Nocny skok

Moderator: RedAktorzy

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
jaynova
Niegrzeszny Mag
Posty: 1718
Rejestracja: pt, 10 lut 2012 17:42
Płeć: Mężczyzna

Nocny skok

Post autor: jaynova »

Knajpa „ Pod Głową Byka” nie była ani szczególnie elegancka, ani wygodna. Jannig z Imry kupił rozpadającą się ruderę, wyremontował co nieco i urządził typowy lokal w takiej dzielnicy, z typową klientelą. „ Pod Głową Byka” pijała większość dolnych warstw przestępczego świata Queden, jak doliniarze, włamywacze czy uliczne męty. Bardziej szanowani bandyci zazwyczaj wybierali któryś ze spokojniejszych lokali, z uwzględnieniem „Smoczego Leża”, gdzie zbierała się sama śmietanka półświatka, włącznie z jego bossami, których nazywano Smokami.
Miriel Wygnany, niegdyś wschodząca gwiazda Gildii Magów w Queden, lubił Janniga i tutejszą atmosferę, a Jannig lubił jego, bo w obecności maga awantury wybuchały znacznie rzadziej. Większość tu obecnych wpadała zwykle na kielicha czy dwa, albo po prostu upijała się stopniowo i na chwiejnych nogach wracała do domu.
Miriel zwykle wybierał to drugie rozwiązanie. Dużo ostatnio pił, może nawet za dużo i za wcześnie, bo niedawno minęło południe, ale magowi wywalonemu z Gildii dobra robota rzadko mu się trafiała, choć płacono nieźle. Magiczne zdolności wśród przestępców ceniono wysoko, ale i bano się ich. Dzięki temu mag zachował pewną niezależność.
Skinięciem głową w kierunku Janniga zamówił kolejkę, gdy nagle w lokalu zrobiło się podejrzanie cicho. Miriel rozejrzał się, w końcu odwrócił na stołku i spojrzał w stronę wejścia. Mimo szumu w głowie, błyskawicznie zrozumiał przyczynę zapadłej nagle ciszy. Ludzie, którzy tam stali wzbudzali respekt zawsze i wszędzie. Zmierzył wzrokiem całą grupę. Niektórych z nich znał osobiście. Innych, tylko z reputacji. Bardzo ponurej.
Jochar Binnali, były kapitan Gwardii Kanclerskiej, kilkukrotnie odznaczony. Daned Sess, Maghrejczyk, doświadczony sierżant z tej samej kompanii. Obaj karnie zwolnieni z za torturowanie więźniów. Kanclerz mógł wybaczyć wiele, ale kastracji i wyłupiania oczu - nie. Szczególnie bez rozkazu. Gdy wylądowali na ulicy, błyskawicznie przekwalifikowali się na miecze do wynajęcia.
Trzeci były żołnierz, porucznik Cereus Egeton. Sądzony za nie mniej, niż siedemnaście gwałtów na młodych Imryjkach w czasie kampanii wschodniej, a tylko na tyle znalazły się dowody. Binnali wyciągnął go niemal spod katowskiego topora.
Wszyscy podobni do siebie. Najemnicy. Zabójcy. Zimni, beznamiętni, o nieruchomych, wężowych oczach drapieżników. Ludzie, dla których nic nie jest już zbyt okrutne.
Miriel normalnie niezbyt by się przejął. Ta trójka, chociaż niewątpliwie niebezpieczna, stała w przestępczej hierarchii tylko trochę ponad zwykłymi łebkami od mokrej roboty. Na pewno niżej od niego. Wtedy jednak zobaczył trzeciego przybysza. Gissal Hereo, powszechnie był uważany za najlepszego nożownika w Queden. Zawodowy morderca, przedtem na usługach Smoczej Rady, bezwzględnie lojalny, teraz prawa ręka Farida Thenebri. A to imię znał każdy złodziej, włamywacz, kieszonkowiec i dziwka w Queden. Farid Thenebri, prawie na pewno przyszły Czarny Smok, genialny złodziej i oszust. A także zabójca, choć tylko dorywczo.
Mag westchnął , bo obecność Gissala oznaczała, że Farid coś planuje. A to że zabójca przyszedł właśnie tutaj i to z trzema innymi, znaczyło, że w tym planie jest też miejsce dla Miriela. Czy mu się to podoba, czy nie.
Binnali i Heradao skierowali się prosto do baru. Stojący za ladą Jannig skłonił się z szacunkiem.
- Witam. - zrobił ruch ręką w kierunku butelek. - Piwo czy coś mocniejszego?
Binnali chciał się odezwać, ale Hereo nie dał mu dojść do słowa.
- Nie przyszliśmy tu pić. - powiedział zimno. – Farid chce cię widzieć, Miriel.
- Jeśli tak, to napiję się szybko jeszcze jednego. - rzucił wyzywająco mag.
Jannig zręcznym ruchem postawił szklaneczkę na barze i napełnił alkoholem. Miriel złapał ją i opróżnił kilkoma długim łykami.
- Następną, proszę.
Binnali powstrzymał go.
- Koniec z chlaniem. Idziesz z nami. Po dobroci albo… - zawiesił złowieszczo głos.
