Wdzięczniejsze literacko wydarzenia mniejsze :-)
Moderator: RedAktorzy
- Lafcadio
- Nexus 6
- Posty: 3193
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 17:57
Wdzięczniejsze literacko wydarzenia mniejsze :-)
Wyszedł ten temat niejako z krótkiej rozmowy z Borsukiem, który stwierdził, że więcej zyskam zakładając temat na forum.
Tak więc zakładam. A zacznę nietypowo:
Otóż z filmów historycznych najbardziej lubię te, które wykorzystują epokę do opowiadania różnych historyjek nie odwołując się jednocześnie do wielkich wydarzeń historycznych (w sensie, bardzo charakterystycznych czy też takich, któe znajdą się napewno w podręcznikach, co chyba wychodzi w pewnym sensie na to samo). Mówię o takich filmach jak "Trzynasty wojownik", "Braterstwo wilków", "Vidocq", filmy typu "Przyczajony tygrys..." (nie wiem czy podać też "Hero", on trochę nie pasuje do fabuły, bo jest to chyba wydarzenie wielkie, choć inaczej opowiedziane), czy też "Romasanta" (od którego cała dyskusja się zresztą zaczęła). Mniejsze wydarzenia wydają mi się bardziej wdzięczne literacko :)
A najbardziej mnie interesuje ich realizm. Czy są oparte na faktach? Co jest a co nie jest wytworem wyobraźni autorów.
W przypadku Romasanty wiadomo ;) Ale w innych przypadkach. W jakich aspektach realistyczne są te inne filmy, a w jakich nie? Które postacie są realistyczne, a które nie? Czy bazują na prawdziwych wydarzeniach (owych małych, bardziej wdzięcznych?) czy też są w całości zmyślone?
Dla przykładu: czy to całe hochsztaplerstwo Fronsaca z "Braterstrwa..." (ryba z futerkiem, operacja na wilku) były w tamtych czasach możliwe? Mam nadzieję, że wyklarowałem w miare dobrze to co mam na myśli :)
Bo odnośnie "Braterstwa..." wiem, że wypadało w tamtych czasach należeć do jakiegoś tajnego sprzysiężenia :-) A jak dalej? :)
I inna sprawa: znacie więcej takich filmów? ;)
Marzy mi się, aby narodził się z tego temat-rzeka :D
Tak więc zakładam. A zacznę nietypowo:
Otóż z filmów historycznych najbardziej lubię te, które wykorzystują epokę do opowiadania różnych historyjek nie odwołując się jednocześnie do wielkich wydarzeń historycznych (w sensie, bardzo charakterystycznych czy też takich, któe znajdą się napewno w podręcznikach, co chyba wychodzi w pewnym sensie na to samo). Mówię o takich filmach jak "Trzynasty wojownik", "Braterstwo wilków", "Vidocq", filmy typu "Przyczajony tygrys..." (nie wiem czy podać też "Hero", on trochę nie pasuje do fabuły, bo jest to chyba wydarzenie wielkie, choć inaczej opowiedziane), czy też "Romasanta" (od którego cała dyskusja się zresztą zaczęła). Mniejsze wydarzenia wydają mi się bardziej wdzięczne literacko :)
A najbardziej mnie interesuje ich realizm. Czy są oparte na faktach? Co jest a co nie jest wytworem wyobraźni autorów.
W przypadku Romasanty wiadomo ;) Ale w innych przypadkach. W jakich aspektach realistyczne są te inne filmy, a w jakich nie? Które postacie są realistyczne, a które nie? Czy bazują na prawdziwych wydarzeniach (owych małych, bardziej wdzięcznych?) czy też są w całości zmyślone?
Dla przykładu: czy to całe hochsztaplerstwo Fronsaca z "Braterstrwa..." (ryba z futerkiem, operacja na wilku) były w tamtych czasach możliwe? Mam nadzieję, że wyklarowałem w miare dobrze to co mam na myśli :)
Bo odnośnie "Braterstwa..." wiem, że wypadało w tamtych czasach należeć do jakiegoś tajnego sprzysiężenia :-) A jak dalej? :)
I inna sprawa: znacie więcej takich filmów? ;)
Marzy mi się, aby narodził się z tego temat-rzeka :D
Ja mam śmiałość to panu powiedzieć, bo pan mi wie pan co pan mi może? Pan mi nic nie może. Bo ja jestem z wodociągów.
