mass effect 1 i 2 (ew i 3)
Moderator: RedAktorzy
-
- Kadet Pirx
- Posty: 1215
- Rejestracja: ndz, 21 wrz 2008 12:49
mass effect 1 i 2 (ew i 3)
1. Część gry mnie urzekła. To było najlepsze połączenie rpg z shooterem jakie w życiu widziałem.
I jeszcze ta fabuła, ta interakcja z otoczeniem, możliwość wpływu na zakończenie. Postacie też były ciekawe, ale nie powalające (chociaż w słynnym momencie wyboru "kto przeżyje", serio było mi smutno).
To bylo piękne połączenie kotora z republick comando.
2. Część mnie powaliła.
Postacie (zwłaszcza ten "jaszczur"), klimat (jeszcze całej nie przeszedłem), to wszystko było piękne. Jeszcze ten wątek kolekcjonerski i możliwość wychowania sobie nawigatora do podlewania rybek no po prostu cudowne :).
Fakt, bycie biotykiem nie sprawia już takiej radości jak wczesniej, po całym statku trzeba jeździć długo ładującymi się windami, lokacje typu cytadela nie sa już tak fajne jak kiedyś, a całość można przejść w mniej niż 13 h.
Mimo wszystko jednak, ta gra ma to coś co sprawia że chce się w nią grać, zarywać noce, oblewać wszystkie egzaminy... Jest wspaniała, warta kupienia oryginału (oprócz left 4 dead (tylko 3 dychy??) nie mówiłem tak o żadnej od wielu, wielu lat). Czekam na na 3 część, która już jest zapowiadana jako najbardziej epicka.
I jeszcze ta fabuła, ta interakcja z otoczeniem, możliwość wpływu na zakończenie. Postacie też były ciekawe, ale nie powalające (chociaż w słynnym momencie wyboru "kto przeżyje", serio było mi smutno).
To bylo piękne połączenie kotora z republick comando.
2. Część mnie powaliła.
Postacie (zwłaszcza ten "jaszczur"), klimat (jeszcze całej nie przeszedłem), to wszystko było piękne. Jeszcze ten wątek kolekcjonerski i możliwość wychowania sobie nawigatora do podlewania rybek no po prostu cudowne :).
Fakt, bycie biotykiem nie sprawia już takiej radości jak wczesniej, po całym statku trzeba jeździć długo ładującymi się windami, lokacje typu cytadela nie sa już tak fajne jak kiedyś, a całość można przejść w mniej niż 13 h.
Mimo wszystko jednak, ta gra ma to coś co sprawia że chce się w nią grać, zarywać noce, oblewać wszystkie egzaminy... Jest wspaniała, warta kupienia oryginału (oprócz left 4 dead (tylko 3 dychy??) nie mówiłem tak o żadnej od wielu, wielu lat). Czekam na na 3 część, która już jest zapowiadana jako najbardziej epicka.
- Lafcadio
- Nexus 6
- Posty: 3193
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 17:57
Re: mass effect 1 i 2 (ew i 3)
Podpisałbym się pod wszystkim, ale ani nie grałem w dwójkę (a odniosłem wrażenie, że grałeś) ani nie kręci mnie przechodzenie w celu odkrywania wszelkich sekretów ;)
Wciąż jednak nie wiem czy warto np. inwestować w DragonAge, jeśli przejście większości wątków zamknie się w okolicach 30h to może nie.
Wciąż jednak nie wiem czy warto np. inwestować w DragonAge, jeśli przejście większości wątków zamknie się w okolicach 30h to może nie.
Ja mam śmiałość to panu powiedzieć, bo pan mi wie pan co pan mi może? Pan mi nic nie może. Bo ja jestem z wodociągów.
-
- Kadet Pirx
- Posty: 1215
- Rejestracja: ndz, 21 wrz 2008 12:49
W dragon-age grałem u kumpla maniaka.
Moja opinia po kilku godzinach grania:
1. Bez klimatu, ogrom świata po prostu przerasta człowieka, a wszyscy NPC wydają się być źli.
2. Postacie są jakieś takie bez polotu.
Moim zdaniem nie warto, ale jak już powiedziałem grałem tylko kilka godzin, więc nie ma co brać moją opinię na poważnie.
a do
ME2 wróciwszy.
Godzinę temu przeszedłem całe. 19 godzin grania i wykonałem chyba wszystkie questy, uzbierałem całą kolekcję replik statków kosmicznych (OMG co za motyw...) i wszyscy mi przeżyli.
