ZWT 2 - Tonąc w srebrzystej sadzawce lustra...

Moderator: RedAktorzy

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Bebe
Avalokiteśvara
Posty: 4592
Rejestracja: sob, 25 lut 2006 13:00

ZWT 2 - Tonąc w srebrzystej sadzawce lustra...

Post autor: Bebe »

Drodzy warsztatowicze i kibice!

Oto są - świeżutkie teksty, które wpłynęły na ZWT 2.

Przypomnijmy sobie najważniejsze ograniczenia:
I. Temat: Tonąc w srebrzystej sadzawce lustra...
II. limit: 1500 znaków
III. ograniczenie formalne: narracja w II osobie liczby pojedynczej.


Lista nadesłanych tekstów:

1. lernakow
2. Agaker
3. rubens
4. Lorelay
5. tess
6. e Eridani
7. Kruger
8. PP
9. Agarwaen
10. terebka
11. Bakalarz
12. Taumaturg - jako jedyny trafia pod kreskę za niedopełnienie wymogu WT2 - brak narracji w II osobie.
13. thoro
14. Geebril
15. michiru
16. BlackHeart
17. Marcin Robert
18. Enigma
19. Niliann
20. Radioaktywny
21. Ivireanu
22. Melchior
23. shimazu
24. Urlean
25. neularger
26. Albiorix
27. Wyklęty
28. BMW
29. Buka
30. No-qanek
31. Nocny śpiewak
32. baba_jAGA
33. Sengir
Z życia chomika niewiele wynika, życie chomika jest krótkie
Wciąż mu ponura matka natura miesza trociny ze smutkiem
Ale są chwile, że drobiazg byle umacnia wartość chomika
Wtedy zwierzyna łapki napina i krzyczy ze swego słoika

Awatar użytkownika
Bebe
Avalokiteśvara
Posty: 4592
Rejestracja: sob, 25 lut 2006 13:00

Post autor: Bebe »

1. lernakow - Tonąc w srebrzystej sadzawce lustra…

Stoisz nad jeziorem i patrzysz na nieskalaną taflę wody. Niczym lustro odbija gwiazdy z bezchmurnego nieba. Wokół panuje przejmująca cisza – jest noc, zwierzęta śpią, najlżejszy nawet wiatr nie porusza koronami drzew. Zastanawiasz się, czy sir Bedivere nie skłamał, opisując Jezioro. Może jego ostatnim zadaniem było nie tylko zwrócenie Ekskalibura, ale i zmylenie tych, którzy mieliby go szukać? Poprawiasz kamizelkę wypornościową i zakładasz maskę. Sprzęt to jedyne, co zabierasz, wkraczając do legendy.
Ostrożnie zanurzasz się, burząc gładkość jeziora. Nurkujesz nocą, bez latarki, bo miecz światła powinien blaskiem zdradzić swoje położenie. Płyniesz lekko – nie ma wodorostów, pod wodą panuje spokój jeszcze większy niż na powierzchni.
Nagle po lewej, na krawędzi pola widzenia, pojawia się jasna plama. Skręcasz i dostrzegasz w oddali świetlistą postać odzianą w biały złotogłów. Uświadamiasz sobie, że raczej wiesz to, niż widzisz. Postać płynie ku powierzchni, więc i ty zaczynasz się wynurzać. Podnosisz głowę. Z góry twoje własne odbicie płynie ci na spotkanie. Dziwne, przecież woda odbija światło tylko z jednej strony. Zaskoczony uderzasz o gładką powierzchnię. Lód! Skąd lód? – jest wiosna, jest ciepło. Macasz gładź rękami, próbujesz przebić nożem – na próżno. Rozglądasz się gorączkowo. Jasna postać zniknęła. Jak okiem sięgnąć widać tylko nieskazitelną taflę lustrzanego więzienia.
Powietrza w butli wystarczy ci jeszcze na godzinę. Czym jest godzina na rozmyślanie o wieczności?

*************************************************************

2. Agaker - Wyjazd nad jezioro

Patrzysz na mnie wzrokiem, któremu nikt nie potrafiłby odmówić.
Mija niecała godzina i siedzimy już wszyscy w starym mercedesie tłukąc się po dziurawej drodze.
Siedzisz spokojnie w niebiesko-szarym foteliku, ale gdy samochód zjeżdża z głównej drogi i za szybą widzisz znajomy las, ożywiasz się nagle.
- Jedziemy nad jezioro! Nad jezioro!- krzyczysz z przejęciem, jak dziecko które dostaje wymarzoną zabawkę.
Gdy zatrzymujemy się, wysiadasz pierwszy i niemal biegniesz w kierunku piaszczystej plaży.
Rozkładamy koc na delikatnym zboczu i wyjmujemy karty, by zagrać. Siedzisz z nimi przez chwilę przypatrując się wzorkom wymalowanym na talii. Pytasz czy możesz wejść do wody, ale ja tego nie słyszę. Harold opowiada właśnie wyborny dowcip. Uznajesz, że i tak nie mielibyśmy nic przeciwko i wchodzisz na błyszczący w słońcu biały pomost. Schodzisz ostrożnie po szczeblach drabinki, czujesz jak chłodna woda zalewa cię po szyję. Jak coś śliskiego chwyta cię za kostkę i ciągnie.
Z oddali dobiega niewyraźny krzyk.
Biegnę, ale już mnie nie widzisz. Wzrok przesłania ci srebrzysta zasłona.
Znowu krzyk. Tym razem donośniejszy. I zaraz po nim- cisza.
Mała fala, wzniesiona podmuchem wiatru, zalewa ślady stóp odciśniętych na piasku.

*************************************************************


3. rubens - CZERWONA KURTYNA

Otwierasz oczy i widzisz czerwień srebrzącą się w świetle jarzeniówek. Zastanawiasz się, czy mógłbyś zobaczyć w niej swoje odbicie. Potem jednak myśli zaprząta Ci rzecz zgoła inna, opleciona grozą. Skąd na podłodze plama krwi – zapytujesz na głos, a raczej próbujesz zapytać. I już wiesz, już czujesz, że to Twoje gardło wydało ten dziwny, rzężący dźwięk. Rozglądasz się w panice, łapiąc równocześnie za głęboko rozharataną szyję. Widzisz na podłodze zakrwawiony nóż, znajomy nóż, i już pamiętasz – głos, który mówił, że nie masz wyjścia, publiczną toaletę na Centralnym i kafelki, na które upadłeś targany bólem. Teraz jednak widzisz to inaczej, jakby z zewnątrz. Słyszysz tamten głos i rozumiesz, że jest Twój, ale jakby nie Twój. Czy to Ty, czy nie – zastanawiasz się, próbując ostatkiem sił wstać z podłogi. Wolna ręka ślizga się jednak po przyozdobionej czerwienią posadzce i upadasz. I wtedy, w przeciągu tych kilku milisekund, zauważasz Go po drugiej stronie czerwonego lustra. Powinien robić dokładnie to, co Ty – powinien upadać. On jednak stoi tam, dumnie wyprostowany, i uśmiecha się szyderczo, bo to nie jego, a swoje życie zmarnowałeś. Kiedy uderzasz w kałużę krwi, obraz nieco się rozprasza, podnosząc jednak głowę, widzisz, jak zapala papierosa i zaciąga się głęboko. Marlboro, tak bardzo je lubisz. To Ty – tak Ci się wydaje, jednak wtedy obraz zaczyna powoli gasnąć, czas zwalnia, a Ty – zasypiasz. Padasz martwy na posadzkę, a On wychodzi, skąpany w czerwieni. To nie byłeś Ty.

*************************************************************


4. Lorelay - Po tamtej stronie lustra

Spójrz. Pada deszcz. Ciężkie krople wystukują na parapecie rytm bicia twojego serca. Mojego serca. Naszego. Wtedy też padało. Pamiętasz? Tamtego dnia, kiedy stałyśmy się jednym. Ty i ja. Ty – oryginał, prawdziwa i zdawałoby się – jedyna. Ja – twoje karykaturalne odbicie w krzywym zwierciadle, twoja prywatna druga strona lustra, moja mała Alicjo. Tak właśnie mówiłaś. "Jestem twoją Alicją, a ty moją drugą stroną zwierciadła".
Wpatrywałaś się wtedy we mnie tym swoim mętnym wzrokiem. Zupełnie jakbyś wiedziała, że dopiero jako idealnie zintegrowana całość możemy stać się tym, kim jesteś teraz... jesteśmy. Dopiero wtedy naprawdę poczułaś, że istniejesz, prawda? Wtedy, gdy przestałam udawać, że jestem tylko odbiciem i spojrzałam na ciebie z drugiej strony ram własnymi oczyma.
Bałaś się. Byłaś przerażona. Aż do chwili, kiedy utonęłaś w srebrzystej sadzawce lustra. Z brzękiem tłuczonego szkła wszystko się zmieniło. Twój strach odszedł, tłumiony śpiewem krwi w twoich uszach. Pamiętasz? Ja pamiętam. Nie umiałabym zapomnieć słodko-metalicznego smaku na moich wargach.
Na pewno pamiętasz. Nie mogłabyś zapomnieć, skoro ja nie zapomniałam. Ja? Ty? To tylko słowa. Nie ma już przecież mnie i nie ma ciebie. Jesteśmy tylko my. A niebawem... Niebawem będzie nas więcej.
Tak, wtedy też padał deszcz. Zupełnie jak dziś. Może zaraz ktoś spojrzy w lustro i zrozumie. Jesteś głodna, prawda? Ty też wiesz, że jest nas wciąż zbyt mało. By móc trwać, potrzebujemy więcej... więcej nas.