- kaj
- Kadet Pirx
- Posty: 1266
- Rejestracja: śr, 28 wrz 2005 13:50
- kiwaczek
- szuwarowo-bagienny
- Posty: 5629
- Rejestracja: śr, 08 cze 2005 21:54
Co do Barterstwa to nie wiem dokladnie jak sie sprawa ma, ale mnie razilo uzywanie jako materialu na klatki bambusa. Jak by nie patrzec nawet na poludniu Francji nie rosnie, musial byc wiec importowany. Wiec drogi. Nie prosciej z sosny czy czegos lokalnego? Tak mnie to w czasie ogladania ugryzlo ;)
I'm the Zgredai Master!
Join us young apprentice!
Jestem z pokolenia 4PiP i jestem z tego dumny!
Join us young apprentice!
Jestem z pokolenia 4PiP i jestem z tego dumny!
- Navajero
- Klapaucjusz
- Posty: 2485
- Rejestracja: pn, 04 lip 2005 15:02
Re: Wdzięczniejsze literacko wydarzenia mniejsze :-)
To czasem trudno stwierdzić. Przedstawione w "Braterstwie" fałszerstwa były możliwe, już we wcześniejszych czasach zdarzało się "tworzenie" mitycznych zwierząt. Takie fałszywki eksponowano np. kunstkamerach i różnego typu gabinetach osobliwości, już od XV w. Nie wszystkie mirabilia prezentowane w takich miejscach, były prawdziwe. Nawet ten boks kopany czy jak tam zwał, też był względnie realny.Lafcadio pisze:A najbardziej mnie interesuje ich realizm. Czy są oparte na faktach? Co jest a co nie jest wytworem wyobraźni autorów.
"Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson
dr Samuel Johnson
- Lafcadio
- Nexus 6
- Posty: 3193
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 17:57
Dokładnie :) Albo z minimalnymi ingerencjami, ale to już "ewentualnie". Generalnie, dokładnie tak jak to ująłeś.kaj pisze:Czyli chodzi ci o realizm szczegółu w filmach dziejących się w przeszłości, ale nie dotyczących tzw. wlk. historii?
Ekranizacja?kaj pisze:Lalka Hasa
Mieli dobry sponsoring ;) Chyba, że bambus był tak drogi, że nawet bogatsza arystokracja nie mogła sobie na to pozwolić :)Co do Barterstwa to nie wiem dokladnie jak sie sprawa ma, ale mnie razilo uzywanie jako materialu na klatki bambusa. Jak by nie patrzec nawet na poludniu Francji nie rosnie, musial byc wiec importowany. Wiec drogi. Nie prosciej z sosny czy czegos lokalnego? Tak mnie to w czasie ogladania ugryzlo ;)
Ja mam śmiałość to panu powiedzieć, bo pan mi wie pan co pan mi może? Pan mi nic nie może. Bo ja jestem z wodociągów.
- nimfa bagienna
- Demon szybkości
- Posty: 5779
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:40
- Płeć: Nie znam
- kaj
- Kadet Pirx
- Posty: 1266
- Rejestracja: śr, 28 wrz 2005 13:50
Ekranizacja Lalki w reżyserii Hassa. Tam było wszystko dopieszczone. Wnętrza, jak trzeba, zawalone bibelotami, Łęcka miała mnóstwo kreacji. Nie jak w serialu, gdzie cały film miała dwie suknie.
W filmach historycznuch często wnętrza są puste, bo taniej i nic przy zdjęciach się nie zbije. A stroje są albo anachroniczne, albo nie te.
Np w filmach o Średniowieczu ludziska noszą stroje z obrazów Van Eycka. To tak jakby zrobić film współczesny, gdzie wszyscy na codzień noszą ubranka jak z fotografii ślubnych. Do portretów to i w XV w. się specjalnie strojono.
