Jest jeszcze inny wariant tego pytania: jeżeli autor wysłał tekst do wydawnictwa przed niezbędnym leżakowaniem, prosto z patelni, na gorąco no i oczywiście, wiadomo, kiszka bo potwór zupełny, to czy już po odpowiednim leżakowaniu mógłby ten tekst posłać po latach do tej redakcji jeszcze raz? Jeżeli odsiewcy są pamiętliwi to teoretycznie mógłby to być strzał samobójczy ("Patrz, ten znowu się tu pcha z tą swoją maszkarą, gdzie ten "Delete"?) i szkoda próbować. Pytanie, oczywiście, czysto teoretyczne.Husiaty pisze:Zastanawiam się, ile tekst musi odelżeć? Tzn, najczęściej mówi się o miesiącu, czy to wystarczy, aby znaleźć co ważniejsze błędy i potknięcia, czy zaleca się więcej?
Ile tekst ma odleżeć i czy autor też leżakuje
Moderator: RedAktorzy
Re: Ile tekst ma odleżeć i czy autor też leżakuje
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
Po zmianie tytułu i realiów zapewne będzie to inny tekst. Oby.
Szczerze mówiąc, wątpię, by selekcjoner pamiętał potworka napisanego przez debiutującego Autora. Z reguły te teksty są zwyczajnie średnie: średnio (nie)poprawny język, zero oryginalnego pomysłu, popsuta fabuła i regularnie brak porządnego zakończenia. Takich nie pamięta się zaraz po przeczytaniu (i odrzuceniu, rzecz jasna).
W pamięci natomiast zostają te bardzo złe (funkcja komunikatywna osiągająca wartości bliskie zeru, kompletny brak jasności fabularnej i kompozycyjnej, ewentualnie: rozpoznawalne kalki - bo na pewno nie nawiązania czy podobne - z ulubionych książek Autora). I takich tekstów nie radziłabym "restaurować", bo zwyczajnie nie ma czego naprawiać.
W pamięci selekcjonera zapewne pozostają te lepsze teksty - te, które zaaprobował do dalszej obróbki. Bo zwyczajnie zhabituował. Jednak wtedy nie ma sprawy - tekst idzie do druku przecież... :P
Szczerze mówiąc, wątpię, by selekcjoner pamiętał potworka napisanego przez debiutującego Autora. Z reguły te teksty są zwyczajnie średnie: średnio (nie)poprawny język, zero oryginalnego pomysłu, popsuta fabuła i regularnie brak porządnego zakończenia. Takich nie pamięta się zaraz po przeczytaniu (i odrzuceniu, rzecz jasna).
W pamięci natomiast zostają te bardzo złe (funkcja komunikatywna osiągająca wartości bliskie zeru, kompletny brak jasności fabularnej i kompozycyjnej, ewentualnie: rozpoznawalne kalki - bo na pewno nie nawiązania czy podobne - z ulubionych książek Autora). I takich tekstów nie radziłabym "restaurować", bo zwyczajnie nie ma czego naprawiać.
W pamięci selekcjonera zapewne pozostają te lepsze teksty - te, które zaaprobował do dalszej obróbki. Bo zwyczajnie zhabituował. Jednak wtedy nie ma sprawy - tekst idzie do druku przecież... :P
So many wankers - so little time...
- Hitokiri
- Nexus 6
- Posty: 3318
- Rejestracja: ndz, 16 kwie 2006 15:59
- Płeć: Kobieta
...oraz pięć godzin ;)nimfa bagienna pisze:Taaaa. Kiedy przeczytałam pytanie, to od razu na usta cisnęła mi się odpowiedź: Trzy miesiące, dwa tygodnie i cztery dni
Kurczę, kiedy ja czytam swoje teksty po odleżeniu i widzę jakie one są... okropne... to aż mnie skręca. "Boże jak ja mogłam coś takiego w ogóle napisać?" To ja już chyba wiem, czemu mam problemy z kompem, skoro takie straszydła na dysku trzymam ;)
A jeśli chodzi o czas leżenia to u mnie to jest od kilku tygodni w górę. Jeden z tekstów (ma aż 6 stron) leżakował dwa lata. Ot, napisałam go, zostawiłam na rok, potem poprawiłam coś tam, znowu zostawiłam na rok, poprawiłam i dopiero wtedy uznałam go za skończony.
