F 68
Moderator: RedAktorzy
- BlackHeart
- Pćma
- Posty: 221
- Rejestracja: sob, 01 gru 2007 08:48
Cebula tym razem idealnie mi utrafił z felietonami :)
Global warming na bociana - bardzo miło się czytało, choć przyznaję, że wiele technicznych zagadnień to dla mnie czarna magia. Niemniej, z przyjemnością przyswoiłem tyle i potrafiłem. No i cieszy mnie to, że pośród tego całego zamieszania związanego z emisją CO2, są też ludzie, którzy potrafią trzeźwo na to wszystko spojrzeć, a na dodatek skrobnąć na ten temat felieton. :)
Ogona machanie psem - też ciekawie. Rzeczywiście, coś jest z tymi archetypami i współczesną "sztuką". Genialnie wyjaśniony paradoks naukowca zmuszanego do prowadzenia badań przez złego tyrana. Dwie rzeczy mi zazgrzytały. Pierwsza, to tcpdump i stwierdzenie, że z nazwy wynika, że "na głupa". Żeby "na głupa" było, to musiałoby być tcpdumb. Bo "dump" to po prostu "zrzut" (w tym kontekście). Druga sprawa - zabrakło ładnej klamry dla felietonu, którą jak myślę mogłoby być zestawienie ze sobą słów Ziemkiewicza z początkiem felietonu, w którym pada stwierdzenie, że ludzie czerpią wiedzę o świecie z mediów. A to właśnie jest piękny paradoks. Z jednej strony, owszem, czerpią tą wiedzę z mediów; ale z drugiej, treści sprzedawane w mediach uzależnione są od oczekiwań odbiorcy. Ten popierdzielony świat właśnie na taki błędnych kołach jeździ :)
Fantastyczna historia fantazji - choć zapewne jestem z młodszego pokolenia, niż autor, przyznam, że podczas lektury udzieliła mi się jego nostalgia. Po latach (Jezu, jak to brzmi...) widzę wyraźnie, że fantastyka nie stoi w miejscu, że idzie. Ogólnie rzecz biorąc, to dobrze, że idzie. A czy w dobrym kierunku? A cholera wie, który jest dobry. Konflikt pokoleń i inne tego typu sprawy. Fakt, czytacze są na wymarciu, jeśli chodzi o dzisiejszego konsumenta treści fantastyczny. Łatwiej przecież iść do kina, siąść przed komputerem czy pyknąć sesję w RPG. Z jednej strony, fajnie, że gatunek wypłynął na jakieś inne dziedziny życia, poza literaturą. Z drugiej, właśnie dlatego w obrębie gatunku powstały liczne patologie, bo każda składowa wpływa na pozostałe. I ciężko przewidzieć, co z tego będzie. Może za lat dziesięć czy dwadzieścia, konsument żadnych patologii nie będzie dostrzegał? Bo fantastyka, to będzie właśnie zlepek literatury, kina i gier? Kto wie?
No i tekst Joanny Tomczak też przeczytałem. I co? Jezu, czuję się, jakbym tym zwrotem "panna" wyrządził autorce jakąś straszliwą krzywdę. Czuję się winny, choć takie odczucie zgoła przeczy moim poglądom o zwrotach grzecznościowych. Trudno. Padnę krzyżem przed ołtarzem, to może mi przejdzie. Odnośnie treści - teraz lepiej. Autorce udało się wytknąć kilka błędów w moim poprzednim wywodzie, a to się chwali, bo na błędach się człowiek uczy. Trochę to to nieczytelne ze względu na uszczypliwości, ale i tak jest lepiej.
Publicystyka wchłonięta, zatem lecę sobie teraz czytać opowiadanka.
