Służba nie drużba - prace
Moderator: RedAktorzy
- Młodzik
- Yilanè
- Posty: 3687
- Rejestracja: wt, 10 cze 2008 14:48
- Płeć: Mężczyzna
Re: Służba nie drużba - prace
Cóż, mnie pozostało tylko, niczym padlinożercy, wyskubywanie resztek z kości, ale postaram się dorzucić merytoryczne trzy grosze.
Jaynova - Widmo
Albo ja się nie znam, albo wszyscy moi poprzednicy mają obniżoną odporność na szeroko pojmowane „słowo pisane”, bo na mnie tekst Jaynovy nie wywarł aż tak złego wrażenia. Choć oczywiście lepiej założyć to pierwsze ;).
W każdym razie, nie widzę powodu, by nie zaczynać tekstu od charakterystyki postaci, wystarczy tylko umiejętnie to zrobić. Tyle tylko, że „umiejętnie” jest tu kluczem. Gdyby te suche informacje były poprzetykane jakąś akcją, to wypadłoby to lepiej, no ale w 600 znakach nie zmieściłoby się to za żadne skarby. Styl wydał mi się nie tyle podręcznikowo sztywny, co służbowo konkretny, nie wiem, czy tak miało być, czy to przypadek. W sumie ciąg dalszy chętnie bym zobaczył, założenia spełnione, służba faktycznie dość sztampowo potraktowana, no i gdzie tu fantastyka?
Madzia - Po tym jak spadły bomby
Ika tak zmasakrowała tekst Madzi od strony językowej, że mnie pozostaje tylko skupić się na fabule. Mam wrażenie, że jest ona straszliwie dziurawa. Nie bardzo rozumiem, jak pacyfistka mogła przejść taką metamorfozę w czasie wojny. To przecież nie ponure przystosowanie się do realiów na zasadzie „żeby przeżyć, muszę zabijać”, bohaterka zostaje zawodową zabójczynią! Zdecydowanie za mało wyjaśnień, bym mógł w takie coś uwierzyć. O wiele lepiej by było, gdyby w akcie desperacji bohaterka zgodziła się zostać półwolną marionetką.
Pozostaje jeszcze pytanie, gdzie tu fantastyka? Ci „Oni” równie dobrze mogą być kosmitami, bogami, co jakąś agencją rządową, czy tajną organizacją.
Sam tekst nie tyle wygląda na początek opowieści, co na pospieszne wyznanie, nijak nie widzę jak historia miałaby dalej się potoczyć.
hundzia - Pieski żywot
Ki diabeł? Kolejny tekst bez fantastyki?
Jeśli chodzi o makaronizmy i wszystkie „trudne”, których może nie znać czytelnik (chyba tylko taki, który w życiu nie słyszał o istnieniu Rosji…), to jestem całym sercem za hundzią. Autor ma prawo oczekiwać, że jego czytelnik nie jest idiotą. Sam nie miałem do czynienia z rosyjskim (no poza dwoma-trzema powieściami rosyjskimi i „Lodem”) i nie miałem problemu z czytaniem i ze zrozumieniem.
Co do samego tekstu - jakoś tak nie był zbyt zachęcający jako początek potencjalnej opowieści. Za to muszę przyznać, że poza paroma wspomnianymi wpadkami, widać dużą sprawność warsztatową (przynajmniej w porównaniu do poprzednich tekstów).
Jaynova - Widmo
Albo ja się nie znam, albo wszyscy moi poprzednicy mają obniżoną odporność na szeroko pojmowane „słowo pisane”, bo na mnie tekst Jaynovy nie wywarł aż tak złego wrażenia. Choć oczywiście lepiej założyć to pierwsze ;).
W każdym razie, nie widzę powodu, by nie zaczynać tekstu od charakterystyki postaci, wystarczy tylko umiejętnie to zrobić. Tyle tylko, że „umiejętnie” jest tu kluczem. Gdyby te suche informacje były poprzetykane jakąś akcją, to wypadłoby to lepiej, no ale w 600 znakach nie zmieściłoby się to za żadne skarby. Styl wydał mi się nie tyle podręcznikowo sztywny, co służbowo konkretny, nie wiem, czy tak miało być, czy to przypadek. W sumie ciąg dalszy chętnie bym zobaczył, założenia spełnione, służba faktycznie dość sztampowo potraktowana, no i gdzie tu fantastyka?
