie przejścia - tylko czarnego rapera w tle brakuje ;)
Wzrúsz Wirúsa!
Ha! Będziemy nieśmiertelni! To nie historia nas osądzi, lecz my osądzimy ją! (Małgorzata)
Ha! Będziemy nieśmiertelni! To nie historia nas osądzi, lecz my osądzimy ją! (Małgorzata)
- tatsu
- Mamun
- Posty: 101
- Rejestracja: wt, 18 gru 2007 22:41
Bakalarzu ależ mnie to w ogóle nie przeszkadza, bo po prostu serial jest stworzony po to, by przyciągać i przyciąga. To było raczej suche stwierdzenie faktu niż wylewanie żali, czy też próba "odnowy", zmiany image'u owego filmu.Bakalarz pisze:Ja nie zrzucałbym winy na nikogo. Serial jest serialem, a nie filmem dokumentalnym. Musi zaskarbić sobie widza, bo za nim idą pieniądze. Gdyby pokazano badania kryminalistyczne w realnym czasie to każdy odcinek trwałby duużo dłużej, a zamiast szybkiej akcji mielibyśmy prawdopodobnie bardzo szczegółowe opisywanie życia rodzinnego (żeby czymś zapełnić czas oczekiwania na wyniki) i wszystko stałoby się nudne.tatsu pisze:wszelkie badania, ustalenia, cała kryminalistyka "działa się" niemożebnie szybko
A w nieoficjalnym rankingu CSI według mnie:
Miami
NY
Las Vegas
Nie miałam jeszcze okazji oglądać CSI: Las Vegas, ale podejrzewam, że wciągnęłoby mnie równie szybko, co Miami i NY.
Żałuję, że nie mam już TV tylko dla tego serialu. Reszta może nie istnieć :P
Bo Emo mają wrodzoną arytmię małego palca lewej ręki. TeMu taK PiSZą - by Bębniarz
- tatsu
- Mamun
- Posty: 101
- Rejestracja: wt, 18 gru 2007 22:41
Przepraszam, moja wina. Zwykle myśli ubieram w słowa nie dość odpowiednie.
Zawsze czekałam niecierpliwie, ryzykując zaspanie na drugi dzień rano, żeby tylko zobaczyć, jaką znów zagadkę będą mieli w CSI do rozwikłania. W niedzielny wieczór oglądanie przeciągało się do 23, bo i serial "Bones", czyli "Kości" też wciągał. Ale to inna bajka.
Ujęło mnie owo bohaterstwo Horatia (dobrze pamiętam?) w CSI : Miami. Nie wiem, chyba jestem nie z tej epoki, bo podobają mi się "rycerze na białych rumakach" :P
Moim zdaniem serial wart jest tych chwil spędzonych przez telewizorem. Powtórzę się, ale żałuję, że oglądanie jego już nie dla mnie (snifff). ;)
Zawsze czekałam niecierpliwie, ryzykując zaspanie na drugi dzień rano, żeby tylko zobaczyć, jaką znów zagadkę będą mieli w CSI do rozwikłania. W niedzielny wieczór oglądanie przeciągało się do 23, bo i serial "Bones", czyli "Kości" też wciągał. Ale to inna bajka.
Ujęło mnie owo bohaterstwo Horatia (dobrze pamiętam?) w CSI : Miami. Nie wiem, chyba jestem nie z tej epoki, bo podobają mi się "rycerze na białych rumakach" :P
Moim zdaniem serial wart jest tych chwil spędzonych przez telewizorem. Powtórzę się, ale żałuję, że oglądanie jego już nie dla mnie (snifff). ;)
Bo Emo mają wrodzoną arytmię małego palca lewej ręki. TeMu taK PiSZą - by Bębniarz
- Bakalarz
- Stalker
- Posty: 1859
- Rejestracja: pn, 01 sty 2007 17:08
Dla mnie przejściowo też... :/
Ogólnie rzecz biorąc siłą tego typu seriali są przede wszystkim postacie. Dobrze dobrane przeciwieństwa i rodzące się w zespole emocje są w stanie zaćmić sobą kryminalne zagadki. A potem ogląda się CSI (czy inne seriale: np. wspomniane Kości, JAG itepe) już w zasadzie tylko z powodu bohaterów, IMO.
