Adnotacje i folie

czyli odpowiednie miejsce dla bibliotekarzy, bibliofilów, moli książkowych i wszystkich tych nieżyciowych czytaczy

Moderator: RedAktorzy

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Hitokiri
Nexus 6
Posty: 3318
Rejestracja: ndz, 16 kwie 2006 15:59
Płeć: Kobieta

Post autor: Hitokiri »

A to jakiś specjalny format musi być?

Btw. ciekawa jestem miny mojej polonistki w liceum, gdyby klasa przy omawianiu lektury wszystkie cytaty brała z komórki. :P Ona - ta polonistka - taka trochę staroświecka była :)
"Ale my nie będziemy teraz rozstrzygać, kto pracuje w burdelu, a kto na budowie"
"Ania, warzywa cię szukały!"

Wzrúsz Wirusa! Podarúj mú "ú" z kreską!

Awatar użytkownika
Riv
ZasłuRZony KoMendator
Posty: 1095
Rejestracja: śr, 12 kwie 2006 15:09
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Riv »

Cóż, pewnie byłaby zachwycona tak doskonałą pamięcią i znajomością lektur u młodych ludzi... ;)
MSPANC

- Od dawna czekasz?
- OD ZAWSZE.

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

Hito pisze:A to jakiś specjalny format musi być?
Ależ skąd. Wszystkie tradycyjne formaty się nadają, na ile się orientuję.
Riv pisze:Cóż, pewnie byłaby zachwycona tak doskonałą pamięcią i znajomością lektur u młodych ludzi... ;)

E, tam. Nie wiesz, że teraz nie można wyciągać komórek na lekcjach? :P
Nauczycielka postawiłaby pały, jak nic.
So many wankers - so little time...

Odys

Post autor: Odys »

Harna pisze:Ale jak chcesz z tego sweterka korzystać, czyli w nim chodzić - kupujesz go, nie masz innego wyjścia. A w przypadku książki, jak się okazuje, takie wyjście jest. Można "skonsumować" na miejscu :-)
Dokładnie dlatego foliowanie ma sens.
Małgorzata pisze:Odetnij dostęp, a przekonasz się, jak szybko zachowania nabywcze (lub potencjalnie nabywcze, jak to zapewne ma miejsce w przypadku "czytaczy") zmienią się w zachowania pirackie.
Te potencjalnie nabywcze zachowania to jest jeden wielki znak zapytania.
Ebola pisze:No właśnie, co wydawcy mogą zrobić? ...
Dziękuję za odpowiedz. Tak myślałem. :)
Orson pisze:Swoją drogą, wątpię, by ilość przeczytanych książek wzrosła wraz z obniżeniem ich cen.
Dobrze powiedziane - dla fotelowych czytaczy cena książki nie gra roli, czytają tyle na ile pozwala czas. Dla kupujących klientów to wielka różnica. Jeżeli czyjś budżet na książki pozwala na zakup 3 miesięcznie, a nagle ceny spadną do 2 złotych za książkę, to sobie może pozwolić na 30. Dajmy na to kupi 20.
Albiorix pisze:Dla każdego produktu, przy każdej cenie, znajdą się ludzie którzy chcieliby więcej niż ich stać.
Prawem klienta jest walczyć o to by mógł sobie na dany produkt pozwolić. Oczywiście płacącego klienta, bo niepłacący się ze wszystkich śmieje.
Małgorzata pisze:I choć np. u żabojadów książki są droższe, to za przeciętną pensję, po odjęciu przeciętnych wydatków stałych, przeciętny żabojad może sobie kupić dużo więcej książek niż przeciętny Polak, choć książki są droższe walutowo u żabojadów niż u nas**.
Dokładnie.
Małgorzata pisze:Wydaje mi się, że zawartość książek budzi coraz mniej emocji u odbiorców => książka przegrywa w rankingu emocjonalnym.
Książka wymaga czasu i pewnego wysiłku umysłowego, a teraz każdy zbyt zmęczony i zabiegany by się jeszcze męczyć jak się ma odprężać. A do filmu wystarczy oczy otworzyć.
Navajero pisze:Właśnie się dowiedziałem, że pewna książka - pod wieloma względami pardonnez-moi - rzadka kupa cudnej konsystencji*, sprzedała się w kilkunastu tys. egzemplarzy, mimo, że autor był kompletnie nieznany. Z powodu marketingu właśnie. Dlatego w rankingu powodów "dlaczego książki słabo się sprzedają", akurat macanie niezafoliowanych czy ich ceny, postawiłbym przy końcu wyliczanki.
Celny argument. Przy dobrej reklamie nikomu już folia nie przeszkadza. Książek jest tak dużo, że już nikt nie wie, która dobra a która nie. A wszystkich nikt nie kupi i nie przeczyta.
Orson pisze:Nikt mi nie wmówi, że nie czyta, bo go nie stać. Nie czyta, bo woli TV, pierdzieć w stołek, albo iść na browara z kumplami. Ot, co!
Prawda, ale gbyby miał kasiory jak diabeł gwozdzi to by kupił także wór książek, dlaczego nie? A tak browarek i pusta kieszeń.
Orson pisze:Nie, żebym miał coś do foli, ale człowiek chce przejrzeć, poczytać 3 strony z początku, 4 ze środka, pomacać i ocenić, czy kupi, czy weźmie inną, czy w ogóle da sobie spokój.
Ten sentyment rozumiem. Wygląda, że wszyscy tak chyba mają.
Małgorzata pisze:Niemniej, na wartość postrzeganą produktu marketing nie ma wpływu aż tak wielkiego. A ta wartość w przypadku książki nie jest uznawana za wysoką. I na to nie ma marketing żadnego wpływu, że jakość oferowanych przez Autorów opowieści nie satysfakcjonuje odbiorców. :P
Pisarze, co Wy na to? :| Co Wy tu wciskacie?
Małgorzata pisze:Albo raczej - że satysfakcjonuje znacznie mniej niż nowe rozrywki.
Wszystko się przeje, nawet to nowe.

