Inicjacja
Moderator: RedAktorzy
-
- Sepulka
- Posty: 9
- Rejestracja: ndz, 09 sty 2011 20:59
Inicjacja
Witajcie!
Jakoś tak zebrało mi się na odwagę... Więc podrzucam miniaturkę, która w tym tygodniu wylazła mi z czachy. Jeżeli komuś będzie się chciało przeczytać i rzucić słowo lub dwa, zyska mą wdzięczność.
Zimno…
Cholera dlaczego jest tak zimno? I w ogóle czemu jest tak jakoś do dupy? Gdzie są kolory? Przecież kiedyś widziałem na kolorowo. Na pewno tak było! Pamiętam żółte cytryny, niebieskie niebo, czerwone bikini Amandy. A właśnie, Amanda… Gdzie jest Amanda? Zawsze jej nie ma kiedy jest potrzebna. A ta szarość jest do dupy. Jak wszystko może być szare? To jakaś paranoja. Amanda… Gdzie jesteś? Bo strasznie cię potrzebuję. Amanda zabierz mnie stąd i napraw moje oczy. Proszę…
- Amanda? Czy to ty? Amanda jak chcesz sobie robić żarty, to innym razem. Teraz cię potrzebuję na serio. Amanda?
Jeżeli to jesteś ty Amanda, to masz przerąbane nas całej linii.
- Ej, ty nie jesteś Amanda! I wali ci z ryja. W ogóle może byś się umyła, bo walisz jak padlina i weź spieprzaj szmato i nie warcz na mnie jak jakiś kundel. No, to jest dobry kierunek, idź tam sobie w diabły…
Diabły… bry… bry… bry… plum… Plumpa, plum, plum… Plumpatru, tru, tru, trululu… Trululu, plumpa, sek… Stek…
Ja pierdzielę ale jestem głodny. Mamusiu, taki stek to by mnie uratował. Taki dobry jak w tej knajpce przy molo, ledwo co podsmażony i krwisty… Taki krwisty, że aż surowy… Oj, taki surowy to by mnie rozgrzał. Ja pierdzielę, jak zimno… Steki… Ej, czy wy jesteście steki? Wy dwaj, tam za murem. Chwila, chwila, chwila, jak to leciało? Ludzie… Ludzie zawsze mają steki, pamiętam jak nic, lepiej niż kolory.
- Ej, ludzie moi kochani macie steki? Jeden, no dwa takie super krwiste wystarczą. No macie? Tylko te dwa i spadam dalej szukać Amandy.
- Jezu, Tom wyczuł nas!
- Spokojnie Młody, masz sto jardów zapasu, a on do sprinterów raczej się nie zalicza. Mam rację? - dodał mężczyzna, kładąc rękę na obsypanym śniegiem ramieniu nastolatka.
- No masz, ale on na nas idzie – bez przekonania odpowiedział chłopak.
- Idzie i co z tego? Masz dużo czasu, karabin i wiedzę z lekcji strzelania u Starego Lu. A czego Lu uczy?
- Znajdź cel, przymierz, wstrzymaj oddech, zapomnij kim kiedyś byli i pociągnij za spust celując w głowę – wyrecytował chłopak.
- Proste, prawda?
- Nie, to wcale nie jest proste, a jeśli oni jeszcze czują i myślą?
- No dobra… – Tom wydął policzki zaczerpniętym powietrzem, wypuścił jego nadmiar i kontynuował – Wiem, to twój pierwszy raz za Murem, ale chyba pamiętasz, że chłopaki z brygady Luisa badają szwędaczy od pół roku i nigdy nie wspominali o przejawach myślenia u tych skurczybyków.
Chłopak nie wyglądał na przekonanego.
- No dobra, to inaczej… Obserwowaliśmy delikwenta dłuższą chwilę, co widziałeś?
