Q pisze:Dabliu pisze:Q pisze:Jedno zdanie: Dukaj jest uważany za przedstawiciela NW. ;P
Przez garstkę osób, w tym mnie. Ale jest nas niewielu.
Tak niewielu, że ile razy czytam po polsku o NW natykam się na nazwisko Dukaj...
Tia... pewnie dlatego, że Dukaj, obok Walewskiego, jest w Polszy głównym... khem, khem... teoretykiem NW.
Q pisze:Dabliu pisze:Poza tym, to się w moim przypadku nie tyczy akurat Ruchu generała, a Innych pieśni i Lodu.
Zaraz, niedawno twierdziłeś, że New Weird to generacja autorów, a nie ściśle definiowalna konwencja. Trochę sobie przeczysz.
Zaraz, ustaliliśmy przecież, że trochę tak i trochę nie. Bo inaczej Dukaj w ogóle by się nie łapał; na zachodzie nikt go raczej nie kojarzy, zwłaszcza jako new-weirdowca.
King Rat i
Un Lun Dun Mieville'a to jednak nie NW.
Q pisze:Dabliu pisze:IMHO raczej świat, w którym magia udaje technologię.
Wedle tej definicji
"Star Trek",
"Misja międzyplanetarna" czy
"Perfekcyjna niedoskonałość" to technofantasy. Wszędzie tam mamy bowiem "cuda" nazwane technologią, ale tak naprawdę nie objaśnione przekonująco od strony naukowej ;-).
Chyba się nie zrozumieliśmy. Posłużę się przykładem
Ruchu generała - masz tam magię sensu stricto, ale przedstawioną w taki sposób, jakby była technologią. W podanych przez ciebie przykładach masz "nieodróżnialność" magii od technologii, czyli wedle mojej definicji - science fantasy.
Q pisze:Dabliu pisze:[w Diunie, gdzie science fantasy zostało ubrane w konwencję planetary romance (a miejscami nawet sword&planet).
Planetary romance to cykl
"Barsoom",
"Diuna" to przyzwoita fantastyka naukowa (mniejsza o to, że nie do końca przyzwoita od strony naukowej, prawda
baronie? ;-) ), a
swordem nikt tam nie machał.
IMHO przyzwoite science fantasy, wykorzystujące konwencję planetary romance'u, z lekkim posmakiem sword&planet, bo akurat szermierczych pojedynków tam nie brakuje. Co z tego, że głównie na noże...?
A pokaż mi naukowość, choćby szczątkową, takiego np. Głosu lub wielowymiarowego działania melanżu.
Science fiction przedstawia rzeczy niewiarygodne jako możliwe, zaś science fantasy sprawia, że rzeczy niemożliwe stają się wiarygodne. Pasuje to drugie do
Diuny? Pasuje.
Q pisze:Dabliu pisze:A tam gdzie możemy po prostu domyślać się, że magiczne artefakty mogą być tak naprawdę produktami zaawansowanej, kosmicznej technologii, mamy np. low fantasy. Przykład - Conan Roberta E. Howarda. Low fantasy w klasycznej postaci sword&sorcery, w odmianie heroic fantasy :)
Zaraz
1.
low fantasy to fantasy o niskim stężeniu magii raczej.
Tak, tu już przedobrzyłem. Chodziło mi raczej o to, ze low fantasy może coś takiego umożliwić.
Q pisze:2. Magia jako de facto efekt supertechnologii Obcych to bardziej "Kane" niż "Conan"...
Pamiętam jakąś różdżkę strzelającą promieniami, przedstawioną w taki sposób, że można się domyślać jej kosmicznego i technologicznego pochodzenia.
Albo
Wieża słonia, gdzie Conan po prostu zamiast bóstwa spotyka kosmitę.
Q pisze:3. Howard wtręty SF zawdzięcza wpływowi Lovecrafta... jednego z prekursorów NW.
Tak.
Q pisze:Dabliu pisze:Z tego co pamiętam, Mieville po prostu wymienia Wolfe'a jako jedno z najważniejszych źródeł inspiracji dla jego prozy, więc może w tym sensie myślał o tym prekursorstwie...?
Skoro Mieville to Ojciec Założyciel NW, to co wpłynęło na Mieville'a włynęło na NW, proste?
W pewnym sensie, tak. Ale jeśli wpłynęły na niego także kreskówki Disneya, to je także uznasz za prekursorskie dla NW?
Ale dobrze, co do całego science fantasy, wliczając w to Wolfe'a, jestem w stanie się zgodzić.