ZWT 2 - Tonąc w srebrzystej sadzawce lustra...
Moderator: RedAktorzy
- rubens
- Fargi
- Posty: 437
- Rejestracja: sob, 23 lut 2008 00:00
Ano, ja też odpowiem na zarzut raczej potwierdzeniem Twoich, Margo, obaw, aniżeli jakąś radosną i niczemu nie służącą kłótnią. W gruncie rzeczy, nie jest tak, że ta II osoba pojawia się czysto "gramatycznie". Moje autorskie chciejstwo pragnęło, aby ta forma była jakoś uprawomocniona. Nie będę się tłumaczył z procesu twórczego, bo skoro piszesz, iż jest ta II osoba nieuzasadniona, to ja Ci wierzę i chylę czoła w pokorze.
Mój tekst jest dowodem na to, że warunki ZW można "spełniać" i spełniać. Mój ewidentnie "spełnia". :)
ed: Przynajmniej... przynajmniej pomysł się podobał :D
MSPANC
Mój tekst jest dowodem na to, że warunki ZW można "spełniać" i spełniać. Mój ewidentnie "spełnia". :)
ed: Przynajmniej... przynajmniej pomysł się podobał :D
MSPANC
Niecierpliwy dostaje mniej.
- e Eridani
- Mamun
- Posty: 167
- Rejestracja: pn, 21 wrz 2009 11:38
Albiorix, Hito, dzięki za miłe słowa, teraz będzie mi łatwiej przyjąć do wiadomości te 1500 błędów, które ktoś znajdzie ;)
To może też już zacznę o tekstach :)
1. lernakow – Tonąc w srebrzystej sadzawce lustra...
Wszystkie błędy kardynalne wypisała już Małgorzata - porwaną fabułę, narrację w II os. doczepioną na siłę etc. Ale mnie Twój tekst zainteresował o tyle, że widzę w nim potencjał na fajne, klimatyczne opowiadanie. Miło by było poznać lepiej Twojego narratora-bohatera - co nim powoduje, jak dotarł, gdzie dotarł, czemu bawi się w poszukiwacza skarbów nocą i gdzie się nauczył nurkować, a potem zobaczyć jak człowiek współczesny i współcześnie wyposażony mierzy się ze światem legendy - czarami Pani Jeziora.
Jeszcze jedna uwaga. Może warto by było popracować nad opisami, bo nieskalana tafla wody, gwiazdy z bezchmurnego nieba, przejmująca cisza i wiatr, co nie porusza, dają obraz nie tyle nawet banalny, co niekonkretny. Takie nigdzie.
To może też już zacznę o tekstach :)
1. lernakow – Tonąc w srebrzystej sadzawce lustra...
Wszystkie błędy kardynalne wypisała już Małgorzata - porwaną fabułę, narrację w II os. doczepioną na siłę etc. Ale mnie Twój tekst zainteresował o tyle, że widzę w nim potencjał na fajne, klimatyczne opowiadanie. Miło by było poznać lepiej Twojego narratora-bohatera - co nim powoduje, jak dotarł, gdzie dotarł, czemu bawi się w poszukiwacza skarbów nocą i gdzie się nauczył nurkować, a potem zobaczyć jak człowiek współczesny i współcześnie wyposażony mierzy się ze światem legendy - czarami Pani Jeziora.
Bardzo mi się podoba to zdanie, o.Sprzęt to jedyne, co zabierasz, wkraczając do legendy.
Jeszcze jedna uwaga. Może warto by było popracować nad opisami, bo nieskalana tafla wody, gwiazdy z bezchmurnego nieba, przejmująca cisza i wiatr, co nie porusza, dają obraz nie tyle nawet banalny, co niekonkretny. Takie nigdzie.
I want to be an idealist, but I just Kant.
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
Lernakow: A czemu miałabym się czepiać bardziej?
Mam poczucie, że zatrzymałeś się o krok przed dokończeniem koncepcji kreatywnej - bo obronić takiego bliskiego narratora można chyba tylko przez wskazanie/zasugerowanie odbiorcy jego "postaci" - u Ciebie, jeżeli narrator jest swoistym animatorem bohatera (a do tego chyba dążyłeś), brakuje mi właśnie sugestii - dlaczego, po co i jak. Czegoś w stylu: "To ja mówiłem, bóg II kategorii/Twoje szaleństwo/dr Frankenstein/oficer śledczy Jan Nowak"....
W listach to jest proste - narrator się podpisuje na końcu. Ale kiedy wyjdzie się poza sytuację korespondencyjną, to chyba coś trzeba zrobić, by narratora trochę ujawnić. Bo jaki jest, jeśli nie gramatyczny, gdy nie wiadomo, gdzie on jest i po co on jest? :)))
A może po prostu mam bzika na punkcie struktur...