Ogólnie rzecz biorąc siłą tego typu seriali są przede wszystkim postacie. Dobrze dobrane przeciwieństwa i rodzące się w zespole emocje są w stanie zaćmić sobą kryminalne zagadki. A potem ogląda się CSI (czy inne seriale: np. wspomniane Kości, JAG itepe) już w zasadzie tylko z powodu bohaterów, IMO.
Sasasasasa...
- tatsu
- Mamun
- Posty: 101
- Rejestracja: wt, 18 gru 2007 22:41
Ano, dokładnie Bakalarzu ująłeś samo sedno "problemu" :)
Doprawdy, wymienione przez Ciebie seriale wciągają lepiej niż bagno. Gratulacje należą się tym, którzy napracowali się nad charakterem bohaterów. Bo widać ten trud i to bardzo pozytywnie :)
Doprawdy, wymienione przez Ciebie seriale wciągają lepiej niż bagno. Gratulacje należą się tym, którzy napracowali się nad charakterem bohaterów. Bo widać ten trud i to bardzo pozytywnie :)
Bo Emo mają wrodzoną arytmię małego palca lewej ręki. TeMu taK PiSZą - by Bębniarz
- Cintryjka
- Nazgul Ortografii
- Posty: 1149
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 22:34
- flamenco108
- ZakuŻony Terminator
- Posty: 2229
- Rejestracja: śr, 29 mar 2006 00:01
- Płeć: Mężczyzna
Nie trzeba chodzić na seminaria z kryminalistyki, żeby fantastyka wyglądała z pracy glin w CSI.Keiko pisze:A możesz podać przykłady? choć kilka? pleaseeee
bo ja się często zastanawiam ile w tym prawdy a ile fantastyki ;)
1. Piękne, oszklone wnętrza ich siedziby, wykończenia zgodne z "najnowszymi tryndami", brak biurek, porządek na tym, co je zastępuje.
2. Mnóstwo wolnego czasu, niespieszne śledztwa. Za to badania laboratoryjne dają błyskawiczne wyniki. I te ich urządzonka - wkładasz włos do dziurki, a na ekranie wyświetla się "Jan Kowalski"...
3. Wszystko, co potrzeba, zawsze można znaleźć w komputerze.
4. Jak już wszystko zawiedzie, główny bohater po prostu każe się przyznać głównemu podejrzanemu.
I tak w kółko, przez wszystkie odcinki.
Nondum lingua suum, dextra peregit opus.
- kiwaczek
- szuwarowo-bagienny
- Posty: 5629
- Rejestracja: śr, 08 cze 2005 21:54
No właśnie. Nie rozumiem tego fenomenu. Ale fenomeny Star Treka też nie rozumiem. Nie ma żadnej przewodniej fabuły. Ot od jednej rozwalanki w kosmosie do drugiej, czy od jednego morderstwa do drugiego.
Ale to tylko moje fobie ;)
A że zupełnie przypadkiem jestem z wykształcenia chemikiem, to cała ta strona magiczna może mnie jedynie irytować. Bo laboratoria jakie znam tak nie wyglądają :D
Ale to tylko moje fobie ;)
A że zupełnie przypadkiem jestem z wykształcenia chemikiem, to cała ta strona magiczna może mnie jedynie irytować. Bo laboratoria jakie znam tak nie wyglądają :D
I'm the Zgredai Master!
Join us young apprentice!
Jestem z pokolenia 4PiP i jestem z tego dumny!
Join us young apprentice!
Jestem z pokolenia 4PiP i jestem z tego dumny!
- tatsu
- Mamun
- Posty: 101
- Rejestracja: wt, 18 gru 2007 22:41
Oj, bo Wy widzicie rzeczywistość i nie pozwalacie sobie na fantazję :P (żartuję, nie ironizuję).
Niekiedy trzeba przymknąć oko, żeby zobaczyć coś więcej albo czegoś mniej ;)
Fenomen taki powstaje chyba dlatego, że ludziom od czasu do czasu nie chce się myśleć, analizować, dociekać. Ot, zupełnie na luzie usiąść i popatrzeć, co te ludziki w pudełku znów zmajstrowały. Bez dopatrywania się w tym głębszego sensu, przekazu, idei.
