Temat nr 7 "Ostatni taki bóg..."
Moderator: RedAktorzy
- BMW
- Yilanè
- Posty: 3578
- Rejestracja: ndz, 18 lut 2007 14:04
Temat nr 7 "Ostatni taki bóg..."
Wieczorna wiadomość
Rai News 24. Godzina 21:00.
„Cud w Watykanie? W kilka minut po pojawieniu się na „balkonie Habemus Papam” nowego papieża, Franciszka II, wierni zgromadzeni na placu Świętego Piotra mogli zaobserwować niezwykłe zjawisko. Ponad zdobiącymi dach Bazyliki rzeźbami Jezusa i apostołów rozbłysły tajemnicze efekty świetlne. Świadkowie zdarzenia porównują je do wybuchających pierścieni światła. Jak twierdzi Watykański Ośrodek Telewizyjny był to pokaz sztucznych ogni, przygotowany specjalnie dla uczczenia rozpoczęcia Pontyfikatu.”
Fragment tajnego raportu profesora Carlo Tassottiego, członka Papieskiej Akademii Nauk.
„Analiza drugiego zjawiska świetlnego, które miało miejsce w dniu wczorajszym w Ogrodach Watykańskich, potwierdza istnienie obcej inteligencji. Tak zwane „wybuchające pierścienie światła” tworzyły sekwencje odpowiadające zasadom oznakowania liter w alfabecie Morse'a. Wiadomość została przekazana w języku angielskim. Jednocześnie chcę zapewnić Waszą Świątobliwość, że kontrolowanie wyżej wymienionego procesu pozostaje poza możliwościami współczesnych technologii i wiedzą uczonych”.
„ … ten przekaz jest jednym z trzech, jakie pojawią się w centrach religijnych na Ziemi. Mam nadzieję, że nie zignorujcie najważniejszej wiadomości w historii ludzkości.
Pochodzę z hiperprzestrzeni strefy Fomalhaut, ale jestem już z wami od czasów kiedy jaskiniowcy tworzyli naskalne rysunki zwierząt w Altamirze. Obserwowałem powstawanie megalitów w Stonehenge. Towarzyszyłem Imhotepowi projektującemu piramidę Dżessera. Chłonąłem ból i radość Nefertari rodzącej Ramzesowi II kolejne dzieci. Odbierałem strumienie energii płynące z żarliwych modlitw. Przenikałem przez wojny toczone na przestrzeni wieków. Zgłębiałem emanacje uczuć, poznawałem miłość i nienawiść, honor i zdradę. Dysponuję mądrością i doświadczeniem rozwijanym przez millenia. Dlatego liczę, że potraktujecie mnie jako wiarygodnego partnera, mimo dzielących nas różnic. Bo choć macie rozwinięty mózg i, wybaczcie dygresję, szczycicie się nim tak bardzo, jest on tylko materialnym substratem prawdziwego intelektu. Wasz współczynnik encefalizacji dopiero raczkuje. Nadal więc stanowicie tylko mieszaninę atomów, na szczęście zdolną do ewolucji świadomości. Bo świadomość wyrastająca na podłożu materialnym nie wiąże się z nim na zawsze. W pewnym momencie jest gotowa do niezależnego istnienia. To logiczny koniec rozwoju prowadzącego do powstania bezcielesnych, energetycznych nośników inteligencji, które nie umierają. Takich jak ja.
Za jakiś czas wy także przekroczycie ten próg.
Wtedy staniemy się sobie równi.
Jeśli pozwolą na to pewne okoliczności.
