nimfa bagienna pisze:niewiem pisze:Czyli, jak rozumiem, utalentowany muzyk bierze instrument pierwszy raz do ręki i od razu umie grać?
To miało być błyskotliwe czy dowcipne, bom nie zmiarkowała od razu?
Błyskotliwa zapewne miała być Twoja riposta. Ja tylko zadałem proste pytanie.
raging pisze:Insza to oczywiscie inszosc ze dobry rzemiesnik napisze o niebo lepszy utwor od zdolnego co mu sie pracowac nad warsztatem nie chce
Tu się w pełni zgadzam. Jak powiedział Stephen King: sam talent, bez pracy nic nie znaczy. Jest równie pospolity jak sól kuchenna.
Alfi pisze:
Ośmielam się przypomnieć, że literatura jest sztuką polegającą na używaniu instrumentu, jakim dysponuje każdy przedstawiciel gatunku Homo sapiens. Czyli języka. To tak jak z chodem: każdy (poza osobami dotkniętymi kalectwem) chodzić umie, a Korzeniowski jest jeden...
Korzeniowski został wybitnym chodziarzem bo miał wyjątkowy talent do chodzenia?
nimfa bagienna pisze:
Sztuka składania zdań jest sztuką wrodzoną.
:)
Język potoczny różni się od literackiego, więc nie wystarczy posługiwać się mową by pisać dobre książki. Język literacki to coś więcej, to właśnie ten warsztat który trzeba wypracować.
A w ogóle to ja nie zaczynałem dyskusji o talencie i iskrach bożych, tylko pytałem jak poprawić swój WARSZTAT. Tylko to mnie interesuje; jeśli ktoś woli czekać na przebłysk talentu - proszę bardzo, nie moja sprawa.