VII A EDYCJA WT - PÓŁTORA POWAŻNEGO DRABBLE'A
Moderator: RedAktorzy
- Albiorix
- Niegrzeszny Mag
- Posty: 1768
- Rejestracja: pn, 15 wrz 2008 14:44
Uwaga, poniżej jest pełny spoiler mojego tekstu tłumaczący krok po kroku o co mi chodziło. Jeśli ktoś chce się bawić w interpretacje (i np wyłowić fakt że całej tej "głębii" za cholerę nie da się z opka wyczytać bo miałem ją w głowie a przelać na tekst mi się nie udało), to proszę pominąć tymczasem tego posta :)
Z tego że miał okazję się przysłuchiwać wariackim humanistycznym wymysłom ofiar można wnioskować że był jakimś pracownikiem czegoś w rodzaju kosmicznego więzienia lub obozu zagłady. Wiedziałem że będzie to ciężko wyprowadzić, ale nie udało mi się tego powiedzieć jaśniej w ograniczeniu długości.
W pewnym momencie bohater porównuje się do zbrodniarzy Starej Ziemi czekających na upadek ostatnich szańców. Z tego wniosek że sam znajduje się w tej sytuacji. Z tego wniosek że większość tekstu to napis znaleziony nad jego zwłokami już po zdobyciu stacji i przeczytany przez człowieka ekipy sprzątającej (strony A konfliktu).
Słowem; jest wojna między A i B. Bohater należy do B. bohater pracował w stacji w której eksterminowano klony strony A. Strona A zdobyła stację. Sprzątacz strony A znajduje zwłoki Bohatera razem z jego przemyśleniami etycznymi na ścianie.
Sprzątacz kwituje te filozofie "skąd oni biorą takie pomysły" co jest powtórzeniem zdania Bohatera o eksterminowanych klonach, co jest sugestią że Bohater sam jest tanim klonem. Co jest sugestią że Bohater ma podobne skłonności i potrzeby psychiczne co tanie klony strony A, to znaczy wysysa sobie z palca dylematy etyczne, religijne, poczucie winy itd, podczas gdy tak naprawdę jest tylko trybikiem machiny wojennej zaprogramowanym neuroindukcją do wynywania swoich wąskich obowiązków. A to jest nawiązanie do dyskusji o dehumanizacji w wątku o Nocarzu i o historii w wątku o historii. Tutaj Bohater woli czuć się zbrodniarzem przegranej strony, grzesznikiem, człowiekiem mordercą mordującym ludzi niż trybikiem i automatem. Ze strzępów wiedzy historycznej (o zbrodniarzach Starej Ziemii) buduje swoją wizję własnego człowieczeństwa. Teza jest taka, że interdyscyplinarność i wiedza ogólna to zasadnicza różnica między człowiekiem a biologicznym automatem.
Inny przekaz filozoficzny z porównań Bohatera i Zbrodniarzy Starej Ziemi to "kto jest lepszy, urodzony (wyprodukowany) trybik który chce być człowiekiem czy uruoczony człowiek który został trybikiem.
-----
A wszystko dlatego że traktowałem 150 znaków jako ćwiczenie z kopresji treści. Ale chyba prawie nic z tego nie dociera do czytelnika :(
Słowo użyte z namysłem. Modyfikowanie genów jak dla mnie implikuje jakieś badania i jakiś większy eugeniczny zamysł tworzenia lepszych istot. Modowanie to prosta operacja wrzucenia gotowych modułów (z centralnych ośrodków, nie z lokalnych laboratoriów gdzie są produkowani). Te 5-letnie klony to tacy post-pod-ludzie, ich główną zaletą jest niski koszt. Nie zasłużyli nawet na modyfikowane geny, mają modowane czyli mają np doklejony gotowy "moduł" do oddychania w nieco innej atmosferze. To taki kolejny poziom odczłowieczenia (względem genów modyfikowanych), potraktowanie klonów bardziej jak konstrukcji z klocków niż żywych istot.Xiri pisze: AlbiorixNigdy nie spotkałam się z czymś takim, tylko z "modyfikowanymi" genami. Modowanie to przecież termin informatyczny (podkręcanie procka, modowanie sterów).modowane geny
W domyśle - w czasie popełniania zbrodni.Czyli kiedy? Czytelnik na wstępie chętnie by się tego dowiedział.Jestem zbrodniarzem wojennym. Wtedy myślałem inaczej.
5 lat to bardzo zgrubna liczba wyssana z palca (bo w 150 słowach nie wchodzi mi doprecyzowanie poziomu technologii które by motywowało głębsze przemyślenia o tym jaki czas jest sensowny. 5 milimetrów kombinezonu to lekko poetyzowane spostrzeżenie że łatwo zginąć. Od śmierci dzielą ich kombinezony, ścianki, systemy podtrzymywania życia. 5 lat to mało, 5 mm to mało, ludzie typu "łatwo przyszło łatwo poszło".Czy nie zerżnąłeś tego przypadkiem z "Ataku klonów"? :P Tyle samo trwał rozwój tamtych żołnierzy.pięć lat hodowli od zarodka do żołnierzaNie rozumiem. Ponadto Word mówi, że pisze się "kombinezonu".pięć milimetrów kombinezona od życia do kosmicznej próżni
Bohater brał udział w zabijaniu wrogich tanich klonów (tanich klonów strony A konfliktu). Te tanie klony wymyślały sobie życie, przeszłość etc, tj marzyły o człowieczeństwie, mówiły np "moja mama była bardzo ładna" chociaż były ze sztucznej macicy. Kiedy bohater ich uczestniczył w eksterminacji, uważał to za głupoty. Teraz dostrzega że to nie głupoty, to zaczątek ludzkiej osobowości, dziecięce marzenia. Gdyby te tanie klony miały okazję przeżyć dłużej mogłyby rozwinąć prawdziwą, ludzką osobowość. Ergo, 5-6-letni tani klon jest dzieckiem, nie tylko pod względem lat ale pod względem potencjału rozwoju - jest potencjalnym dorosłym człowiekiem. W tym przypadku chodzi o to że ich eksterminacja jest moralnym odpowiednikiem mordowania dzieci.Tego też nie rozumiem: bohater, zwykły człowiek, zrobił nalot na inkubatorium czy był jednym z klonów i je zabił?Brałem udział w wymordowaniu trzech tysięcy dzieci, teraz to rozumiem.
Z tego że miał okazję się przysłuchiwać wariackim humanistycznym wymysłom ofiar można wnioskować że był jakimś pracownikiem czegoś w rodzaju kosmicznego więzienia lub obozu zagłady. Wiedziałem że będzie to ciężko wyprowadzić, ale nie udało mi się tego powiedzieć jaśniej w ograniczeniu długości.
Znowu nie rozumiem. Co ma drugie zdanie do pierwszego, jak i całego tekstu? Wiadomo, że zwycięzcy robią rzeź. Może chodziło tu o co innego?Pod zapisaną ścianą leżał samotny trup, atrament na ostatnie słowa wziął z podciętych żył. Zwycięzcy sprzątali stację.
W pewnym momencie bohater porównuje się do zbrodniarzy Starej Ziemi czekających na upadek ostatnich szańców. Z tego wniosek że sam znajduje się w tej sytuacji. Z tego wniosek że większość tekstu to napis znaleziony nad jego zwłokami już po zdobyciu stacji i przeczytany przez człowieka ekipy sprzątającej (strony A konfliktu).
Słowem; jest wojna między A i B. Bohater należy do B. bohater pracował w stacji w której eksterminowano klony strony A. Strona A zdobyła stację. Sprzątacz strony A znajduje zwłoki Bohatera razem z jego przemyśleniami etycznymi na ścianie.
Sprzątacz kwituje te filozofie "skąd oni biorą takie pomysły" co jest powtórzeniem zdania Bohatera o eksterminowanych klonach, co jest sugestią że Bohater sam jest tanim klonem. Co jest sugestią że Bohater ma podobne skłonności i potrzeby psychiczne co tanie klony strony A, to znaczy wysysa sobie z palca dylematy etyczne, religijne, poczucie winy itd, podczas gdy tak naprawdę jest tylko trybikiem machiny wojennej zaprogramowanym neuroindukcją do wynywania swoich wąskich obowiązków. A to jest nawiązanie do dyskusji o dehumanizacji w wątku o Nocarzu i o historii w wątku o historii. Tutaj Bohater woli czuć się zbrodniarzem przegranej strony, grzesznikiem, człowiekiem mordercą mordującym ludzi niż trybikiem i automatem. Ze strzępów wiedzy historycznej (o zbrodniarzach Starej Ziemii) buduje swoją wizję własnego człowieczeństwa. Teza jest taka, że interdyscyplinarność i wiedza ogólna to zasadnicza różnica między człowiekiem a biologicznym automatem.
