krytyka literacka - co to jest i kto powinien uprawiać

czyli odpowiednie miejsce dla bibliotekarzy, bibliofilów, moli książkowych i wszystkich tych nieżyciowych czytaczy

Moderator: RedAktorzy

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Ebola
Straszny Wirus
Posty: 12009
Rejestracja: czw, 07 lip 2005 18:35
Płeć: Nie znam

Post autor: Ebola »

Po raz kolejny odnoszę wrażenie, że NUMP ma problem z zaakceptowaniem krytyki. Wystarczy, że większa liczba czytelników skrytykuje jego wybór i już zaczyna szukać grupy trzymającej spisek. Zupełnie jakby nie mógł pojąć, że czytelnikom moze się nie podobać to co jemu. Odrzuca możliwość, że to czytelnicy mogą mieć rację, mimo ze:
<będzie cytata>
"W antologii „Bez bohatera” spodobało mi się parę opowiadań, a kiedy gratulowałem autorowi jednego z nich, przypomniał, że tekst odrzuciłem. Zajrzałem do elektronicznej korespondencji sprzed roku i ... nie rozumiałem swoich argumentów."
Być może tak samo będzie z "Szamanką".
I to by było na tyle. Odniesienie się do całości wypowiedzi M.P. wymaga dłuższej formy publicystycznej a na taką na FF nie ma miejsca.
BTW Orientacja seksualna bohaterek nie była przez mnie brana pod uwagę podczas oceniania tekstu.
Jedz szczaw i mirabelki, a będziesz, bracie, wielki!
FORUM FAHRENHEITA KOREĄ PÓŁNOCNĄ POLSKIEJ FANTASTYKI! (Przewodas)
Wzrúsz Wirúsa!

Awatar użytkownika
Yuki
Furia Bez Pardonu
Posty: 2182
Rejestracja: śr, 22 cze 2005 13:17

Post autor: Yuki »

Ja jeszcze przy okazji... NUMP zarzuca czytelnikom, że - trywializując - czepiają się dupereli. Przyznaję, sama to uskuteczniam. Czepianie się, znaczy. Po prostu nie lubię, gdy w tekście brak spójności logicznej, nawet w takich duperszwancach jak zmienny wiek bohaterki, czy to, że zapada w sen w Grecji, a budzi się, ni przypiął, ni przyłatał - w Polsce.

Może przywiązuję zbyt dużą wagę do kwestii logiki w opowiadaniach, ale dotychczas byłam przekonana, że dbałośc o szczegóły jest wyznacznikiem profesjonalizmu. I tu nagle:

1) NUMP pisze, że to nie tak => jakoś nie przekonał mnie, bo widzę, że rozpaczliwie broni tekstu uznanego generalnie za słaby, ale...

2) czytam ja sobie własnie spokojnie "Bookiet" i co widzę? Baron pisze o "Masce" Lema: czytałem to opowiadanie wiele razy w odstępach wielu lat, pierwszy raz gdzieś w okolicach liceum.

Wówczas potraktowałem go szalenie emocjonalnie, szukałem logicznych dziur w całym opowiadaniu, starałem się udowodnić, że bieg wypadków był niemożliwy, że bohaterowie nieprawdopodobni. Musiało upłynąć trochę czasu, bym spojrzał na nie jak na przekaz literacki, gdzie konieczne jest zawieszenie wiary.


Ajajaj! Taki cios! I to dziś, w Dzień Zabrania Głosu przez red. Parowskiego ;-))). Do opinii Barona zaufanie mam i zahwiałam się w swoim przekonaniu... Czy jeszcze ktoś mógłby zabrac głos? To jak to z tymi osławionymi dziurami logicznymi jest? Bardzo bym chciała to sobie poukładac.

Dodam, że nie wyszukuję "dziur" na siłę. Raczej, wygląda to tak: istnieje pewien próg nielogiczności w tekście, który toleruję. Powyżej niego nagle zaczynam się irytowac i wtedy widzę każdy szczegół. Poza tym, przy dobrze napisanych opowiadanich potrafię nie zauważyc (przykładowo) tej samej liczby głupot, która "porazi" mnie przy słabym tekście.
There's some questions got answers and some haven't

Awatar użytkownika
Karola
Mormor
Posty: 2032
Rejestracja: śr, 08 cze 2005 23:07

Post autor: Karola »