Global warming na bociana - bardzo miło się czytało, choć przyznaję, że wiele technicznych zagadnień to dla mnie czarna magia. Niemniej, z przyjemnością przyswoiłem tyle i potrafiłem. No i cieszy mnie to, że pośród tego całego zamieszania związanego z emisją CO2, są też ludzie, którzy potrafią trzeźwo na to wszystko spojrzeć, a na dodatek skrobnąć na ten temat felieton. :)
Ogona machanie psem - też ciekawie. Rzeczywiście, coś jest z tymi archetypami i współczesną "sztuką". Genialnie wyjaśniony paradoks naukowca zmuszanego do prowadzenia badań przez złego tyrana. Dwie rzeczy mi zazgrzytały. Pierwsza, to tcpdump i stwierdzenie, że z nazwy wynika, że "na głupa". Żeby "na głupa" było, to musiałoby być tcpdumb. Bo "dump" to po prostu "zrzut" (w tym kontekście). Druga sprawa - zabrakło ładnej klamry dla felietonu, którą jak myślę mogłoby być zestawienie ze sobą słów Ziemkiewicza z początkiem felietonu, w którym pada stwierdzenie, że ludzie czerpią wiedzę o świecie z mediów. A to właśnie jest piękny paradoks. Z jednej strony, owszem, czerpią tą wiedzę z mediów; ale z drugiej, treści sprzedawane w mediach uzależnione są od oczekiwań odbiorcy. Ten popierdzielony świat właśnie na taki błędnych kołach jeździ :)
Fantastyczna historia fantazji - choć zapewne jestem z młodszego pokolenia, niż autor, przyznam, że podczas lektury udzieliła mi się jego nostalgia. Po latach (Jezu, jak to brzmi...) widzę wyraźnie, że fantastyka nie stoi w miejscu, że idzie. Ogólnie rzecz biorąc, to dobrze, że idzie. A czy w dobrym kierunku? A cholera wie, który jest dobry. Konflikt pokoleń i inne tego typu sprawy. Fakt, czytacze są na wymarciu, jeśli chodzi o dzisiejszego konsumenta treści fantastyczny. Łatwiej przecież iść do kina, siąść przed komputerem czy pyknąć sesję w RPG. Z jednej strony, fajnie, że gatunek wypłynął na jakieś inne dziedziny życia, poza literaturą. Z drugiej, właśnie dlatego w obrębie gatunku powstały liczne patologie, bo każda składowa wpływa na pozostałe. I ciężko przewidzieć, co z tego będzie. Może za lat dziesięć czy dwadzieścia, konsument żadnych patologii nie będzie dostrzegał? Bo fantastyka, to będzie właśnie zlepek literatury, kina i gier? Kto wie?
No i tekst Joanny Tomczak też przeczytałem. I co? Jezu, czuję się, jakbym tym zwrotem "panna" wyrządził autorce jakąś straszliwą krzywdę. Czuję się winny, choć takie odczucie zgoła przeczy moim poglądom o zwrotach grzecznościowych. Trudno. Padnę krzyżem przed ołtarzem, to może mi przejdzie. Odnośnie treści - teraz lepiej. Autorce udało się wytknąć kilka błędów w moim poprzednim wywodzie, a to się chwali, bo na błędach się człowiek uczy. Trochę to to nieczytelne ze względu na uszczypliwości, ale i tak jest lepiej.
Publicystyka wchłonięta, zatem lecę sobie teraz czytać opowiadanka.
- Yuki
- Furia Bez Pardonu
- Posty: 2182
- Rejestracja: śr, 22 cze 2005 13:17
A wiesz, Baronie, Twój „sprawny fizycznie, bezgranicznie odważny, wyszkolony w posługiwaniu się wszystkimi rodzajami broni” komandos przypomniał mi, jak bardzo drażnią mnie „współczesne” filmy przyrodnicze, których głównym bohaterem jest seksowny prezenter(ka).