Inny przekaz filozoficzny z porównań Bohatera i Zbrodniarzy Starej Ziemi to "kto jest lepszy, urodzony (wyprodukowany) trybik który chce być człowiekiem czy uruoczony człowiek który został trybikiem.
-----
A wszystko dlatego że traktowałem 150 znaków jako ćwiczenie z kopresji treści. Ale chyba prawie nic z tego nie dociera do czytelnika :(
- in_ka
- Fargi
- Posty: 444
- Rejestracja: ndz, 25 mar 2007 22:26
Wrażeń subiektywnych kilka:
Wanderlej - Odwiedziny
– To ja, tutaj jesteś ty. – Wskazał na dwie krzyżujące się krwawe linie. – A tutaj jest moja żona i moje dzieci. Tutaj natomiast nas mordujesz. Piękne, nieprawdaż?
– Nie miałem wyboru, w końcu zdradziłeś kraj. Zrobiłbym to po raz drugi.
Czy w ramach odwetu za zdradę morduje się żony i dzieci winnego z przekonaniem, że zrobiłoby się to po raz kolejny?
Maja
Dziś w pustym grobie wbijasz palce w martwe serce
Jeśli grób jest pusty, to w co wbijam palce?
Teano - Byłaś moja...
Nie masz, nie masz nadzieję! Ujął ją sen żelazny, twardy, nieprzespany... – fragmenty Trenów same przylatują z dna serca.
Przeczytawszy zdanie zdziwiło mnie podkreślenie pochodzenia cytatu. Po przeczytaniu komentarzy już się nie dziwię.
Kruger - Alternatywa rozwodu z zemstą w tle
Coś zachrobotało w środku, po żebrach.
Po czym?
Metallic - All you need is love
Automatycznie zasłoniła się rękoma.
Ściskając rzeźnicki nóż w spoconej dłoni
Trochę bałam, czy zasłaniając się nie poraniła się tym nożem….
emigrant - Lekarz niepierwszego kontaktu
Tak bardzo chciał zostać chirurgiem...
Tak z kontekstu pasowałby raczej potocznie określany „zimny chirurg” znaczy anatomopatolog, no chyba, że limit słów był na wyczerpaniu.
Delvila
Samotnik z wyboru i niewyboru.
To, z czego? Jak określić tę trzecią możliwość?
Xiri - Mea culpa
A kto był winowajcą? Pieprzeni jajogłowi!
Więźnia mieli uczynić trzykrotnie silniejszym, lecz stworzyli okrutną, zmodyfikowaną genetycznie hybrydę.
(...)
Pustym było zawsze to miejsce, domem palantów laborantów.
(...)
Obrzeżona bluźnierstwami wypisanymi na ścianach krwią pracowników.
(...)
Victorie! Zemsta! Prawda i placówka teraz należały do mnie!
Nie potrafiłam odtworzyć motywacji bohaterki – pragnęła zwycięstwa, zemsty, na kim? Przecie na sobie. Bo to - jak ustaliła jej wina, choć wcześniej „jajogłowi” tłukło jej się po głowie w osobie trzeciej. Czemu zabija hybrydę i jaka prawda należy teraz do niej?
hidden_g0at - Wrota
Przykładam palec do nadgarstka; nic już nie czuję poza upływam czasu.
Jaka ładna metafora!
Czas upływa kroplami krwi.
Ale szkoda, że nadużywana…
Siergiej - Samotność
Krew, mająca wyciekać z ciętej rany wzdłuż przedramienia, nie zdążyła dotrzeć do ziemi i, podobnie jak nóż, który wypadł z drugiej ręki, zawisła tuż nad podłogą.
Krew zawisła? Hmmm…
Wiktor patrząc z góry na własne zwłoki, (…) dotarło doń, że tak wygląda śmierć.
Czy faktycznie intencją autora była wizualizacja śmierci w zwłokach bohatera, czy to jakie przypadkowe zapętlenie słowne?
Don Centauro - Patrol
Usłyszał szelest, natychmiast skierował się do następnego pomieszczenia.
(...)
Skrwawiona ręka, pozbawiona trzech palców, należała do najwyżej ośmioletniego chłopca.
Szeleszcząca skrwawiona ręka… Oczyma wyobraźni widzę scenkę jak z rodziny Addamsów…
Czerwony, oślizgły napis na ścianie głosił "Porzućcie wszelką nadzieję, wy, któ...". (...)
"Zupełnie jak mój Steve"
Oj, jak ten nieszczęsny Steve wyglądać musi skoro jest podobny do czerwonego oślizłego napisu…
(wtulony) maluch wpycha coś w jego dłoń (…)zawleczka granatu.
A po co ten mały kamikadze miałby coś wciskać do ręki? Wystarczy przecież, że pozostaje wtulony.
terebka - Pati
wyskoczyłem z dziesiątego piętra. Tuż nad chodnikiem opuściłem powieki.
Te powieki to na chodnik znaczy? Żartuję oczywiście, ale, jako, że wizualizuję czytane teksty, ten obraz mnie rozbawił.
hundzia - Alfa i Omega
Powietrze aż trzeszczało od radioaktywności
Powietrze? Trzeszczało? Od radioaktywności? To jakaś nowa właściwość powietrza znaczy.
Zabroniona - Ścienny kalendarz
Świetny pomysł.
Sumienie historii. Szkoda, że nie istnieje.
marinho - A któż nie jest?
„Jesteś święty, bo tak być musi”
...wyczuwam inspirację „Królewną Śnieżką”
pitt - Zabójca
Dobry. Początek z przemyśleniami bohatera przegadany.
KPiach – Prokreacja
Pomysł ciekawy. Wyczuwalna walka autora z formą.
nothink - Natchnienie
W moim odbiorze najlepsze opowiadanie z zaprezentowanych.
Świetny pomysł, dobre tempo i rozwój akcji; zaskakująca, przewrotna puenta.
Do przemyślenia sama końcówka utworu – pragnienie szaleńca prezentacji „dzieła” wydaje się nadmiarowe – kadłubek jako natchnienie – tak powinno zostać. Wówczas: „Spróbujemy…” – byłoby perfekcyjnym trafieniem. Laska trochę zamotała.
Marcin Robert - Nadejście zmierzchu
Substancja ta zawiera między innymi wodór, w którego jądrze znajdują się, obok jednego protonu, aż cztery neutrony. Takie coś po prostu nie może istnieć!
...i nie może nazywać się wodór.
niezwykłe mutacje roślin, (…) niepokojące nas od ponad roku
jakiś bardzo szybki musiałby być proces wegetacji roślin – i to raczej byłoby pierwszym obserwowanym, niepokojącym zjawiskiem niż same niezwykłe mutacje
Albiorix - Po łokcie we krwi
Jest w tym pomysł, który wydaje się interesujący, ale pogubiłam się i poddaję się. Niekonsekwencje, niejasności, nie pomagają próbie zrozumienia. Jakoś mi tego pomysłu żal, że przepadł.
Ale chyba prawie nic z tego nie dociera do czytelnika :(
Faktycznie.
Keiko - Sztuczna inteligencja
Później pojawiły się dwa programy. Wymieniały się danymi, a środowisko (ciach) w którym pracowały, nazywało się „uniwersytet”.
Definicja uniwersytetu – super.
Czasami jednak mam dość.
Niepotrzebne to zdanie.
Świetna puenta.
BMW - Cena grzechu
Ogarnięty prymitywną radością chwili, wznosisz okrzyk tryumfu, który jednak milknie natychmiast, gdy w głowie eksplodują ci dziwne słowa
Nie rozumiem tego zdania w kontekście tego opowiadania.
