F 64

Moderator: RedAktorzy

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
kiwaczek
szuwarowo-bagienny
Posty: 5629
Rejestracja: śr, 08 cze 2005 21:54

Post autor: kiwaczek »

A tak na marginesie - Albiroksie - mógłbyś mi podać przykład takiej powieści SF, gdzie większą część treści stanowi opis owej technicznej i psychicznej części takiej SI?

Edit: No i do modów - ta dyskusja już się dawno wymknęła poza nawias rozważań o publicystyce w F ;)
I'm the Zgredai Master!
Join us young apprentice!
Jestem z pokolenia 4PiP i jestem z tego dumny!

Awatar użytkownika
flamenco108
ZakuŻony Terminator
Posty: 2229
Rejestracja: śr, 29 mar 2006 00:01
Płeć: Mężczyzna

Post autor: flamenco108 »

Albiorix pisze:Takie tam gadanie.
A czy intelektualista, pacyfista i pisarz Stefan Chudzina musi wyprzeć się siebie żeby napisać o Zbigniewie Masakratorze, byłym żołnierzu i brutalnym mordercy?
Pojadę filozofią: nie możemy postrzegać czegoś, co do nas jest niepodobne, lubo nie jest do nas podobne. Czyli postrzegamy tylko te zjawiska, które ogarniamy umysłem, które możemy sobie wyobrazić, zrozumieć, pojąć, polubić. A ponieważ Stefan Chudzina jak się wpieni, pójdzie na siłkę i zamieni się w Zbigniewa Masakratora, znaczy taki potencjał w nim tkwi - ergo zdolen jest sobie takiego wyobrazić i o nim napisać.

Z tego wynika też, że wszelkie pomysły SF tak naprawdę są mieleniem ludzkiej natury, tylko przez inną maszynkę i z niestandardową średnicą oczka.
Albiorix pisze: Nie widzę problemu by analogicznie traktować SI czy obcych. Jak najlepiej wymodelować, wyobrazić sobie i wywnioskować z poszlak jak mogą się zachowywać i kiedy. Owszem, niewielu ludzi potrafi wyobrazić sobie cywilizację bardziej obcą niż rzeczywiste kultury dalsze niż 1000 kilometrów i 50 lat wstecz. Ale niektórzy potrafią.
Może potrafią. Raczej wątpię. Porozumienie Europejczyka i mieszkańca Andamanów jest praktycznie niemożliwe na poziomie innym niż zbieżny, czyli poza omawianiem kwestii sposobów rozmnażania i zdobywania pożywienia etc. Nie oczekuj (vide Fiasko Lema) większych sukcesów w kontaktach z SI lub Obcymi. To jedna sprawa. Druga sprawa, to zarówno Obcy jak i SI opisywane będą przez człowieka, a zatem siłą rzeczy antropomorfizowane. Niektórzy autorzy idą na łatwiznę, dorabiają człowiekowi łuski i rogi, i mają Obcego (vide StarTrek), ale ten poziom określiłeś na punkt (3) i nie chcesz o nim dyskutować.
Przypomnij sobie zatem "Inne pieśni" Dukaja, gdzie on Twój postulat w dużej mierze (ale przecież nie w pełni) spełnia. I co wychodzi? Książka, której prawie nie daje się czytać. Zbyt wiele obcych odniesień, zbyt wiele obcych form. Podobnie "Perfekcyjna niedoskonałość". Ilu czytelników wzięłoby te książki do ręki, gdyby nie wiedzieli, że to Dukaj? A kto by to zdołał w ogóle przeczytać, gdyby Dukaj jednakowoż choć troszeczkę się nie uginał pod presją czytalności?

Resztę napiszę później, mój autobus niedługo odjeżdża...
Nondum lingua suum, dextra peregit opus.