Nie twierdziłam, że jest ten narrator "gramatyczny" li tylko - ale jest sztuczny. Powiedziałeś we wcześniejszym wątku, że ta narracja tworzy sytuację intymną i miałeś rację. Problem w tym, że ta intymność niejako wymusza, by narratora upostaciowić odbiorcy. Bo skoro gada do bohatera, to mimowolnie się rozglądam, gdzie jest ten gadający narrator i co wynika z jego gadania...rubens pisze:W gruncie rzeczy, nie jest tak, że ta II osoba pojawia się czysto "gramatycznie". Moje autorskie chciejstwo pragnęło, aby ta forma była jakoś uprawomocniona. Nie będę się tłumaczył z procesu twórczego, bo skoro piszesz, iż jest ta II osoba nieuzasadniona, to ja Ci wierzę i chylę czoła w pokorze.
Mam poczucie, że zatrzymałeś się o krok przed dokończeniem koncepcji kreatywnej - bo obronić takiego bliskiego narratora można chyba tylko przez wskazanie/zasugerowanie odbiorcy jego "postaci" - u Ciebie, jeżeli narrator jest swoistym animatorem bohatera (a do tego chyba dążyłeś), brakuje mi właśnie sugestii - dlaczego, po co i jak. Czegoś w stylu: "To ja mówiłem, bóg II kategorii/Twoje szaleństwo/dr Frankenstein/oficer śledczy Jan Nowak"....
W listach to jest proste - narrator się podpisuje na końcu. Ale kiedy wyjdzie się poza sytuację korespondencyjną, to chyba coś trzeba zrobić, by narratora trochę ujawnić. Bo jaki jest, jeśli nie gramatyczny, gdy nie wiadomo, gdzie on jest i po co on jest? :)))
A może po prostu mam bzika na punkcie struktur...
So many wankers - so little time...
- neularger
- Strategos
- Posty: 5230
- Rejestracja: śr, 17 cze 2009 21:27
- Płeć: Mężczyzna
Może nie 1500, ale kilka, by się znalazło... :)teraz będzie mi łatwiej przyjąć do wiadomości te 1500 błędów
Nie widzę błędów językowych, ale jest za to kilka fabularnych dziur.
I tak:
Sprzeczne informacje w opisie stosunku faceta z lustra do dziewczyny.e Eridani pisze:Gdyby nie straszna nuda, srebrna pustka mojego więzienia, wcale byś mnie nie widywała. Znamy się krótko. Jesteś nawet zabawna
Z jednej strony informujesz, że przybywa wyłącznie dlatego, że się nudzi, z drugiej zaś, że dziewczyna go bawi, czyli mam "zaletę" w postaci dostarczania rozrywki. W związku z czym nie wiem dlaczego właściwie gość się zjawia, z nudów czy dlatego, że go panienka bawi...
Mam wrażenie, że wypadło kilka zdań. Stosunek faceta do dziewczyny zmienił się gwałtownie. Co się stało, że "coś się w nim załamało"? Wcześniej informujesz Autorko, że gość był znudzony, ewentualnie rozbawiony. Więc skąd taki wybuch?e Eridani pisze:Coś się we mnie łamie, krzywię usta, wykrzywiam okropnie.
Z tego wynika, że facet był zaskoczona reakcją dziewczyny. To będzie dalej ważne.e Eridani pisze:nie wierzę, z całej siły uderzasz śmieszną piąstką w środek zwierciadła!
Rozumiem, że efektem zbicia lustra była "nieoczekiwana zmiana miejsc". I teraz to dziewczyna jest uwięziona w lustrze. I znów reakcji faceta lustra nie rozumiem. Nie wiedział, że tak może się wydostać? Więc dlaczego nie jest zaskoczony? Ogranicza się bowiem, tylko do uwagi na temat wyglądu dziewczyny...e eridiani pisze:Ciepło. Pachnie pudrem i słodkimi perfumami. Srebrny kurz sypie się z ubrania na kamienną posadzkę. Lustro jest znów całe. W lustrze - ty. Dlaczego płaczesz?
I takie mam wrażenie, że utwór pierwotnie był znacznie dłuższy, zaczęłaś go ciąć po limit i pocięłaś za bardzo. :)
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
Wiele prac warsztatowych ma problem z limitem znaków. A tu nie chodzi nigdy o to, by koncepcję zmieścić - tu chodzi o to, by wymyślić koncepcję do limitów (jak zauważył wcześniej Lernakow i jako i ja powtarzam Autorom przy każdej edycji WT).
