ZWT4: Cały jej świat zmienił się zupełnie - prace

Moderator: RedAktorzy

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

A ja rozumiem, dlaczego Neularger miał problem. Nie z treścią dialogu, lecz z nienaturalnością sytuacji, w której ten dialog się odbywa. W sensie - trzech speców nad kartą pacjentki, znaczy - wszyscy trzej mają te same dane i oczywistości sobie przekazują. Dlatego czuć w tym wymuszenie, sztuczność.
Mnie też się wydaje, że zabrakło wyraźniejszego zaznaczenia kto ile wie (np. tylko jeden wie wszystko, pozostali są wprowadzani w sprawę, na bieżąco orientują się sami, wymieniają wnioskami).
Niemniej, tu wątpliwości na korzyść Autora muszą być rozstrzygnięte - bo to scena. :P
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
neularger
Strategos
Posty: 5230
Rejestracja: śr, 17 cze 2009 21:27
Płeć: Mężczyzna

Post autor: neularger »

Dokładnie to miałem na myśli, co Margo napisała. W żadnym przypadku nie chodziło mi o język dialogu, jedynie o sytuację.
No i faktycznie to scenka, więc autorka może powiedzieć, że wyjaśnienie co i kto wiedział podczas zabiegu jest gdzieś w innej części fabuły... :)
Małgorzata rzekła, sprawa zamknięta. :)
You can do anything you like... but you must never be rude. Rude is being weak.
Ty, Margoto, niszczysz piękne i oryginalne kreacje stylistyczne, koncepcje cudne językowe.
Jesteś językową demolką.
- by Ebola ;)

Awatar użytkownika
symbeline
Mamun
Posty: 142
Rejestracja: czw, 26 lut 2009 15:45

Post autor: symbeline »

Ano Małgorzata trafiła w sedno. JA dorzucę ciekawostkę że pięknie jest właśnie przedstawiony taki dialog w opowiadaniu Waldemara Łysiaka " Wrzód"( Dorwałam gościa z głębin z 79 roku )
"Każda kobieta obojętnie jak stosowana zagraża twemu życiu i zdrowiu "
Ja w sumie też jestem kobietą. trudno ideałem być nie mogę

Awatar użytkownika
Ellaine
Klapaucjusz
Posty: 2372
Rejestracja: sob, 25 lut 2006 22:07
Płeć: Kobieta

Post autor: Ellaine »

Lasekziom pisze:Ellaine - Nie umiem nic powiedzieć.
Narai pisze:Ellaine: Niezła robota, w sumie nie mam zastrzeżeń.
Toście mi pomogli! :> I weź tu człowieku po takich komentarzach bądź mądry i pisz wiersze! :D
Piękne kłamstwo? Uwaga! To już twórczość - S. J. Lec
Cudnie, fajnie i gites - gdy definitywnie odwalę kitę - J. Nohavica
Rękopis znaleziony w pękniętym wazonie

Awatar użytkownika
Kruger
Zgred, tetryk i maruda
Posty: 3413
Rejestracja: pn, 29 wrz 2008 14:51
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Kruger »

