VII A EDYCJA WT - PÓŁTORA POWAŻNEGO DRABBLE'A

Moderator: RedAktorzy

Zablokowany
Awatar użytkownika
BMW
Yilanè
Posty: 3578
Rejestracja: ndz, 18 lut 2007 14:04

Post autor: BMW »

hidden_g0at
Choćby ta kula światła jest dla mnie niezrozumiała
Zwyczajny, nieco zaawansowany technicznie odkurzacz. Musiałem w jakiś sposób pozbyć się resztek istoty z pomieszczenia, inaczej Adam nie kroczyłby po pustym pokoju.

in_ka
Ogarnięty prymitywną radością chwili, wznosisz okrzyk tryumfu, który jednak milknie natychmiast, gdy w głowie eksplodują ci dziwne słowa

Nie rozumiem tego zdania w kontekście tego opowiadania.
Tak myślałem, że tu może pojawić się problem, ale zabrakło mi zapasu słów, aby wyraźnie zaznaczyć, że "radość chwili i okrzyk" nie jest reakcją Adama na telepatyczną rozmowę (której zresztą przecież i tak nie słyszy). Eksplodujące w jego głowie słowa (władcy dopiero wtedy "pozwalają" mu "słyszeć") to po prostu nadanie imienia, na zasadzie skojarzeń z czerwoną twarzą Adama. Imię "Adam" miało oznaczać kogoś, kto został ulepiony z czerwonej ziemi. W tym przypadku pozwoliłem sobie na pewną zmianę.

Awatar użytkownika
KPiach
Mamun
Posty: 191
Rejestracja: śr, 18 sty 2006 20:27

Post autor: KPiach »

@Troliszcze
No to póki jeszcze nas nie wycieli...

- Cholera, mogliby wreszcie wyremontować ten kosmodrom. A, stary, mówiłem Ci, że widziałem wczoraj zielone ludziki?
- Niesamowire, gdzie?!
- Na Albinobaranie 78.

No i obeszliśmy się bez narratora. ;-)

Edit:

A żeby nie był to całkowity offtop to...

Przeczytałem po raz kolejny teksty warsztatowe i mam problem. Źródłem tego problemu jest to, że nie popisaliśmy się. Grzechy główne, jak się zdaje, to brak realizacji tematu i/lub brak fantastyki. Z wielu tekstów wyziera również brak fabuły. Chodzi mi o to, że wiele z nich, w swojej lwiej części, stanowi opis uczuć bohatera, przy minimalizacji jakiejkolwiek akcji bądź sprowadzenia jej do całkowicie przewidywalnej sztampy. Jak rozumiem opisy emocji miały służyć budowaniu nastroju powagi, patosu co było jednym założeń warsztatów. Tyle, że w ten sposób ciężko jest napisać tekst, który jest zamkniętą całością i zaskakuje puentą, czyli drabble'a właśnie. Do tego dochodzą utFory, które kompletnie nie próbują nawet realizować tematu oraz takie, których zupełnie nie zrozumiałem, co oczywiście można złożyć na karb mojej tępoty lub wielowymiarowości przestrzeni interpretacyjnej :P. Wracając do problemu - polega on na tym, że nie jestem w stanie odnaleźć tekstu kompletnego w kontekście tych warsztatów. Takiego, który spełnia wszystkie wymogi i jednocześnie dał mi do myślenia, wstrząsnął, zainspirował... Niepotrzebne skreślić.
W związku z tym spróbuję najpierw wskazać te kawałki, które mimo wszystko zwróciły moją uwagę.

terebka Pati

Pomimo, że tekst jest o samobójstwie, co na tych warsztatach nie pomaga mu zdobyć laurów oryginalności, zwrócił moją uwagę i przebił się. W dodatku jest realizacja tematu i nawet jest fantastyka. Widać kawałek zamkniętej historii i co najważniejsze jest puenta, która stanowi, IMHO, najmocniejszy punkt tego tekstu. Puenta, która jednocześnie zamordowała jeden z wymogów warsztatowych - powagę. Przypuszczam, że ten efekt, drogi Autorze był niezamierzony, ale ta wymiana korespondencji pomiędzy Irkiem i Bogiem, pokazana w taki właśnie sposób, wygląda idealnie jak puenta dowcipu. Przeczytałem i parsknąłem śmiechem. Myślę, że właśnie z tego powodu Wysoka Komisija orzekła, to co orzekła.

Xiri Mea culpa

Przede wszystkim tekst nie jest o samobójstwie ani takim "zwykłym" zabójstwie. No, po prostu nie powiela sztampy jaka zapanowała w tej edycji. I fantastyka jest jak się patrzy. Widać również próby budowania nastroju, szczególnie w drugiej części tekstu. Zabrakło mi finalnego zaskoczenia. Chyba, że umknęło mi coś z przekazu odautorskiego. Tu gwoli wyjaśnienia, widziałem Xiri, że zamieściłaś obszerne wyjaśnienie do tekstu, ale go jeszcze nie czytałem. Wracając do rzeczy, nie pasują mi do kreślonego przez Ciebie wizerunku bohaterki okrzyki Victorie! Zemsta! po zabiciu Sinnera. To reakcja po pokonaniu wroga, czy też jest w tym jakieś drugie dno, które może zmienić sposób rozumienia całości?

W tekście jest też kilka potknięć, które utrudniały czytanie. Przez cały początek zastanawiałem się dlaczego napisałaś, że wszyscy zginęli, z Lyrdnamem na końcu, skoro bohaterka żyje. Niby drobiazg, ale przyczepiło się to do mnie jak rzep do psiego ogona. Przystopowało mnie również muśnięcie w policzek - chyba jednak powinno być bez w. Chwilę później nadziałem się na Obrzeżona i zacząłem się zastanawiać o jakie brzegi chodzi. Znaczy rozumiem, że wokół są napisy, tylko dlaczego na brzegach czy też na krawędziach? Notabene, mam nieodparte wrażenie, że te napisy pojawiły się tylko i wyłącznie po to aby spełnić wymóg warsztatowy. I kto je pisał? Sinner? Mordowani pracownicy?

Urlean Wróć na noc

Najpierw pytanie: czy miejscem akcji Twojego tekstu jest miejsce, gdzie występują białe noce? Zegar wybił pierwszą i wzeszło słońce?

