Marcin Robert.
To tekst, IMAO. Znaczy, to, co jest opowieścią w opowieści, jest opowieścią - znaczy, zamknięte. Ale wisi zewnętrzna rama - narrator (domyślam się, kim może być), jego odbiorca (brak danych) i sytuacja zewnętrzna (tej sytuacji nie ma też). Wisząca w próżni wypowiedź to jest.
Dlatego Twoja praca, Autorze, jest jak konspekt. Gorzej, to jest streszczenie strasznie fajnego opowiadania, które powinno mieć narratora zewnętrznego i zaskoczyć puentą. Streszczenie nie robi na mnie wrażenia.
Rozwiń pomysł, który streściłeś, Autorze.
I zapomnij o gawędzie - bez sensu tu jest i bez sensu będzie w dłuższej formie => zamęczysz odbiorcę.
edit: Enigma. Zniechęcił mnie starter okrutnie.
Proszę natychmiast sprawdzić zasady konstrukcji trybu przypuszczającego oraz regułkę, która określa, kiedy by należy pisać łącznie, a kiedy rozłącznie. I już wiadomo, dlaczego wykręciło mi flaki na pierwszym zdaniu.Twoje ciało dygocze, jak najprędzej chciało by stąd uciec.
Pomijając, że to ciało nagle zyskało sferę woluntywną? Ach, rzecz jasna, w lengłydżu to normalne. Po polsku - nigdy w życiu.
Ale ciąg dalszy nastąpił, serce się też emancypuje od ciała, co gorsza, przepychanki z umysłem urządza - takie spersonifikowane nieoczekiwanie to serce jest. A umysł podąża za wzrokiem.Serce błaga, próbując odciągnąć umysł, ale ten, przesiąknięty ciekawością, podąża za zgubnym wzrokiem.
Wszystko fajnie, tylko teraz trzeba zrobić translation. Bo po mojemu ojczystemu - to jest po prostu bełkot.
Dalej jest podobnie, ale to już nieważne.
Bo tak naprawdę, to o co chodzi? Że kobieta patrzy w lustro i się podziwia - ale narcyzm z tego w konkluzji nie wynika, bo konkluzji nie ma. Żadnej, nawet narcystycznej, czyli oczywistej.
I nie wiadomo, kim jest narrator. Ani po co gada. I niekoniecznie wiadomo, o czym gada, bo skąd - NO, SKĄD - on ma tę wiedzę, która przynależna jest narratorom wszechwiedzącym? Wszechwiedza narratora nie została wyjaśniona. Sam narrator też właściwie nie ma prawa bytu w tym tekście. Wymuszony, to mało powiedziane. Mam wrażenie, że to właśnie narrator "przetłumaczony" - i to kulawo.