Zew wolności - takie nieokreślone cuś
Moderator: RedAktorzy
Zew wolności - takie nieokreślone cuś
Ostatni kurcz macicy wydaje nas na świat. Głowa wyślizguje się z matczynej nory, ręce akuszera podnoszą różowiutkie ciałko. Konieczny klaps ląduje na wilgotnej pupeczce, utwierdzając nas w przekonaniu, że trafiliśmy do rzeczywistości gorszej, niż przytulny brzuch rodzicielki. Nozdrza wdychają pierwszy w życiu haust powietrza, wyodrębniamy w nim rybi smród śluzu z pochwy i charakterystyczną woń szpitala. Mimowolnie rozdziawiamy gąbkę, drzemy się wniebogłosy, aż bolą nas uszy.
Może to ze strachu przed kajdankami?
Jeszcze nie nauczyliśmy się stać, a już zaczęło się urabianie. Umysły dzieci są chłonne niczym gąbki, a plastyczne jak modelina. Wrzuca się nasze mózgi do ideologicznej pralki, wykorzenia nieaprobowane społecznie instynkty, by ich miejsce zajęły odruchy zgodne z obyczajowością.
Kajdanki kultury zamykają się na naszym sumieniu.
Nasze umysły są jak baobaby uwięzione w za ciasnym akwarium. Drzewa te chcą rozcapierzyć gałęzie, jednak blokują je szklane ściany. Pień chce róść ku słońcu, ale na drodze staje przezroczysty dach. Koniec końców zniewolona roślina staje się taka, jak chce jej otoczenie.
Tak cierpią i nasze dusze, znajdując się w ramach kultury i wychowania. Wolna myśl chce wystrzelić ku górze, jednak rozbija się o mur oczekiwań znajomych. Rodzi się kolejna, szykuje skrzydła do lotu, jednak za ogon ją łapie powszechnie akceptowany system wartości. Stajemy się kalką otoczenia i wypadkową życzeń bliźnich.
Rozbijmy akwarium! Pnijmy się ku chmurom i niech blasku naszej wolności pozazdrości nam słońce!
Może to ze strachu przed kajdankami?
Jeszcze nie nauczyliśmy się stać, a już zaczęło się urabianie. Umysły dzieci są chłonne niczym gąbki, a plastyczne jak modelina. Wrzuca się nasze mózgi do ideologicznej pralki, wykorzenia nieaprobowane społecznie instynkty, by ich miejsce zajęły odruchy zgodne z obyczajowością.
Kajdanki kultury zamykają się na naszym sumieniu.
Nasze umysły są jak baobaby uwięzione w za ciasnym akwarium. Drzewa te chcą rozcapierzyć gałęzie, jednak blokują je szklane ściany. Pień chce róść ku słońcu, ale na drodze staje przezroczysty dach. Koniec końców zniewolona roślina staje się taka, jak chce jej otoczenie.
Tak cierpią i nasze dusze, znajdując się w ramach kultury i wychowania. Wolna myśl chce wystrzelić ku górze, jednak rozbija się o mur oczekiwań znajomych. Rodzi się kolejna, szykuje skrzydła do lotu, jednak za ogon ją łapie powszechnie akceptowany system wartości. Stajemy się kalką otoczenia i wypadkową życzeń bliźnich.
Rozbijmy akwarium! Pnijmy się ku chmurom i niech blasku naszej wolności pozazdrości nam słońce!
-
- Nexus 6
- Posty: 3388
- Rejestracja: śr, 27 gru 2006 15:45
Na pewno chodziło o gąbkę, czy może gębę lub jej zdrobnienie?Mimowolnie rozdziawiamy gąbkę, drzemy się wniebogłosy, aż bolą nas uszy.
-------------------------
SJP
gąbka:
1. «porowata, wodochłonna, sprężysta poduszeczka, używana do mycia»
2. «prymitywne zwierzę wielokomórkowe, żyjące w koloniach na dnie mórz»
----------------------------
Z tym byłabym ostrożna, gdyż zabrzmiało to dość fizycznie, kiedy Ci chodziło o lotne myśli i edukację.Umysły dzieci są chłonne niczym gąbki, a plastyczne jak modelina.
-----------------------
SJP
plastyczny: dający się formować w dowolne kształty i zachowujący taki zmieniony kształt.
--------------------------
Dziwne porównanie, lepiej byłoby dać w tym miejscu jakąś pękatą rybę, bo baobabów w akwariach się nie hoduje, najwyżej w cieplarniach i oranżeriach. Jednak rozumiem, że na potrzeby opowiadania celowo dałeś duże drzewo.Nasze umysły są jak baobaby uwięzione w za ciasnym akwarium.