Ma być program o, dajmy na to, słoniach i co? Czasem jakiś przemknie w tle, nie przeczę, za to na pierwszym planie najniechybniej będzie się lansować jakaś pani (w pełnym makijażu, rzecz jasna), śląc do kamery promienne uśmiechy. Albo jakiś pan pokaże, łapiąc węże czy inne aligatory, jak bardzo jest odważny. To, że łamie tym samym podstawową zasadę każdego przyrodnika: „jak najmniejsza ingerencja w życie zwierząt”, staje się nieistotne. Ginie idea bycia obserwatorem, przyroda staje się kolejnym tłem dla pokazania „wspaniałości” człowieka.
Niestety, coraz trudniej o programy, jakie kręci np. David Attenborough (ach, jaki on jest pięknie stary i brzydki!), za to coraz więcej pseudo-naukowych pomyj, gdzie brylują piękni i jednocześnie odważni, i jednocześnie mądrzy, i jednocześnie młodzi prezenterzy. Ja tego nie kupuję. Ci ludzie są dla mnie niewiarygodni. Zresztą, podobnie niewiarygodne są wysuszone na wiór panie otoczone milionem garnków, rondli i patelni, które próbują mnie przekonać, że kochają jedzenie. Czy ktoś, kto kocha jedzenie może być chudy jak szczapa? To ja już wolałam spojrzeć na tłuściutkiego Kuronia – naprawdę wierzyłam, że kuchnia to jego pasja.
Wiem, zdryfowałam w bok od Twojego tekstu, ale musiałam się wyżalić, a komandos mnie tylko podjudził ;-). A, i żeby było ontopicznie: ja tam wiem, kim byli radiotelegrafiści. Lidka z 4PIP była w końcu moją faworytką, a Janek był dupa, że wymienił ją na bezpłciową Marusię ;-D.
Żeby nie być gołosłowną => to nie jest oryginał, ale całkiem zacne wykonanie ;-).
Ma być program o, dajmy na to, słoniach i co? Czasem jakiś przemknie w tle, nie przeczę, za to na pierwszym planie najniechybniej będzie się lansować jakaś pani (w pełnym makijażu, rzecz jasna), śląc do kamery promienne uśmiechy. Albo jakiś pan pokaże, łapiąc węże czy inne aligatory, jak bardzo jest odważny. To, że łamie tym samym podstawową zasadę każdego przyrodnika: „jak najmniejsza ingerencja w życie zwierząt”, staje się nieistotne. Ginie idea bycia obserwatorem, przyroda staje się kolejnym tłem dla pokazania „wspaniałości” człowieka.
Niestety, coraz trudniej o programy, jakie kręci np. David Attenborough (ach, jaki on jest pięknie stary i brzydki!), za to coraz więcej pseudo-naukowych pomyj, gdzie brylują piękni i jednocześnie odważni, i jednocześnie mądrzy, i jednocześnie młodzi prezenterzy. Ja tego nie kupuję. Ci ludzie są dla mnie niewiarygodni. Zresztą, podobnie niewiarygodne są wysuszone na wiór panie otoczone milionem garnków, rondli i patelni, które próbują mnie przekonać, że kochają jedzenie. Czy ktoś, kto kocha jedzenie może być chudy jak szczapa? To ja już wolałam spojrzeć na tłuściutkiego Kuronia – naprawdę wierzyłam, że kuchnia to jego pasja.
Wiem, zdryfowałam w bok od Twojego tekstu, ale musiałam się wyżalić, a komandos mnie tylko podjudził ;-). A, i żeby było ontopicznie: ja tam wiem, kim byli radiotelegrafiści. Lidka z 4PIP była w końcu moją faworytką, a Janek był dupa, że wymienił ją na bezpłciową Marusię ;-D.
Żeby nie być gołosłowną => to nie jest oryginał, ale całkiem zacne wykonanie ;-).