Madzia - Po tym jak spadły bomby
Ika tak zmasakrowała tekst Madzi od strony językowej, że mnie pozostaje tylko skupić się na fabule. Mam wrażenie, że jest ona straszliwie dziurawa. Nie bardzo rozumiem, jak pacyfistka mogła przejść taką metamorfozę w czasie wojny. To przecież nie ponure przystosowanie się do realiów na zasadzie „żeby przeżyć, muszę zabijać”, bohaterka zostaje zawodową zabójczynią! Zdecydowanie za mało wyjaśnień, bym mógł w takie coś uwierzyć. O wiele lepiej by było, gdyby w akcie desperacji bohaterka zgodziła się zostać półwolną marionetką.
Pozostaje jeszcze pytanie, gdzie tu fantastyka? Ci „Oni” równie dobrze mogą być kosmitami, bogami, co jakąś agencją rządową, czy tajną organizacją.
Sam tekst nie tyle wygląda na początek opowieści, co na pospieszne wyznanie, nijak nie widzę jak historia miałaby dalej się potoczyć.
hundzia - Pieski żywot
Ki diabeł? Kolejny tekst bez fantastyki?
Jeśli chodzi o makaronizmy i wszystkie „trudne”, których może nie znać czytelnik (chyba tylko taki, który w życiu nie słyszał o istnieniu Rosji…), to jestem całym sercem za hundzią. Autor ma prawo oczekiwać, że jego czytelnik nie jest idiotą. Sam nie miałem do czynienia z rosyjskim (no poza dwoma-trzema powieściami rosyjskimi i „Lodem”) i nie miałem problemu z czytaniem i ze zrozumieniem.
Co do samego tekstu - jakoś tak nie był zbyt zachęcający jako początek potencjalnej opowieści. Za to muszę przyznać, że poza paroma wspomnianymi wpadkami, widać dużą sprawność warsztatową (przynajmniej w porównaniu do poprzednich tekstów).
- jaynova
- Stalker
- Posty: 1825
- Rejestracja: pt, 10 lut 2012 17:42
- Płeć: Mężczyzna
Re: Służba nie drużba - prace
Chcesz na PW? :)))Młodzik pisze:W sumie ciąg dalszy chętnie bym zobaczył, założenia spełnione, służba faktycznie dość sztampowo potraktowana, no i gdzie tu fantastyka?
Dzięki za przychylne słowo, dobre z was panisko. ;)Młodzik pisze:na mnie tekst Jaynovy nie wywarł aż tak złego wrażenia.
"Wśrod szczęku oręża cichną prawa.". - Cyceron.
- Marcin Robert
- Niegrzeszny Mag
- Posty: 1765
- Rejestracja: pt, 20 lip 2007 16:26
- Płeć: Mężczyzna
Re: Służba nie drużba - prace
Dlaczego na PW? Też chciałbym się dowiedzieć. Jeżeli chodziło o ten fragment:jaynova pisze:Chcesz na PW? :)))Młodzik pisze:W sumie ciąg dalszy chętnie bym zobaczył, założenia spełnione, służba faktycznie dość sztampowo potraktowana, no i gdzie tu fantastyka?
to nie wydaje mi się, żeby wprowadzał on jakiś fantastyczny element. W końcu romaite służby specjalne czasami się tak zachowują.DIA dbała, by ani prezydent ani nikt na Kapitolu nie wiedział, czym SDK się trudni,
Także lubię słowniki i monografie historyczne, od rozrywkowej literatury oczekuję jednak zupełnie innego rodzaju opowieści. W tym zaś przypadku otrzymaliśmy coś w rodzaju zbeletryzowanego podręcznika. Poza tym co Autor zamierzał zrobić ze skrótowcem DIA? Nie jest on tak popularny, jak CIA lub FBI, więc chyba należałoby dać przypis?Młodzik pisze:Albo ja się nie znam, albo wszyscy moi poprzednicy mają obniżoną odporność na szeroko pojmowane "słowo pisane", bo na mnie tekst Jaynovy nie wywarł aż tak złego wrażenia.
- Młodzik
- Yilanè
- Posty: 3687
- Rejestracja: wt, 10 cze 2008 14:48
- Płeć: Mężczyzna
Re: Służba nie drużba - prace
Dlatego asekuracyjnie zaznaczyłem, że pewnie się mylę, nawet przez myśl mi nie przeszło, żeby podważać autorytet Iki.