Obecnie rozciągam się nad Ziemią do tak zwanej linii Karmana, ale sięgam poprzez wieloprzestrzeń znacznie dalej. Dlatego ostrzegam was przed zagrożeniem. Aby je zrozumieć przypomnijcie sobie rok tysiąc pięćdziesiąty czwarty, kiedy astronomowie zaobserwowali wybuch supernowej. Doszukiwaliście się w tym zjawisku praw ewolucji wszechświata, zbudowaliście nowe teorie, lecz za każdym razem nie końca było to zgodne z prawdą. Co zresztą jest oczywiste, bo nie znaliście i nadal nie znacie Niszczyciela Absolutnej Hiperprzestrzeni. Ale eksplozja supernowej to wyłącznie jego zasługa. Zahamowanie reakcji termojądrowych w jądrze gwiazdy, blokada konwekcji materii, nie sprawiają mu żadnej trudności. Niszczyciel, czymkolwiek jest, to najdoskonalszy zabójca światów. Nie męczy się i nie ustaje w swoich ślepych dążeniach. Przenika poprzez wymiary, pochłaniając lub dewastując wszystko, co napotka na swej drodze. Jest jak rak toczący zdrowy organizm. Obecnie przebywa w znacznej odległości, ale zdąża w kierunku tego ramienia Drogi Mlecznej, gdzie jest Układ Słoneczny. Nasz Układ. Nie chcę was straszyć, ale wystarczy odpowiednie ugięcie jednej składowej wielowymiaru, a Pożeracz może wyłonić się nagle gdzieś w okolicy Marsa, lub znacznie bliżej. Może to nastąpić za tysiące lat, ale równie dobrze może zdarzyć się za pół wieku. Jedno jest pewne, Niszczyciel pojawi się, bo odległość i czas nie stanowią dla niego żadnej przeszkody, a wówczas wszystkie sprawy, które uważacie za najważniejsze na świecie, przestaną mieć jakiekolwiek znaczenie.
Jest jednak rzecz, o której powinniście wiedzieć. Potrafię przeciwstawić się Niszczycielowi. Mogę go ominąć, zabierając Ziemię na pewien czas do innego wymiaru. Potwierdzeniem moich możliwości niech będzie zdarzenie z tysiąc dziewięćset ósmego roku nad terenem nazywanym Syberią. Tajgi nie powalił wtedy zabłąkany meteor. Wybuch i towarzyszące jemu zjawiska były konsekwencją przecieku energii świadomości. Jakaś niepokorna część mnie po prostu wybrała się na wycieczkę do waszego świata.
Ale nasze sąsiedztwo nie zawsze było nacechowane tak nieprzyjemnymi zdarzeniami. W roku dwa tysiące szesnastym zapanowałem nad przebiegunowaniem magnetycznym Ziemi. Aby zachować spoistość magnetosfery i nie dopuścić do rozkładu pasów van Allena, czego konsekwencją byłby wzrost intensywnego promieniowania, poświęciłem naprawdę dużo siebie.
Uznaliście to wtedy za cud, lecz nie było w tym cudu, tylko tysiące kilometrów sześciennych mojego ja, intelektu zmienionego w ułamku chwili w tarczę energii.
Wracając jednak do Niszczyciela, ocalenie samej Ziemi nie rozwiązuje problemu do końca. Dodatkowym pasażerem naszej podróży poprzez wymiary musi być Słońce. Z powodów, których chyba nie muszę tłumaczyć. Ale wycięcie z continuum sfery o promieniu co najmniej stu pięćdziedziesięciu milionów kilometrów jest procesem energochłonnym.
Zasada jest prosta. Potrzebuję waszych fal mózgowych subalfa. Potrafię wyselekcjonować i odpowiednio wykorzystać właśnie ten wąski fragment zakresu częstotliwości. Problem leży jednak w fakcie, że od wielu lat „produkcja” fal subalfa znacznie na Ziemi zmalała. W nieustannym dążeniu do doskonałości, w nieustannym przekraczaniu kolejnych granic, zapomnieliście o postępującej degradacji pewnej części waszego życia. Zdobywając kosmos odarliście bogów z nadprzyrodzonych mocy. Ograniczyliście im teren działania, marginalizując rolę tych, w których wierzyli przodkowie.
Mówiąc krótko, potrzebuję waszych modlitw. Dobrze mnie jednak zrozumcie. Nie pragnę wyrazów uwielbienia, ani boskiej czci, chcę tylko tego specyficznego kontaktu, kiedy to jesteście niemal jak w transie. Modlitwy, żarliwego dialogu, bo chwilowy, przelotny kontakt pomiędzy nami nie wystarczy. Już nie.
Przekazałem wam wszystko, na czym mi zależało, a mnożenie dalszych kwestii niczego nie zmieni. Jeśli więc choć okruch wiary pojawi się w waszych sercach, wykorzystajmy go do ocalenia Ziemi. A jest na to duża szansa.
Bądźcie gotowi do walki o życie, bo nie znacie dnia ani godziny.”
Pałac Apostolski, patio Sykstusa V.
- Rzucono mnie od razu na głęboką wodę.
- Wasza Świątobliwość, powagą wyzwań mierzy się ważkość Pontyfikatu.
