Podoba mi się ten patent, obawiam się jednak, że nada się tylko dla ludzi o sporej sile i kondycji fizycznej :PNavajero pisze: Hito - > Ja kiedyś wyniosłem z pokoju siostrę wraz z fotelem na którym siedziała :P*
Jak wykurzyć siostrę z pokoju, czyli...
Moderator: RedAktorzy
- Hitokiri
- Nexus 6
- Posty: 3318
- Rejestracja: ndz, 16 kwie 2006 15:59
- Płeć: Kobieta
"Ale my nie będziemy teraz rozstrzygać, kto pracuje w burdelu, a kto na budowie"
"Ania, warzywa cię szukały!"
Wzrúsz Wirusa! Podarúj mú "ú" z kreską!
"Ania, warzywa cię szukały!"
Wzrúsz Wirusa! Podarúj mú "ú" z kreską!
-
- Nexus 6
- Posty: 3388
- Rejestracja: śr, 27 gru 2006 15:45
Re: Jak wykurzyć siostrę z pokoju, czyli...
Rada: skończyć studia, złapać dobrą, płatną pracę (czasem liczy się osobowość człowieka, a studia wcale nie muszą być skończone, bo i bez wykształcenia można być dyrektorem w tym kraju), kupić kawalerkę/wynająć pokój i wolność Tomku w Twoim domku (czy jak to szło). Stajesz się panią swojego losu.Hitokiri pisze:...co robicie, gdy nie ma warunków do pracy? ;)
Wyobraźcie sobie taką sytuację - głowa pęka od pomysłów, czujecie, że musicie je szybko gdzieś przelać, bo inaczej zwariujecie. Siadacie do kompa, odpalacie Worda, piszecie. Pracuje wam się świetnie, zdania same się układają w należytym porządku, dialogi: miodzik, normalnie, opisy takie superanckie wychodzą, że heja! Coraz bardziej się wczuwacie, aż tu nagle...
DAJ MI NETA! TY JUŻ I TAK DŁUGO SIEDZISZ! - krzyczy siostra/brat, wpadając do pokoju jak burza.* Całe skupienie trafia szlag... I co wtedy robicie? Jak ktoś was rozproszy, to macie jakiś sposób, żeby się znowu skupić, czy za wuja nie możecie? I kto wam najczęściej przeszkadza w pisaniu? ;) U mnie jest to siostra - i jak ona mnie rozproszy, to za nic nie mogę wrócić do tekstu. Tak jak jeszcze przed jej "wejściem smoka" pisało się świetnie, tak teraz idzie jak po grudzie.
A jak to jest u was?
A może znacie jakieś fajne sposoby na unieszkodliwienie przeszkadzaczy? :P
*zamiast rodzeństwa można wstawić mamę, krzyczącą, że nie wynieśliście śmieci, żonę złą, za nienaprawienie kranu, męża wściekłego za niepomyte naczynia, czy co tam wam najlepiej pasuje :P :P
Jeśli nie da rady, wykorzystaj sztukę perswazji: wytłumacz rodzinie na poważnie, w czym rzecz. Powiedz, że widzisz w pisaniu przyszłość, zależy Ci na tym i prosisz o chwilę spokoju (np. 2h dziennie). Z ludźmi trzeba rozmawiać, wiem, że to trudne, ale trzeba się dogadać. Naucz się nimi kierować, zdobądź atencję wśród członków rodziny, to wtedy nikt Ci nie będzie przeszkadzać ;)
Na szczęście ja nie mam tych problemów. Mam swoje lata i żyję sama ze sobą. Ograniczają mnie tylko godziny pracy i czas, jaki poświęcam na treningi. Ufff....
/E: dopiska
Za błedy przepraszam, jeśli są.
-
- Nexus 6
- Posty: 3388
- Rejestracja: śr, 27 gru 2006 15:45
Ja kiedyś w pokoju, jak jeszcze rodzinka mieszkała, wywiesiłam na drzwiach kartkę "proszę pukać", ale taką ładną, drukowaną. Kilka minut później miałam już "proszę pókać" poprawione czerwonym markerem.Pan Rzóhfa pisze:Na szczęście nie mam takiego problemu.
Brak siostry + brak brata + zawieszka na drzwiach pokoju ,,nie przeszkadzać" = względny spokój.
Ewentualnie można by jeszcze wyłączyć telefon, komórkę lub go nie odbierać ale w moim przypadku jest to niemożliwe:(.
/E: te kochane literówki
Ostatnio zmieniony czw, 02 paź 2008 15:59 przez Xiri, łącznie zmieniany 1 raz.
- Albiorix
- Niegrzeszny Mag
- Posty: 1768
- Rejestracja: pn, 15 wrz 2008 14:44
Re: Jak wykurzyć siostrę z pokoju, czyli...