Maximus - Tajemnica
– Miałem jej powiedzieć, że skurwysyn najpierw przegryzał aortę
Chyba tętnicę (szyjną zewnętrzną dokładnie). Do aorty znacznie trudniej się dostać. Sprawdź czym jest aorta.
abstrakcja
mrokiem, w którym rozbrzmiewają ciche, ciche kroki
jeśli już ma coś rozbrzmiewać w czymś to w świecie dźwięków a nie świecie rejestrowanym innym zmysłem
Wanderlej - Odwiedziny
– To ja, tutaj jesteś ty. – Wskazał na dwie krzyżujące się krwawe linie. – A tutaj jest moja żona i moje dzieci. Tutaj natomiast nas mordujesz. Piękne, nieprawdaż?
– Nie miałem wyboru, w końcu zdradziłeś kraj. Zrobiłbym to po raz drugi.
Czy w ramach odwetu za zdradę morduje się żony i dzieci winnego z przekonaniem, że zrobiłoby się to po raz kolejny?
Maja
Dziś w pustym grobie wbijasz palce w martwe serce
Jeśli grób jest pusty, to w co wbijam palce?
Teano - Byłaś moja...
Nie masz, nie masz nadzieję! Ujął ją sen żelazny, twardy, nieprzespany... – fragmenty Trenów same przylatują z dna serca.
Przeczytawszy zdanie zdziwiło mnie podkreślenie pochodzenia cytatu. Po przeczytaniu komentarzy już się nie dziwię.
Kruger - Alternatywa rozwodu z zemstą w tle
Coś zachrobotało w środku, po żebrach.
Po czym?
Metallic - All you need is love
Automatycznie zasłoniła się rękoma.
Ściskając rzeźnicki nóż w spoconej dłoni
Trochę bałam, czy zasłaniając się nie poraniła się tym nożem….
emigrant - Lekarz niepierwszego kontaktu
Tak bardzo chciał zostać chirurgiem...
Tak z kontekstu pasowałby raczej potocznie określany „zimny chirurg” znaczy anatomopatolog, no chyba, że limit słów był na wyczerpaniu.
Delvila
Samotnik z wyboru i niewyboru.
To, z czego? Jak określić tę trzecią możliwość?
Xiri - Mea culpa
A kto był winowajcą? Pieprzeni jajogłowi!
Więźnia mieli uczynić trzykrotnie silniejszym, lecz stworzyli okrutną, zmodyfikowaną genetycznie hybrydę.
(...)
Pustym było zawsze to miejsce, domem palantów laborantów.
(...)
Obrzeżona bluźnierstwami wypisanymi na ścianach krwią pracowników.
(...)
Victorie! Zemsta! Prawda i placówka teraz należały do mnie!
Nie potrafiłam odtworzyć motywacji bohaterki – pragnęła zwycięstwa, zemsty, na kim? Przecie na sobie. Bo to - jak ustaliła jej wina, choć wcześniej „jajogłowi” tłukło jej się po głowie w osobie trzeciej. Czemu zabija hybrydę i jaka prawda należy teraz do niej?
hidden_g0at - Wrota
Przykładam palec do nadgarstka; nic już nie czuję poza upływam czasu.
Jaka ładna metafora!
Czas upływa kroplami krwi.
Ale szkoda, że nadużywana…
Siergiej - Samotność
Krew, mająca wyciekać z ciętej rany wzdłuż przedramienia, nie zdążyła dotrzeć do ziemi i, podobnie jak nóż, który wypadł z drugiej ręki, zawisła tuż nad podłogą.
Krew zawisła? Hmmm…
Wiktor patrząc z góry na własne zwłoki, (…) dotarło doń, że tak wygląda śmierć.
Czy faktycznie intencją autora była wizualizacja śmierci w zwłokach bohatera, czy to jakie przypadkowe zapętlenie słowne?
Don Centauro - Patrol
Usłyszał szelest, natychmiast skierował się do następnego pomieszczenia.
(...)
Skrwawiona ręka, pozbawiona trzech palców, należała do najwyżej ośmioletniego chłopca.
Szeleszcząca skrwawiona ręka… Oczyma wyobraźni widzę scenkę jak z rodziny Addamsów…
Czerwony, oślizgły napis na ścianie głosił "Porzućcie wszelką nadzieję, wy, któ...". (...)
"Zupełnie jak mój Steve"
Oj, jak ten nieszczęsny Steve wyglądać musi skoro jest podobny do czerwonego oślizłego napisu…
(wtulony) maluch wpycha coś w jego dłoń (…)zawleczka granatu.
A po co ten mały kamikadze miałby coś wciskać do ręki? Wystarczy przecież, że pozostaje wtulony.
terebka - Pati
wyskoczyłem z dziesiątego piętra. Tuż nad chodnikiem opuściłem powieki.
Te powieki to na chodnik znaczy? Żartuję oczywiście, ale, jako, że wizualizuję czytane teksty, ten obraz mnie rozbawił.
hundzia - Alfa i Omega
Powietrze aż trzeszczało od radioaktywności
Powietrze? Trzeszczało? Od radioaktywności? To jakaś nowa właściwość powietrza znaczy.
Zabroniona - Ścienny kalendarz
Świetny pomysł.
Sumienie historii. Szkoda, że nie istnieje.
marinho - A któż nie jest?
„Jesteś święty, bo tak być musi”
...wyczuwam inspirację „Królewną Śnieżką”
pitt - Zabójca
Dobry. Początek z przemyśleniami bohatera przegadany.
KPiach – Prokreacja
Pomysł ciekawy. Wyczuwalna walka autora z formą.
nothink - Natchnienie
W moim odbiorze najlepsze opowiadanie z zaprezentowanych.
Świetny pomysł, dobre tempo i rozwój akcji; zaskakująca, przewrotna puenta.
Do przemyślenia sama końcówka utworu – pragnienie szaleńca prezentacji „dzieła” wydaje się nadmiarowe – kadłubek jako natchnienie – tak powinno zostać. Wówczas: „Spróbujemy…” – byłoby perfekcyjnym trafieniem. Laska trochę zamotała.
Marcin Robert - Nadejście zmierzchu
Substancja ta zawiera między innymi wodór, w którego jądrze znajdują się, obok jednego protonu, aż cztery neutrony. Takie coś po prostu nie może istnieć!
...i nie może nazywać się wodór.
niezwykłe mutacje roślin, (…) niepokojące nas od ponad roku
jakiś bardzo szybki musiałby być proces wegetacji roślin – i to raczej byłoby pierwszym obserwowanym, niepokojącym zjawiskiem niż same niezwykłe mutacje
Albiorix - Po łokcie we krwi
Jest w tym pomysł, który wydaje się interesujący, ale pogubiłam się i poddaję się. Niekonsekwencje, niejasności, nie pomagają próbie zrozumienia. Jakoś mi tego pomysłu żal, że przepadł.
Ale chyba prawie nic z tego nie dociera do czytelnika :(
Faktycznie.
Keiko - Sztuczna inteligencja
Później pojawiły się dwa programy. Wymieniały się danymi, a środowisko (ciach) w którym pracowały, nazywało się „uniwersytet”.
Definicja uniwersytetu – super.
Czasami jednak mam dość.
Niepotrzebne to zdanie.
Świetna puenta.
BMW - Cena grzechu
Ogarnięty prymitywną radością chwili, wznosisz okrzyk tryumfu, który jednak milknie natychmiast, gdy w głowie eksplodują ci dziwne słowa
Nie rozumiem tego zdania w kontekście tego opowiadania.
Maximus - Tajemnica
– Miałem jej powiedzieć, że skurwysyn najpierw przegryzał aortę
Chyba tętnicę (szyjną zewnętrzną dokładnie). Do aorty znacznie trudniej się dostać. Sprawdź czym jest aorta.
abstrakcja
mrokiem, w którym rozbrzmiewają ciche, ciche kroki
jeśli już ma coś rozbrzmiewać w czymś to w świecie dźwięków a nie świecie rejestrowanym innym zmysłem
- emigrant
- Pćma
- Posty: 224
- Rejestracja: wt, 11 lis 2008 20:26
Właśnie Chciałem tu podnieść problem. Mianowicie: jak dużo można zostawić domyślności czytelnika?Albiorix pisze:
W domyśle - w czasie popełniania zbrodni.Czyli kiedy? Czytelnik na wstępie chętnie by się tego dowiedział.Jestem zbrodniarzem wojennym. Wtedy myślałem inaczej.
Jeśli chodzi o powyższy fragment, to nie miałem kłopotu. Nie wiadomo, co prawda w tym momencie jakiej wojny rzecz dotyczy, ale wiadomo, że wtedy, kiedy popełniał zbrodnie.