Yuki pisze:Czy jeszcze ktoś mógłby zabrac głos? To jak to z tymi osławionymi dziurami logicznymi jest? Bardzo bym chciała to sobie poukładac.
Dodam, że nie wyszukuję "dziur" na siłę. Raczej, wygląda to tak: istnieje pewien próg nielogiczności w tekście, który toleruję. Powyżej niego nagle zaczynam się irytowac i wtedy widzę każdy szczegół.
To może ja... Nielogiczności być nie powinno, ale się zdarzają. Pisarz jest tylko człowiekiem, redaktor także. Może się okazać, że najnormalniej w świecie pewne rzeczy "dają się przegapiać". Nawet wiek bohaterki czy kolor spodni w tej samej scenie. No, zdarza się i tyle. Choć nie powinno. I o ile na pojedyncze potknięcia IMO można przymknąć oko, tak na ciąg bzdur już nie.
Myślę, Yuki, że z Tobą jest wszystko w porządku. U każdego próg tolerancji jest różny. U Ciebie się włączy mrygająca dioda przy szóstym zonku, u innego czytelnika przy pierwszym, a u jeszcze innego w ogóle, bo ma na to zlewkę, wczytuje się w fabułę, na szczególy nie zwraca uwagi.
Gorzej jeśli coś się rozwala na pierwszej scenie, i gdy błąd logiczny pociąga za sobą nielogiczność całości fabuły.
Indiana Jones miał brata. Nieudacznika rodem z Hiszpanii. Imię brata nieudacznika brzmiało Misco. Misco Jones.

Awatar użytkownika
Navajero
Klapaucjusz
Posty: 2485
Rejestracja: pn, 04 lip 2005 15:02

Post autor: Navajero »

Tekst przeczytałem, nie zachwycił mnie. Co do wypowiedzi p. Parowskiego, to zgadzam się z nim w dwu kwestiach. Ocena tekstu, jaka by nie była, jest mocno subiektywna a demonstrowany "rozbiór logiczny" służy głównie uzasadnieniu naszego wrażenia, jakie odnieśliśmy stykając się z nim. Zgadzam się też co do tego, że przy krytyce, szczególnie tej miażdżącej, krytyk powinien być w stanie usankcjonować niejako swoje zdanie konkretnymi osiągnięciami w dziedzinie w jakiej się wypowiada. No bo niby czemu mamy poważnie traktować wynurzenia eunucha na temat seksu? :) A zapewnienia, że grzebiąc palcem w nosie i z jedną ręką związaną na plecach, potrafimy napisać coś lepszego, są - nie poparte konkretami, po prostu - pustosłowiem. Gdybym ja był ekhmm... autorem, przyjąłbym do wiadomości każdą opinię na temat swej tfurczości, jednak pouczenia - tylko od osób które coś napisały/ opublikowały. No bo niby dlaczego miałbym komuś wierzyć na słowo, że jest lepszy niż ja? Myślę, że ma to równie mało sensu co bezkrytyczna wiara we własne możliwości. Co do przekłamań historycznych, to w tekście tego typu nie przeszkadza mi to wcale. Mogę bez wielkich moralnych oporów założyć, że to np. świat równoległy z alternatywną ścieżką rozwoju historycznego, nieco inną niż nasza :) Być może odbieram to nieco inaczej niż inni, bo jestem poniekąd zawodowym historykiem i wiem dobrze, że pierdyknąć zdrowo zdarza się i profesjonalistom a to co się działo np. w archeologii, w ciągu ostatnich stu lat, można spokojnie nazwać historią pomyłek :) W końcu autorka nie twierdzi jak p. Brown, że wszystko co napisała jest prawdą... Nie przeczytałem jeszcze niczego poza "Szamanką" bo primo - zacząłem czytać ostatni numer Fahrenheita, secundo - nie miałem zbyt wiele czasu, tertio - strawiłem go sporo próbując zracjonalizować to, co niektórzy napisali nt. "pochwy na plecach" i zastanawiając się czy autorka tekstu nie zainspirowała się aby, mało znaną pozycją "Kaczek Mandarynek" :) *
Co do NF - ogólnie. Niewiele jeszcze z numeru przeczytałem, ale zabawa była przednia. Zastanawiam się poważnie nad prenumeratą ;)

* Chodzi o tao seksu a nie zbrodniczą aluzję polityczną.
"Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