*************************************************************


5. tess - Woland

Znalazłeś mnie. Jak mogłam oczekiwać, że ci się to nie uda? Stoisz teraz na wprost mnie, z nieodgadnionym wyrazem twarzy, a ja próbuję wyczytać coś z twoich oczu. Niemal nie zwracam uwagi na nóż, który trzymasz – jakby od niechcenia.
Chyba się uśmiechnąłeś. Patrzysz na mnie, jakbyś miał za chwilę mrugnąć zachęcająco… ale tego nie robisz. Za to po dłuższej chwili leniwie unosisz nóż, przyglądasz się mu, jakbyś dopiero go zobaczył. Srebrny blask odbija się w twoich oczach, wykrzywia je.
Obojętnie patrzysz, jak nogi się pode mną uginają. Wiesz, co czuję, wiesz, że właśnie tonę w twoim spojrzeniu. Twoje oczy wciąż są niezwykłe. Były takie, gdy patrzyłam na ciebie ostatnio.
Kiedyś śmiałeś się z tego, że mają różne kolory. Później doceniłeś to. Ich barwę wziąłeś za znak wyryty wprost na twojej duszy. I byłeś z nich dumny, tak jak z pewnością dumny jesteś w tej chwili. W twoim lewym oku wciąż płonie szaleństwo, podsycając jego zieloną barwę. Czarne jest puste – jak otchłań, w którą nikt nie chce wpaść.
Czy wiesz, jak złowrogo odbija się w nim ostrze noża? Już się nie uśmiechasz, wykrzywiasz twarz w dziwnym grymasie. Każdy twój napięty nerw mówi mi, że już to osiągnąłeś. Dotarłeś do celu, którego szukałeś tak długo. Połączyłeś się z Nim.
Ceniłeś mnie kiedyś, ponieważ wiedziałeś, że wierzę, że nie widzę twojego szaleństwa. Teraz nie wybaczysz mi ucieczki, zwątpienia. A jednak postanowiłeś mi to pokazać – srebrny blask odbity w głębokim zwierciadle duszy. Jego duszy. Twojej.

*************************************************************


6. e Eridani - Przed balem

Poprawiasz śnieżnobiałe koronki przy gorsie. Dotykanie ich musi być przyjemne. Obracasz się dookoła własnej osi, a szeroka spódnica owija ci się miękko wokół nóg. Patrzysz wyczekująco.
- Lustereczko powiedz przecie, no, jak wyglądam?
Na zadowoloną z siebie. Na jakim to balu dzisiaj zatańczysz? Kto będzie ci kłamał słodko? Opowiedz swoje małe tajemnice. Nie znajdziesz lepszego słuchacza.
- Lustereczko! - w twoim głosie pojawia się rozkazująca nuta. Jakbyś mogła mi coś nakazać, samolubne dziecko. Gdyby nie straszna nuda, srebrna pustka mojego więzienia, wcale byś mnie nie widywała. Znamy się krótko. Jesteś nawet zabawna.
Kiedy pojawiam się tuż za twoim odbiciem, rzucasz szybkie spojrzenie przez ramię. Wciąż to robisz!
- No jak?
Powiedziałbym - nie usłyszysz. Zobaczysz tylko, że poruszam ustami. Twoja piękna, niema ryba. Sługa uniżony gestów i min. Oczekujesz uśmiechu, westchnienia. Chcesz, żebym uniósł oczy do góry, rękę na sercu położył? Nie wiesz, wkrótce minie dwieście lat. Że też to liczę.
Coś się we mnie łamie, krzywię usta, wykrzywiam okropnie. Co wyczytałaś z tego grymasu? Zmienia ci się twarz i, nie wierzę, z całej siły uderzasz śmieszną piąstką w środek zwierciadła! Lustro pęka, odłamki sypią się na podłogę. Tonę w srebrzystej toni, tonę, a srebro zalewa mi oczy…
Ciepło. Pachnie pudrem i słodkimi perfumami. Srebrny kurz sypie się z ubrania na kamienną posadzkę. Lustro jest znów całe. W lustrze - ty. Dlaczego płaczesz?
- Wyglądasz prześlicznie.

*************************************************************


7. Kruger - Utoniesz, gdy odwrócisz wzrok

Nie masz szans, pani doktor. Nie możesz oderwać od niej spojrzenia, a nawet gdybyś mogła, nie umiałabyś jej wyłączyć. Masz broń, ale nie wiesz jak ją zniszczyć. Zresztą, jesteś tylko wsparciem medycznym Bravo. I nie masz już kogo leczyć. Obmacałaś ich wszystkich, zbadałaś po omacku nie przestając patrzyć w jej lustrzane oczy. Dwa niezwykłe obiektywy ukryte za małymi, weneckimi lustrami. Umieszczone poziomo w plątaninie przewodów imitujących twarz. Ona widzi wszystko, ty widzisz tylko siebie. W jej oczach.
– Pomocy!
Nie krzycz… Przecież wiesz, że jesteś ostatnia, pani doktor. Nie sądziłaś, że to będzie aż tak trudna misja, prawda? Owszem, w odciętej bazie niepodzielną władzę sprawuje jej system ochronny, elektroniczna sieć z wszczepionym symbiontem – ludzkim mózgiem. Ale to w końcu był tylko umysł kobiety. Może trochę nieprzewidywalnej, trochę kokieteryjnej i trochę ciekawskiej, ale tylko kobiety. Nie takiej jak ty. Bułka z masłem, nieprawdaż? Tylko, że to ona rozsmarowała was, jak masło po bułce. Wystarczyło wejść tutaj, do jej centrali sterującej i już było po Bravo. Żyjesz tylko ty, pani doktor, żyjesz, bo ona jest ciekawa. Ciekawa tego, jak długo zdołasz patrzyć jej w oczy.
– Bravo trzy do Alfy. Proszę o pomoc!
Brawo! Mądra dziewczynka, uruchomiłaś radio. Tylko… czy przyślą drugą grupę? Ona została już ostrzeżona. Obudziliście ją, będzie już na nich czekać w każdej śluzie.
Nie waż się odrywać oczu od tych małych lusterek. Patrz! Póki w jej oczach widzisz siebie, żyjesz.

*************************************************************


8. PP - Lustro

Lustro jest owalne o srebrnej ramie zdobionej kwiatami z bursztynów. I jest tylko ono. I twoje odbicie na krystalicznej tafli. Jeśli zechcesz zamknąć oczy, zobaczysz… Jednak jeszcze nie teraz. Teraz jest czas abyś przyswajał i pamiętał. Pozwól pójść razem ze mną, a zobaczysz prawdę po drugiej stronie dziwnego lustra. Poczuj bicie własnego serca, spraw abyś oddychał świadomie. Wdech, wydech. Powoli, spokojnie. Wdech – wydech. Wdech – wydech, który przynosi marzenia. Odłóż to wszystko na bok i przejdź dalej. Nie myśl o najmilszej chwili, która Cie spotkała, ani o sukcesie, który odniesiesz. Odpręż się. Łagodne ciepło otula Twoje ciało, a chłodny wietrzyk muska twarz przyjemnością. Jesteś spokojny, odprężony, myśli w głowie zwalniają leniwie. Przyjemnie. Dotyk lustra jest zimny, lodowaty, orzeźwiający. Kładąc dłoń na kryształowej tafli, czujesz wilgoć i lekkie falowanie. Wdech – wydech. Twoje odbicie rozpływa się i jest już tylko lustro zachęcające życzliwą mgłą. Wdech – wydech. Teraz możesz dotknąć tego co jest po drugiej stronie. Jeśli tylko zechcesz zobaczysz to, czego pragniesz. Może będzie to rzeka wylewająca się z lustra i płynąca prosto przez ciebie. Wyobraź sobie cokolwiek, co tylko chcesz. Wdech – wydech.

A teraz gdy skończysz czytać, pragnę, jeśli tylko i ty tego chcesz, abyś zamknął oczy i spojrzał w lustro, w swoje odbicie. Abyś zobaczył w nim wspaniałego i dobrego człowieka. Wdech – wydech. Wdech – wydech. Jesteś tam?

*************************************************************


9. Agarwaen - Jutro

Spoglądasz na mnie wprost z tafli lustra, oczyma, które tak dobrze znam, moimi. Nie tak to raczej miało wyglądać. Chyba jesteś zawiedziony, jak ja. Teraz zastanawiam się, czy pierwsza para też była. Milczymy oboje.

Staram zatopić się w tym spojrzeniu, by odnaleźć Cię z drugiej strony, Ty wciąż patrzysz w ten sposób, nie zwracając najmniejszej uwagi na mój wysiłek. To stare zwierciadło miało stać się przepustką, być ostatecznym rozrachunkiem. Oszukano mnie. Płyną łzy, wściekłości i rozpaczy. Źle Cię przez nie widzę, ale chyba ulitowałeś się nade mną, ronisz parę łez. Może więc prawdą jest, żeś litościwy ? Miałeś być doskonały, a jesteś...

Dotykasz mojej dłoni, nie możemy ich spleść. Opierasz głowę na mej głowie, po dłuższej chwili robię się spokojniejszy, Ty również. Spoglądasz mi w oczy, znowu, lecz teraz mają inny wyraz, znajduje w nich ukojenie, widać mój koniec taki właśnie miał być. Wciąż tam jesteś, chyba zawsze byłeś gdzieś nieopodal. Poruszasz ustami, wymawiam z Tobą słowa, które przywołujesz z pamięci. Uczyńmy go na obraz nasz, podobnego do nas. Twoja dłoń splata się z moją, Twoje ramię jest mi oparciem, teraz wszystko wygląda na takie proste. Pomagasz mi przejść na drugą stronę, do Ciebie. To co pozostało, jest już nie ważne. Prowadzisz mnie w nowe jutro, Panie.

*************************************************************


10. terebka - Odbicie

Twoja mroczna postać odbija się w kałuży, w której spoczywa moja głowa. Stoisz w tłumie otaczających mnie gapiów. Blask bliskiego pełni księżyca sprawia, że twe oczy lśnią niczym dwie srebrne monety.
Ktoś dotyka mojej szyi, mówi coś smutnym głosem i zamyka mi powieki. Dostrzegasz jego zdumienie, kiedy otwieram je z powrotem? Ty widzisz i rozumiesz wszystko. Przecież dla niego, dla nich wszystkich, stojących wokół, jestem już martwy. Nieszczęśnik, którego na przejściu ulicznym potrącił rozpędzony autobus, nie należy już do świata żywych. Nie powinien reagować, jakby wciąż był jego częścią. Nie ma prawa do zwykłych, ludzkich reakcji. Jednak ty znasz prawdę. Bo właśnie ty stoisz na końcu drogi każdego śmiertelnika i jako jedyna posiadłaś prawo do zamknięcia mu powiek po raz ostatni.
Twoja postać, odbijająca się w mętnej wodzie, posrebrzona blaskiem księżyca, staje się coraz wyraźniejsza. Zbliżasz się. A więc już za chwilę poczuję dotyk zimnych jak bryła lodu palców. Zamkniesz ten rozdział mojego istnienia, jednocześnie otwierając nowy, zupełnie inny.
Widzę jak się nade mną pochylasz. Uśmiech wykrzywia twoje kościste oblicze. A może to tylko resztki mojej uśmierconej zbyt gwałtownie wyobraźni? Nie przejmuję się tym. Zamykasz mi powieki, po czym popychasz lekko. Zapadam się. Tonę w kałuży srebrnej, zabarwionej krwią wody. Mimo to nadal cię czuję całym sobą. Niemalże widzę jak machasz mi na pożegnanie. A może tylko wskazujesz drogę? Wkraczam na nią bez lęku.