Wszystkie misje są bardzo zróżnicowane i mają swój własny charakter.
Fabuła jest IMHO super dopracowana, a końcówka, gdzie trzeba podejmować decyzje za cała załogę... to jest po prostu piękne
:)
Szkoda tylko, że jest to takie krótkie.
Moja opinia po kilku godzinach grania:
1. Bez klimatu, ogrom świata po prostu przerasta człowieka, a wszyscy NPC wydają się być źli.
2. Postacie są jakieś takie bez polotu.
Moim zdaniem nie warto, ale jak już powiedziałem grałem tylko kilka godzin, więc nie ma co brać moją opinię na poważnie.
a do
ME2 wróciwszy.
Godzinę temu przeszedłem całe. 19 godzin grania i wykonałem chyba wszystkie questy, uzbierałem całą kolekcję replik statków kosmicznych (OMG co za motyw...) i wszyscy mi przeżyli.
Wszystkie misje są bardzo zróżnicowane i mają swój własny charakter.
Fabuła jest IMHO super dopracowana, a końcówka, gdzie trzeba podejmować decyzje za cała załogę... to jest po prostu piękne
:)
Szkoda tylko, że jest to takie krótkie.
- Laris
- Psztymulec
- Posty: 916
- Rejestracja: czw, 11 gru 2008 18:25
Patrząc na Call of Duty 4 i porównując je z wyborną częścią pierwszą, to muszę Cię zmartwić - jest to nowy nurt, w którym gry są intensywne, ale krótkie.Lafcadio pisze:Mam nadzieję, że to nie jest jakiś nowy nurt: gry intensywniejsze, ale krótsze.
Modern Warfare to raptem cztery godziny wypełnione intensywną, albo bardzo efektowną walką, wielokrotnie bije na łeb część pierwszą, ale pod względem epickości niektórych scen jej po prostu nie dorówna.
Bo jak tu porównywać odbijanie samolotu z rąk terrorystów czy ewakuację na własnym garbie zestrzelonego pilota do szturmu na Stalingrad z pięcionabojowym magazynkiem w ręku, albo obrony mostu Pegasus przed falami szubrawców w szarych mundurach?
MSPANC
Najmniej pamiętam zajęcia w szkole,
bo żaden z nas się tam nie nadawał.
Awantura - Pokolenie nienawiści
bo żaden z nas się tam nie nadawał.
Awantura - Pokolenie nienawiści
- Ilt
- Stalker
- Posty: 1930
- Rejestracja: pt, 02 paź 2009 15:45
e: klątwa pisania posta, bo mnie uprzedzono. Ale uch, nie kasuję ;P /e
Niestety muszę Cię zmartwić, bo jest. Te popularniejsze produkcje robią się właśnie takie czasowo casual'owe, krótkie. Ale za to nie ma pustych przelotów, przestrzeni gdzie dzieje się niewiele lub zgoła nic. Kiedyś to się pewnie znudzi, ale póki co imho sprawdza się całkiem nieźle.
Bo jak mawiają Francuzi, wszystkiego co dobre tylko po troszku ;)
W temacie. Postanowiłem unieść dumnie brodę, podnieść sztandar i odważnie patrząc w ślepia świata, wykrzyczeć, że ja ME nie lubię! Bo to śmie być rpg. A gdzie tam smok ja się pytam. Gdzie spalona smoczym ogniem wioska. Opcjonalnie, gdzie Zły Demon Chcący Zniszczyć Pewne Coś. I czemu magia jest zielona? Właściwie to wszystkie zarzuty jakie mam do ME. Tak, jestem rpgowy ortodoksem klimatów D&D 4th e, Młotka lub ostatecznie Maskarady. A futuro, cyber jak i miksy mnie odrzucają.
Ale nie przeczę, gra jest i ładna i intensywna (przynajmniej te fragmenty gdzie grałem ;) )
Niestety muszę Cię zmartwić, bo jest. Te popularniejsze produkcje robią się właśnie takie czasowo casual'owe, krótkie. Ale za to nie ma pustych przelotów, przestrzeni gdzie dzieje się niewiele lub zgoła nic. Kiedyś to się pewnie znudzi, ale póki co imho sprawdza się całkiem nieźle.