- Młodzik
- Yilanè
- Posty: 3687
- Rejestracja: wt, 10 cze 2008 14:48
- Płeć: Mężczyzna
Re: Służba nie drużba - prace
BlackHeart – Kruki
Zdania jak dla mnie za krótkie, jak z karabinu. Mnie aż od nich oczy bolały, np.:
Poza tym sam tekst nie sprawia na mnie wrażenia początku opowieści. Tyle jeśli chodzi o wady. Tak jak i Ice (chyba dobrze odmieniłem) pomysł wydaje mi się na tyle ciekawy, że chętnie bym przeczytał kontynuację. Cóż więcej? Chciałbym się do czegoś jeszcze przyczepić, ale nie bardzo widzę do czego miałbym, więc możesz to sobie poczytać jako komplement.
Narsil – Szansa
Niby taki krótki kawałek, a pytań do niego milion. Po co instynkt zachowawczy komuś teoretycznie nieśmiertelnemu? Jak wyglądają bitwy, skoro najwyraźniej takie amulety są powszechne? Co to się takiego stało, że ojciec, który najwyraźniej z miłości się poświęcił, teraz chce się wyrwać z amuletu? Za dużo tych pytań, oj za dużo. Mnie raczej by zniechęciły do ciagu dalszego, choć oczywiście początek to jest (jak na razie najwyraźniejszy ze wszystkich dotychczasowych tekstów), a i pomysł ciekawy.
BMW – Rozkaz wszystko torpeduje
Znowu, nie wygląda mi to na początek a i sam pomysł (przynajmniej na poziomie wstępu) wydaje mi się na tyle oblatany, że ewentualny ciąg dalszy zupełnie by mnie nie interesował. Sam styl całkiem niezły, ciężko mi się do czegoś przyczepić (a może po prostu jestem zbyt zmęczony, by myśleć na pełnych obrotach?). Zakładam, że kapitan Nowak, ma ścisłe wykształcenie i stąd ten „wertykalny” kierunek. Mnie ten zwrot akurat bardzo przypadł do gustu.
B.A.Urbański - Przyczyna zniszczenia
Uch, potworek. Najgorszy z dotąd przeczytanych tekstów. Nie ma co się wyżywać nad ubieraniem zbroi, dodam od siebie, że nawet „ubrałem się w zbroję” zupełnie mi nie pasuje, jakby była jakimś typem ubioru. „Założyłem zbroję” byłoby zupełnie na miejscu. Ale lećmy dalej.
Bohater przyodziewa pancerz, a potem zamienia się w ptaka. Zupełnie mi to nie leży. Rozumiem, że samo ciało można zmienić w coś innego, ale „opakowanie” również? Jak dla mnie bez sensu, ale może tylko się czepiam.
Spójrzmy teraz na całość: bohaterowi się spieszy (gdzie niby?), ale ma czas by wpaść do świątyni, ukatrupić kapłana (pewnie po to, by ludzie nie myśleli, że bogowie są łagodni) i rozwalić posąg ojcu, którego z jakiegoś bliżej nieokreślonego powodu podejrzewa o zdradzanie matki. Swoją drogą, nie pamiętam, by którykolwiek z bogów olimpijskich był cnotliwy. Kiepsko, bardzo kiepsko. Początek to żaden i aż strach pomyśleć o możliwej kontynuacji.
Zdania jak dla mnie za krótkie, jak z karabinu. Mnie aż od nich oczy bolały, np.:
Tu bym postawił przecinek.Szybowałem nad pobojowiskiem. Inni byli tuż za mną.
Poza tym sam tekst nie sprawia na mnie wrażenia początku opowieści. Tyle jeśli chodzi o wady. Tak jak i Ice (chyba dobrze odmieniłem) pomysł wydaje mi się na tyle ciekawy, że chętnie bym przeczytał kontynuację. Cóż więcej? Chciałbym się do czegoś jeszcze przyczepić, ale nie bardzo widzę do czego miałbym, więc możesz to sobie poczytać jako komplement.
Narsil – Szansa
Niby taki krótki kawałek, a pytań do niego milion. Po co instynkt zachowawczy komuś teoretycznie nieśmiertelnemu? Jak wyglądają bitwy, skoro najwyraźniej takie amulety są powszechne? Co to się takiego stało, że ojciec, który najwyraźniej z miłości się poświęcił, teraz chce się wyrwać z amuletu? Za dużo tych pytań, oj za dużo. Mnie raczej by zniechęciły do ciagu dalszego, choć oczywiście początek to jest (jak na razie najwyraźniejszy ze wszystkich dotychczasowych tekstów), a i pomysł ciekawy.