Problem dotyczy tez mojego tekstu. Napisałem: ...wdychał mdły zapach wnetrza. Wydawało mi się, że sprawa jest jasna, że chodzi o pomieszczenie, jeśli nie ma doprecyzowania. Okazało się jednak, że nie.
Czy granicą tu będzie zrozumienie tekstu( szczególnie jeśli chodzi o krótkie formy). W takim razie ta granica jest rozmyta i trzeba iść na czuja. Czy może jest inaczej?
PS. Jeśli to nieodpowiednie miejsce na ten post, to przepraszam.
Indianin uzbrojony był w uk i tą mahawkę.
domyślności czytelnika trzeba zostawić dokładnie tyle żeby sie domyślił. Zbyt mało i tekst będzie nie jasny. Zbyt dużo też nie dobrze, nikt nie lubi być traktowany jak idiota któremu trzeba tłumaczyć ręcznie.
I jeszcze jedno mi się nasuwa - nie lepiej skupić sie na analizowaniu tekstów innych uczestników zamiast na obronie swojego? Tekst ma się bronić sam! :) a jak nie daje rady to wyciągamy wnioski, przełykamy pokornie klęskę i próbujemy następnym razem pisać lepiej.
I jeszcze jedno mi się nasuwa - nie lepiej skupić sie na analizowaniu tekstów innych uczestników zamiast na obronie swojego? Tekst ma się bronić sam! :) a jak nie daje rady to wyciągamy wnioski, przełykamy pokornie klęskę i próbujemy następnym razem pisać lepiej.
- BlackHeart
- Pćma
- Posty: 221
- Rejestracja: sob, 01 gru 2007 08:48
=============================
Xiri - Mea culpa
=============================
Długo się zastanawiałem, czy samolocikowi nie przywalić żółcią za brak powagi. Niektóre sformułowania zdecydowanie są nie na miejscu. Ale niech już będzie. Powiedzmy, że dostajesz ostrzeżenie.
Onkatrop Sinner wytłukł wszystkich z placówki (...) - Ghhhh, jesteś okrutna, Xiri. Znowu połamałem sobie język na imieniu jednej z Twoich postaci. No, dobra. Ale nie o tym. Wytłukł do podmienienia. Po pierwsze, rozmywa poważny ton. Po drugie, jeśli bohaterka jest naukowcem (mogę się mylić, ale taki wniosek mi się nasunął przez porównanie do Ripley), to nijak nie widzę jej z takim słownictwem.
(...) Sprytne skurwysyństwo (...) - Po pierwsze, dlaczego sprytne? Bo pozabijał wszystkich pracowników placówki? Co w tym sprytnego? Po drugie, skurwysyństwo to bluzg przeznaczony do potępiania czyjegoś zachowania. W tym przypadku powinien być po prostu skurwysyn (choć ciężko stwierdzić, kto jest matką mutanta).
(...) Jako ostatniego zabił ochroniarza poziomu... mojego Lyrdnama. (...) - Znaczy się na cały poziom był tylko jeden ochroniarz? Zresztą ochroniarz poziomu brzmi sztucznie. Lepiej byłoby chyba: Jako ostatniego zabił mojego Lyrdnama, ochroniarza pracującego na tym poziomie kompleksu. Lepiej?
(...) A kto był winowajcą? Pieprzeni jajogłowi! (...) - Zakładając że zdania wynikają jedno z drugiego (a tak zazwyczaj być powinno), zapytam: naukowcy byli winni, że mutant jako ostatniego zabił ochroniarza? Ja wiem, że nawiązujesz do treści pierwszego zdania tekstu, ale za daleko każesz czytelnikowi sięgać. Innymi słowy, męczysz.
(...) Więźnia mieli uczynić trzykrotnie silniejszym, lecz stworzyli okrutną, zmodyfikowaną genetycznie hybrydę. (...) - Pogrubienie moje. W pierwszym członie zdania złożonego kuleje szyk. Skoro mamy lecz stworzyli, to pytanie powinno brzmieć: a co mieli stworzyć? U Ciebie, Xiri, brzmi ono: kto był obiektem eksperymentu? Wiesz czemu? Ze względu na szyk właśnie. Pierwszym słowem w pierwszym członie jest właśnie więzień. Tą odpowiedzią nasuwasz pytanie, które nie pasuje do zastosowanego przez Ciebie typu zdania złożonego. Powinno być: Mieli uczynić jednego z więźniów trzykrotnie silniejszym, lecz (...). Lepiej?
(...) Lyrd skonał w moich ramionach[kropka zamiast przecinka] Nie rzekł nic (...) - Ech, i znowu babram się w interpunkcji.
(...) ostatniej żyjącej osoby w tym kurestwie (...) - Po pierwsze, nie kurestwie, ale kurewstwie. Po drugie, odsyłam do SJP w kwestii znaczenia. Podpowiem, że to sformułowanie nie pasuje na określenie miejsca.
(...) sprowadził człekojaguara do holu. (...) - Dobra, nie będę dyskutował czy ładnie to brzmi, czy nie. Jest jednak problem innej natury. Człekojaguar, to jaguar z cechami człowieka (z lingwistycznego punktu widzenia). Natomiast u Ciebie to więźnia zmodyfikowano, a nie zwierzę, więc powinien być jaguaroczłek.
(...) Pustym było zawsze to miejsce (...) - Że co? A skąd tu taki zabieg? Yoda Cię opętał. Xiri?
(...) Niechętnie puściłam stygnącą dłoń [kropka zamiast przecinka] Nogi miałam jak z waty. (...)
(...) Jednak ruszyłam, niczym Ripley do swego dziecka-potwora (...) - Bach! Powagę szlag trafia. Zresztą, pod warunkiem, że bohaterka nie jest jednym z naukowców, którzy tworzyli mutanta, to porównanie jest nieco chybione. No, bo jak tu nazwać bohaterkę matką potwora?
(...) Obrzeżona bluźnierstwami wypisanymi na ścianach krwią pracowników. (...) - Co zrobiona? Xiri, zlituj się, proszę! Dlaczego nie napiszesz po prostu otoczona? Po co tak kombinujesz? Co Ci ten biedny czytelnik zrobił, że tak go nie lubisz? I skąd te bluźnierstwa? Gdzie tu jakiś motyw religijny?
(...) Jednak ruszyłam, niczym Ripley (...) Szłam[kropka zamiast przecinka] Pod powiekami gromadziły się łzy. (...) - Podkreślenie moje. Jak ruszyła, to wiadomo, że szła, a nie leciała, na przykład.
(...) Victorie! Zemsta! Prawda i placówka teraz należały do mnie! (...) - Victorie? A po jakiemu to? I o co chodzi z tą "prawdą"?
(...) Lecz czy ma dusza kiedykolwiek przestanie krwawić? (...) - Jeszcze linijkę wyżej radość i szał pał, a tu, proszę państwa, refleksja, której nie powstydziłby się sam Werter.
Język: Niekonsekwentny. Poważne fragmenty rozbijają się o niepoważne wstawki, słowa, porównania. I to jest chyba najbardziej drażniące. Jako czytelnik, nie mogłem się dostroić do nastroju, bo zaserwowano mi szachownicę i kazano skakać z czarnego na białe. Więcej konsekwencji, Xiri, więcej zaparcia. Panuj nad językiem, a nie pisz jak Ci z wyobraźni na palce skapnie.
=============================
CDN
Xiri - Mea culpa
=============================
Długo się zastanawiałem, czy samolocikowi nie przywalić żółcią za brak powagi. Niektóre sformułowania zdecydowanie są nie na miejscu. Ale niech już będzie. Powiedzmy, że dostajesz ostrzeżenie.
Onkatrop Sinner wytłukł wszystkich z placówki (...) - Ghhhh, jesteś okrutna, Xiri. Znowu połamałem sobie język na imieniu jednej z Twoich postaci. No, dobra. Ale nie o tym. Wytłukł do podmienienia. Po pierwsze, rozmywa poważny ton. Po drugie, jeśli bohaterka jest naukowcem (mogę się mylić, ale taki wniosek mi się nasunął przez porównanie do Ripley), to nijak nie widzę jej z takim słownictwem.
(...) Sprytne skurwysyństwo (...) - Po pierwsze, dlaczego sprytne? Bo pozabijał wszystkich pracowników placówki? Co w tym sprytnego? Po drugie, skurwysyństwo to bluzg przeznaczony do potępiania czyjegoś zachowania. W tym przypadku powinien być po prostu skurwysyn (choć ciężko stwierdzić, kto jest matką mutanta).