- No przyszedł z dwunastej alei, chwilę stał na skrzyżowaniu z Maple i ruszył w stronę wybrzeża. Wlazła na niego ta zombiaczka w sukni ślubnej, ale pomachali na siebie łapami i się rozeszli. I wtedy złapał zawiechę na dobre dziesięć minut. A jak się obudził od razu ruszył na nas.
- Dobra Młody, a czy coś w jego zachowaniu świadczyło o tym, że myśli, albo cokolwiek czuje? Wyobrażasz sobie tak stać, na tym mrozie, bez ruchu przez dziesięć minut w samej koszuli?
- No nie… - głos młodzika był cichy i brzmiały w nim nuty nadciągającej paniki.
- Oni nie mają prawa myśleć, bo są martwi Mike! Martwi jak szlag. Tylko tego, z jakiegoś cholernego powodu, nie wiedzą i wałęsają się po ulicach. Wiesz co musisz zrobić. Zrób to chłopie!
Dzieciak poprawił oparty o załom muru sztucer, wziął kilka szybkich oddechów, po czym przyjął pozycję do strzelania. Przez dłuższą chwilę słychać było tylko warczącego stwora, skrzypienie śniegu pod jego butami i wiejący od zatoki wiatr.
Huk wystrzału spłoszył siedzące na pobliskich drzewach ptaki i odbił wielokrotnym echem wśród stojących dookoła wieżowców.
- Dobra robota Mike – powiedział Tom klepiąc chłopaka po ramieniu, a następnie wskazał leżące kilkanaście metrów od nich ciało ze zmasakrowaną pociskiem twarzą. – Właśnie zostałeś mężczyzną... Kurczę, mam dość tego zimna, spadajmy stąd. Nabrałem ochoty na soczysty stek, taki jakie potrafiła zrobić tylko Marry Brown z tej małej knajpy na wprost molo. Ech, stare dobre czasy… Dobra wracamy do domu.
W odpowiedzi chłopak zwymiotował na własne buty.
Jakoś tak zebrało mi się na odwagę... Więc podrzucam miniaturkę, która w tym tygodniu wylazła mi z czachy. Jeżeli komuś będzie się chciało przeczytać i rzucić słowo lub dwa, zyska mą wdzięczność.
Zimno…
Cholera dlaczego jest tak zimno? I w ogóle czemu jest tak jakoś do dupy? Gdzie są kolory? Przecież kiedyś widziałem na kolorowo. Na pewno tak było! Pamiętam żółte cytryny, niebieskie niebo, czerwone bikini Amandy. A właśnie, Amanda… Gdzie jest Amanda? Zawsze jej nie ma kiedy jest potrzebna. A ta szarość jest do dupy. Jak wszystko może być szare? To jakaś paranoja. Amanda… Gdzie jesteś? Bo strasznie cię potrzebuję. Amanda zabierz mnie stąd i napraw moje oczy. Proszę…
- Amanda? Czy to ty? Amanda jak chcesz sobie robić żarty, to innym razem. Teraz cię potrzebuję na serio. Amanda?
Jeżeli to jesteś ty Amanda, to masz przerąbane nas całej linii.
- Ej, ty nie jesteś Amanda! I wali ci z ryja. W ogóle może byś się umyła, bo walisz jak padlina i weź spieprzaj szmato i nie warcz na mnie jak jakiś kundel. No, to jest dobry kierunek, idź tam sobie w diabły…
Diabły… bry… bry… bry… plum… Plumpa, plum, plum… Plumpatru, tru, tru, trululu… Trululu, plumpa, sek… Stek…
Ja pierdzielę ale jestem głodny. Mamusiu, taki stek to by mnie uratował. Taki dobry jak w tej knajpce przy molo, ledwo co podsmażony i krwisty… Taki krwisty, że aż surowy… Oj, taki surowy to by mnie rozgrzał. Ja pierdzielę, jak zimno… Steki… Ej, czy wy jesteście steki? Wy dwaj, tam za murem. Chwila, chwila, chwila, jak to leciało? Ludzie… Ludzie zawsze mają steki, pamiętam jak nic, lepiej niż kolory.