W filmach historycznuch często wnętrza są puste, bo taniej i nic przy zdjęciach się nie zbije. A stroje są albo anachroniczne, albo nie te.
Np w filmach o Średniowieczu ludziska noszą stroje z obrazów Van Eycka. To tak jakby zrobić film współczesny, gdzie wszyscy na codzień noszą ubranka jak z fotografii ślubnych. Do portretów to i w XV w. się specjalnie strojono.
- Alfi
- Inkluzja Ultymatywna
- Posty: 20007
- Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29
No bo van Eyck (1390 - 1441) to średniowiecze właśnie. Późne, bo późne... ale np. na dworze Jagiełły te stroje byłyby na miejscu. Gorzej z Kazimierzem Wielkim, nie mówiąc już czasach krucjat.kaj pisze: Np w filmach o Średniowieczu ludziska noszą stroje z obrazów Van Eycka.
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.
Hadapi dengan senyuman.
- kaj
- Kadet Pirx
- Posty: 1266
- Rejestracja: śr, 28 wrz 2005 13:50
Ale np. Elżbieta I na pewno na co dzień nie nosiła sukni z portretu, bo ona jest za ciężka (kilkaset pereł, kilkadziesiąt kilo złotej nici). Ubranka z portretów to stroje uroczyste, od wielkiego dzwonu, a filmach towarzycho paraduje w nich na okrągło.
Inny błąd z wnętrzami to przesadne ustawianie wyłącznie rzeczy z epoki. A wiadomo, że ma się zwykle też coś starszego, po dziadkach itd.
Inny błąd z wnętrzami to przesadne ustawianie wyłącznie rzeczy z epoki. A wiadomo, że ma się zwykle też coś starszego, po dziadkach itd.
- Lafcadio
- Nexus 6
- Posty: 3193
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 17:57
Z tymi filmami to moglibyście po kilka słów powiedzieć ;)
A tak btw mógłby ktoś pociągnąć wątek realizmu fabuł Braterstwa? ;) Nie będę pytał czy wydarzenie, że faktycznia jakaś bestia grasowała, bo wydaje mi się że nie trudno o zwierzę w amoku. Ale tak poza tym?
PS. A odnośnie Jana van Eycka: czy tylko mi się wydaje, że sceneria "Jana Chrzciciela chrzczącego Jezusa w Jordanie" nie pasuje do samego wydarzenia? Architektura jakby zbyt europejska ;)
A tak btw mógłby ktoś pociągnąć wątek realizmu fabuł Braterstwa? ;) Nie będę pytał czy wydarzenie, że faktycznia jakaś bestia grasowała, bo wydaje mi się że nie trudno o zwierzę w amoku. Ale tak poza tym?
PS. A odnośnie Jana van Eycka: czy tylko mi się wydaje, że sceneria "Jana Chrzciciela chrzczącego Jezusa w Jordanie" nie pasuje do samego wydarzenia? Architektura jakby zbyt europejska ;)
Ja mam śmiałość to panu powiedzieć, bo pan mi wie pan co pan mi może? Pan mi nic nie może. Bo ja jestem z wodociągów.
- Navajero
- Klapaucjusz
- Posty: 2485
- Rejestracja: pn, 04 lip 2005 15:02
To znaczy? Bo o fałszowaniu trofeów i Savate już było.Lafcadio pisze:
A tak btw mógłby ktoś pociągnąć wątek realizmu fabuł Braterstwa? ;) Nie będę pytał czy wydarzenie, że faktycznia jakaś bestia grasowała, bo wydaje mi się że nie trudno o zwierzę w amoku. Ale tak poza tym?
Po prostu wyznaj o co Ci chodzi, zamiast robić zmyłki ;)
"Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson
dr Samuel Johnson
- Lafcadio
- Nexus 6
- Posty: 3193
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 17:57
Savate? Gdzieś umknęła mi wcześniej ta nazwa...
