O, też znałem takiego gościa, tyle że on wrócił z Yugo.Olaf pisze:No i teraz mi ciśnienie skoczyło.Dabliu pisze:Ale mi ciśnienie podnoszą tacy debile, jak ten, którego postawę przywołałeś w artykule... wojny mu się ku*wa chce... niech najpierw przetrwa konkretną zadymę przeciwko kibicom Wisły Kraków, a później spędzi tydzień jeżdżąc ambulansem od wypadków drogowych - przekona się, och jakże się przekona, czy sprawdziłby się w prawdziwej walce.Olaf pisze:Niedawno, siedząc z Wikingami w knajpie i analizując sytuację geopolityczną świata, jeden z nas powiedział, że nawet chciałby, żeby rozpętała się kolejna wojna światowa - mógłby się sprawdzić w prawdziwej walce. Przez resztę niewikińskiego towarzystwa został okrzyknięty świrem, durniem i określony paroma innymi mało przyjemnymi epitetami.
Z całym szacunkiem, Dablju, nie znasz człowieka, więc takie określenia jak "debil" zachowaj dla siebie, bo akurat w przypadku tego człowieka to co piszesz nie sprawdza się. Kilka lat temu Łukasz wyjechał z Polski do Czeczenii napier... się z Ruskim, nienawiść do których wyssał z mlekiem matki. Znalazł więc swoja wojnę. Nie wiem co się z nim obecnie dzieje, możliwe, że nie żyje. Szkoda chłopa - świetny był z niego historyk, ale to jego wybór. Co do zadym to miał świra na punkcie walki - uwielbiał w sobotnie wieczory szlajać się po parku czekając na okazję do pobicia się, najlepiej z przeważającymi siłami "wroga". Prowokował, bo po prostu lubił ten sport. Częściej spuszczał łomot niż sam dostawał, chociaż jak zbierał bęcki to już lądował w szpitalu, bo trzeba było go skatować do nieprzytomności, żeby przestał walczyć. Miał kilka spraw, za które zresztą wyleciał z pracy na uczelni. Myślę, że Czeczenia to dla niego dobre miejsce. Nie pochwalam jego miłości do wojny, ale szanuję go, chociaż jest (był?) totalnym świrem. Urodził się po prostu w nie swoim czasie.
Co nie zmienia faktu, że ludzi, którzy "nawet chcieliby kolejnej wojny światowej" uważam za skończonych ****** (zachowane dla siebie), i niech oni sobie wyjeżdżają do Czeczenii, Ugandy czy gdziekolwiek, byle dalej od CYWILIZACJI, gdzie dzieci długowłosych indywidualistów wspólnie z dziećmi ogolonej szarej masy chcą pierwszego września w spokoju udać się do szkoły :/
Edit: A ich rodzice chcą w spokoju pobawić się w wikingów.