- Ej, ludzie moi kochani macie steki? Jeden, no dwa takie super krwiste wystarczą. No macie? Tylko te dwa i spadam dalej szukać Amandy.
- Jezu, Tom wyczuł nas!
- Spokojnie Młody, masz sto jardów zapasu, a on do sprinterów raczej się nie zalicza. Mam rację? - dodał mężczyzna, kładąc rękę na obsypanym śniegiem ramieniu nastolatka.
- No masz, ale on na nas idzie – bez przekonania odpowiedział chłopak.
- Idzie i co z tego? Masz dużo czasu, karabin i wiedzę z lekcji strzelania u Starego Lu. A czego Lu uczy?
- Znajdź cel, przymierz, wstrzymaj oddech, zapomnij kim kiedyś byli i pociągnij za spust celując w głowę – wyrecytował chłopak.
- Proste, prawda?
- Nie, to wcale nie jest proste, a jeśli oni jeszcze czują i myślą?
- No dobra… – Tom wydął policzki zaczerpniętym powietrzem, wypuścił jego nadmiar i kontynuował – Wiem, to twój pierwszy raz za Murem, ale chyba pamiętasz, że chłopaki z brygady Luisa badają szwędaczy od pół roku i nigdy nie wspominali o przejawach myślenia u tych skurczybyków.
Chłopak nie wyglądał na przekonanego.
- No dobra, to inaczej… Obserwowaliśmy delikwenta dłuższą chwilę, co widziałeś?
- No przyszedł z dwunastej alei, chwilę stał na skrzyżowaniu z Maple i ruszył w stronę wybrzeża. Wlazła na niego ta zombiaczka w sukni ślubnej, ale pomachali na siebie łapami i się rozeszli. I wtedy złapał zawiechę na dobre dziesięć minut. A jak się obudził od razu ruszył na nas.
- Dobra Młody, a czy coś w jego zachowaniu świadczyło o tym, że myśli, albo cokolwiek czuje? Wyobrażasz sobie tak stać, na tym mrozie, bez ruchu przez dziesięć minut w samej koszuli?
- No nie… - głos młodzika był cichy i brzmiały w nim nuty nadciągającej paniki.
- Oni nie mają prawa myśleć, bo są martwi Mike! Martwi jak szlag. Tylko tego, z jakiegoś cholernego powodu, nie wiedzą i wałęsają się po ulicach. Wiesz co musisz zrobić. Zrób to chłopie!
Dzieciak poprawił oparty o załom muru sztucer, wziął kilka szybkich oddechów, po czym przyjął pozycję do strzelania. Przez dłuższą chwilę słychać było tylko warczącego stwora, skrzypienie śniegu pod jego butami i wiejący od zatoki wiatr.
Huk wystrzału spłoszył siedzące na pobliskich drzewach ptaki i odbił wielokrotnym echem wśród stojących dookoła wieżowców.
- Dobra robota Mike – powiedział Tom klepiąc chłopaka po ramieniu, a następnie wskazał leżące kilkanaście metrów od nich ciało ze zmasakrowaną pociskiem twarzą. – Właśnie zostałeś mężczyzną... Kurczę, mam dość tego zimna, spadajmy stąd. Nabrałem ochoty na soczysty stek, taki jakie potrafiła zrobić tylko Marry Brown z tej małej knajpy na wprost molo. Ech, stare dobre czasy… Dobra wracamy do domu.
W odpowiedzi chłopak zwymiotował na własne buty.
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
Re: Inicjacja
Szybko przeczytane, więc szybkie uwagi dwie (chociaż pewnie jest więcej).