No, ale nie o tym chciałem. Fantastyka jest. Opowiedziana historia takoż. Zaskakująca puenta? Chyba nie bardzo. Rozrzuciłeś po tekście sporo tropów wiodących do rozwiązania, więc tekst jest płaski, nie prowadzi do kulminacji. No i oczywiście co? Samobójstwo. Tym razem podwójne. Moim zdaniem, niezłą stroną tego drabble'a jest jego atmosfera, taka, hm... nostalgiczna.

Bakałarz

Wracam do Twojego tekstu, bo pozostał mi w pamięci z powodu pytania, które postawiłem już wcześniej. Jakie motywy kierowały bogiem egipskim gdy próbował obdarować wolnością lud odległy w czasie i przestrzeni? Nie daje mi to spokoju. Krótko mówiąc nie jestem w stanie przeniknąć zamysłu autora. Co do wymogów, fantastyka jest, natomiast temat, IMHO, nie został zrealizowany. A motyw rewolucji francuskiej miał robić za patos, czy też jest istotnym elementem całości, tej co mi się jawi jako puzzle, których nie mogę poskładać?

Maximus Tajemnica

Skoro już się wypowiedziałem na temat braku fantastyczności w tym drabble'u, to podzielę się również resztą spostrzeżeń. Gdy przeczytałem Twój tekst nie byłem pewien jak ma rozumieć puentę. Nie wiedziałem czy krwawe zdanie odnosi się do każdej z ofiar (bo ofiar było więcej niż jedna, prawda?) czy też do tej dziewczyny z komisariatu. Jeśli do niej to w jaki sposób ją skrzywdził? Bo odszedł? Informcja, że rzeczony gość był wampirem, daje potencjalne możliwości nowych interpretacji, ale czy naprawdę zostały zawarte w tekście? Nie jestem zwolennikiem łopatologii, ale czy na pewno Maximusie, nie można było tej historii rozegrać trochę inaczej? Podrzucić czytelnikowi jeszcze jakiś trop? Wówczas być może puenta wybrzmiałaby jak należy, a i zarzut o braku fantastyczności mógłby nie stanąć na wokandzie.

nothink Natchnienie

Tekst jest mocny, żeby nie powiedzieć szokujący. Rzekłbym, że sprawnie walisz czytelnika między oczy. Tyle, że gdy czytelnik się ocknie, zada pytanie: po co? Co chciałeś powiedzieć? Że chodzą po Ziemi nieobliczalni wariaci? Fakt, chodzą. I co? Mam także uwagę do sposobu wprowadzenia puenty. Dla mnie nie wybrzmiała. To znaczy dopiero po dłuższej chwili połączyłem dwa ostatnie zdania z pierwszym, a to dlatego, że moja uwaga pod koniec była skierowana na rozterkę bohatera dotyczącą braku widzów ;-) No i oczywiście pytanie o fantastykę. Gdzie ona?

Siergiej Samotność

Oczywiście nie zmieściłeś się w limicie. Temat również nie został zrealizowany. Gdybym powiedział, że puenta mnie zaskoczyła, to ciężko bym skłamał. W ogóle mam wątpliwości, czy tekst można uznać za jakąś zamkniętą całość. Ot, taka scenka. Jedyny plusik, to dość ładnie przedstawiona "stopklatka". To właśnie ten obrazek pozostał mi w pamięci. Poza tym, jak już sam zapewne stwierdziłeś, cholernie standardowo - jedno z wielu samobójstw w tej edycji - czyli sztampa. Reasumując, w kontekście wymogów stawianych przed tekstem warsztatowym, porażka.

Edit II: sorrki, nie zaznaczyłem wcześniej pierwszego editu.
Ostatnio zmieniony pn, 08 gru 2008 00:47 przez KPiach, łącznie zmieniany 2 razy.
Myślenie nie boli! Myślenie nie boli! Myślenie... AUĆ! O, cholera! To boli!

Awatar użytkownika
terebka
Dwelf
Posty: 562
Rejestracja: ndz, 13 lip 2008 23:56

Post autor: terebka »

[dłoń wyciągnięa na zgodę mode on]

marinho - A któż nie jest?

Opowiadanie zasługujące na wyróżnienie za barwność opisów. Być może nie wyłowiłem z tekstu informacji, skąd krew na dłoniach głównego bohatera, czego dokonał wcześniej, na czyje czekał słowa, i dlaczego przekazano mu je za pośrednictwem domu, ale za to nie trzeba na siłę szukać fantastyki ;)

[/dłoń wyciągnięa na zgodę mode off]


Edit:
A tu zagwozdka:

- Cholera, kiedy wreszcie będziemy mogli przewietrzyć ten cholerny kosmodrom.
- Na Albinobaranie 78.
- Przestań się wreszcie wiercić.
- Kiedy swędzi pod kaftanem.

Edit II:
Dzięki, KPiachu. Dojrzewam do tego, że jednak słusznie mnie ukarano. Cóż, takie jest życie :(
Ostatnio zmieniony pn, 08 gru 2008 00:43 przez terebka, łącznie zmieniany 2 razy.

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

Kurde, odlazłam od komputera i zaczyna się bałagan.
Trolliszcze, a gdzie widzisz, żebym podważała tezę, że u Maximusa nie ma fantastyki, że potrzebny jest adwokat diabła?

Dobra, naprawdę jestem drażliwa. Wytnę siebie i Was, jak będziecie kontynuować tę dyskusję.

edit: Znacząca literówka. Niedobrze.
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
KPiach
Mamun
Posty: 191
Rejestracja: śr, 18 sty 2006 20:27

Post autor: KPiach »

Umknął mi jeszcze jeden tekst, który sobie wynotowałem do skomentowania w pierwszym rzucie:

podzjazdem CZEKAJĄC

Tekst, który zwraca uwagę wykorzystaniem postaci Żyda Wiecznego Tułacza. Zwraca uwagę, bo nikt nie zginął ;-). A poważniej, bo jest pretekstem do refleksji. Temat chyba zrealizowany. Zaskoczenie? Nie bardzo. Pisałem już przy poprzednich warsztatach, że wykorzystywanie takich motywów niesie za sobą pewne niebezpieczeństwo. Trudno jest zafundować czytelnikowi zaskoczenie. Skoro osią fabuły jest znana historia... Oczywiście retelling potrafi dawać świetne rezultaty, ale tutaj takiego błysku nie widać. No i nieśmiertelne na tych warsztatach pytanie: a gdzie jest fantastyka? Pytam. bo nie mam pojęcia czy bohater jest regularnym świrem, czy też naprawdę Tułaczem.
Myślenie nie boli! Myślenie nie boli! Myślenie... AUĆ! O, cholera! To boli!

