Autor vs. Czytelnik

Żale i radości wszystkich początkujących na niwie.

Moderator: RedAktorzy

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Alfi
Inkluzja Ultymatywna
Posty: 19993
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29

Autor vs. Czytelnik

Post autor: Alfi »

Ta wymiana zdań pobudza do refleksji:
Gustaw G. Garuga pisze:
ElGeneral pisze:Odpowiedz sobie Alfi na pytanie, dla kogo piszesz. Dla siebie, czy dla czytelników? W pierwszym przypadku - po co publikujesz? W drugim nie miej do nikogo pretensji, że ma do Ciebie pretensje o - jego zdaniem - niedociągnięcia.
Ale o czym mowa? Widzę gdzieś w tle za Twoim postem coś, co nazwałbym "kultem czytelnika", który to kult wymaga od autora całkowitego poddania się czytelnikowi i jego osądowi. Ale to strasznie naiwne, niemądre i sprzeczne z ludzką naturą. Oczywiście, że wielu autorów pisze dla siebie - z nadzieją, że uda im się uwieść przy okazji i czytelnika; pisze o sobie - trzymając kciuki, że ktoś się nimi zainteresuje; pisze sobą - licząc, że zmienią czytelnika, a poprzez niego świat. Kto pisze wyłącznie dla czytelnika (a nie także dla siebie, dla idei, dla historii itd.), ryzykuje uleganie masowym gustom, pisanie "pod publiczkę" i tworzenie dzieł sezonowych. Kto wierzy wyłącznie czytelnikowi (a nie także sobie jako twórcy), ryzykuje szaleństwo, bo "czytelnik" nie istnieje, są czytelnicy, wszyscy z własnymi opiniami, często rozbieżnymi i sprzecznymi. Dlatego kwestia, "dla kogo kto pisze" jest moim zdaniem w bieżącej dyskusji kompletnie irrelewantna.
Alfi pisze:Właśnie. Odbiorcy mogą być różni, a tworzy się dla tych, którzy chcą i potrafią "nadawać na podobnych falach".
Ale powtarzam: nie o ten jednostkowy przykład w tym wątku chodzi. To była tylko okazja do zainicjowania dyskusji o problemie zakończeń.
Nieraz się nad tym wszystkim zastanawiałem – chyba zresztą tak samo, jak każdy, kto pisze stara się wiedzieć, co robi i po co. Przez 7,5 roku (liczę ten czas od maja 2003, od Genu eskapokinezy w SF) zapoznałem się z różnymi opiniami na temat moich własnych tekstów. Często też zdarza mi się czytać opinie o tekstach cudzych. Wniosek, jaki się nasuwa, jest jeden: czytelników nie da się sprowadzić do wspólnego mianownika. Nie da się też przyjąć z góry, że skoro dla czytelników piszę, to ich (czytelników) opinie są rzeczą świętą i nie dyskutuje się z nimi (podobnie jak z klientem, który „zawsze ma rację”). Racje wzajemnie się wykluczające to sprzeczność sama w sobie.
W takim razie co? Przyznać rację tym, którzy w tekście widzą to samo, co ja, a resztę uznać za nieważną, machnąć ręką, że „nie mój target”? Miałoby to jakiś sens: jak powiedziałem wyżej, trzeba myśleć o tych, którzy „nadają na podobnych falach”?
A pozostali? W zasadzie też mogą mieć trochę racji. Mogą zwrócić uwagę na coś, co autor przegapił, z czego nie zdawał sobie sprawy. Trzeba uwzględniać inne punkty widzenia…
A co, jeżeli to jest raczej „punkt niewidzenia”? Kiedy ktoś się wypowiada publicznie, niekoniecznie musi to oznaczać, że ma coś do powiedzenia…
Trzeba tylko umieć to rozpoznać...
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.

Awatar użytkownika
Narai
Fargi
Posty: 345
Rejestracja: pn, 04 lut 2008 21:26

Post autor: Narai »

Hmm... Moim zdaniem pisarz jest kimś, kto wzbogaca kulturę. Dodaje nowe elementy wielkiej mozaiki, układanej przez pokolenia. Twórca tworzy dla siebie: bo sprawia mu to przyjemność, w ten czy inny sposób, bo osiąga z tego powodu różne korzyści, nie tylko materialne. Ale tworzy również dla czytelników, którzy chcą mieć do czynienia z jego dziełami. Kultura jest wartością wspólną, nie ma właściciela.
Od pisarza zależy jak wiele osób zainteresuje się tym co stworzył. Zawsze znajdzie się ktoś, kto po dany utwór sięgnie. A jeżeli chodzi o wypowiadanie sądów, zawsze znajdzie się ktoś, kto się z nami zgodzi.
"Wspaniała przyjemność estetyczna, zwariować w teatrze, muszę wyznać." L.Tieck
"Pisarze, którzy chcą pisać dla innych pisarzy, powinni pisać listy." L. Niven

Awatar użytkownika
Keiko
Stalker
Posty: 1801
Rejestracja: wt, 22 sty 2008 16:58

Post autor: Keiko »