Miriel zignorował go. Wziął następną szklaneczkę i łyknął solidnie.
– Dzięki, Jannig. - mruknął. Zakręciło mu się w głowie.
Gissal zachował kamienny spokój.
- Farid chce cię widzieć. – powtórzył. – Teraz.
- Pieprzę Farida. I ciebie też. – padła szybka odpowiedź.
W barze zapadła cisza. Stali bywalcy widywali tu już niejedną awanturę, z laniem się po mordach, łamaniem krzeseł czy nawet kości. A i trupy się zdarzały. Ale żeby ktoś publicznie zadzierał się z Faridem Thenebri, tego jeszcze nie widzieli.
Gissal położył dłoń na ramieniu Miriela i zacisnął. Mocno. Ten zwinął się z bólu.
- To był twój ostatni. - powiedział Hereo twardo. - A teraz grzecznie stąd wyjdziemy.
Miriel próbował coś powiedzieć, ale Hereo nie dał sobie przerwać.
- I jeśli będę musiał zrobić ci w tym celu krzywdę, to uwierz mi, zrobię.
Miriel zamknął usta.
- Bardzo rozsądnie. - podsumował Hereo. Odwrócił się do Binnaliego.
- Wychodzimy.
Ulice Queden nie były szczególnie wyboiste, ale gdy ktoś człowieka niemal wlecze, bywa nieprzyjemnie.
- Dokąd idziemy? – rzucił Miriel od niechcenia – Do „Smoczego Leża?”
Binnali zamierzył się, ale kose spojrzenie Gissala odwiodło go od tego.
- W Leżu jest za wiele uszu. – wyjaśnił Hereo - Idziemy do prywatnej meliny Farida.
Po jakimś czasie stanęli przed ciężkimi dębowymi drzwiami starej kamienicy. Gissal zastukał szybko dwa, a potem znowu trzy razy i drzwi się otworzyły.
- Właźcie, na co czekacie? - usłyszeli ze środka.
Weszli więc, a najemnicy na końcu starannie zasunęli za sobą rygle, choć włamywacz, który chciałby się tu wedrzeć, musiałby być nadzwyczaj głupim samobójcą.
Miriela olśniło. Od pięciu lat żył jeśli nie w biedzie, to każdym razie skromnie i dawno zapomniał, jak wygląda prawdziwy przepych. Tu na ścianach wisiały najkosztowniejsze imryjskie gobeliny, a podłogę zaścielały śnieżnobiałe futra północnych wilków, także warte fortunę.
Gdy magowi udało się w końcu oderwać wzrok od tych wspaniałości spojrzał na gospodarza. Spotkali się już kiedyś, ale przelotnie. Król złodziei miał kanciastą, pobliźnioną twarz i oczy, ciemne jak noc, które przenikliwie patrzyły na gościa. Długie czarne włosy splatał w warkocz. Otaczała go aura niebezpieczeństwa.
- Witaj, Farid. – rzucił Miriel swobodnie. – Słyszałem, że chcesz ze mną mówić..
Farid spojrzał na maga uważnie.
- Owszem, mamy coś do omówienia – odpowiedział złodziej spokojnie.
- Tu i teraz? – zdziwił się Miriel – Chcesz tak po prostu omawiać robotę przy tych tłukach?
Najemnicy poruszyli się niecierpliwie, jakby chcieli zareagować, ale Gissal nawet nie drgnął, podobnie jak Farid.
- Jeśli będę chciał, omówimy to na środku targowiska. – powiedział tonem nie znoszącym sprzeciwu. – Jesteś tu, bo przydasz się w realizacji mojego najnowszego planu.
Miriel zastanowił się. Łupy ze skoków Farida przeszły już do legendy. Nawet niewielki udział w jednym z nich dałby środki do przeżycia naprawdę długiego czasu.
- Dobra, powiedzmy, że jestem zainteresowany. A jaki to plan?
Farid przez dłuższą chwile mierzył go zimnym, badawczym spojrzeniem.
- To trudna robota. Zebrałem kilku prawdziwych asów, w swoim fachu najlepszych w mieście. – powiedział w końcu – Trudno o takich. – zaśmiał się. - Najważniejsze to znać odpowiednich ludzi.
Miriel dopiero teraz spostrzegł jeszcze dwóch mężczyzn siedzących na niskich krzesłach. Zeze Rąsia był z pewnością najlepszym specem od otwierania zamków, jaki jeszcze nie zawisł, a Tredush Nass, Imryjczyk, zawsze wiedział co się dzieje na ulicy. Był informatorem idealnym. Namierzał cele i dawał cynk Faridowi. Skład grupy wyjaśniał cel akcji.
- Chodzi o gorący włam. – domyślił się Miriel
Farid przytaknął.
- Wejście cicho, a wyjście być może głośno i z możliwą rozróbą. Stąd ta trójka i Gissal jako zabezpieczenie, że nikt nie skrewi.
Miriel przełknął ślinę. Gissal na rozkaz Farida zabiłby własna siostrę.
- A cel? – spytał
Farid Thenebri, król złodziei milczał. Magowi zrobiło się zimno. Jeśli ktoś taki jak Farid się wahał, to on w ogóle nie powinien myśleć o takiej akcji.