No, jak bardzo chcesz...
<czepialstwo mode on>
Ellaine pisze:Szłam przez park. Wracałam z tej przeklętej budy (...)
Zaczynam czytać i już się potykam. Niby jest tak, że jedno zdanie informuje którędy idzie bohaterka, a drugie skąd idzie i że wraca, niemniej są to po sobie dwa zdania informująca o ruchu, że szła sobie. W takim przypadku kompletnie nie rozumiem, po co zdanie pierwsze istnieje jako osobna całość. Czy nie byłoby wystarczającą informacją o tym, że szła, gdyby zaczynało się od drugiego zdania, do którego przerzuciłabyś tylko informację, że przez park?
Po prostu nie rozumiem po co odrębne zdanie i znak przystankowy. Miałoby to sens, gdyby między tymi zdaniami było coś jeszcze informujące np. o wyglądzie parku. Wtedy w kolejnym (trzecim, siódmym, osiemnastym) zdaniu bohaterka wracałaby do kwestii od której zaczęła. I mam takie wrażenie, że Ci, Elleine, coś się wycięło między tymi zdaniami, co?
Wracałam z tej przeklętej budy, gdzie straszą mnie: (...)
Jaki nienaturalny szyk słów w zdaniu.
Zwykle wtedy mówię: uczę się, ale muszę rodzicom pomagać, rodzeństwo bawić. Co z tego, że wcale tak nie robię? Zwykle włączam muzykę, objadam się cukierkami i patrzę w sufit myśląc o niebieskich migdałach.
Primo, to powtórzenie mimo tego, że tam się dodatkowe zdanie pojawia i tak razi.
Secudno, gdy się gapi w sufit i myśli o niebieskich migdałach, co jest czynnością główną na której bohaterka się skupia a co jest czynnością machinalną, którą robi bezwiednie? To pierwsze winno byc orzeczeniem, to drugie imiesłowem, IMHO.
Czyli "patrząc w sufit myślę o niebieskich migdałach".
(proszę nietraktować tego jako pouczanie jak coś powinno być napisane, lepiej nie umiem uzasadnić błędu, jeśli się mylę to co do istoty błędu a nie co do chęci poprawiania i pouczania autorki).
W każdym razie park zimą to cudowne miejsce.
Tu mam problem. Uważam, że związek frazeologiczny pogrubiony ma inne znaczenie niż zostało użyte. Że używa się go na wstępie kwestii podsumowującej w jakiś sposób to o czym się mówiło lub dyskutowało. Coś w tym rodzaju, w każdym razie (sic).
Ellaine, mam wrażenie że użyłaś tego związku w znaczeniu: No, ale wracając do meritum...
A on moim zdaniem tego nie znaczy. Udowodnić tego nie potrafię, SJP odwołuje się w tym miejsce do USJP do którego wykupionego dostępu nie mam.
Więc mogę się mylić.
Na śniegu gawrony wyglądają jak czarne zabawki, (...)
Znów nienaturalny szyk wyrazów w zdaniu. Który w dodatku sprawia, że czytelnik zaczyna doszukiwać się w tym zdaniu drugiego znaczenia słowa "wyglądają", tzn. tak jak się wygląda przez okno. No i mam zgryza, jak czarne zabawki wyglądają (przez okno) że aż autorka do nich porównała gawrony?
Zwykle je dokarmiam, chyba że akurat na obiad ma być szpinak.
Znów, Ellaine. Pozwolę sobie zinterpretować Twój zamysł:
chyba, że na obiad akurat ma być szpinak.
Tak zapewne powinni być, jak się logicznie pomyśli nad Twą intencją. Bo kwestią do której się odnosi to akurat jest bycie szpinaku, co wyklucza dokarmianie wróbli. Natomiast u Ciebie stoi:
chyba że akurat na obiad ma być szpinak.
Tzn. nie mogę dokarmiać wróbli bo akurat na obiad jest szpinak. Ale gdyby ten szpinak był nie z obiadu a z kolacji, już by mnie nic nie powstrzymało przez nakarmieniem nim wróbli.
W dodatku całe zdanie jest cholernie dwuznaczne i to w dodatku dwuznaczność ta zmierza w kierunku zabronionym:
Zwykle je dokarmiam, chyba że akurat na obiad ma być szpinak.
Znaczenie zdania: gdy na obiad jest szpinak to nie karmię wróbli bo...
a) nie jedzą szpinaku
b) kocham szpinak i w życiu się nimz gadzinami nie podzielę.
No dobra, kolejne zdanie Cię rozgrzesza, bohaterka wprost stwierdza, ze szpinaku nienawidzi więc drugie znaczenie zdania jest wykluczone.
Matka wie, że go nienawidzę, ale i tak robi z tego czegoś coś, co nazywa jedzeniem!
Rozumiem intencję, Ellaine. Ale mącisz, bo przecież szpinak, sam szpinak już jest jedzeniem. Ergo matka robi z jedzenia coś co nazywa jedzeniem.
A co do pogrubień - czy to nie lekka zaimkoza?
No i cytatem z Pratchetta polecę:
"Dwie zmienne metasyntaktyczne w jednym zdaniu!"
MSPANC
Wyciągnęłam z kieszeni kurtki szluga, którego podkradłam ojcu. Problem jednak polegał na tym, że nie miałam ognia.
Coś mi w tym ciągu kuleje. Nie umiem powiedzieć bardziej sensownie, więc narażając się na baty powiem tak: pierwsza kwestia jest zwykła, normalna, podstylizowana językiem nastolatków, znaczy ok. Po niej następuje "problem jednak polegał na ty, że". Jakieś to takie inne, napuszone, niepasujące. Kurde, młodzież tak mówi? Aż tak wiele mnie od młodzierzy nie dzieli, żeby nie pamiętać, ale jak jeżdżę z nimi tramwajem, to mam wrażenie, że jednak pierwsze zdanie jest bliższe ich językowi.
Nie lubię, jak mnie ktoś traktuje jak małolatę.
Tu też mam problem. Czy to jeszcze jest błąd czy może już jest dopuszczalne, a może tylko nieeleganckie - używać "jak" w znaczeniu "gdy"?
Jedyne w miare pasujące:
4. &laquo;spójnik wprowadzający zdania podrzędne określające czas, warunek, przyczynę, np. Pięć lat minęło, jak ojciec nie żyje.&raquo;
Ale pewności nie mam, bo terminologia była dawno w szkole, kurde. Wydaje mi się, że jednak nie.
Mam piętnaście lat, ale co z tego?
Znów to samo wrażenie, że coś nie teges.
ale I &laquo;spójnik wyrażający przeciwieństwo, kontrast lub odmienne treści&raquo;
ale II &laquo;partykuła wzmacniająca, wyrażająca zdumienie, podziw, zaskoczenie, podkreślająca kontrast sytuacji, np. Ale suknia! Ale pomówmy poważnie!&raquo;
ale III pot. &laquo;wykrzyknik zaprzeczający temu, co ktoś powiedział, np. Ale! W tym nie było żadnej ironii., lub używany wtedy, gdy mówiący przypomni sobie coś nieoczekiwanie, np. Ale! Ale! Chciałem coś jeszcze powiedzieć.&raquo;
ale IV
1. &laquo;słaba strona czegoś lub czyjaś&raquo;
2. &laquo;zastrzeżenie, uwaga&raquo;
Nawet jeżeli to jest prawidłowe, nie mogę się oprzeć wrażeniu, że to sztucznie zastępuje "i".
Ale mogę się mylić- czepiam się tylko.
Ściemniało się.
Ni z czapy to się pojawia po oburzeniu. Ja bym tu najzwyczajniej w świecie proponował zacząć kolejny akapit.
Poszłam za nim, nie myśląc o konsekwencjach.
Przecinek won!
Rozejrzałam się zdezorientowana, nie wiedziałam, gdzie jestem. Wokół stało kilka wysokich postaci o nieopisywalnych kształtach. Nie umiałam skupić na nich wzroku.
Primo, jak to nie wiedziała gdzie jest? Co uzasadnia takie zdezorientowanie? Ellaine, nie informujesz czytelnika w tekście w żaden sposób, że za płotem wygląda inaczej, niż możnaby sobie wyobrazić, ze jest za płotem. Rozumiem zdezorientowanie spowodowane widokiem dziwnych postaci, ale to zdezorientowanie będzie związane z kwestią: kim oni są? Dlaczego ich dobrze nie widzę? Który to powiedział?
A nie z pytanie: gdzie jestem? To przecież jasne, za płotem. No, chyba, zebyś nas poinformowała, że to zapłocie wyglądało zupełnie nie jak zapłocie.
Secudno, to ty (słowami bohaterki) opisujesz wygląd postaci. Więc nie mów że postacie sa nieopisywalne, tylko powiedz dlaczego powinniśmy je jako nieopisywalne traktować. Kolejne zdanie super, bohaterka nie umie skupić wzroku i to włąśnie nam mówi, że postacie są nieopisywalne.
I jeszcze jeden wtręt. Skoro postacie są wysokie, to już w jednym parametrze stały się opisywalne, a więc sama sobie przeczysz, Ellaine.
- A mogła nie iść za nami - odezwał się najbliżej stojący.
Drugie pogrubienie - znów dziwny szyk zdania.
Pierwsze pogrubienie - no jak to za nami? Za jednym szła!
Ale to ostatnie można wytłumaczyć. Jeśli potraktujemy tekst jako wyrwaną scenę, to przeciez dalej moze się okazać, ze ten chłopak za którym szła się rozszczepił na kilka postaci i zaczął mówić o sobie w liczbie mnogiej, więc tutaj - powiedzmy - jesteś wytłumaczona, Ellaine.
<czepialstwo mode off>