(...) Jako ostatniego zabił ochroniarza poziomu... mojego Lyrdnama. (...) - Znaczy się na cały poziom był tylko jeden ochroniarz? Zresztą ochroniarz poziomu brzmi sztucznie. Lepiej byłoby chyba: Jako ostatniego zabił mojego Lyrdnama, ochroniarza pracującego na tym poziomie kompleksu. Lepiej?
(...) A kto był winowajcą? Pieprzeni jajogłowi! (...) - Zakładając że zdania wynikają jedno z drugiego (a tak zazwyczaj być powinno), zapytam: naukowcy byli winni, że mutant jako ostatniego zabił ochroniarza? Ja wiem, że nawiązujesz do treści pierwszego zdania tekstu, ale za daleko każesz czytelnikowi sięgać. Innymi słowy, męczysz.
(...) Więźnia mieli uczynić trzykrotnie silniejszym, lecz stworzyli okrutną, zmodyfikowaną genetycznie hybrydę. (...) - Pogrubienie moje. W pierwszym członie zdania złożonego kuleje szyk. Skoro mamy lecz stworzyli, to pytanie powinno brzmieć: a co mieli stworzyć? U Ciebie, Xiri, brzmi ono: kto był obiektem eksperymentu? Wiesz czemu? Ze względu na szyk właśnie. Pierwszym słowem w pierwszym członie jest właśnie więzień. Tą odpowiedzią nasuwasz pytanie, które nie pasuje do zastosowanego przez Ciebie typu zdania złożonego. Powinno być: Mieli uczynić jednego z więźniów trzykrotnie silniejszym, lecz (...). Lepiej?
(...) Lyrd skonał w moich ramionach[kropka zamiast przecinka] Nie rzekł nic (...) - Ech, i znowu babram się w interpunkcji.
(...) ostatniej żyjącej osoby w tym kurestwie (...) - Po pierwsze, nie kurestwie, ale kurewstwie. Po drugie, odsyłam do SJP w kwestii znaczenia. Podpowiem, że to sformułowanie nie pasuje na określenie miejsca.
(...) sprowadził człekojaguara do holu. (...) - Dobra, nie będę dyskutował czy ładnie to brzmi, czy nie. Jest jednak problem innej natury. Człekojaguar, to jaguar z cechami człowieka (z lingwistycznego punktu widzenia). Natomiast u Ciebie to więźnia zmodyfikowano, a nie zwierzę, więc powinien być jaguaroczłek.
(...) Pustym było zawsze to miejsce (...) - Że co? A skąd tu taki zabieg? Yoda Cię opętał. Xiri?
(...) Niechętnie puściłam stygnącą dłoń [kropka zamiast przecinka] Nogi miałam jak z waty. (...)
(...) Jednak ruszyłam, niczym Ripley do swego dziecka-potwora (...) - Bach! Powagę szlag trafia. Zresztą, pod warunkiem, że bohaterka nie jest jednym z naukowców, którzy tworzyli mutanta, to porównanie jest nieco chybione. No, bo jak tu nazwać bohaterkę matką potwora?
(...) Obrzeżona bluźnierstwami wypisanymi na ścianach krwią pracowników. (...) - Co zrobiona? Xiri, zlituj się, proszę! Dlaczego nie napiszesz po prostu otoczona? Po co tak kombinujesz? Co Ci ten biedny czytelnik zrobił, że tak go nie lubisz? I skąd te bluźnierstwa? Gdzie tu jakiś motyw religijny?
(...) Jednak ruszyłam, niczym Ripley (...) Szłam[kropka zamiast przecinka] Pod powiekami gromadziły się łzy. (...) - Podkreślenie moje. Jak ruszyła, to wiadomo, że szła, a nie leciała, na przykład.
(...) Victorie! Zemsta! Prawda i placówka teraz należały do mnie! (...) - Victorie? A po jakiemu to? I o co chodzi z tą "prawdą"?
(...) Lecz czy ma dusza kiedykolwiek przestanie krwawić? (...) - Jeszcze linijkę wyżej radość i szał pał, a tu, proszę państwa, refleksja, której nie powstydziłby się sam Werter.
Język: Niekonsekwentny. Poważne fragmenty rozbijają się o niepoważne wstawki, słowa, porównania. I to jest chyba najbardziej drażniące. Jako czytelnik, nie mogłem się dostroić do nastroju, bo zaserwowano mi szachownicę i kazano skakać z czarnego na białe. Więcej konsekwencji, Xiri, więcej zaparcia. Panuj nad językiem, a nie pisz jak Ci z wyobraźni na palce skapnie.
=============================
CDN
Kruger - Alternatywa rozwodu z zemstą w tle
No fajnie pięknie, tylko a. mieszkanie nie jest puste, wręcz to podkreśliłeś, że zagracone, bo skoro łóżko było jedynym sensownym meblem, to pewnie były tam i inne meble. Nie mam prawdę mówiąc pojęcia, jak wyglądają bezsensowne meble, to wyrażenie mam za zbyt potoczne i niezrozumiałe by go użyć w opisie.
Cały pomysł w ogóle wydaje mi się kiepski, zawodowy zabójca raczej nie będzie się bawił w udawanie psychopaty, bo:
a. więcej śladów
b. policja przy braku powtarzalności zorientuje się, że to udawane
c. policyjni psychiatrzy też zbyt łatwo mogą spostrzec, że zabójca nie działa jak psychopata
I wreszcie: skąd żona dowiaduje się, że został na nią wynajęty zabójca i dlaczego mąż idzie zabójcy szukać tam, gdzie jego żona spotyka się gachem? Dlaczego spotyka się z nim w takiej kawalerce, skoro stać ja na zabójcę, to jest raczej droga impreza.
Metallic - All you need is love
Znów mamy motyw seryjnego zabójcy i znów naciągany. Jeśli ta kobieta zabija kolejno mężczyzn z którymi sie wiąże, jakim cudem jej nie łapią? Na wszelki wypadek, przewidując że nie wyjdzie, od początku związku stara się nie zostawiać śladów w mieszkaniu? Otworzyła drzwi własnym kluczem, innego wyjścia nie ma, skoro mężczyzna spał a ona weszła, więc siła rzeczy musiało to trwać już trochę, ktoś ją na pewno znał, sąsiedzi widywali. Za dużo uproszczeń i to we wszystkich właściwie w tej edycji tekstach o zabójcach.
emigrant - Lekarz niepierwszego kontaktu
Tu już lepiej z tym seryjnym zabójcą i logiką jego działania, tak mi się zdaje. Pewnie znajdą się bardziej znający się na sprawie, którzy coś mogą wytknąć. Ja może tylko:
Nie pasuje, jak nagle sobie przypomniał ile razy już zabijał. W zasadzie nie pasuje mi za bardzo, że zapomniał, skoro to tylko 7.
No fajnie pięknie, tylko a. mieszkanie nie jest puste, wręcz to podkreśliłeś, że zagracone, bo skoro łóżko było jedynym sensownym meblem, to pewnie były tam i inne meble. Nie mam prawdę mówiąc pojęcia, jak wyglądają bezsensowne meble, to wyrażenie mam za zbyt potoczne i niezrozumiałe by go użyć w opisie.
Kopnąć nie jest czasownikiem opisującym czynność mówienie, prawda? Czyli powinno być: – Ty gnoju. – Kopnąłem go,– Ty gnoju – kopnąłem go,
Cały pomysł w ogóle wydaje mi się kiepski, zawodowy zabójca raczej nie będzie się bawił w udawanie psychopaty, bo:
a. więcej śladów
b. policja przy braku powtarzalności zorientuje się, że to udawane
c. policyjni psychiatrzy też zbyt łatwo mogą spostrzec, że zabójca nie działa jak psychopata
I wreszcie: skąd żona dowiaduje się, że został na nią wynajęty zabójca i dlaczego mąż idzie zabójcy szukać tam, gdzie jego żona spotyka się gachem? Dlaczego spotyka się z nim w takiej kawalerce, skoro stać ja na zabójcę, to jest raczej droga impreza.