Lorelay
Udało się upostaciowić i obronić narratora w tym tekście - częściowo. Ale nie udało się zrobić utworu, bo fabuła straciła ciągłość. Pod koniec, gdy powinno paść wyjaśnienie wyraźniejsze, o kim mówi narrator, kim są owi "my", których niedługo będzie więcej (dlaczego?), nie pojawiają się żadne wyjaśnienia. Owszem, mogę nadinterpretować, że chodzi o wampiry => skoro nie mają odbicia w lustrze, to tekst wyjaśnia, co się z odbiciem wampira stało (bardzo ładny pomysł byłby). Ale w tekście nie ma żadnych sugestii, które mogłyby mnie naprowadzić na ten trop. I to właśnie utrupiło utwór - utopiło zakończenie w niejasnościach, niedopowiedzeniach. Równie dobrze mogę sobie wymyślić inwazję z drugiej strony lustra, ale to nic nie zmieni, bo tak wielkie pole do domysłów nie robi na mnie dobrego wrażenia. Chcę wiedzieć, o co chodzi, a nie wiem, Autorko.
Gdybym wiedziała na pewno, KIM jest narrator... :P
W tym sensie - czym/kim się staje narrator i bohaterka, gdy bohaterka tonie w lustrze.
edit:
Tess
Kompletnie nie wiem, o co chodzi. To miała być impresja, jak myślę. Ale zbyt wiele jest niejasności, bym mogła zrozumieć najprościej: o co chodzi?
Tytuł wskazuje na związek z "Mistrzem i Małgorzatą", zatem narratorką winna być właśnie tytułowa Małgorzata, osobą, do której zwraca się narratorka - to Woland, czyli Szatan, a kim jest ten trzeci? Mam się domyślić, bo czytałam Bułhakowa? Wpadłam na dwa rozwiązania, każde interesujące, ale żadne mnie nie satysfakcjonuje. Jeshua HaNocri albo tytułowy mistrz. I co z tego?
Tu jest właśnie problem. Czytałam "Mistrza i Małgorzatę". Ale czy Ty, Autorko, nawiązujesz do Bułhakowa? Samo imię w tytule nie wystarczy, żądam znaków, które mnie w tym upewnią, a tych znaków nie znajduję wyraźnych. Może wcale ich tam nie było, może miał być tylko Woland rozumiany ogólnie jako diabeł/szatan, ale wówczas rodzi się pytanie: KIM jest narratorka zatem?
Usiłuję powiedzieć, że brak mi wyrazistego "kontekstu" do odczytania tego tekstu. Gorzej: do zrozumienia tego tekstu.
Niedobrze...
Lorelay
Udało się upostaciowić i obronić narratora w tym tekście - częściowo. Ale nie udało się zrobić utworu, bo fabuła straciła ciągłość. Pod koniec, gdy powinno paść wyjaśnienie wyraźniejsze, o kim mówi narrator, kim są owi "my", których niedługo będzie więcej (dlaczego?), nie pojawiają się żadne wyjaśnienia. Owszem, mogę nadinterpretować, że chodzi o wampiry => skoro nie mają odbicia w lustrze, to tekst wyjaśnia, co się z odbiciem wampira stało (bardzo ładny pomysł byłby). Ale w tekście nie ma żadnych sugestii, które mogłyby mnie naprowadzić na ten trop. I to właśnie utrupiło utwór - utopiło zakończenie w niejasnościach, niedopowiedzeniach. Równie dobrze mogę sobie wymyślić inwazję z drugiej strony lustra, ale to nic nie zmieni, bo tak wielkie pole do domysłów nie robi na mnie dobrego wrażenia. Chcę wiedzieć, o co chodzi, a nie wiem, Autorko.
Gdybym wiedziała na pewno, KIM jest narrator... :P
W tym sensie - czym/kim się staje narrator i bohaterka, gdy bohaterka tonie w lustrze.
edit:
Tess
Kompletnie nie wiem, o co chodzi. To miała być impresja, jak myślę. Ale zbyt wiele jest niejasności, bym mogła zrozumieć najprościej: o co chodzi?
Tytuł wskazuje na związek z "Mistrzem i Małgorzatą", zatem narratorką winna być właśnie tytułowa Małgorzata, osobą, do której zwraca się narratorka - to Woland, czyli Szatan, a kim jest ten trzeci? Mam się domyślić, bo czytałam Bułhakowa? Wpadłam na dwa rozwiązania, każde interesujące, ale żadne mnie nie satysfakcjonuje. Jeshua HaNocri albo tytułowy mistrz. I co z tego?
Tu jest właśnie problem. Czytałam "Mistrza i Małgorzatę". Ale czy Ty, Autorko, nawiązujesz do Bułhakowa? Samo imię w tytule nie wystarczy, żądam znaków, które mnie w tym upewnią, a tych znaków nie znajduję wyraźnych. Może wcale ich tam nie było, może miał być tylko Woland rozumiany ogólnie jako diabeł/szatan, ale wówczas rodzi się pytanie: KIM jest narratorka zatem?