- Dziś wieczorem w Gildii Magów odbywa się bankiet na cześć Mahariela Krwawej Dłoni. Stary dupek wejdzie w skład Wielkiej Rady. Jego dom i skarbiec pozostaną właściwie niepilnowane, według Tredusha – kiwnął głową i lekko się uśmiechnął. – Wszyscy wiedzą, że masz z nim swoje porachunki. To przez niego wyleciałeś z Gildii, nieprawdaż? Na ulicy mówią, że przespałeś się z jego kochanką.
Najemnicy zarechotali, a Miriel poczuł mdłości. Mahariel nie na darmo otrzymał przydomek Krwawej Dłoni. W czasie kampanii wschodniej działał jako mag bojowy. Zabijał i był w tym przerażająco dobry.
- Mniejsza o mnie. Mahariel Krwawa Dłoń nie jest byle magikiem. – powiedział Miriel – I słynie z mściwości. Sam wiem najlepiej. – wetchnął - Masz pewność, że to nie wpłynie na lojalność twoich ludzi?
- Połowa z nich wisiałaby, gdyby nie ja. - roześmiał się Farid. - Druga połowa mogłaby wisieć, gdybym miał na to ochotę. Nie martw się. To dobrzy chłopcy. Zwłaszcza gdy do wyjęcia jest ćwierć miliona koron w klejnotach i artefaktach.
Miriel aż się zakrztusił. To była prawdziwa fortuna, nawet do podziału.
Farid skinął głową.
- Ruszamy o zmroku.
Kiedy przemierzali ciemne ulice, Miriel tęsknie spoglądał na mroczne zaułki. Budziły w nim pewność znalezienia bezpiecznego ukrycia. Wreszcie dotarli do Dzielnicy Magów. Idący przodem Gissal poruszał się jak dziki kot, sprawdzając drogę. Ale gdyby ktoś błąkął się tu po ulicy w środku nocy, to pewnie spoglądałby daleko ku Gildii, skąd dobiegała muzyka.
W końcu doszli do bramy rezydencji Mahariela.
- My poczekamy, chłopcy. - powiedział Farid. - Zeze weźmie się teraz za drzwi.
Mirial obserwował pracującego. Wolałby, żeby ruszał się szybciej. Nie podobało mu się wystawanie przed tymi drzwiami. Czuł się odsłonięty.
Nagle jego magiczne zmysły dały o sobie znać. Błysk niebieskiego światła na kołatce. Drugi na framudze. Glify strażnicze! Dwa płomienie zaczęły trzaskać iskrami. Mag poruszał się błyskawicznie. Jego dłonie zawirowały w skomplikowanych gestach, a on sam mamrotał pod nosem kontrzaklęcia Błękitne światła osłabły, a potem zgasły. Miriel otrzepał ręce i spojrzał na szefa triumfująco.
- I jak? Farid?
- Nieźle, magu. Zupełnie nieźle. – w tym momencie Zeze uprał się w końcu z zamkiem - Do środka! – zakomenderował szef.
Błyskawicznie zapalili złodziejskie lampki i wśliznęli się do rezydencji. W butach na miękkich podeszwach bezgłośnie wchodzili w głąb siedziby maga. Farid prowadził, pewnie wybierając korytarze prowadzące do skarbca. Gdy weszli do sali, oniemieli. Tysiące klejnotów spoczywające na półkach i stołach wyglądały jak wnętrze tęczy.
Farid był zachwycony.
- Ćwierć miliona? Tu musi co najmniej milion!
Pozostali również stali olśnieni tym bogactwem. Tylko Gissal rozglądał się, skrzywiony. Jego instynkt drapieżnika ostrzegał go.
- Farid, coś jest nie tak! – powiedział w końcu podniesionym głosem.
Zabrzmiało to złowrogo, jak wyrok śmierci. Gissal, szybko niczym atakująca kobra sięgnął po sztylety. Z tym, że niestety było już za późno. Co najmniej dwunastu uzbrojonych po zęby ludzi wychodziło właśnie zza Zasłon Niewidzialności. Nie była to Straż Miejska w szarych mundurach. Żołnierze nosili błękitno-czarne mundury Gwardii Kanclerskiej, większość trzymała miecze, a niektórzy sieci i drągi.
Mag padł na ziemie. Wszystko rozgrywało się jak w zwolnionym tempie. Mirielowi zdawało się, jakby każda sekunda trwała minutę. Padł na podłogę, żeby nie trafić pod któreś obnażone ostrze.
Farid i Gissal też trzymali długie sztylety, a trójka najemników – krótkie miecze. Zeze padł na ziemię - podobnie jak Miriel.
- Co tu się, do kurwy nędzy dzieje?! – wrzasnął Farid.
Gwardziści zachowali milczenie. Odcięli drogę ucieczki złodziejom, ale nie atakowali… jeszcze.
Miriel zaczął podnosić się z ziemi, gdy do sali weszli kolejni ludzie. Rozpoznał samego Wielkiego Kanclerza Queden, Sheadera Vanthisa. Obok niego stał Mahariel Krwawa Dłoń, którego absolutnie nie miało prawa tu być.
Twarz Farida skamieniała. Z kolei twarze byłych gwardzistów stały się trupioblade.
- No proszę. – zaczął Kanclerz konwersacyjnym tonem. – Kogo my tu mamy? Farid Thenebri, król złodziei. Gissal Hereo, książę zabójców, Zeze Rąsia, też słynne imię. – jego głos zauważalnie ochłódł – I trzy ścierwa, których miałem nadzieję więcej nie oglądać.