Nie działa. Stajesz się ofiarą polowań matrymonialnych i w końcu żona i dzieci wcale nie są mniej absorbujące niż rodzice i rodzeństwo. Co gorsza, jest się za nich odpowiedzialnym i nie można od nieszczęśliwego potomstwa po prostu uciec, zamknąć się w pokoju albo wyjść z laptopem, trzeba nakarmić, zabawić, wykąpać i ululać. A potem jeszcze zająć się komfortem psychicznym i ogólną szczęśliwością żony. I posprzątać, pozmywać, ugotować obiad. A wszystko to dzieje się po pracy, która jak dobra to i wymaga czasem zaangażowania. Plus dojazd. Koniec końców z całego tego usamodzielniania się mamy wolny czas kiedy chcemy pod warunkiem że jest to między 3 w nocy a 5 rano.Xiri pisze:Rada: skończyć studia, złapać dobrą, płatną pracę (czasem liczy się osobowość człowieka, a studia wcale nie muszą być skończone, bo i bez wykształcenia można być dyrektorem w tym kraju), kupić kawalerkę/wynająć pokój i wolność Tomku w Twoim domku (czy jak to szło). Stajesz się panią swojego losu.
W sumie najlepsza metoda to prawdopodobnie wysłać dzieci na studia, rozwieźć się, pójść na emeryturę po 40 latach pracy i napawać się wolnymi, spokojnymi popołudniami :)
- Millenium Falcon
- Saperka
- Posty: 6212
- Rejestracja: pn, 13 lut 2006 18:27
Brrrrr straszne rzeczy prawicie.
Zona? No jeszcze jakoś ujdzie, tylko sama nazwa ,,żona" mnie przeraża. Osobiście mówię ,,nie" związkowi zalegalizowanemu na świstku papieru. Mnie to osobiście nie bawi, ale rozumiem jeśli komuś jest to na rękę. Dla mnie straszna, nużąca, przerażająca pospolitość się z tego wyłania.
Ale mnie ten problem nie dotyczy na szczęście:D.
A co do dzieci- ciesze się, że większość społeczeństwa chce je posiadać. Zarówno polskiego, jak i wg. ostatnich badań europejskiego w ogóle- ktoś musi pracować na moją emeryturę. Ja nie lubię dzieci (mimo, że one lubią mnie), osobiście nie chciało by mi się marnować czasu, pieniędzy, wysiłku na wychowanie takiego zwierzaczka. No większość to dzięki Matce Naturze czyni i bardzo dobrze!:)
Więc żona i dzieci mi odpadają w przyszłości;).
Pozostaje jedynie praca i osoba z którą będę w związku stałym, tudzież dłuższym;). Ale to już czysta przyjemność.
Ufff...cóż za wątek.
Zona? No jeszcze jakoś ujdzie, tylko sama nazwa ,,żona" mnie przeraża. Osobiście mówię ,,nie" związkowi zalegalizowanemu na świstku papieru. Mnie to osobiście nie bawi, ale rozumiem jeśli komuś jest to na rękę. Dla mnie straszna, nużąca, przerażająca pospolitość się z tego wyłania.
Ale mnie ten problem nie dotyczy na szczęście:D.
A co do dzieci- ciesze się, że większość społeczeństwa chce je posiadać. Zarówno polskiego, jak i wg. ostatnich badań europejskiego w ogóle- ktoś musi pracować na moją emeryturę. Ja nie lubię dzieci (mimo, że one lubią mnie), osobiście nie chciało by mi się marnować czasu, pieniędzy, wysiłku na wychowanie takiego zwierzaczka. No większość to dzięki Matce Naturze czyni i bardzo dobrze!:)
Więc żona i dzieci mi odpadają w przyszłości;).
Pozostaje jedynie praca i osoba z którą będę w związku stałym, tudzież dłuższym;). Ale to już czysta przyjemność.
Ufff...cóż za wątek.
-
- Nexus 6
- Posty: 3388
- Rejestracja: śr, 27 gru 2006 15:45
Re: Jak wykurzyć siostrę z pokoju, czyli...
Powiedzmy to sobie wprost: chodziło mi o model osoby samotnej, która nie chce zakładać rodziny i nie ma takiej potrzeby. Wówczas ma czas tylko dla siebie i na pracę. Tak też można, wielu ludzi tak zyje.Albiorix pisze:Nie działa. Stajesz się ofiarą polowań matrymonialnych i w końcu żona i dzieci wcale nie są mniej absorbujące niż rodzice i rodzeństwo. Co gorsza, jest się za nich odpowiedzialnym i nie można od nieszczęśliwego potomstwa po prostu uciec, zamknąć się w pokoju albo wyjść z laptopem, trzeba nakarmić, zabawić, wykąpać i ululać. A potem jeszcze zająć się komfortem psychicznym i ogólną szczęśliwością żony. I posprzątać, pozmywać, ugotować obiad. A wszystko to dzieje się po pracy, która jak dobra to i wymaga czasem zaangażowania. Plus dojazd. Koniec końców z całego tego usamodzielniania się mamy wolny czas kiedy chcemy pod warunkiem że jest to między 3 w nocy a 5 rano.Xiri pisze:Rada: skończyć studia, złapać dobrą, płatną pracę (czasem liczy się osobowość człowieka, a studia wcale nie muszą być skończone, bo i bez wykształcenia można być dyrektorem w tym kraju), kupić kawalerkę/wynająć pokój i wolność Tomku w Twoim domku (czy jak to szło). Stajesz się panią swojego losu.
