O co biega z tymi szufladkami?
Moderator: RedAktorzy
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
- Alfi
- Inkluzja Ultymatywna
- Posty: 20022
- Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29
- Feline
- Kurdel
- Posty: 756
- Rejestracja: pt, 01 sie 2008 11:06
O, właśnie. I jak każda społeczność, tworzy zarówno nieformalne jak i formalne więzi, czym nie różni się od wielu innych grup. Z plusami i minusami sytuacji, jak zawsze.Alfi pisze:Fandom to po prostu pewna forma życia towarzyskiego, dla której pretekstem jest istnienie pewnej konwencji literackiej.
A z drugiej strony - odbija czy może bardziej kiedyś odbijała to, co o czym wspomniał Krzysztof Piskorski, czyli istnienie getta gatunkowego. Wedle klucza: skoro lubi się coś, co nie jest poważane, zostaje dodać sobie ducha we własnym gronie (zwłaszcza, że bywają też po temu powody merytoryczne). Potem wyłaniają się różne podgrupy, a to opiniotwórcze, a to inne, jakiś margines profesjonalistów przyrasta (czyli ludzi, dla których nie jest to już tylko hobby). I tak dalej...
- Albiorix
- Niegrzeszny Mag
- Posty: 1768
- Rejestracja: pn, 15 wrz 2008 14:44
Ponad połowa fandomu nie przyznaje się do fandomu, więc definicja nie jest za szeroka tylko dlatego że obejmuje Ciebie chociaż Ty się nie przyznajesz, Alfi. Fandom to ta część konsumentów i producentów fantastyki która utrzymuje ze sobą wzajemnie kontakty.
Przeczytałeś coś Lema i tyle - nie jesteś w fandomie.
Przeczytałeś coś Lema i gadasz o tym z ludźmi którzy też przeczytali coś Lema, jesteś w fandomie :)
Przeczytałeś coś Lema i tyle - nie jesteś w fandomie.
Przeczytałeś coś Lema i gadasz o tym z ludźmi którzy też przeczytali coś Lema, jesteś w fandomie :)
nie rozumiem was, jestem nieradioaktywny i nie może mnie zniszczyć ochrona wybrzeża.
- Alfi
- Inkluzja Ultymatywna
- Posty: 20022
- Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29
Minusów jest więcej. Odcinanie się od całej reszty literatury, zatarcie kryteriów oceny...Feline pisze: jak każda społeczność, tworzy zarówno nieformalne jak i formalne więzi, czym nie różni się od wielu innych grup. Z plusami i minusami sytuacji, jak zawsze.
Jakoś żaden inny gatunek nie wykreował getta. Skutek: inne gatunki tzw. literatury popularnej mają się lepiej.Feline pisze: A z drugiej strony - odbija czy może bardziej kiedyś odbijała to, co o czym wspomniał Krzysztof Piskorski, czyli istnienie getta gatunkowego. Wedle klucza: skoro lubi się coś, co nie jest poważane, zostaje dodać sobie ducha we własnym gronie
Rozumiem, że Lem nie był poważany?
Taka np.literatura sensacyjna zaliczana bywa do literatury klasy B, a nikt z jej twórców i czytelników nie broni się mitomanią. Po prostu są w tej konwencji autorzy i czytelnicy - i jest dobrze.
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.
Hadapi dengan senyuman.
- Harna
- Łurzowy Kłulik
- Posty: 5588
- Rejestracja: ndz, 05 mar 2006 17:14
Hm. Przeczytałam Moore'a, potem pożyczyłam go sąsiadce. Sąsiadka też przeczytała, a kiedy mi go oddawała, wymieniłyśmy ze dwa zdania na temat książki. Hm. Muszę sąsiadce powiedzieć, że jest w fandomie. Pal sześć, że nie ma kobieta pojęcia, że coś takiego w ogóle istnieje...Albiorix pisze:Przeczytałeś coś Lema i gadasz o tym z ludźmi którzy też przeczytali coś Lema, jesteś w fandomie :)
EDIT: czytam fantastykę, piszę fantastykę, udzielam się na forum o tej tematyce, nawet jedno czasopismo regularnie kupuję, a w drugiego powstawaniu biorę czynny udział, jak również rozmawiam o tejże fantastyce z innymi ludźmi i nawet byłam na paru konwentach. I NIE jestem w fandomie. NIE jestem w getcie. Jestem czytelnikiem o szerokich zainteresowaniach, w których mieści się również elf, krasnolud i scena karczemna ;-)
– Wszyscy chyba wiedzą, że kicający łurzowy kłulik to zapowiedź śmierci.