W mojej ocenie bohaterkę scharakteryzowałaś prawidłowo, zgodnie z wymogami. Pewne elementy bardziej wprost, inne mniej. Natomiast pierwszego warunku, że życie bohaterki zmieniło się całkowicie, że straciła swój cały dotychczasowy świat - nie spełniłaś. Scena to czy nie scena, mneijsza z tym, ale nawet jeśli tekst na tych warsztatach okaże się tylko sceną wyciągniętą z szerszej fabuły, ta zmiana winna być uwidoczniona. Ty, Ellaine, w najlepszym razie poczyniłaś wstęp do tego by tą zmianę opisać.

EDIT - poprawka cytowania.
"Trzeba się pilnować, bo inaczej ani się człowiek obejrzy, a już zaczyna każdego żałować i w końcu nie ma komu w mordę dać." W. Wharton
POST SPONSOROWANY PRZEZ KŁULIKA

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

Chyba kolej na mnie, bo te WT obrastają kurzem. A może kuŻem nawet.
Do dzieła, znaczy.

Miwani: Zwierzątko
Pierwszym uczuciem, które pojawiło się jeszcze przed bólem głowy tuż po przebudzeniu było dominujące zimno gdzieś w brzuchu, jakby ktoś kazał Irenie połknąć bryłkę lodu, a ta postanowiła nie rozpuszczać się w żołądku.
Jeżeli Autoru chciał mnie zniechęcić do dalszego czytania, to udało się znakomicie. Zdanie otwierające jest przeładowane wyrazami, za to znaczeń nieco mniej ma - klasyczny przypadek przerostu formy nad treścią. A czemu to jest złe? Bo trudno zrozumieć, o co chodzi. Kto kazał połykać kostkę lodu? Kostka czy Irena postanowiła się nie rozpuszczać? (Z kontekstu - wychodzi, że Irena, tak na marginesie). Gdzieś w brzuchu, czyli gdzie - w brzuchu? Co się pojawiło po przebudzeniu: ból głowy, czy owo zimno?
Zamotane strasznie... I po co? Dla budowania nastroju zapewne?
No, mnie odpowiada - ale ja się bełkotem interesuję...
Ręce miała dziwnie klejące, pewnie od tych słodkich dropsów, które zostawiała w kieszeniach.
To mnie zaciekawiło. Co jest dziwnego w tym, że po dropsach kleją się ręce?
Z rozoranym pazurami brzuchem (ciach!)
A skąd wiadomo, że pazurami? (Do pazurów jeszcze wrócę, bo one istotne są dla położenia koncepcji kreatywnej).