Farid zbladł. Przez chwilę szukał odpowiednich słów.
- Co teraz będzie? – zapytał w końcu, nie patrząc na nikogo.
- Ty i Gissal zawiśniecie. - powiedział krótko Vanthis. – Rada Smoków nie będzie szczęśliwa, pewnie spróbują nam bruździć. Ale nic wam nie pomoże. Zanim wzejdzie słońce skończycie na szubienicy.
Jochar Binnali wyszczerzył zęby. Sess splunął i mocniej chwycił miecz. Egeton wodził oczyma od jednego gwardzisty do drugiego, oceniając przeciwników
- Możemy się przez nich przebić. – warknął.
Kanclerz nie zaszczycił go nawet spojrzeniem.
- Dwunastu gwardzistów i mistrz magii przeciwko wam? Wolne żarty.
Odwrócił się do Farida, z lekceważącym uśmiechem na twarzy.
- Jeśli rzucicie broń tu i teraz, zawiśniecie, szybko i bezboleśnie. Nie będziemy przesłuchiwać was w katowni. Jeśli nie, też umrzecie, ale na pewno nie szybko i nie bez bólu.
Farid wyglądał jak zwierzę schwytane w pułapkę.
- Dogadajmy się. – wychrypiał w końcu. – Wiem wszystko o Smoczej Radzie, rzeczy które się wam nawet nie śniły…
- My też dużo wiemy. – przerwał mu Kanclerz. - I to ze źródła, o którym ci się nawet nie śniło. – popatrzył przeciągle na Miriela, który w międzyczasie wstał z podłogi i usiłował nie zwracać na siebie uwagi.
- Mirielu Wygnany. – Vanthis zaczerpnął tchu. – Zwalniam cię z przysięgi milczenia.
Miriel jakby nagle urósł i spoważniał. Wyprostował się, oczy zabłysły mu złośliwością.
- Panowie. – odezwał się. – Pozwólcie się, że się przedstawię. Miriel Cienisty Płaszcz, od pięciu lat działam pod przykrywką jako agent Gwardii Kanclerskiej.
Najemnicy wytrzeszczyli oczy, Farid tylko zgrzytnął zębami.
- Zdrajco! – syknął. – Nas może i powieszą, ale Smocza Rada zedrze z ciebie skórę żywcem!
Miriel wzruszył ramionami.
- Nie przypuszczam. – powiedział obojętnie. – Nie powiedziałeś nikomu o skoku, bo jesteś zbyt chciwy, by odpalać dolę Radzie. Wy – machnął ręką – do jutra zawiśniecie. A ja wrócę pod „Głowę Byka” pobity i powiem, że dorwała was Straż, a mnie udało się uciec. Uwierzą.
Farid z każdym słowem maga opuszczał głowę coraz niżej. Kanclerz rzucił na niego okiem.
- Dobra, dosyć tych pogaduszek,. Rzućcie broń! – rozkazał. – Albo rozsiekamy was tu teraz.
Trójka najemników po krótkim wahaniu rzuciła miecze. Gwardziści dopadli ich, powalili na ziemię i związali. Gissal po dłuższym wahaniu zrobił to samo i tak samo został potraktowany.
Farid zawahał się.
- Dlaczego? – popatrzył na maga. – Mogłeś zarobić majątek. I sypnąłeś nas dla żołdu Gwardzisty?
Odezwał się milczący dotąd Mahariel.
- Miriel Cienisty Płaszcz jest tajnym członkiem naszej Gildii. – zachcichotał - Jego usunięcie zostało sfingowane, prawda młodzieńcze?
- Tak, wuju. – odpowiedział uśmiechem Miriel, a Farid ze świstem wciągnął powietrze.
Po chwili Miriel spochmurniał. Podszedł do złodzieja i jakby od niechcenia splunął mu pod nogi.
- Pamiętasz swój popisowy skok sprzed pięciu lat, Farid? – spytał, zaciskając usta – Lekarstwa na zarazę z Khadarah? Miesiąc drogi w jedną stronę. Warte dwadzieścia tysięcy sztuk złota. Ukradłeś je ze szpitala Zakonu Esqol. Pięćdziesiąt cztery osoby zmarło w tym szpitalu, nie doczekawszy następnej dostawy leków.
Farid patrzyła na niego bez zrozumienia. Miriel zacisnął usta tak mocno, że jego wargi stały się niemal białe.
- Moja sześcioletnia siostra była w tym szpitalu.
Teraz to Farid zbladł.
- Dlatego, gdy Kanclerz zaproponował, bym został jego agentem, zgodziłem się bez wahania. Sam nie znalazłbym do ciebie dojścia. – Miriel rozluźnił się i odetchnął, zdołał nawet przywołać na twarz krzywy uśmiech. - Jak sam powiedziałeś Farid, najważniejsze to znać odpowiednich ludzi.
Odwrócił się i wyszedł, nie słuchając wrzasków wiązanych bandytów. Oni byli już tylko ofiarami, on wciąż był drapieżnikiem. Kanclerz i Gildia mogli myśleć co chcieli, ale Miriel Cienisty Płaszcz sam trzymał swoją smycz. Było w nim teraz coś z samotnego wilka, nigdy nieoswojonego. I jak wilk biegnący ze stadem, rozpłynął się w ciemnościach nocy.
"Wśrod szczęku oręża cichną prawa.". - Cyceron.