BMW – Rozkaz wszystko torpeduje
Znowu, nie wygląda mi to na początek a i sam pomysł (przynajmniej na poziomie wstępu) wydaje mi się na tyle oblatany, że ewentualny ciąg dalszy zupełnie by mnie nie interesował. Sam styl całkiem niezły, ciężko mi się do czegoś przyczepić (a może po prostu jestem zbyt zmęczony, by myśleć na pełnych obrotach?). Zakładam, że kapitan Nowak, ma ścisłe wykształcenie i stąd ten „wertykalny” kierunek. Mnie ten zwrot akurat bardzo przypadł do gustu.
B.A.Urbański - Przyczyna zniszczenia
Uch, potworek. Najgorszy z dotąd przeczytanych tekstów. Nie ma co się wyżywać nad ubieraniem zbroi, dodam od siebie, że nawet „ubrałem się w zbroję” zupełnie mi nie pasuje, jakby była jakimś typem ubioru. „Założyłem zbroję” byłoby zupełnie na miejscu. Ale lećmy dalej.
Bohater przyodziewa pancerz, a potem zamienia się w ptaka. Zupełnie mi to nie leży. Rozumiem, że samo ciało można zmienić w coś innego, ale „opakowanie” również? Jak dla mnie bez sensu, ale może tylko się czepiam.
Niby mu się spieszy, ale ma jeszcze czas, by zrobić rozróbę w świątyni. „Wzburzyłem się” brzmi obrzydliwie cnotliwie jak dla mnie.W pospiechu ubrałem zbroję (…) Gdy szybowałem nad Olimpem, zauważyłem, że ojca znów tam nie ma. Wzburzyłem się i zapikowałem w stronę jego świątyni.
Podejrzewam, że to ma być ta służba. Czyli znowu żołnierz i wojna, na dodatek w zupełnie nieciekawej formie. Swoją drogą nie myślałem, że Zeus był tak chutliwy, by opuszczał Olimp tylko i wyłącznie, dla zaspokojenia pożądania.- Ja dla ciebie walczę z Persami, matka się ogniskiem domowym zajmuje, a ty chędożysz się na potęgę ze śmiertelniczkami?! – warknąłem.
Spójrzmy teraz na całość: bohaterowi się spieszy (gdzie niby?), ale ma czas by wpaść do świątyni, ukatrupić kapłana (pewnie po to, by ludzie nie myśleli, że bogowie są łagodni) i rozwalić posąg ojcu, którego z jakiegoś bliżej nieokreślonego powodu podejrzewa o zdradzanie matki. Swoją drogą, nie pamiętam, by którykolwiek z bogów olimpijskich był cnotliwy. Kiepsko, bardzo kiepsko. Początek to żaden i aż strach pomyśleć o możliwej kontynuacji.
- Narsil
- Pćma
- Posty: 286
- Rejestracja: sob, 13 paź 2007 23:01
Re: Służba nie drużba - prace
No przepraszam bardzo, dwie sztuki to jeszcze nie jest "powszechność". IMHO nadinterpretujesz.Jak wyglądają bitwy, skoro najwyraźniej takie amulety są powszechne?
"Malarstwo kończy się wtedy, kiedy można zawiesić obraz do góry nogami bez szkody dla odbiorcy."
- Młodzik
- Yilanè
- Posty: 3687
- Rejestracja: wt, 10 cze 2008 14:48
- Płeć: Mężczyzna
Re: Służba nie drużba - prace
W ferworze bitwy jakimś cudem zdarzyło się, że dwie osoby posiadające takie amulety znalazły się obok siebie. Mało prawdopodobne. Co więcej, ani jedna ani druga dusza nie wydały się zdziwione takim spotkaniem. Stąd mój wniosek o powszechności amuletów.
- Młodzik
- Yilanè
- Posty: 3687
- Rejestracja: wt, 10 cze 2008 14:48
- Płeć: Mężczyzna
Re: Służba nie drużba - prace
Marcin Robert – Muza
Podobało mi się. Dobrze kombinuję, że krzyżówka fantasy z sf? Mam słabość do takiej mieszanki. Językowo ciężko mi się do czegokolwiek przyczepić, za mało kompetentny jestem, na moje oko wszystko w jak najlepszym porządku.