Metallic - All you need is love
Znów mamy motyw seryjnego zabójcy i znów naciągany. Jeśli ta kobieta zabija kolejno mężczyzn z którymi sie wiąże, jakim cudem jej nie łapią? Na wszelki wypadek, przewidując że nie wyjdzie, od początku związku stara się nie zostawiać śladów w mieszkaniu? Otworzyła drzwi własnym kluczem, innego wyjścia nie ma, skoro mężczyzna spał a ona weszła, więc siła rzeczy musiało to trwać już trochę, ktoś ją na pewno znał, sąsiedzi widywali. Za dużo uproszczeń i to we wszystkich właściwie w tej edycji tekstach o zabójcach.
emigrant - Lekarz niepierwszego kontaktu
Tu już lepiej z tym seryjnym zabójcą i logiką jego działania, tak mi się zdaje. Pewnie znajdą się bardziej znający się na sprawie, którzy coś mogą wytknąć. Ja może tylko:
No to jest raczej błąd z jego strony. Całe ubranie będzie miał ubrudzone ścianą (nawet, jak tam jest tapeta, jakieś mikroślady mogą zostać). Owszem, może to ubranie spalić, może uprać, ale po co ryzykować niepotrzebnie? Lepiej chyba jednak dla opowieści o seryjnych zabójcach, by byli inteligentni.Stał oparty o ścianę
Nie pasuje, jak nagle sobie przypomniał ile razy już zabijał. W zasadzie nie pasuje mi za bardzo, że zapomniał, skoro to tylko 7.
- emigrant
- Pćma
- Posty: 224
- Rejestracja: wt, 11 lis 2008 20:26
Rzekłeś i to jest racja. Choć człowiek chce się dowiedzieć jak najwięcej o swoich błędach, żeby ich uniknąć w przyszłości.nothink pisze:.
I jeszcze jedno mi się nasuwa - nie lepiej skupić sie na analizowaniu tekstów innych uczestników zamiast na obronie swojego? Tekst ma się bronić sam! :) a jak nie daje rady to wyciągamy wnioski, przełykamy pokornie klęskę i próbujemy następnym razem pisać lepiej.
Jeśli to był offtop, to z mojej strony koniec z nim.
Indianin uzbrojony był w uk i tą mahawkę.
- Marcin Robert
- Niegrzeszny Mag
- Posty: 1765
- Rejestracja: pt, 20 lip 2007 16:26
- Płeć: Mężczyzna
marinho, in_ka - dzięki za pierwsze komentarze. :)
Cóż. Szczerze mówiąc też nie wiem, w jaki sposób kurczenie się wszechświata wywołało wzmiankowane w tekście zjawiska. Pewnie raport przedstawiony przez prof. Gardawskiego zawiera jakieś sensowne tego wytłumaczenie. Ale, chociaż nie przestudiowałem owego dzieła, to jednak sądzę, że udało mi się przedstawić szaleństwo i chaos związane ze stopniowym zanikiem praw natury w chylącym się do upadku uniwersum.marinho pisze:ale teraz nie potrafię zrozumieć, co ma kurczenie się wszechświata do reszty tekstu?
Ależ może. Oczywiście izotopy wodoru mają też swoje indywidualne nazwy (ten zwykły wodór, bez neutronów w jądrze, to bodajże prot), ale widać jeszcze nie zebrała się ta komisja, która ustala nazwy pierwiastków, profesor musiał więc posłużyć się ogólnym jego określeniem.in_ka pisze:...i nie może nazywać się wodór.
Oj, te mutacje to tylko jedno z wielu zdumiewających zjawisk, z których większości nie wymieniłem (jak choćby nagłe pojawienie się sporej góry w okolicach Konina). ;)in_ka pisze:jakiś bardzo szybki musiałby być proces wegetacji roślin – i to raczej byłoby pierwszym obserwowanym, niepokojącym zjawiskiem niż same niezwykłe mutacje
- Buka
- C3PO
- Posty: 828
- Rejestracja: sob, 13 paź 2007 16:55
- Płeć: Kobieta
Kolejne komentarze
emigrant - Lekarz niepierwszego kontaktu
Tekst wygląda jak napisany w notatniku z opcją zawijania wierszy i w tejże postaci przeklejony do posta.
Czyta się płynnie i szybko, zaskakująca puenta, też dobra. Tylko jak ów pseudochirurg sobie przypomiał liczbę? :P
Delvila
„I znowu stąpasz przez puste mieszkanie
Szalone czerwone słowa
Krwią wypisujesz na ścianie”
A tak generalnie: mrooook :P
I w zasadzie nie za bardzo wiemy, dlaczego bohater posuwa się do takiego czynu. Tak, tak, bo jest niezrozumiany przez otoczenie. Ale w ogóle go nie znamy.
Xiri - Mea culpa
Ech, no nie wiem, co sądzić o tym tekście. Bo pomysł owszem, ale... miejsca brakło. Zdecydowanie za mało miejsca poświęciłaś na opisanie, nazwijmy to: spotkania z człeko-jaguarem. I w sumie nie wiem, co z główną. Czy ona się czuła podle, bo zabiła kogoś, kogo kochała, czy czuła się zwycięsko, bo miała władzę w instytucie? Pewnie i to i to... Ale w zasadzie nie wiadomo, na czym na ,,wiedza i prawda" mają polegać. Na co jej pusta placówka?
Tyle na razie.
emigrant - Lekarz niepierwszego kontaktu
Tekst wygląda jak napisany w notatniku z opcją zawijania wierszy i w tejże postaci przeklejony do posta.
Jakiego wnętrza? (najpierw pomyślałam z przekąsem, że może wnętrza ciała, a potem bach! czyżby rzeczywiście?)Z lubością wdychał słodkawy, nieco mdły zapach wnętrza.
Czyta się płynnie i szybko, zaskakująca puenta, też dobra. Tylko jak ów pseudochirurg sobie przypomiał liczbę? :P
Delvila
„I znowu stąpasz przez puste mieszkanie
Szalone czerwone słowa
Krwią wypisujesz na ścianie”
To się zdecyduj...Meble zdawały się być tylko swoimi cieniami, choć ich realność nie podlegała wątpliwości.
Niepotrzebny przecinek.I uśmiechał się, uśmiechem szaleńca.
Po tym winna znajdować się kropka.Napisy (...) głosiły: „Już nie ma was...”
Rozumiem zaspokojenie prognień, nawet nienawiści od biedy ujdzie, ale bólu?! Jak można zaspokoić ból?!Ale nawet to nie zdołało zaspokoić jego pragnień, jego bólu, jego nienawiści.
Powtarzasz się. Nadto wcale nie ,,nie było nic", bo przed chwilą mieliśmy całkiem spory opis mebli etc.Teraz był całkiem sam. Nie było nikogo, kto by patrzył, nikogo, kto by słuchał, nikogo, kto by był. Nie było nic. Był całkiem sam.
Przegadane:\ Co chwila mówisz, że jest pusto, pusto, okropnie pusto, nadal pusto, tak pusto, że hej.Usiadł w zimnym, pustym fotelu.
Pomijając to, że jest sprzeczność, to co to jest ,,niewybór"?Samotnik z wyboru i niewyboru.
O, więc ona płynęła? Bo parę linijek wcześniej mieliśmy informację o kałużach krwi. A kałuża ze swej natury jest cieczą, która wcale nigdzie nie płynie, tylko grzecznie w miejscu siedzi.Krew wciąż płynęła po podłodze.
A tak generalnie: mrooook :P
I w zasadzie nie za bardzo wiemy, dlaczego bohater posuwa się do takiego czynu. Tak, tak, bo jest niezrozumiany przez otoczenie. Ale w ogóle go nie znamy.
Xiri - Mea culpa
A może być nie zmodyfikowana hybryda? O.olecz stworzyli okrutną, zmodyfikowaną genetycznie hybrydę.
Oż. Szyk zdania.Pustym było zawsze to miejsce, domem palantów laborantów.
W tym momencie myli się czyja ręka, czyja noga. Bo najpierw mamy domyślnie, że dłoń Lyrdnama, potem wychodzi, że skoro ,,miałam" to chodzi o nogi narratorki, a potem się czytelnik zastanawia, bo co ona puściła swoją dłoń i dlaczegóż była ona stygnąca.Niechętnie puściłam stygnącą dłoń, nogi miałam jak z waty.
Znowu równoważnik. Nie za dużo ich?Obrzeżona bluźnierstwami wypisanymi na ścianach krwią pracowników.