Zdaje mi się, że nie chodzi o nielogiczność i dziury w utworze, lecz o coś chyba generalniejszego. Miłosz mógłby o tym powiedzieć: "niech kłamstwo logiczniejsze będzie od wydarzeń - aby znużeni wędrówką znaleźli w nim ukojenie"
Powiedziałabym, że chodzi o sugestywność tekstu, cechę o tyle niemierzalną, że cholernie subiektywną i indywidualną. Im bardziej sugestywny dla odbiorcy będzie tekst, tym większa tolerancja na niespójnosci, jak mniemam. Znaczy, mnie się też zdaje, że z Tobą, Yuki, wszystko jest OK => rezonans emotywny nie zachodzi, to Ci tolerancja na błędy warsztatowe i formalne w ogólności spada :))))

A do wypowiedzi MP, do ktorej z racji faktu, że utworu, którego dotyczy, nie czytałam, mogę tylko wrzucić pytania, które automatycznie mi się narzucają:
1. czy wytykanie braków warsztatowych przez grono jakieś odbiorców nie powinno dać do myślenia? Oto bowiem odbiór i krytyka, zamiast oczekiwanej prowokacji, rozmywa się na potknięciach formalnych?
2. czy utwór jest dobry w odniesieniu do, czy z racji zalet, które posiada w? Bo przy obronie "Szamanki" pojawia się argument, że na tle innych tekstów wysyłanych do NF. ten utwór się wyróżnia. Czy to oznacza, że jak coś wystaje ponad kupę gnoju, to automatycznie jest ową perłą, co to upadła przed wieprze?
3. zupełnie na marginesie refleksja: i znowu pojawił się Fandom, owa poczwara jak z bajkowej imaginacji, niczym spisek masonów i cyklistów => do tej pory nie wiem, co to jest, ale tak sobie myślę, że każda wypowiedź krytyczna automatycznie zalicza wypowiadającego do owego Fandomu (cokolwiek to jest) => wychodzi mi, że mogę już napisać sobie na czole: "Imię moje Fandom"... Mogę??

Mam wrażenie, że jest jakieś mącipole w wywodzie MP, ale bez lektury "Szamanki" wskazać nie potrafię, czy wrażenie to jest zgodne z prawdą. Znaczy: nie wyrokuję o niczym, bo nic jeszcze nie wiem. Ale chęć we mnie wzrosła, żeby się dowiedzieć :)))))
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
Yuki
Furia Bez Pardonu
Posty: 2182
Rejestracja: śr, 22 cze 2005 13:17

Post autor: Yuki »

Navajero pisze:Zgadzam się też co do tego, że przy krytyce, szczególnie tej miażdżącej, krytyk powinien być w stanie usankcjonować niejako swoje zdanie konkretnymi osiągnięciami w dziedzinie w jakiej się wypowiada.
Z tym z kolei ja się nie mogę zgodzic. Dobry trener nie musi byc swietnym zawodnikiem. Krytyk sztuki nie musi byc malarzem/ rzeźbierzem/ fotografem, aby ocenic dzieło. Brak talentu nie ozacza braku możności dostrzeżenia talentu bądź jego braku u innych (przez pryzmat dzieła, rzecz jasna) :-).


EDITED:

Czy przykładowo ja, nie będąca w stanie spłodzic niczego na miarę Lema (ani pomniejszych świątków), nie mogę posiadac wrażliwości pozwalającej mi ocenic (wedle swych subiektywnych przekonań) jego (oraz innych) tekstów? Oczywiście, proszę owo "ja" i całą resztę wypowiedzi potraktwac jako przykład :-).
Ostatnio zmieniony pn, 06 lut 2006 19:55 przez Yuki, łącznie zmieniany 1 raz.
There's some questions got answers and some haven't

Awatar użytkownika
A.Mason
Baron Harkonnen
Posty: 4202
Rejestracja: śr, 08 cze 2005 20:56
Płeć: Mężczyzna

Post autor: A.Mason »

blondyna pisze:I o ile na pojedyncze potknięcia IMO można przymknąć oko, tak na ciąg bzdur już nie.
No, chyba ze powiesc od poczatku do konca opiera sie na jakiejs bzdurze, istnieniu zyta na Marsie, przeprowadzania tajemniczych eksperymentow w Kraterze Mohera... Ale i to musi oczywista byc przeprowadzone konsekwentnie.