Potem jest dialog - z nim. Szpinakiem (zwróconym) lub obiadem, nie jestem pewna, ale skoro szpinak i obiad w zasadzie to jedno... Uciekam z tej ścieżki myślenia tylko dlatego, że się brzydzę.
Tak, tak. Trzeba było użyć rzeczownika, nie zaimka. Bo do czego/kogo mam ten zaimek odnieść?
Przeniosła wzrok swe ręce– czerwone od krwi, która zdążyła już wypełnić każdy rowek jej skóry, zalęgnąć pod paznokciami.
Krew się lęgnie pod paznokciami. Pasożytnicza ta krew pewnikiem.
Ostre pazury rozszarpały skórę na karku mężczyzny.
I oto znowu pazury na zakończenie. Przypomnę, że bohaterka została scharakteryzowana jako człowiek, a z dialogu z onym (tajemniczym jak cholera, bo zaimkowym) wynika, że Irena została opętana, pozbawiona władzy nad ciałem lub wolą, czy coś podobnego. O przemianie fizycznej - ani słowa (będziesz moim zwierzątkiem - to, niestety, nie znaczy, że następuje metamorfoza zewnętrzna, nie). To skąd te pazury?
Z fabularnej próżni.

Obawiam się, że ta scena nie jest zrozumiała. Przez pazury nie wiem, czy temat został zrealizowany. A raczej - w jaki sposób został zrealizowany. Zakończenie (sceny) wskazuje, że świat bohaterki się zmienił, bo została przemieniona. Tymczasem wcześniej - że świat bohaterki się zmienił, bo zabiła matkę (i zaraz zamorduje ojca) pod wpływem tajemniczego onego.
Znaczy, dwa grzyby w barszczu - i mącipole po lekturze wychodzi. Językowo też niejasności wiele. Pokazałam parę, ale pewnie można się czepić bardziej.

Znaczy, po mojemu: słabo, bo przeładowanie wystąpiło.

Do tego mam nieodparte wrażenie, że tajemniczy jak cholera on wcale nie jest groźny i straszny, lecz jakiś taki... dziecinny? Dialog przypomina mi przepychankę w piaskownicy, pewnie dlatego. Ale to mój odbiór już. Broniłam się twardo przed rozmowami ze szpinakiem.
*******************************************************
edit:

No, to dalej, póki mam wenę, czyli przeciąg.

Gharas: Przyjaźń elficko-ludzka

Tytuł nie zachęca. Nie dlatego, że elfy, ale dlatego, że z niezrozumiałych przyczyn użyty został przymiotnik niepolski. Elf – elfi, Autorze.

No, i mam poważne wątpliwości, jeżeli chodzi o realizację ograniczeń WT.
1. Nie wydaje mi się, żeby spełnione zostały warunki dotyczące charakterystyki bohaterki.
2. Realizacja tematu zawiera się w jednym zdaniu:
Odczuła, że dzisiaj cały jej świat zmienił się zupełnie.
Tymczasem scena wcale mnie do tego nie przekonuje. Owszem, pojawiły się skrzaty, użaliły się nad porzuconą Irminą, zaoferowały przyjaźń i odwet... ale...
Ale problem w tym, że chyba rozmyła się kulminacja. Bo co tu jest punktem zwrotnym, charakterystycznym? Co jest zmianą? Oczywiście to, że pojawiły się bajkowe istoty. A jednak narracja wskazuje, że nie – że takim punktem jest przyjaźń zaoferowana bohaterce przez skrzaty. W trakcie lektury przyłapałam się na myśli: "Dopiero teraz?".
Dlatego nie jestem przekonana.

Językowo – bez potknięć, poza tytułem. I może jeszcze: burzliwy i wzburzony.
Taki drobiazg.

*************************************************************
edit:

Kakórg

No, to czytam. I niby wiem, że zmiana jest, ale jakoś nie mam wrażenia... Bez sensu, mam świadomość. Spróbuję trochę jaśniej. Odniosłam wrażenie, że to nie ta scena. Że do realizacji tematu potrzebna jest scena wcześniejsza. I wiem, skąd to wrażenie – bo bohaterka opowiada to zdarzenie i ono już się stało. Sprytne, bo w ten sposób, Autorze, uzyskałeś duży dystans narracyjny do zdarzenia. Zero odzewu emocjonalnego. Zauważ też, że Twoja bohaterka również jest beznamiętna. A podobno jej świat zmienił się zupełnie? Tymczasem Ida jest na luzie, obojętna. Nawet jeżeli nie wie, że trafiła na dół (do piekła? – tylko skojarzenie, pewności nie mam), to jednak przydarzyło się jej coś nienormalnego, co powinno ją nieco zaniepokoić. Choćby dlatego, że nie pozwala się jej wrócić do domu. I tego nie ma u bohaterki, ale może to moje podświadome oczekiwanie li tylko, gust.
Natomiast to, co obiektywne: charakterystyka postaci – jest. Realizacja tematu – jest.
Językowo – bez zarzutu, mowa potoczna w dialogu dopuszczalna, może nawet w tej kolokwializacji powinieneś pójść dalej, odważniej? Wydaje mi się, że jeszcze za ładnie mówi ta Twoja Ida. :P
************************************************************

