Spełniam życzenie Margo i daję kilka notek ze starego bloga, którego to pisałam będąc w liceum, kiedy to moimi jedynymi życiowymi problemami były pały na koniec semestru i zdanie matury :)
Uprzedzam tylko, że mogą pojawić się wulgaryzmy.
Opis jednego ze szkolnych dni (notka nosi interesujący tytuł: "Zbrodnia i kara" xD):
Więc przyszłam do szkoły. Poszłam do sali, usiadłam w ławce i zajęłam się czytaniem jednej z moich ulubionych książek, to jest opowiadań o Wiedźminie. Aż tu nagle poczułam, że muszę sobie zapalić. Poszłam więc zapalić. Do kibelka. W kibelku pusto, więc spaliłam spokojnie.
To był początek dnia szkolnego. Ale przyszły koleżanki i trzeba było zapalić znowu. Więc znowu poszłyśmy do kibelka i:
Miałam obstawić Agnieszce, ale zdążyłam odpalić szluga i zaciągnąć się jeden, jedyny raz. Potem wparowała X (tu było nazwisko, ale je wycięłam), nauczycielka. Musiałam wywalić szluga, a ona mnie wzięła i kazała mi iść pod pokój nauczycielski... ehh... no to więc polazłam. Potem przyszła moja wychowawczyni i zaczęła gadać, że paląc w toalecie łamię statut szkoły, a to tak jakbym łamało prawo czyli jakbym np. zabiła kogoś.
Zbrodnię popełniłam i musiałam ponieść karę:
I kazali mi za karę myć ściany w bufecie... cóż miałam zrobić... po lekcjach zostałam myć ściany.
Ale to nie koniec notki. W kolejnym akapicie miałam ciężką rozkminkę, że tak powiem:
Potem działy się takie rzeczy: w szkole wymyślili akcje Pusty Korytarz. Otóż ci, którzy po dzwonku łażą po korytarzu, a nie są w sali na lekcjach, są spisywani. Do kibla na lekcji też nie można chodzić... nie rozumiem tego... a jak ktoś np. na matematyce poczuje, że rzadka kupka chce wyjść na wolność? To co? W ramach akcji Pusty Korytarz ma siedzieć i srać w gacie? Chore.
(matko, ale ja miałam wtedy problemy O.o)
I dalej. Fakt, że nauczycielka złapała mnie na gorącym uczynku, przy paleniu, niczego mnie nie nauczył:
A ja i reszta dziewczyn szukałayśmy na każdej przerwie bezpiecznego kibelka, żeby sobie zapalić bez przypału. I znalazłyśmy. Ten naprzeciwko pokoju nauczycielskiego.
I jeszcze:
Potem przyjechała policja i goniła dilerów. No dobra nie zupełnie goniła, ale robili pewnym podejrzanym o to osobom rewizje i inne takie.
A na koniec:
Uległam presji innych...
Uległam naciskom.
Uległam tym co mówili.
Uległam zapominając o tym co wcześniej mówiłam.
Zrobiłam to o czym mówiłam, że nie zrobię.
Zrobiłam to przed czym się tak broniłam.
Zrobiłam a mówiłam, że nie chcę.
A jednak zrobiłam...
Zrobiłam to...
Co?
Co zrobiłam?
Przed czym się tak broniłam?
Co takiego?
Co takiego?
Założyłam sobie Epulsa!
Margo, chcesz jeszcze? Ja już czuję, jak mi na mózg pada od czytania tego xDD
EDiT:
Jeszcze jedno. Wierszyk z notki pisanej w lipcu w 2005. Nie mój niestety, ale nie mogłam się wtedy oprzeć, by go nie zamieścić. Ale adnotacja, że nie moje jest:
Nie chce mi się pisać, dzisiaj weny mi brak.
Macie tu więć wierszyk, który znalazłam na blogu kolegi z FW:
Muszlo, ojczyzno moja, Ty jesteś jak zdrowie
ile Cię trzeba cenić, ten tylko się dowie
kto raz w potrzebie naglej, w mieście, na ulicy,
z lękiem i przerażeniem zbiegnie do piwnicy
i w byle ciemnym kącie zesra się parszywie
lubo w bagnach podmokłych, w lesie na igliwie
gdy komar złośliwy w jaja przy tym utnie
Azaliż końska mucha odwłok natnie bałamutnie
Jednego wtedy pragniem, jednego dla siebie
ty muszlo klozetowa, z tobą jest jak w niebie