Trolliszcze
Psztymulec
Posty: 996
Rejestracja: pn, 07 maja 2007 01:43

Post autor: Trolliszcze »

Małgorzato, fakt, że napisałem posta w tym samym wątku, co Ty, nie oznacza, że próbuję podważyć akurat Twoje zdanie :) Znaczy mniej więcej tyle, że napisałem posta w tym samym wątku, co Ty ;))


wpis moderatora:
Gadulissima: A, to przepraszam. Mówiłam, specjalna troska dzisiaj dla moderatora. :P

Awatar użytkownika
Bakalarz
Stalker
Posty: 1859
Rejestracja: pn, 01 sty 2007 17:08

Post autor: Bakalarz »

KPiach pisze:Wracam do Twojego tekstu, bo pozostał mi w pamięci z powodu pytania, które postawiłem już wcześniej. Jakie motywy kierowały bogiem egipskim gdy próbował obdarować wolnością lud odległy w czasie i przestrzeni? Nie daje mi to spokoju. Krótko mówiąc nie jestem w stanie przeniknąć zamysłu autora. Co do wymogów, fantastyka jest, natomiast temat, IMHO, nie został zrealizowany. A motyw rewolucji francuskiej miał robić za patos, czy też jest istotnym elementem całości, tej co mi się jawi jako puzzle, których nie mogę poskładać?
Hm... IMO mój własny tekst jest co najmniej poważny (jeśli nie nawet patetyczny) ergo mieści się w tej kwestii w wymogach.
Zdziwiło mnie Twoje stwierdzenie, że egipski bóg próbował obdarować wolnością lud odległy w czasie i przestrzeni. Czy AŻ tak bardzo odległy?
Nie bez kozery wstawiłem w tekście imię Ramzesa. Przecież Ramzes II miał sporo do czynienia na terenach Syrii (słynna skądinąd bitwa pod Kadesz), więc odległość nie jest w tym względzie problemem.
Pozostaje różnica czasowa... Około trzy wieki. Ale czy każde wydarzenie historyczne zostało opisane od razu? W ile lat powstawał sam Stary Testament (odwołanie w ostatnim zdaniu do I Księgi Samuela)
Odnośnie rewolucji francuskiej, to pozwolisz, że jeszcze się wstrzymam z odpowiedzią, poczekam na inne komentarze i dopiero potem będę się tłumaczył obszernie z głównej idei tekstu.
Sasasasasa...

Maja

Post autor: Maja »

skomentuję trochę opinie do swojego tekstu.

Brak tytułu - kajam się i przyznaję bez bicia, że się sama już w zasadach pogubiłam i nie wiedziałm w końcu czy tytuł się liczy czy nie. Wolałam nie ryzykować :-(.

Brak fantastyki - a zombie to niby takie realne i powszechne jest? :)

Pusty grób - Ha! mam was! A co było w temacie??? "I znowu stąpasz przez puste mieszkanie" Sama się długo nad tym zastanawiałam, jak mieszkanie może byc puste, skoro ktoś po nim chodzi??? O tym jakos nikt nie wspominał :) Ostatecznie zdecydowałam się na opcję, że grób jest pusty, bo chłopak w nim pochowany nie leży w nim, jak na nieboszczyka przystało, tylko wędruje po śmierci i krwią ze swojego serca bazgrze na ścianach.

Z tymi pustymi oczodołami z otchłanią może rzeczywiście się trochę walnęłam i nie najlepiej sformułowałam zdanie :-P

Duże litery - Ona, On... w ten sposób chciałam zastapić uzywanie imion, a pisane z dużej litery, żeby było wiadomo, że to nie jakas tam ona, tylko ta konkretna Ona

A że na końcu powinien być cudzysłów? Przed tekstem napisu pod zdjęciem był dwukropek - gdzieś go musiało wciąc przy publikacji ;).

Ostatnie wersy - utwór miał się mieścić w 150 słowach, nie okreslono dokładnie, że to ma byc tylko PROZA. Co więcej, przy temacie WT2 z drabble'm znalazł się zapis, że
"Mogą wystąpić dialogi i narracja, cytaty, poezja, eksperymenty typograficzne - cokolwiek Autor zechce, byle utwór zawierał dokładnie 100 słów. "
Dlatego poeksperymentowałam z mieszaniem stylu - trochę prozy, trochę niby takiej poezji... Cóz, może nie wszytkim to do gustu przypadło ;)

Awatar użytkownika
Kruger
Zgred, tetryk i maruda
Posty: 3413
Rejestracja: pn, 29 wrz 2008 14:51
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Kruger »

Wracam i komentuję dalej.

Maja - brak tytułu.

O tymże braku tytułu była już mowa, choć ja uważam, że to nie zawsze musi być taki poważny minus. O rzucającym się w oczy zdaniu o pustych oczach i otchłani bez dna też była mowa, więc szkoda się powtarzać.

Co ja wychwyciłem.
Razi mnie w pierwszej części ta dodatkowa, metaforyczna postać anioła zemsty. Pierwotnie - sam fakt wystąpienia tej postaci, po namyśle jednak uznałem, że to co mi przeszkadza to fakt, iż jest on aniołem... zemsty. Razi mnie to słowo "zemsta". Kojarzyłbym je raczej z sytuacją, gdy bohater doznaje poważnej krzywdy, zamordowano mu kogoś bliskiego, albo zgwałcono. I wtedy on w zemście dokonuje aktu mordu. W twoim opku mamy do czynienia z zazdrością, więc zemsta jest tu za mocnym słowem, nie ma adekwatności środków zemsty względem doznanej krzywdy.
Żeby było ciekawiej i śmieszniej, w moim opku popełniłem ten sam błąd. bohater mój planuje mord żony i jej kochanka w zemście (tytuł). Mea culpa.

Tak się zastanawiałem nad tym, skąd zarzut o braku fantastyczności w twoim opowiadaniu. Podajesz na tacy rozwiązanie - zombie. No fakt, jest zombie, w zasadzie jest i fantastyka. Tylko, że...
Primo, twój zombie zachowuje się totalnie inaczej, niż to zostało przyjęte w gatunku. Zombie horrorowy łazi sobie i atakuje ludzi. Twój się skupił na sobie i swoim bólu. Samo w sobie odejście od gatunkowości nie jest niczym złym, natomiast utrudnia odgadnięcie, że twój bohater stał się zombie, jest odbierany raczej jako duch. A duch już mało fantastycznie się jawi.
Secundo, zawiniła forma drugiej części. Mowa wiązana użyta w opku zwraca na pewno uwagę jako coś nietypowego, daleki jestem od negatywnej oceny pomysłu. Tylko, że w drugiej części czytelnik bardziej się skupia na formie, na tym, że to wiersz. I przez to umyka mu szczegłowość i znaczeniowość opisu, treści tego wiersza. Zombie umyka.