Bo jak mawiają Francuzi, wszystkiego co dobre tylko po troszku ;)
W temacie. Postanowiłem unieść dumnie brodę, podnieść sztandar i odważnie patrząc w ślepia świata, wykrzyczeć, że ja ME nie lubię! Bo to śmie być rpg. A gdzie tam smok ja się pytam. Gdzie spalona smoczym ogniem wioska. Opcjonalnie, gdzie Zły Demon Chcący Zniszczyć Pewne Coś. I czemu magia jest zielona? Właściwie to wszystkie zarzuty jakie mam do ME. Tak, jestem rpgowy ortodoksem klimatów D&D 4th e, Młotka lub ostatecznie Maskarady. A futuro, cyber jak i miksy mnie odrzucają.
Ale nie przeczę, gra jest i ładna i intensywna (przynajmniej te fragmenty gdzie grałem ;) )
The mind is not a vessel to be filled but a fire to be kindled.
- Lafcadio
- Nexus 6
- Posty: 3193
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 17:57
- Zanthia
- Alchemik
- Posty: 1702
- Rejestracja: czw, 11 sie 2005 20:11
- Płeć: Kobieta
Bo ja wiem? Portal da się przejść w jeden wieczór, a jest prawdopodobnie najbardziej udaną grą świata.Lafcadio pisze:To smutne, zważywszy ceny ;)Laris pisze:muszę Cię zmartwić - jest to nowy nurt, w którym gry są intensywne, ale krótkie.
No i jego cena jest odpowiednio dostrojona do ilości zabawogodzin - sprzedawany chyba był po $10, ja go dostałam jako darmowy dodatek do Orange Boxa.
I chyba ceny są przeważnie odpowiednnio dostrojone do ilości zabawogodzin - Portal $10, Morrowind 100 PLN (mimo że ma już pół dekady na karku), sam dodatek the Shivering Isles widziałam w księgarni za 120PLN.
OM mi zresztą wytknął, że ceny były po prostu przez jakiś czas po prostu bardzo niskie - temporibus illis wydał był na Legend of Zelda (na Nintendo, 1994) wszystkie swoje oszczędności - $70. Siedemdziesiąt dolców za tą grę, panowie.
It's me - the man your man could smell like.
- Laris
- Psztymulec
- Posty: 916
- Rejestracja: czw, 11 gru 2008 18:25
A ja zapłaciłem swego czasu prawie tyle samo za zabawkowy karabinek na plastikowe kulki.Zanthia pisze:OM mi zresztą wytknął, że ceny były po prostu przez jakiś czas po prostu bardzo niskie - temporibus illis wydał był na Legend of Zelda (na Nintendo, 1994) wszystkie swoje oszczędności - $70. Siedemdziesiąt dolców za tą grę, panowie.
A poza tym mnie uczyli, że Zelda to jest Legend, a zresztą czasy były inne, więc związku tu nie widzę.
Jak gra jest dobra, to się w nią gra. Koronnym przykładem może tu być OFP i Maksiu, gry sprzed lat dziewięciu, które mimo że zębem czasu nadgryzione nadal są grywalne. Więc zaprawdę powiadam, ocokaman? To gra musi mieć już rag-dolle, karmy, havoki, pikselszejdery i inne cuda na kiju, żeby była warta więcej, niż splunięcie?
A jeżeli płacę za gierkę te sto dwadzieścia złociszy, to nie po to, żeby podniecać się, że mogę policzyć włosy na twarzy zarośniętego marine'a walczącego na Guadalcanal, a po to, żeby się dobrze bawić pomimo tego, że łeb w/w marine'a przypomina cielistą kostkę masła.
Najmniej pamiętam zajęcia w szkole,
bo żaden z nas się tam nie nadawał.
Awantura - Pokolenie nienawiści
bo żaden z nas się tam nie nadawał.
Awantura - Pokolenie nienawiści
- Młodzik
- Yilanè
- Posty: 3687
- Rejestracja: wt, 10 cze 2008 14:48
- Płeć: Mężczyzna
A ja powiem tak: jeśli gra ma świetną fabułę, to może się ciągnąć w nieskończoność i barbarzyństwem byłóby skracanie jej do 20 godzin. Pamiętam jak grałem w Neverwinter Nights 2. Grałem i grałem... i grałem i skończyć nie mogłem, choc cały czas na kodach leciałem. I to była gra. Nie wiem ile przy niej siedziałem, ale nie żałowałem żadnej sekundy przy niej spędzonej.
- kiwaczek
- szuwarowo-bagienny
- Posty: 5629
- Rejestracja: śr, 08 cze 2005 21:54
Mam już za sobą kilka godzin ME w pierwszej odsłonie.
