Krzysztof Piskorski pisze:A po tym co napisała forumowiczka Harna na stronie Merlina, przyjdzie mi chyba iść do pługa, zamiast do klawiatury :))
I tak to jest, jak się człowiek uczciwie podpisze... ;-) Od razu go do tablicy wołają i demaskują, palcami wytykają, rzepą zgniłą obrzucają... Yyy, przepraszam, znów oglądałam "Czarną Żmiję".
Ty ten pług zostaw w spokoju, już nie te czasy. Nie chodziło mi tyle o fabułę, ile o sposób jej ujęcia. Owszem, wiele rzeczy jest tam po prostu zbędnych, robi tzw. "masę", nie wnosząc nic do tekstu (te rozmowy o gramatyce...). Ale też wiele innych można by ująć inaczej. Odnoszę wrażenie, że zamiast przemycać pewne informacje o świecie przedstawionym, tak mimochodem, gdzieś w tle, podajesz je na tacy, łopatologicznie. Równie dobrze mógłbyś np. wstawić przypis wyjaśniający, dlaczego bohater robi tak, a nie inaczej. A jest tego tyle, że sama fabuła gdzieś ginie w natłoku dobra i nawet trudno człowieczkowi określić, czy ona ciekawa itd. I główny bohater ciągle jakiś taki... No wciąż mnie do siebie nie przekonuje.
Co do strony językowej - gorzej chyba nie jest, acz znów nieco kwiatków i baboli. Redaktor i korektor jaja stracić powinni, jako rzekłeś. Najbardziej brakuje mi ogólnej dynamiki tomu 1. Więc może z tomem 3 postaraj się trafić gdzieś w środek ;-)
No, to jak już położyłam głowę pod topór...
– Wszyscy chyba wiedzą, że kicający łurzowy kłulik to zapowiedź śmierci.
– Hmm, dla nas znaczy coś całkiem odmiennego – szczęśliwe potomstwo...
© Wojciech Świdziniewski, Kłopoty w Hamdirholm
Wzrúsz Wirúsa!