Temat nr 7 "Ostatni taki bóg..."

Moderator: RedAktorzy

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
podzjazdem
Dwelf
Posty: 505
Rejestracja: śr, 21 mar 2007 07:58

Temat nr 7 "Ostatni taki bóg..."

Post autor: podzjazdem »

Leży tu od tysiącleci. Od kiedy się pojawił zdążyło przeminąć wiele pokoleń lasu, który porósł zbocze góry. Przypomina wielkiego, śpiącego niedźwiedzia, obrośnięty mchem wygląda, jakby tkwił tutaj od zawsze. Mylne to wrażenie, bowiem jest tu tylko gościem, który przywędrował wraz z lodowcem i został na dłużej. Kto wie, może już na zawsze? O ile jakieś zawsze istnieje…


CREDO


Zapomnieli o mnie. Wszyscy zapomnieli. Małe istotki nie karmią mnie już swoją krwią i wiarą. Jestem tu! Słyszycie?! Czekam!...
Kiedyś byłem w innym miejscu. Trwałem, otulony ciepłą wodą, fale rzeźbiły na mojej powierzchni swoje sygnatury. W tych delikatnych śladach zamieszkiwały setki żyjątek, z wody czerpały pożywienie, słońce dawało im energię. Czułem się potrzebny, gdyby nie oparcie w mojej szorstkości woda karmicielka zabiłaby je, wciągając w głębiny. Ale taka już jest natura wody - falująca, ruchliwa obojętność…
Fale wokół stawały się coraz chłodniejsze. Najpierw zniknęły żyjątka. Potem odeszło ciepło. Pojawiła się woda podobna do kamieni, choć my przecież pochodzimy z ziemi. Dziwna to była woda. Falowała niezmiernie wolno. A fale, które przeszły, już nie powracały. Któraś porwała mnie ze sobą. Bolało, kiedy ocierałem się o pobratymców, również wyrwanych ze swoich siedzib. I tak podążaliśmy wraz z wodą wciąż dalej i dalej. Część z nas ugrzęzła po drodze. Wielu zostało roztartych na proszek, niektórzy, jak ja, okaleczeni, zaniesieni wysoko w góry, królestwo ziemi i powietrza. Woda była tu tylko gościem. Kiedy zrobiło się cieplej, odeszła.
Długo przyzwyczajałem się do nowego miejsca. Tęskniłem za dotykiem fal, obecnością wodnych żyjątek, choć ich istnienie było tak ulotne i krótkotrwałe. Tu gdzie się znalazłem, otulało mnie powietrze, inną niż woda, bardziej drapieżną pieszczotą. Zamiast żyjątek poznałem rośliny, im też wkrótce stałem się potrzebny, stanowiłem osłonę przed podmuchami wiatru, które niekiedy mogły przynieść zgubę. I choć nowa siedziba była zupełnie inna od poprzedniej, wszystko wokół stało się moje, tak jak i ja stałem się częścią otoczenia.
Nie wiem, kiedy pojawiły się istotki. Może razem z roślinami, ale stworzenia mieszkające tutaj były całkiem inne od tych, które znałem dotychczas. Ruchliwe, nieskrępowane wszechmocą wody, wrogiej karmicielki, nie były w żaden sposób ode mnie zależne. Ale czułem ich obecność, znajomą ulotność bytu, pamiętaną jeszcze z poprzedniej siedziby. Nowością była ogromna różnorodność tych stworzeń, hałas, jaki czyniły samym swoim istnieniem. Z czasem z tego chaosu zaczęły wynurzać się obce mi, zupełnie nowe elementy. Pojawiło się coś, co kazało mi przyjrzeć się dokładnie niektórym z żyjątek. Choć tak samo kruche jak reszta, okazały się zupełnie inne. Oprócz swojej niewątpliwej zwierzęcości miały coś jeszcze, coś potężnego, choć niesłychanie ulotnego zarazem. Coś, co jednak można było poczuć. I budziło to mój niepokój.
Nie od razu pojawiła się między nami ta szczególna więź. Zanim nauczyłem się słyszeć ich doznania, czuć je, minęło wiele czasu. Istotki nie zdawały sobie sprawy z własnej odmienności. Kiedy dowiedziały się o tym? Nie potrafię odpowiedzieć. Mam jednak wrażenie, że ta wiedza ma coś wspólnego z ogniem, który niekiedy gościł w pobliżu. Kiedy przestał wzbudzać strach, zaczęły się z nim przyjaźnić, wtedy wszystko uległo zmianie. Wiedziały już, że są inne, choć jeszcze nie zdążyły się dowiedzieć, że są silne. To był czas, kiedy stałem się im potrzebny.
Pewna ilość istotek stale przebywała w sąsiedztwie mojej siedziby, na tyle blisko, że bez ustanku odczuwałem ich obecność. Bardzo często przychodziły, dotykały mnie, wtedy ich emocje były wyjątkowo silne, wręcz namacalne. Pewien rodzaj wizyt pamiętam szczególnie. W ich trakcie zawsze jedna z istotek kończyła trwanie na mojej powierzchni, jej soki powoli spływały na ziemię. Wszystko czym była jeszcze przed chwilą wsiąkało we mnie. Czułem się syty, spełniony, ważny i potrzebny, a wszystko wokół iskrzyło od ekstazy i uwielbienia. Byliśmy jednością. Wiele takich chwil pamiętam. Wiele ofiar. Coraz wnikliwiej wczuwałem się w istotki, stawałem się ich bratem, choć dla nich byłem kim innym zgoła. We mnie bowiem upatrywały źródło mocy, od której ich los zależy. Jeszcze wtedy nie znały wiary we własną siłę. Znów czułem się potrzebny, jakieś życie zależało ode mnie. Byłem bogiem.
Wszystko się zmienia, nic nie stoi w miejscu. Nawet kamienie. Któraś z ofiar musiała być ostatnią. Istotki ujrzały więcej, żywioł, który w nich kiełkował z zapowiedzi wyrósł w szansę, z obietnicy przerodził się w potencjał. I tak powstał rozum. A kiedy istotki dostrzegły nowe możliwości, przestały już potrzebować mojej siły, miały wszak własną. Znów stałem się tym, kim byłem przedtem, kawałkiem ziemi wyrwanym przez wodę ze swego miejsca. Tylko poczucie pustki, które mam teraz jest o wiele większe, niż to, które miałem po stracie morskich żyjątek. Tęsknota za boskością jest bolesna, odnoszę chwilami wrażenie, że znów przemieszczam się wbrew woli, pomału ścierany na pył po drodze. Małe istotki nie karmią mnie już krwią i wiarą. Teraz jest odwrotnie, ja w nie wierzę. Wierzę, że tego, co dostały od nas, od ziemi, powietrza, ognia i wody nie zmarnują. Że tego, co się w nich narodziło nie zaprzepaszczą. Słyszycie?! Kamień uwierzył w człowieka! I kto tu jest bogiem?
Jedno mnie tylko niepokoi.
Moja boskość trwała tak krótko…
Osusz skrzydła, bracie. Na mokrych od łez daleko nie zalecisz...