1. Interpunkcja, bo nie wiem, kto i do kogo. Znaczy, wołacze należy oddzielać (zwykle przecinkami, a na pewno znakami interpunkcyjnymi z obu stron). Znaczy:
Jest to początek dialogu i zarazem otwarcie epizodu, więc nie ma żadnych wprowadzających skojarzeń. I w pierwszej chwili sądziłam, że chodziło o "Tom nas wyczuł". Dopiero po przeczytaniu całego dialogu dotarło do mnie, że Młody zwraca się do swojego starszego towarzysza.
Ergo, poprawnie i bez problemów należy, Autorze, napisać:
Jezu, Tom, wyczuł nas!/Jezu, Tom! Wyczuł nas!
Widzisz, Autorze, mała rzecz, a wkur...za.
2. Spójność postaci w pierwszy epizodzie jest poza moim zasięgiem.
Najpierw ten facet myśli całkiem sprawnie.
Niestety, zaraz potem czytam:
Poza tym mam wrażenie, że to nie jest jeszcze fabuła. Dwa epizody łączą się... No, właśnie. Jak one właściwie się łączą? Mnie się zdaje, że jakoś słabo - zakończenie w ogóle niekoniecznie mnie na konkluzję naprowadza. No, to mam problem...
Jak zwykle. :X
1. Interpunkcja, bo nie wiem, kto i do kogo. Znaczy, wołacze należy oddzielać (zwykle przecinkami, a na pewno znakami interpunkcyjnymi z obu stron). Znaczy:
To może się wydawać bez znaczenia, ale... Oto zdanie, które dowodzi, że interpunkcja ma znaczenie.Spokojnie[,] Młody, masz sto jardów zapasu
Jezu, Tom wyczuł nas!
Jest to początek dialogu i zarazem otwarcie epizodu, więc nie ma żadnych wprowadzających skojarzeń. I w pierwszej chwili sądziłam, że chodziło o "Tom nas wyczuł". Dopiero po przeczytaniu całego dialogu dotarło do mnie, że Młody zwraca się do swojego starszego towarzysza.
Ergo, poprawnie i bez problemów należy, Autorze, napisać:
Jezu, Tom, wyczuł nas!/Jezu, Tom! Wyczuł nas!
Widzisz, Autorze, mała rzecz, a wkur...za.
2. Spójność postaci w pierwszy epizodzie jest poza moim zasięgiem.
Najpierw ten facet myśli całkiem sprawnie.
Potem myśli bohaterowi się rozjeżdżają w bełkot i bezładną plątaninę.Pamiętam żółte cytryny, niebieskie niebo, czerwone bikini Amandy. A właśnie, Amanda… Gdzie jest Amanda? Zawsze jej nie ma kiedy jest potrzebna. A ta szarość jest do dupy.
No, i OK, Autorze, przekonałeś mnie, że bohaterowi w głowie się plącze, rozpad umysłowy następuje.Diabły… bry… bry… bry… plum… Plumpa, plum, plum… Plumpatru, tru, tru, trululu… Trululu, plumpa, sek… Stek…
Niestety, zaraz potem czytam:
No, to już nie wiem, co się dzieje. Bohaterowi tego epizodu myśli umykają, czy nie? Zanika myślenie, czy nie? O co chodzi?Ja pierdzielę ale jestem głodny. Mamusiu, taki stek to by mnie uratował. Taki dobry jak w tej knajpce przy molo, ledwo co podsmażony i krwisty… Taki krwisty, że aż surowy… Oj, taki surowy to by mnie rozgrzał. Ja pierdzielę, jak zimno… Steki… Ej, czy wy jesteście steki? Wy dwaj, tam za murem. Chwila, chwila, chwila, jak to leciało? Ludzie… Ludzie zawsze mają steki, pamiętam jak nic, lepiej niż kolory.
Poza tym mam wrażenie, że to nie jest jeszcze fabuła. Dwa epizody łączą się... No, właśnie. Jak one właściwie się łączą? Mnie się zdaje, że jakoś słabo - zakończenie w ogóle niekoniecznie mnie na konkluzję naprowadza. No, to mam problem...