There's some questions got answers and some haven't
- baron13
- A-to-mistyk
- Posty: 3516
- Rejestracja: sob, 11 cze 2005 09:11
- BlackHeart
- Pćma
- Posty: 221
- Rejestracja: sob, 01 gru 2007 08:48
Fakt, galeria bardzo dla oka (a nawet obu oków) miła. Zdecydowanie moim faworytem jest "sin?". Intryguje mnie też dlaczego w "made in poland" na tablicy są wyrysowane ósemki. Cu też ałtor miał na myśli? Gnębi mnie to :P
Szkoda, że na okładkę poszła grafika, która akurat najmniej mi do gustu przypadła :) Cóż począć? Niezbadane są gusta redaktorstwa ;)
Szkoda, że na okładkę poszła grafika, która akurat najmniej mi do gustu przypadła :) Cóż począć? Niezbadane są gusta redaktorstwa ;)
- flamenco108
- ZakuŻony Terminator
- Posty: 2229
- Rejestracja: śr, 29 mar 2006 00:01
- Płeć: Mężczyzna
Do pierwszego felietonu Barona nic nie mam, bo się z nim zgadzam. Do drugiego można mieć parę uwag, bo porusza kwestie dyskusyjne, nie zawsze dające się mierzyć, a o to chodzi, kiedy się chce podyskutować, żeby mieć jakąś niejasność, najlepiej nie do rozstrzygnięcia ;-)
1. Dziś do nauki, oprócz nauk tzw. humanistycznych, zalicza się przecież także nauki ekonomiczne, których skuteczność jest podobnie dyskusyjna, jak nauk humanistycznych, a przecież uważa się je za nauki ścisłe. A zasługę tworzenia permanentnych struktur trzeba podzielić także na ludzi o myśleniu ekonomicznym, bez naukowego wykształcenia. Jako przykład podam starą pocztę (snail mail), która działała nawet w największej wojennej zawierusze, a też królów, co zapożyczali się u sklepikarzy (Jan Kazimierz pożyczył od jednego warszawskiego kupca coś ze 20mln złotych, dość na niewielką kampanię wojenną), a dziś to samo dzieje się z samolotami i Internetem. Mój podróżujący brat zaskoczył mnie uwagą, że również z telefonami komórkowymi - przyczyna tutaj musi leżeć po stronie biznesu, który umiejętnie wykorzystał naukowe wynalazki, ale system (jako globalna całość, nie w szczegółach) ten nie powstał przecież jako wynik badań, lecz ekonomicznego najpierw wytworzenia, a później zaspokojenia popytu.
2.
3.
1. Dziś do nauki, oprócz nauk tzw. humanistycznych, zalicza się przecież także nauki ekonomiczne, których skuteczność jest podobnie dyskusyjna, jak nauk humanistycznych, a przecież uważa się je za nauki ścisłe. A zasługę tworzenia permanentnych struktur trzeba podzielić także na ludzi o myśleniu ekonomicznym, bez naukowego wykształcenia. Jako przykład podam starą pocztę (snail mail), która działała nawet w największej wojennej zawierusze, a też królów, co zapożyczali się u sklepikarzy (Jan Kazimierz pożyczył od jednego warszawskiego kupca coś ze 20mln złotych, dość na niewielką kampanię wojenną), a dziś to samo dzieje się z samolotami i Internetem. Mój podróżujący brat zaskoczył mnie uwagą, że również z telefonami komórkowymi - przyczyna tutaj musi leżeć po stronie biznesu, który umiejętnie wykorzystał naukowe wynalazki, ale system (jako globalna całość, nie w szczegółach) ten nie powstał przecież jako wynik badań, lecz ekonomicznego najpierw wytworzenia, a później zaspokojenia popytu.
2.
Na fakt ten uwagę zwrócił Ziemkiewicz, jeszcze kiedy pełnił zaszczytną funkcję rednacza Fenixa. Do dziś mnie zastanawia, jaka może być tego przyczyna. Rzeczywiście od lat w naszym życiu nowe wynalazki pojawiają się drogą wdrożenia znanych od lat faktów, ewentualnie optymalizacji starych wdrożeń.Nauka przestała dostarczać nowych rozwiązań.