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Re: Temat nr 7 "Ostatni taki bóg..."

Post autor: Małgorzata »

Lubię takie tematy. :)))
Twoje ujęcie też mi się podoba. Najbardziej zakończenie.
Ale właśnie dlatego, że tak bardzo podoba mi się zakończenie, męczy mnie poczucie niedosytu. Ta miniatura jest streszczeniem, przynajmniej pod koniec. Bo kiedy pojawiają się ludzie i kamień staje się bogiem... No, po prostu brakuje mi tu akcji. Przynajmniej dialogu (bynajmniej nie kamienia z istotką, lecz raczej istotek, które kamień zaczyna rozumieć).
Mam też wrażenie, że to, co najfajniejsze w zakończeniu - boskość, która trwała tak krótko - nie zostało wcześniej rozegrane wyraźnie, lecz po prostu streszczone. Statyczność, związana z narratorem niejako z definicji, stała się dla tego utworu ciężarem pod koniec. Z pojawieniem się ludzi, mam takie wrażenie, winna się nieco zmienić dynamika tekstu, bo zmienia się przecież też kamień => staje się bogiem przecież, więc tekst winien to jakoś odzwierciedlić, IMAO.
Ale może tylko się czepiam... Z definicji. :P
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
podzjazdem
Dwelf
Posty: 505
Rejestracja: śr, 21 mar 2007 07:58

Re: Temat nr 7 "Ostatni taki bóg..."

Post autor: podzjazdem »

Dzięki wielkie, Małgorzato, za opinię.
Chyba troszkę się przejąłem ograniczeniem do jednego postu. Z drugiej strony kamień, który próbuje opowiedzieć swoją historię raczej powinien to w miarę szybko uczynić, inaczej słuchacz mógłby nie doczekać końca opowieści... ;)
Ale na poważnie - przyjrzę się tej miniaturce dokładniej, może i coś większego z niej wysnuję...
Jeszcze raz dziękuję.
Osusz skrzydła, bracie. Na mokrych od łez daleko nie zalecisz...

Awatar użytkownika
No-qanek
Nexus 6
Posty: 3098
Rejestracja: pt, 04 sie 2006 13:03

Re: Temat nr 7 "Ostatni taki bóg..."

Post autor: No-qanek »

Przyjemna rzecz, też takie lubię. Choć jak dla mnie zakończenie trochę za słabe - chyba, że jeśli odczytywać to jako wróżbę, że i "boskość" ludzi potrwa krótko. Ale to byłaby nadinterpretacja.