*************************************************************


11. Bakalarz - Z powrotem

Spełniłeś marzenia, a teraz chcesz wracać, człowieku? Z TAMTEJ strony lustra?!
Idziesz tak bardzo pewny siebie, że aż zapominasz o tym, żeby wziąć oddech. „Wszystko będzie dobrze” – powtarzasz, żeby tylko nie zapomnieć. Myślisz, że robisz jeden mały krok, który jest wielkim krokiem ludzkości. Przekraczasz szklaną furtkę w naiwnym dążeniu do tego, co już było, a co nazywasz realnością. Światełko chromej nadziei w gargantuicznym korytarzu, źródełko rodzinnego szczęścia. Idziesz naprzód. Choć zaczyna brakować powietrza, przesz z uporem szaleńca, bo gdzieś tam jest twoja codzienność. Obserwuję cię i jest mi żal, że muszę ci szeptać w ucho twoją własną historię najnowszą.
Lustro weneckie. Instynktownie zatrzymujesz się, z nosem przyciśniętym do tafli, przez którą możesz oglądać dawne życie, które sam sobie ukradłeś. Spełniłeś marzenie i wracasz, żeby się wszystkim pochwalić? Rzeczywistość lustra rozciąga się, ale nie nazywaj tego magią, proszę. Znasz to uczucie, gdy kurczą ci się trzewia, a zalegające w płucach powietrze domaga się ujścia na zewnątrz? Znasz, a jakże. Dusisz się otoczony srebrzystością. Przecież to tylko jedna, króciutka chwila. Siniejesz na twarzy, oczy wychodzą ci z orbit. Pomyśl, że lustro to tylko sadzawka. Toniesz w niej. To przejściowe.
Może zdążysz wypłynąć na powierzchnię.
Tumany myśli w twojej głowie. Pytania i brak prostych odpowiedzi.
Dałeś radę wrócić, wspaniale.
Dawne życie, dawne problemy, tłum i wrzask gawiedzi. Smutne to wszystko, prawda?

*************************************************************


13. thoro - A przy jeziorze Śmierć

Otworzyłeś oczy.
Księżyc odbity na powierzchni jeziora delikatnie rozświetlał całą okolicę, a ciemna, niemal czarna woda leniwie obmywała podeszwy twych butów. Rozejrzałeś się po okolicy, lecz gdy wokół siebie ujrzałeś tylko zwarty mur drzew, z rozczarowaniem wpatrzyłeś się w jezioro, w fale, uderzające o brzeg z cichym pluskiem… Tak, jezioro ŻYŁO, choć noc – magiczna noc – była w pełni.
Pełnia. Niedobry czas.
Wydarzenia minionej godziny wracały do ciebie jak przez mgłę. Spacer w lesie… myśli, których wolałbyś nie wypowiadać na głos… rozpacz i ból… impuls, szalony bieg przez labirynt drzew… i znalazłeś się tutaj. Przed jeziorem. Chcąc wreszcie skończyć ze swym żałosnym życiem.
Postąpiłeś kilka kroków do przodu. Niepewnie. Ze strachem. A potwory, jak to zwykle potwory, bezbłędnie wyczuły ów strach.
Jeszcze nim woda sięgnęła ci kolan, poczułeś stalowy uścisk na kostce i silne, nagłe szarpnięcie. Straciłeś równowagę, upadając, uderzyłeś plecami o dno i uświadomiłeś sobie, że twe usta i nos wypełnia ohydnie gęsta ciecz. Szedłeś na dno, ciągnięty głębiej i głębiej.
Ostatkiem sił spojrzałeś w dół.
Za nogę trzymała cię upiorna, zielonoskóra kobieta o włosach niczym wodorosty. Kiedy topielec błysnął ostrymi jak brzytwa zębami, odwróciłeś głowę, zauważyłeś, że obok czyhają kolejne monstra…
Nie chcę umierać – pomyślałeś. Nie tak…
Ból. Krew wymieszana z wodą.
Zamknąłeś oczy.
A ja wyciągnęłam dłoń i zabrałam cię do siebie. Jak wielu innych miliony razy wcześniej.

*************************************************************


14. Geebril - Na prośbę Jaśnie Wielmożnej Księżny Elżbiety

Weź, Pani, w noc pełnego Miesiąca zwierciadło zakryte szkarłatną materią i wynieś je poza mury wszelkie, by ponad nim jeno niebieskie sklepienie było. Nadto weź, Pani, pięć świec i po dwie ustaw z każdej ze stron zwierciadła, a jedną za nim. Kiedy na ostatniej z nich rozgorzeje płomień, a Miesiąc niechybnie u szczytu swej wędrówki będzie, odrzuć materiał. Jeno ostrożnie! Nie zapomnij wcześniej, nim spojrzysz, przeżegnać się, by zmory i duchy podstępne lustrzane nie miały do Ciebie przystępu. I jeśli wszystko, Pani, wykonasz, jako tu opisałam, obaczysz siebie prawie w proch obróconą, a obrzydzenie i trwoga Cię zemdlą. Znak to, że czary udane.
By okrutny czas odwrócić, oto recepturę spisuję. Od dnia Wiosennego Zrównania niewinną ręką zbierana rosa niech Ci, Pani, twarz i ciało obmywa. A gdyby co innego miało dostać się do Twej kąpieli w tym czasie, cały obrządek na marne pójdzie i następnego roku czekać trza będzie. Takoż samo zbierane od dnia Letniego Przesilenia płatki słońca, od dnia Jesiennego Zrównania krople deszczu, a od dnia Zimowego Przesilenia puch śnieżny, Pani, stosuj. A gdyby co innego miało dostać się do Twej kąpieli w tym czasie, cały obrządek na marne pójdzie. I rok Ci, Pani, minie od zajrzenia w zwierciadło i powtórnie zajrzeć w nie będziesz musiała – ino zasad przestrzegaj! Jeśli w lustrze obaczysz siebie młodą, znaczy receptura udana. Jeśli znów w proch obróconą, znaczy, że silniejszy czar potrzebny i w samej niewinności kąpać się będziesz musiała.
Oddana Ci,
A.

*************************************************************


15. michiru - Brodacz

Gdy szła na przystanek autobusowy, ty już tam byłeś. Początkowo tylko stałeś i patrzyłeś, później zacząłeś mówić "dzień dobry". Odpowiadała ci, bo nie potrafiła znaleźć racjonalnego powodu, dla którego miałaby być nieuprzejma.
Z czasem, "dzień dobry" zamieniło się w uśmiechy i pogaduszki na przystanku. Mówiłeś głównie ty. Ona, uśmiechając się uprzejmie, kiwała głową i miała nadzieję, że się odczepisz.

Niedługo potem przeszliście na ty – nie protestowała z powodu braku sensownych argumentów, chociaż intuicja biła na alarm.
Początkowo nie traktowała tego wszystkiego poważnie. Miłość, której rzekomo była obiektem, budziła raczej rozbawienie niż niepokój. Pisałeś wiersze, wysyłałeś kwiaty i byłeś wszędzie tam, gdzie ona, nieustannie gotów do zapewnień o swym uczuciu. Byłeś przy tym na tyle ujmujący, że nie potrafiła powiedzieć po prostu: daj mi spokój.
Później było tylko gorzej.

Zupełnie nie dostrzegałeś strachu na jej twarzy, gdy wracając do domu wpadła na ciebie w skąpo oświetlonej, wąskiej uliczce. Myślałeś tylko o tym, jak bardzo ją kochasz i jak wiele chcesz jej dać.

Zatonąłeś w niej, raz po raz odbijając się w zielonej toni szeroko otwartych, przerażonych oczu.

*************************************************************


16. BlackHeart - Jeden raz

Tylko jeden raz można odwiedzić świat po drugiej stronie lustra.

Zawsze byłaś ciekawska. To oczywiste, że się skusiłaś. Lecz ciekawość to pierwszy stopień do piekła, przecież wiesz. A, przepraszam - teraz już wiesz.

Jak zapewne już się domyśliłaś, ten świat, mój świat, jest przeciwieństwem twojego. Gdzie tam miałaś kochających, inteligentnych rodziców, tu masz nienawistnych brutali. Gdzie miałaś młodość, urodę i głos niczym kryształ, tu jesteś szpetną, charczącą staruchą. Gdzie tam miałaś Boga, który wciąż nad tobą czuwał, tu masz... cóż, tu masz mnie. Same przeciwieństwa. O! Widzisz? Tam byłaś roześmiana, a tu płaczesz. Tak, jestem diabłem. Dziwi cię, że z tobą, ot tak, rozmawiam? A rozmawiałem z tobą po tamtej stronie? No, to już rozumiesz.

Słucham? Chcesz z powrotem? Ależ proszę. Chętnie popatrzę. Uważaj tylko, bo... jakby to ująć... nogi masz już nie te co kiedyś. Artretyzm, zanik mięśni... I po co było sporty uprawiać? No, dzielna dziewczynka. Jeszcze parę kroków. No? Dalej. Już blisko. Proszę, jak ładnie. I co teraz? Oj, nie wal tak w to lustro. Palce sobie połamiesz. Zdziwiona? Pytasz, jak stąd wy... Nie krzycz tak! Nie jestem głuchy. Wyjść się stąd nie da. A tak to. Jakbyś słuchała, to byś nie zadawała głupich pytań. Przecież mówiłem.

Tylko jeden raz można odwiedzić świat po drugiej stronie lustra.