A tekst miał tylko 6 stron, czyli był króciutki :)
"Ale my nie będziemy teraz rozstrzygać, kto pracuje w burdelu, a kto na budowie"
"Ania, warzywa cię szukały!"
Wzrúsz Wirusa! Podarúj mú "ú" z kreską!
"Ania, warzywa cię szukały!"
Wzrúsz Wirusa! Podarúj mú "ú" z kreską!
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
No tak, ale tu już zbliżamy się w stronę paranoi ("a jak po odciskach palców poznają?"), a tu chodzi o to ile takiej zdrowej paranoi powinno być, i czy w ogóle powinna być? Może nic takiego nie jest potrzebne? Przy krótkim tekscie taki zabieg to owszem, ale taki "Lód" to już inna rzecz. Napisz coś takiego drugi raz.Alfi pisze:Zawsze można napisać od nowa i zmienić tytuł. Niektóre realia też.
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
Ależ żadnej paranoi. Selekcjoner ma czytać tekst. Jeżeli tekst jest inny niż potworek prezentowany wcześniej, selekcjoner zauważy różnicę. Wątpię, czy poszuka "Delete" przed przeczytaniem minimum pierwszego zdania - choćby po to, żeby się upewnić, że nie ma do czynienia z tekstem, który już czytał.
Oczywiście, nie żyjemy w idealnym świecie - dla pewności zmieniłabym tytuł. :P
Oczywiście, nie żyjemy w idealnym świecie - dla pewności zmieniłabym tytuł. :P
So many wankers - so little time...
- Baranek
- Mamun
- Posty: 183
- Rejestracja: śr, 10 sie 2005 18:16
u mnie teskt leżakuje krótko. co pewnie widać po tekstach.
piszę jedynie wieczorem. przez cały dzień mam czas, żeby sobie to i owo przemyśleć. a wieczorem siadam i efekty tych przemyśleń zapisuję. w czasie pisania, co jakieś pół godziny wychodzę na papierosa. po powrocie czytam wszystko od początku i jeżeli coś mi zgrzyta, to poprawiam. skończone opowiadanie drukuję i daję do przeczytania żonie. jeśli zgadzam się z jej uwagami, poprawiam. i zaczyna się okres leżakowania. do następnego dnia. czytam całość jeszcze raz i to już koniec. albo uznaję, że jest dobre i zostawiam, albo idzie do kosza.
zdażało mi się nawet, kilka razy, że kończyłem tekst na konkurs pół godziny przed końcem terminu wysyłania. wtedy leżakowanie trwało jakiś kwadrans. i o dziwo! tekst przechodził, przynajmniej wstępne kwalifikacje.
tylko że ja piszę niewiele, już to z powodu wrodzonego lenistwa [z którym walczę], już to z powodu straszliwie absorbującego Malutkiego Glusia, który niedawno skończył roczek [z tym nie walczę, poddaję się całkowicie]. no i moje teksty są z reguły bardzo krótkie i proste, więc i techniki do nich stosowane mogą być znacznie skrócone i uproszczone. gdybym kiedyś napisał dwudziestostronicowe opowiadanie, pewnie leżakowanie i cała obróbka tekstu wyglądałyby zupełnie inaczej.
piszę jedynie wieczorem. przez cały dzień mam czas, żeby sobie to i owo przemyśleć. a wieczorem siadam i efekty tych przemyśleń zapisuję. w czasie pisania, co jakieś pół godziny wychodzę na papierosa. po powrocie czytam wszystko od początku i jeżeli coś mi zgrzyta, to poprawiam. skończone opowiadanie drukuję i daję do przeczytania żonie. jeśli zgadzam się z jej uwagami, poprawiam. i zaczyna się okres leżakowania. do następnego dnia. czytam całość jeszcze raz i to już koniec. albo uznaję, że jest dobre i zostawiam, albo idzie do kosza.