Tekst bardzo krótki, lecz podobał mi się, bo trafia w moje gusta - sama często poruszam problem inności, zniewolenia i wolności w swoich tekstach. Ma on pełnić funkcję pewnej propagandy?
Co do gąbki - jest to zdrobnienie "gęby", już przykryte kurzem trochę, ale nadal funkcjonuje w przysłowiu: pieczone gołąbki nie wlecą same do gąbki.
Stare to tak, że współczesne słowniki już mogą nie notować - ale podoba mi się ten wyraz diablo, więc z niego nie zrezygnuję.
Co do baobabów w akwariach - rzeczywiście, pewnie się ich tak nie hoduje. Ale w chwili pisania tekstu takie właśnie porównanie uznałem za najlepsze - i raczej może zostać.
Rzeczywiście, to tekst z lekka propagandowy - dobrze odczytałaś. Cieszę się, że się spodobał.
Wielkie dzięki za komentarz.
Stare to tak, że współczesne słowniki już mogą nie notować - ale podoba mi się ten wyraz diablo, więc z niego nie zrezygnuję.
Co do baobabów w akwariach - rzeczywiście, pewnie się ich tak nie hoduje. Ale w chwili pisania tekstu takie właśnie porównanie uznałem za najlepsze - i raczej może zostać.
Rzeczywiście, to tekst z lekka propagandowy - dobrze odczytałaś. Cieszę się, że się spodobał.
Wielkie dzięki za komentarz.
- JanTanar
- Fargi
- Posty: 383
- Rejestracja: wt, 22 lip 2008 21:10
Ja tylko chciałem (na początku) w sprawie gąbki, właśnie, funkcjonuje w przysłowiu, zwłaszcza, że trzeba było naciągnąć rym. Ja rozumiem umiłowanie gąbek, ale jak nie zrezygnujesz z niej, to przynajmniej zrób coś z drugą "gąbką" dwie linie niżej, bo strasznie się znaczeniowo zwalczają (no chyba, że to taki trik i zamierzony kontrast).
I baobab w akwarium robi wrażenie, chociaż goły pień tak do słońca się nie spieszy, liście i kwiaty może i trochę.
I może jeszcze, na końcu raz zbudowałeś mur, a zaraz rozbijasz akwarium.
I jakoś nie mogę zwizualizować systemu wartości łapiącego za ogon, i to jeszcze ogon myśli.
A teraz na poważnie, dla własnej ciekawości, z jakim stanem wiedzy i ducha miałem, jako czytelnik, skończyć po przeczytaniu? Bo nie czuję, więc się pytam.
I baobab w akwarium robi wrażenie, chociaż goły pień tak do słońca się nie spieszy, liście i kwiaty może i trochę.
I może jeszcze, na końcu raz zbudowałeś mur, a zaraz rozbijasz akwarium.
I jakoś nie mogę zwizualizować systemu wartości łapiącego za ogon, i to jeszcze ogon myśli.
A teraz na poważnie, dla własnej ciekawości, z jakim stanem wiedzy i ducha miałem, jako czytelnik, skończyć po przeczytaniu? Bo nie czuję, więc się pytam.
To zabawne, ale większość Twoich uwag sama przyszła mi do czerepka wcześniej. Jednak nie chciało mi się już zmieniać tej wypocinki, bo lepsze jest pono wrogiem dobrego.
Dobrze by było, gdyby odbiorca po przeczytaniu tego tekstu przyjrzał się krytycznie paru swoim przekonaniom i zastanowił, czy aby na pewno są dziećmi rozumu, a nie bezrefleksyjnie przyjętymi dogmatami - to odpowiedź na ostatnie pytanie.
Dzięki za komentarz.
EDIT: poprawiłem jedno niejasne zdanie.
Dobrze by było, gdyby odbiorca po przeczytaniu tego tekstu przyjrzał się krytycznie paru swoim przekonaniom i zastanowił, czy aby na pewno są dziećmi rozumu, a nie bezrefleksyjnie przyjętymi dogmatami - to odpowiedź na ostatnie pytanie.
Dzięki za komentarz.
EDIT: poprawiłem jedno niejasne zdanie.