Mam tylko jedno ale. Możliwe, że to ja jestem zbyt tępy, jednak nie do końca rozumiem jakie dokładnie miało być zadanie bohaterki. Żeby każdy się trzymał swojego powołania, czy też odgórnie ludzie zostali przypisani do jakiś zawodów i mają się ich trzymać, nawet jeśli głęboko w nich siedzi chęć robienia czegoś innego, a Muzy mają pilnować, by nie wylazła na wierzch?
Założenia spełnione, bardzo kreatywnie zresztą, ciąg dalszy bardzo chętnie bym przeczytał (bardzo, bardzo).
MaIre - Stary Mateusz
Tekst nie wygląda mi na początek, tzn. zakończyłaś go w taki sposób, że nijak nie widzę, jak dalej mógłby się potoczyć, choć jak dla mnie perypetie kamerdynera-wampira mogłyby być ciekawe.
Poc Vocem – Nieznane
Nie podobało mi się, zalatuje kiczem. Kolejne ratowanie świata i na dodatek logika się sypie.
Dalej: dialogi strasznie sztywne i łopatologiczne. Demon zapewne od lat „pracuje” dla boga, więc ten nie musi go informować, że posyła go do jego świata (poza tym, proponowana przeze mnie zamiana miejsc wyeliminowałaby łopatologię). Trochę dziwnie wygląda też, że Arsil tak otwarcie się buntuje, a bóg nawet nie jest oburzony.
Początek to jest, założenia spełnione, szału nie ma. Właściwie prawie tak samo kiepskie, jak tekst B. A. Urbańskiego.
Krips – Zapamiętale
No, Kripsie, teraz możesz coś więcej napisać nt. moich wypocin ;).
Nie jestem pewien, czy założenia są spełnione. Początek to jest, ale wygląda raczej na opowieść o okrutnej szlachciance (?), a nie o służbie. Niespecjalnie mi się podobało.
Talto - Człowiek stróż
I znowu podobnie jak w tekście Kripsa – do pierwszego zdania bym wcisnął „anioł”, żeby czytelnik nie zdążył sobie wyobrazić miliona gatunków ptaków. Ale może tylko jęczę jak stara panna w ciąży.
Pomysł ciekawy, ale ogólnie groch z kapustą. Kim jest w takim razie główny bohater? Niby ma za zadanie nauczyć byłych aniołów, jak żyć w świecie materialnym (zresztą czemu oni nie lądują w Piekle?), ale zaraz potem piszesz, że ma na głowie maturę, prawo jazdy i ślub (wszystko naraz?). No to jak to tak – Bóg zrobił zwykłego nastolatka szkoleniowcem? Trochę mi się to gryzie.
Podobało mi się. Dobrze kombinuję, że krzyżówka fantasy z sf? Mam słabość do takiej mieszanki. Językowo ciężko mi się do czegokolwiek przyczepić, za mało kompetentny jestem, na moje oko wszystko w jak najlepszym porządku.
Mam tylko jedno ale. Możliwe, że to ja jestem zbyt tępy, jednak nie do końca rozumiem jakie dokładnie miało być zadanie bohaterki. Żeby każdy się trzymał swojego powołania, czy też odgórnie ludzie zostali przypisani do jakiś zawodów i mają się ich trzymać, nawet jeśli głęboko w nich siedzi chęć robienia czegoś innego, a Muzy mają pilnować, by nie wylazła na wierzch?
Założenia spełnione, bardzo kreatywnie zresztą, ciąg dalszy bardzo chętnie bym przeczytał (bardzo, bardzo).
MaIre - Stary Mateusz
Bardzo podoba mi się ten opis. Nie do końca tylko rozumiem niezadowolenie bohatera, bo jak sądzę jest niezadowolony. Czemu więc miałby nie zrezygnować? Skoro sam jest wampirem, to jego pan jest albo jeszcze straszniejszą istotą, albo ma nad nim jakąś nadnaturalną władzę.Znów to samo. Otwieranie i zamykanie drzwi. Podawanie i odbieranie: okrycia, rękawiczek, parasoli. Witanie i żegnanie. Przynoszenie listów, wina, cygar. Przytakiwanie, potwierdzanie, zapewnianie, wynoszenie i przynoszenie. Odkąd pamiętam od świtu do świtu. Niezmiennie to samo.
A to już niestety potworek. Pomotałaś strasznie. Podejrzewam, że kamerdyner cieszy się z tego, że pan uważa go za najlepszego ze służących.Pociesza mnie tylko stałość zadań i wyróżnianiem się wśród innych.
Tekst nie wygląda mi na początek, tzn. zakończyłaś go w taki sposób, że nijak nie widzę, jak dalej mógłby się potoczyć, choć jak dla mnie perypetie kamerdynera-wampira mogłyby być ciekawe.