Jak zwykle. :X
So many wankers - so little time...
- Ika
- Oko
- Posty: 4256
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:26
Re: Inicjacja
Patrz jakąś godzinę, dwie, temu chciałam napisać, że "o co chodzi"? Ale potem pomyślałam, chora jestem, mózg mam niedotleniony, to i nie dziwota, ze nie zrozumiałam. A tu po prostu sensu oryginalnie nie ma.
Im mniej zębów tym większa swoboda języka
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
Re: Inicjacja
A mnie oświeciło! Nabrałam dystansu do tekstu (wypiłam trochę kawy, papierosa wypaliłam) i już WIEM! Wiem, o co chodzi! A raczej: o co miało chodzić... :X
Znaczy, miało być o tym, czy zombie są rozumne i czujące, czy woluntywność należy do ich cech charakterystycznych. Pierwszy epizod miał pokazać zombie "od środka", czyli personalnie. A drugi epizod - akcyjny - miał wyjaśnić kwestię opisaną w epizodzie I na przykładzie, czyli praktycznie. I z perspektywy bliższej odbiorcy, czyli ludzkiej, choć niekoniecznie personalnej.
Oczywiście, gdyby te epizody jakoś wyraźnie się wiązały, miały jakiś punkt styczny... Gdyby ten drugi epizod kończył się jakoś wyraziście, a nie obrzyganiem butów, co może jest obrazkiem wzruszającym flaki u niektórych odbiorców, ale żadną miarą nie stanowi konkluzji spójnej z akcentowanym problemem/zagadką tekstu...
Tak wykombinowałam. Domysł mnie się udało zrobić!
Ha, widzisz, Iku, widzisz?! Lata przewalania kuŻu nie poszły na marne... :P
Nie zdołałam się tylko domyślić, dlaczego w tym tekście ludzie nie oddychają. Rozumiem, że zombie nie oddychają - martwi są, to nie oddychają, oczywista sprawa. I narrator też nie oddycha, ale narrator to instancja, więc nie musi. Jednakowoż ludzie... Może zapadli na dusznicę czy inną chorobę układu oddechowego? Tylko jakie to ma znaczenie dla <nadużycie semantyczne/włącz>fabuły?!<nadużycie semantyczne/wyłącz>
Znaczy, miało być o tym, czy zombie są rozumne i czujące, czy woluntywność należy do ich cech charakterystycznych. Pierwszy epizod miał pokazać zombie "od środka", czyli personalnie. A drugi epizod - akcyjny - miał wyjaśnić kwestię opisaną w epizodzie I na przykładzie, czyli praktycznie. I z perspektywy bliższej odbiorcy, czyli ludzkiej, choć niekoniecznie personalnej.
Oczywiście, gdyby te epizody jakoś wyraźnie się wiązały, miały jakiś punkt styczny... Gdyby ten drugi epizod kończył się jakoś wyraziście, a nie obrzyganiem butów, co może jest obrazkiem wzruszającym flaki u niektórych odbiorców, ale żadną miarą nie stanowi konkluzji spójnej z akcentowanym problemem/zagadką tekstu...
Tak wykombinowałam. Domysł mnie się udało zrobić!
Ha, widzisz, Iku, widzisz?! Lata przewalania kuŻu nie poszły na marne... :P
Nie zdołałam się tylko domyślić, dlaczego w tym tekście ludzie nie oddychają. Rozumiem, że zombie nie oddychają - martwi są, to nie oddychają, oczywista sprawa. I narrator też nie oddycha, ale narrator to instancja, więc nie musi. Jednakowoż ludzie... Może zapadli na dusznicę czy inną chorobę układu oddechowego? Tylko jakie to ma znaczenie dla <nadużycie semantyczne/włącz>fabuły?!<nadużycie semantyczne/wyłącz>
So many wankers - so little time...