- mirgon
- Mamun
- Posty: 133
- Rejestracja: pt, 16 lis 2007 09:59
Że trafiłeś i w moje gusta, odpowiem Ci powyższym (pewno mało wiernym oryginałowi, bo zapożyczonym z neta) cytatem.Pewien człowiek znalazł jajko orła. Zabrał je i włożył do gniazda kurzego w zagrodzie. Orzełek wylągł się i wyrósł ze stadem kurcząt. Przez całe życie zachowywał się jak kury, myśląc, że jest podwórkowym kogutem. Drapał w ziemi szukając robaków, piał i gdakał. Potrafił nawet trzepotać skrzydłami i fruwać kilka metrów w powietrzu, no, bo przecież tak właśnie fruwają koguty.
Minęły lata i pewnego dnia zauważył wysoko nad sobą, na czystym niebie wspaniałego ptaka. Płynął elegancko i majestatycznie wśród prądów powietrza, ledwo poruszając złocistymi skrzydłami. Orzeł patrzył w górę oszołomiony.
- Co to jest? - Zapytał kurę stojącą obok.
- To jest orzeł, król ptaków - odrzekła kura. - Ale nie myśl o tym. Ty i ja jesteśmy inni niż on. Tak, wiec orzeł więcej o tym nie myślał. I umarł, wierząc, ze jest kogutem w zagrodzie.
Anthony de Mello
Tym zdaniem mnie ująłeś, taka mała puenta całego Twojego tekstu i chyba najlepszy fragment tekstu.pies wilka pisze: Konieczny klaps ląduje na wilgotnej pupeczce, utwierdzając nas w przekonaniu, że trafiliśmy do rzeczywistości gorszej, niż przytulny brzuch rodzicielki.
Tu się przyczepię, no bo skąd noworodek ma wiedzieć, że to rybi smród czy, że woń szpitala jest charakterystyczna? Dopiero z czasem to pozna i dowie o co chodzi.Nozdrza wdychają pierwszy w życiu haust powietrza, wyodrębniamy w nim rybi smród śluzu z pochwy i charakterystyczną woń szpitala.
Powinieneś się zdecydować, czy piszesz z boku czy od środka, bo tak robi się mętlik, jak z rybim smrodkiem. Czyli;...ręce akuszera podnoszą różowiutkie ciałko. Konieczny klaps ląduje na wilgotnej pupeczce, utwierdzając nas ...
ręce akuszera podnoszą nasze różowiutkie ciałko... bądź
utwierdzając noworodka...
Ale to tylko moje wtrącenie.
Ciałko, pupeczka, nieszczęsna gąbka - a z drugiej strony; nozdrza? (a nie nosek), uszy (a nie uszka)?
A może dlatego, że dostaliśmy w dupę aż miło? i to już na samym wejściu.Mimowolnie rozdziawiamy gąbkę, drzemy się wniebogłosy, aż bolą nas uszy.
Może to ze strachu przed kajdankami?
Dalej leci propaganda, treść, a i owszem ale forma już do mnie nie przemawia. Chcesz coś przekazać? Ubierz to w ładną historyjkę i zapodaj. Jak z jedzeniem w tabletkach - ja wolę kawał mięsa z chrupiącą skórką.
Dead man dance, dead man dance, stary...
- Madzik
- Tygrys Redakcyjny
- Posty: 194
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 10:43
Re: Zew wolności - takie nieokreślone cuś
Eemmm, przepraszam, macica kurczy się jeszcze mnóstwo dużo razy po wydaniu dziecka na świat. Trzeba urodzić łożysko, trzeba się obkurczyć do rozsądnych wymiarów... No nie ma lekko. Nie tak od razu.pies wilka pisze:Ostatni kurcz macicy wydaje nas na świat.
No, chyba, że jest to subiektywny ostatni kurcz, w sensie ostatniego, który czuje noworodek. Ale z tekstu niekoniecznie wynika.
Przepraszam, że się czepiam niepowołana.
Ostatnio zmieniony śr, 15 paź 2008 11:51 przez Madzik, łącznie zmieniany 1 raz.
Arma virumque cano
- kiwaczek
- szuwarowo-bagienny
- Posty: 5629
- Rejestracja: śr, 08 cze 2005 21:54
- Madzik
- Tygrys Redakcyjny
- Posty: 194
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 10:43
- bcr
- Dwelf
- Posty: 578
- Rejestracja: śr, 03 maja 2006 20:02
To może i ja napiszę, bo na świeżo mam, przynajmniej tak położne tłumaczyły na szkole rodzenia :).
Konieczny klaps, darcie w niebogłosy - kolejny mit podtrzymywany przez ludzi, którzy nie wiedzą, o co kaman.