Juhani
Laird of Theina Empire
Posty: 3103
Rejestracja: czw, 18 lis 2010 09:04
Płeć: Mężczyzna

Re: Nocny skok

Post autor: Juhani »

jaynova pisze:Magiczne zdolności wśród przestępców ceniono wysoko, ale i bano się ich. Dzięki temu mag zachował pewną niezależność.
Bano się...czego? Magicznych zdolności? Przestępców? A może, bo przy pewnej ekwilibrystyce da się wydedukować, magów?
Na razie tyle. Może jutro więcej, jak ktoś tego nie wykończy wcześniej:) A jest jeszcze kilka do wypunktowania:)

Awatar użytkownika
jaynova
Niegrzeszny Mag
Posty: 1718
Rejestracja: pt, 10 lut 2012 17:42
Płeć: Mężczyzna

Re: Nocny skok

Post autor: jaynova »

Nikt się nie chce ponabijać? Na tym forum?! Dziwne...
"Wśrod szczęku oręża cichną prawa.". - Cyceron.

Juhani
Laird of Theina Empire
Posty: 3103
Rejestracja: czw, 18 lis 2010 09:04
Płeć: Mężczyzna

Re: Nocny skok

Post autor: Juhani »

Co jest dziwne? Upał....

Awatar użytkownika
Cordeliane
Wynalazca KNS
Posty: 2630
Rejestracja: ndz, 16 sie 2009 19:23

Re: Nocny skok

Post autor: Cordeliane »

jaynova pisze:Nikt się nie chce ponabijać? Na tym forum?! Dziwne...
Może dlatego, że kolejny raz olewasz regulamin? Ciesz się, że tekst w kosmos nie poleciał, i czekaj spokojnie :)
Light travels faster than sound. That's why some people appear bright until they speak.

Awatar użytkownika
neularger
Strategos
Posty: 5230
Rejestracja: śr, 17 cze 2009 21:27
Płeć: Mężczyzna

Re: Nocny skok

Post autor: neularger »

No, ale an korzyść autora trzeba powiedzieć, że ten utwór próbował zamknąć, znaczy że mu nie do końca wyszło, ale próbował... Widać.
You can do anything you like... but you must never be rude. Rude is being weak.
Ty, Margoto, niszczysz piękne i oryginalne kreacje stylistyczne, koncepcje cudne językowe.
Jesteś językową demolką.
- by Ebola ;)

Xiri
Nexus 6
Posty: 3388
Rejestracja: śr, 27 gru 2006 15:45

Re: Nocny skok

Post autor: Xiri »

Kilka pierwszych linijek tekstu, a ja już się pogubiłam - pada za dużo informacji i nazw.
Knajpa „ Pod Głową Byka” nie była ani szczególnie elegancka, ani wygodna.
Uważam tę informację za zbędną na początku. Powinna ona się pojawić później, jako ocena bohatera, który już znalazł się w knajpie i trochę czasu w niej spędził, a nie narratora wszechwiedzącego.
Większość tu obecnych wpadała zwykle na kielicha czy dwa, albo po prostu upijała się stopniowo i na chwiejnych nogach wracała do domu.
Stali bywalcy widywali tu już niejedną awanturę, z laniem się po mordach, łamaniem krzeseł czy nawet kości.
Jak to już w knajpach bywa, co powszechnie jest wiadome.
Skinięciem głową w kierunku Janniga zamówił kolejkę, gdy nagle w lokalu zrobiło się podejrzanie cicho.
„Zamawiał”. Czas się nie zgadza.
Miriel rozejrzał się, w końcu odwrócił na stołku i spojrzał w stronę wejścia.
Pogrubione wywalić. To jest nieistotne.
Miriel rozejrzał się, w końcu odwrócił na stołku i spojrzał w stronę wejścia. Mimo szumu w głowie, błyskawicznie zrozumiał przyczynę zapadłej nagle ciszy. Ludzie, którzy tam stali wzbudzali respekt zawsze i wszędzie.
Czyli gdzie stali? W ciszy czy w głowie bohatera?
Obaj karnie zwolnieni z za torturowanie więźniów
Pewnie niedopatrzenie.
- Nie przyszliśmy tu pić. - powiedział zimno.
Bez pierwszej kropki. Przekartkuj sobie parę książek, gdzie masz dialogi i zobacz, jak są zbudowane.