- neularger
- Strategos
- Posty: 5230
- Rejestracja: śr, 17 cze 2009 21:27
- Płeć: Mężczyzna
Re: Inicjacja
He, he.
Jak dobrze, że tu jest Margot. Sam w życiu bym się pewnie nie domyślił, że to o narodzeniu i śmierci zombi.
Jedno tylko mnie gryzie: Kto to Amanda? :)
Jak dobrze, że tu jest Margot. Sam w życiu bym się pewnie nie domyślił, że to o narodzeniu i śmierci zombi.
Jedno tylko mnie gryzie: Kto to Amanda? :)
You can do anything you like... but you must never be rude. Rude is being weak.
Ty, Margoto, niszczysz piękne i oryginalne kreacje stylistyczne, koncepcje cudne językowe.
Jesteś językową demolką. - by Ebola
Ty, Margoto, niszczysz piękne i oryginalne kreacje stylistyczne, koncepcje cudne językowe.
Jesteś językową demolką. - by Ebola
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
Re: Inicjacja
Ty nieuważnie czytasz, Neu. Amanda to jest tzn. motywator odbioru. Ona ma przyciągać uwagę odbiorcy i budzić dobre skojarzenia, a przez to wpływać znacząco na pozytywną recepcję tekstu. W reklamie to działa bez pudła - nawet jak nie ma koncepcji (zwłaszcza, gdy nie ma), trzeba dać gołą babę. Ewentualnie babę w bieliźnie. Bikini, znaczy, się kwalifikuje. :P
Autorowi należy tylko szepnąć, że to działa, gdy jest obrazek. Ogilvy (taki guru od reklamy) powtarzał, że jeden obraz wystarczy za tysiąc słów*. A przy gołej babie (ew. babie w bieliźnie, czyli również w bikini) kwestia słów w ogóle odpada. :)))
Dlatego tekst NIE DZIAŁA. :P
___
*Nie pamiętam, czy maksyma jest jego autorstwa, ale bez wątpienia jej używał.
Autorowi należy tylko szepnąć, że to działa, gdy jest obrazek. Ogilvy (taki guru od reklamy) powtarzał, że jeden obraz wystarczy za tysiąc słów*. A przy gołej babie (ew. babie w bieliźnie, czyli również w bikini) kwestia słów w ogóle odpada. :)))
Dlatego tekst NIE DZIAŁA. :P
___
*Nie pamiętam, czy maksyma jest jego autorstwa, ale bez wątpienia jej używał.
So many wankers - so little time...
- Beata
- Stalker
- Posty: 1814
- Rejestracja: wt, 10 wrz 2013 10:33
- Płeć: Kobieta
Re: Inicjacja
No łączą się - stekiem. Zastanawiam się, co by tu dodać/zmienić, żeby było bardziej wyraziście. Że to jedna scena z dwóch punktów widzenia. Chociaż z drugiej strony, jak się wczytać głębiej w tekst, to puenta jest do wydłubania. Hmmm...Małgorzata pisze:Oczywiście, gdyby te epizody jakoś wyraźnie się wiązały, miały jakiś punkt styczny...
I jeszcze jedno: brak odmiany imion w części pierwszej kłuje w oczy.
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
Re: Inicjacja
Ze stekiem się zgodzę - to musi być ta cienka wołowa żyłka, którą Autor związał epizody. :)))
Ale to, co powiedziałaś o puencie... To było bestialskie, Beato. :D
Wyobraziłam sobie, że czytelnik tak interaktywnie: bierze tekst, porządkuje sobie opisy, składa związki między epizodami, a na koniec wydłubuje puentę.
Normalnie, wychodzi "Zrób sobie utwór", z serii "Zrób to sam". :)))
Piękne...
Ale to, co powiedziałaś o puencie... To było bestialskie, Beato. :D
Wyobraziłam sobie, że czytelnik tak interaktywnie: bierze tekst, porządkuje sobie opisy, składa związki między epizodami, a na koniec wydłubuje puentę.