Gdzieżby mi zmyłki na myśl mogły przychodzić. A o co mi chodzi? No, o tych przeróżnych tajnych stowarzyszeniach, czerwonych książeczkach, skądinąd ciekawej broni jaką władał szwarcharakter w ostatniej walce (rodem z automatowych mordobić, a nie z historii - chciałoby się rzec) czy innych ciekawych orężach (te "kły naręczne" a'la Logan co mieli niektórzy przed polowaniem; wydaje mi się, że to "import-inspiracja" ze wschodu), perspektywach importowania do Francji Indianina/lwa i co mogłoby z tego wyniknąć naprawdę (nie tyle z lwem, co z Indianinem właśnie), o podejściu i zabobonności ówczesnych ludzi zarówno prostych jak i "pogiętych" (znaczy: z wyższej półki, arystokracji) i... na razie tyle... Ale jak ktoś chce podać coś z własnej inicjatywy, jak kiwaczek to też nie wzgardzę. Nie tylko w stosunku do braterstwa :)Navajero pisze:Po prostu wyznaj o co Ci chodzi, zamiast robić zmyłki ;)
Ja mam śmiałość to panu powiedzieć, bo pan mi wie pan co pan mi może? Pan mi nic nie może. Bo ja jestem z wodociągów.
- Borsuk
- Ośmioł
- Posty: 609
- Rejestracja: śr, 08 cze 2005 20:12
- Płeć: Mężczyzna
Navajero nie nazwał jej wprost, ale pisał o sztuce kopania :-) to właśnie to, a przynajmniej protoplasta. Sztuka walki która rozwinęłą się w Kanadzie francuskiej. Rany koguta, jak ja dawno o tym czytałem...Lafcadio pisze:Savate? Gdzieś umknęła mi wcześniej ta nazwa...
popatrz:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Savate tu piszą, że stworzyli go francuscy arystokraci w XVII wieku.
http://www.savate.pl/ tu można się na kurs zapisać :-)
http://linkownia.budo.net.pl/?c=17 a tu linkownia.
nota bene, a propos auropejskich sportów walki, są ludzie ktorzy twierdzą, że tanse kozackie, konkretnie hopak, są pamiątką po kozackiej sztuce walki. Są nawet tacy którzy to trenują. Widziałem teki filmik w TV.
Pamiętasz nazwisko mentora naszego hrabiego? Pan de Buffon. Był postacią rzeczywistą.
Tamte czasy charakteryzowały się prawdziwą modą na tajne stowarzyszenia, ale to już ci pisałem :-)
A, te podróbki, to też byo wówczas nagminne. Pokazywano takie cud-zwierzaki za pieiądze.
All those moments will be lost in time...
- Navajero
- Klapaucjusz
- Posty: 2485
- Rejestracja: pn, 04 lip 2005 15:02
To ten boks kopany. Pod koniec XVIII w. zaczęła się jego kodyfikacja. Oczywiście same techniki były znane dużo wcześniej.Lafcadio pisze:Savate? Gdzieś umknęła mi wcześniej ta nazwa...
Tajne stowarzyszenia - na pewno. Wtedy to było modne :) Te "kły naręczne" to może być modyfikacja japońskich tekagi lub nekote ( nie pamiętam dokładnie jak to wyglądało na filmie).Lafcadio pisze: A o co mi chodzi? No, o tych przeróżnych tajnych stowarzyszeniach, czerwonych książeczkach, skądinąd ciekawej broni jaką władał szwarcharakter w ostatniej walce (rodem z automatowych mordobić, a nie z historii - chciałoby się rzec) czy innych ciekawych orężach (te "kły naręczne" a'la Logan co mieli niektórzy przed polowaniem; wydaje mi się, że to "import-inspiracja" ze wschodu), perspektywach importowania do Francji Indianina/lwa i co mogłoby z tego wyniknąć naprawdę (nie tyle z lwem, co z Indianinem właśnie), o podejściu i zabobonności ówczesnych ludzi zarówno prostych jak i "pogiętych" (znaczy: z wyższej półki, arystokracji) i... na razie tyle... Ale jak ktoś chce podać coś z własnej inicjatywy, jak kiwaczek to też nie wzgardzę. Nie tylko w stosunku do braterstwa :)
Np. tu,tu i tu.
"Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson
dr Samuel Johnson