- Alfredzie, komunały zostaw na inną okazję. Nie tego oczekuję od osobistego sekretarza.
- Mamy dużą szansę na powiększenie rzeszy wiernych.
- Uważasz, że to takie proste?
- Z czego wynika wahanie, Waszej Świątobliwości?
- Po prostu boję się popełnić błąd. Kimkolwiek On jest, wolałbym mimo wszystko pozostać przy protokooperacji niż wejść w źle pojęty mutualizm – do czego, jak sądzę, zdąża.
- Podobno poznał naszą miłość i honor.
- Oraz zdradę i nienawiść. Tak, mam przed sobą bardzo długą noc. A co ty, Alfredzie, zrobiłbyś na moim miejscu?
Rai News 24. Godzina 21:00.
„Cud w Watykanie? W kilka minut po pojawieniu się na „balkonie Habemus Papam” nowego papieża, Franciszka II, wierni zgromadzeni na placu Świętego Piotra mogli zaobserwować niezwykłe zjawisko. Ponad zdobiącymi dach Bazyliki rzeźbami Jezusa i apostołów rozbłysły tajemnicze efekty świetlne. Świadkowie zdarzenia porównują je do wybuchających pierścieni światła. Jak twierdzi Watykański Ośrodek Telewizyjny był to pokaz sztucznych ogni, przygotowany specjalnie dla uczczenia rozpoczęcia Pontyfikatu.”
Fragment tajnego raportu profesora Carlo Tassottiego, członka Papieskiej Akademii Nauk.
„Analiza drugiego zjawiska świetlnego, które miało miejsce w dniu wczorajszym w Ogrodach Watykańskich, potwierdza istnienie obcej inteligencji. Tak zwane „wybuchające pierścienie światła” tworzyły sekwencje odpowiadające zasadom oznakowania liter w alfabecie Morse'a. Wiadomość została przekazana w języku angielskim. Jednocześnie chcę zapewnić Waszą Świątobliwość, że kontrolowanie wyżej wymienionego procesu pozostaje poza możliwościami współczesnych technologii i wiedzą uczonych”.
„ … ten przekaz jest jednym z trzech, jakie pojawią się w centrach religijnych na Ziemi. Mam nadzieję, że nie zignorujcie najważniejszej wiadomości w historii ludzkości.
Pochodzę z hiperprzestrzeni strefy Fomalhaut, ale jestem już z wami od czasów kiedy jaskiniowcy tworzyli naskalne rysunki zwierząt w Altamirze. Obserwowałem powstawanie megalitów w Stonehenge. Towarzyszyłem Imhotepowi projektującemu piramidę Dżessera. Chłonąłem ból i radość Nefertari rodzącej Ramzesowi II kolejne dzieci. Odbierałem strumienie energii płynące z żarliwych modlitw. Przenikałem przez wojny toczone na przestrzeni wieków. Zgłębiałem emanacje uczuć, poznawałem miłość i nienawiść, honor i zdradę. Dysponuję mądrością i doświadczeniem rozwijanym przez millenia. Dlatego liczę, że potraktujecie mnie jako wiarygodnego partnera, mimo dzielących nas różnic. Bo choć macie rozwinięty mózg i, wybaczcie dygresję, szczycicie się nim tak bardzo, jest on tylko materialnym substratem prawdziwego intelektu. Wasz współczynnik encefalizacji dopiero raczkuje. Nadal więc stanowicie tylko mieszaninę atomów, na szczęście zdolną do ewolucji świadomości. Bo świadomość wyrastająca na podłożu materialnym nie wiąże się z nim na zawsze. W pewnym momencie jest gotowa do niezależnego istnienia. To logiczny koniec rozwoju prowadzącego do powstania bezcielesnych, energetycznych nośników inteligencji, które nie umierają. Takich jak ja.
Za jakiś czas wy także przekroczycie ten próg.
Wtedy staniemy się sobie równi.
Jeśli pozwolą na to pewne okoliczności.