Awatar użytkownika
nimfa bagienna
Demon szybkości
Posty: 5779
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:40
Płeć: Nie znam

Post autor: nimfa bagienna »

Odys pisze:Książka wymaga czasu i pewnego wysiłku umysłowego, a teraz każdy zbyt zmęczony i zabiegany by się jeszcze męczyć jak się ma odprężać. A do filmu wystarczy oczy otworzyć.
Byłabym wdzięczna, gdybyś przestał generalizować i wypowiadał się wyłącznie w swoim imieniu.
Tłumaczenie niechlujstwa językowego dysleksją jest jak szpanowanie małym fiutkiem.

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

Odys pisze:
ja pisze:Albo raczej - że satysfakcjonuje znacznie mniej niż nowe rozrywki.
Wszystko się przeje, nawet to nowe.
I w tzn. międzyczasie powstają nowe rozrywki. Naprawdę Ci się wydaje, że jak filmy odejdą w niebyt, to populacja rzuci się do czytania? Już raczej zaczną grać w Necie.
Odys pisze:
ja pisze:Odetnij dostęp, a przekonasz się, jak szybko zachowania nabywcze (lub potencjalnie nabywcze, jak to zapewne ma miejsce w przypadku "czytaczy") zmienią się w zachowania pirackie.
Te potencjalnie nabywcze zachowania to jest jeden wielki znak zapytania.
Dlatego m.in. badania rynku mają się tak dobrze. I co z tego, że znak zapytania? Będziesz udawał, że nie istnieją, bo nie są zbadane? Będziesz je pomijał, bo nie masz danych?
Działania na rynku opierają się na tych potencjalnych mniej lub bardziej zachowaniach nabywczych.
Zresztą, nie trzeba specjalnych badań: w każdym targecie po odcięciu dostępu pojawi się odsetek niezadowolonych aktywnych i nieaktywnych (aktywni będą szukali dostępu innymi drogami, nieaktywni poczekają, aż sposób zostanie znaleziony i pójdą za aktywnymi). To grupa, którą producent traci na każdej zmianie - zawsze. Pytanie tylko: czy może sobie na to pozwolić?
Z foliowaniem książek będzie tak samo: nie wiadomo, jaki procent targetu odpadnie po zafoliowaniu książek, ale że odpadnie - to pewne. I pytanie: czy księgarze mogą sobie na tę stratę pozwolić?
Jak dotąd foliowanie jest rzadkością, a na fotelu w Empiku można nie tylko czytać, ale i kawy się napić. Ciekawe, o czym to świadczy...
So many wankers - so little time...

Odys

Post autor: Odys »

nimfa bagienna pisze:Byłabym wdzięczna, gdybyś przestał generalizować i wypowiadał się wyłącznie w swoim imieniu.
Masz rację, ani to śmieszne ani mądre. Wystarczy tych głupot.
Małgorzata pisze:I w tzn. międzyczasie powstają nowe rozrywki. Naprawdę Ci się wydaje, że jak filmy odejdą w niebyt, to populacja rzuci się do czytania? Już raczej zaczną grać w Necie.
Zgadzam się, odwrotu już raczej nie ma. Dziękuję za ciekawą dyskusję i pozdrawiam.

ODPOWIEDZ