Noworodek ma nierozprężone płuca. Normalnie, oddycha przez pępowinę jeszcze parę minut po urodzeniu. Gdy ta zostanie przecięta zanim przestanie tętnić, do mózgu dociera sygnał "na gwałt potrzebne powietrze. Płuca, zamiast powoli i bezboleśnie rozprężyć się coraz głębszymi wdechami zmuszone są do gwałtownej, bolesnej reakcji. Ból powoduje krzyk z bólu oraz zatrzymanie oddechu - i wtedy jest klaps na rozpęd, by się nie udusiło.
Na szczęście coraz częściej na porodówkach dociera zasada przecinania pępowiny po tym, jak przestanie tętnić. Płuca mają czas bezboleśnie się rozprężyć, dziecko nie drze się tak od razu, nie dostaje też klapsa.
Swoją drogą - jakie, psiamać różowiutkie ciałko? Siwe, fioletowe, to bym się zgodził. Zielonkawe, od mazi, to też. Ale "różowiutkie"?
No i dziecko nie rodzi się całe w jednym skurczu (o wydalaniu łożyska i obkurczaniu już było :) ).
Konieczny klaps, darcie w niebogłosy - kolejny mit podtrzymywany przez ludzi, którzy nie wiedzą, o co kaman.
Noworodek ma nierozprężone płuca. Normalnie, oddycha przez pępowinę jeszcze parę minut po urodzeniu. Gdy ta zostanie przecięta zanim przestanie tętnić, do mózgu dociera sygnał "na gwałt potrzebne powietrze. Płuca, zamiast powoli i bezboleśnie rozprężyć się coraz głębszymi wdechami zmuszone są do gwałtownej, bolesnej reakcji. Ból powoduje krzyk z bólu oraz zatrzymanie oddechu - i wtedy jest klaps na rozpęd, by się nie udusiło.
Na szczęście coraz częściej na porodówkach dociera zasada przecinania pępowiny po tym, jak przestanie tętnić. Płuca mają czas bezboleśnie się rozprężyć, dziecko nie drze się tak od razu, nie dostaje też klapsa.
Swoją drogą - jakie, psiamać różowiutkie ciałko? Siwe, fioletowe, to bym się zgodził. Zielonkawe, od mazi, to też. Ale "różowiutkie"?
No i dziecko nie rodzi się całe w jednym skurczu (o wydalaniu łożyska i obkurczaniu już było :) ).
Odkąd pojawiły się fora internetowe, ściany publicznych toalet są znacznie czystsze.
- Marcin Robert
- Niegrzeszny Mag
- Posty: 1765
- Rejestracja: pt, 20 lip 2007 16:26
- Płeć: Mężczyzna
Dzięki za uwagi. Wszystkie przemyślałem, niektóre skłoniłyby mnie do zmiany tekstu (gdybym go zamierzał zmienić), inne nie, ale wszystkie ciekawe. Może trochę szkoda, że nie ma poza analizą poszczególnych fragmentów zwykłego "podoba się", "nie podoba", "nijakie to, bez emocji po przeczytaniu" - bo ta część oceny jest chyba najważniejsza. Ale i tak dziękuję.
Marcin Robert, nie wiem, co masz na myśli :(
Marcin Robert, nie wiem, co masz na myśli :(
pies wilka pisze:Dzięki za uwagi. Wszystkie przemyślałem, niektóre skłoniłyby mnie do zmiany tekstu (gdybym go zamierzał zmienić), inne nie, ale wszystkie ciekawe. Może trochę szkoda, że poza analizą poszczególnych fragmentów nie ma zwykłego "podoba się", "nie podoba", "nijakie to, bez emocji po przeczytaniu" - bo ta część oceny jest chyba najważniejsza. Ale i tak dziękuję.
Marcin Robert, nie wiem, co masz na myśli :(
EDIT: zmieniłem upośledzony szyk jednego zdania.
- Millenium Falcon
- Saperka
- Posty: 6212
- Rejestracja: pn, 13 lut 2006 18:27
To:pies wilka pisze: Marcin Robert, nie wiem, co masz na myśli :(
Regulamin pisze:1. Wolno Ci tutaj zaprezentować utwór, pod warunkiem, że wcześniej wziąłeś udział w Warsztatach Tematycznych. Udowodnij, bo pamięć komentujących jest dobra, ale krótka – zamieść link do swojego tekstu w Warsztatach Tematycznych nad tytułem utworu prezentowanego w Dowolnych Warsztatach Fahrenheita.
ŻGC
Imoł Afroł Zgredai Padawan
Scissors, paper, rock, lizard, Spock. - Sheldon Cooper
Imoł Afroł Zgredai Padawan
Scissors, paper, rock, lizard, Spock. - Sheldon Cooper