Ależ nigdzie nie napisałam, że istnienia Boga nie da się udowodnić! Szczególnie nigdy... Dla mnie, po prostu, wiara i wiedza to dwie oddzielne rzeczy, udowadnia się zaś wiedzę, nie wiarę. Jeśli kiedyś istnienie Boga zostanie niepodważalnie udowodnione, to zwyczajnie nie będzie można mówić o wierze w Boga, bo jak można wierzyć w coś, o czym się wie?Młodzik pisze:Tak więc jakby nie patrzeć, jesteś, Nakago, agnostyczką, a konkretniej agnostyczką teistyczną.
Dla mnie dowodami na istnienie Boga jest świat, a właściwie wszechświat, i to, jak go postrzegam. Nieistnienie Boga jest dla mnie niemożliwością, dlatego wierzę w Jego istnienie.
Nie żeby mi przeszkadzało uznanie za agnostyczkę - takie samo słowo, jak wiele innych. Nie chcę, po prostu, żeby doszło do jakichś nieporozumień ;-).
Mogę jeszcze opowiedzieć, jaki On według mnie jest. Ale tak, to w zasadzie wszystko. Ponieważ Bóg jest dla mnie istotą niepojętą, nie wiem, czego ode mnie oczekuje czy nawet żąda, dlatego mogę co najwyżej postępować tak, jak sama uważam za słuszne, skoro nie znam zdania Boga na ten temat. Uważam też, że Bóg jest ponad wychwalanie Go, składanie dzięków i tak dalej - to ludzie lubują się w takich rzeczach, dlaczego miałby je lubić Bóg, istota tyle od człowieka potężniejsza? Dla mnie to nielogiczne. Według mnie dla Boga ważne jest raczej, aby szanować to, co stworzył; choć to też raczej ludzki punkt widzenia, bo jaki człowiek lubi, kiedy niszczy się owoce jego pracy? Mam wrażenie, w każdym razie, że religie ogółem widzą Boga jak człowieka, że ich zdaniem Bóg to taki człowiek, tylko więcej mogący. Dla mnie On taki nie jest, po prostu. Dla mnie Bóg jest inny od człowieka. Ale że pod tym "inny" może się kryć niemal wszystko, to nie wiem, jaki jest - wierzę tylko, że nie taki, jak ludzie.No-qanek pisze:Nakago, czyli ta twoja wiara w Boga sprowadza się do tego, że gdy cię ktoś zapyta czy wierzysz w Boga, to odpowiesz, że tak.
I do niczego więcej?