Awatar użytkownika
Bebe
Avalokiteśvara
Posty: 4592
Rejestracja: sob, 25 lut 2006 13:00

Post autor: Bebe »

17. Marcin Robert - Zagwozdka

Chcesz wiedzieć, jak to jest dokonać największego wynalazku w historii i stracić szansę na Nobla? Wyobraź w takim razie sobie, że będąc jeszcze studentem wpadasz na pomysł generatora pola transformującego. Kiedy umieścisz w tym polu kwarki, albo i mniejsze cząsteczki, zaczynają one zachowywać się jak atomy rozmaitych pierwiastków. Z tych nibyatomów poskładać możesz miniaturowe modele planet, galaktyk, a nawet całych wszechświatów. Pięć lat konstruujesz prototyp generatora. Twoją pracą interesuje się Komisja Europejska, dzięki czemu otrzymujesz własne laboratorium i miliony euro na badania. W końcu osiągasz sukces. Tworzysz podwszechświat złożony z kilku galaktyk, zamkniętych w bańce na mleko. Podłączasz do niego monitor, wyglądający jak duże, posrebrzane lustro i już możesz oglądać, co zechcesz. Włączasz program śledzący, nastawiasz powiększenie, a lustro pokazuje ci jakąś zapleśniałą planetę. Odpalasz przyspieszenie i w jednej chwili powstaje na niej zaawansowana cywilizacja, pełna mrożonej pizzy, kryzysów finansowych oraz specjalistów od marketingu. Uradowany przygotowujesz prezentację dla uczonych kolegów i sponsorów. A gdy jesteś już gotów do rozpoczęcia pokazu, nagle widzisz, jak pojawia się ten sakramencki anioł! Jednym pstryknięciem palców wyłącza wszystko i każe ci zakończyć eksperymenty, bo z ich powodu mają za duże zużycie prądu w nadwszechświecie!

*************************************************************


18. Enigma - Odbicie

Twoje ciało dygocze, jak najprędzej chciało by stąd uciec. Serce błaga, próbując odciągnąć umysł, ale ten, przesiąknięty ciekawością, podąża za zgubnym wzrokiem. Widzisz postać zamkniętą w czterech drewnianych ramach. Ona również się tobie przygląda. Trwasz tak. Odurza cię piękno. Twoje oczy chłoną je chciwie, opijając się nim po brzegi. Umysł topi się zalany magicznym widokiem i tylko liny pożądania trzymają go w całości. Podniecenie obejmuje całe twoje ciało. Już nie chce uciekać, już nie może. Podchodzisz bliżej. Dostrzegasz nowe detale idealnej postaci. Nie czujesz strachu. Nic poza pragnieniem. Dzieli cię od niej kilka kroków. Chcesz być jak ona. Dopiero teraz zdajesz sobie sprawę, że stoisz przed lustrem . Wyciągasz rękę. Palce kierują się same, gdyż pragniesz jej dotknąć. Napotykasz jednak chłód tafli szkła. Nie pokonasz tej bariery. Postać uśmiecha się do ciebie. Twoje usta formują się w mimiczną odpowiedz. W sercu rodzi się pragnienie, aby zachować tę chwilę na wieki. Zaczynasz pałać radością i wtedy wszystko pryska. Postać cofa się powoli, odchodzi. Zaskoczenie przeradza się w wzbierający żal. Chcesz pójść razem z nią, ale odgradza cię szkło. Nie okazujesz tego po sobie, nie możesz. Ciągle przenikasz wzrokiem osobę przed tobą. Nie potrafisz odczytać wyrazu jej twarzy. Twoja również pozostaje bez wyrazu. Maska obojętności skrywa twe łzy pełne cierpienia. Nie chcesz trwać tu samotnie. Postać odchodzi, ale ty nie możesz, zostajesz. Nie pokonasz tej bariery.

*************************************************************


19. Niliann - Uważaj

Nie lubię cię, ale to właśnie ty mnie stwarzasz. Istnieję dzięki tobie w chwilach kiedy na mnie patrzysz.
Teraz stoisz przed lustrem, znowu z wściekłością zaciskasz zęby. Jak zwykle błahostka wyprowadziła cię z równowagi. Chaotyczne myśli pełne złości kłębią ci się w głowie; słyszę je wyraźnie.
Już tyle razy płakałaś, mówiłaś, że masz dość życia, że siebie nienawidzisz, ale... - Zabawne, zawsze było jakieś „ale”. Miałaś wątpliwości co do kwestii, powiedzmy, technicznych; bałaś się bólu. Twierdziłaś, że nie chcesz ranić rodziny i przyjaciół, dawać złego przykładu młodszej siostrze. Jaka skłonność do poświęceń, doprawdy wzruszające.
Na szczęście istnieje rozwiązanie idealnie dla wszystkich: nie musisz umierać do końca. Twoje bezużyteczne istnienie – wybacz, sama je tak określiłaś – zostanie ograniczone do krótkich chwil, kiedy przebudziwszy się odkryjesz, że nie możesz oderwać wzroku od swoich oczu, ani powstrzymać ręki układającej włosy. Nikt nie będzie rozpaczał. Przyjaciele nie zauważą, że rozmawiają z inną osobą; ucieszą się tylko, że jesteś weselsza. Twoje miejsce zajmie ktoś, kto doceni prawdziwe życie.
Poczekaj, powiem ci to wszystko głośno, tylko się zbliż.
Czyżbyś dostrzegła coś dziwnego? Mrugnięcie, którego nie miałaś prawa zobaczyć? Drżenie szklanej powierzchni? Bliżej. Jeszcze milimetr, dotknij lustra.

*************************************************************


20. Radioaktywny - Bo trzeba wiedzieć, gdzie szukać

Stajesz przed zwierciadłem, drżąc z podniecenia. Poszukiwania zajęły ci wiele lat, ale nie poszły na marne, bo oto stoisz u celu. Rozbierasz się – wykrzywione stare palce walczą z guzikami i sznurkami. Odrzucasz ubranie i spoglądasz w lustro – mierzwi cię twoja nagość. Czym prędzej wymawiasz słowa mocy i twoje odbicie znika, gdy szklaną taflę zasnuwa biała mgła. Rzucasz się w tę mgłę i zanurzasz w toń akwenu. Woda obmywa twoje ciało, pieszcząc je jak czuły dotyk kochanka i spłukując ślady starości. Włosy stają się znów miękkie, skóra się wygładza, palce wyprostowują się, piersi się napełniają, usta napływają szkarłatem, zmysły odzyskują ostrość. Wypływasz na powrót do swego świata, wyrywając się z płynnej nirwany, ale i dając ulgę płucom, które zdążyły zatęsknić za powietrzem. Magiczną formułą, inną od poprzedniej, przywracasz zwierciadłu dawną powierzchowność i patrzysz na własne oblicze. Palcami przemierzasz każdy skrawek ciała, jakby chcąc potwierdzić świadectwo oczu. To nie sen, to się dzieje naprawdę! Odchylasz głowę i wybuchasz śmiechem – słodkim i perlistym, jakże odmiennym od rzężącego chichotu, do którego tylko były zdolne twoje usta przez ostatnie dwadzieścia lat. Nic dziwnego, że nikt nie może znaleźć źródła wiecznej młodości – szukają po całym świecie, a cel jest przed samym nosem! Wystarczy tylko zajrzeć na drugą stronę lustra.
Wyławiasz z szafy elegancką sukienkę. Jeszcze dziś przypomnisz sobie smak męskich ust.

*************************************************************


21. Ivireanu - Błąd

Zgodziłeś się niechętnie, tłumiąc złe przeczucia.
Pierwszy oficer wyszedł z kajuty głośno oznajmiając, że mag Aaltonen poprowadzi atak.
– Przestań – stwierdziłeś, dostrzegając oskarżycielskie spojrzenie w głębi zwierciadła – Nie było wyboru, nie zdążymy uciec.
Przekładasz kruche strony księgi, powtarzając zaklęcia, ale na karku ciągle czujesz wzrok pełen wyrzutu. Tyle znaków, tyle bezzasadnych drgnień serca, a ty wciąż uparcie powtarzasz cały schemat od złego początku do fatalnego końca.
Zirytowany gasisz świece. Mrok wypełza z kątów, pożera Aaltonena odbitego w polerowanym srebrze lunety, Aaltonena ze szklanej kuli, a na koniec, wraz z ostatnim płomykiem, znika Aaltonen ze zwierciadła.
Już cię nie obserwują… chyba.
Wychodzisz spiesznie z kajuty.
Bitwa rozpocznie się szybko. Przemożesz strach i wzniesiesz się nad pokładem, przyzywając wiatr.
W wirze zniszczeń, wybuchów i krzyków nie poczujesz pocisku. Zrozumiesz dopiero, kiedy zobaczysz krew.
Magia osłabnie razem z tobą i spadniesz między masztami wrogich okrętów. W blasku pożarów woda wyda ci się gładka jak lustro. Dostrzeżesz w głębinach wyciągnięte ramiona Aaltonena, jego spojrzenie w którym nie będzie cienia zdziwienia. Wtedy pojmiesz, że tamten już to widział. Ty widziałeś.
Uderzysz ciężko o powierzchnię, scalając się w jedno ze mną i każdym innym Aaltonenem, który miał szansę i ją zaprzepaścił. Zobaczysz wszystkie wcielenia i powtórzone kolejny raz błędy.
Woda zamknie się nad twoją głową i zapadnie cisza.

*************************************************************


22. Melchior - Jezioro

Chodź, chodź, zbliż się. Nie ma się czego bać. Zobacz, woda jest ciepła, woda jest czysta, chodź. Chcesz się wykąpać. Ja to wiem, ja to wiem.
Dziecko, czemu się boisz?... Mój głos? Nie? Mówisz o szuwarach, że nie chcesz w nie wejść? Nie musisz, po prostu wejdź do wody. Spójrz jaka czysta, możesz się w niej przejrzeć jak w lustrze. Podejdź bliżej, o tak. Widzisz, widzisz ten kamień pod wodą, ten mały głaz? Tak? Patrz uważnie, nie odrywaj wzroku, nawet na chwilę, a zobaczysz zaraz coś fajnego.
Widziałeś? Nie całkiem? Tylko kupę mułu i to jak kamień wystrzelił w górę? Podobało ci się jak poleciał na drugi koniec jeziora? Tak… Widzę że się cieszysz.
Pytasz jak to zrobiłem? Och, mogę cię nauczyć, wystarczy że wejdziesz do wody. Jeszcze trochę, tak… Czemu się zatrzymałeś? Nie umiesz pływać?
To nie problem, ja pływam świetnie, mogę cię nauczyć. Wystarczy że wejdziesz do wody, a nauczę cię w jednej chwili. Nie chcesz? Najpierw mam się pokazać? Dziecko, spójrz, spójrz, widzisz tą rękę? Och, nie jestem chory. To od mułu dziecko, nurkuję tak głęboko, że przylepił się do mnie.
Dobrze, jeszcze jeden krok, tak, właśnie tak… Jeszcze parę kroków, aż będziesz miał wodę po szyję.
- Aaaaa!
Nie szarp się… Nie utrudniaj…
- Aaaaa!
Będziesz mi towarzyszyć… Nie wyrywaj się! Musisz utonąć!... Kolejny utopiec, tak…
Jeszcze jesteś martwy, ale za niedługo, kiedy spojrzysz, zobaczysz, jak tu pięknie. Tu, pod lustrem wody.
Jeszcze zobaczysz…