Mirael: Prześniona

Językowo już wiadomo, że do bani - błędy wytknięte. Fabularnie - ach, jak sprytnie: sen wszak logiczny być nie musi. OK, nie musi. Ale w ten sposób, Autorko, pozbawiłaś mnie możliwości interpretacji, bo ewidentnie nic nie rozumiem. Był sen, z motywem białego króliczka ("Matrix"), uśmiechniętego kota (Kot z Chesire), rozmowa o prawdzie snu i jawy (Calderon)... I jeszcze na dodatek imię japońskopodobne. Zlepki. Dialog niejasny dla mnie zupełnie.
Wiem tylko, że bohaterka śniła, po czym się obudziła. Mam wątpliwość, czy sen można nazwać "jej światem" (nielogiczność i niejasność fabularna skłania mnie do uznania tego za zwykły sen, a zatem odrzucenia słów kota, że to prawdziwy świat jest, a jawa - to ten nieprawdziwy), a zatem wątpliwość, czy temat został zrealizowany.
Ale - jak zwykle - wątpliwości na korzyść Autora. Niestety.

Charakterystyka postaci - IMAO, niekompletna.
Słabo, proszę Autorki.
***********************************************************

Nie muszę mówić, że to kolejny edit?

Pinki mi wpadła w oko. Bardzo płynnie się czyta tę scenkę, świetny kontrast brudnego strychu i radosnej paplaniny matki przez telefon. Absolutnie bez treści ta część dialogu i - co najlepsze - TAK BYĆ POWINNO. :)))
Język - na niczym się nie potknęłam. Poza brakiem spacji między myślnikiem i wyrazem. Musi być spacja. Mała rzecz, a wkur...za przy czytaniu.
W warstwie językowej nie widzę żadnych problemów.
Za to w realizacji ograniczeń warsztatowych - jak najbardziej. Już wspomniał ktoś z Komentujących, że nie ma charakterystyki bohaterki? Ano nie ma. Null.
I - ponieważ to była scenka - silenie się na końcówkę było błędem. Szczególnie, że rodzi się pytanie: po co? Dziwna reakcja bohaterki wprawia tylko w konfuzję. Obecność innego osobnika - też. Wystarczyło zatrzymać się na tych trzech księżycach z fotki - i na tym zakończyć scenę. Miałaby naturalność. A tak, wiarygodność postaci się rozlazła, a tajemniczy osobnik i tak sprowadzony jest do niepotrzebnego elementu zdobniczego (i łopatologiczny mi się zdaje, w stylu: "Kapujesz, czytelniku, chodzi o Obcych"). Szkoda.
Jasne, że reakcję bohaterki można tłumaczyć jej innością. Skoro rodzice są z innego świata, to i bohaterka może mieć inne niż ludzkie reakcje, ale: po co? Jeden element zaskoczenia to za mało? :P
Realizacja tematu - jest.
*************************************************************

Marcin Robert: Urodziny
Jak zwykle... Znaczy, jak zwykle jest fajny pomysł i jak zwykle go zmarnowałeś, Marcinie. Gdzie element zaskoczenia?
Masz tendencję do wykładania swoich pomysłów - kawa na ławę i już. Dlatego je psujesz. :P
Tu zepsułeś element zaskoczenia, czyli to, co w literaturze najczęściej tworzy odzew emocjonalny u odbiorcy. Podejrzewam, że nie przemyślałeś koncepcji kreatywnej do końca. Bo, owszem, zrealizowałeś wymogi warsztatowe.
Tylko po co Ci ta puenta, skoro nie wynika z wcześniejszych opisów?

I dlaczego, ach! - dlaczego rozglądać się dookoła uznałeś za poprawne sformułowanie?
Ostatnio zmieniony pt, 29 paź 2010 15:09 przez Małgorzata, łącznie zmieniany 1 raz.
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
Hitokiri
Nexus 6
Posty: 3318
Rejestracja: ndz, 16 kwie 2006 15:59
Płeć: Kobieta

Post autor: Hitokiri »

BMW
Ciekawe co to jest ten "czynnik g"? Nie wiem co mogę powiedzieć o tym tekście - dialog mnie ani nie ziębi, ani nie grzeje, są w nim zawarte wszelkie wymogi. Zmiana niby jest, ale jakoś mnie to nie przekonuje. Jak czytałam ten tekst, to miałam przed oczami początki filmów typu "Mali Agenci", albo coś w tym stylu.

Kakórg
Ida mówi prawie jak dresiara :) Prawie, bo brakuje kilku "przecinków" w strategicznych miejscach :) Zgodzę się z Margo, że realizacja tematu, charakterystyka jest :) Ale jak dla mnie, fakt, że Ida jest taka luzacka, zupełnie mi nie przeszkadza. Ja to sobie wytłumaczyłam tak, że Ida nie wierzy, że czeka ją jakaś zmiana (choć IMO, mogłoby być jakieś wtrącenie typu: Gdzie jestem? A może to sen? itp.) i naiwnie wierzy, że jeszcze uda się jej wrócić. No i ja sobie dopowiedziałam w głowie ciąg dalszy, czyli reakcje Idy na wyjście przesłuchującej. Generalnie scenka mi się podoba.