zdażało mi się nawet, kilka razy, że kończyłem tekst na konkurs pół godziny przed końcem terminu wysyłania. wtedy leżakowanie trwało jakiś kwadrans. i o dziwo! tekst przechodził, przynajmniej wstępne kwalifikacje.
tylko że ja piszę niewiele, już to z powodu wrodzonego lenistwa [z którym walczę], już to z powodu straszliwie absorbującego Malutkiego Glusia, który niedawno skończył roczek [z tym nie walczę, poddaję się całkowicie]. no i moje teksty są z reguły bardzo krótkie i proste, więc i techniki do nich stosowane mogą być znacznie skrócone i uproszczone. gdybym kiedyś napisał dwudziestostronicowe opowiadanie, pewnie leżakowanie i cała obróbka tekstu wyglądałyby zupełnie inaczej.
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
- Laris
- Psztymulec
- Posty: 916
- Rejestracja: czw, 11 gru 2008 18:25
Ja tam czytam swoje teksty tak długo, aż zaczną się dla mnie robić ciekawe. Oczywiście nie robią się ciekawe od samego tylko czytania po pięćdziesiąt razy, czytanie oznacza również wyłapywanie błędów i tak dalej.
A tekst dalej jest jeszcze niegotowy. :P
A tekst dalej jest jeszcze niegotowy. :P
Najmniej pamiętam zajęcia w szkole,
bo żaden z nas się tam nie nadawał.
Awantura - Pokolenie nienawiści
bo żaden z nas się tam nie nadawał.
Awantura - Pokolenie nienawiści
- Baranek
- Mamun
- Posty: 183
- Rejestracja: śr, 10 sie 2005 18:16
Ała, no faktycznie. Muszę córkę odkładać do łóżeczka, jak chcę coś napisać, bo jedną ręką straszne rzeczy mi wychodzą, żeby nie napisać "żeczy". A to dlatego, że bardzo się staram żeby te cholerne kropki i kreski były. A paluszki mam króciutkie. I wcale nie jest mi łatwo nacisnąć równocześnie "alt" i "z".Małgorzata pisze:Udam, że tego nie widzę...
Albo zwyczajnie głupi jestem.
- Alfi
- Inkluzja Ultymatywna
- Posty: 20026
- Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29
A czy ktoś jeszcze poza Dukajem pisze coś takiego?Odys pisze:Przy krótkim tekscie taki zabieg to owszem, ale taki "Lód" to już inna rzecz. Napisz coś takiego drugi raz.Alfi pisze:Zawsze można napisać od nowa i zmienić tytuł. Niektóre realia też.
Od czytania po pięćdziesiąt razy najlepszy nawet tekst staje się nudny. Najlepiej jest czytać własne teksty wtedy, kiedy poleżakują wystarczająco długo, by dla samego autora stały się czymś na nowo odkrywanym.Laris pisze:Ja tam czytam swoje teksty tak długo, aż zaczną się dla mnie robić ciekawe. Oczywiście nie robią się ciekawe od samego tylko czytania po pięćdziesiąt razy, czytanie oznacza również wyłapywanie błędów i tak dalej.
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.
Hadapi dengan senyuman.
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
Nieważne. Jak znam Autorów, to pewnie gdyby mieli napisać jakiś utwór po raz drugi, zawsze twierdzą, że wyszedłby im lepszy. I pewnie mają rację... :)))Alfi pisze:A czy ktoś jeszcze poza Dukajem pisze coś takiego?Odys pisze:Przy krótkim tekscie taki zabieg to owszem, ale taki "Lód" to już inna rzecz. Napisz coś takiego drugi raz.Alfi pisze:Zawsze można napisać od nowa i zmienić tytuł. Niektóre realia też.
So many wankers - so little time...