*************************************************************


23. shimazu - Szepty z lustra

Ciebie pewnie też ostrzegali. To lustro zmienia ludzi, jest przeklęte – mówili. Pewnie też nie wierzyłeś. Może tak, jak ja, urzeczony jego fantazyjnie kutą ramą, powiesiłeś je w swym gabinecie. I tak jak ja, wpatrując się w nie zbyt często, za którymś razem utonąłeś w srebrzystej sadzawce lustra.
Teraz Cię uwolniłem, zajmując twoje miejsce po drugiej stronie, w klatce trzech odbitych ścian mego gabinetu, żywiąc swą obecnością jaźń przeklętego zwierciadła.
A ty stałeś się mną, przejąłeś me ciało, myśli, wspomnienia. Może nawet zatraciłeś swe prawdziwe ja, może nawet sądzisz, iż nie od ośmiu dni, a od zawsze jesteś Mirosławem Boguszewskim.
Z pewnością mnie słyszysz. Więź, która mnie z tobą łączy, jest zbyt silna, by było inaczej. Wiem, kiedy całujesz moją żonę i grasz w piłkę z moim synem. Gdy rozgrzewasz się wódką wędkując wśród zimnych mgieł przedświtu, jestem tuż obok. Patrzę ci przez ramię, gdy zarządzasz mymi biznesowymi projektami. Choć nic jeszcze nie mogę zrobić, obserwuję cię, chłopcze.
Dobrze usłyszałeś, powiedziałem „jeszcze”. Pewnego dnia znajdę sposób, by opuścić swe więzienie, a wówczas odzyskam, co moje. Najpierw ujrzysz, jak niszczę znienawidzone przez nas obu więzienie, przeklęte lustro o fantazyjnie kutej ramie. A potem sam poznasz, czym jest mój gniew. Wiem, co przeżywałeś, czuję to samo, ale nie daruję ci, żeś ratując własne życie, zniszczył właśnie moje.

*************************************************************


24. Urlean - Powiedz przecie

Bawisz się nim. Jego mina, twoja twarz zlały się w jeden obraz, który on chciałby zobaczyć. Nie potrzeba ci słów, by niewolić. Wysuwasz dumnie pierś, napinasz biceps, tak, o to chodziło. Splatasz dłonie, prostujesz ręce, zwał tłuszczu zakrywający triceps znika. Potrafisz czynić cuda. Robisz dokładnie to, czego od ciebie oczekiwał. Potem patrzysz jak odchodzi zadowolony i śmiejesz się, bo wiesz, że niedługo wróci.
Nią także się bawisz. Tylko że nie dajesz namiastki szczęścia, którą miała nadzieję od ciebie dostać, tylko bezlitośnie odkrywasz to, co ona za wszelką cenę stara się ukryć. Jej zmęczone oczy, twoje oczy. Twoje kurze łapki i zmarszczki wokół ust. Przypominasz, że czas ucieka. Kładziesz jej spuchnięte dłonie na swoich karykaturalnie szerokich biodrach i patrzysz jak płacze. Odchodzi ze spuszczoną głową, a ty śmiejesz się, wiedząc dobrze, że wróci, niedługo.
Miałeś rację, jak zwykle. Przyszedł znowu popatrzeć na ciebie. Stoisz więc przed nim półnagi, spocony, napięte do granic możliwości mięśnie, próbują wypchnąć ci żyły poprzez skórę. Uśmiechasz się dumny, a on odchodzi. Odprowadzasz go wzrokiem, widzisz jak zmęczony ledwo stawia kroki, ale cieszy się w duchu, bo po raz kolejny dałeś mu szczęście.
Twoja samotność nie trwa długo, pojawia się ona. W porywie szyderstwa pokazujesz jak szałowa bielizna z nowego katalogu wygląda na twoich obwisłych piersiach i pośladkach. Nie jesteś piękną i zgrabną modelką, nigdy nie byłeś i nie będziesz.
I co z tego, skoro masz i ją i jego?

*************************************************************


25. neularger - Po drugiej stronie lustra

Nienawidzę cię, ty pokręcony satanisto. Po tym co mi zrobiłeś, zabiję cię z zimną krwią. Jest tylko jeden sposób.
Byliśmy najlepszymi kumplami. Pokłóciliśmy się o jakąś pierdołę. Rzuciłeś się na mnie z pięciami, ale to ja byłem zawsze tym silniejszym. Pobity, uciekłeś. Ale zemściłeś się. Następnego dnia obudziłem się tu, w świecie po drugiej stronie.
Zrazu myślałem, że oszalałem, uwięziony w nie swoim ciele, którego nie kontrolowałem. Wyjaśnienie przyszło szybko. Wpatrując się z przerażeniem w twoją twarz w lustrze usłyszałem jak mówię: „Widzisz, okultyzm działa. To kwestia wiary. Uwierzyłem i ty zostaniesz tu, na zawsze. Teraz ty i ja to jedno.”
Uwięziłeś mnie w twoim odbiciu w lustrzanym świecie po drugiej stronie.
Oba światy, mój i twój, idealnie zsynchronizowane, zbiegają w lutrach, szybach, we wszystkim co daje odbicie. Świat panów i świat niewolników.
Zostawiając mi wolny umysł, skazałeś mnie na piekło. Dziś znów z Anką poszedłeś do szpitala i patrzyłeś ma moje ciało leżące w śpiączce. Płakała, ty ją pocieszałeś. Jesteś przecież moim najlepszym kumplem.
Na początku, kiedy się kochaliście, myślałem, że oszaleję z bólu. Ale później zacząłem współpracować. Przecież odczuwam to samo co ty, więc wtedy, chciałem też tego co ty. I w pewnym momencie poczułem, że mogę kontrolować to ciało. Jeżeli tylko uwierzę. Przecież, ja i ty to jedno.
Idziesz do pracy. Stajesz przy przejściu. Z naprzeciwka nadjeżdża autobus. Uwierzyć. Stawiasz... Nie! Stawiamy krok...

*************************************************************


26. Albiorix - Sobowtór

Co robisz na moim szyfrowanym kanale komunikacji? Aha, już wiem, widzą cię kamery przy wejściu. Cóż, witaj. Zostaw tu cząstkę szczęścia które... Dobry refleks. Ochrona dopiero trawiła polecenie zatrzymania własnego szefa. Winda to jednak nie był chyba najszczęśliwszy pomysł. Może i znasz kod do zastrzeżonych pięter, ale ja też mam swoje sztuczki. Żegnaj. Jednak nie? Gratuluję zwinności, sekundę później byłbyś miazgą na dnie szybu. Co teraz?

Debile. "W budynku jest mój sobowtór, szukajcie go" - to takie proste?. Drugi raz to się nie uda, rozkazy są teraz jasne. Hej! Za dużo filmów akcji - kanałów wentylacyjnych nie buduje się dla ninja. Ok. Przepraszam. Gaz bojowy się zmieścił. Wiesz że nawet systemy eksperckie nas nie rozróżniają po niuansach zachowań? To wrodzony talent aktorski czy ćwiczyłeś długo moje miny? Modelowali ci zachowania nano-neurochirurgią?

Już tutaj? Moje odciski, moje źrenice. Wyśmienicie mnie skopiowano - nawet myślimy tak samo. Przyznaj że pułapka w skanerze siatkówki oka nie był złym pomysłem. Stop! A teraz odłóż grzecznie broń, ręce na ścianę, o tak. Kto cię zrobił? Kto próbuje zastąpić mnie sobowtórem? ... Nie wierzę! Mają możliwości, ale nie mają motywu. Jestem stałym klientem. To mój kościół; daję na tacę, dostaję nadzieję na życie wieczne. Przyszłość medycyny, klonowanie, kopiowanie struktur neuronowych, te sprawy. No tak. Udało się. Nie mogli po prostu poprosić ... Racja, nie posłuchałbym. Co powiesz w na pojedynek? Szachy? Go? Pistolety?

*************************************************************


27. Wyklęty - Błąd

Chcesz zmyć krew z rąk. Biegniesz do łazienki. Przerażony. Stajesz przed lustrem. Odbija się w nim twarz mężczyzny po trzydziestce. Nieszczególnie przystojny, nieszczególnie brzydki. Twoją uwagę przyciągają usta. Dałbyś głowę, że nimi nie ruszasz, ale w tafli szkła wygląda, jakby bez przerwy próbowały wypowiedzieć jakieś słowo. Po paru syknięciach wreszcie się im udaje. Do twoich uszu dobiega jedno słowo: „Kain”. Wstrząsa tobą dreszcz. Zerkasz do pokoju, gdzie w kałuży krwi leży zamordowany przez ciebie twój brat bliźniak. Wracasz do lustra. A usta nadal szepczą. Zdrajcy. I oczy. Już wiesz, że one też chcą ciebie zdradzić. Bez przerwy błąkają się w różne strony, sugerując wszystkim, że mają coś do ukrycia. Że widziały coś, czego nikt nie powinien zobaczyć. Odkręcasz gorącą wodę. Para wpełza powoli na lustro. Wydaje ci się, że słowa dobiegające z twoich zbuntowanych ust cichną. Wyciągasz rękę po mydło... ale nie! Ręka! Ona też odmawia tobie posłuszeństwa. Powolnym ruchem dociera do tafli szkła. Trzęsąc się i wahając stawia niewprawne litery. Najpierw „k”, następnie „a”... gdy nad „i” brakuje już tylko kropki nie wytrzymujesz i uderzasz pięścią w lustro. Dopiero po chwili uświadamiasz sobie, że to był błąd. Teraz już nie jedne, ale tysiące zdradzieckich ust szepcze, tysiące oczu patrzy na ciebie z pogardą i tysiące rąk chwyta odłamek szkła i przecina tobie żyły. Profesjonalnie. Wzdłuż, nie w poprzek. Dopiero wtedy uświadamiasz sobie, że życie Kaina po śmierci Abla traci sens.