Usiłuję powiedzieć, że brak mi wyrazistego "kontekstu" do odczytania tego tekstu. Gorzej: do zrozumienia tego tekstu.
Niedobrze...
So many wankers - so little time...
- lernakow
- Mamun
- Posty: 194
- Rejestracja: pn, 24 sie 2009 12:16
- Płeć: Mężczyzna
Sam niewiele o nim wiem. Całą motywację zwaliłem na legendę arturiańską: "dlaczego szukasz Ekskalibura? - bo to Ekskalibur, hello: Ekskalibur!"e Eridani pisze:Miło by było poznać lepiej Twojego narratora-bohatera - co nim powoduje, jak dotarł, gdzie dotarł, czemu bawi się w poszukiwacza skarbów nocą i gdzie się nauczył nurkować, a potem zobaczyć jak człowiek współczesny i współcześnie wyposażony mierzy się ze światem legendy - czarami Pani Jeziora.
Bardzo mi się podoba to zdanie, o.e Eridani pisze:Sprzęt to jedyne, co zabierasz, wkraczając do legendy.
A dziękuję, też mi się podobało, więc ciąłem naokoło, żeby go nie wyrzucać.
Oj tak tak. Nawet go sobie nie wyobraziłem. Pojechałem kliszą.e Eridani pisze:warto by było popracować nad opisami, bo nieskalana tafla wody, gwiazdy z bezchmurnego nieba, przejmująca cisza i wiatr, co nie porusza, dają obraz nie tyle nawet banalny, co niekonkretny. Takie nigdzie.
Bo mi się mój tekst nie podoba. Niektóre inne czyta się płynnie i przyjemnie. A ten mój siedzi jak sardynka w puszce.Małgorzata pisze:A czemu miałabym się czepiać bardziej?
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
Bo ten Twój zawiódł na ograniczeniach właśnie. Na limicie znaków (stąd wrażenie, że nie wiadomo, o czym jest opowieść) i na narratorze (bo nie wiadomo, kim jest narrator) => ciasno i nieciągle.
To nie język zawiódł, lecz struktura. :P
No, to e Eridani.
Neuralger już wskazał nieciągłości fabularne - tak, one przeszkadzają, bo tworzą się sprzeczności: narrator wiedział, jak się uwolnić, lecz nie mógł? Ale poszło mu wyjątkowo łatwo, więc może planował? A może nie wiedział? Ale czemu się zatem nie dziwi, nie cieszy? I czy w ogóle chciał się uwolnić?
Nawiązanie do bajki ładne. "Lustereczko, powiedz przecie..." funkcjonuje tak powszechnie, że aż się prosiło, by coś z tym zrobić, więc zrobiłaś, Autorko.
I to jest utwór - kaleki trochę, ale utwór.
I narrator się obronił w strukturze, choć nie do końca w fabule i świecie przedstawionym. Może dlatego, że świat ledwie maźnięty, sugerowany bardziej (nie zarzut, uchowaj Boże!), a fabuła trochę niejasna.
Problem mam z zakończeniem, czyli jeszcze jedna sprzeczność.
I wreszcie ostatnia kwestia. OK, narrator upostaciowiony, ale nie do końca wyjaśniony. Skąd się wziął w lustrze? Czy jest człowiekiem, księciem zaklętym, czy duchem, a może chochlikiem jakimś, czy coś? Można kombinować... W końcu, to bajka. :P
Limit znaków ugryzł, IMAO.
edit: Scaliłam swoje posty.
To nie język zawiódł, lecz struktura. :P
No, to e Eridani.
Neuralger już wskazał nieciągłości fabularne - tak, one przeszkadzają, bo tworzą się sprzeczności: narrator wiedział, jak się uwolnić, lecz nie mógł? Ale poszło mu wyjątkowo łatwo, więc może planował? A może nie wiedział? Ale czemu się zatem nie dziwi, nie cieszy? I czy w ogóle chciał się uwolnić?
Nawiązanie do bajki ładne. "Lustereczko, powiedz przecie..." funkcjonuje tak powszechnie, że aż się prosiło, by coś z tym zrobić, więc zrobiłaś, Autorko.
I to jest utwór - kaleki trochę, ale utwór.
I narrator się obronił w strukturze, choć nie do końca w fabule i świecie przedstawionym. Może dlatego, że świat ledwie maźnięty, sugerowany bardziej (nie zarzut, uchowaj Boże!), a fabuła trochę niejasna.
Problem mam z zakończeniem, czyli jeszcze jedna sprzeczność.
