Kordylion – Kusiciel
Powiem na wstępie, że tekst wstawiony na ZWO jest znacznie lepszy, mimo wszelkich braków - staranniejszy. Ten rozłazi się szwach.
Na początku zawiązanie:
Siedzi anioł i mu smutno, bo zdaje się dostał złoty zegarek, składkowy prezent i... wesołe jest życie staruszka. Jednym słowem – emerytura. Coś tu, co prawda, od razu skrzypi, ale tym zajmiemy się później. Na razie metafora:
Według Autora to podkreślone, ta autobusowa metafora to obrazuje proces przechodzenia na emeryturę. Jakoś Ci to Autorze nie wyszło. Po pierwsze ludzie przechodzą na emeryturę w momencie, kiedy mają znacznie więcej życia za sobą niż prze sobą. Słówko „przyszłość” brzmi w takim przypadku nieco podejrzanie. Drugim błędem jest nadmierna ogólność – właściwie każde ważniejsze wydarzenie może być „autobusem do przyszłości”. Czy to ślub, rozwód, gigantyczny spadek, nowa praca, nowa znajomość... itp.Gdybym był człowiekiem, pewnie siedziałbym teraz w dworcowej restauracji czekając na przyjazd autobusu, który zabrałby mnie w przyszłość. (...)
Anioł stróż na emeryturze – żałosne.
No, nie łapię dlaczego akurat emerytura.
Co zabawne – to kursywą właściwie całą próbę zrozumienia tej autobusowo-emerytalnej metafory wyrzuca na śmietnik. Narrator nie jest człowiekiem, zatem na autobus niosący w przyszłość nie czeka, narrator będzie też, co prawda, na emeryturze, ale jaka metafora określa anielski zasłużony odpoczynek – nie wiadomo.
Można w sumie już sformułować podstawowy zarzut do tego tekstu, czyli zarzucanie czytelnika szczegółami dla fabuły nieistotnymi.
Dalej.
Anioła, emeryta in spe, odwiedza inny anioł, eks-przyjaciel. Dla fabuły istotny jest wyłącznie fakt przybycia tego drugiego anioła, zaś informacja o obecnej czy poprzedniej temperaturze więzi międzyanielskiej jest zbyteczna. W sumie odpuściłbym sobie ten komentarz, gdy Autor zechciał na tym poprzestać. Ale nie zechciał:Mojego gościa dobrze znałem, co nie znaczy, że byłem zadowolony z jego wizyty. Chociaż kiedyś byliśmy przyjaciółmi
Interpretując, co przeczytałem: w czasach dawnych, kiedy anioły nazywały się wzajemnie - „mój przyjaciel”, jeden z nich, Szemal, zwykł składać propozycję nie do odrzucenia temu drugiemu – Lamaelowi (charakter propozycji nie został czytelnikowi ujawniony ;)). W czasie realizacji jednej z propozycji Lamael poniósł jakąś krzywdę i w konsekwencji przestał mówić „Niech będzie pochwalony”, kiedy przypadkiem spotykał Szemala na korytarzach biurowców niebiańskich, choć krzywda nie była intencjonalna.- Wpadłeś tak sobie. Pogadać o starych dobrych i tak dalej, czy masz jak zwykle propozycję nie do odrzucenia? – zapytałem.
Usiadł na sofie przyjmując swobodną pozę jakby wpadł tylko na plotki, ale znałem go zbyt dobrze i czekałem na prawdziwy cel wizyty.
- Przyjacielu – zaczął z uśmiechem – nigdy nie chciałem cię skrzywdzić. Może tylko – zawahał się - nie wszystko poszło tak jak zaplanowałem.
Za cholerę nie wiem, co ma zrobić z tymi informacjami.
Autorze, czy Lamael, popularnie mówiąc, bił się z myślami podczas przyjmowania propozycji „kuszenia do dobra”? Czy zastanawiał się, czy wzmiankowana oferta (zważywszy kto ją składał) jest szczera? Czy w ogóle z tekstu można wnioskować, że przyjęcie nowej pracy „kuszenia do dobra” było w jakikolwiek sposób uzależnione od opisanych stosunków międzyanielskich?
Nie wydaje mi się.
Informacja o tym, że anioły się nie lubiły dla rozwoju fabuły jest kompletnie zbędna.
I coś co mi zgrzytnęło na samym początku:
Anioł przechodzi na emeryturę. Ponieważ Autor ma raczej na myśli mitologię chrześcijańską, to przestałem rozumieć cokolwiek – anioły są istotami nieśmiertelnymi, więc ten anioł emeryt to już przez wieczność (koniec świata Królestwa Niebieskiego nie tyczy) będzie błąkał się po zaświatach? Tamtejszy ZUS padnie od razu....:DAnioł stróż na emeryturze – żałosne.
(...)
Musiałem przyznać, że nic się nie zmienił. Ten sam figlarny uśmiech i śniada twarz okolona zakręconą burzą jasnych loków.
Drugie zdanie i trzecie zdanie tylko powiększyły moje nierozumienie. Ten anioł-emeryt oczekiwał, że ten drugi się postarzeje? Jeżeli nieśmiertelne, to raczej jednak pozostające w jednym wieku (alternatywą byłoby Niebo zaludnione przez staruszków mających miliony lat i ciągle się starzejących... - normalnie horror).
Wypadałby, Autorze, jakoś wyjaśnić o co tu chodzi...
Przy okazji, nie wiem co to „zakręcona burza loków”. Burza z tyłozgięciem?
Mam wrażenie, Kordylionie, że miałeś pomysł na początek i na koniec tekstu. Niestety środek jest wypchany dość przypadkowymi elementami.
IMO, nie wyszło.