– Hmm, dla nas znaczy coś całkiem odmiennego – szczęśliwe potomstwo...
© Wojciech Świdziniewski, Kłopoty w Hamdirholm
Wzrúsz Wirúsa!
– Hmm, dla nas znaczy coś całkiem odmiennego – szczęśliwe potomstwo...
© Wojciech Świdziniewski, Kłopoty w Hamdirholm
Wzrúsz Wirúsa!
-
- Psztymulec
- Posty: 996
- Rejestracja: pn, 07 maja 2007 01:43
- Albiorix
- Niegrzeszny Mag
- Posty: 1768
- Rejestracja: pn, 15 wrz 2008 14:44
Nie trzeba wiedzieć że fandom istnieje żeby być w fandomie tak jak nie trzeba wiedzieć o Drodze Mlecznej i nie trzeba się do tego przyznawać :)Harna pisze:Hm. Przeczytałam Moore'a, potem pożyczyłam go sąsiadce. Sąsiadka też przeczytała, a kiedy mi go oddawała, wymieniłyśmy ze dwa zdania na temat książki. Hm. Muszę sąsiadce powiedzieć, że jest w fandomie. Pal sześć, że nie ma kobieta pojęcia, że coś takiego w ogóle istnieje...Albiorix pisze:Przeczytałeś coś Lema i gadasz o tym z ludźmi którzy też przeczytali coś Lema, jesteś w fandomie :)
Gdyby fandom ograniczyć do osób które nie próbują się tego wyprzeć, to byłoby tam może ze 200 osób.
Edit:
@Trolliszcze: ha i co z tego, skoro przynależność do fandomu jako taka nie zmieni ich poglądów i zainteresowań. A i sami wnet z fandmu uciekną, tj przestaną z nami rozmawiać o fantastyce i nie będą do tego wracać. Chyba że będą - wtedy sukces.
nie rozumiem was, jestem nieradioaktywny i nie może mnie zniszczyć ochrona wybrzeża.
- Harna
- Łurzowy Kłulik
- Posty: 5588
- Rejestracja: ndz, 05 mar 2006 17:14
Aha, jasne. Ciekawe, w ilu jeszcze grupach, zrzeszeniach itd. jestem, nie mając o tym pojęcia... No, na szczęście Ty wiesz lepiej. Mogę spać spokojnie.
Wybacz, ale właśnie przez takich jak Ty, Albi, na słowa "jesteś w fandomie" reaguję wysypką. Normalnie jak w Monty Pythonie i Świętym Graalu — nie toniesz? Czarownica!!!
Jestem CZYTELNIKIEM. Czytam to, co lubię. I świadczy to o mojej przynależności WYŁĄCZNIE do jednej grupy — CZYTELNICZEJ.
A to, że taki np. Pilch ma w nosie fantastykę, świadczy wyłącznie o jednym — że jej nie lubi. Tak samo jak ja mam w nosie Pilcha, bo go nie lubię. Ale to nie oznacza, że przez moje nielubienie i brak zainteresowania Pilch staje się częścią mainstreamowego getta i fandomu.
BTW, czy czytając Mistrza i Małgorzatę, Rzeźnię numer 5 albo książki Murakamiego, również jestem w fandomie? Bo to przecież ten zuy mainstream :-P
Wybacz, ale właśnie przez takich jak Ty, Albi, na słowa "jesteś w fandomie" reaguję wysypką. Normalnie jak w Monty Pythonie i Świętym Graalu — nie toniesz? Czarownica!!!
Jestem CZYTELNIKIEM. Czytam to, co lubię. I świadczy to o mojej przynależności WYŁĄCZNIE do jednej grupy — CZYTELNICZEJ.
A to, że taki np. Pilch ma w nosie fantastykę, świadczy wyłącznie o jednym — że jej nie lubi. Tak samo jak ja mam w nosie Pilcha, bo go nie lubię. Ale to nie oznacza, że przez moje nielubienie i brak zainteresowania Pilch staje się częścią mainstreamowego getta i fandomu.
BTW, czy czytając Mistrza i Małgorzatę, Rzeźnię numer 5 albo książki Murakamiego, również jestem w fandomie? Bo to przecież ten zuy mainstream :-P
– Wszyscy chyba wiedzą, że kicający łurzowy kłulik to zapowiedź śmierci.
– Hmm, dla nas znaczy coś całkiem odmiennego – szczęśliwe potomstwo...