To jest trudne pytanie. Bo z jednej strony nie można tak zupełnie lekceważyć czytelnika – widzimy grafomanów, którzy uważają się za geniuszy, a krytyków za idiotów. Z drugiej strony są i dobrzy pisarze, piszący „pod publikę” dzieła miałkie. Jak to się ładnie mówi „rozmieniający swój talent na drobne”. Więc jeśli jesteś geniuszem to nie słuchaj czytelnika, jeśli grafomanem – to bierz, to co mówi, do serca. Pytanie tylko do której grupy autor należy :)

Awatar użytkownika
Alfi
Inkluzja Ultymatywna
Posty: 19993
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29

Post autor: Alfi »

No, grafoman raczej nie przyzna, że jest grafomanem.
A ktoś, kto jest naprawdę dobry, nawet świetny, nie uzna się za geniusza, bo im więcej potrafi, tym lepiej zdaje sobie sprawę z własnych ograniczeń.
A czytelnik? Jego ocena jest z konieczności subiektywna. Ale gdzie się kończy subiektywizm, a zaczyna zła wola - chęć pogłaskania kumpla albo dokopania komuś, kto nim nie jest, czasem zawiść (bo jemu tekst puścili, a mój spuścili z wodą itp.), albo patrzenie np. przez pryzmat gatunku czy konwencji, która danemu czytelnikowi "nie leży"...
Można taką złą wolę zauważyć, bo jest widoczna jak stado wron na śniegu, a wtedy narazić się na zarzut, że się nie dopuszcza żadnej krytyki...
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.

Awatar użytkownika
Albiorix
Niegrzeszny Mag
Posty: 1768
Rejestracja: pn, 15 wrz 2008 14:44

Post autor: Albiorix »

Ja tam piszę dla siebie a moja odpowiedź na pytanie "po co publikujesz?" jest banalna - nie publikuję. Ha!
nie rozumiem was, jestem nieradioaktywny i nie może mnie zniszczyć ochrona wybrzeża.

Awatar użytkownika
hundzia
Złomek forumowy
Posty: 4054
Rejestracja: pt, 28 mar 2008 23:03
Płeć: Kobieta

Post autor: hundzia »

Alfi pisze:No, grafoman raczej nie przyzna, że jest grafomanem.
Jest jeden znany wyjątek od tej reguły. Sam Wielki Grafoman Polski.
Wzrúsz Wirúsa!
Wł%aś)&nie cz.yszc/.zę kl]a1!wia;túr*ę

Xiri
Nexus 6
Posty: 3388
Rejestracja: śr, 27 gru 2006 15:45

Post autor: Xiri »

Albiorix pisze:Ja tam piszę dla siebie a moja odpowiedź na pytanie "po co publikujesz?" jest banalna - nie publikuję. Ha!
Ja tak pół na pół. Chcę, by mi się lekko i przyjemnie pisało i by czytelnika zachwyciło.

Awatar użytkownika
ElGeneral
Mistrz Jedi
Posty: 6089
Rejestracja: pt, 09 lis 2007 18:36

Post autor: ElGeneral »

hundzia pisze:
Alfi pisze:No, grafoman raczej nie przyzna, że jest grafomanem.
Jest jeden znany wyjątek od tej reguły. Sam Wielki Grafoman Polski.
To jedna z niewielu jego prawdziwych wypowiedzi dotyczących własnej twórczości.
Takie jest moje zdanie w tej materii, a oprócz tego uważam, że Kartagina powinna być zburzona.

Juhani
Laird of Theina Empire
Posty: 3103
Rejestracja: czw, 18 lis 2010 09:04
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Juhani »

Moim zdaniem nie da się wyłączyć grafomanów z rzeszy piszących. To chyba ma się jakoś ze statystyką i jej rozkładem zdarzeń. Jest stosunkowo mało dzieł naprawdę wybitnych, po drugiej stronie "dzieł" idealnie grafomańskich, a środek jak zwykle najwięcej zawiera. W którym miejscu pisarz i jego twórczość się uplasuje, zależy zarówno od jego idei, umiejętności pisania, jak i czasów, które wybrał sobie na tworzenie :)
Ja osobiście jestem za tym, żeby pisali. Bez tego nie będzie z czego wybrać :))

Awatar użytkownika
Alfi
Inkluzja Ultymatywna
Posty: 19993
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29

Post autor: Alfi »

No cóż, ja - jak już kiedyś wspomniałem - stosuję w księgarniach test czterech losowo wybranych stron. Dzisiaj - nie pierwszy raz zresztą - ten test pozwolił mi uniknąć wydatków i późniejszego panicznego poszukiwania wolnych miejsc na półkach... Tak więc z tym wyborem bywa różnie.
Nawiasem mówiąc, odbyłem dzisiaj podróż autobusem w towarzystwie książki uznanej za bestseller. W trakcie lektury do naszego towarzystwa dołączyła natrętna myśl: Jak zdolnym człowiekiem trzeba być, by stać się autorem bestsellerów, nie umiejąc pisać? Przy okazji przypomniała mi się pewna pani znana mi z niegdysiejszych belferskich obserwacji. Niewiasta owa po wejściu do klasy ogłaszała, na której stronie trzeba otworzyć podręczniki, po czym albo wychodziła na zakupy, albo zabierała się za rozwiązywanie krzyżówek. Otóż redaktor czytanego przeze mnie w autobusie bestsellera przyjął tę samą metodę pracy...
Jak widać, czytelnik odsądzający autora od czci i wiary czasem miewa rację - bo ja tu w tej chwili się wypowiedziałem jako czytelnik. A przecież im dłużej sam piszę, tym łagodniejszy jestem w ocenach;).
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.