Co do ostatniego numeru NF, jeszcze nie mialem okazji przeczytac calego, ale ciesza mnie zmiany widoczne zarowno w samym czasopismie, jak i na stronie www tegoz. Nie wiem, na ile beda konsekwentne, na ile uda sie do konca, ale trzymam kciuki.


TIDE:
Małgorzata pisze:tak sobie myślę, że każda wypowiedź krytyczna automatycznie zalicza wypowiadającego do owego Fandomu (cokolwiek to jest) => wychodzi mi, że mogę już napisać sobie na czole: "Imię moje Fandom"... Mogę??
Za pozno, lla lla la! Mozesz co najwyzej dolaczyc oficjalnie do grona Fandomowcow, albo dalej trwac w nim "nieoficjalnie".

To, ze Fandom postrzegany jest jako "Fandom trzymajacy krytyke" imho w sporej mierze jest po prostu spowodowany proba odciecia sie od tegoz przez autorow, tlumaczy itp... Szkoda, bo to przeciez nie o to chodzi.

PS: Yuki, masz pelna racje! Popieram Cie w 100%
Ze nie potrafie sklecic jednego porzadnego tekstu, nie oznacza, ze nie mam prawa krytykowac innych. Jesli by tak bylo, to na okladkach ksizek powinno byc napisane:
Ksiazka przeznaczona tylko dla:
- S.Lema
- A.Sapkowskiego
- J.Zajdla
- ...
ktorzy udowodnili, ze potrafia zrobic to lepiej.
Ja przepraszam, ale ksiazka jest dla czytelnika, i kazdy czytelnik ma prawo sie wypowiedziec o niej negatywnie lub pozytywnie.
Ostatnio zmieniony pn, 06 lut 2006 20:11 przez A.Mason, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Navajero
Klapaucjusz
Posty: 2485
Rejestracja: pn, 04 lip 2005 15:02

Post autor: Navajero »

Yuki pisze:Dobry trener nie musi byc swietnym zawodnikiem. Krytyk sztuki nie musi byc malarzem/ rzeźbierzem/ fotografem, aby ocenic dzieło. Brak talentu nie ozacza braku możności dostrzeżenia talentu bądź jego braku u innych (przez pryzmat dzieła, rzecz jasna) :-).
No to nie zgadzamy się w tej kwestii :) Każdemu tekst, czy jakiekolwiek inne dzieło może się podobać lub nie i jest to owego odbiorcy niezbywalne prawo. Jednak jeśli zabieramy się już za pouczanie i totalną krytykę, to wypada mieć w danej dziedzinie pewne doświadczenie praktyczne. Nie znam się specjalnie na sporcie, ale o ile wiem, wielu trenerów ( większość?), to byli zawodnicy, którzy pewne sprawy znają z autopsji. Problem w tym, że jeżeli takie - choćby minimalne doświadczenie sobie odpuścimy, to zostają nam gołosłowne zapewnienia krytyków, polegające na stwierdzeniu, że "oni wiedzą lepiej". A dlaczego? A bo tak! To co napisałem, to oczywiście wyłącznie moje przekonanie i dotyczy ono krytyki w ogólności. Ja, z lektury "Szamanki" wyniosłem podobne wrażenia co "fandom", choć może w bardziej lajtowej wersji.
"Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

Awatar użytkownika
A.Mason
Baron Harkonnen
Posty: 4202
Rejestracja: śr, 08 cze 2005 20:56
Płeć: Mężczyzna

Post autor: A.Mason »

Navajero pisze:Jednak jeśli zabieramy się już za pouczanie i totalną krytykę, to wypada mieć w danej dziedzinie pewne doświadczenie praktyczne.
Navajero! Nie odnosisz sie merytorycznie.
Krytyka moze byc uzasadniona, albo nie!
Nie oceniaj ludzi, tylko to, co napisza.
Nawet jesli totalny glab napisze, ze cos jest zle, i ma racje, to trzeba skulic uszy i tyle.

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

Ot, racja święta padła z ust Masona.
I dodam tylko, ze zadaniem krytyki nie jest pouczanie ani trenerstwo, jak już jesteśmy przy stadionowych analogiach, lecz raczej pełni ona funkcję komentatora sportowego :))))
Do funkcji trenerskiej bliżej redaktorom - i oni też mają mieć doświadczenie pisarskie, czy aczej powinni mieć wrażliwość na szczegóły i wysokie poczucie normy językowej?