Pojawia sie nam tu problem, wałkowany w tej edycji, zadecydowania czy jest fantastyka czy nie - na podstawie samego odbioru utworu przez czytelników. Nie wystarczy niestety, że autor wie, iż jego postać jest zombie czy wampirem. Czytelnik musi mieć narzędzia by to odgadnąć. Jeśli żaden czytelnik na to nie wpada, to trudno mówić o występowaniu fantastyki. No i ewentualny problem kwalifikacji się pojawia, gdy na rzeszę czytelników jednemu, dwóm czy trzem jednak zacznie świtać, ze to był zombie. Czy musimy się odwoływać do statystyki, by uznać element fantastyczny? Mnie samemu trudno zdecydować.
Lepiej więc, tworząc opka, starać się zbytnio nie zawoalować tego jedynego fantastycznego elementu.

* * * * * * *

Teano - Byłaś moja...
I znów, zwracam uwagę na rzeczy na które już inni uwagę zwrócili, fragment tranu, mężczyzna, który nie płacze. Sygnalizuję tylko.

Co mnie frapuje? Jak dla mnie pomysł jest super, zaskakujący, horrorowy (choć chłop nie je dajmy na to żywej lubej tylko spożywa jej ciało - ale jednak). Zwracam tylko uwagę, że bardzo, bardzo, bardzo nie daje mi spokoju - kto i dlaczego dybał na ukochana bohatera? Uprzedzając wyjaśnienie, że 150 słów, że więcej się nie dało itp. Zgadzam się, że to mało i że samo niedopowiedzenie daje wymaganą aurę tajemniczości. Ale jednak mnie męczy - kto, dlaczego?
Teano pisze:Dopiero teraz, gdy cię nie ma, uświadamiam sobie ile dla mnie znaczyłaś.
Zbyt sztampowo, zbyt przewidywalnie. Wolałbym, żeby chłop czuł jak bardzo mu zależy zawsze, a nie z takim nasileniem dopiero po stracie. A jeśli tak już jest, zrezygnowałbym z tego zdania w ogóle.

Co ciekawe. U wielu osób zwraca się uwagę na brak pustości mieszkania. Ty nawet nie próbujesz przekonać czytelnika że jest puste. Jest nawet mowa o jakiś kuchennych meblach. A mimo tego wrażenie pustki się pojawia, bije w oczy. Gratuluję.
Osobiście uważam, że każdy kto słowa tematu "po pustym mieszkaniu" traktuje bardzo rygorystycznie i dosłownie - czyli totalnie puste pomieszczenia, bez jakichkolwiek sprzetów i ludzi (poza bohaterem) popełnia błąd. Pustka nie musi byc totalna, by byc pustką. Wszystko zależy z czym się co porównuje. Weźmy dwa mieszkania, jedno w pełni umeblowane a w drugim po jednym samotnym meblu w każdym pomieszczeniu. Ja bym o takim powiedział - "puste".

* * * * * * *

Metallic - All you need is love

Metallic - po co tytuł po angielsku? Chodzi o słowa piosenki? Niezależnie od tego - i tak razi.
Zwraca uwage głowa, która się po odcięciu toczy mimo że jest trzymana za włosy. Było, nie wnikam głębiej.

Jak dla mnie zbyt wieloznaczna treść. Zbyt wieloznaczne motywy. Z jednej strony stwarzasz wrażenie, że Anna jest zmęczona towarzyszem, zamęczona, że ejst ofiarą związku i z trudem decyduje się na ten drastyczny krok.
Potem nagle okazuje się, że jest seryjnym zabójcą. Że potrafi doskonale jednym ruchem poderżnąć gardło, że odcina głowę, że zostawia charakterystyczne znaki na ścianach, że już czeka na następną miłość - w domyśle kolejną ofiarę.
Moim zdanie dwa grzyby w barszczu, za dużo. Jeśli wolisz pozostawić wrażenie, że Anna jest taką czarną wdową, to niepotrzebny jest tekst o odorze wódki i robienie z Anny ofiary.
Jeszcze głębszy namysł nad tą kwestią. Czy ta zbitka jest świadoma, zaplanowana? Oczukanie czytelnika ofiarą by potem zmienić front? Jesli tak to przyznam że ciekawy pomysł, tylko jakoś nie do końca mnie przekonuje.

* * * * * * * *

emigrant - Lekarz niepierwszego kontaktu

Razi ten niepierwszy kontakt w tytule. nie samo słowo, ile raczej to, że stwarza wrażenie celu, polegającego na jakiś żarcie z lekarzy pierwszego kontaktu. Nie lepszy byłby "Lekarz ostatniego kontaktu"? Wiem, że w żargoenie policyjnym tak nazywają patologów. Ale to by nie przeszkadzało, nawet by stwarzało dodatkowy smaczek.

Emigrant, jak dla mnie bardzo dobry tekst. Głównie pod kątem pomysłu, realizacja może trochę zostawiać do życzenia.
Wbrew innym komentującym - pojąłem bez większego problemu twe zamysły, tj. czym się zmęczył, na jaki prosty i genialny pomysł wpadł.
Wątpliwości budziło tez ten fragment:
Kładł je na podłodze w ustalonym porządku tak, jak to robił tyle
razy przedtem. Właśnie... ile? Nie mógł sobie przypomnieć.
Zirytowało go to.
Że niby w tym miejscu nie pamięta ile razy, a potem łądnie wypisuje na ścianie, że siedem. Zwracam uwagę, że bohater nie może się doliczyć ile razy wyciągał i kładł na ziemi narzędzia chirurgiczne w ustalonym porzadku. Czyli jak rozumiem, robił to wiele razy zanim zaczął zabijać, siadał, wyciągał, napawał się.