Normalnie, wychodzi "Zrób sobie utwór", z serii "Zrób to sam". :)))
Piękne...
So many wankers - so little time...
-
- Laird of Theina Empire
- Posty: 3104
- Rejestracja: czw, 18 lis 2010 09:04
- Płeć: Mężczyzna
Re: Inicjacja
Nie, to nie tego, tylko z "Do yourself a book" z Doskonałej próżni Lema.Małgorzata pisze:Normalnie, wychodzi "Zrób sobie utwór", z serii "Zrób to sam". :)))
Piękne...
- Kordylion
- Pćma
- Posty: 209
- Rejestracja: pn, 18 lut 2013 19:35
- Płeć: Mężczyzna
Re: Inicjacja
Moim zdaniem, gdyby nie ten fragment tekst byłby bardziej spójny. Bo gdyby nie to bełkotanie, to dowiedzielibyśmy się, że Młody miał słuszne obiekcje, i tylko zommbi żal ...Arghor pisze:Diabły… bry… bry… bry… plum… Plumpa, plum, plum… Plumpatru, tru, tru, trululu… Trululu, plumpa, sek… Stek…
Są rzeczy ważne, ważniejsze i te do zrobienia
- Beata
- Stalker
- Posty: 1814
- Rejestracja: wt, 10 wrz 2013 10:33
- Płeć: Kobieta
Re: Inicjacja
A właśnie, kiedy po przemianie u zombich pojawia się łaknienie? Serio zupełnie pytam, gdyż z tekstu wynika, że potrzebne jest skojarzenie, żeby zaistniało (łaknienie) w świadomości - czyli jest i opóźnienie czasowe i guziczek sprawczy. A jeśli łaknienie pojawia się od razu, to pierwszą wzmiankę o głodzie dałabym już wcześniej, na przykład tam, gdzie bohaterowi się szarość nie podoba.
-
- Sepulka
- Posty: 9
- Rejestracja: ndz, 09 sty 2011 20:59
Re: Inicjacja
Rozgryzłaś mnie Małgorzato, a tak się starałem. ;)Małgorzata pisze:A mnie oświeciło! Nabrałam dystansu do tekstu (wypiłam trochę kawy, papierosa wypaliłam) i już WIEM! Wiem, o co chodzi! A raczej: o co miało chodzić... :X
A tak serio, dzięki za konstruktywne uwagi.
Przyznam, że tego nie zrozumiałem. Słowa i owszem, ba nawet większe całości ułożone w zdania. Jednak, tak sobie siedzę i paczę w ten ekran i dumam: o co Autorce chodziło? Prawdopodobnie znający Twój styl wypowiedzi forumowicze wiedzą, ja próbuję się domyślić. Czy chodzi o brak przecinków w dialogach, czy może o niezgrabnie zapisane zdanie o wydymaniu policzków? Oby nie o coś innego, bo wtedy wyjdzie ciasnota mego umysłu.Małgorzata pisze: Nie zdołałam się tylko domyślić, dlaczego w tym tekście ludzie nie oddychają. Rozumiem, że zombie nie oddychają - martwi są, to nie oddychają, oczywista sprawa. I narrator też nie oddycha, ale narrator to instancja, więc nie musi. Jednakowoż ludzie... Może zapadli na dusznicę czy inną chorobę układu oddechowego?
To, tak w temacie rozumienia zapisanych przez innych przekazów. ;p
Też się nad tym zastanawiałem i chciałbym tekst skorygować. Więc mam pytanie: jak to najlepiej zrobić?Beata pisze: Zastanawiam się, co by tu dodać/zmienić, żeby było bardziej wyraziście. Że to jedna scena z dwóch punktów widzenia.
Przepisać jeszcze raz? Napisać tylko te zmienione fragmenty? Czy może jeszcze inaczej. Tak, żeby nie łamać zasad forum.
