Jak zostać redaktorem?
Moderator: RedAktorzy
- Novina
- Mamun
- Posty: 142
- Rejestracja: ndz, 20 sty 2008 06:35
Redaktor - jak zacząć?
Redaktor!
(Konie stają dęba na obejściu a w tle słychać trzaskające błyskawice)
Chciałbym się dowiedzieć jak wygląda przygotowanie do pracy redaktora literackiego (poza mrocznymi rytuałami okultystycznymi nad podobiznami znienawidzonych autorów). Jakie studia i kursy oraz cechy i talenty przydałoby się posiadać by spełnić się w tym zawodzie.
Pozdrawiam
Novina
wpis moderatora:
ZGC: Przeniosłam i skleiłam z tematem już istniejącym.
(Konie stają dęba na obejściu a w tle słychać trzaskające błyskawice)
Chciałbym się dowiedzieć jak wygląda przygotowanie do pracy redaktora literackiego (poza mrocznymi rytuałami okultystycznymi nad podobiznami znienawidzonych autorów). Jakie studia i kursy oraz cechy i talenty przydałoby się posiadać by spełnić się w tym zawodzie.
Pozdrawiam
Novina
wpis moderatora:
ZGC: Przeniosłam i skleiłam z tematem już istniejącym.
The difference between fiction and reality? Fiction has to make sense.
Tom Clancy
Tom Clancy
- Ebola
- Straszny Wirus
- Posty: 12009
- Rejestracja: czw, 07 lip 2005 18:35
- Płeć: Nie znam
- Alfi
- Inkluzja Ultymatywna
- Posty: 20008
- Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29
- Ebola
- Straszny Wirus
- Posty: 12009
- Rejestracja: czw, 07 lip 2005 18:35
- Płeć: Nie znam
Dobrą znajomość polskiego wydała mi się oczywista, ale może faktycznie trzeba było doprecyzować? To już może wspomnę, że znajomość książek pozalekturowych jest konieczna. W dużych ilościach. I, że jeśli ktoś ma problem z przeczytaniem lektury szkolnej bo tam są takie nudne opisy przyrody to niech lepiej odpuści.
Jedz szczaw i mirabelki, a będziesz, bracie, wielki!
FORUM FAHRENHEITA KOREĄ PÓŁNOCNĄ POLSKIEJ FANTASTYKI! (Przewodas)
Wzrúsz Wirúsa!
FORUM FAHRENHEITA KOREĄ PÓŁNOCNĄ POLSKIEJ FANTASTYKI! (Przewodas)
Wzrúsz Wirúsa!
- Karola
- Mormor
- Posty: 2032
- Rejestracja: śr, 08 cze 2005 23:07
Poza znajomością języka ojczystego i większym niż standardowy zasobem słownictwa, należy się jeszcze wykazać znajomością "kulturoznawczą". Czyli przysłowia, powiedzenia (nasze i przyswojone od obcych ludów), wszelkie tropy mitologiczne, biblijne etc żeby brzęczały gdzieś pod czaszką.
Indiana Jones miał brata. Nieudacznika rodem z Hiszpanii. Imię brata nieudacznika brzmiało Misco. Misco Jones.
- Gustaw G. Garuga
- Psztymulec
- Posty: 940
- Rejestracja: pt, 10 cze 2005 11:02
- Płeć: Mężczyzna
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
Kompetencja językowa redaktora to nie "dobra"/"bardzo dobra". Taką posiada przeciętnie połowa studentów filologii (zwykle polskiej, ale to nie jest regułą).
Redaktor musi umieć rozpoznawać charakterystykę stylu wypowiedzi autora - i w ramach tego stylu wprowadzać poprawki. Idealnie się nie da, ale im większe zbliżenie językowe/zgodność, tym lepiej. Oczywiście, winna to być kompetencja nieświadoma. I jak znam życie, większość redaktorów tak właśnie to robi: na czuja. :)))
Redaktor musi umieć rozpoznawać charakterystykę stylu wypowiedzi autora - i w ramach tego stylu wprowadzać poprawki. Idealnie się nie da, ale im większe zbliżenie językowe/zgodność, tym lepiej. Oczywiście, winna to być kompetencja nieświadoma. I jak znam życie, większość redaktorów tak właśnie to robi: na czuja. :)))
So many wankers - so little time...