3.
Tego nie wiedziałem i jestem zaskoczony. Obserwacji tej nie potwierdzają ceny elektroniki, która jest o ok. 20-30% tańsza za oceanem i pojawia się wcześniej. Właśnie czekam, kiedy będę mógł kupić HDP-R3, w Stanach jest od miesiąca, pierwsze ptaki przyleciały do Niemiec. Jeszcze trochę.Ameryka już przestała być największym rynkiem zbytu, jest nim UE,
Nondum lingua suum, dextra peregit opus.
- baron13
- A-to-mistyk
- Posty: 3516
- Rejestracja: sob, 11 cze 2005 09:11
- inatheblue
- Cylon
- Posty: 1013
- Rejestracja: pt, 10 cze 2005 16:37
- nosiwoda
- Lord Ultor
- Posty: 4541
- Rejestracja: pn, 20 cze 2005 15:07
- Płeć: Mężczyzna
- Bebe
- Avalokiteśvara
- Posty: 4592
- Rejestracja: sob, 25 lut 2006 13:00
- nosiwoda
- Lord Ultor
- Posty: 4541
- Rejestracja: pn, 20 cze 2005 15:07
- Płeć: Mężczyzna
OK. Mam wrażenie, że wywiad ten (pomimo ciągot do określenia go mianem przejawu niezdrowego przerostu ego) jest formą psychologicznego zaklinania rzeczywistości, dążącego do formy samospełniającego się proroctwa. Czyli kiedy przekonasz siebie i przekonasz świat, że TAK BĘDZIE, to TAK (może, w pewnym zakresie) BĘDZIE. Bo gdyby brać te plany Światowej Dominacji na serio, to wyszedłby z tego jakiś Dr No, albo inny Blofeld (tutaj fotka z mechaniczną ręką głaszczącą białą, mruczącą kicię).
"Having sons means (among other things) that we can buy things "for" those sons that we might not purchase for ourselves" - Tycho z PA
- A.Mason
- Baron Harkonnen
- Posty: 4202
- Rejestracja: śr, 08 cze 2005 20:56
- Płeć: Mężczyzna
A ja do Barona - naukowcy nie maja wladzy nie przez to, ze sie od niej odzegnuja, bardziej przez to, ze kompletnie nie sa w stanie sobie z nia poradzic. Wladza czy polityka wymagaja zupelnie innej wiedzy i umiejetnosci (praktycznych) niz posiadaja zwykle naukowcy ;-P
1) Artykuł 54. Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji.
2) Życie zmusza człowieka do wielu czynności dobrowolnych. Stanisław Jerzy Lec
2) Życie zmusza człowieka do wielu czynności dobrowolnych. Stanisław Jerzy Lec
- baron13
- A-to-mistyk
- Posty: 3516
- Rejestracja: sob, 11 cze 2005 09:11
Masonie: "Tyż prowda". Jest i takie zjawisko i po mojemu jest częścią tego, o czym pisałem, sprytni ludzie chętnie grają słabych i głupich. Genialnie opanowują tę roilę. A także jest tak, że część "uczonych" nie tylko nie potrafi rządzić, ale wymaga opieki. Część dla ich najlepiej pojętego dobra należałoby ubezwłasnowolnić, bo robią sobie krzywdę. Cóż, tak czy owak zgadzam się, że uczeni nie rządzą w znacznej części z tego powodu, że nie potrafią. Część opanowała inną rolę, nie chce się jej uczyć innej, część się nie nadaje. A część z premedytacją nie chce, albo wręcz faktycznie rządzi "z tylnego siedzenia". Np ekolodzy. Decydują w skali świata o wycofaniu freonów. Tak to widzę, ale mogę się mylić.