A na końcu:Kiedy pojawiam się tuż za twoim odbiciem, rzucasz szybkie spojrzenie przez ramię.
Czyli nastąpiła nieoczekiwana zmiana miejsc, ale... czy w takim razie w lustrze nie powinien się pojawić narrator właśnie, a za jego plecami - dziewczyna/królewna? Bo skoro narrator patrzy w lustro, naprzeciw którego stoi...Lustro jest znów całe. W lustrze - ty.
I wreszcie ostatnia kwestia. OK, narrator upostaciowiony, ale nie do końca wyjaśniony. Skąd się wziął w lustrze? Czy jest człowiekiem, księciem zaklętym, czy duchem, a może chochlikiem jakimś, czy coś? Można kombinować... W końcu, to bajka. :P
Limit znaków ugryzł, IMAO.
edit: Scaliłam swoje posty.
Ostatnio zmieniony ndz, 04 paź 2009 18:13 przez Małgorzata, łącznie zmieniany 1 raz.
So many wankers - so little time...
- e Eridani
- Mamun
- Posty: 167
- Rejestracja: pn, 21 wrz 2009 11:38
E tam, limit. Warsztat. Nie do końca się udało powiedzieć wszystko tak, jak chciałam. A tekst na każdym etapie poprawek wahał się między 1450 a 1470 znaków. Jeszcze by się co nieco zmieściło.
(Podejrzewam, że jakby miał sudoku, już nie byłaby dość dobrą rozrywką - ale, oczywiście, tego nie ma w tekście.)
Wniosek jest jeden: strasznie ciężko wyważyć pomiędzy wyłożeniem wszystkiego "jak krowie na rowie" a "ale o co chodzi?". Przy czym ja mam tendencje do tego drugiego. Ćwiczyć muszę :)
Dzięki za komentarze :)
Hm, nie widziałam tego tak. Prawdę mówiąc, dalej nie widzę sprzeczności. Narrator przybywa, bo się nudzi, na zasadzie wszystko lepsze, niż tamto. A dziewczyna jest "nawet zabawna". Jedno drugiego nie wyklucza.neularger pisze:Sprzeczne informacje w opisie stosunku faceta z lustra do dziewczyny.
(Podejrzewam, że jakby miał sudoku, już nie byłaby dość dobrą rozrywką - ale, oczywiście, tego nie ma w tekście.)
Nic nie wypadło. Wydawało mi się, że dwa poprzednie zdania to jakoś tłumaczą. Może powinnam była bardziej podkreślić, że sobie przypomniał, ile tam siedzi.neularger pisze:Mam wrażenie, że wypadło kilka zdań.
Hm, a nie miałeś wrażenia, że był też nieco rozgoryczony? Jak nie, to widać to też nie wyszło, jak chciałam.neularger pisze:Wcześniej informujesz Autorko, że gość był znudzony, ewentualnie rozbawiony.
neularger pisze: I znów reakcji faceta lustra nie rozumiem. Nie wiedział, że tak może się wydostać? Więc dlaczego nie jest zaskoczony? Ogranicza się bowiem, tylko do uwagi na temat wyglądu dziewczyny...
Małgorzata pisze:Neuralger już wskazał nieciągłości fabularne - tak, one przeszkadzają, bo tworzą się sprzeczności: narrator wiedział, jak się uwolnić, lecz nie mógł? Ale poszło mu wyjątkowo łatwo, więc może planował? A może nie wiedział? Ale czemu się zatem nie dziwi, nie cieszy? I czy w ogóle chciał się uwolnić?
Wniosek jest jeden: strasznie ciężko wyważyć pomiędzy wyłożeniem wszystkiego "jak krowie na rowie" a "ale o co chodzi?". Przy czym ja mam tendencje do tego drugiego. Ćwiczyć muszę :)
:)Małgorzata pisze:I to jest utwór - kaleki trochę, ale utwór.
Świat miał być pretekstowy, chciałam się skupić na bohaterach (i to bardziej na tym jacy są, a nie kim są, nawiązując do tego, co napisałaś na końcu) i pilnowałam tylko, żeby narrator do czasu uwolnienia się miał wrażenia wzrokowe i słuchowe, a potem też poczuł zapach czy temperaturę.Małgorzata pisze:Może dlatego, że świat ledwie maźnięty, sugerowany bardziej, (...).
Ała. No i pewnie się pojawił. Chyba zaczyna mi świtać, jakby można to napisać, żeby się sens nie rozjeżdżał :)Małgorzata pisze:czy w takim razie w lustrze nie powinien się pojawić narrator właśnie, a za jego plecami – dziewczyna/królewna?
No tu by już pewnie limit zaczął kąsać ;)Małgorzata pisze:Można kombinować...
Dzięki za komentarze :)
I want to be an idealist, but I just Kant.