Poc Vocem – Nieznane
Nie podobało mi się, zalatuje kiczem. Kolejne ratowanie świata i na dodatek logika się sypie.
Przed „I” wywaliłbym kropkę. Poza tym spójrzmy na większy fragment:Arsil czuł się nieswojo. Tak dawno nie był w domu. I rzadko miał czas, żeby spędzić w nim trochę czasu.
Tym domem wprowadzasz spore zamieszanie. Czy chodzi o miejsce w zaświatach, czy o dawny świat demona? Niezadowolenie może sugerować, że chodzi o to drugie, a przez to pierwszym akapitem wprowadzasz czytelnika w błąd. Ja przynajmniej miałem wrażenie, że bohater po długiej przerwie wraca do swojego domu, ale znowu na jedną noc. W takim razie późniejszą wypowiedź boga wstawiłbym jako początekArsil czuł się nieswojo. Tak dawno nie był w domu. I rzadko miał czas, żeby spędzić w nim trochę czasu. Tym razem nie było inaczej.
– Pora wracać do pracy – oświadczył Iachesis, bóg i twórca świata. – W J–562, świecie, z którego pochodzisz, pojawiło się coś strasznego. Nie wiem nawet co, gdyż blokuje moją moc.
Dalej: dialogi strasznie sztywne i łopatologiczne. Demon zapewne od lat „pracuje” dla boga, więc ten nie musi go informować, że posyła go do jego świata (poza tym, proponowana przeze mnie zamiana miejsc wyeliminowałaby łopatologię). Trochę dziwnie wygląda też, że Arsil tak otwarcie się buntuje, a bóg nawet nie jest oburzony.
Początek to jest, założenia spełnione, szału nie ma. Właściwie prawie tak samo kiepskie, jak tekst B. A. Urbańskiego.
Krips – Zapamiętale
No, Kripsie, teraz możesz coś więcej napisać nt. moich wypocin ;).
Ja bym napisał „Basia pociągnęła nosem. Włosy kleiły się do wilgotnych policzków”. Nie wiem, czy tylko ja mam takie wrażenie, ale twoja wersja sugeruje dwie różne postaci (poza podkuchenną).Pociągnęła nosem. Włosy kleiły się do wilgotnych policzków Basi.
Skoro bohaterce lepiły się włosy do twarzy, to znaczy, że naprawdę nieźle namachała się tą różdżką, w takim razie, to dość dziwne, żeby pierwsza krew pojawiła się tak późno. Poza tym zdrobniała forma imienia zupełnie nie pasuje do postaci. W życiu takiej okrutnicy nie nazwałbym tak miło.Pociągnęła nosem. Włosy kleiły się do wilgotnych policzków Basi. (…)Smagnięcie i szept zaklęcia, cicha satysfakcja. Zapach pierwszej krwi.
Nie jestem pewien, czy założenia są spełnione. Początek to jest, ale wygląda raczej na opowieść o okrutnej szlachciance (?), a nie o służbie. Niespecjalnie mi się podobało.
Talto - Człowiek stróż
I znowu podobnie jak w tekście Kripsa – do pierwszego zdania bym wcisnął „anioł”, żeby czytelnik nie zdążył sobie wyobrazić miliona gatunków ptaków. Ale może tylko jęczę jak stara panna w ciąży.
Pomysł ciekawy, ale ogólnie groch z kapustą. Kim jest w takim razie główny bohater? Niby ma za zadanie nauczyć byłych aniołów, jak żyć w świecie materialnym (zresztą czemu oni nie lądują w Piekle?), ale zaraz potem piszesz, że ma na głowie maturę, prawo jazdy i ślub (wszystko naraz?). No to jak to tak – Bóg zrobił zwykłego nastolatka szkoleniowcem? Trochę mi się to gryzie.
Lepiej by wyglądało, „do życia w świecie materialnym”, bo w twojej wersji wygląda to tak, jakby ci aniołowie byli z przeszłości.mam dostosować upadłych do współczesnego życia.
A tego to już zupełnie nie rozumiem. Założenia spełnione, mogłaby być z tego nawet ciekawa historia, ale przy czytaniu miałem raczej kwaśną minę – styl ogólnie do poprawy.Bóg się wkurza o różnych porach, bez względu na moje konsekwencje!