*************************************************************


28. BMW - Miliard nowych dni

Leżysz nagi na metalowej płycie, zawieszonej ponad zbiornikiem z cieczą, o powierzchni gładkiej niczym lustro. Cała konstrukcja maszyny „utrwalacza” sprawia wrażenie ekstrawaganckiego castrum doloris.
Wyglądasz na pogrążonego w spokojnym śnie, ale twoje serce nie pracuje, krew już nie krąży. Mimo to nadal masz oblicze efeba.
Lata systematycznego treningu fizycznego przyniosły znakomite rezultaty. Pełne, nieotłuszczone mięśnie mezomorfa. Obiekt zazdrości ze strony kolegów-hardgainerów. Lecz nawet u szczytu formy, stanowiłeś jedynie mieszaninę atomów, surową przechowalnię dla błyskotliwego intelektu.
Koryfeusz. Omnibus. To prawdziwy wykładnik twoich wartości. Przyzwolenie, by uległy atrofii byłoby grzechem najcięższym z możliwych.
Dlatego stałeś się ofiarą kompromisu. Potwierdzeniem założenia, że świadomość wyrastająca na podłożu materialnym nie wiąże się z nim na zawsze. Odważnie kroczyłeś zawiłą drogą, prowadzącą do powstania pierwszego bezcielesnego nośnika inteligencji. I teraz dobrnąłeś do kresu wędrówki.
Metalowa płyta opuszcza się w stronę zbiornika. Hordy lustrzanych nanorobotów zamykają dookoła ciebie szczelny kokon izolacyjny. Tonąc w srebrzystej sadzawce, zostajesz, niczym pomnik, utrwalony ku pamięci potomnych.
Przeżyłeś na tym świecie niespełna czterdzieści lat – wystarczająco długo, by swojej świadomości dać szansę na miliard nowych dni.

*************************************************************


29. Buka - Gdy spoglądasz

Stoisz na brzegu i patrzysz w ciemną otchłań jeziora. Nie boisz się jednak, srebrne punkciki gwiazd oraz nadgryziona tarcza księżyca pięknie odbijają się na jego powierzchni. Przypatrujesz się światu namalowanemu na błyszczącej tafli. Widzisz, że obraz zadrżał, zafalował, poruszony przez wiatr. Wyciągasz dłonie i pochylasz się nad odbiciem, jakby mogło to uspokoić wody. I rzeczywiście wszystko cichnie.
Dobrze. A teraz przybliż się, jeszcze, jeszcze, właśnie tak. Nie odrywaj wzroku, skup się. Wspaniale, teraz wyciągnij rękę. Zaczynasz się bać? Dotknij dłonią do tafli. Wspaniale.
Nie wyrywaj się, nie ma sensu. Chociaż będziesz ciągnąć ze wszystkich sił, to i tak nie zdołasz się uwolnić. Twoja ręka nieprzymuszona przebiła taflę, znalazła się po mojej stronie. Teraz cały jesteś mój.
Boisz się wody, starasz się za wszelką cenę utrzymać głowę nad powierzchnią. To normalne.
Ale także bezcelowe.
Nie pamiętałeś, że jeśli ty patrzysz we mnie, to i ja patrzę w ciebie.

*************************************************************


30. No-qanek - 13. Spadając w toń

Biłaś z całej siły w drzwiczki, na których namalowano barokowy pokoik, pełen mebelków, misternie tkanych zasłon z wielkim różowym łożem pośrodku. Idealny dla księżniczki.
Ale ty zupełnie nie pasowałaś do tego otoczenia. Wściekła, czerwona na twarzy – lecz widziałam cię taką nie pierwszy raz. Natrafiam na to twoje nienawistne spojrzenie za każdym razem, gdy otwieram drzwiczki.
Po co się złościsz? Te ramy cię ograniczają i to się nie zmieni. Przerabiałyśmy to już tak wiele razy. Jesteśmy swymi odbiciami, sytuacja jest lustrzana.
Sama jesteś winna temu, że tam teraz utknęłaś.
Po co się pchałaś do tej nory? Wiem, to było bardzo dawno temu, wtedy byłaś jeszcze mała.
Wszystko wyglądało zupełnie inaczej. Świetnie się bawiłaś, to było jak marzenie. Przenieść się do krainy snów – które dziecko by tego nie pragnęło?
Tyle, że ta urocza dziewczynka zaczęła dojrzewać. Szaleństwo otoczenia zaczęło cię przytłaczać, nie było już intrygujące i zabawne. Gadające króliki i magiczne ciastka spowszedniały.
I zaczęłaś szaleć na swój obrzydliwy ludzki sposób, pamiętasz?
Chciałaś skończyć z życiem, jak jakiś Werter. Taka postać z książki, nie znasz. Szukałaś skały, z której mogłabyś rzucić się w szalejące morze. Znalazłaś tylko urwisko nad srebrzystym stawikiem.
Gdy uderzyłaś w taflę trafiłaś na drugą stronę.
A przecież w tym świecie nic nie było takie, jak w domu. Nawet śmierć.
To, co cię spotkało jest równie nieodwracalne. Byłaś i będziesz Alicją Po Drugiej Stronie Lustra.

*************************************************************


31. Nocny śpiewak - Remisja

W twojej głowie ciągle odbijało się ostatnie pytanie dr. Izerskiego. Czy ciągle ich widzisz? Kiedy je usłyszałeś wpatrywałeś się właśnie w powierzchnię niewielkiego lustra wiszącego w toalecie nad umywalką. Tonąc w jego sadzawce oddawałeś się dzikiej harmonii barw i dźwięków wypełniających pomieszczenie. Ignorując szponiaste dłonie sięgające po twoje ciało, intensywnie badałeś srebrzystą toń bezowocnie szukając odbicia własnej twarzy. Znudzony widokiem niegroźnych koszmarów, uwięzionych po drugiej stronie lustra wyszedłeś z łazienki wracając do rozmowy z jedyną normalną osobą, z którą mogłeś szczerze porozmawiać przez połowę swojego życia.
Szpital, który miał cię wyleczyć z choroby zawiódł. Wszystkie te okropieństwa, które widziałeś w tej chwili były tak samo rzeczywiste jak w momencie, kiedy trafiłeś tutaj po raz pierwszy. Jednak czas spędzony tutaj nie poszedł na marne. Dwanaście lat różnego rodzaju terapii nauczyło cię jednego. Patrząc na twarz swojego psychiatry stopniowo pochłanianej przez gigantyczną rybę mogłeś powiedzieć zgodnie z prawdą:
- Już od kilku miesięcy nie miałem żadnych urojeń. Wyglądam i czuję się wspaniale. Wydaje mi się panie doktorze, że jestem zdrów i mogę wrócić do społeczeństwa.

*************************************************************


32. baba_jAGA - Nenufary

Znajomym gestem pochylasz się nad lustrem wody klęcząc wśród bujnych traw. Drżącą z oczekiwania ręką rozgarniasz osrebrzone poświatą nenufary. Promienny uśmiech wypływa ci na twarz, kiedy spoglądasz na swoje odbicie. W zachwycie wyciągasz dłoń, by móc pogładzić to osobliwe zwierciadło. Nagle czujesz jak przerażająco znajome ci palce zaciskają się mocno na twoim nadgarstku. Przyspieszony oddech marszczy wodę, kiedy z niebotycznym zdziwieniem wpatrujesz się z bliska w gorejące wściekłością oczy. W poszumie wiatru słyszysz syczący szept:
- Ty żałosna istoto. Ślizgająca się po tafli życia krucha kreaturo. Mam już tego dość! Spójrz mi w oczy!
Z wahaniem kierujesz wzrok na twarz, którą tak dobrze znasz. Rozedrgane usta łapczywie chwytają chłodne powietrze, kiedy zaczynasz tonąć w niebieskich oczach okolonych smoliście ciemnymi firankami rzęs. Szaleńczy wir wciąga cię pod powierzchnię, coraz głębiej i głębiej. Walczysz zaciekle, próbując wydostać się na zewnątrz. W ciemności niebieskich otchłani dostrzegasz nagle migotliwe światło. Czując, że jesteś na właściwym miejscu, z ulgą zamykasz oczy poddając się nurtowi. W tej samej chwili lodowate palce zsuwają się z twojego nadgarstka. W nagłym przebłysku świadomości otwierasz gwałtownie oczy. Jednak widzisz przed sobą tylko taflę wody, którą zasnuwają nenufary, lśniące jak klejnoty w poświacie księżyca.

*************************************************************


33. Sengir - Lustro

Drzwi wejściowe rozsunęły się bezgłośnie, gdy tylko stanęłaś przed nimi. Aż dziw, że wtedy byłaś jeszcze w stanie ustać na nogach. Sanitariusz już czekał na ciebie, a z nim wózek inwalidzki. Mogłaś opuścić sale o własnych siłach, ale przejście połowy szpitalnego skrzydła, a co dopiero znalezienie odpowiedniej sali, nawet gdybyś dała radę, zajęło by zbyt wiele czasu. A Lustro już czekało.
Uśmiechnęłaś się widząc mnie przed drzwiami sali operacyjnej. Szczęśliwy numer „siedem”.
- Opowiedz mi jeszcze raz… - poprosiłaś
Słyszałaś to dobrych kilka razy. Z pewnością pamiętałaś dobrze jak ma przebiegać operacja. Powinienem ci wtedy odmówić. Niemieliśmy czasu do stracenia. Niestety jak zwykle wygrałaś ze mną za pomocą swojego uśmiechu i maślanych oczek. Przyklęknąłem przy wózku odwzajemniając uśmiech.
- Wprowadzimy cię do Lustra – zacząłem – Wiesz już dla czego je tak nazywamy… Do komputera zostanie wprowadzony program. Resztę załatwią nanoboty. Ja będę przy wszystkim czuwał
Pokiwałaś głową. Tym razem twój uśmiech był nieco żywszy. Zaśmiałem się lekko czochrając tą twoją niegrzeczną grzywkę.
- To do zobaczenia za siedem godzin
- Do zobaczenia… - rzekłem pewnie
Spojrzałem na sanitariusza, a ten wprowadził cię do przedsionka sali, gdzie zostałaś przygotowana. Potem wprowadził cię na łóżku unoszącym się nad święcącym pasem magnetycznym. Ja patrzyłem zza szyby. Patrzyłem jak tonęłaś w srebrzystej sadzawce Lustra. Zobaczę cię za siedem godzin, córeczko. Na pewno…


KONIEC
Z życia chomika niewiele wynika, życie chomika jest krótkie
Wciąż mu ponura matka natura miesza trociny ze smutkiem
Ale są chwile, że drobiazg byle umacnia wartość chomika
Wtedy zwierzyna łapki napina i krzyczy ze swego słoika

Awatar użytkownika
Bebe
Avalokiteśvara
Posty: 4592
Rejestracja: sob, 25 lut 2006 13:00

Post autor: Bebe »

Tekst pod kreską - brak narracji w II osobie.