- neularger
- Strategos
- Posty: 5230
- Rejestracja: śr, 17 cze 2009 21:27
- Płeć: Mężczyzna
Ale Margo, jam oczywiście całkowity laik w tej kwestii, ale czy nie jest to umiejętność, która rozwija się po przeredagowaniu n-tej książki?Małgorzata pisze:(...)Redaktor musi umieć rozpoznawać charakterystykę stylu wypowiedzi autora - i w ramach tego stylu wprowadzać poprawki. (...)
I nie można jej nauczyć się na żadnym kursie.
W związku z czym redaktor - świeżynka, takiej umiejętności mieć nie będzie?
You can do anything you like... but you must never be rude. Rude is being weak.
Ty, Margoto, niszczysz piękne i oryginalne kreacje stylistyczne, koncepcje cudne językowe.
Jesteś językową demolką. - by Ebola
Ty, Margoto, niszczysz piękne i oryginalne kreacje stylistyczne, koncepcje cudne językowe.
Jesteś językową demolką. - by Ebola
- Soi
- Psztymulec
- Posty: 936
- Rejestracja: ndz, 26 paź 2008 20:36
- Płeć: Kobieta
neularger, a nie jest tak, że choćby czytając da się tego nauczyć (w pewnym stopniu)? Takie przyswajanie stylu wypowiedzi autora?
Osobiście na ten przykład mam tak, iż po przeczytaniu Chmielewskiej myślę Chmielewską, a po "Kordianie" albo innym "Panu Tadeuszu" robiła mi się automatyczna wersyfikacja.
Znaczy, może nie tylko przez przeredagowanie dużej ilości dzieł rozmaitych można "się wyrobić".
Osobiście na ten przykład mam tak, iż po przeczytaniu Chmielewskiej myślę Chmielewską, a po "Kordianie" albo innym "Panu Tadeuszu" robiła mi się automatyczna wersyfikacja.
Znaczy, może nie tylko przez przeredagowanie dużej ilości dzieł rozmaitych można "się wyrobić".
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
A nie wiem, przyznam szczerze, czy w ogóle trzeba/można się tego nauczyć. Z redaktorów, których prace znam (znaczy: widziałam wersje robocze tekstów, nad którymi pracowali), to pewnie żaden nawet się nie zająknie. Robią to na czuja i nawet nie wiedzą, że to robią. :P
Podejrzewam, że samo rozpoznanie stylu, wyczucie języka Autora, czy jak to tam umownie nazwiemy, nie jest niczym trudnym - instynktownie się to rozpoznaje, choćby czytając po sobie teksty różnych autorów => wiadomo, że to inni autorzy nie tylko dlatego, że tak napisano na okładce. Przypuszczam, że jakoś te indywidualne cechy języka rozpoznaje się bez udziału świadomości i to dopasowanie też nie jest szczególnie świadome. I nie jest też specjalnie trudne. Oczywiście, niektórzy są w tym lepsi, niektórzy gorsi - przypuszczam, że to trochę jak spostrzegawczość, wrażliwość na błędy gramatyczne i usterki logiczne. To się ma. Mniej lub bardziej ma to każdy czytelnik. A redaktor musi mieć bardziej.
O wiele trudniejsze, jak mi się zdaje, jest chyba nastawienie, podejście do cudzego tekstu. Świadome stłumienie własnych nawyków językowych, samokontrola, by nie korygować poprawnych sformułowań Autora na poprawne redaktora - tu kryje się chyba trudność tej profesji.
Bo, co tu kryć, redaktor aż nazbyt często ma lepsze wyczucie Świętej Normy i o wiele większą kompetencję językową niż Autor (i nie, nie podoba mi się taki stan ani go nie popieram, wręcz przeciwnie!). Jakże łatwo wtedy poczuć się Bogiem Tego Tekstu... A redaktorski narcyzm to zło równie wielkie, jak narcyzm Autora. :)))
Podejrzewam, że samo rozpoznanie stylu, wyczucie języka Autora, czy jak to tam umownie nazwiemy, nie jest niczym trudnym - instynktownie się to rozpoznaje, choćby czytając po sobie teksty różnych autorów => wiadomo, że to inni autorzy nie tylko dlatego, że tak napisano na okładce. Przypuszczam, że jakoś te indywidualne cechy języka rozpoznaje się bez udziału świadomości i to dopasowanie też nie jest szczególnie świadome. I nie jest też specjalnie trudne. Oczywiście, niektórzy są w tym lepsi, niektórzy gorsi - przypuszczam, że to trochę jak spostrzegawczość, wrażliwość na błędy gramatyczne i usterki logiczne. To się ma. Mniej lub bardziej ma to każdy czytelnik. A redaktor musi mieć bardziej.