I na szybko mogę stwierdzić jedno: tego mi brakowało w świecie RPG!
Smoki i księżniczki już mi uszami wychodzą (nie znaczy to jednak, że w Dragon Ejdża nie zagram). A tu mam porządną fabułę w sci-fajowym świecie. I to mi się podoba! :)
I na szybko mogę stwierdzić jedno: tego mi brakowało w świecie RPG!
Smoki i księżniczki już mi uszami wychodzą (nie znaczy to jednak, że w Dragon Ejdża nie zagram). A tu mam porządną fabułę w sci-fajowym świecie. I to mi się podoba! :)
I'm the Zgredai Master!
Join us young apprentice!
Jestem z pokolenia 4PiP i jestem z tego dumny!
Join us young apprentice!
Jestem z pokolenia 4PiP i jestem z tego dumny!
- hundzia
- Złomek forumowy
- Posty: 4054
- Rejestracja: pt, 28 mar 2008 23:03
- Płeć: Kobieta
A u mnie ME nie chce wymiatać i koniec. Sprzęt mi nie wydolił :( zaczęłam od pierwszej częśći i... wkurzyłam się. Klatkowanie miejscami przeboleję. Najniższe ustawienia i jakoś idzie. Ale fakt, że nie trafiam we wroga a on i tak ginie bo rozwala go mój towarzysz po karabinku... Co to za przyjemność zdobywać punkty doświadczenia, skoro nie ja odstrzelam łeb Getha?!
Fajnie mieć swój udział w interaktywnym filmie, ale... to ale, film będzie się dział niezależnie od ciebie. Trochę się rozczarowałam, chociaż grafika i muzyka mają klimat. Naprawdę.
Ale za to z dziką radością postrzelam sobie w Deus EX. To dla mnie pierwowzór wszelkich gier sf i do grobowej dechy będę mieć sentymemnt do tej gry.
Fajnie mieć swój udział w interaktywnym filmie, ale... to ale, film będzie się dział niezależnie od ciebie. Trochę się rozczarowałam, chociaż grafika i muzyka mają klimat. Naprawdę.
Ale za to z dziką radością postrzelam sobie w Deus EX. To dla mnie pierwowzór wszelkich gier sf i do grobowej dechy będę mieć sentymemnt do tej gry.
Wzrúsz Wirúsa!
Wł%aś)&nie cz.yszc/.zę kl]a1!wia;túr*ę
Wł%aś)&nie cz.yszc/.zę kl]a1!wia;túr*ę
- kiwaczek
- szuwarowo-bagienny
- Posty: 5629
- Rejestracja: śr, 08 cze 2005 21:54
A co za problem kazać członkom drużyny pilnować jakiegoś kamienia, czy innego ciekawego kawałka rzeźby terenu i samemu sobie radzić z przeciwnościami losu? ;)
Wszak po to jest w miarę sensowny system kierowania drużyną.
Żeby było weselej, to ja dopiero wczoraj w nocy, przy okazji kolejnej trudnej walki, odkryłem, że przy wciśniętej spacji można sobie ppm-em przesuwać punkt widzenia (i celowania!). No zdecydowanie ułatwia to kwestię pozostania przy życiu. ;)
Wszak po to jest w miarę sensowny system kierowania drużyną.
Żeby było weselej, to ja dopiero wczoraj w nocy, przy okazji kolejnej trudnej walki, odkryłem, że przy wciśniętej spacji można sobie ppm-em przesuwać punkt widzenia (i celowania!). No zdecydowanie ułatwia to kwestię pozostania przy życiu. ;)
I'm the Zgredai Master!
Join us young apprentice!
Jestem z pokolenia 4PiP i jestem z tego dumny!
Join us young apprentice!
Jestem z pokolenia 4PiP i jestem z tego dumny!
- Lafcadio
- Nexus 6
- Posty: 3193
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 17:57
W myśl zasady z innej gry: "Teamwork means stayin' out of my way!" ;)kiwaczek pisze:A co za problem kazać członkom drużyny pilnować jakiegoś kamienia, czy innego ciekawego kawałka rzeźby terenu i samemu sobie radzić z przeciwnościami losu? ;)
Wszak po to jest w miarę sensowny system kierowania drużyną.
Ja mam śmiałość to panu powiedzieć, bo pan mi wie pan co pan mi może? Pan mi nic nie może. Bo ja jestem z wodociągów.