- Marcin Robert
- Niegrzeszny Mag
- Posty: 1765
- Rejestracja: pt, 20 lip 2007 16:26
- Płeć: Mężczyzna
Re: Służba nie drużba - prace
Dzięki, Młodziku, za komentarz. :)
Dobrze kombinujesz. Też lubię takie połączenie.Młodzik pisze:Dobrze kombinuję, że krzyżówka fantasy z sf? Mam słabość do takiej mieszanki.
Sprawa jest znacznie prostsza. Andżelika pilnuje, żeby nikt, kto zajmuje lub pragnie zająć jakieś eksponowane stanowisko, nie przekroczył progu własnej niekompetencji. Ma ona przeciwdziałać spełnianiu się Zasady Petera, po prostu.Młodzik pisze:(...) nie do końca rozumiem jakie dokładnie miało być zadanie bohaterki.
Na razie mam tylko początek, ale kto wie, może dopiszę ciąg dalszy. :)Młodzik pisze:(...) ciąg dalszy bardzo chętnie bym przeczytał (bardzo, bardzo).
- Młodzik
- Yilanè
- Posty: 3687
- Rejestracja: wt, 10 cze 2008 14:48
- Płeć: Mężczyzna
Re: Służba nie drużba - prace
Pierwsze słyszę o Zasadzie Petera, ale już wyszperałem co i jak. Hmm... z tego co mi wiadomo sporo firm działa dokładnie odwrotnie do niej - im ktoś bardziej niekompetentny, tym wyższe stanowisko zajmuje.
Napisz, choćby po to, by mi na PW wysłać :D.
Napisz, choćby po to, by mi na PW wysłać :D.
- Marcin Robert
- Niegrzeszny Mag
- Posty: 1765
- Rejestracja: pt, 20 lip 2007 16:26
- Płeć: Mężczyzna
Re: Służba nie drużba - prace
To jest właśnie zgodne z zasadą Petera. :)
Jeśli napiszę, to raczej zamieszczę na portalu "Nowej Fantastyki". Jeżeli znajdzie się uznanie tamtejszej Loży, to można wygrać książkę (ponadto dostać dyplom z własnoręcznym podpisem rednacza oraz piórko). Wygrałem już w ten sposób dwie książki. :DMłodzik pisze:Napisz, choćby po to, by mi na PW wysłać :D.
- Cordeliane
- Wynalazca KNS
- Posty: 2630
- Rejestracja: ndz, 16 sie 2009 19:23
Re: Służba nie drużba - prace
Ja to znam jako zasadę Dilberta ;)
Light travels faster than sound. That's why some people appear bright until they speak.
- Kruger
- Zgred, tetryk i maruda
- Posty: 3413
- Rejestracja: pn, 29 wrz 2008 14:51
- Płeć: Mężczyzna
Re: Służba nie drużba - prace
Sa fatalne oraz ich nie lubię. Bo są fatalne.BlackHeart pisze:Cytuj:
Zdanie otwierające fatalne. Takie, jakich najbardziej nie lubię
Czyli jest fatalne, bo takich zdań nie lubisz? Dobrze rozumiem?
Każdy element kreacji, czy to otoczenia, czy bohatera, czy przedmiotu, czemuś ma służyć. Jeśli nie dawaćinformację o fabule, to choć budować klimat. A teraz:BlackHeart pisze:Żartujesz, prawda? To, że się ściemniało, to tylko element kreacji otoczenia. Równie dobrze mogłoby być południe albo świt. Nie rozumiem zastrzeżenia. Napisałem tak, a nie inaczej, aby wykreować u czytelnika jakiś obraz, żeby dać mu klucz, który otworzy odpowiednią szufladkę w jego wyobraźni. Śmierć, kruki, trupy... Chyba bardziej się to prezentuje w scenerii zapadającego zmroku, niż w samo południe, prawda?
Twymi ustami. Powiedziane. Że ta kwestia. Nie ma znaczenia.Czarne serce pisze:Równie dobrze mogłoby być południe albo świt.
To po co o tym pisać?
A teraz przykład, jak sprawić, by to miało znaczenie:
Teraz masz dwie informacje w jednym zdaniu. Jedna - że się ściemnia. Druga - że oni tą robotę wykonują zawsze o tej porze dnia. Nie jest sensowniej i ciekawiej?Przybyliśmy, jak zwykle, o zmierzchu.