Awatar użytkownika
Albiorix
Niegrzeszny Mag
Posty: 1768
Rejestracja: pn, 15 wrz 2008 14:44

Post autor: Albiorix »

@kiwaczek

Jak dla mnie całe Roboty Asimova są o robotach właśnie. Owszem, ludzie w tamtych czasach mieli wyobrażenie trochę naiwne bo nie przeżyli jeszcze tych dziesięcioleci braku spektakularnych sukcesów w budowaniu SI co my. Owszem, są one ludzkie behawioralnie, bo tak je sobie autor wyobraził i ma to sens rynkowy - ludzie chcieliby kupować ludzkie roboty jakby się je dało zrobić i firmy chciałyby takowe produkować. Niemniej ich motywacja i podstawy podejmowania decyzji to ścisłe prawa, i wszystkie te powieści są o tym jak można dobrze zdefiniować takie prawa, jak roboty należałoby programować, i jakie mogą być tego konsekwencje dla społeczeństwa. Nie są to powieści o ludziach przedstawionych przez alegorię robotów, a zachowania ludzi wobec robotów nie są tematem głównym a co najwyżej równorzędnym względem samych problemów programowania robota.

Cały Verne owszem pisze o barwnych postaciach i przygodach, ale zasadniczo interesują go niezwykłe podróże niesamowitymi maszynami. To nie są historie o człowieku z maszynami w tle, to są historie o maszynach którymi przypadkiem podróżują ludzie, bo chomiki by nie pasowały.

Albo taki Pierścień Nivenna. Jest powieścią o Pierścieniu i o tym co może wyrosnąć na bardzo bardzo dużej powierzchni. Są tam ludzie ale są i np laleczniki, wcale nie alter-ludzie a alter-roślinożercy. Nie "jak mogę zmodyfikować Europejczyków" a "co by wyrosło z roślinożernej rasy".

Dla odmiany taki Card ma całkiem mocno obcych obcych ale głównym tematem jego powieści są ewidentnie ludzie.

Summa summarum nie o poziom obcości obcego tu idzie a o zainteresowania autora. Można interesować się ludźmi a można się interesować światem zewnętrznym. To jak różnica między wojownikiem a myśliwym.

Awatar użytkownika
Gesualdo
Niegrzeszny Mag
Posty: 1752
Rejestracja: pn, 01 wrz 2008 14:45

Post autor: Gesualdo »

flamenco108 pisze:Pojadę filozofią: nie możemy postrzegać czegoś, co do nas jest niepodobne, lubo nie jest do nas podobne. Czyli postrzegamy tylko te zjawiska, które ogarniamy umysłem, które możemy sobie wyobrazić, zrozumieć, pojąć, polubić. A ponieważ Stefan Chudzina jak się wpieni, pójdzie na siłkę i zamieni się w Zbigniewa Masakratora, znaczy taki potencjał w nim tkwi - ergo zdolen jest sobie takiego wyobrazić i o nim napisać.
Oczywiście, człowiek nie jest w stanie pojamować świat innymi kategoriami, niż ludzkimi. Nie znaczy to jednak, że nie jest zdolen do myślenia o rzeczach pozaludzkich. Bo to także mieści się w tych kategoriach. Może np. postrzegać coś, co jest skrajnie od niego różne. Fakt, że wymyślając cechy przeciwne do własnej natury, czyli znów skażone subiektywizmem, bo przepuszczone przez pryzmat człowieczeństwa. Nie jesteśmy w stanie spojrzeć na świat obiektywnie. Wszystko co tworzymy, jest "skażone" domieszką ludzką. Lecz Ty nieco upraszczasz sprawę. Nie muszę być Supermanem, by spróbować wyobrazić sobie jak to jest. Podam taki przykład: kiedyś napisałem opowiadanie, w którym była scena popijawy. W tedy nie wiedziałem nawet, jak smakuje alkohol. Nie miałem pojęcia, jak wyglądają takie pijackie zabawy. Mimo to kolega - który dość sporo "używał" w tamtych czasach (jak i obecnie) - powiedział, że świetnie opisałem zachowania ludzkie i całą sytuację. Tak, wiem, cały czas obracamy się w kręgu ludzkich motywacji. Ale to był tylko malutki przykładzik. Mechanizm, który pozwolił mi wczuć się w tamtych ludzi może zadziałać również w sytuacji, gdy będę opisywać inną cywilizację.
Wszystko zależy od potencjłu własnego umysłu. Z łatowścią wyobrażę sobie logikę sprzeczną z ludzką naturą. Co prawda nie wszystko trzymać się będzie kupy, ale w końcu nie jestem geniuszem. A wiadomo, że tacy również zamieszkują nasz glob.