12. Taumaturg - Fakty i mity

Yaryn dorzucił do ogniska i powiedział:
- Opowiedz coś.
- Co? Ja, Llirendell, najznamienitszy bard świata, mam pracować dla ochroniarza?
Podniósł jednak lutnię, uderzył w struny i zaśpiewał:
- Tonąc w srebrzystej sadzawce lustra…
- Nie! Tylko nie poezja. Wolę coś życiowego ze mną w roli głównej.
Bard odłożył instrument i zaczął opowiadać:
- Jesteś młodą dziewczyną, sierotą. Wysługujesz się siedmiu górnikom. Sprzątasz im, gotujesz, pierzesz. Znosisz ich umizgiwania, poklepywania i wulgaryzmy. Marzysz o zmianie - los ci sprzyja. W pobliskim zamku królewicz żeni się z przymusu. Nie zna on wybranki. Wynajmujesz oprychów i z ich pomocą mordujesz wędrujący orszak i królewnę.
- Ciekawa historia – wtrącił Yaryn.
- Trupy zakopujesz. Płacisz za robotę, ale zbóje liczą z naddatkiem. Typowe. W końcu odchodzą darując ci życie. Przebierasz się za królewnę i idziesz na zamek. Królewicz żeni się z tobą. W nocy, gdy schlani biesiadnicy posnęli, zabijasz wszystkich. Rabujesz kosztowności. Koniec ze służbą u górników!
- Ee, przecież ktoś zorientowałby się w zbrodni.
- Nie. Na ciałach pomordowanych malujesz pentagramy a kołkiem pozorujesz ślady smoczych zębów. Odchodzisz bogata. A wiedźmy i smoki doznają nowych prześladowań.
Na gościńcu powiało jesiennym chłodem.
- I nikt nie dociekałby prawdy?
Llirendell uśmiechnął się chytrze.
- Ha, przyjacielu, dla złego świata wystarczy, by powstała ładna ballada. - Potem podniósł lutnię, uderzył w struny i zaśpiewał:
- Tonąc w srebrzystej sadzawce lustra…
Z życia chomika niewiele wynika, życie chomika jest krótkie
Wciąż mu ponura matka natura miesza trociny ze smutkiem
Ale są chwile, że drobiazg byle umacnia wartość chomika
Wtedy zwierzyna łapki napina i krzyczy ze swego słoika

Taumaturg

Post autor: Taumaturg »

Oj!

Widzę, że mój tekst – Fakty i mity (Fim), jako jedyny, został wystrzelony w przestrzeń kosmiczną. Jak najbardziej słusznie. Czuję się jednak w obowiązku skomentować ten fakt.

Złamanie warunku narracji nastąpiło nie ze względu na brak szacunku dla organizatorów warsztatów – jest dokładnie odwrotnie. Pisząc Fim, skupiłem się na fabule oraz na przesłaniu z zakończenia. Narracja właśnie tutaj mi umknęła. Za jej brak publicznie przepraszam. Dołożę wszelkich starań aby następnym razem było lepiej.

Jako wystrzelony w kosmos macham przyjaźnie do wszystkich z daleka. Gratuluję pozostałym! Rozumiem, że jako kosmonauta nie mogę liczyć na ocenę Fim. Mimo to, może ktoś znajdzie trochę czasu, przeczyta pracę i skomentuje ją. Chociażby dlatego, aby pokazać, jak pisać nie należy.

Z daleka,
Taumaturg

Geebril

Post autor: Geebril »

Widzę, że względna cisza w tym temacie. To ja zaryzykuję.
Przebrnęłam przez pierwszą część tekstów i muszę stwierdzić, że piekielnie ciężko się je czyta. Dlatego z pierwszej szesnastki najbardziej podoba mi się ostatni tekst "Jeden raz". Mimo kilku drobnych niezręczności w warstwie języka, przedstawiono mi w nim świat, który jestem w stanie ogarnąć. Nie muszę błądzić po mglistych zakątkach czyjegoś umysłu i nie słucham szeptu psychopaty. Ściśle określony i mimo wszystko zewnętrzny w stosunku do opisywanej rzeczywistości narrator (bo Bóg/Diabeł) daje mi stabilność w odtwarzaniu przedstawionego obrazu. I za to, jako czytelnik, jestem Ci bardzo wdzięczna BlackHeart.

Co do języka trochę pomarudzę.
Lecz ciekawość to pierwszy stopień do piekła, przecież wiesz. A, przepraszam - teraz już wiesz.
Tego przepraszam osobiście pozbyłabym się. I zastąpiła np. "Teraz z pewnością wiesz." Niby dlaczego diabeł ma za coś przepraszać? ;)
Jak zapewne już się domyśliłaś, ten świat, mój świat, jest przeciwieństwem twojego.
Tu chyba o jedno dookreślenie za dużo, ale to moje subiektywne odczucie, którego nie potrafię uzasadnić.
Gdzie tam miałaś kochających, inteligentnych rodziców, tu masz nienawistnych brutali. Gdzie miałaś młodość, urodę i głos niczym kryształ, tu jesteś szpetną, charczącą staruchą. Gdzie tam miałaś Boga, który wciąż nad tobą czuwał, tu masz... cóż, tu masz mnie.

Tutaj znów pozbyłabym się wszystkich "gdzie". Chyba głosowałabym wszędzie za samym "tam". Połączenie "gdzie tam" wydaje mi się jednak powtórzeniem tego samego znaczenia.
I jeszcze nie rozumiem, dlaczego w pierwszym z tych zdań przeciwstawiasz inteligencji brutalność. Przecież brutalni ludzie też bywają potwornie inteligentni.
Chętnie popatrzę. Uważaj tylko, bo... jakby to ująć... nogi masz już nie te co kiedyś. Artretyzm, zanik mięśni...
Za dużo kropek :) Albo "jakby to ująć" jest do wykreślenia/zamiany i trzeba przemeblować to zdanie, albo te kropki można zastąpić inną pauzą. Może nawet przecinkami, jako wtrącenie?
A po "kiedyś" mógł być dwukropek, po którym wymieniasz, dlaczego nogi już nie te i to pozwoliłoby na likwidację kropek.
Milczenia i pauz w tekście nie da się po prostu wykropkować, bo to nic nie wnosi dla czytelnika. To taka maniera, jak mówienie "yyyyyyy" zamiast chwili pauzy na zastanowienie, byle tylko nie przerywać wypowiedzi.

I jeszcze drobna uwaga o nadużywaniu "no".

W sumie pomysł spójny i "namacalny", zamknięty. Opowiadasz mi tym tekstem o czymś i jestem w stanie odczytać Twoje przesłanie. Dzięki temu, przynajmniej mnie, drobne usterki w formie zupełnie nie przeszkadzają w odbiorze.

Z góry przepraszam, jeśli moje uwagi są bardziej "na wyczucie" niż wskazanie odpowiednich prawideł języka, ale jeszcze się ich uczę.
I czekam na kontrargumenty:)

Awatar użytkownika
Hitokiri
Nexus 6
Posty: 3318
Rejestracja: ndz, 16 kwie 2006 15:59
Płeć: Kobieta

Post autor: Hitokiri »

Ja też tak sobie czytam i zauważyłam jedną rzecz. Jak dla mnie, przy czytaniu tekstów z taką narracją, ciężko zidentyfikować się z bohaterami, wgłębić w wydarzenia. Zupełnie jakbym stała z boku, jako znudzona obserwatorka. Ot, topią się. Ot, zabijają. No dobra, a za ile to się kończy? Bo nudne to.
Na razie czytam teksty z pierwszej partii i żaden mnie nie zainteresował. Kilku tekstów nie zrozumiałam. Ciężko ogarnąć te wszystkie chore umysły. Dlatego w całkowitości zgadzam się z opinią Geebril, co do tekstu Jeden raz. Ten tekst, choć krótki, to jak na razie najlepszy. Najlepiej przemyślany, da radę dojść co i jak, wiadomo kto jest narratorem. W dodatku zakończenie wywołało u mnie jakieś emocje - podwójny plus dla ciebie, Black (pozwoliłam sobie skrócić :)). Tekst spójny, zrozumiały, z konkretnym narratorem. I przy czytaniu nie byłam taka obojętna.

Na drugim miejscu - Przed balem - przynajmniej jest to drugi tekst, który zapamiętałam. Też zrozumiały, spójny. Gdyby nie ta końcówka, to byłby to kolejny tekst do przeczytania i zapomnienia. A tak to scenka wywołała nawet jakiś uśmiech na mej twarzy :) Za to plusik :) Jednak większe wrażenie na mnie zrobił tekst BlackHearta, dlatego ten jest na drugim miejscu (jak na razie, bo może się to zmienić). Poza tym, właściwie, coś mi w nim też zgrzyta. W momencie kiedy księżniczka, czy kto to tam jest, rozbiła lustro, zrobiłam wielkie oczy i nie wiedziałam o co kaman. Aż do samego końca się trochę zawiesiłam, ale wystarczyło trochę pomyślunku, by zrozumieć o co chodzi :) (tak czasem mam...). Swoją drogą fajny pomysł - co by było gdyby macocha Śnieżki rozbiła lustro... ;D
I już nic nie powiem, bo już powiedziałam wszystko, co miałam.


Więcej tekstów skomentować nie mogę, bo ich nie pamiętam ;( Zlały się w jedno i teraz, trzeba będzie czytać jeszcze raz. Ech...


EDiT:
Litrówę poprawiłam i dopisałam jedno zdanie.
"Ale my nie będziemy teraz rozstrzygać, kto pracuje w burdelu, a kto na budowie"
"Ania, warzywa cię szukały!"

Wzrúsz Wirusa! Podarúj mú "ú" z kreską!

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

Nie trzeba ukrywać tutaj treści, Hito - zasada obowiązuje przy utworach walczących na arenie rynkowej (z oczywistych względów), tu jednak - dla celów szkoleniowych - można zdradzać treść. Jak np. w omówieniach akademickich. :)))

Widać pułapki narracji, gdy tak dużo tekstów?
Najbardziej mnie zaskoczyło, że pojawił się tylko jeden utwór w formie listu. Strasznie, okrutnie mnie to bawi (wybaczcie), bo obawiałam się, że większość tekstów będzie epistolarna.

W tych WT utwór Geebril najbardziej mi się podoba. Narracja, która nie jest sztuczna - nie ma prawa być. Koncepcja kreatywna, która "osadza" narratora mocno i logicznie. Do tego treść zmieszczona ładnie w limicie znaków => Elżbieta Batory do historii przeszła wszak dzięki swoim zbrodniom, o Annie Darvulii również wspominają historycy (choć przyznaję, że nazwiska kobiety musiałam poszukać - nie utkwiło mi w pamięci).