Marcin Robert
Generalnie warunki są wypełnione, charakterystyka jest, dialog jest... niby zmiana też jest, ale coś mi nie pasuje. Kiedy Iwona spojrzała jak cena 9.99 zamienia się w pełną dziesiątkę, to jaką prawdę poznała? Że jak będzie w sklepie i będzie coś kupować za 9.99, to ona będzie dawała pełną dychę (taką umiejętność poznawania prawdy to nawet ja posiadam)? A dostanie grosza reszty, czy kasjerka powie, że będzie winna? Naprawdę, nie wiem o co chodzi. Nie lubię nie wiedzieć o co chodzi w tekstach, bo zawsze mam wrażenie, że ze mnie tępy burak :X Czemu akurat wziąłeś przykład z ceną? :X
Niestety, muszę założyć, że wszystko wyjaśnia się dalej, ale i tak poproszę jakieś wyjaśnienia odautorskie.

Ellaine
O twoim tekście nie umiem nic powiedzieć, poza kilkoma rzeczami. Ładnie jest napisany, do niczego nie można się przyczepić. Warunki wypełnione, dialog jest, ale gdzie ta zmiana? Ja osobiście odniosłam wrażenie, że jedyną zmianą będzie stan skupienia bohaterki - z żywego na martwy.
Swoją drogą to, że Irma poszła za chłopakiem, który nie chciał jej dać ognia, jakieś dziwne mi się wydało. Co ona chciała, siłą od niego tego ognia wziąć? A może on - ten chłopak - nie pali?
No, ale to scena, więc muszę założyć, że wszystko wyjaśnia się dalej.

Narai
Szkoda, że twój tekst jest pod kreską. Aby się nie powtarzać. zacytuję:
Ja wcześniej pisze:Miałam się powstrzymać, póki nie omówię reszty po kolei, ale nie mogę. Ja tu stanę może w obronie tekstu Narai, bo mnie osobiście dialog strasznie się podobał. Szczególnie to ostatnie zdanie ze szpinakiem. Faktycznie, to nieetyczne, straszne więc...
Przypomnę może tekst Miwani - tam cechy postaci są wyliczone, co naprawdę jest sztuczne i tu odniosłam wrażenie, że właśnie w ten sposób Miwani chciała wypełnić ograniczenia. U Narai, ja osobiście sztuczności takiej nie dostrzegłam - co więcej wydało mi się naturalne wręcz, że lekarze tak sobie rozmawiają. Ale ja też kiedyś naoglądałam się "Ostrego Dyżuru" i "Dr. House'a". To może dlatego.
A może to po prostu degustibus :)
Niestety dalej zgodzić się Margo (nie chce mi się cytować, więc patrz: 1 komentarz, strona 5) z tym, że zabrakło zaznaczenia, który z lekarzy wie więcej, który mniej. Poza tym jednak scenka owa strasznie mnie się podobała. I wymogi wypełnione. :)


No i koniec ;)


EDiT:
Był.
"Ale my nie będziemy teraz rozstrzygać, kto pracuje w burdelu, a kto na budowie"
"Ania, warzywa cię szukały!"

Wzrúsz Wirusa! Podarúj mú "ú" z kreską!

Kakórg
Sepulka
Posty: 73
Rejestracja: pt, 13 lis 2009 16:59

Post autor: Kakórg »

Dzięki za komentarze. Małgorzato - luzackość Idy całkiem dobrze wytłumaczyła Hitokiri: po pierwsze, chciałem z niej zrobić takie bezstresowe dziewczę i dresiarskość przyszła mi przed pisaniem do głowy (bardzo się więc cieszę z tego odczytania), po drugie i ważniejsze, temat brzmi (a wymagania potwierdzają) "cały jej świat zmienił się zupełnie", ale nie "zdała sobie sprawę, że cały jej świat zmienił się zupełnie". (-;
może nawet w tej kolokwializacji powinieneś pójść dalej, odważniej? Wydaje mi się, że jeszcze za ładnie mówi ta Twoja Ida. :P
Nigdy tak nie sądziłem, ale może mam zbyt dobre zdanie o przeciętności. (-;

EDIT: Przy wklejaniu tekstów, zgodnie z zaleceniem, wybaczyłem przekręcenie nicka - teraz też muszę? <-:
Zły Kakórg

