kiwaczek pisze: Ale za to wiem, że to nie moja wina tylko złego społeczeństwa.
Ech, kiwaczku, to nieszlachetne tłumaczenie, za dużo w nim politycznej poprawności i innych podobnych miazmatów...
Wróćmy do przywoływanego tu tyle razy samobójstwa Howarda. Postać Conana wykreował facet, który całe lata pracował nad osiągnięciem tego, co innym przyszło samo: siły fizycznej pozwalającej oddać komuś, kto przywalił w zęby. Popełnił samobójstwo, kiedy się okazało, że jego matka lada chwila umrze.
Warto tu na marginesie wspomnieć o teoriach Nietzschego. Majaczeniach cherlaka, który w końcu zapadł na schizofrenię.
Eskapizm, eskapizm, eskapizm. Radosny eskapizm bez bliższego związku z etosem, rozumianym jako pewien wzorzec. Niezależnie od tego, do czego Howard mógł nawiązywać (legendy celtyckie, germańskie itp.). Dzieła prezentujące etos wojownika to choćby
Pieśń o Rolandzie. Etos to już efekt jakichś przemyśleń. Stoją za nim jakieś racje - moralne i praktyczne. Konfrontuje się go z rzeczywistością. Z postawami, które do etosu nie przystają. Itp.
Edit: Cytat, bo się kupa postów objawiła i rozdzieliła.
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.