Najważniejsza [Warsztaty Tematyczne - Wyzwanie]

Moderator: RedAktorzy

Awatar użytkownika
No-qanek
Nexus 6
Posty: 3098
Rejestracja: pt, 04 sie 2006 13:03

Re: Najważniejsza [Warsztaty Tematyczne - Wyzwanie]

Post autor: No-qanek »

Dziękuję za opinię, bardzo cenną.
Widzę, że po części zawiódł opis świata (po punkcie ósmym nie zmienia się wizja przyszłości. Akcja działa się w psychoterapeutycznej wizji, ale ta wizja odpowiada ówczesnemu światowi. Tzn. ten świat do którego bohater się budzi też ma pompy, gejny, psychoter i całą resztę). Należało to lepiej podkreślić.

No i najwyraźniej nie udało mi się też wcale przekazać fabuły, tzn. tego co miało wynikać z nagłej zmiany sytuacji, zderzenia rodzice-Marta. Ale nie wiem, czy to stosowne, by autor rozwijał się na temat tego, co tekst miał znaczyć i jaką fabułę nieść, jeśli wcale tego znaczenia i fabuły nie widać w tekście właśnie?

EDIT:
"Polski musi mieć inny sufiks derywacyjny na każdą okazję, zawsze wraca z centrum handlowego z całym naręczem, a potem zapomina i tęchnie to w szafach..."

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Re: Najważniejsza [Warsztaty Tematyczne - Wyzwanie]

Post autor: Małgorzata »

Ale to są warsztaty, więc Autor może.
Czuję przez skórę, że ten układ zmiennych: bohater-rodzice-Marta łączyć się powinien wyraźniej. Na pewno nie należało mieszać do tego innej terapeutki. :P
Zgaduję, że bohater przywiązuje się do terapeutki (jak to pacjent) - i w urojeniach daje temu wyraz. Ale jaki to ma związek z fabułą? :P

Zastanawiam się także, na ile sensowne jest oddzielanie świata urojonego i rzeczywistego (oba terminy umowne, rzecz jasna, odnosimy je do fabuły i bohatera), skoro te światy się nie różnią? W literaturze używa się wędrówki w głąb siebie, żeby pokazać różnice między tym, co "urojone" (śnione często) a realnością.
A w tej koncepcji chyba nie o to chodzi. Przecież, No-qanku, masz świat, w którym są pompy i gejny, urojenia można sobie załadować na życzenie, emocje i przeżycia również. Po co Ci nurzanie się w urojeniach, skoro rzeczywistość przedstawiona niczym się od tych urojeń nie różni? Może niepotrzebnie sięgnąłeś po ten motyw. Może wystarczyło tylko umieścić bohatera w świecie przedstawionymi i pokazać, jak sobie nie radzi/radzi z problemem. W urojeniach jako niezmiennym elemencie świata przedstawionego. Po prostu... Może przekombinowałeś i przez to coś umknęło z fabuły, coś ważnego, co pozwala zrozumieć całość jako spójny ciąg zdarzeń. Nawet urojonych.

Przepraszam za powtarzanie "urojeń", ale strasznie mi się dzisiaj ten wyraz podoba. Maniakalnie. :)))
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
No-qanek
Nexus 6
Posty: 3098
Rejestracja: pt, 04 sie 2006 13:03

Re: Najważniejsza [Warsztaty Tematyczne - Wyzwanie]

Post autor: No-qanek »