Obecnie rozciągam się nad Ziemią do tak zwanej linii Karmana, ale sięgam poprzez wieloprzestrzeń znacznie dalej. Dlatego ostrzegam was przed zagrożeniem. Aby je zrozumieć przypomnijcie sobie rok tysiąc pięćdziesiąty czwarty, kiedy astronomowie zaobserwowali wybuch supernowej. Doszukiwaliście się w tym zjawisku praw ewolucji wszechświata, zbudowaliście nowe teorie, lecz za każdym razem nie końca było to zgodne z prawdą. Co zresztą jest oczywiste, bo nie znaliście i nadal nie znacie Niszczyciela Absolutnej Hiperprzestrzeni. Ale eksplozja supernowej to wyłącznie jego zasługa. Zahamowanie reakcji termojądrowych w jądrze gwiazdy, blokada konwekcji materii, nie sprawiają mu żadnej trudności. Niszczyciel, czymkolwiek jest, to najdoskonalszy zabójca światów. Nie męczy się i nie ustaje w swoich ślepych dążeniach. Przenika poprzez wymiary, pochłaniając lub dewastując wszystko, co napotka na swej drodze. Jest jak rak toczący zdrowy organizm. Obecnie przebywa w znacznej odległości, ale zdąża w kierunku tego ramienia Drogi Mlecznej, gdzie jest Układ Słoneczny. Nasz Układ. Nie chcę was straszyć, ale wystarczy odpowiednie ugięcie jednej składowej wielowymiaru, a Pożeracz może wyłonić się nagle gdzieś w okolicy Marsa, lub znacznie bliżej. Może to nastąpić za tysiące lat, ale równie dobrze może zdarzyć się za pół wieku. Jedno jest pewne, Niszczyciel pojawi się, bo odległość i czas nie stanowią dla niego żadnej przeszkody, a wówczas wszystkie sprawy, które uważacie za najważniejsze na świecie, przestaną mieć jakiekolwiek znaczenie.
Jest jednak rzecz, o której powinniście wiedzieć. Potrafię przeciwstawić się Niszczycielowi. Mogę go ominąć, zabierając Ziemię na pewien czas do innego wymiaru. Potwierdzeniem moich możliwości niech będzie zdarzenie z tysiąc dziewięćset ósmego roku nad terenem nazywanym Syberią. Tajgi nie powalił wtedy zabłąkany meteor. Wybuch i towarzyszące jemu zjawiska były konsekwencją przecieku energii świadomości. Jakaś niepokorna część mnie po prostu wybrała się na wycieczkę do waszego świata.
Ale nasze sąsiedztwo nie zawsze było nacechowane tak nieprzyjemnymi zdarzeniami. W roku dwa tysiące szesnastym zapanowałem nad przebiegunowaniem magnetycznym Ziemi. Aby zachować spoistość magnetosfery i nie dopuścić do rozkładu pasów van Allena, czego konsekwencją byłby wzrost intensywnego promieniowania, poświęciłem naprawdę dużo siebie.
Uznaliście to wtedy za cud, lecz nie było w tym cudu, tylko tysiące kilometrów sześciennych mojego ja, intelektu zmienionego w ułamku chwili w tarczę energii.
Wracając jednak do Niszczyciela, ocalenie samej Ziemi nie rozwiązuje problemu do końca. Dodatkowym pasażerem naszej podróży poprzez wymiary musi być Słońce. Z powodów, których chyba nie muszę tłumaczyć. Ale wycięcie z continuum sfery o promieniu co najmniej stu pięćdziedziesięciu milionów kilometrów jest procesem energochłonnym.
Zasada jest prosta. Potrzebuję waszych fal mózgowych subalfa. Potrafię wyselekcjonować i odpowiednio wykorzystać właśnie ten wąski fragment zakresu częstotliwości. Problem leży jednak w fakcie, że od wielu lat „produkcja” fal subalfa znacznie na Ziemi zmalała. W nieustannym dążeniu do doskonałości, w nieustannym przekraczaniu kolejnych granic, zapomnieliście o postępującej degradacji pewnej części waszego życia. Zdobywając kosmos odarliście bogów z nadprzyrodzonych mocy. Ograniczyliście im teren działania, marginalizując rolę tych, w których wierzyli przodkowie.
Mówiąc krótko, potrzebuję waszych modlitw. Dobrze mnie jednak zrozumcie. Nie pragnę wyrazów uwielbienia, ani boskiej czci, chcę tylko tego specyficznego kontaktu, kiedy to jesteście niemal jak w transie. Modlitwy, żarliwego dialogu, bo chwilowy, przelotny kontakt pomiędzy nami nie wystarczy. Już nie.