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
- neularger
- Strategos
- Posty: 5230
- Rejestracja: śr, 17 cze 2009 21:27
- Płeć: Mężczyzna
Rozumiem, ale IMAO jeżeli ktoś jest zabawny, to nie jest nudny. Może się komuś znudzić taka zabawna osoba po jakimś czasie, no i wtedy... właśnie staje się nudna. Może, gdybyś w tekście wskazała, że tę nudę spotkań z dziewczyną przerywa to, że czasem zabawna jest, to odbiór byłby czytelniejszy.e Eridiani pisze:Hm, nie widziałam tego tak. Prawdę mówiąc, dalej nie widzę sprzeczności. Narrator przybywa, bo się nudzi, na zasadzie wszystko lepsze, niż tamto. A dziewczyna jest "nawet zabawna". Jedno drugiego nie wyklucza.
Czytając utwór miałem wrażenie, że gość z lustra jest pogodzony z losem. Dlatego fraza "coś w nim pękło", tak mi zgrzytnęła.e Eridiani pisze:Nic nie wypadło. Wydawało mi się, że dwa poprzednie zdania to jakoś tłumaczą. Może powinnam była bardziej podkreślić, że sobie przypomniał, ile tam siedzi.
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
No, to dalej. Kruger pod tablicą.
Znowu kwestia narratora. Jest pani doktor, do której narrator mówi, i jest ona - femina ex machina. I narrator twierdzi, że są tylko te dwie, gdzie jest on zatem, skoro widzi to wszystko, relacjonuje na bieżąco zdarzenia?
W tej konstrukcji nie ma dla niego miejsca, zwyczajnie.
Ale pal licho narratora. Fabuła się rwie, Autorze.
Podkreślone, to skrót myślowy.
Ale nie to jest ważne, lecz stwierdzenie późniejsze:
To skąd wiadomo, jaki był, skoro spał?
I czemu zabija po przebudzeniu?
I czemu kobieta w maszynie jest "tylko kobietą", a kobieta-lekarz nie jest "tylko kobietą"? (To ten podkreślony skrót, z którego wychodzi ewidentny bełkot dla mnie).
Nie wiadomo, z jaką misją przyleciała grupa Bravo, czemu baza jest odcięta, co się stało z załogą tej bazy (przecież, jak wynika z wypowiedzi narratora, obudzili ją - kobietę z maszyny - dopiero ludzie z Bravo, czyli wcześniej była nieświadoma i zapewne nieszkodliwa) => za dużo pytań.
A to wcale nie wszystkie. Ot, choćby właśnie owo patrzenie w oczy - ładnie wygląda, ale nijak mi nie pasuje do opisu owego umysłu kobiety i ciekawości.
Nie pomieściłeś w limicie pełnej fabuły, okulawiłeś łączność zdarzeń, Autorze. Opis postaci się rozjechał. Także postaci narratora. :P
Ale fantastyka jest, faktycznie - bez wątpienia. I temat się mieści - frazeologiczne odejście od bezpośredniej interpretacji, fajnie.
I nie wiem, czy to tekst, czy utwór. Ale wątpliwości na Twoją korzyść, Krugerze... :)))
edit:
Z gorączką dobrze mi się czyta tekst PP.
Głównie dlatego, że kompletnie go nie rozumiem. Jeszcze bardziej niż Tess.
Wygląda mi na sesję terapeutyczną za pomocą hipnozy. Niestety, poetyckość opisu kłóci się z tym skojarzeniem. A już kompletnie poza zasięgiem percepcji jest wolta, która zmienia zwrot narratora do pacjenta na zwrot do czytelnika:
I nie, nie poszłam do lustra, nie ujrzałam też w nim dobrej kobiety czy dobrego człowieka. Mam gorączkę, mogłabym co najwyżej dostać mdłości na swój zagrypiony widok. Sugestia posthipnotyczna nie podziałała na mnie. :P
Pomijając narratora, który zapewne byłby wyraźny, gdybym wiedziała, o co chodzi? A nie wiem, PP, zwyczajnie nie wiem...
No, i jeszcze:
Znowu kwestia narratora. Jest pani doktor, do której narrator mówi, i jest ona - femina ex machina. I narrator twierdzi, że są tylko te dwie, gdzie jest on zatem, skoro widzi to wszystko, relacjonuje na bieżąco zdarzenia?
W tej konstrukcji nie ma dla niego miejsca, zwyczajnie.
Ale pal licho narratora. Fabuła się rwie, Autorze.
(...) w odciętej bazie niepodzielną władzę sprawuje jej system ochronny, elektroniczna sieć z wszczepionym symbiontem – ludzkim mózgiem. Ale to w końcu był tylko umysł kobiety. Może trochę nieprzewidywalnej, trochę kokieteryjnej i trochę ciekawskiej, ale tylko kobiety. Nie takiej jak ty.