Czego mi brakuje? Brakuje mi lepszego podkreślenia w narracji, ze bohater jest psychiczny, że ma ostrą psychozę na punkcie chirurgii i nie tylko. Wrażenie to pojawia się w tekście trzy razy, raz w wyżej zacytowanym fragmencie (super), raz przy pisaniu po ścianie (nieźle, ale troszku atmosfery brakuje) i na samym końcu (też nieźle i też brakuję kapkę atmosfery).
Chciałoby się jeszcze bardziej poczuć tego psychola.

Maja

Post autor: Maja »

w swoim opowiadaniu nie podaję dosłownie, że był to "zombie" - tego zwrotu użylam tylko, żeby niektórym wytłumaczyć, ze nie był duchem, tylko zmarłym, co spokoju zaznac nie może.
A jeśli dla kogoś duch nie jest elementem fantastycznym, to ja juz się nie zgodze ;-P

Awatar użytkownika
Kruger
Zgred, tetryk i maruda
Posty: 3413
Rejestracja: pn, 29 wrz 2008 14:51
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Kruger »

Maju, nie napisałem, że rozwiązanie zagadki czyli zombie podałas na tacy w opku, tylko właśnie później w wyjaśnieniu (to miałem na myśli). Z opka jak napisałem wyżej - wynika że to jest zombie, tylko za mało wynika i w tym problem.
Co do ducha, zauważyłem, że klimaty religijne i wynikające z nich zjawiska (zwłaszcza z religii katolickiej) czesto nie są uważane za fantastyczne na FF. Przykład - duch albo stygmaty z jednego z moich opków.

* * * * *

Delvila - brak tytułu.

Jeden tylko zarzut z mojej strony. Oczywiście rozumiem o co chodzi w tym opowiadaniu, wszystkie elementy jasne, tylko... o co tutaj chodzi?

Twój drabble nie ma treści, nie ma akcji, nie ma wydarzeń. Gdyby w długim opowiadaniu albo w powieści pojawił się taki opis samobójstwa, nawet dłuższy - byłoby OK.
Ale w tej formie miały być jakieś wydarzenia, jakieś zamknięcie, jakaś historia. Jak dla mnie nie ma.

* * * * * *

Xiri - Mea culpa

Jest fantastyka, jest pomysł, jest OK.
A co nie jest? Wiele zdań pojawia się po sobie, jakby były z różnych opowiadań, jakby nie miały ze sobą związku, jakby były na siłę klecone. Najmocniejszy przykład:
Xiri pisze:Prawdopodobnie mój rozpaczliwy wrzask, ostatniej żyjącej osoby w tym kurestwie, sprowadził człekojaguara do holu.
Pustym było zawsze to miejsce, domem palantów laborantów.
Niechętnie puściłam stygnącą dłoń, nogi miałam jak z waty.
I drugi.
Xiri pisze:Szłam, pod powiekami gromadziły się łzy.
Sinner mnie kochał, tylko dlatego pozostałam przy życiu.
I poza tym jeszcze.
Xiri pisze:Lyrd skonał w moich ramionach, nie rzekł nic, jedynie uśmiechnął się smutno i musnął mnie w policzek w geście ostatniego pożegnania.
Oskar dla konającego, który postanowi konając nie uśmiechać się smutno i nie głaskać policzka w geście ostatniego pożegnania. Wystrzegaj się sztampy.

Czemu radość ze zwycięstwa akurat po francusku? Prosiłoby się o łacinę albo angielski. Taka głupia przyczepka, ale jakoś mało kojarzę zindustrializowaną i międzygwiezdną przyszłość z francuskim.
Xiri pisze:Victorie! Zemsta! Prawda i placówka teraz należały do mnie!
Kurcze, ostatnie słowa sprawiają wrażenie, jakby całą intrygę wywołała bohaterka by zawładnąć placówką, taką aż ma z tego satysfakcję.

* * * * * * *

hidden_g0at - Wrota

Nic do dodania ponad to co już było. Piszę to, byś nie myślał, że cię pomijam czy lekceważę, przeczytałem uważnie i nic więcej nie widzę.

* * * * * * * *

Wolfie - Warkot

Mnie tam warkot w tytule nie przeszkadza, akle by zachować czystość języka faktycznie należy się zmiana na "warczenie".
Poza wcześniej komentowanymi:
Wolfie pisze:(...)piszący na ścianie dłonią szalone, czerwone słowa
Szyk zdań, raczej wydaje mi się powinno być:
propozycja Krugera pisze:piszący dłonią na ścianie szalone, czerwone słowa
Wolfie pisze:Przybysz, z metalowym krzyżem w prawicy, rozpoczął rytuał.
Tak się zastanawiałem co mi nie leży w tym zdaniu. Najpierw myślałem, że szyk ale po namyśle uznałem, że raczej składnia. Sformułowanie że ktoś coś robi, "z metalowym krzyżem w prawicy" jest nieco wieloznaczne. Wręcz nasuwa mi się, że ten krzyż jest wbity w dłoń.

* * * * * * *

Siergiej - Samotność

Nie ma wydarzeń, nie ma akcji. Co ciekawe, ten brak akcji został jednak zamknięty. Czyli coś jednak jest w tym.
Siergiej pisze:-Tak. Chodźmy - odparł denat i razem ze Śmiercią opuścił mieszkanie.
Wydaje mi się Siergiej, że nie można użyć słowa "denat" względem ducha w oderwaniu od ciała. Denat, trup - to synonimy, powiedziałbyś, że trup odparł coś śmierci i odszedł pozostawiając swe ciało?

* * * * * *

Don Centauro -Patrol

Don Centauro, gdyby w warsztatach zbierano głosy na opek, który najbardziej się podobał - ja stawiam na twój. Zgrabnie pomyślany i zakończony, choć to zaskoczenie nie jest takie nie do pomyślenia. Częściowo na pewno jest tak, że ja jako czytelnik lubię klimaty militarne, ale nie tylko, udało ci się opowiedzieć historię, krótką (taka miała być) ale i działająca na emocje, poczułem naprawdę, że przez moment siedzę w głowie tego żołnierza.
Teraz co nie bardzo.
Jeśli GBU-43, matka wszelkich bomb, działa tak skutecznie, że w promieniu x metrów nikt nie ma prawa przeżyć, to jakim prawem mały przeżył?
Jesteśmy gdzieś w Arabii. Mały chłopiec umiera, wręcz obrazowo pokazane jest jak jedna ręka pozbawiona jest trzech palców, aż się człowiek zastanawia co z resztą ciała. Ale jakoś nie wyobrażam sobie, że umierający maluch (sam użyłeś słowa maluch) był w stanie ostatkiem sił napisać własną krwią na ścianie cokolwiek. A jeśli nawet, to po arabsku, w swoim języku. Nawet jeśli zna na tyle angielski by się nim posługiwać na piśmie, to w tej chwili, w szoku umierania, pisałby raczej swoim ojczystym. Ten jeden fragment z napisem robi wrażenie napisanego na siłę, by spełnić obowiązki związane z tematem.