Inna sprawa, czy powieść nie odnosząca się w ogóle do ludzi jest ciekawa. Na pewno staje się ciekawostką. Ale jak długo możemy czytać jedynie ciekawostkę. 100-150 str? Wyzbycie się elementu ludzkiego sprawi, że na dłuższą metę powieść stanie się po prostu nudna. Ok. dowiedziałem się, jak myślą Obcy. I co dalej? Chciałbym skonfrontować obcą cywilizację z nami i naszymi problemami. W tedy robi się ciekawie.
"Jestem kompozytorem i coś pewnie chciałem, ale już zapomniałem."

Awatar użytkownika
Feline
Kurdel
Posty: 756
Rejestracja: pt, 01 sie 2008 11:06

Post autor: Feline »

Albiorix pisze: Dla odmiany taki Card ma całkiem mocno obcych obcych ale głównym tematem jego powieści są ewidentnie ludzie.
Tutaj bym dyskutował - sądzę, że spośród wymienionych właśnie Card próbuje posunąć się najdalej w próbach wyobrażenia sobie, czym może być "nieczłowieczość." Oczywiście, przedstawia obcych nadal z ludzkiego punktu widzenia, ale jako Innych, co jest już sporym postępem. O tyle głównym tematem nazwałbym tu nie obcych czy ludzi ale problem komunikacji z Innym w wielu wymiarach i naszych ograniczeń związanych z wychodzeniem poza nasz własny punkt widzenia.

Awatar użytkownika
Gata Gris
Kurdel
Posty: 701
Rejestracja: sob, 18 paź 2008 09:23

Post autor: Gata Gris »

Gesualdo pisze:Inna sprawa, czy powieść nie odnosząca się w ogóle do ludzi jest ciekawa. Na pewno staje się ciekawostką. Ale jak długo możemy czytać jedynie ciekawostkę. 100-150 str? Wyzbycie się elementu ludzkiego sprawi, że na dłuższą metę powieść stanie się po prostu nudna. Ok. dowiedziałem się, jak myślą Obcy. I co dalej? Chciałbym skonfrontować obcą cywilizację z nami i naszymi problemami.
Ale czy jest w ogóle możliwe napisanie powieści nie odnoszącej się nijak do ludzi? Kto będzie jej narratorem? Jeśli człowiek, to już będzie odniesienie się do ludzi - filtr, przez który zobaczymy tę obcą rzeczywistość. Jeśli obcy - taki eksperyment psychologiczno-lingwistyczny - to nic nie zrozumiemy, nawet warstwy leksykalnej, o ile to miałoby być wiarygodne.

Awatar użytkownika
Feline
Kurdel
Posty: 756
Rejestracja: pt, 01 sie 2008 11:06

Post autor: Feline »

Gesualdo pisze: Inna sprawa, czy powieść nie odnosząca się w ogóle do ludzi jest ciekawa. Na pewno staje się ciekawostką.

Samą w sobie ciekawa być może - chociażby jako opowieść o życiu dinozaurów czy historia przedstawiająca odległe epoki geologiczne. Ludzi tam nie będzie - chociaż pozostanie ludzki obserwator. Pełną realizacją powieści nie odnoszącej się w ogóle do człowieka byłoby pozbycie się owego ludzkiego obserwatora na rzecz obcego jako narratora.

I właśnie - gdyby byłoby to w pełni (nie tylko alegorycznie) wykonalne, to czy powieść taka byłaby zrozumiała dla czytelnika? Nie tylko ciekawa - ale na ile pojmowalna?

Edit:
Gata Gris pisze: Jeśli obcy - taki eksperyment psychologiczno-lingwistyczny - to nic nie zrozumiemy, nawet warstwy leksykalnej, o ile to miałoby być wiarygodne.
O właśnie - o podobnych kwestiach pisaliśmy.