Przeczytałam połowę. Fabuła nie wzbudziła, niestety, mojego zainteresowania.
Tekst czytało się ciężko. Co chwilę pojawiał się natłok informacji, zwłaszcza nazw, że się gubiłam. Do tego doszła niewygodna budowa zdań, przez które należało się przekopywać, a nie czytać je szybko i płynnie. Przeskakiwanie z informacji na informację. Liczne błędy interpunkcyjne i niedbalstwo (np. nie pokasowałeś zbędnych spacji). Powtórzenia rzeczowników. Także akapity robione losowo, a nie według określonego schematu, co powoduje jeszcze większe zagubienie czytelnika. Opisujesz rzeczy, które są powszechnie wiadome albo zupełnie nieistotne dla fabuły.

Awatar użytkownika
neularger
Strategos
Posty: 5230
Rejestracja: śr, 17 cze 2009 21:27
Płeć: Mężczyzna

Re: Nocny skok

Post autor: neularger »

Narzędzie zwane Komentarzem do Komentarza...
Xiri pisze:
Knajpa „ Pod Głową Byka” nie była ani szczególnie elegancka, ani wygodna.
Uważam tę informację za zbędną na początku. Powinna ona się pojawić później, jako ocena bohatera, który już znalazł się w knajpie i trochę czasu w niej spędził, a nie narratora wszechwiedzącego.
To faktycznie jest źle, ale z innych powodów niż wskazane przez Xiri. Knajpy nie bywają wygodne - to nie fotele ani nie kanapy. A uwagi w stylu to się powinno pojawić jako opinia bohatera, a nie informacja od narratora nie mają żadnego uzasadnienia.
Xir pisze:
Skinięciem głową w kierunku Janniga zamówił kolejkę, gdy nagle w lokalu zrobiło się podejrzanie cicho.
„Zamawiał”. Czas się nie zgadza.
Ponownie komentarz bez sensu. Obie formy są poprawne w tym kontekście i zdanie ma sens; Komentujący nie ma prawa mówić autorowi, którą z nich powinien umieścić.
Xiri pisze:
- Nie przyszliśmy tu pić. - powiedział zimno.
Bez pierwszej kropki. Przekartkuj sobie parę książek, gdzie masz dialogi i zobacz, jak są zbudowane.
Są dialogi zbudowane tak jak Autor napisał. Jak nie chce ci się tłumaczyć, czemu to jest źle, to sobie daruj.
Xiri pisze:Do tego doszła niewygodna budowa zdań, przez które należało się przekopywać, a nie czytać je szybko i płynnie.
Na przykład zdań takich jak powyższe...
You can do anything you like... but you must never be rude. Rude is being weak.
Ty, Margoto, niszczysz piękne i oryginalne kreacje stylistyczne, koncepcje cudne językowe.
Jesteś językową demolką.
- by Ebola ;)

Xiri
Nexus 6
Posty: 3388
Rejestracja: śr, 27 gru 2006 15:45

Re: Nocny skok

Post autor: Xiri »

neularger pisze: To faktycznie jest źle, ale z innych powodów niż wskazane przez Xiri. Knajpy nie bywają wygodne - to nie fotele ani nie kanapy. A uwagi w stylu to się powinno pojawić jako opinia bohatera, a nie informacja od narratora nie mają żadnego uzasadnienia.
"Wygodny" ma kilka znaczeń. Mogłeś najpierw sprawdzić w słowniku, a potem kogoś poprawiać. Może autorowi chodziło o drugie znaczenie?

1. «zapewniający wygodę»
2. «odpowiadający komuś z jakiegoś względu»
3. «przesadnie lubiący wygodę»

Ponownie komentarz bez sensu. Obie formy są poprawne w tym kontekście i zdanie ma sens; Komentujący nie ma prawa mówić autorowi, którą z nich powinien umieścić.
Gdzie zostało niby napisane: "powinieneś umieścić to a nie to"? Jest jedynie podpowiedź. Zresztą przeczytaj sobie zdanie kolegi na głos. Brzmi jak zlepek wzięty z dwóch różnych zdań, niezbornie. Niezgrabnie.
Jak nie chce ci się tłumaczyć, czemu to jest źle, to sobie daruj.
Jaki jest sens tłumaczenia zasad, które uczone są w szkole podstawowej (stawianie kropek)? Tak samo nie padły z mojej strony cytaty odnośnie stawiania przecinków, bo takie coś uważam za bezsensowne.
Na przykład zdań takich jak powyższe...
Zacytuję ciebie: "Jak nie chce ci się tłumaczyć, czemu to jest źle, to sobie daruj".