© Wojciech Świdziniewski, Kłopoty w Hamdirholm
Wzrúsz Wirúsa!
– Hmm, dla nas znaczy coś całkiem odmiennego – szczęśliwe potomstwo...
© Wojciech Świdziniewski, Kłopoty w Hamdirholm
Wzrúsz Wirúsa!
- Feline
- Kurdel
- Posty: 756
- Rejestracja: pt, 01 sie 2008 11:06
Od końca - sądzę, że Lem nie był poważany jako pisarz SF. Zdobywał ten szacunek (poza gronem miłośników tajże literatury) powoli i zapewne głównie dzięki erudycyjnemu nasyceniu oraz filozoficznym podtekstom dzieł, nie ich tematyce. No i talentowi literackiemu jako takiemu. Zaś "głównonurtowcy", jak pomnę, burzyli się niekiedy, gdy ktoś mawiał że ten wielki polski pisarz tworzy SF i dowodzili, że Lem dawno wyszedł ponad to. No comments.Alfi pisze: Jakoś żaden inny gatunek nie wykreował getta. Skutek: inne gatunki tzw. literatury popularnej mają się lepiej.
Rozumiem, że Lem nie był poważany?
Co do pierwszego - zostaje pytanie: co jest skutkiem, co przyczyną. Fandom jest wynalazkiem amerykańskim z lat trzydziestych. I - co było pierwsze, przede wszystkim tam? Getto literackie (kreowane przez wydawców, którym wygodniej było tak produkt sprzedawać), czy getto czytelnicze? Sądziłbym, że czytelnicze było wtórne (bo na czymś musiało się oprzeć, aby powstać), młodociani czytelnicy musieli też trochę podrosnąć, nim zaczęli się stowarzyszać. W takiej Polsce dochodziły jeszcze inne czynniki, głównie ekonomiczno-ideologiczno-kulturowe, przez co powstały w latach siedemdziesiątych tutejszy fandom spełniał jeszcze kilka dodatkowych ról.
Mógłbym się zgodzić natomiast, że w pewnej chwili obie grupy zaczęły napędzać się nawzajem w izolacji od "głównego nurtu". Każda z innego powodu, ale skutkiem jednym - utrzymaniem co najmniej wyobrażonej odrębności.
Edit - litera.
- Albiorix
- Niegrzeszny Mag
- Posty: 1768
- Rejestracja: pn, 15 wrz 2008 14:44
Czytanie nie ma tu ścisłego związku. Udzielasz się na forum o fantastyce.Harna pisze:Jestem CZYTELNIKIEM. Czytam to, co lubię. I świadczy to o mojej przynależności WYŁĄCZNIE do jednej grupy — CZYTELNICZEJ.
Fandom nie ma nic wspólnego z odrzucaniem czegokolwiek, to jakaś lokalna fanaberia chyba.BTW, czy czytając Mistrza i Małgorzatę, Rzeźnię numer 5 albo książki Murakamiego, również jestem w fandomie? Bo to przecież ten zuy mainstream :-P
nie rozumiem was, jestem nieradioaktywny i nie może mnie zniszczyć ochrona wybrzeża.
- Harna
- Łurzowy Kłulik
- Posty: 5588
- Rejestracja: ndz, 05 mar 2006 17:14
Albiorix pisze:Przeczytałeś coś Lema i gadasz o tym z ludźmi którzy też przeczytali coś Lema, jesteś w fandomie :)
Albi, może Ty się najpierw zdecyduj, co to jest fandom i co świadczy o przynależności do niego? I jaki to ma związek z czytaniem fantastyki?Albiorix pisze:Czytanie nie ma tu ścisłego związku. Udzielasz się na forum o fantastyce.Harna pisze:Jestem CZYTELNIKIEM. Czytam to, co lubię. I świadczy to o mojej przynależności WYŁĄCZNIE do jednej grupy — CZYTELNICZEJ.
I przestań mi, proszę, wmawiać, że jestem wielbłądem. Moja obecność na tym forum oznacza, że należę do jego użytkowników. Że chcę utrzymywać kontakt, rozmawiać choćby o duperelach z ludźmi, których lubię, a którzy mieszkają setki, a nawet tysiące kilometrów ode mnie. Koniec, kropka.
– Wszyscy chyba wiedzą, że kicający łurzowy kłulik to zapowiedź śmierci.
– Hmm, dla nas znaczy coś całkiem odmiennego – szczęśliwe potomstwo...
© Wojciech Świdziniewski, Kłopoty w Hamdirholm
Wzrúsz Wirúsa!