Xiri
Nexus 6
Posty: 3388
Rejestracja: śr, 27 gru 2006 15:45

Post autor: Xiri »

Feline pisze:
Samą w sobie ciekawa być może - chociażby jako opowieść o życiu dinozaurów czy historia przedstawiająca odległe epoki geologiczne. Ludzi tam nie będzie - chociaż pozostanie ludzki obserwator. Pełną realizacją powieści nie odnoszącej się w ogóle do byłoby pozbycie się owego ludzkiego obserwatora na rzecz obcego jako narratora.
"Dinozaur" ciągle jest opowieścią o ludziach (znieczulica ludzka, narzucanie słabszym woli silniejszego), to samo Wall.E (miłość, samotność, oczekiwanie na lepsze czasy), "Dżungla" (dziecko żyjące w cieniu rodzica) czy "Madagaskar" (rzeczywistość zmuszająca do zmiany swych zachowań, co może doprowadzić do zniszczenia przyjaźni). Z tym obcym jako narratorem mogłoby się udać, gdyby autor historii stworzył od zera zupełnie inną rasę, sposób jej myślenia, kulturę, itd. Problemem u nich mogłoby być np. to, że jest nudno, bo wszyscy się kochają i nikt nikomu do gardła nie skacze :)

Awatar użytkownika
Feline
Kurdel
Posty: 756
Rejestracja: pt, 01 sie 2008 11:06

Post autor: Feline »

Xiri pisze: Problemem u nich mogłoby być np. to, że jest nudno, bo wszyscy się kochają i nikt nikomu do gardła nie skacze :)
Hm... naprawdę uważasz, że Fukuyama miał rację? I że jak nie ma wojen, to już nie ma historii? ;)
narzucanie słabszym woli silniejszego
Ta i inne jeszcze cechy, które wymieniłaś, nie są wyłącznie ludzkie. Agresja, rywalizacja, współpraca i tak dalej, to zachowania każdej istoty społecznej. Człowieka do tego nie trzeba (nawet, jeśli czytelnik, a często i autor, szukać będą najpewniej jak najpełniejszych analogii).

Edit: korekta cytowania.

Xiri
Nexus 6
Posty: 3388
Rejestracja: śr, 27 gru 2006 15:45

Post autor: Xiri »

Feline pisze: Hm... naprawdę uważasz, że Fukuyama miał rację? I że jak nie ma wojen, to już nie ma historii? ;)
Będzie historia, naturalnie, ale inna niż ta, którą znamy. W epoce Trzech Czerwonych Słońc, roku Szylkretowej Ryby wymyślono napęd tempestowy. W epoce Białej Drzazgi, roku Pogranicznym, po parogodzinnych rozmowach przy talerzach pieczonych skał i trunków z kwasu siarkowego zostało zawarte porozumienie między Waralkami i Mukowizodami odnośnie połączenia obu terytoriów w jedno państwo. Tegoż samego roku odkryto w Galaktyce Jelenia planetę, na której prawdopodobnie znajduje się woda, planetę nazwano Terrą ;)
Ta i inne jeszcze cechy, które wymieniłaś, nie są wyłącznie ludzkie. Agresja, rywalizacja, współpraca i tak dalej, to zachowania każdej istoty społecznej. Człowieka do tego nie trzeba (nawet, jeśli czytelnik, a często i autor, szukać będą najpewniej jak najpełniejszych analogii).
Tak, rywalizacja, agresja, współpraca to cechy uniwersalne. Tyle że człowiek jest najbardziej rozwiniętym zwierzęciem, a jednocześnie najbardziej destruktywnym dla środowiska, obcych gatunków jak i własnego gatunku, więc cechy te szczególnie silnie się u niego manifestują. Rywalizacja u zwierząt kończy się ranami, połamanymi rogami i kośćmi, a w przypadku ludzi może polecieć w kosmos połowa globu.

Awatar użytkownika
Feline
Kurdel
Posty: 756
Rejestracja: pt, 01 sie 2008 11:06

Post autor: Feline »

Xiri pisze:Rywalizacja u zwierząt kończy się ranami, połamanymi rogami i kośćmi, a w przypadku ludzi może polecieć w kosmos połowa globu.
Cóż, cywilizacja i jej narzędzia (inne stadne też zabijają się nawzajem, tylko bardziej tradycyjnie i jakby rzadziej). Może gdyby do szczytu doszedł gromadny HN zamiast stadnego HS, byłoby inaczej...