Generalnie - nie powstrzymam się i powtórzę - super.

Awatar użytkownika
Marcin Robert
Niegrzeszny Mag
Posty: 1765
Rejestracja: pt, 20 lip 2007 16:26
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Marcin Robert »

Albiorix pisze:Marcin Robert - Nadejście zmierzchu
Silnie nienaukowe :)
Zdecydowanie to prawda! :D
Albiorix pisze:Jeśli coś w jądrze zawiera cztery neutrony i budyń to zwyczajnie nie jest to wodór tylko coś innego. Jak wodór dostaje w jądrze bonusową cząstkę to jest helem a nie dziwnym wodorem.
Niezupełnie. Wodór stanie się helem dopiero wtedy, gdy dodamy do jego jądra drugi proton (i co najmniej jeden neutron).
Albiorix pisze:Jeśli coś jest chmurą kwarków to się nazywa plazmą, robi bum w atmosferze i nie jest już chmurą.
Ale taka chmura pojawiła się jednak. Podobnie jak owe amoniakowe deszcze na Marsie. Czy to nie jest zdumiewające? ;)
Albiorix pisze:Jeśli rośliny dziwnie mutują to czemu nie zwierzęta? Ich DNA inaczej reaguje na poziomie kwantowym? Czemu rozsmarowuje ludzi a krowy nie?
Marcin Robert [i]Nadejście zmierzchu[/i] pisze:Podobnie jak obłoki kwarkowe w atmosferze, niezwykłe mutacje roślin, amoniakowe deszcze na Marsie i inne tajemnicze zjawiska, niepokojące nas od ponad roku
Trochę wyobraźni. ;)
Albiorix pisze:Jeśli chciałeś konstruować "klaustrofobiczną" wizję wszechświata jako całości, to rozsmarowywanie nie było chyba potrzebne w ogóle.
Całość składa się ze szczegółów. A poza tym wszechświat jest zbyt wielki, żeby się nim przejmować. Na naszą wyobraźnię działają jedynie drobiazgi w rodzaju na przykład rozsmarowanych ludzi (czy co tam się z nimi stało).
Albiorix pisze:A wszechświat czy się rozszerza czy nie trzeba wyliczać z widm gwiazd. Nim to "zobaczymy" (w sensie że doleci do nas światło z innych, zbliżających się galaktyk), miną miliony lat raczej niż pół roku.
Nie mam pojęcia, jak oni do tego doszli. Nie czytałem jeszcze tego raportu, który przyniósł prof. Gardawski (Word ciągle mi to poprawia na Gandawski :) ). Słyszałem plotki, że uczeni przeanalizowali po prostu strukturę przestrzeni, która uległa zwyrodnieniu, ale nie wiem, czy można im wierzyć. ;)
in_ka pisze:A tekst Marcina Roberta należałoby klasyfikować jako fantasy a nie SF ;P
Coś pośredniego między SF a fantasy. :)

EDIT: drobiazgi.

Awatar użytkownika
Teano
Kadet Pirx
Posty: 1309
Rejestracja: wt, 05 cze 2007 19:05

Post autor: Teano »

Witam z oddali. Przy ograniczonym (bardzo ograniczonym) dostępie do netu nie będę się nawet "pokuszać" o skomentowanie innych użyszkodników, a w każdym razie nie w tej chwili.
Chciałabym się tylko odnieść do zarzutów odnośnie mojego tekstu. Najpierw do wlepionych mi kartek.

Zółta za brak powagi... hmmm. Nie chcę wchodzić w polemikę, ale skoro to warsztaty, to byłabym wdzięczna za doprecyzowanie co schrzaniłam.
Innymi słowy czy tekst nie jest poważny z powodu podjętego tematu, czy też coś skopałam w języku, sposobie snucia opowieści i dlatego tekst nie został uznany za poważny.

Bo jeśli to pierwsze, to moim subiektywnym zdaniem temat był poważny - utrata kogoś, kogo sie pokochało.

A jeśli to nie wina treści, tylko wina formy, to byłabym naprawdę wdzięczna za pokazanie gdzie/przez co mi ta powaga umknęła.

Owszem, zawarłam w tekscie "perskie oko" ale o ile dobrze pamietam, Małgorzata w podsumowaniu warsztatow z pocałunkiem pisała, że jeśli kogoś mierzi patos, to może wejść z nim w polemikę. Czy coś źle zrozumiałam, Gadulissimo?
Czarne Serce pisze:Spośród tych 23 osób, 10 uzbierało sobie u mnie na czerwoną kartkę. W 150 słowach.
- mixer
- Labalve
- pitt
- Lukan.z
- Maximus
- Teano
- Kruger
- Metallic
- emigrant
- Delvila
Mam nadzieję, że owa czerwona kartka zostanie uzasadniona, a nie została wlepiona pod wpływem arbitralnej decyzji np "bo sie nick nie podoba"?
Czarne Serce zarzuca też brak fantastyki. Tu ewentualnie mogę zarzut przyjąć. Chociaż sporo zależy od tego co uznamy za fantastykę. Na przykład czy horror wlicza się do fantastyki czy nie?
Bo jesli się wlicza (a powinien zgodnie z tym, co napisano w odpowiednim miejcu F-ta) to wszystko rozbija się o granice horroru. Innymi slowy czy teksst horrorem był czy nie. Ale mogę się zgodzić, że nie byl, a tylko go udawał (troche jak "Jesteś androidem" tylko bardziej).
hidden_g0at pisze:Trochę razi mnie cytat z Trenów, który nie bardzo - szczerze mówiąc - wydaje mi się potrzebny. Gdyby był ściślej wkomponowany w całość, miał jakieś znaczenie dla fabuły, nie wiem... to bym się nie czepiał. Ale on wygląda tam niemal jak cytat dla samego faktu cytowania, które to przecie wygląda mądrze i oczytanie.
Osuwam się na kolana, bezradnie, gdybym nie był mężczyzną, chyba bym się rozpłakał
A cóż to? chłopaki nie płaczą? ;).
Poza tym znowu mam wrażenie, że u niektórych autorów krótka forma implikuje enigmatyczność. Bo niby co za oni? Czego, po co? Fajne gore na końcu, ale nie rozumiem dlaczego. I boli mnie, że przez ten drobiazg opowiadanie traci na wartości.
I jeszcze jedno: taki kawałek człowieka to w sumie nie jest chyba tak łatwo odgryźć. Nie próbowałem, ale na chłopski rozum to zęby mam nie jak drapieżnik.
Treny były użyte jak najbardziej świadomie, miały posłużyć do opisu bohatera. Widzę jednak, że przez lata zmieniły sie kody językowe i z tego że bohater odruchowo cytuje Treny nie da się wywnioskować, że bohater jest [uwaga SPOILER]w wieku szkolnym (za moich czasów Treny przerabiało sie w wieku ok 14 lat), ze jest wrażliwy i uważa na lekcjach.[/SPOILER]
Przy okazji, Buko, nie uważałaś na lekcjach ;)))