Ech, no nie wiem, co sądzić o tym tekście. Bo pomysł owszem, ale... miejsca brakło. Zdecydowanie za mało miejsca poświęciłaś na opisanie, nazwijmy to: spotkania z człeko-jaguarem. I w sumie nie wiem, co z główną. Czy ona się czuła podle, bo zabiła kogoś, kogo kochała, czy czuła się zwycięsko, bo miała władzę w instytucie? Pewnie i to i to... Ale w zasadzie nie wiadomo, na czym na ,,wiedza i prawda" mają polegać. Na co jej pusta placówka?
Tyle na razie.
- terebka
- Dwelf
- Posty: 562
- Rejestracja: ndz, 13 lip 2008 23:56
Tradycyjnie w pierwszej kolejności dziękuję kolejnemu recenzentowi - tym razem in_ce. Dzięki wielkie, in_ko za przeczytanie i komentarz. Miałem wielki zamiar podyskutowania na temat ukarania mnie przez wuadzę żółtą kartką za brak powagi. I mam nadal. Po Twojej uwadze jednak zastanowiłem się, czy rzeczywiście nie przesadziłem z optymizmem. Miał być patos i był, bo do czego przyrównać w takim razie miłość platoniczną, nieodwzajemnioną? Czymże jest idąca za utraconą nadzieją wola zejścia z tego świata, możlwie najszybciej, byle nie cierpieć? A że puenta daje nadzieję? Nadzieja to jeszcze nie powód do radości. Bo dalsza egzystencja to jednocześnie przedłużające się cierpienie. Dlatego wątpiłem w słuszność żółtej kartki i zdania nie zmienię.
Ciebie rozbawiło coś zupełnie innego. Sugestia, iż to na chodnik da się opuścić powieki. Niestety, na wizualizacje i wszelkiej maści interpretacje czytelnicze nie mam wpływu. Jeśli ktoś ma bogatą wyobraźnię - a taką z pewnością in_ko dysponujesz - może sobie na podstawie czegokolwiek wyobrazić cokolwiek...
Jeszcze raz dziękuję za czas spędzony przy moim pierwszym w karierze półtoradrabble'ku ;D
***
Xiri - Mea culpa
Żadną miarą poniższych wrażeń nie można zaliczyć do profesjonalnej krytyki. Powód jest jeden - nie należę do fanów S-F, ani Sci-Fi (podobno to nie to samo, z czego oczywiście nie zdaję sobie sprawy, będąc na tym polu laikiem doskonałym). Mimo to przeczytałem i mam prawo do własnej opinii.
Po pierwsze zapis cyfrowy:
Z drugiej strony wciąż żywo mam w pamięci pewną dyskusję na tym forum nad wulgaryzmami w literaturze. Czy to nie Xiri przypadkiem negowała prawo ch... kur... sk... do obecności w tekstach literackich? Czyżby brak konsekwencji podyktowany względami osobistymi?
Oczywiście sens nie wykracza poza ramy dotychczasowych tekstów, nie sili się na oryginalność, ale przynajmniej rzuca się w oczy znajomość pisarskiego rzemiosła. Czyta się przyjemnie, bo nie zaprzątają uwagi głupie autorskie potknięcia.
***
hidden_g0at - Wrota
Działa na wyobraźnię czas mierzony kroplami krwi. Mroczne, świetne opowiadanie. Widać, że ograniczenia nie przeszkodziły Ci w napisaniu czegoś, co równie dobrze mogło zająć sto stron, jak i tyle samo wyrazów.
***
Wolfie - Warkot
Opowiadanie może i spełnia od biedy prawidła drabble'a - ma początek i koniec, ale są one wymuszone krótką formą i niewiedzą autora jak wybrnąć z sytuacji.
Cóż mamy tutaj?
- Egzorcystę który do ostatnich chwil jest "facetem", który mi się jakoś z duchownym nie obrazuje i nie ma znaczenia że płeć ta sama.
- Egzorcyzmy, których nie ma, bo miejsca na znaki zabrakło.
- Dwupak: egzorcyzmowanego, z niewiadomego pochodzenia demonem. Skąd się demon wziął? Dlaczego egzorcyzmy zawiodły?
To nie była opowieść na 150 wyrazów i niestety widać to.
***
Siergiej - Samotność
Przeszkadzają raptowne błyski informacyjne:
- Wiktor, który spogląda z góry na własne ciało.
- Wychudzona Brunetka, o której nic nie wiadomo do momentu, w którym się pojawia.
- Śmierć, która jeszcze przed chwilą była Wychudzoną Brunetką.
Drabble stanowi skrajną formę sprawdzenia własnych umiejętności dozowania informacji. Jeśli się opanuje sztukę właściwego dialogu z czytelnikiem w drabble'u, pełnowymiarowe opowiadanie nie powinno sprawiać problemów.
Tutaj, niestety, dialog zawiódł, co stwierdzam jako czytelnik.
***
Don Centauro - Patrol
Podejście profesjonalne. Chyba nawet za bardzo, ale to moje własne odczucie.
- Żołnierz ma imię i nazwisko, czyli zachodzi autorska sugestia, że czytelnik powinien się z nim utożsamić. A właściwie lekkie chciejstwo, bo bez personaliów można się było śmiało obejść - żołnierz, marine... starczyłoby w zupełności.
- Są ważne informacje, które również wnoszą zbyt wiele do tak krótkiego epizodu - syn Steve, który: "zupełnie tak jak...", czyli pojawia się ważna wiadomość odnośnie przeszłości Stevena, a właściwie jej strzęp, bo tak naprawdę nie bardzo wiadomo, jak co. Oczywiście syn pochłaniał hamburgery i nałogowo oglądał koszykówkę, jakby to miało jakieś znaczenie.
Paradoksalnie, choć przeładowane informacjami, a może własnie dlatego, pozostawiło po sobie uczucie sytości. W porównaniu z wieloma poprzednimi opowiadaniami, w których trudno by szukać sensownego wyjaśnienia odnośnie rodzących się wątpliwości, tu czytelnik dostał więcej niż potrzebował.
Ciebie rozbawiło coś zupełnie innego. Sugestia, iż to na chodnik da się opuścić powieki. Niestety, na wizualizacje i wszelkiej maści interpretacje czytelnicze nie mam wpływu. Jeśli ktoś ma bogatą wyobraźnię - a taką z pewnością in_ko dysponujesz - może sobie na podstawie czegokolwiek wyobrazić cokolwiek...
Jeszcze raz dziękuję za czas spędzony przy moim pierwszym w karierze półtoradrabble'ku ;D
***
Xiri - Mea culpa
Żadną miarą poniższych wrażeń nie można zaliczyć do profesjonalnej krytyki. Powód jest jeden - nie należę do fanów S-F, ani Sci-Fi (podobno to nie to samo, z czego oczywiście nie zdaję sobie sprawy, będąc na tym polu laikiem doskonałym). Mimo to przeczytałem i mam prawo do własnej opinii.
Po pierwsze zapis cyfrowy:
Stosuje się go w opowiadaniu? Jeśli dotyczy daty, owszem, ale tutaj chodziło chyba jedynie o cięcie wyrazów.Onkatrop Sinner wytłukł wszystkich z placówki, 345 osób
Sprytne skurwysyństwo
Pieprzeni jajogłowi
Absolutnie nie przeszkadzają mi wulgaryzmy. Wręcz przeciwnie - IMO dodają opowieści charakteru. Przesada oczywiście bywa zgubna - tekst staje się chamski, ale tutaj przesady nie ma. Czyli git.w tym kurestwie
Z drugiej strony wciąż żywo mam w pamięci pewną dyskusję na tym forum nad wulgaryzmami w literaturze. Czy to nie Xiri przypadkiem negowała prawo ch... kur... sk... do obecności w tekstach literackich? Czyżby brak konsekwencji podyktowany względami osobistymi?
Oczywiście sens nie wykracza poza ramy dotychczasowych tekstów, nie sili się na oryginalność, ale przynajmniej rzuca się w oczy znajomość pisarskiego rzemiosła. Czyta się przyjemnie, bo nie zaprzątają uwagi głupie autorskie potknięcia.
***
hidden_g0at - Wrota
Literówka.poza upływam czasu
Działa na wyobraźnię czas mierzony kroplami krwi. Mroczne, świetne opowiadanie. Widać, że ograniczenia nie przeszkodziły Ci w napisaniu czegoś, co równie dobrze mogło zająć sto stron, jak i tyle samo wyrazów.