Przekazałem wam wszystko, na czym mi zależało, a mnożenie dalszych kwestii niczego nie zmieni. Jeśli więc choć okruch wiary pojawi się w waszych sercach, wykorzystajmy go do ocalenia Ziemi. A jest na to duża szansa.
Bądźcie gotowi do walki o życie, bo nie znacie dnia ani godziny.”
Pałac Apostolski, patio Sykstusa V.
- Rzucono mnie od razu na głęboką wodę.
- Wasza Świątobliwość, powagą wyzwań mierzy się ważkość Pontyfikatu.
- Alfredzie, komunały zostaw na inną okazję. Nie tego oczekuję od osobistego sekretarza.
- Mamy dużą szansę na powiększenie rzeszy wiernych.
- Uważasz, że to takie proste?
- Z czego wynika wahanie, Waszej Świątobliwości?
- Po prostu boję się popełnić błąd. Kimkolwiek On jest, wolałbym mimo wszystko pozostać przy protokooperacji niż wejść w źle pojęty mutualizm – do czego, jak sądzę, zdąża.
- Podobno poznał naszą miłość i honor.
- Oraz zdradę i nienawiść. Tak, mam przed sobą bardzo długą noc. A co ty, Alfredzie, zrobiłbyś na moim miejscu?
- neularger
- Strategos
- Posty: 5230
- Rejestracja: śr, 17 cze 2009 21:27
- Płeć: Mężczyzna
Re: Temat nr 7 "Ostatni taki bóg..."
Rozumiem, że to miało być stylizowane na język naukowy, ale to boldem pobiło rekord niezgrabności. Co jest złego w: "są wiadomością nadaną Morsem"?Tak zwane „wybuchające pierścienie światła” tworzyły sekwencje odpowiadające zasadom oznakowania liter w alfabecie Morse'a.
You can do anything you like... but you must never be rude. Rude is being weak.
Ty, Margoto, niszczysz piękne i oryginalne kreacje stylistyczne, koncepcje cudne językowe.
Jesteś językową demolką. - by Ebola
Ty, Margoto, niszczysz piękne i oryginalne kreacje stylistyczne, koncepcje cudne językowe.
Jesteś językową demolką. - by Ebola
- BMW
- Yilanè
- Posty: 3578
- Rejestracja: ndz, 18 lut 2007 14:04
Re: Temat nr 7 "Ostatni taki bóg..."
neularger
A co z resztą tekstu?
Jak dla mnie nie ma nic złego. :) No może poza jednym: uświadomieniem sobie, że proste rozwiązania są najlepsze.Co jest złego w: "są wiadomością nadaną Morsem"?
A co z resztą tekstu?
-
- Laird of Theina Empire
- Posty: 3104
- Rejestracja: czw, 18 lis 2010 09:04
- Płeć: Mężczyzna
Re: Temat nr 7 "Ostatni taki bóg..."
A ja bym się tutaj z Neu nie zgodził, lepiej mi brzmi wersja BMW. W końcu to jest fragment raportu i takie sformułowanie wydaje mi się odpowiedniejsze.BMW pisze:neulargerJak dla mnie nie ma nic złego. :) No może poza jednym: uświadomieniem sobie, że proste rozwiązania są najlepszeCo jest złego w: "są wiadomością nadaną Morsem"?
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
Re: Temat nr 7 "Ostatni taki bóg..."
"Sekwencje odpowiadające zasadom oznakowania"?
To, IMAO, cokolwiek mroczna strona języka. :P
To, IMAO, cokolwiek mroczna strona języka. :P
So many wankers - so little time...
- Marchew
- Kurdel
- Posty: 782
- Rejestracja: pn, 17 lip 2006 09:40
- Płeć: Mężczyzna
Re: Temat nr 7 "Ostatni taki bóg..."
A nie można jej uznać za uzasadnioną konwencją tekstu? W sensie raportu sporządzonego przez naukowca właśnie?
Try not! Do or do not. There is no try.
- neularger
- Strategos
- Posty: 5230
- Rejestracja: śr, 17 cze 2009 21:27
- Płeć: Mężczyzna
Re: Temat nr 7 "Ostatni taki bóg..."
Język naukowy nie oznacza redundancji na pograniczu niezrozumienia. Naukowość bierze się raczej z formalnych sformułowań i stosowania czasem hermetycznych określeń.