Innymi słowy cytat jest jednym z kluczy służących do odczytania tej historii ciut inaczej niż wygląda na pierwszy rzut oka.
Ciekawa jestem ile osób wyłapało o czym właściwie jest ta historia, bo skryta koza chyba nie załapała.

Dwie osoby przyczepiły sie do
Osuwam się na kolana, bezradnie, gdybym nie był mężczyzną, chyba bym się rozpłakał
bo nieprawdą jest, że chłopaki nie płaczą
A czy ja gdzieś napisałam odautorsko, że bohater nie płacze, bo jest mężczyzną?
Jest tylko napisane, że bohater uważa, ze łzy mężczyźnie nie przystoją. To też klucz, wiele o bohaterze mówiący.
A jakby się wczytać, to bohater jednak płacze. :P
terebka pisze:Co poza tym? Prócz kilku zbędnych zaimków np. "Cisza i ten zapach" niczego nie wyłapałem. Ale to tylko o mnie, recenzencie z Bożej łaski, źle świadczy.
Unikanie niepotrzebnych zaimków nie może się terebko przekształcać w zaimkofobię.
Moim zdaniem ten akurat zaimek jest niezbędny. Mało tego, jest pierwszym kluczem do właściwej interpretacji tekstu. Chociaż "osełka" jest tym razem dokładnie tam, gdzie powinna byc, czyli na końcu.
Czy mam dalej naprowadzać? Moim zdaniem z tekstu jasno wynika kim są "oni" trzeba tylko użyć kluczy.
I pytanie do Margoty
Czy tym razem przedobrzyłam i ukryłam klucze zbyt mocno? Co w tekście jest nie tak?

Pozdrawiam i znikam znów na jakiś czas, ale palce z niecierpliwości gryźć będę. Mam nadzieję, ze nie zrobi się ze mnie druga Wenus z Milo :)
Co do komentowania cudzych tekstów, przeczytałam wszystkie, ale z komentowaniem poczekam na lepszy dostęp do netu. I dziękuję wszystkim, którzy już się pochylili nad moim tekstem i tym, którzy jeszcze zechcą się pochylić.
EDYTKA/drobne literowki i ukrycie spoilera
Mordor walnął maczugą Orbana w łysy czerep. Po chwili poczuł to samo.
Umowa sporządzona została w dwóch jednobrzmiących egzemplarzach,
po jednym dla każdej ze stron.

� Dżirdżis

mixer

Post autor: mixer »

3) Za brak uwagi na lekcjach - było mówione podczas poprzednich warsztatów. Realizowanie tematu poprzez zacytowanie go TO ZŁY POMYSŁ! Zgadzam się w zupełności. Czemu twierdzę, że to wymóg? Bo uwaga to cały sens jakiejkolwiek lekcji (a Warsztaty są swego rodzaju lekcją właśnie). Jeśli ktoś nie ma ochoty się uczyć, to niech nie łaskawie nie zawraca głowy nauczającym.
U mnie właśnie był zacytowany temat. Na swoje usprawiedliwienie chciałem dodać, że jestem tu w miarę nowy i o poradach Małgorzaty co do interpretacji i tematu przeczytałem dopiero gdy tekst był już wysłany. Drugiego niestety wysłać nie mogłem, bo zasady są jasne jeden autor=jeden tekst. To tyle :D

Awatar użytkownika
Kruger
Zgred, tetryk i maruda
Posty: 3413
Rejestracja: pn, 29 wrz 2008 14:51
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Kruger »

Labalve - Szaleniec

Pomysł jaki jest, taki jest. Mało fantastyczny, w ogóle prawdę mówiąc, nawet śladu. Ale nic, jest pomysł, wiadomo o co chodzi.

Ogólnie - język dialogu jest nieporadny, nie oddaje nastroju chwili, nerwu bohaterów, ich stanu psychicznego. To ci totalnie nie wyszło, bohaterowie mówiąd o siebie płaskim, papierowym językiem, wyrwanym z kontekstu sytuacji. Dialogi w "Kablu" poszły ci zdecydowanie lepiej, Labalve.
Labalve pisze:- Szeryfie. Jestem szeryfem.
Stoi chłop nad gościem grzebiącym przy bombie, który ma jakiś zakładników. I upiera się przy formie - mów do mnie szeryfie, bo ja jestem szeryfem! Totalnie nieadekwatne do sytuacji. Tym bardziej, że się znają, instrukcje negocjacji z psycholami bardzo podkreślają zawsze, by w przypadku prowadzenia negocjacji przez osobe znającą przestępcę - negocjator podkreślał zażyłość, skupiał rozmowę na tym że się znają, że można negocjatorowi zaufać bo przecież przestępca go zna. Twój negocjator wywyższa się, oddala od przestepcy.
- Matt, ty tutaj umrzesz. Chyba, że zostawisz tę bombę.
Brak akcji, nerwu. Szeryf w takiej chwili powiedziałby: Matt, umrzesz tutaj! Zostaw tę bombę!
- Nie bawię się. I nie w proroka. W zbawiciela. Uratuję ludzi. Uwolnię ich od wiary w ciebie.
Jak wyżej, za dużo słów, w nerwowej chwili poszłoby to inaczej: - Nie bawię się! Jestem zbawicielem! (i tak dalej).
- Zostaw bombę! Podnieś ręce! Słyszysz?! Jesteś szalony!
Dwukrotnie powtarzasz: jesteś szalony. Raz, ze dwa razy to samo. Dwa, że brzmi sztucznie, oszalałeś brzmi lepiej. Oczywiście, gdybyś zmienił jedno: jesteś szalony na "oszalałeś", miałbyś dwa "oszalałeś". Ale są przecież synonimy - zwariowałeś, ty czubku... wiele przecież.
Natomiast to co istotne - negocjator nie powinien mówić wartiatowi, ze zwariował. Jeśli nawet twój bohater nie jest zdolny do bycia negocjatorem z prawdziwego zdarzenia, bi taki mógł byc zamysł - to za dużo tego szalenia. Stosuj synonimy.
- - Nie, ty jesteś! Chcesz zła!
Chcesz zła? Tak by przedszkolak powiedział do kolegi.