Xiri
Nexus 6
Posty: 3388
Rejestracja: śr, 27 gru 2006 15:45

Post autor: Xiri »

Feline pisze:inne stadne też zabijają się nawzajem, tylko bardziej tradycyjnie i jakby rzadziej
Stada raczej nie, bo byłaby to znaczna strata dla puli genowej, bowiem stado (czyli populacja) stanowi istny, zwykle niezastąpiony, nośnik informacji genetycznych. Zwierzęta nie są zaprogramowane tak, by wyniszczały się całymi stadami, chyba że osobników jest bardzo dużo (słynne lemingi, o których pewnie każdy słyszał na biologii). Sądzę, że miałeś na myśli pewnie małpy? Bijatyki międzystadne się zdarzają, lecz nie ginie w niej zwykle dużo osobników, najwyżej kilka.

Awatar użytkownika
Gata Gris
Kurdel
Posty: 701
Rejestracja: sob, 18 paź 2008 09:23

Post autor: Gata Gris »

Xiri pisze:W epoce Trzech Czerwonych Słońc, roku Szylkretowej Ryby wymyślono napęd tempestowy. W epoce Białej Drzazgi, roku Pogranicznym, po parogodzinnych rozmowach przy talerzach pieczonych skał i trunków z kwasu siarkowego zostało zawarte porozumienie między Waralkami i Mukowizodami odnośnie połączenia obu terytoriów w jedno państwo. Tegoż samego roku odkryto w Galaktyce Jelenia planetę, na której prawdopodobnie znajduje się woda, planetę nazwano Terrą ;)
Zakładając, że ci tam Wara i Muko mają na swojej planecie drzewa, siarkę, żółwie, ryby i jelenie... ;)

Awatar użytkownika
flamenco108
ZakuŻony Terminator
Posty: 2229
Rejestracja: śr, 29 mar 2006 00:01
Płeć: Mężczyzna

Post autor: flamenco108 »

Gesualdo pisze:Nie znaczy to jednak, że nie jest zdolen do myślenia o rzeczach pozaludzkich. Bo to także mieści się w tych kategoriach. Może np. postrzegać coś, co jest skrajnie od niego różne. Fakt, że wymyślając cechy przeciwne do własnej natury, czyli znów skażone subiektywizmem, bo przepuszczone przez pryzmat człowieczeństwa. Nie jesteśmy w stanie spojrzeć na świat obiektywnie. Wszystko co tworzymy, jest "skażone" domieszką ludzką. Lecz Ty nieco upraszczasz sprawę. Nie muszę być Supermanem, by spróbować wyobrazić sobie jak to jest.
Nie ma problemu z wyobrażaniem sobie czegoś nieludzkiego. Zaznaczyłem, że rzucam tezę trochę offtopową, z filozofii wziętą, która miała mi posłużyć do zobrazowania mojego poglądu. Ale sam dobrze mówisz: wymyślając nieludzkie tak naprawdę próbujemy wymyślić coś przeciwnego, lub odwrotnego, lub obocznego, lubo przeciwstawnego do naszej natury. Bardzo ładnie się tym zajął Bohdan Petecki w jednej ze swoich powieści SF dla młodzieży, gdzie jest taki instytut, w którym profesorowie wizualizują możliwie najdziwniejsze istoty, jako przygotowanie do Kontaktu. Przyjeżdża mały chłopiec i migiem je oswaja.

Jest dokładnie tak, jak powiedziałeś: możesz sobie wyobrazić, jak to jest być Supermanem. To znaczy, wyobrażasz sobie Gesualdo z cechami Supermana. Stopniowo "wtapiasz się" w to wyobrażenie, wizualizujesz coraz precyzyjniej i doświadczenia zwykłego (TW) boleczka stają się coraz odleglejsze. Podobnież czytelnicy Twoi coraz mniej rozumieją z Twojej wizji Supermana, bo dla nich Superman to dany czytelnik wyposażony w cechy Supermana, a nie Superman in propria persona.