***
Wolfie - Warkot
Czym się różnie klamka pordzewiała od zardzewiałej? Tylko nie mów, że stopniem opanowania jej przez rdzę.Mężczyzna nacisnął pordzewiałą klamkę
Czyli kto? Ewentualnie co? Blok? Mężczyzna? Wróg?drapieżnik zatrzasnął szczęki.
Opowiadanie może i spełnia od biedy prawidła drabble'a - ma początek i koniec, ale są one wymuszone krótką formą i niewiedzą autora jak wybrnąć z sytuacji.
Cóż mamy tutaj?
- Egzorcystę który do ostatnich chwil jest "facetem", który mi się jakoś z duchownym nie obrazuje i nie ma znaczenia że płeć ta sama.
- Egzorcyzmy, których nie ma, bo miejsca na znaki zabrakło.
- Dwupak: egzorcyzmowanego, z niewiadomego pochodzenia demonem. Skąd się demon wziął? Dlaczego egzorcyzmy zawiodły?
To nie była opowieść na 150 wyrazów i niestety widać to.
***
Siergiej - Samotność
Podkreślone niepotrzebne. "Tę samą godzinę" starczy w zupełności.wskazówki ściennego zegara, uparcie wskazujące ciągle tę samą godzinę
-Czas na nas
Po myślniku spacja. Skoro wiesz, że stawia się ją po kropce, czy przecinku, to czemu odbierasz prawo do spacji innemu pełnoprawnemu znakowi interpunkcyjnemu, czyli myślnikowi?-Tak. Chodźmy
Przeszkadzają raptowne błyski informacyjne:
- Wiktor, który spogląda z góry na własne ciało.
- Wychudzona Brunetka, o której nic nie wiadomo do momentu, w którym się pojawia.
- Śmierć, która jeszcze przed chwilą była Wychudzoną Brunetką.
Drabble stanowi skrajną formę sprawdzenia własnych umiejętności dozowania informacji. Jeśli się opanuje sztukę właściwego dialogu z czytelnikiem w drabble'u, pełnowymiarowe opowiadanie nie powinno sprawiać problemów.
Tutaj, niestety, dialog zawiódł, co stwierdzam jako czytelnik.
***
Don Centauro - Patrol
Podejście profesjonalne. Chyba nawet za bardzo, ale to moje własne odczucie.
- Żołnierz ma imię i nazwisko, czyli zachodzi autorska sugestia, że czytelnik powinien się z nim utożsamić. A właściwie lekkie chciejstwo, bo bez personaliów można się było śmiało obejść - żołnierz, marine... starczyłoby w zupełności.
- Są ważne informacje, które również wnoszą zbyt wiele do tak krótkiego epizodu - syn Steve, który: "zupełnie tak jak...", czyli pojawia się ważna wiadomość odnośnie przeszłości Stevena, a właściwie jej strzęp, bo tak naprawdę nie bardzo wiadomo, jak co. Oczywiście syn pochłaniał hamburgery i nałogowo oglądał koszykówkę, jakby to miało jakieś znaczenie.
Paradoksalnie, choć przeładowane informacjami, a może własnie dlatego, pozostawiło po sobie uczucie sytości. W porównaniu z wieloma poprzednimi opowiadaniami, w których trudno by szukać sensownego wyjaśnienia odnośnie rodzących się wątpliwości, tu czytelnik dostał więcej niż potrzebował.
Ja oczywiście przyjmuje wszystkie komentarze i całą krytykę, w szczególności tę dotyczącą złych struktur w zdaniach, błędów gramatycznych, czy logicznych np: wspomniane kilkukrotnie ,,odkręcenie się bohatera", lecz chciałbym nie zgodzić się, sprostować cztery zarzuty.
1) Zarzut dotyczący niesprecyzowania, co to była za zbrodnia, co to była za zdrada, kim bł ten duch i czemu dało się go zastrzelić.
W 150 wyrazach ciężko zawrzeć jakąkolwiek historię tak, aby miała początek i koniec, zawierała treść. Niemożliwym praktycznie jest rozwinięcie historii, poszczególnych wątków. Była zdrada i tyle, duch ginie, może znika, może naprawdę odchodzi bo taka jest konwencja świata zmieszczonego w 150 wyrazach.
2) Zarzut dotyczący tego, iż duch nie przechodził przez puste mieszkanie. Puste jest pojęciem względnym- pustka może oznaczać stan emocjonalny, stan metafizyczny domu, a także potocznie niewielką liczbę ludzi, w tym wypadku jedno osobę Tomasza.
3) Zarzut dotyczący nie przywitania się Tomasza z gościem, mimo, że wcześniej zapowiadał przywitanie. Przywitanie może być bardzo różne począwszy od wyrazu ,,cześć" po pytanie ,,Co robisz?". Wszystko zależy od kontekstu.
4) Zarzut dotyczący, że w tekście nie było fantasy. Zatem co to było?
Za wszystkie komentarze bardzo dziękuje. Niebawem, jak czas pozwoli, zamieszczę swoją skromną opinię na temat innych tekstów.
Z powyższymi czterema zarzutami nie zgadzam się zwyczajnie, bo wydają mi się nie uzasadnione lub błędne w założeniach. Resztę wkładam jako subiektywne odczucia i preferencje lub wytknięcie błędów w stylu.
Za jedno i drugie bardzo dziękuje:).
1) Zarzut dotyczący niesprecyzowania, co to była za zbrodnia, co to była za zdrada, kim bł ten duch i czemu dało się go zastrzelić.
W 150 wyrazach ciężko zawrzeć jakąkolwiek historię tak, aby miała początek i koniec, zawierała treść. Niemożliwym praktycznie jest rozwinięcie historii, poszczególnych wątków. Była zdrada i tyle, duch ginie, może znika, może naprawdę odchodzi bo taka jest konwencja świata zmieszczonego w 150 wyrazach.
2) Zarzut dotyczący tego, iż duch nie przechodził przez puste mieszkanie. Puste jest pojęciem względnym- pustka może oznaczać stan emocjonalny, stan metafizyczny domu, a także potocznie niewielką liczbę ludzi, w tym wypadku jedno osobę Tomasza.
3) Zarzut dotyczący nie przywitania się Tomasza z gościem, mimo, że wcześniej zapowiadał przywitanie. Przywitanie może być bardzo różne począwszy od wyrazu ,,cześć" po pytanie ,,Co robisz?". Wszystko zależy od kontekstu.
4) Zarzut dotyczący, że w tekście nie było fantasy. Zatem co to było?
Za wszystkie komentarze bardzo dziękuje. Niebawem, jak czas pozwoli, zamieszczę swoją skromną opinię na temat innych tekstów.
Z powyższymi czterema zarzutami nie zgadzam się zwyczajnie, bo wydają mi się nie uzasadnione lub błędne w założeniach. Resztę wkładam jako subiektywne odczucia i preferencje lub wytknięcie błędów w stylu.
Za jedno i drugie bardzo dziękuje:).
- Bakalarz
- Stalker
- Posty: 1859
- Rejestracja: pn, 01 sty 2007 17:08
Bo widzisz, takie a nie inne ograniczenie warsztatowe ma czemuś służyć. IMO doborowi historii do odpowiedniego tekstu (między innymi)Wanderlej pisze:W 150 wyrazach ciężko zawrzeć jakąkolwiek historię tak, aby miała początek i koniec, zawierała treść. Niemożliwym praktycznie jest rozwinięcie historii, poszczególnych wątków. Była zdrada i tyle, duch ginie, może znika, może naprawdę odchodzi bo taka jest konwencja świata zmieszczonego w 150 wyrazach.
Wiedząc o ograniczeniu półtorej setki wyrazów nie inaczej buduje się opowieść niż np, gdy ograniczenie oscyluje w granicach 50 tys. znaków (gdzie można sobie pozwolić na bardziej rozbudowane wątki poboczne itd). W tak niewielkiej formie jak półtora drabble'a nie trzeba rozwijać historii jakość szczególnie, ale jednocześnie należy ją podać w sposób zrozumiały dla czytelnika. A to już sztuka.
Sasasasasa...
No tak, ale założenie warsztatowym było właśnie opowiedzenie historii z początkiem i końcem, jak podkreślała Małgorzata.Wanderlej pisze:JW 150 wyrazach ciężko zawrzeć jakąkolwiek historię tak, aby miała początek i koniec, zawierała treść. Niemożliwym praktycznie jest rozwinięcie historii, poszczególnych wątków.