Juhani
Laird of Theina Empire
Posty: 3103
Rejestracja: czw, 18 lis 2010 09:04
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Juhani »

Wyborów musimy niestety dokonywać sami (niestety, bo trudna sztuka podobno) jeśli nie chcemy iść na smyczy marketingowców. Sam czasami nie wiem, czy lepiej mam teraz, czy kiedyś...kiedy pytałem w księgarni czy nie szykuje się wznowienie trylogii Tolkiena, a pani patrząc jak na czubka uświadamiała mnie, że jedyna trylogia jaka istnieje, to ta Sienkiewicza. A Silmarillion tylko w ś.p. "Radarze" był w odcinkach dostępny. Nie dogodzisz człowiekowi :)) Ale jednak podtrzymuję - niech piszą i wydają. Ziarno od plew czytelnicy sami odsieją !

Awatar użytkownika
Alfi
Inkluzja Ultymatywna
Posty: 19993
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29

Post autor: Alfi »

Odsieją? Książka, o której przed chwilą mówiłem, jest bestsellerem. A o tym, że jest bestsellerem, decydują wyniki sprzedaży. Jak widać, nie odsiali.
Parę świetnych rzeczy przemknęło chyłkiem przez półki księgarni i spadło w niebyt, bo czytelnicy nie odróżnili brylantu od g***a, więc wydawcy się nie opłacało, z trudem opchnął jakiś minimalny nakładzik, po czym olał...
Różnie bywa.
Juhani pisze: Ziarno od plew czytelnicy sami odsieją !
Uważaj, zaraz ktoś uroczyście ogłosi, że stosujesz prawicową interpunkcję;).
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.

Awatar użytkownika
ElGeneral
Mistrz Jedi
Posty: 6089
Rejestracja: pt, 09 lis 2007 18:36

Post autor: ElGeneral »

Ja też czytałem Tolkiena, kiedy jeszcze wymienienie jego nazwiska w kręgu osób uważających się za oczytane wywoływało na twarzach słuchaczy wyraz życzliwego braku zainteresowania.
Uważam jednak, że cześć mu się należy raczej jako Czcigodnemu Przecieraczowi Szlaków, niż jako Mistrzowi Gatunku. W porównaniu np. z "Pieśnią Lodu i Ognia" bohaterowie trylogii J. R. R. T. są płascy jak ofiary wypadku ulicznego z udziałem drogowego walca...

P. S. To może warto byłoby otworzyć jakiś wątek pod nazwą, np. "Nieodkryte diamenty""?
Takie jest moje zdanie w tej materii, a oprócz tego uważam, że Kartagina powinna być zburzona.

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

Optymista. :P
Nie wierzę w taki poziom czytelników, by odsiali ziarno od plew. Zdawanie się na czytelnika to równanie w dół, IMAO.
Bo - jak mi się zdaje - istnieje sprzężenie zwrotne. Znaczy, jeżeli przyjmiemy optymistyczny wszystkoizm Pareto (który to wszystkoizm jest śliczny, statystyczny i generalistyczny, a zatem idealny jako argument w dyskusji), że 80% literatury obecnie to dzieła optymistycznie określane jako przeciętne, to statystycznie definiowany czytelnik* ma większe szanse trafić właśnie na ten chłam. I na podstawie tego chłamu będzie wyrabiał sobie opinie, a zatem i wymagania wobec literatury. Ergo: większość będzie oczekiwała przeciętności... Znaczy, plew.
To kto będzie odsiewał? :P

<piłeczka odpowiedzialności na połowie boiska Autorów>

_______
*statystyczny czytelnik - od lat w badaniach przyjmuje się, że to osoba, która przeczytała jedną książkę w roku, wykluczywszy lektury obowiązkowe, związane z pracą lub edukacją.
So many wankers - so little time...

Juhani
Laird of Theina Empire
Posty: 3103
Rejestracja: czw, 18 lis 2010 09:04
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Juhani »

Racja pełna, i jeśli chodzi o bestsellery, jak i o diamenty. Złapałem się kiedyś (a nawet nabyłem) skuszony recenzjami za "The Illuminatus!" She'a i Wilsona (chyba nie przekładali tego u nas, wypadłem jakby nieco z kursu). Niby bestseller, właściwie to nie niby, klasyczny best w sprzedaży. Kompletnie mi nie podpasował. Pomysł powielili później w wersji sensacja-kryminał "The Straw Men" i też go dobrze sprzedali. A i tak nie dam głowy, że mnóstwo ludzi, nawet z tego forum broniłoby go do ostatka. Czyli subiektywizm rządzi, jak to zauważyliście powyżej.

ODPOWIEDZ