Przykład z Wiki pisze:Restryktazy wraz z metylazami DNA stanowią system restrykcji i modyfikacji DNA, który w organizmach prokariotycznych stanowi mechanizm obronny zapobiegający włączeniu DNA bakteriofaga do genomu bakterii. Niespecyficzność enzymów restrykcyjnych w niektórych warunkach nazywa się aktywnością star.
You can do anything you like... but you must never be rude. Rude is being weak.
Ty, Margoto, niszczysz piękne i oryginalne kreacje stylistyczne, koncepcje cudne językowe.
Jesteś językową demolką. - by Ebola
Ty, Margoto, niszczysz piękne i oryginalne kreacje stylistyczne, koncepcje cudne językowe.
Jesteś językową demolką. - by Ebola
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
Re: Temat nr 7 "Ostatni taki bóg..."
Można, gdyby to miało sens. Nie upieram się przy uproszczeniu tego sformułowania do np. serii błysków jak z alfabetu Morse'a, czy czegoś podobnego. Mam po prostu wątpliwości, czy na pewno można tak sformułować. Styl stylem, ale... :PMarchew pisze:A nie można jej uznać za uzasadnioną konwencją tekstu? W sensie raportu sporządzonego przez naukowca właśnie?
So many wankers - so little time...
-
- Laird of Theina Empire
- Posty: 3104
- Rejestracja: czw, 18 lis 2010 09:04
- Płeć: Mężczyzna
Re: Temat nr 7 "Ostatni taki bóg..."
No właśnie. Bo nie wyobrażam sobie zdania z takiego raportu, w stylu:" polecieli Morsem, panie papież":)
- neularger
- Strategos
- Posty: 5230
- Rejestracja: śr, 17 cze 2009 21:27
- Płeć: Mężczyzna
Re: Temat nr 7 "Ostatni taki bóg..."
Pomiędzy "polecieli morsem, panie papież" a "tworzyły sekwencje odpowiadające zasadom oznakowania liter w alfabecie Morse'a" jest całe morze możliwości. A nawet gdyby było do wyboru albo to, albo tamto, to i tak ja wybrałbym opcję pierwszą. Z prostego powodu: jest w 100% procentach zrozumiała, nawet jeżeli jest napisana slangiem.
You can do anything you like... but you must never be rude. Rude is being weak.
Ty, Margoto, niszczysz piękne i oryginalne kreacje stylistyczne, koncepcje cudne językowe.
Jesteś językową demolką. - by Ebola
Ty, Margoto, niszczysz piękne i oryginalne kreacje stylistyczne, koncepcje cudne językowe.
Jesteś językową demolką. - by Ebola
-
- Sepulka
- Posty: 11
- Rejestracja: wt, 10 wrz 2013 20:59
- Płeć: Kobieta
Re: Temat nr 7 "Ostatni taki bóg..."
Mi rowniez podoba sie wersja BMW, bardziej pobudza moja wyobraznie :)
- neularger
- Strategos
- Posty: 5230
- Rejestracja: śr, 17 cze 2009 21:27
- Płeć: Mężczyzna
Re: Temat nr 7 "Ostatni taki bóg..."
Mnie droga fantagiro, na początku zdania zawsze "mnie".
You can do anything you like... but you must never be rude. Rude is being weak.
Ty, Margoto, niszczysz piękne i oryginalne kreacje stylistyczne, koncepcje cudne językowe.
Jesteś językową demolką. - by Ebola
Ty, Margoto, niszczysz piękne i oryginalne kreacje stylistyczne, koncepcje cudne językowe.
Jesteś językową demolką. - by Ebola
-
- Sepulka
- Posty: 11
- Rejestracja: wt, 10 wrz 2013 20:59
- Płeć: Kobieta
- Nath
- Fargi
- Posty: 332
- Rejestracja: śr, 03 paź 2007 15:55
Re: Temat nr 7 "Ostatni taki bóg..."
Trudno mi ocenić ten tekst. Na plus zapisałbym fakt, że wczoraj go przeczytałem, a dzisiaj nawet w ciągu dnia, gdzieś, jakoś przeszedł mi przez myśl. To zawsze coś :-)
Niemniej, co my tu mamy? Tak naprawdę większość tekstu to monolog tej super istoty. Na początku wstęp stylizowany na doniesienia prasowe i fragment raportu, potem dłuuugi monolog "boga", a na koniec dialog, będący podsumowaniem całości. Nie najlepszym, moim zdaniem. Brakuje jakiejś ciekawej, wymownej pointy. Pomysł ma jednak pewien potencjał. Mógłby się sprawdzić jako wstęp czy prolog do jakiegoś opowiadania, a nawet powieści. Ale w takiej formie nie do końca mnie przekonuje.
