Recenzja i recenzenci
Moderator: RedAktorzy
- nimfa bagienna
- Demon szybkości
- Posty: 5779
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:40
- Płeć: Nie znam
- ElGeneral
- Mistrz Jedi
- Posty: 6089
- Rejestracja: pt, 09 lis 2007 18:36
Sam się zajmowałem pisaniem recenzji gier komputerowych do CD-Action. Były to "przygodówki", choć ja wolę określenie "gry fabularne". Prawie każdą z nich przechodziłem od początku do końca. Ale...
Przejście gry - kilkanaście zwykle godzin. Potem trzeba trochę pogłówkować jak napisać recenzję. Załóżmy, też parę godzin. Samo napisanie recenzji - zwykle obejmującej circa ebałt 10.000 znaków - kolejne godziny. I za to wszystko CDA płaciło stówę. Po trzynastu latach pomyślałem, że niech pies ich trąca.
Z drugiej strony jakby ktoś się uparł, to aktualnie może wyguglać parę recek w Necie. I przy odrobinie talentu, oraz sporej dozie bezczelności "wydoli" zrobić recenzję nie tknąwszy gry palcem.
Może z książkami jest podobnie?
Przejście gry - kilkanaście zwykle godzin. Potem trzeba trochę pogłówkować jak napisać recenzję. Załóżmy, też parę godzin. Samo napisanie recenzji - zwykle obejmującej circa ebałt 10.000 znaków - kolejne godziny. I za to wszystko CDA płaciło stówę. Po trzynastu latach pomyślałem, że niech pies ich trąca.
Z drugiej strony jakby ktoś się uparł, to aktualnie może wyguglać parę recek w Necie. I przy odrobinie talentu, oraz sporej dozie bezczelności "wydoli" zrobić recenzję nie tknąwszy gry palcem.
Może z książkami jest podobnie?
Takie jest moje zdanie w tej materii, a oprócz tego uważam, że Kartagina powinna być zburzona.
- nimfa bagienna
- Demon szybkości
- Posty: 5779
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:40
- Płeć: Nie znam
- nimfa bagienna
- Demon szybkości
- Posty: 5779
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:40
- Płeć: Nie znam
- ElGeneral
- Mistrz Jedi
- Posty: 6089
- Rejestracja: pt, 09 lis 2007 18:36
Mosz recht, jak mówią prawdziwi Polacy. Ale po pierwsze, nie każdy się zorientuje, że ma do czynienia z recenzją napisaną przez Indiotę, a po drugie... nie powoduje to żadnych niemiłych skutków.
Kiedyś bywało inaczej. Przypomnij sobie "Hrabiego Monte Christo". Młody Mondego (Albert chyba?) chciał wyzwać na pojedynek dziennikarza Beauchampa, który napisał artykuł "szkalujący" dobre imię generała, jego potentaty. Wtedy dziennikarzom często przychodziło bronić swoich racji na placu. A dziś? Ewentualnie można by chyba za złośliwą i nietrafioną recenzję zarobić chlust piwa w pysk na jakimś konwencie. Piwo się zetrze i karawana idzie dalej.
Kiedyś bywało inaczej. Przypomnij sobie "Hrabiego Monte Christo". Młody Mondego (Albert chyba?) chciał wyzwać na pojedynek dziennikarza Beauchampa, który napisał artykuł "szkalujący" dobre imię generała, jego potentaty. Wtedy dziennikarzom często przychodziło bronić swoich racji na placu. A dziś? Ewentualnie można by chyba za złośliwą i nietrafioną recenzję zarobić chlust piwa w pysk na jakimś konwencie. Piwo się zetrze i karawana idzie dalej.
Takie jest moje zdanie w tej materii, a oprócz tego uważam, że Kartagina powinna być zburzona.
- Achika
- Ośmioł
- Posty: 609
- Rejestracja: pt, 22 sie 2008 09:23
Szczególnie jak Piekara recenzował sam siebie [chichot].jaynova pisze:Dawno temu kiedy wychodził jeszcze Click Fantasy, a potem Fantasy, pod redakcją J. Piekary, bywały tam dobre recenzje.
Mnie się podobały recenzje z dawnej NF, podpisane pseudonimami Karburator, Predator itp. Były zwięzłe, często złośliwe (słusznie, bo początek lat 90. zalal nas falą kiepsko przetłumaczonej zachodniej literatury klasy B) i niekiedy z celnymi cytatami. No, miały pazur.