W sumie najlepsza metoda to prawdopodobnie wysłać dzieci na studia, rozwieźć się, pójść na emeryturę po 40 latach pracy i napawać się wolnymi, spokojnymi popołudniami :)
- Albiorix
- Niegrzeszny Mag
- Posty: 1768
- Rejestracja: pn, 15 wrz 2008 14:44
Dzieci są super. Wychowywanie dzieci jest jedną z najfajniejszych rzeczy jakie w ogóle można robić. To jest jak programowanie sztucznej inteligencji tylko nie sztucznej i nie programowanie. Na pewno są warte tych 100 tysięcy godzin i pół miliona złotych jakie przeciętne dziecko pochłania. Ale jak by nie kombinować, zmniejszają ilość wolnego czasu. Pilipiukowi może żona pomaga albo pisze w godzinach pracy alboco :)
- Millenium Falcon
- Saperka
- Posty: 6212
- Rejestracja: pn, 13 lut 2006 18:27
Panie Rzóhfa, Albiorix - możecie mi wyjaśnić, jakie znaczenia Wasze przemyślenia na temat modeli rodziny i ich zalet/wad mają dla tematu wątku, czy jak pracować, gdy inni przeszkadzają?
Gwoli ścisłości, to jest pytanie retoryczne.
Gwoli ścisłości, to jest pytanie retoryczne.
ŻGC
Imoł Afroł Zgredai Padawan
Scissors, paper, rock, lizard, Spock. - Sheldon Cooper
Imoł Afroł Zgredai Padawan
Scissors, paper, rock, lizard, Spock. - Sheldon Cooper
- Albiorix
- Niegrzeszny Mag
- Posty: 1768
- Rejestracja: pn, 15 wrz 2008 14:44
Sam w sobie temat "jak pracować gdy inni przeszkadzają" jest na tyle dupamarynowy, że ortodoksyjny ontopicyzm nie bardzo do niego pasuje IMHO. :)
Przeca każdy wie że to sprawa całkowicie indywidualna i od początku trudno mówić o merytorycznej dyskusji z sensem, mamy za to przestrzeń do marudzenia lub chwalenia się tym jak złe/dobre warunki do pisania mamy etc.
W tematach w których da się coś napisać merytorycznie i na temat, staram się tak właśnie czynić, albo nie pisać nic.
Przeca każdy wie że to sprawa całkowicie indywidualna i od początku trudno mówić o merytorycznej dyskusji z sensem, mamy za to przestrzeń do marudzenia lub chwalenia się tym jak złe/dobre warunki do pisania mamy etc.
W tematach w których da się coś napisać merytorycznie i na temat, staram się tak właśnie czynić, albo nie pisać nic.
I właśnie z racji tego ciężko też nie powiązać wad/zalet rodziny z czasem jakim dysponujemy, a jaki możemy przeznaczyć na pisanie.
Albiorix masz prawo tak uważać i bardzo dobrze. Bo co to by było za społeczeństwo gdyby każdy myślał tak jak Ja:). Ciesze się, jak napisałem post wcześniej z tego, że większości chce się wychowywać dzieci i sprawia im to radość. Mi osobiście nie sprawiało by to radości, dzieci mnie męczą, zabierają czas, który można poświęcić na ukochaną osobę, pasję, rozrywkę, zainteresowania, pracę. Zatem ciężko mi tutaj dyskutować na ten temat- sprawa niezwykle subiektywna, a z racji libertańskiego podejścia do życia mogę rzec jedno: jak sobie chcesz to rób dzieci na każdym kroku, a jeśli nie to ich zwyczajnie nie miej. Twoja to sprawa póki nie gwałcisz panienek i panien:).
A co do tematu- nie da się ukryć, iż życie rodzinne (tradycyjny model rodziny) utrudnia życie pisarzowi poprzez pochłanianie czasu. Z drugiej strony np: Wyspiańskiego inspirowały jego dzieci i żona. Tak samo Kasprowicza.
Albiorix masz prawo tak uważać i bardzo dobrze. Bo co to by było za społeczeństwo gdyby każdy myślał tak jak Ja:). Ciesze się, jak napisałem post wcześniej z tego, że większości chce się wychowywać dzieci i sprawia im to radość. Mi osobiście nie sprawiało by to radości, dzieci mnie męczą, zabierają czas, który można poświęcić na ukochaną osobę, pasję, rozrywkę, zainteresowania, pracę. Zatem ciężko mi tutaj dyskutować na ten temat- sprawa niezwykle subiektywna, a z racji libertańskiego podejścia do życia mogę rzec jedno: jak sobie chcesz to rób dzieci na każdym kroku, a jeśli nie to ich zwyczajnie nie miej. Twoja to sprawa póki nie gwałcisz panienek i panien:).
A co do tematu- nie da się ukryć, iż życie rodzinne (tradycyjny model rodziny) utrudnia życie pisarzowi poprzez pochłanianie czasu. Z drugiej strony np: Wyspiańskiego inspirowały jego dzieci i żona. Tak samo Kasprowicza.