Podkreślone, to skrót myślowy.
Ale nie to jest ważne, lecz stwierdzenie późniejsze:
Czegoś nie rozumiem. Skoro wszczepiono do systemu ludzki mózg, to co on robił, jeżeli był wcześniej nieświadomy? Bo - jak rozumiem - był nieświadomy, a grupa Bravo obudziła ten umysł.Obudziliście ją
To skąd wiadomo, jaki był, skoro spał?
I czemu zabija po przebudzeniu?
I czemu kobieta w maszynie jest "tylko kobietą", a kobieta-lekarz nie jest "tylko kobietą"? (To ten podkreślony skrót, z którego wychodzi ewidentny bełkot dla mnie).
Nie wiadomo, z jaką misją przyleciała grupa Bravo, czemu baza jest odcięta, co się stało z załogą tej bazy (przecież, jak wynika z wypowiedzi narratora, obudzili ją - kobietę z maszyny - dopiero ludzie z Bravo, czyli wcześniej była nieświadoma i zapewne nieszkodliwa) => za dużo pytań.
A to wcale nie wszystkie. Ot, choćby właśnie owo patrzenie w oczy - ładnie wygląda, ale nijak mi nie pasuje do opisu owego umysłu kobiety i ciekawości.
Nie pomieściłeś w limicie pełnej fabuły, okulawiłeś łączność zdarzeń, Autorze. Opis postaci się rozjechał. Także postaci narratora. :P
Ale fantastyka jest, faktycznie - bez wątpienia. I temat się mieści - frazeologiczne odejście od bezpośredniej interpretacji, fajnie.
I nie wiem, czy to tekst, czy utwór. Ale wątpliwości na Twoją korzyść, Krugerze... :)))
edit:
Z gorączką dobrze mi się czyta tekst PP.
Głównie dlatego, że kompletnie go nie rozumiem. Jeszcze bardziej niż Tess.
Wygląda mi na sesję terapeutyczną za pomocą hipnozy. Niestety, poetyckość opisu kłóci się z tym skojarzeniem. A już kompletnie poza zasięgiem percepcji jest wolta, która zmienia zwrot narratora do pacjenta na zwrot do czytelnika:
Może zresztą wcale tak nie jest. Może czytam list/notkę hipnotyzującą (o czym świadczą grzeczności korespondencyjne - zaimki wielka literą). To wyjaśnia, dlaczego nie wiem, kim jest narrator. Ale nie wyjaśnia, co właściwie się dzieje.A teraz gdy skończysz czytać(...)
I nie, nie poszłam do lustra, nie ujrzałam też w nim dobrej kobiety czy dobrego człowieka. Mam gorączkę, mogłabym co najwyżej dostać mdłości na swój zagrypiony widok. Sugestia posthipnotyczna nie podziałała na mnie. :P
Pomijając narratora, który zapewne byłby wyraźny, gdybym wiedziała, o co chodzi? A nie wiem, PP, zwyczajnie nie wiem...
No, i jeszcze:
No, tu bełkoczesz, PP.chłodny wietrzyk muska twarz przyjemnością
Ja Cię wychłostam chyba. Ortograf!która Cie spotkała
So many wankers - so little time...
No i w kwestii mojego tekstu Małgorzata ma całkowitą rację i w zasadzie dopiero teraz zdałam sobie z tego sprawę :) Mogę tylko dodać kilka słów o tym, co tak naprawdę utwór utrupiło. Mianowicie był to limit znaków, a właściwie minimalna różnica (dwuzdaniowa) między pierwotną jego wersją, a tą po cięciu dostosowującym do limitu. Pierwotnie były dwa zdania więcej, moim zdaniem objaśniające kwestię: kim jest narrator. Mój błąd - zrezygnowałam właśnie z tych, a nie innych dwóch zdań. Uznałam je za najmniej istotne, a teraz widzę, że jednak były BARDZO ISTOTNE :)
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
Ale chodziło o wampiry? Ciekawa jestem zwyczajnie. :)))
Na razie, ciąg dalszy wrażeń z lektury prac warsztatowych.
Agarwaen. No, żeż!
Na everymana nie stawiałabym, wszak będziesz nazywać go Panem na końcu. Narratora obroniłeś, bardzo czysto, koncepcyjnie - gada do swojego odbicia w lustrze, czyli de facto do siebie, ale nie do siebie tak do końca, bo wszak odbywa się potem akt stworzenia, odbicie przestaje być odbiciem, a może to perspektywa się odwraca, skoro narrator przechodzi na drugą stronę...
Podoba mi się to niedomówienie.
