Albiorix pisze:
Załóżmy że autor jest mocno przekonany że dzieci to same problemy i człowiek żeby się realizować powinien poświęcić się pasji i unikać rozmnażania jak ognia. A do tego tenże autor jest wojującym antyklerykałem.
Jeśli taki autor umieści w powieści porządnego, szczęśliwego, pobożnego i realizującego się popa wraz z żoną i sześciorgiem maluchów to zapewne wyjdzie mu to niewiarygodnie i głupio.
a) opisze znajomą rodzinę wielodzietną - która w radości i bojaźni bożej wychowuje szóstkę swoich maluchów
b)dokształci się (np poszpera po forach religijnych, poczyta literaturę promująca ortodoksyjnie chrześcijański model rodziny) i przeczyta nawet podręcznik do psychologii aby wyobrazić sobie i wiarygodnie opisać takie postacie
Te dwie rzeczy są banalne do wymyślenia dla mnie jako laika, podejrzewam, że doświadczony pisarz miałby jeszcze kilka pomysłów jak sobie pomóc, aby zbudować wiarygodną postać.
Millenium Falcon pisze:Nie dość, że tłumaczy, to jeszcze spotyka się z niedowierzaniem i oburzeniem, że jak to? Nie wierzy? A przecież o tym pisze! :-/
Pomruk zachwytu z uwagi na domyślność ;)