Cytuj:
W pierwszej części bardzo częste, wymuszone kropki, czyli, krótkie zdania. Ja wiem, tak ma być. Ale czemu ma to służyć, nie wiem
Jakby tu powiedzieć... Mamy dwie rzeczy. Jedna, to krótkie zdanka, w których wymuszona kropka narusza rytm narracji. Druga, Twa chęć by skierować wyobraźnię czytelnika na odpowiedni tor i dać mu pole do interpretacji.Czarne serce pisze:Otóż temu, że krótkie zdania pozostawiają większe pole do interpretacji dla czytelnika. A w tekście na 600 znaków, moim zdaniem, nie chodzi o opisywanie wszystkiego ze szczegółami, ale o to, żeby po prostu skierować jego wyobraźnię na odpowiedni tor. Resztę sam sobie dopowie.
Korelacja pomiędzy: n'exist pas. Zero.
Wymuszona krótkość zdań przyciąga uwagę czytelnika, owszem. Ale do czego? On tam nie znaduje nic, co mu przyciąganie obiecuje.
Tajemnica długości zdań to efekt szybkości akcji. Długie zdania budujemy, gdy akcja płynie leniwie. Gdy znacząco przyspiesza, używamy zdań krótkich a wręcz (za Kresem) równoważników zdań w momentach kulminacyjnych.
Taie wrażenie robią zdania krótkie.
Sam sobie odpowiedz na pytanie, czy akcja w pierwszej części tak faktycznie zapierdziela. Bo IMHO tworzysz błędne odczucie u czytelnika.
I dalej lecim.
----------------------------------------------------------------------------------------
Młodzik - Jezioro Gwiazd
Pierwsze zdanie nie powala ale i nie odstręcza. Całość to zgrabny nawet początek jakiejś opowieści.
łapankowo:
Wkładam - to mi nie leży. Formalnie pasuje, ale bardziej by pasowało "odłożyć". Wtedy nie musiałbyś pisać gdzie odłożył, bo to oczywiste i nieistotne.Wkładam wiosła do łodzi i gdy ta się zatrzymuje wyciągam ręce do góry.
----------------------------------------------------------------------------------------
Marcin Robert - Muza
Historia jak historia, ale otwarcie kiepskie. Instynkt szortopisacza zaowocował zamkniętym tekstem, Marcinie Robercie :)
----------------------------------------------------------------------------------------
"Trzeba się pilnować, bo inaczej ani się człowiek obejrzy, a już zaczyna każdego żałować i w końcu nie ma komu w mordę dać." W. Wharton
POST SPONSOROWANY PRZEZ KŁULIKA
POST SPONSOROWANY PRZEZ KŁULIKA
- neularger
- Strategos
- Posty: 5230
- Rejestracja: śr, 17 cze 2009 21:27
- Płeć: Mężczyzna
Re: Służba nie drużba - prace
Gust nie ma tu nic do rzeczy, że tak przypomnę.Kruger pisze:Sa fatalne oraz ich nie lubię. Bo są fatalne.BlackHeart pisze:Czyli jest fatalne, bo takich zdań nie lubisz? Dobrze rozumiem?Kruger pisze:Zdanie otwierające fatalne. Takie, jakich najbardziej nie lubię
You can do anything you like... but you must never be rude. Rude is being weak.
Ty, Margoto, niszczysz piękne i oryginalne kreacje stylistyczne, koncepcje cudne językowe.
Jesteś językową demolką. - by Ebola
Ty, Margoto, niszczysz piękne i oryginalne kreacje stylistyczne, koncepcje cudne językowe.
Jesteś językową demolką. - by Ebola
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
Re: Służba nie drużba - prace
Skoro wreszcie mózg mi ostygł, to mogę rozwinąć.
Czerni w Sercu, zdania z jednosylabowcem w wygłosie łamią główną akcentację polszczyzny, zaburzają rytm. Stylistycznie tworzy się w ten sposób rodzaj napięcia lub zawieszenia, niepokój, zgrzyt w odbiorze. To nie jest ani zakazane, ani niedobre. Ale coś dalej z tego należy wyciągnąć, bo inaczej - pozostaje tylko ten nieoswojony niepokój...
Czerni w Sercu, zdania z jednosylabowcem w wygłosie łamią główną akcentację polszczyzny, zaburzają rytm. Stylistycznie tworzy się w ten sposób rodzaj napięcia lub zawieszenia, niepokój, zgrzyt w odbiorze. To nie jest ani zakazane, ani niedobre. Ale coś dalej z tego należy wyciągnąć, bo inaczej - pozostaje tylko ten nieoswojony niepokój...
So many wankers - so little time...