I z innej beczki.
- Ja?! Popatrz na siebie! Grzebiesz w tym złomie widelcem bez izolacji!
Widelce mają to do siebie, że raczej rzadko posiadają izolację. Owszem, zdarzają się, sam mam taki komplet codzienny, ale generalnie standardowy widelec własnej izolacji nie ma. Jeśli chcesz podkreślić, że bohater grzebie bez użycia izolacji przy pomocy wydelca, to po słowie "widelec" przecinek.
Inna rzecz, nasuwająca się człowiekowi pracującemu w firmie energetycznej (choć z wykształcenia nic z pradem nie mam do czynienia). A po kiego grzyba izolacja? Do zainicjowania wybuchu w detonatorze jakiegokolwiek typu, choćby i domowej samoróbki, nie trzeba prądu sieciowego o wysokim woltażu, wystarczają spokojnie baterie czy akumulatorki, w najgorszym razie akumulator samochodowy. Woltaż jest taki, że zagrożenia dla życia nie ma, więc po co izolacja?
Jedyne wyjaśnienie jakie mi przychodzi do głowy - że ten widelec przedwcześnie złączy obwody powodując wybuch. W takim razie nawet gdyby widelec miał izolację, albo bohater miał coś izolującego na ręku trzymającym widelec - zagrożenie istniałoby takie samo.

* * * * * * *

terebka - Pati

Takie to... nie pasujące. Fantastyka? Interwencja boska? OK, choć widzę, że często takie zjawiska nie sa tu uznawane za fantastyczne.
Brak powagi - zarzucony kilka razy. Przez zakończenie oczywiście. Jestem skłonny polemizować, bo sam fakt samobójstwa trudno uznać za niepoważny a i sama interwencja Boga śmieszna nie jest, myślę - doszukując się motywów Boga, że są jak najbardziej poważne.

* * * * * * *

An-Nah - Wiadomość

Pisałem wcześniej przy czyims opku, że nie przepadam za metafuziczną tajemniczością. Cóż, to opowiadanie jest dobrym przykładem, ze jak się weźmie taką tajemną metafizykę i w odpowiednich proporcjach z miesza z realnością (fantastyczną dodam) to wychodzi jadalna mieszanka. Bardzo łądnie jadalna - nie potrafię się do niczego przyczepić.
Tekst fajnie prowadzi, poprzez tajemniczość i kolejne segmenty, do finału i fantastycznego realizmu. Dla mnie super.

* * * * * * * *

hundzia - Alfa i Omega

Bardzo łądnie, językowo i pomysłowo przeprowadzone.
Zastanawia mnie tylko jedna rzecz, jednej nie rozumiem po prostu. Już o tym było ale zapytam: o co chodzi z Alfą i Omegą? Co to znaczy, że anioł stróż jest początkiem i końcem?
Czy w ogóle prawidłowo to odczytuję, że bohater jest aniołem stróżem, czy może to jednak metafora?
Jeśli nie, jeśli to jest anioł stróż to widzęjeden błąd. Nazwanie go mężczyzną. Anioły są bezpłciowe, "mężczyzna" sugeruje człowieka.

* * * * * * * *

Urlean - Wróć na noc

Ja rozumiem, że jak w pomieszczeniu jest niewiele rzeczy czy osób, to można powiedzieć, że jest pusty. O tym bym nie powiedział - jest pościel (więc pewnie i łóżko), jest stolik, żyletka, zegar, ona i on. Coś niezbyt pusto. Kapeczkę na siłę.
Urlean pisze:Leżeli rozkoszując się każdą sekundą. Pospiesznie, bo wskazówka zataczała krąg, nieubłaganie zbliżając się do mety.
Te dwa zdania sobie przeczą. Pierwsze - rozkoszują się każdą sekundą, wrażenie powolności, lenistwa. Drugie - pośpiech bo zegar leci z tym czasem, oj leci. No to tak czy tak?

* * * * * * *

Zabroniona - Ścienny kalendarz
To samo co widzę w opku PP - Pójdę. Nadmiar nieczytelności, tajemniczości, przenośi, metafizyki, metafor. Nie rozumiem o co tu chodzi, może poza samobójstwem, ale też nie jestem pewny.
To akurat do mnie nie przemawia.
Aż się dziwię, że nie widziałem zarzutu o brak fantastyki. Ja jej nie widzę z jednej przyczyny, nie rozumiem o czym jest opowiadanie więc trudno mi w nim zdiagnozować fantastyczność. Treścią moga być równie dobrze majaczenia na haju.

* * * * * * * * *

marinho - A któż nie jest?

Ponownie tajemniczość, dużo słow opisujących brak akcji, wydarzeń. Któe kończa się w taki sposób, że też nie do końca wiem o czym to jest.
Bohater jest ciemiężcą, ma krew na rękach i popełnił czyny. Jakie - można się domyślać, na kim - opek uznaje to za nieistotne. Mnie tego trochę brakuje, choćby jednego, dwóch słów naprowadzających, wyjaśniających.
Fajny pomysł i opis - mieszkanie które mówi, tworzac napisy na ścianach.
Marinho pisze:Pozostaje tylko wieczna pustka – mieszkanie zamknięte w głowie.
Zdanie które w metafizycznej, acz jednak zrozumiałem całości, wprowadza zamieszanie i sprawia, ze sam siebie pytam czy mam po kolei w łepetynie.

A co najważniejsze. Tytuł:
A któż nie jest?
, z racji że jest tytułem, niewątpliwie niesie za sobą ważką treść. Zwłaszcza w połączeniu z pewnym istotneym fragmentem tekstu. Tylko z którym?
„Jesteś święty, bo tak być musi”
– Jak to dobrze, że nie jestem szalony!
A któż nie jest święty?
A któż nie jest szalony?

Oba pasują w kontekście opka.

Zablokowany