Awatar użytkownika
neularger
Strategos
Posty: 5230
Rejestracja: śr, 17 cze 2009 21:27
Płeć: Mężczyzna

Re: Nocny skok

Post autor: neularger »

Xiri pisze:"Wygodny" ma kilka znaczeń. Mogłeś najpierw sprawdzić w słowniku, a potem kogoś poprawiać. Może autorowi chodziło o drugie znaczenie?

1. «zapewniający wygodę»
2. «odpowiadający komuś z jakiegoś względu»
3. «przesadnie lubiący wygodę»
Tak ma takie znaczenie, wiem to, nawet w słowniku sprawdzać nie muszę. :)
Tylko w przytoczonym kontekście to nie ma sensu, powinno być powiedziane ze względu na co knajpa jest wygodna, jaki rodzaj "wygody" oferuje. Jest blisko domu, pracy, ma niskie ceny albo bywa tam dziewczyna, którą bohater śledzi. Knajpa sama w sobie wygodna nie jest, nie jest to jej cecha niezależna (jak na przykład ceny albo oferowane drinki), lecz jest wygodna ze względu na plan do którego pasuje. Gdyby bohater miał inny plan, knajpa przestałby być wygodna. Si? Dlatego trzeba dookreślić. Żadne ze znaczeń nie pasuje.
Przeczytaj dokładnie definicję, którą tak bezrefleksyjnie przytaczasz.

/edit.
I jeszcze jedno, jeżeli chodzi o znacznie drugie z definicji SJP, to raczej będzie się używało przysłówka "wygodnie" - "Knajpa, wygodnie, leżała tuż przy drodze, którą Marcin zwykle wracał z pracy"
Xiri pisze: Gdzie zostało niby napisane: "powinieneś umieścić to a nie to"? Jest jedynie podpowiedź. Zresztą przeczytaj sobie zdanie kolegi na głos. Brzmi jak zlepek wzięty z dwóch różnych zdań, niezbornie. Niezgrabnie.
Przepraszam, o czy rozmawiamy? Od początku:
jaynova pisze:Skinięciem głową w kierunku Janniga zamówił kolejkę, gdy nagle w lokalu zrobiło się podejrzanie cicho.
Twój komentarz:
Xiri pisze:„Zamawiał”. Czas się nie zgadza.
Mój komentarz do twojej uwagi:
neularger pisze:Ponownie komentarz bez sensu. Obie formy są poprawne w tym kontekście i zdanie ma sens; Komentujący nie ma prawa mówić autorowi, którą z nich powinien umieścić.
I Twoja uwaga na sam koniec:
Xiri pisze: Gdzie zostało niby napisane: "powinieneś umieścić to a nie to"? Jest jedynie podpowiedź. Zresztą przeczytaj sobie zdanie kolegi na głos. Brzmi jak zlepek wzięty z dwóch różnych zdań, niezbornie. Niezgrabnie.
Czy ty w ogóle wiesz co piszesz?
1. Skoro stwierdziłaś że "zamówił" jest niepoprawne i wstawiasz "zamawiał", to mówisz Autorowi jak ma pisać. To chyba zrozumiałe?
2. Nie rozmawiamy o tym jak jest skonstruowane zdanie, tylko o dwóch formach czasownika "zamawiać". Obie są poprawne, w tym kontekście - nie jest to błąd. W takim razie słowo Autora nad Twoim Xiri.
3. Nie myl czasu z aspektem. W obu przypadkach mamy czas przeszły.
Xiri pisze:
Jaki jest sens tłumaczenia zasad, które uczone są w szkole podstawowej (stawianie kropek)? Tak samo nie padły z mojej strony cytaty odnośnie stawiania przecinków, bo takie coś uważam za bezsensowne.
Nie, Xiri. Te zasady "nie uczone są w szkole". Innymi słowy, tam się ich nie uczy. Jeżeli Autor by poszedł za Twoją radą, to znalazłby dialogi, i z kropką przed półpauzą (jak w tym przytoczonym przykładzie), i takie bez kropki. Czyli byłby w punkcie wyjścia - Twoja rada jest nic nie warta.
Xiri pisze: Do tego doszła niewygodna budowa zdań, przez które należało się przekopywać, a nie czytać je szybko i płynnie.
xiri pisze:
Na przykład zdań takich jak powyższe...
Zacytuję ciebie: "Jak nie chce ci się tłumaczyć, czemu to jest źle, to sobie daruj".
No właśnie, dlaczego to zdanie jest złe? Po pierwsze nie wydaje mi się, aby zdania mogły być wygodne albo nie. Raczej po prostu niezborne składniowo, czy źle napisane, co skutkuje tym, że źle je się czyta.
Zaimek "je" leży nieco za daleko od rzeczownika, który jest zresztą w innym przypadku. Poza tym konstrukcja "a nie" niezupełnie znaczeniowo odpowiada słowu "zamiast", które znacznie lepiej pasuje.