Napisane całkiem zgrabnie. Parę zupełnie luźnych uwag, które wyłapałem czytając:
Pozdrawiam
Niemniej, co my tu mamy? Tak naprawdę większość tekstu to monolog tej super istoty. Na początku wstęp stylizowany na doniesienia prasowe i fragment raportu, potem dłuuugi monolog "boga", a na koniec dialog, będący podsumowaniem całości. Nie najlepszym, moim zdaniem. Brakuje jakiejś ciekawej, wymownej pointy. Pomysł ma jednak pewien potencjał. Mógłby się sprawdzić jako wstęp czy prolog do jakiegoś opowiadania, a nawet powieści. Ale w takiej formie nie do końca mnie przekonuje.
Napisane całkiem zgrabnie. Parę zupełnie luźnych uwag, które wyłapałem czytając:
Zejście z drogi Niszczycielowi trudno nazwać "przeciwstawieniem się" :-)Potrafię przeciwstawić się Niszczycielowi. Mogę go ominąć, zabierając Ziemię na pewien czas do innego wymiaru.
"Dewastując" nie do końca pasuje mi w tym kontekście. Bardziej kojarzy się z chuliganami niż Niszczycielem światów. Poza tym, ten zdrowy organizm, co to go toczy rak... To już go chyba nie można nazwać zdrowym?Przenika poprzez wymiary, pochłaniając lub dewastując wszystko, co napotka na swej drodze. Jest jak rak toczący zdrowy organizm.
Pozdrawiam
Ika: Poczuł, że umiera i zapewne doszedł do wniosku, że nie da się złapać tym metroseksualistom ze skrzydełkami. Nie widział swojej przyszłości w chórze.
- neularger
- Strategos
- Posty: 5230
- Rejestracja: śr, 17 cze 2009 21:27
- Płeć: Mężczyzna
Re: Temat nr 7 "Ostatni taki bóg..."
BMW, ten tekst to początek czegoś, taki monolog "Dwa słowa o mnie", poprzedzony wstępem i zakończony dość nijakim dialogiem, nie stanowiącym zamknięcia.
Pierwsza rzecz, która mnie zaskoczyła, to niemożność powiązania tytułu tekstu z bohaterem, czyli obcym żywiącym się energią modlących się ludzi. Oczywiście, rozumiem związek "obcy - energia modlitw - Bóg". Tu nie mam zastrzeżeń. Bardziej dziwi mnie "ostatni taki" - znaczenie tego połączenia jest jasne: ostatni z danego gatunku/rodzaju wykazujący konkretne cechy i/lub zachowujący się w sobie właściwy sposób. Z kim/czym miałbym sobie porównać tego boga, by tytuł stał się dla mnie jasny? To pierwszy i jedyny taki "bóg" na całej planecie (przynajmniej tekst o żadnych innych nie wspomina), więc nie wiem czemu "taki", skoro nie mam materiału porównawczego, i w dodatku bóstwo nie zamierza umierać ani odchodzić, więc czemu "ostatni"?
Dziwna jest też techniczna strona manifestacja przed papieżem. To, że kręgi wybłyskujące kropki i kreski to jeszcze przełknę (choć można było efektywniej), ale czemu tak jednokierunkowo, może papież miałby pytania?
Dalej. Nie bardzo rozumiem, czemu akurat przywódca KK został tak wyróżniony? Przecież nie ma żadnego śladu w tekście, że obcy jest jakoś powiązany z religią katolicką. Z punktu widzenia doktryny KK nic się nie zmieniło, obcy nie podważa roli Chrystusa, nie neguje zmartwychwstania, nie podaje się za chrześcijańskiego Boga. Istnieje sobie na planecie, interweniował raz stabilizując bieguny magnetyczne i tyle. Sam przyznaje, że jest ograniczony. Potężny, lecz nie wszechmocny.
Czego właściwie obcy oczekuje od papieża? Że ów nakaże modlić się jakoś bardziej - bo przecież wierni KK już się modlą...