Wiesz, w czym problem z Twoim utworem? Że nie wnosi nic nowego do legendy o Elżbiecie Batory. Wiadomo, że była morderczynią (krwawą), wiadomo, że chciała zachować młodość i urodę niemal obsesyjnie, co było zapewne motywem większości jej zbrodni, wiadomo, że słuchała rad kobiet posiadających w jej mniemaniu "wiedzę tajemną". Dodałaś szczegóły tej "wiedzy tajemnej", OK. Ale nie dołożyłaś od siebie nic nowego do sprawy Elżbiety, nowej interpretacji. Stąd wrażenie niedosytu - nie powiedziałaś mi nic nowego, Autorko, nie zaskoczyłaś mnie.
Ładnie wybrany moment, który uzasadnia motywy działania Elżbiety - byłby interesujący, gdyby te motywy nie były znane.
Niemniej, jak dla mnie - solidna, czysta miniatura, "naturalna" w formie i ładna językowo. Zamknięta, odwołująca się do wiedzy odbiorcy - limit znaków w ten sposób najłatwiej ominąć - z koncepcją wyrazistą.
Niektóre nazwy niepotrzebnie wielką literą (np. miesiąc - w znaczeniu księżyc, nie trzeba), ale zwalę to na stylizację. :P
So many wankers - so little time...

Geebril

Post autor: Geebril »

Byłam przygotowana, że będę musiała przed Tobą bronić swojego tekstu, Małgorzato, tłumaczyć się z każdego zdania, a nie dałaś mi nawet szansy ;)
Wiesz, w czym problem z Twoim utworem? Że nie wnosi nic nowego do legendy o Elżbiecie Batory.
Cóż mogę odpowiedzieć - wiem. Bałam się, wręcz obsesyjnie, że zagmatwam. Chciałam, żeby wszystko było jasne. Żeby nikt nie musiał zachodzić w głowę, jaką chemią się wspomagałam przy pisaniu. Przyznam nawet, że drżącą ręką wycięłam z tytułu nazwisko Batory. Bałam się, że nie każdy skojarzy. Ale z tego, co napisałaś, z tym nazwiskiem byłoby jeszcze gorzej. Miało być poprawnie i na temat, zgodnie z ograniczeniami - i przez to chyba zabrakło iskry...

Szczerze mówiąc, po przeczytaniu Twojej opinii, mam ochotę zakląć szpetnie. Bo wolałabym chyba być tutaj zmieszana z błotem, a tak wydaje mi się, że jednak blady ten tekst. Bez emocji. Poprawny i już. Odwaliłam rzemieślniczą robotę ;)
Ale jak na pierwszy publicznie pokazany tekst, to chyba nieźle :)

A co do limitu znaków - miałam jeszcze jakieś drobiazgi poprawiać, ale jak zobaczyłam tę cyfrę, to stwierdziłam, że nic już nie ruszam :)

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

Podoba mi się czystość, z jaką wykorzystałaś i limit znaków, i ograniczenie formalne. Tak, nie ma elementu nowości - to ta iskra często, tu jej zabrakło. Coś, czego czytelnik nie wie, coś, czym dzielisz się z odbiorcą - interpretacja, ujęcie nowe, element zaskoczenia.

Ale decyzje podjęłaś znakomite - te decyzje kreatywne, IMAO (jak wyrzucenie nazwiska Elżbiety choćby - wyszłaby łopatologia, nachalność zapewne, jak wybór formy - list, jak szczegóły "wiedzy tajemnej" - by zmieścić interpretację tematu warsztatów). Stylizacja mogłaby mocniejsza być, ale to już tylko mój gust.

Natomiast to, czego powinnaś szukać, Autorko, to właśnie elementy zaskoczenia. Analizuj swoje pomysły pod tym kątem - co ukryć przed odbiorcą, chyba już wiesz, ale zastanów się, czym możesz się podzielić. :P
Bo tak mi się zdaje, że masz czym się dzielić...
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

Nikt nie gada więcej?
No, to ciąg dalszy omówień, a raczej czepiania się. Mam nieodparte wrażenie (bo już czytałam wszystkie prace), że większość moich wypowiedzi będzie podobna. Niestety...

Lernakow
Super. Wiem, o czym to jest. Kim jest natomiast narrator i co tam robi, tego nie wiem i nie rozumiem. Ten tekst zupełnie dobrze wyglądałby w narracji tradycyjnej zewnętrznej. Może nawet jeszcze lepiej w narracji bezpośredniej. Natomiast narrator w II osobie jest tu zupełnie niepotrzebny, nie pełni żadnej funkcji istotnej, co gorsza – psuje odbiór, bo to sztucznie wepchnięty narrator, IMAO, wymuszony.
A poza tym, to tekst, nie utwór. Bo o czym on właściwie opowiada? Najpierw – o poszukiwaniu utopionego ongiś Excalibura, OK, tak się zaczyna. Ale kończy się zupełnie czymś innym, Excalibur i cała reszta z tym związana przestaje być ważna. Zaczęty wątek, który nie znalazł zakończenia, choć pojawiła się Pani Jeziora (jak królik z kapelusza). Fabularnie, proszę Autora, też się nie zmieściło – epizody się nie łączą wyraziście, fabuła jest... cóż, dziurawa.

Agaker

Wiem, kim jest narrator. Pytanie mam natomiast, skąd on wie, co wie? NO, SKĄD, Autorze? To przecież facet, który przyjechał z innymi nad jezioro, uwalił się na kocu, zaczął grać w karty, etc. Osoba, do której się zwraca, to też uczestnik zdarzeń, ktoś z grupy, prawdopodobnie młodszy od reszty, może syn narratora. I pytanie za milion punktów: skąd narrator wie, co się dzieje z tym młodszym osobnikiem, skoro relacjonuje na bieżąco, z koca na „delikatnym” zboczu (królestwo i pół królewny za wyjaśnienie, co to jest „delikatne” zbocze – i niech mi nikt nie tłumaczy wpływu lengłydża, bo zrobię coś niedobrego).
Tu jest schizofrenia narracyjna: narrator jest człowiekiem, uczestnikiem zdarzeń, ale relację składa nie dość, że sztucznie w II osobie, zwracając się do innego uczestnika zdarzeń (też człowieka), to na dodatek jest wszechwiedzący. Nie kupuję tego, Autorze.
Ten tekst miał być w narracji zewnętrznej – dopasowałeś go li tylko gramatycznie. I to widać.
Poza tym – to nie jest zamknięty utwór, lecz scenka. Początek zaledwie.
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
Albiorix
Niegrzeszny Mag
Posty: 1768
Rejestracja: pn, 15 wrz 2008 14:44

Post autor: Albiorix »

Nie poczuwam się do omówień więc powiem tylko że najbardziej podobał mi się

6. e Eridani - Przed balem

I kurcze, nie wiem nawet dlaczego, bo niby preferuję SF a historia nie wyróżnia się oryginalnością czy pomysłem. Chyba chodzi o to że w moim odbiorze postaci są plastyczne i potrafię je sobie wyobrazić - i jak wyglądają w tej scence i co czują. Postaci nie są skomplikowane, ale może właśnie dzięki temu w krótkim tekście zmieściły się "żywe". Pewnie Małgorzata znajdzie tam 1500 błędów, mnie się jednakoż podobał.

Nie będę się nic czepiał na siłę "dla równowagi" bo naplotę bzdur.
nie rozumiem was, jestem nieradioaktywny i nie może mnie zniszczyć ochrona wybrzeża.

Awatar użytkownika
neularger
Strategos
Posty: 5230
Rejestracja: śr, 17 cze 2009 21:27
Płeć: Mężczyzna

Post autor: neularger »

Do tego co powiedziała Małgorzata o tekście Agaker dodałabym jeszcze, że to nie jest fantastyka.
Fakt, że dzieciaka (chyba dzieciaka) coś wciągnęło do wody jest nieistotny dla rozwoju wydarzeń, równie dobrze mógłby poślizgnąć się na szczeblu drabinki.

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

No, tak. O fantastykę zawsze zapominam zapytać. Może fantastyką jest wszechwiedza narratora, który siedzi na kocu. Albo delikatne wzgórze... :P

Rubens
Ładny pomysł. Sam w sobie ładny, miniatura wychodzi bez problemu. Gdyby nie narrator... Kim jest narrator, Rubensie? Co robi w miejscu, gdzie jest tylko On i odbicie Onego w lustrze? Nie jest głosem, który On słyszy, nie jest też głosem odbicia Onego.
Sztuczny narrator, niezrozumiały - po co narrator gada do Onego, skoro On go nie słyszy? Po co jemu relacjonuje zdarzenia, skoro dla Onego nie ma to najmniejszego znaczenia?
Mam nieodparte wrażenie, że narrator w II osobie jest tylko na potrzeby narzuconego ograniczenia. Pamiętasz, co powiedziałeś w wątku ogłoszeniowym tych WT? O narratorze wszechwiedzącym, który komentuje wydarzenia, a jednocześnie jest bohaterem? Tu prawie wyszła ta kombinacja... Zbliżyłeś narratora do bohatera (-ów?) tak bardzo, że nie sposób się powstrzymać przed rozglądaniem, gdzie ten narrator jest. A wówczas okazuje się, że narrator niewidzialny, bez wpływu na tok zdarzeń, bez wpływu na postać, do której się zwraca, bez łączności z tą postacią. Dlaczego zatem do postaci gada narrator? Po co?
I nie podoba mi się jeszcze:
Wolna ręka ślizga się jednak po przyozdobionej czerwienią posadzce
Niezręczne bardzo zdanie, szczególnie podkreślenie.
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
lernakow
Mamun
Posty: 194
Rejestracja: pn, 24 sie 2009 12:16
Płeć: Mężczyzna

Post autor: lernakow »

Małgorzato, pełna zgoda (choć spodziewałem się, że gorzej mi się dostanie). Narrację drugoosobową potraktowałem czysto gramatycznie (tekst wysłałem w dniu ogłoszenia konkursu, więc dywagacje o uzasadnianiu toczyły się na forum - jak dla mnie - po dzwonkach).
Fabularnie nie zmieściłem się z uwagi na limit (co mnie nie tłumaczy). Ciąłem, ciąłem i zostały okrawki. A trzeba było przycinać na etapie koncepcji, nie wykonania.

ODPOWIEDZ