O wiele trudniejsze, jak mi się zdaje, jest chyba nastawienie, podejście do cudzego tekstu. Świadome stłumienie własnych nawyków językowych, samokontrola, by nie korygować poprawnych sformułowań Autora na poprawne redaktora - tu kryje się chyba trudność tej profesji.
Bo, co tu kryć, redaktor aż nazbyt często ma lepsze wyczucie Świętej Normy i o wiele większą kompetencję językową niż Autor (i nie, nie podoba mi się taki stan ani go nie popieram, wręcz przeciwnie!). Jakże łatwo wtedy poczuć się Bogiem Tego Tekstu... A redaktorski narcyzm to zło równie wielkie, jak narcyzm Autora. :)))
So many wankers - so little time...
- Gustaw G. Garuga
- Psztymulec
- Posty: 940
- Rejestracja: pt, 10 cze 2005 11:02
- Płeć: Mężczyzna
Trudno się nie zgodzić. Miałem raz (na szczęście tylko raz) pecha robić redakcję z osobą tak przekonaną o słuszności swoich ingerencji, że posuwała się do psychicznego szantażu, byle je na mnie wymusić (wypowiedzi w stylu: ty jesteś od pisania, ja od redagowania, daj mi wykonywać moją pracę, czemu nie chcesz tego zmienić, skoro ja uważam, że to ważne, ja mam rację, więc kiedy zdecydujesz się na zmianę, napisz do mnie, itd.). Koniec końców w bólach zrodzona wersja kompromisowa okazała się dla tej osoby jeszcze nie nazbyt "jej" - pamiętam, że w wersji drukowanej znalazłem błąd, którego obecność wcześniej tej osobie wskazywałem. Nie muszę pisać, jakie uczucia mną targały ;-)
- neularger
- Strategos
- Posty: 5230
- Rejestracja: śr, 17 cze 2009 21:27
- Płeć: Mężczyzna
Soi, co prawda teraz jak Margo odpowiedziała, dyskusja jest nieco bezprzedmiotowa, ale przyszedł mi do głowy ten sam argument co przytoczyłaś. Tyle, że znaczyłoby to, że każdy nałogowy czytacz książek ma zadatki na dobrego redaktora.
No, nie wydaje mi się.
Włożyłaś wszystkim wanna-be-Ałtorom broń do ręki. :D
No, nie wydaje mi się.
Oj, nie wiem czy to dobrze, że to napisałaś. :)Margo pisze:Bo, co tu kryć, redaktor aż nazbyt często ma lepsze wyczucie Świętej Normy i o wiele większą kompetencję językową niż Autor (i nie, nie podoba mi się taki stan ani go nie popieram, wręcz przeciwnie!). Jakże łatwo wtedy poczuć się Bogiem Tego Tekstu... A redaktorski narcyzm to zło równie wielkie, jak narcyzm Autora. :)))
Włożyłaś wszystkim wanna-be-Ałtorom broń do ręki. :D
You can do anything you like... but you must never be rude. Rude is being weak.
Ty, Margoto, niszczysz piękne i oryginalne kreacje stylistyczne, koncepcje cudne językowe.
Jesteś językową demolką. - by Ebola
Ty, Margoto, niszczysz piękne i oryginalne kreacje stylistyczne, koncepcje cudne językowe.
Jesteś językową demolką. - by Ebola
- flamenco108
- ZakuŻony Terminator
- Posty: 2229
- Rejestracja: śr, 29 mar 2006 00:01
- Płeć: Mężczyzna
To jest (nazwijmy go wreszcie, teraz i tu) efekt Zeliga. Też mnie to dotyka nagminnie - również podczas rozmowy - upodabniam się do interlokutora. Dlatego najchętniej rozmawiam z pięknymi dziewczynami ;-).Soi pisze:neularger, a nie jest tak, że choćby czytając da się tego nauczyć (w pewnym stopniu)? Takie przyswajanie stylu wypowiedzi autora?
Osobiście na ten przykład mam tak, iż po przeczytaniu Chmielewskiej myślę Chmielewską, a po "Kordianie" albo innym "Panu Tadeuszu" robiła mi się automatyczna wersyfikacja.
Nondum lingua suum, dextra peregit opus.