Jeżeli bezgłowe ciało jest punktem wyjścia (a - trzeba dodać - jest to ciało narratorki), to mnie się bardzo podoba. :P
Nie ma to jak utrupić narratora na samym początku. :)))
A tak bardziej serio - pewnie. Dłuższa forma, wpływ starszej Alicji (obu?) na świat przedstawiony Krainy Czarów i jeżeli są dwie, na siebie nawzajem => z tego może nawet powieść wyjść.
..........................................................................................
edit:
Nocny Śpiewak
No, i wracamy do mojej starej nudnej śpiewki, proszę Autora.
Kim jest narrator? Czemu zwraca się do bohatera? Czemu bohater go nie widzi (zważywszy, że widzi różne rzeczy), nie reaguje na jego obecność i jego gadanie?
Po mojemu, narrator do bani, zepsuty, wstawiony na siłę, gramatyczny. Nieprzemyślany.
Reszta byłaby nawet w porządku. Porywająca może nie, ale do przeczytania. Ale wymogiem tych warsztatów było...
No, właśnie.
Zmęczyło mnie ciągłe powtarzanie tej samej śpiewki, więc niewiele mam już do powiedzenia. :(((
...................................
Jeszcze jeden edit:
Baba_jAGA.
Jestem w kropce. Tu jest ładny język. I te nenufary mi się kojarzą, choć nie wiem, czy stosownie. I tu pierwszy zarzut: co z tymi nenufarami właśnie? Skoro takie ważne (a ważne, bo jest w tytule), dlaczego nie wiem, które ze skojarzeń wybrać? Chyba zabrakło sugestii w tekście...
I właściwie mam problem ze zrozumieniem, co właściwie ze zdarzenia wynikło? Dla bohatera, rzecz jasna. Zabrakło konkluzji. Ładna, nastrojowa scena, ale nic więcej chyba.
Poza tym bardzo się staram nie zaśpiewać jeszcze raz, ale muszę: narrator co tam robi w tej scenie opisanej? Skąd on jest, po co jest taki właśnie i czemu taki właśnie?
Uzasadnienia brak. Narrator sztuczny wychodzi, IMAO. Nieosadzony w koncepcji, wstawiony na siłę.
Niestety.
I ten "znajomy gest" bardzo mnie dręczy. On chyba nie jest po polsku...
............................................................
edit:
Sengir
Dwie rzeczy mi się nie podobają. Po pierwsze: z ciągu zdarzeń wynika, że narrator-bohater zwraca się do... no, właśnie, do kogo? Córkę w chwili, gdy narrator gada, nanoboty przerabiają na zdrową, operacja trwa. Narrator-bohater nie referuje zdarzeń na bieżąco, lecz z przeszłości (niedalekiej). Czyli: coś się nie zgadza. Do kogo mówi narrator (do córki, której tam nie ma, wiem, właśnie dlatego pytam, bo cel tego gadania jest jaki)?
Narrator jest osadzony w koncepcji, ale w fabule już się obsunął, IMAO.
Znaczy, jeżeli chodzi o wymóg techniczny, to tak - narrator się obronił. Konstrukcyjnie. Treściowo - niekoniecznie. IMAO: nie.
Po drugie: zapomniałeś, Autorze, zasygnalizować, że ta zabawa z Lustrem, to niebezpieczna jest. Dlatego dramat ojca nie wychodzi zupełnie. Zero napięcia w fabule.
I zupełnie poza kompetencjami moimi, czyli bezczelnie grzebanie paluchami w koncepcji kreatywnej: czyż nie ciekawszy byłby nie ojciec, który martwi się, czy córka przeżyje, lecz ojciec, który zastanawia się nad kwestią, na ile odtworzona przez nano córka będzie jego córką, a nie kopią? Z perspektywy fantastyki - dylemat o wiele ciekawszy niż banał, który opowiedziałeś, Autorze.
...........................
edit spod krechy:
Autor spod kreski pisze:Pisząc Fim, skupiłem się na fabule oraz na przesłaniu z zakończenia.
I nie skupiłeś się dość, niestety, nawet na wzmiankowanych elementach. Jaka fabuła? Siedzą sobie dwie osoby i prowadzą rozmowę.
Związek między rozmową i podsumowaniem bardzo wątpliwy, Autorze, jak dla mnie. Związek tytułu z rozmową - również się rozmija. Opowieść w opowieści tego nie uratuje. Ani odwołanie się do mojej znajomości bajki.
I jeszcze temat warsztatów - absolutnie nie ma nic wspólnego z Twoim tekstem, występuje jedynie jako element zdobniczy, wciśnięty na siłę. Mogę go wymienić na inny cytat, nie będzie to miało żadnego znaczenia.
Ogranicznik kompozycyjny - wiadomo, za to wylądowałeś pod kreską.
Krótko mówiąc: ani fabuły, ani przesłania, ani formy, ani nawet tematu warsztatów - nie ma.
Powiedzmy sobie to jasno, Autorze: ten tekst nie był w ogóle pisany na WT.