I wszystko jest dobrze, dopóki nie pojawia się:
Mam wrażenie, że wprowadzasz mylne tropy, Autorze.
Ale jak skojarzyć z cytatem o czynieniu na obraz i podobieństwo, jak dodać do tego wołacz: Panie! i te wszystkie wielkie litery w zaimkach, to zaczynam mieć mętlik. Może ta pierwsza para, to Adam i Ewa?
I czy patrząc na swoje odbicie w lustrze mogę ujrzeć Boga? :P
Na razie ujrzałam coś gorszego:
Ale tak w ogóle, to impresja wyszła chyba. Niejasna dla mnie trochę, ale może to grypa...
edit: Scaliłam swoje posty.
Na razie, ciąg dalszy wrażeń z lektury prac warsztatowych.
Agarwaen. No, żeż!
Na everymana nie stawiałabym, wszak będziesz nazywać go Panem na końcu. Narratora obroniłeś, bardzo czysto, koncepcyjnie - gada do swojego odbicia w lustrze, czyli de facto do siebie, ale nie do siebie tak do końca, bo wszak odbywa się potem akt stworzenia, odbicie przestaje być odbiciem, a może to perspektywa się odwraca, skoro narrator przechodzi na drugą stronę...
Podoba mi się to niedomówienie.
I wszystko jest dobrze, dopóki nie pojawia się:
I tu, może z gorączki, kończy się moja zdolność o załapania, o co chodzi, wszak nie było żadnego wczoraj ani dziś, opowieść jest bezczasowa, dotyczy przejścia, nie przeszłości nieudanej (jest sygnał, ale niewyraźny, gdy mowa o zawodzie, rozczarowaniu). Tu mi się rozerwała łączność z tekstem.Prowadzisz mnie w nowe jutro, Panie.
Mam wrażenie, że wprowadzasz mylne tropy, Autorze.
Znaczy, że takie przejście nie odbywa się po raz pierwszy, wcześniej też miało to miejsce.Teraz zastanawiam się, czy pierwsza para też była
Ale jak skojarzyć z cytatem o czynieniu na obraz i podobieństwo, jak dodać do tego wołacz: Panie! i te wszystkie wielkie litery w zaimkach, to zaczynam mieć mętlik. Może ta pierwsza para, to Adam i Ewa?
I czy patrząc na swoje odbicie w lustrze mogę ujrzeć Boga? :P
Na razie ujrzałam coś gorszego:
Ortograf, proszę Autora. Ortografy nie są nieważne.jest już nie ważne
Ale tak w ogóle, to impresja wyszła chyba. Niejasna dla mnie trochę, ale może to grypa...
edit: Scaliłam swoje posty.
So many wankers - so little time...
-
- Dwelf
- Posty: 519
- Rejestracja: wt, 04 lis 2008 18:57
- Płeć: Mężczyzna
To ja tak od dołu zacznę.
I możliwość, że tam naprawdę był Bóg, poddał bohatera próbie i wreszcie gdy ten pogodził się z jego wolą, zabrał do siebie. Stąd dwa odniesienia biblijne, do księgi rodzaju.
Może przekombinowałem, w zasadzie tego się bałem.
edit:
Jak teraz na to patrzę, to ostatnie zdanie, raczej skłania ku wersji z Bogiem i zamiast do końca zostawiać szanse pół na pół, skłania czytelnika do drugiej wersji. Zepsułem innymi słowy.
Za uwagi serdecznie dziękuje :)
Cóż, wstyd mi.Ortograf, proszę Autora. Ortografy nie są nieważne.
Tak! Toż to niezwykłe lustro i niezwykła sytuacja. Chciałem, aby były dwie alternatywy. Mistyczne przejście, zamiana, a może akt stworzenia, moje niedomówienie, które się spodobało, odczytane na początku.I czy patrząc na swoje odbicie w lustrze mogę ujrzeć Boga? :P
I możliwość, że tam naprawdę był Bóg, poddał bohatera próbie i wreszcie gdy ten pogodził się z jego wolą, zabrał do siebie. Stąd dwa odniesienia biblijne, do księgi rodzaju.
Może przekombinowałem, w zasadzie tego się bałem.
Tu chciałem zasugerować coś nowego, inny stan. Widać za słabo zasygnalizowałem przenośnie, albo tylko mi się wydawało, że to zrobiłem i chciejstwo wyszło :PProwadzisz mnie w nowe jutro, Panie.
edit:
Jak teraz na to patrzę, to ostatnie zdanie, raczej skłania ku wersji z Bogiem i zamiast do końca zostawiać szanse pół na pół, skłania czytelnika do drugiej wersji. Zepsułem innymi słowy.
Za uwagi serdecznie dziękuje :)
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11