Zastanawiam się, czy najprostszą i najskuteczniejszą metodą nie byłoby kilka cudów? To przecież nic dla obcego. Ludzie wróciliby do kościołów/meczetów/bóżnic, obcy miałby swoje fale subalfa, ukryłby Ziemię wraz ze Słońcem i ewentualnie wytłumaczyłby się po fakcie.
Czy pojawienie się przed ludźmi i powiedzenie im macie się modlić do Waszych bogów, bo ja się żywię waszymi modlitwami nie jest odrobinę przeciwskuteczne, jeżeli o plan obrony Ziemi? I jeszcze jedno:
- Non sequitur - pomyślał papież. - Wyciek świadomości to tylko dowód na, to że obcemu cieknie świadomość, a nie na umiejętność manipulacji innymi wymiarami. Ale co ja tam wiem...
:)
Pierwsza rzecz, która mnie zaskoczyła, to niemożność powiązania tytułu tekstu z bohaterem, czyli obcym żywiącym się energią modlących się ludzi. Oczywiście, rozumiem związek "obcy - energia modlitw - Bóg". Tu nie mam zastrzeżeń. Bardziej dziwi mnie "ostatni taki" - znaczenie tego połączenia jest jasne: ostatni z danego gatunku/rodzaju wykazujący konkretne cechy i/lub zachowujący się w sobie właściwy sposób. Z kim/czym miałbym sobie porównać tego boga, by tytuł stał się dla mnie jasny? To pierwszy i jedyny taki "bóg" na całej planecie (przynajmniej tekst o żadnych innych nie wspomina), więc nie wiem czemu "taki", skoro nie mam materiału porównawczego, i w dodatku bóstwo nie zamierza umierać ani odchodzić, więc czemu "ostatni"?
Dziwna jest też techniczna strona manifestacja przed papieżem. To, że kręgi wybłyskujące kropki i kreski to jeszcze przełknę (choć można było efektywniej), ale czemu tak jednokierunkowo, może papież miałby pytania?
Dalej. Nie bardzo rozumiem, czemu akurat przywódca KK został tak wyróżniony? Przecież nie ma żadnego śladu w tekście, że obcy jest jakoś powiązany z religią katolicką. Z punktu widzenia doktryny KK nic się nie zmieniło, obcy nie podważa roli Chrystusa, nie neguje zmartwychwstania, nie podaje się za chrześcijańskiego Boga. Istnieje sobie na planecie, interweniował raz stabilizując bieguny magnetyczne i tyle. Sam przyznaje, że jest ograniczony. Potężny, lecz nie wszechmocny.
Czego właściwie obcy oczekuje od papieża? Że ów nakaże modlić się jakoś bardziej - bo przecież wierni KK już się modlą...
Zastanawiam się, czy najprostszą i najskuteczniejszą metodą nie byłoby kilka cudów? To przecież nic dla obcego. Ludzie wróciliby do kościołów/meczetów/bóżnic, obcy miałby swoje fale subalfa, ukryłby Ziemię wraz ze Słońcem i ewentualnie wytłumaczyłby się po fakcie.
Czy pojawienie się przed ludźmi i powiedzenie im macie się modlić do Waszych bogów, bo ja się żywię waszymi modlitwami nie jest odrobinę przeciwskuteczne, jeżeli o plan obrony Ziemi? I jeszcze jedno:
.Potrafię przeciwstawić się Niszczycielowi. Mogę go ominąć, zabierając Ziemię na pewien czas do innego wymiaru. Potwierdzeniem moich możliwości niech będzie zdarzenie z tysiąc dziewięćset ósmego roku nad terenem nazywanym Syberią. Tajgi nie powalił wtedy zabłąkany meteor. Wybuch i towarzyszące jemu zjawiska były konsekwencją przecieku energii świadomości. Jakaś niepokorna część mnie po prostu wybrała się na wycieczkę do waszego świata
- Non sequitur - pomyślał papież. - Wyciek świadomości to tylko dowód na, to że obcemu cieknie świadomość, a nie na umiejętność manipulacji innymi wymiarami. Ale co ja tam wiem...
:)
You can do anything you like... but you must never be rude. Rude is being weak.
Ty, Margoto, niszczysz piękne i oryginalne kreacje stylistyczne, koncepcje cudne językowe.
Jesteś językową demolką. - by Ebola
Ty, Margoto, niszczysz piękne i oryginalne kreacje stylistyczne, koncepcje cudne językowe.
Jesteś językową demolką. - by Ebola