-
- Laird of Theina Empire
- Posty: 3104
- Rejestracja: czw, 18 lis 2010 09:04
- Płeć: Mężczyzna
Re: Inicjacja
Mojego niestety też, bo się nad tym zastanawiałem. Przeleciałem tekst dwukrotnie tylko w tym celu i nie znalazłem nic, co by legumin...ligat...legat...le gi ty mi zo wa ło wypowiedź Margo. Teraz się boję na równi z Tobą, Autorze:)Arghor pisze:Przyznam, że tego nie zrozumiałem. Słowa i owszem, ba nawet większe całości ułożone w zdania. Jednak, tak sobie siedzę i paczę w ten ekran i dumam: o co Autorce chodziło? Prawdopodobnie znający Twój styl wypowiedzi forumowicze wiedzą, ja próbuję się domyślić. Czy chodzi o brak przecinków w dialogach, czy może o niezgrabnie zapisane zdanie o wydymaniu policzków? Oby nie o coś innego, bo wtedy wyjdzie ciasnota mego umysłu..Małgorzata pisze: Nie zdołałam się tylko domyślić, dlaczego w tym tekście ludzie nie oddychają. Rozumiem, że zombie nie oddychają - martwi są, to nie oddychają, oczywista sprawa. I narrator też nie oddycha, ale narrator to instancja, więc nie musi. Jednakowoż ludzie... Może zapadli na dusznicę czy inną chorobę układu oddechowego?
- Beata
- Stalker
- Posty: 1814
- Rejestracja: wt, 10 wrz 2013 10:33
- Płeć: Kobieta
Re: Inicjacja
Domyślam się. W drugiej części tekstu o oddychaniu są dwa fragmenty:
"Tom wydął policzki i kontynuował"
Teraz istotne jest, że Tom robi miny, a nie oddycha.
a drugi:
"Dzieciak poprawił oparty o załom muru sztucer, uspokoił oddech, po czym przyjął pozycję"
Kilka długich oddechów staje się składową strzelania, a nie specjalnym dotlenieniem płuc.
Tak domniemuję. Ale poczekajmy na Małgorzatę.
Arghor pisze:Tom wydął policzki zaczerpniętym powietrzem, wypuścił jego nadmiar i kontynuował
Szczerze mówiąc, nie są najzręczniejsze i mogą robić wrażenie, że narratorowi zależy na ich podkreśleniu. A skoro tak, tzn. że te czynności nie są naturalne. Zatem, zmieniłabym pierwszy z nich na:Arghor pisze:Dzieciak poprawił oparty o załom muru sztucer, wziął kilka szybkich oddechów, po czym przyjął pozycję
"Tom wydął policzki i kontynuował"
Teraz istotne jest, że Tom robi miny, a nie oddycha.
a drugi:
"Dzieciak poprawił oparty o załom muru sztucer, uspokoił oddech, po czym przyjął pozycję"
Kilka długich oddechów staje się składową strzelania, a nie specjalnym dotlenieniem płuc.
Tak domniemuję. Ale poczekajmy na Małgorzatę.
- neularger
- Strategos
- Posty: 5230
- Rejestracja: śr, 17 cze 2009 21:27
- Płeć: Mężczyzna
Re: Inicjacja
Beato, tak tylko z boku powiem, że na Warsztatach tylko wskazujemy błędy. Rzeczą Autora jest je poprawić - to jego tekst.
A tak w ogóle masz rację, Małgorzacie najpewniej o to chodziło.
A tak w ogóle masz rację, Małgorzacie najpewniej o to chodziło.
You can do anything you like... but you must never be rude. Rude is being weak.
Ty, Margoto, niszczysz piękne i oryginalne kreacje stylistyczne, koncepcje cudne językowe.
Jesteś językową demolką. - by Ebola
Ty, Margoto, niszczysz piękne i oryginalne kreacje stylistyczne, koncepcje cudne językowe.
Jesteś językową demolką. - by Ebola