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

Nie! WYBACZ! Zaraz pozmieniam - jakaś ślepota mnie chyba dopada... :X

edit: Jest. Poprawiony nick zarówno w prezentacji tekstów, jak i w moim omówieniu. Raz jeszcze przepraszam. :)))

edit kolejny: No, nienienie! Użycie czasu przeszłego w temacie jest kwestią konwencji. Wybrałeś interpretację tematu z dużym dystansem, a mnie się zdaje, że niepotrzebnie - ale, jak powiedziałam, to mój gust może być.
Na dresiarskość się nie potrafię zgodzić właśnie przez brak emocji u bohaterki. Czemuś mam wrażenie, że dresiarze i dresiary zachowują się bardziej agresywnie, ta beznamiętność nie do końca mi pasuje, nawet jeżeli bohaterka jeszcze nie wie, że jej świat się zmienił. Sytuacyjnie po prostu wynika mi, że powinna reagować niepokojem lub przynajmniej zniecierpliwieniem, może werbalnym atakiem, ale na pewno - jakąś wyrazistą ekspresją. No, i "przecinki" wzmiankowane przez Hito byłyby wtedy jak znalazł. :P
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
Marcin Robert
Niegrzeszny Mag
Posty: 1765
Rejestracja: pt, 20 lip 2007 16:26
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Marcin Robert »

Na początek podziękowania za komentarze dla: Laskazioma, Narai, Hitokiri oraz jak zwykle nieocenionej Małgorzaty. :D

A teraz do rzeczy:
Lasekziom pisze:Marcin Robert - Albo to jest lekka i odmóżdżająca historia, albo lekka, lecz z morałem.
To pozostawiam do oceny czytelnikom. ;-)
Małgorzata pisze:Tylko po co Ci ta puenta, skoro nie wynika z wcześniejszych opisów?
No właśnie. Gdybym miał wymienić podstawowy błąd mojego dziełka, wskazałbym ten właśnie. Zresztą już po jego wysłaniu chciałem przesłać Ci jeszcze drugiego szorta, w którym to wynikanie by zaistniało (bohaterka uwielbia długie spacery po wspomnianym centrum handlowym, ze szczególnym upodobaniem zaglądając do działu zoologicznego, jej tryb życia świadczy zaś o tym, że zakupy stanowią istotny składnik jej świata), myślę jednak, że zostałbym wówczas zdyskwalifikowany. :)

A puenta miała właśnie wprowadzić element zaskoczenia. Dziewczyna przekształcić się ma w superkobietę, nabywając przy tym mocy poznawania prawdy, a tu okazuje się, że zmieni to jej życie w inny sposób niż można by się spodziewać.
Małgorzata pisze:I dlaczego, ach! - dlaczego rozglądać się dookoła uznałeś za poprawne sformułowanie?
Nie ma dla mnie usprawiedliwienia.
Hitokiri pisze:Marcin Robert
Generalnie warunki są wypełnione, charakterystyka jest, dialog jest... niby zmiana też jest, ale coś mi nie pasuje. Kiedy Iwona spojrzała jak cena 9.99 zamienia się w pełną dziesiątkę, to jaką prawdę poznała? Że jak będzie w sklepie i będzie coś kupować za 9.99, to ona będzie dawała pełną dychę (taką umiejętność poznawania prawdy to nawet ja posiadam)? A dostanie grosza reszty, czy kasjerka powie, że będzie winna? Naprawdę, nie wiem o co chodzi. Nie lubię nie wiedzieć o co chodzi w tekstach, bo zawsze mam wrażenie, że ze mnie tępy burak :X Czemu akurat wziąłeś przykład z ceną? :X
Niestety, muszę założyć, że wszystko wyjaśnia się dalej, ale i tak poproszę jakieś wyjaśnienia odautorskie.
Ależ proszę bardzo! Po prostu bohaterka będzie odtąd odporna na rozmaite zabiegi marketingowców, z których najbardziej rzucającym się w oczy jest ten właśnie, z ceną kończącą się na dziewiątkę.

EDIT: Skasowałem jedną, nic nie wnoszącą do dyskusji wiadomość w innym wątku, aby mój 1111 post znalazł się właśnie w Warsztatach Tematycznych.

Awatar użytkownika
Hitokiri
Nexus 6
Posty: 3318
Rejestracja: ndz, 16 kwie 2006 15:59
Płeć: Kobieta

Post autor: Hitokiri »

No niby masz rację... ale to mnie zupełnie nie przekonuje. Może na innym przykładzie byłoby to bardziej trafione, a tak to jakoś mi nie pasuje. Może to przez to, że sama siedzę na kasie i widzę reakcje ludzi na cenę z trzema dziewiątkami. Poza tym możesz brać mnóstwo produktów o różnych cenach, niekoniecznie takich z dziewiątką, a i tak ostateczna kwota może ci wyjść np. 99.99 (rzadkość, ale się zdarza). A ostatnio klient mnie się pytał, czy nie mogę powiedzieć po prostu: dychę proszę. Bo tak to tyle trzeba się nagadać. Ja bym chętnie mówiła, że poproszę dychę bez grosza, ale kierownik by mnie za to zjadł.

Po przeczytaniu twojego posta zrozumiałam o co chodzi. Ale w tekście jakoś tego nie widać. No i przykład jakoś do mnie nie trafia. Może gdyby był inny, to byłby lepszy.
"Ale my nie będziemy teraz rozstrzygać, kto pracuje w burdelu, a kto na budowie"
"Ania, warzywa cię szukały!"