Ale czepię się paru rzeczy. Bo kiedy pierwszy raz czytałem tekst, późno i lekko rozkojarzony to niewiele zrozumiałem. To nie jest realny zarzut, bo przecież tekst ma być trochę enigmatyczny. Ale jednak faktycznie jest trochę chaotyczny.
Pomogło by chociaż graficzne rozróżnienie poszczególnych etapów. Zwłaszcza, że tekst składa się z grubaśnych akapitów, co nieco męczy czytelnika. Do tego dodałbym czasem dziwne dzielenie zdań, np. "Część z nas ugrzęzła po drodze. Wielu zostało roztartych na proszek, niektórzy, jak ja, okaleczeni, zaniesieni wysoko w góry, królestwo ziemi i powietrza." Aż się prosi, by ten przecinek przed "niektórzy" zamienić na kropkę i nie tworzyć tak niezbalansowanego zdania. No i jest też mały błąd stylistyczny moim zdaniem - ciężko połączyć to "zostało" z "okaleczeni", "zaniesieni" parę przecinków dalej.

Inna rzecz, jeśli chodzi o klarowność tekstu to "istotki", "żyjątka", które pojawiają się co chwila i za każdym razem znaczą co innego. Być może lepiej byłoby się pokusić o jakieś ładne peryfrazy. W końcu kamień jedne od drugich odróżnia, mógłby więc ponadawać im jakieś nazwy.

W ogóle czepiam się formy. Nie żebyś zrobił to niepoprawnie, jest całkiem porządnie. Ale można było ciekawej. Być może w czasie teraźniejszym, w formie dziennika. Wtedy mógłbyś pozwolić sobie na bardziej dynamiczny opis, a jednocześnie wykorzystać niewiedzę narratora co do przyszłości i tym samym dużo wyraźniej podkreślić utratę boskości.

A i daty prezentowałyby się dość oryginalnie (7 347 801 678 wschodów Słońca :P) - przy okazji skoki różnicy czasu między "notkami" miałyby dla czytelnika dodatkowe znaczenie i podkreślałyby, jak z nadejściem ludzi zmieniła się skala czasu.
"Polski musi mieć inny sufiks derywacyjny na każdą okazję, zawsze wraca z centrum handlowego z całym naręczem, a potem zapomina i tęchnie to w szafach..."

Awatar użytkownika
podzjazdem
Dwelf
Posty: 505
Rejestracja: śr, 21 mar 2007 07:58

Re: Temat nr 7 "Ostatni taki bóg..."

Post autor: podzjazdem »

Dzięki za opinię, No-ganku.
Nie sądzę, że nadinterpretacją jest powątpiewanie w długie panowanie ludzi na tej planecie. Wystarczy poczytać wiadomości.
Jak to wieszcz Poniedzielski mawiał: "Optymista myśli, że świat stoi przed nim otworem. Pesymista wie, co to za otwór." ;)
Osusz skrzydła, bracie. Na mokrych od łez daleko nie zalecisz...

Awatar użytkownika
No-qanek
Nexus 6
Posty: 3098
Rejestracja: pt, 04 sie 2006 13:03

Re: Temat nr 7 "Ostatni taki bóg..."

Post autor: No-qanek »

Nadinterpretacją wiadomości może nie. Ale twojego tekstu owszem.
"Polski musi mieć inny sufiks derywacyjny na każdą okazję, zawsze wraca z centrum handlowego z całym naręczem, a potem zapomina i tęchnie to w szafach..."

Agarwaen
Dwelf
Posty: 519
Rejestracja: wt, 04 lis 2008 18:57
Płeć: Mężczyzna

Re: Temat nr 7 "Ostatni taki bóg..."

Post autor: Agarwaen »

Podoba mi się opowiadanie.

Zauważyłem jednak takie dwie niezręczności. Nie wiem, czy to zamierzony efekt stylizacji. W każdym razie.
Coraz wnikliwiej wczuwałem się w istotki, stawałem się ich bratem, choć dla nich byłem kim innym zgoła. We mnie bowiem upatrywały źródło mocy, od której ich los zależy
Odnoszę wrażenie, że szyk powinien być nieco inny. Chodzi mi o przysłówek "zgoła", widziałbym go nie na końcu zdania, ale wcześniej. Podobnie w drugim przypadku. "Zależy" raczej przed "ich los".

Nie nazywałbym tego zaraz błędem, może ktoś bardziej rozeznany w sztuce się wypowie na ten temat?

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Re: Temat nr 7 "Ostatni taki bóg..."

Post autor: Małgorzata »

Wolność w składni, Agarwaenie. Znaczy, inwersja dopuszczalna jest w naszej luzackiej syntaksie.
Chociaż "zgoła" jest na tyle stare, że nie warto go wyrzucać na koniec, żeby wyszła stylizacja.
Druga inwersja - kwestia gustu li tylko. :P
So many wankers - so little time...

ODPOWIEDZ