Było pokolenie X, teraz jest pokolenie Ctrl + X.
- ElGeneral
- Mistrz Jedi
- Posty: 6089
- Rejestracja: pt, 09 lis 2007 18:36
Za zgodą Karburatora ujawniam jego tożsamość. To Jacek Inglot.
Na początku lat 90 namnożyło się na półkach księgarskich tyle fantastyki (nie zawsze najwyższego lotu), że Marek Oramus (Predator) wpadł na pomysł pisania minirecenzji. No i tak poszło...
Chwalmy przyjaciół w nadziei, że oni zechcą chwalić nas.
Na początku lat 90 namnożyło się na półkach księgarskich tyle fantastyki (nie zawsze najwyższego lotu), że Marek Oramus (Predator) wpadł na pomysł pisania minirecenzji. No i tak poszło...
Chwalmy przyjaciół w nadziei, że oni zechcą chwalić nas.
Takie jest moje zdanie w tej materii, a oprócz tego uważam, że Kartagina powinna być zburzona.
- nosiwoda
- Lord Ultor
- Posty: 4541
- Rejestracja: pn, 20 cze 2005 15:07
- Płeć: Mężczyzna
Ależ dlaczego tak ograniczać do sieciowych. Że sieciowe gorsze od papierowych? Nie mam takiego przekonania. Może en masse, jeśli za "sieciowe recenzje" weźmiemy wpisy na rozmaitych słitblogaskach.nimfa bagienna pisze:Jak czytam niektóre sieciowe recenzje, to istotnie, mam wrażenie, że ich autorzy, zamiast przeczytać książkę, czerpali natchnienie z sufitu;>
A właśnie mam przed oczyma wstępniak Adama Hollanka do Fantastyki 8(83) z sierpnia 1989 r., zatytułowany "Zawodowi recenzenci - kto to taki", którego wymowę można streścić tym cytatem "Zaryzykuję twierdzenie, iż spora, bardzo nawet spora liczba recenzentów i recenzentek, także w czasopismach specjalizujących się w informowaniu szerokich rzesz o tym, co się w księgarniach znajduje i dla kogo - nie zadaje sobie najmniejszego trudu, aby zanim wystąpią publicznie, do głębi przygotować się do swej roli i zagrać ją uczciwie". Hollanek sięga także do twierdzenia Boya-Żeleńskiego, że Polskę zabija dyletantyzm, które to stwierdzenie dotyczyło lat 20. XX w.
Więc moim zdaniem wcześniej wcale nie było lepiej. Młodzież od czasów piramid nie szanuje starszych, świat zmierza ku upadkowi, a za naszych czasów to hoho. Otóż IMO nie. Niektórzy traktują swoje zajęcie i hobby poważnie, a inni nie. Nie ma to nic wspólnego z medium (papier czy sieć), którym się posługują. I tak było zawsze.
"Having sons means (among other things) that we can buy things "for" those sons that we might not purchase for ourselves" - Tycho z PA
- nimfa bagienna
- Demon szybkości
- Posty: 5779
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:40
- Płeć: Nie znam
Poczytaj sobie te z blogusiów, gdzie natchnieni aŁtorzy wklejają genialne płody swych umysłów, nie zadawszy sobie pierwej pytania, czy aby nie robią z siebie pośmiewiska. A potem stwierdzaj, że sieciowe od papierowych się nie różnią. W papierowych jest przynajmniej jakaś selekcja;>
Tłumaczenie niechlujstwa językowego dysleksją jest jak szpanowanie małym fiutkiem.
- nosiwoda
- Lord Ultor
- Posty: 4541
- Rejestracja: pn, 20 cze 2005 15:07
- Płeć: Mężczyzna
Może przeczytaj mojego posta w całości. A potem... i tak dalej.nosiwoda pisze:Może en masse, jeśli za "sieciowe recenzje" weźmiemy wpisy na rozmaitych słitblogaskach.
"Having sons means (among other things) that we can buy things "for" those sons that we might not purchase for ourselves" - Tycho z PA
- nimfa bagienna
- Demon szybkości
- Posty: 5779
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:40
- Płeć: Nie znam