Wzrúsz Wirusa! Podarúj mú "ú" z kreską!

Awatar użytkownika
No-qanek
Nexus 6
Posty: 3098
Rejestracja: pt, 04 sie 2006 13:03

Post autor: No-qanek »

Stanę w obronie Marcina Roberta - dla mnie znaczenie fragmentu z ceną było oczywiste i całkiem ładnie zagrane.
"Polski musi mieć inny sufiks derywacyjny na każdą okazję, zawsze wraca z centrum handlowego z całym naręczem, a potem zapomina i tęchnie to w szafach..."

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

Niepowiązane fabularnie => niedobrze zagrane.
A szkoda, bo pomysł nośny - zarówno komicznie, jak i tragicznie, zależnie od wyboru Autora.

No, ale czas ruszać dalej. Trafiłam na scenkę Hito.
Zastanawiałam się, czemu niektóre fragmenty zabrzmiały mi niedobrze. Nie, nie chodzi o błędy, ale uderzyło mnie, że może powinnaś, Hitokiri, unikać następowania po sobie zdań złożonych współrzędnie łącznych (znaczy, ze spójnikiem "i") - rozwleczenie się jakieś takie robi w narracji.
Szczególnie tutaj:
Na widok Igi, chudy uśmiechnął się, szczerząc garnitur ostrych kłów i wstał. Dziewczyna cofnęła się, pewna, że zginie, jednak chudy odwrócił się i wybiegł na balkon, po chwili zniknął za barierką.
Po pierwsze: okolicznik czasu (podkreślony) zbędny.
Po drugie: zdanie drugie - długie, spowalniające akcję, "minimalizujące" dramatyzm (dziewczyna czeka na śmierć <-> chudy zachowuje się inaczej niż oczekiwała).
Po trzecie: zastanów się, czy naprawdę potrzeba aż tylu czasowników (orzeczeń), by opisać, co zrobił chudy.

Druga rzecz, która mi zgrzytnęła - ostatnie zdanie. Czy zauważyliście, że zawsze najwięcej zgrzytów wychodzi na końcu, niezależnie, czy forma zamknięta, czy otwarta?
Mam wątpliwości, czy takie zamknięcie jest potrzebne. To scenka. Fabuła być może wyjaśni dalej, kim jest chudy, dlaczego napadł rodziców bohaterki, dlaczego oszczędził bohaterkę, czy spotkała go kara za mord, czy nie, jak bohaterka sobie radzi, etc.
Po co zatem zamknięcie? Facet, który zamordował rodziców bohaterki, wyskoczył przez balkon i znikł. To właściwie otwarcie fabuły, związanie - bez sensu zatem zaraz potem zamykać wszystko.
Znaczy, widać, że na siłę starałaś się wepchnąć kwestie zadane w temacie. A po co? Nie wyjdzie z samej scenki, potrzebna była łopatologia? :P
Temat + ograniczenia - wypełnione, jak mi się wydaje.
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
maniak82
Sepulka
Posty: 88
Rejestracja: śr, 28 paź 2009 15:02

Post autor: maniak82 »

Małgorzata pisze: (...)Na dresiarskość się nie potrafię zgodzić właśnie przez brak emocji u bohaterki. Czemuś mam wrażenie, że dresiarze i dresiary zachowują się bardziej agresywnie, ta beznamiętność nie do końca mi pasuje, nawet jeżeli bohaterka jeszcze nie wie, że jej świat się zmienił. Sytuacyjnie po prostu wynika mi, że powinna reagować niepokojem lub przynajmniej zniecierpliwieniem, może werbalnym atakiem, ale na pewno - jakąś wyrazistą ekspresją. No, i "przecinki" wzmiankowane przez Hito byłyby wtedy jak znalazł. :P
Prawdą jest i według mnie, że dresiara zaraz zaczęłaby rzucać soczystymi "kurtyzanami". Osobiście jednak omawiany opis sytuacji od razu odebrałem jako słowotok małolaty na dopalaczach. Niby nie wiem co się stało, niby przeczy prawom fizyki, ale był dzięcioł i dziupla - Luuuuzik! Nie zostało to może ujęte w tekście, ale ja to z miejsca czułem, czytając ów tekst. Nikt nie musiał mi tego bezpośrednio uzmysławiać, a to chyba też plus dla autora - jeśli takie było jego zamierzenie oczywiście.
Napisz mi "sKoNd KlIkAsH i TsHy WyŚleSh mEe SwOjOm FoTkEł" a powiem ci kim jesteś :)

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

Ale właśnie rzecz w tym, że ten luuzik jest jakiś taki nienormalny jednak. Obwiniam dystans narracji przede wszystkim i kreację bohaterki. Bo z dystansu narracyjnego wynika, że bohaterka już dość długo siedzi na dole (dołku, czy piekle, nieważne). Nadal luuuzik? Zero zdenerwowania, choćby zniecierpliwienia?
Nie przemawia do mnie.
Głos namiętności lepszy jest niż głos rozumu
gdyż beznamiętni zmieniać nie potrafią dziejów.

Także literackich. :P
So many wankers - so little time...

ODPOWIEDZ