– Hmm, dla nas znaczy coś całkiem odmiennego – szczęśliwe potomstwo...
© Wojciech Świdziniewski, Kłopoty w Hamdirholm
Wzrúsz Wirúsa!
- Alfi
- Inkluzja Ultymatywna
- Posty: 20022
- Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29
Nie wyolbrzymiasz przypadkiem opinii marginalnych?Feline pisze: "głównonurtowcy", jak pomnę, burzyli się niekiedy, gdy ktoś mawiał że ten wielki polski pisarz tworzy SF i dowodzili, że Lem dawno wyszedł ponad to. No comments.
A jakie to ma znaczenie? Czy najpierw wydawcy, czy najpierw czytelnicy...Feline pisze: Co do pierwszego - zostaje pytanie: co jest skutkiem, co przyczyną. Fandom jest wynalazkiem amerykańskim z lat trzydziestych. I - co było pierwsze, przede wszystkim tam? Getto literackie (kreowane przez wydawców, którym wygodniej było tak produkt sprzedawać), czy getto czytelnicze? Sądziłbym, że czytelnicze było wtórne (bo na czymś musiało się oprzeć, aby powstać), młodociani czytelnicy musieli też trochę podrosnąć, nim zaczęli się stowarzyszać.
Taka ciekawa sprawa: w kwietniu 1926 r. wyszedł pierwszy numer Amazing Stories. Pamięta ktoś trzy najbardziej znane nazwiska ze spisu treści? Na wszelki wypadek przypomnę: Poe, Verne i Wells. Pozostała trójka czy też czwórka autorów zaginęła w odmętach niepamięci.
"Ugettowienie" zaczęło się później. Nigdy się w to szczególnie nie wgłębiałem, ale wydaje mi się, że tzw. magazyny pulpowe postawiły w którymś momencie na jednorodność i wykreowanie własnego specyficznego targetu. A potem już poszło...
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.
Hadapi dengan senyuman.
- Gata Gris
- Kurdel
- Posty: 701
- Rejestracja: sob, 18 paź 2008 09:23
To ja się wypowiem, żebyś usłyszał :) Lubię czytać fantastykę. Czemu fantastykę? Lubię ją za inność od realnego życia, za to, że jeśli mówi o ludziach, to opakowuje to w oryginalny, niecodzienny sposób. Lubię ją prawem kontrastu z moją codziennością. I lubię czytać różne rodzaje fantastyki, tak jak lubię śledzia przegryźć ciastkiem. Na przykład niedawno, kiedy mnie zemdliło po kolejnej dawce banalnego fantasy Diaczenków, z rozkoszą skonsumowałam produkt Rafała Kosika...Albiorix pisze:preferencje czytelnicze są węższe niż "fantastyka". Jedni lubią horror, inni fatasy. O ludziach czytających "fantastykę" jako całość nie słyszałem.
Bardzo lubię czytać! Na świecie jest tyle wspaniałych książek! Ja na ten przykład mogę pić miesiąc albo dwa, a potem wziąć i przeczytać jakąś książkę... I ta książka wyda mi się taka dobra, a ja sobie taki zły, że się okropnie denerwuję...
- baron13
- A-to-mistyk
- Posty: 3516
- Rejestracja: sob, 11 cze 2005 09:11
Olga Tokarczuk jedna z przedstawicielek nurtu "prawie fantastycznego" jest wymieniana jako albo najlepsza polska pisarka, albo jedna z. To co robi chyba się nazywa realizm magiczny. Frantz Kafka (wymieniłbym innych, ale kot mi siedzi na kolanach i nie chcę się zbłaźnić) cała grupa pisarzy autryjackich pisała na pograniczu fantazji i "głównego nurtu". Chcę powiedzieć tyle, że getto to nie jest wynik wrogich nam działań. Po prostu, część ludzi pisze tak, że bolą zęby przy czytaniu, masę papierowo-drukarską zwie się literaturą a choćby i rozrywkową, część czytelników czyta z radością to i ów zespół tworzy TWA. Acha, jedna z moich ulubionych książek Gargantua i Pantagruel. Piszmy i czytajmy na poziomie, nie będzie getta. Albo przynajmniej czytajmy i to i to. Oglądam Czterech Pancernych i Psa. A oglądam, bo to kultowy serial z mojego dzieciństwa. Tak samo jak Za ścianą. Kieślowskiego, za jego wydumanie i dydaktyzm nie trawię.
Edit: Za ścianą nie bylo serialem, ale filmem.
Edit: Za ścianą nie bylo serialem, ale filmem.