No, ale offtop się robi, a tu w końcu o zawartości NF miało być. A ja bym się jeszcze chciała czegoś dowiedzieć o części nieliterackiej numeru, bo to mnie zawsze bardziej zajmuje... :))))
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
Navajero
Klapaucjusz
Posty: 2485
Rejestracja: pn, 04 lip 2005 15:02

Post autor: Navajero »

A.Mason pisze:Navajero! Nie odnosisz sie merytorycznie.
Ależ odnoszę się. Chodzi mi o to, że taka krytyka tekstu literackiego w dużej mierze opiera się na wrażeniach krytyka. Łatwo wytknąć konkretny błąd ; stylistyczny, ortograficzny, rzeczowy. Są bowiem metody aby to sprawdzić, istnieją pewne reguły których trzeba przestrzegać. Nie ma natomiast żadnych reguł, dotyczacych odbioru tekstu literackiego, muzyki itp. Jednemu podoba się jazz, innemu sefardyjskie pieśni miłosne. I to jest ok. Jednak jeśli ktoś twierdzi, że fabuła mu się nie podoba bo jest "prymitywna", naiwna" itp. to dla mnie, samo takie przekonanie nie wystarcza, chciałbym wiedzieć, czy ten ktoś ma jakieś doświadczenie w tworzeniu fabuł nienaiwnych przykładowo. No bo komuś innemu owa fabuła może się wydawać nie prymitywna a "skromna" przykładowo...
A.Mason pisze: Krytyka moze byc uzasadniona, albo nie!
Nie oceniaj ludzi, tylko to, co napisza.
Oceniam to co napiszą, ale ( przynajmniej częściowo) poprzez pryzmat - kim są. Jak się poczujesz źle to będziesz polegał na zdaniu hydraulika, czy wezwiesz lekarza? Jak wychodzi książka historyczna to poprosisz o recenzję historyka czy przedszkolankę?
A.Mason pisze: Nawet jesli totalny glab napisze, ze cos jest zle, i ma racje, to trzeba skulic uszy i tyle.
To stwierdzenie za bardzo przypomina mi koany Zen :)
No i kto ma orzec, czy ten głąb ma rację? Odbiór tekstu literackiego polega na wrażeniach i odczuciach jakie wzbudza a one sa rzeczą subiektywną i indywidualną.
"Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

Awatar użytkownika
Karola
Mormor
Posty: 2032
Rejestracja: śr, 08 cze 2005 23:07

Post autor: Karola »

Navajero pisze:Zgadzam się też co do tego, że przy krytyce, szczególnie tej miażdżącej, krytyk powinien być w stanie usankcjonować niejako swoje zdanie konkretnymi osiągnięciami w dziedzinie w jakiej się wypowiada. No bo niby czemu mamy poważnie traktować wynurzenia eunucha na temat seksu? :)
W sprawach literatury jest jednak zdecydowanie inaczej niż w sprawach sportu. O ile nie powinnam się wypowiadać w kwestii poprawności kombinacji potrojnego Tullupa z podwójnym Rittbergerem (bo nie skakałam ich nigdy, zauważę ewidentne potknięcie, ale czy z dobrej nogi skakano - już nie), tak mogę ocenić literaturę, nie będąc w żadnej mierze pisarzem czy redaktorem, dziennikarzem lub polonistą. Wymienione osoby są w stanie ocenić "literackość" dzieła, i tylko tyle. Jest coś takiego jak merytoryczna ocena: osobnik piszący wie, o czym pisze, alibo i nie wie. Mogę (nie będąc wymienioną osobą) ocenić, ile zonków autor nawsadzał, opisując napad na agencję finansową, bo jestem po temu szkolona. Mogę ocenić: źle opisał autor psychologię baby, bo sama babą jestem i mam za znajome tysiąc i jeden bab, i żadna się tak nie zachowuje.
I tak dalej, i w tym guście. Sorry trochę namotane, rozkojarzona jestem deczko.
Indiana Jones miał brata. Nieudacznika rodem z Hiszpanii. Imię brata nieudacznika brzmiało Misco. Misco Jones.