A może nie pojąłeś tezy? Miałem na myśli fakt, że nasza wyobraźnia, umysł, zawiera treści, także takie, o których nie mamy pojęcia. Jednocześnie przez życie, poprzez dokładanie różnych nowych pojęć, skojarzeń, naukę, naśladownictwo i obserwację, rozbudowuje swój potencjał pojmowania, czyli - i to była ta teza filozoficzna - percepcji. Innymi słowy, ale to po następnym cytacie...
Gesualdo pisze: Podam taki przykład: kiedyś napisałem opowiadanie, w którym była scena popijawy. W tedy nie wiedziałem nawet, jak smakuje alkohol. Nie miałem pojęcia, jak wyglądają takie pijackie zabawy. Mimo to kolega - który dość sporo "używał" w tamtych czasach (jak i obecnie) - powiedział, że świetnie opisałem zachowania ludzkie i całą sytuację.
Mnie się też coś takiego przydarzyło: miałem pewnie ze 14 lat, bo później już znałem smak ankoholu... Napisałem opowiadanie (było takich kilka tak w sumie), gdzie bohater idzie do knajpy i zamawia 5 butelek whisky, na stół - i potem sam je wypija! I jest pijany, owszem, pełznie, wzrok mu się mąci i inne doznania, w tym zwidy opisałem, ale ilość alkoholu zupełnie się nie zgadzała. Bo skąd mogłem wiedzieć, czym się różni butelka piwa od butelki wódki? A jak się zachowuje pijany, to każde dziecko wie - i może łatwo sobie zatem wyobrazić, co widzi i jak się czuje. Zatem ten przykład wydaje się niezbyt trafiony.

Gesualdo pisze: Wszystko zależy od potencjłu własnego umysłu. Z łatowścią wyobrażę sobie logikę sprzeczną z ludzką naturą. Co prawda nie wszystko trzymać się będzie kupy, ale w końcu nie jestem geniuszem. A wiadomo, że tacy również zamieszkują nasz glob.

Inna sprawa, czy powieść nie odnosząca się w ogóle do ludzi jest ciekawa. Na pewno staje się ciekawostką. Ale jak długo możemy czytać jedynie ciekawostkę. 100-150 str? Wyzbycie się elementu ludzkiego sprawi, że na dłuższą metę powieść stanie się po prostu nudna. Ok. dowiedziałem się, jak myślą Obcy. I co dalej? Chciałbym skonfrontować obcą cywilizację z nami i naszymi problemami. W tedy robi się ciekawie.
A zatem... Innymi słowy im dziwniejsze dziwy opiszesz, tym bardziej oddalisz się od czytelnika. Widać w powyższym cytacie, że sam już sobie odpowiedziałeś na to pytanie - ciekawe to jednak zawsze jest, co się w danej sytuacji dzieje z człowiekiem, a nie z komputerem, czy Obcym.

Tu mi się przypomniało opowiadanie "Potwory" z jakiejś starej Fantastyki (nosiwoda: HELP!).
Nondum lingua suum, dextra peregit opus.

Xiri
Nexus 6
Posty: 3388
Rejestracja: śr, 27 gru 2006 15:45

Post autor: Xiri »

Gata Gris pisze:
Xiri pisze:W epoce Trzech Czerwonych Słońc, roku Szylkretowej Ryby wymyślono napęd tempestowy. W epoce Białej Drzazgi, roku Pogranicznym, po parogodzinnych rozmowach przy talerzach pieczonych skał i trunków z kwasu siarkowego zostało zawarte porozumienie między Waralkami i Mukowizodami odnośnie połączenia obu terytoriów w jedno państwo. Tegoż samego roku odkryto w Galaktyce Jelenia planetę, na której prawdopodobnie znajduje się woda, planetę nazwano Terrą ;)
Zakładając, że ci tam Wara i Muko mają na swojej planecie drzewa, siarkę, żółwie, ryby i jelenie... ;)
Specjalnie użyłam takich pojęć, by ludzie zrozumieli, kiedy mogłam na poczekaniu wymyślić dziwolągi :]
Gesualdo pisze:Podam taki przykład: kiedyś napisałem opowiadanie, w którym była scena popijawy. W tedy nie wiedziałem nawet, jak smakuje alkohol. Nie miałem pojęcia, jak wyglądają takie pijackie zabawy. Mimo to kolega - który dość sporo "używał" w tamtych czasach (jak i obecnie) - powiedział, że świetnie opisałem zachowania ludzkie i całą sytuację.
Da się takie rzeczy pisać. W końcu raczej żaden autor sf nie sunął dziobem płonącego myśliwca ku ziemi, niemniej niejeden potrafi to tak realistycznie napisać, że czytelnik aż czuje się tym bohaterem-pilotem i się boi. Znam osobę, która często pisze w swoich pracach o miłości i seksie, chociaż za Chiny nie ma zielonego pojęcia, co to jest, a tak dobrze jej to wypada, że orgazmu można dostać.

ODPOWIEDZ