edit. przecinki
edit2. kosmetyka
You can do anything you like... but you must never be rude. Rude is being weak.
Ty, Margoto, niszczysz piękne i oryginalne kreacje stylistyczne, koncepcje cudne językowe.
Jesteś językową demolką.
- by Ebola ;)

Awatar użytkownika
katherina66
Sepulka
Posty: 6
Rejestracja: śr, 25 lip 2012 12:17

Re: Nocny skok

Post autor: katherina66 »

Wtrącę się w dyskusję. Zasady dialogowania są poniżej:
http://fahrenheit.net.pl/forum/viewtopi ... 302#p33302
Jak się z chłopa stanie pisorz, to se myśli, że jest cysorz.
A.C.

Awatar użytkownika
jaynova
Niegrzeszny Mag
Posty: 1718
Rejestracja: pt, 10 lut 2012 17:42
Płeć: Mężczyzna

Re: Nocny skok

Post autor: jaynova »

Neularger, dzięki za obronę. Miło wiedzieć, że są jeszcze rycerze na tym świecie ;) Czy mam przez to rozumieć, że to opowiadanie uważasz za nieco lepsze od poprzednich? Idę w dobrym kierunku czy prosto na pole minowe? :))
"Wśrod szczęku oręża cichną prawa.". - Cyceron.

Awatar użytkownika
neularger
Strategos
Posty: 5230
Rejestracja: śr, 17 cze 2009 21:27
Płeć: Mężczyzna

Re: Nocny skok

Post autor: neularger »

Nie jestem rycerzem w lśniącej zbroi, ani Ty, Autorze, dziewicą potrzebującą obrony. No, chyba że koniecznie chcesz, niemniej nadal na rycerza się nie piszę. :)
Zasady ZWO pisze:4. To miejsce jest też otwarte dla wszystkich, którzy chcą wyrazić swoją opinię o prezentowanych utworach. Komentarze na temat utworu muszą spełniać warunki podane w Zasadach Ogólnych. Ostrzegamy jednak lojalnie, że i komentarze mogą podlegać komentowaniu. Szczególnie te, które nieprzemyślane, niedopracowane, niedokładne i te generowane zasadą: ty mnie podrapiesz to i ja cię podrapię.
Taka moja rola, jako moda na Warsztatach.

Co do lepszości/gorszości tekstu. Nie uważam na razie wiele, bo tylko pobieżnie przeczytałem. Widzę wyłącznie chęć zamknięcia tekstu - niestety poza chęcią niewiele się udało. Tyle na razie, Ju, zdaje się, obiecał się dzieu bliżej przyjrzeć.
You can do anything you like... but you must never be rude. Rude is being weak.
Ty, Margoto, niszczysz piękne i oryginalne kreacje stylistyczne, koncepcje cudne językowe.
Jesteś językową demolką.
- by Ebola ;)

Juhani
Laird of Theina Empire
Posty: 3103
Rejestracja: czw, 18 lis 2010 09:04
Płeć: Mężczyzna

Re: Nocny skok

Post autor: Juhani »

neularger pisze: Tyle na razie, Ju, zdaje się, obiecał się dzieu bliżej przyjrzeć.
Z akcentem na "zdaje się:) Przecież nie umiem rozbioru dzieła dokonać:(
Mogę oczywiście napisać, co MNIE się nie uwidziło, ale Autor chyba oczekuje porządnego prania dzieła. Nie takich popłuczyn ode mnie. Hej! Zakużeni zasłużeni! Chyćta się w wolnej chwili!

Xiri
Nexus 6
Posty: 3388
Rejestracja: śr, 27 gru 2006 15:45

Re: Nocny skok

Post autor: Xiri »

Czyli ja nie mogę być niczym innym, jak złym smokiem. Jak zwykle. Zło muszę mieć chyba we krwi. Idę zatem do jaskini położyć się na swoich skarbach...

Wiem, że komentarze podlegają komentowaniu. Jednak po raz kolejny odnoszę wrażenie, że Twoje odpowiedzi mają podtekst personalny. Często po moich postach, dosłownie kilka chwil potem, pojawiają się Twoje, neu, w których musisz mnie upokorzyć albo podkopać mój wirtualny autorytet. Nawet jak nie masz racji. Po prostu musisz podyskutować. Sytuacja trwa od jakiegoś czasu. Dotychczas nie zwracałam na to uwagi (parę osób pisało mi nawet na prw, że mam tego nie robić), lecz dziś musiałam to w końcu napisać. Może sprawa się wyjaśni. Mam nadzieję, że to jedynie moje przewrażliwienie nabyte na innych forach internetowych.

ODPOWIEDZ