Awatar użytkownika
Navajero
Klapaucjusz
Posty: 2485
Rejestracja: pn, 04 lip 2005 15:02

Post autor: Navajero »

blondyna pisze:tak mogę ocenić literaturę, nie będąc w żadnej mierze pisarzem czy redaktorem, dziennikarzem lub polonistą.
Nie miałem na myśli polonistów czy dziennikarzy. Miałem na myśli pisarzy/ autorów tekstów. Chodzi mi tylko o to, ża ja brałbym bardziej pod uwagę krytykę kogoś kto już pisał teksty np. fantasy, niż kogoś, kto tego nigdy nie robił.
blondyna pisze: Mogę (nie będąc wymienioną osobą) ocenić, ile zonków autor nawsadzał, opisując napad na agencję finansową, bo jestem po temu szkolona.
Święta racja, jeśli jesteś szkolona to możesz. To także mam na myśli mówiąc o "doświadczeniu" krytyka w danej dziedzinie. Ale to kwestie bardziej merytoryczne niż dotyczące odbioru tekstu w sensie literackim. Czy to naprawdę takie bluźnierstwo - przykładać większą wagę do opinii czytelnika będącego jednocześnie autorem tekstów a więc twórcy niż do zdania czytelnika biernego/ odbiorcy w zakresie literatury?

Update;
To proszę przenieś i to, bo zamieściłem ten post zanim zauważyłem zmianę.

wpis moderatora:
Gadulissima: Zrobione, siebie też przeniosłam :)))
"Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

Navajero, skoro odbiór dzieła polega na wrażeniach i odczuciach, to tutaj kompetentny jest każdy, bo wrażenia i odczucia są zbiorczo cechą wspólną grupy odbiorców. Zadaniem autora jest takie wrażenia i odczucia poprzez tekst wywołać w czytelniku - i czytelnik jest kompetentnym krytykiem tekstu literackiego w tym obszarze.
Unikajmy analogii, proszę. Oczywiście, że jak mnie boli gardło, to idę do lekarza, nie wymagam jednak, by lekarz ten był:
a. odkrywcą penicyliny czy innego antybiotyku, który mnie z choroby gardła wyleczy;
b. producentem rzeczonego antybiotyku;
c. odkrywcą choroby krtani, która jest przyczyną bólu;
d. osobą, która chorobę taką, jak moja, przechodziła.
Oczekuję, że lekarz rozpozna objawy i wybierze skuteczną kurację - na podstawie wiedzy, którą zdobył na wyspecjalizowanych studiach (na podstawie doświadczeń innych lekarzy) i pogłębił oglądając podobne dolegliwości u innych pacjentów.

To tyle, w temacie analogii.

W kwestii literatury i jej krytyki, zdecydowanie nie uważam, że tylko pisarz ma kompetencje, by wypowiadać sie o utworze innego pisarza. Co więcej, o kwestiach warsztatowych, śmiem twierdzić, więcej od pisarza wiedzieć będzie redaktor, na przykład.
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
Ebola
Straszny Wirus
Posty: 12009
Rejestracja: czw, 07 lip 2005 18:35
Płeć: Nie znam

Post autor: Ebola »

Navajero pisze:Zgadzam się też co do tego, że przy krytyce, szczególnie tej miażdżącej, krytyk powinien być w stanie usankcjonować niejako swoje zdanie konkretnymi osiągnięciami w dziedzinie w jakiej się wypowiada.
A ja się nie zgadzam. Tak bowiem się składa, że adresatem tekstu literackiego jest czytelnik i właśnie on jest najbardziej powołany do oceny i krytyki tego co przeczytał. Dodatkowo, w tym komkretnym przypadku, jest to czytelnik myślący, który potrafi dokonać analizy utworu, nie poprzestając na prostym: fajne/niefajne. A subiektywizm? - To właśnie czytelnik ma do niego prawo.
Navajero pisze:Gdybym ja był ekhmm... autorem, przyjąłbym do wiadomości każdą opinię na temat swej tfurczości, jednak pouczenia - tylko od osób które coś napisały/ opublikowały.
I tu się mylisz. Pierwsze pouczenia musiałbyś przyjąć od wydawcy a konkretnie od redaktora, który w większości przypadków nic nie napisał/opublikował, a mimo to jest osobą kompetentną jeśli chodzi o ocenę tekstu.
Navajero pisze:No bo niby dlaczego miałbym komuś wierzyć na słowo, że jest lepszy niż ja?
No. Navajero, przecież nie o to w tym chodzi.
Jedz szczaw i mirabelki, a będziesz, bracie, wielki!
FORUM FAHRENHEITA KOREĄ PÓŁNOCNĄ POLSKIEJ FANTASTYKI! (Przewodas)
Wzrúsz Wirúsa!

ODPOWIEDZ