Tak mi się zdaje.
Niekiedy trzeba przymknąć oko, żeby zobaczyć coś więcej albo czegoś mniej ;)
Fenomen taki powstaje chyba dlatego, że ludziom od czasu do czasu nie chce się myśleć, analizować, dociekać. Ot, zupełnie na luzie usiąść i popatrzeć, co te ludziki w pudełku znów zmajstrowały. Bez dopatrywania się w tym głębszego sensu, przekazu, idei.
Tak mi się zdaje.
Bo Emo mają wrodzoną arytmię małego palca lewej ręki. TeMu taK PiSZą - by Bębniarz
- Keiko
- Stalker
- Posty: 1801
- Rejestracja: wt, 22 sty 2008 16:58
Flamenco - ten etap to umiem sobie wytłumaczyć :)
Kiedyś przez przypadek znalazłam zdjęcia ze zlotu prawdziwych CSI - i wcale nie byłam zdziwiona, ze nie wyglądali jak zbieranina modeli i nie byli ubrani w ciuchy od top projektantów. Spora część miała nadwagę i wyglądali całkiem zwyczajnie w porozciąganych sweterkach :)
Gdzieś już wyżej pisałam, że w ostatniej serii laboratoria Miami i NY wyglądają jak centra dowodzenia statków kosmicznych (te piękne ekrany dotykowe - przeźroczyste - aby kamera mogła filmować bohatera przy pracy).
Podejrzewam tez, że kostnice nie są tak niesamowicie sterylne i czyste jak luksusowy szpital wysokiej klasy.... ale może się mylę;
Wbrew pozorom potrafię sobie także intelektualnie poradzić przy broni - ostatnie odkrycie w Miami to pociski reagujące na ciepło ludzkiego ciała - wchodzi jedną dziura, rozpada się na sutek temperatury i wychodzi pięcioma dziurami.... piękne tylko trochę przeczy prawom fizyki ;)
Nie mam jednak wiedzy aby zweryfikować inne rzeczy - - nie jestem z wykształcenia ani chemikiem, ani biologiem ani lekarzem - przy takich więc aspektach zastanawiam się gdzie jest granica pomiędzy fikcją a prawdą.
Bo to iż scenariusz filmu nie przedstawia prawdziwego życia to potrafię zauważyć.
Kiedyś przez przypadek znalazłam zdjęcia ze zlotu prawdziwych CSI - i wcale nie byłam zdziwiona, ze nie wyglądali jak zbieranina modeli i nie byli ubrani w ciuchy od top projektantów. Spora część miała nadwagę i wyglądali całkiem zwyczajnie w porozciąganych sweterkach :)
Gdzieś już wyżej pisałam, że w ostatniej serii laboratoria Miami i NY wyglądają jak centra dowodzenia statków kosmicznych (te piękne ekrany dotykowe - przeźroczyste - aby kamera mogła filmować bohatera przy pracy).
Podejrzewam tez, że kostnice nie są tak niesamowicie sterylne i czyste jak luksusowy szpital wysokiej klasy.... ale może się mylę;
Wbrew pozorom potrafię sobie także intelektualnie poradzić przy broni - ostatnie odkrycie w Miami to pociski reagujące na ciepło ludzkiego ciała - wchodzi jedną dziura, rozpada się na sutek temperatury i wychodzi pięcioma dziurami.... piękne tylko trochę przeczy prawom fizyki ;)
Nie mam jednak wiedzy aby zweryfikować inne rzeczy - - nie jestem z wykształcenia ani chemikiem, ani biologiem ani lekarzem - przy takich więc aspektach zastanawiam się gdzie jest granica pomiędzy fikcją a prawdą.
Bo to iż scenariusz filmu nie przedstawia prawdziwego życia to potrafię zauważyć.
Wzrúsz Wirúsa!
Ha! Będziemy nieśmiertelni! To nie historia nas osądzi, lecz my osądzimy ją! (Małgorzata)
Ha! Będziemy nieśmiertelni! To nie historia nas osądzi, lecz my osądzimy ją! (Małgorzata)