Może wypiszę fabułę w punktach, tzn. to, co chciałem przekazać:
1. Opis przyszłości, bohater ma problem - ukazują mu się rodzice.
2. Poznajemy jego dziewczynę, są sobie bardzo bliscy, łączy ich nie tylko uczucie, ale zgodność charakterów, itd. (dowiadujemy się w tekście, że można tworzyć złudzenie uczucia, ale nie takiej bliskości)
3. Znowu pojawiają się rodzice - dowiadujemy się, że zginęli w wypadku, bohater po części się o to obwinia. Próbuje rozmawiać z rodzicami, ale oni nie traktują go poważnie, zaczynamy widzieć, jakie mają problemy we wzajmenej relacji
4. Bohater nie może tego już znieść, wyłącza się, budzi się w pokoju, jego dziewczyna się nim opiekuje. Mamy kontrast między jego relacją z dziewczyną (są do siebie podobni, lubią swoją obecność, bohater czuje się przy niej dobrze) a relacją z rodzicami (mają zupełnie inne podejście do życia, mają zły kontakt, bohatera bardzo męczy ich obecność)
5. Bohater idzie na seans psychoteru - ma to mu pomóc rozwiązać konflikt z rodzicami, który wciąż się w nim toczy. Zaczyna się badanie jego myśli, w końcu znaleziona zostaje ta, która najbardziej go boli - że nie miał szacunku do rodziców, choć przecież powinien mieć. Przeżywa katharsis uświadamiając sobie, że problem nie leży w jego braku szacunku dla nich, a w tym, że sądził, że powinien go do nich mieć. Wreszcie nie boi się powiedzieć, że jego rodzice byli parą nierobów i że nigdy o niego nie dbali. Udaje mu się rozwiązać wewnętrzny konflikt. Przez lata blokował w sobie te myśli, uważając, że nie wolno mu tak myśleć. Teraz zrozumiał, że właśnie taka jest prawda i że wolno mu tak mówić.
6. Seans się kończy. Ale nie ten, który się zaczął. Okazuje się, że cała opisywana historia była psychoterapią - bohater żył w iluzji, w której sądził, że jego rodzice nie żyją i miał bodziec, by przemyśleć ich wzajemną relację. Ponieważ sądził, że nie żyją, mógł zacząć rozliczać się z nimi, być bardziej szczery, także wobec siebie. Zatem skończyło się to sukcesem.
I to co tu chciałem osiągnąć to gorzkie zakończenie - bohaterowi nie udaje się jednak uciec od rodziców. Kiedy widzi ich z powrotem, zaczyna wstydzić się swoich myśli, chce znowu być razem z nimi.
Mówi sobie, że teraz, po tej terapii będą mogli mieć lepszą relacje - ale to przecież kłamstwo, wiemy, co o nich sądzi, wiemy, że oni nie mają szans. Bohater zaprzepaszcza swoje oczyszczenie, bo "rodzina jest najważniejsza". Liczyłem, że tytuł będzie kluczem. Bo przecież przez całe opowiadanie mamy dowody, że to wcale nie rodzina powinna być tą najważniejszą, tylko dziewczyna bohatera. A ona jest tylko iluzją, instrumentem, aby naprawić jego związki z rodzicami.
Po części ta dziewczyna jest terapeutką - czyli zwyczajnie obcą osobą, która jednak okazała mu trochę zainteresowania, czułości (bo ta praca trochę tego wymaga). Ale to już wystarcza, żeby była mu dużo bliższa niż jego rodzice.

Zatem tak, jest tu układ bohater-rodzice-Marta. A dokładniej konflikt w bohaterze między miłością, którą się czuje, a miłością, którą czuć wypada.
Rozumiem, że te wizje przyszłości, nakładające się jeden na drugi seanse mogły mocno namieszać i zaburzyć odbiór; kiedy czytelnik nie wie, co jest prawdziwe i nie zna "zasad gry", to nie może ocenić, czy to co się dzieje jest dobre czy nie, czy dana decyzja jest mądra czy chciejska, czy jest komu współczuć czy nie, itd.
Liczyłem jednak na ładunek emocjonalny - Bohater kocha Martę, cierpi w kontakcie z rodzicami, zaczyna rozumieć, że musi przeciąć pępowinę; potem okazuje się, że łamie się, odrzuca swoją wolę na rzecz stosunków z rodzicami*, zaś Marta nigdy nie istniała. Ciepłe urojenie jest poświęcone dla brudnej rzeczywistości.
Nawet jeśli sens się trochę porozkleja, to myślałem, że to będzie przynajmniej smutne.

(*Brakuje mi na to dobrego słowa. Ale chyba jest jasne, co mam na myśli? To trochę jak syn Dulskiej, który najpierw obstaje przy swoim, ma szansę wyrwać się ze schematu, ale ostatecznie poddaje się woli matki i "zło tryumfuje" - przy odjęciu tego, że synowi bardziej chodziło po prostu o wygodne życie)
"Polski musi mieć inny sufiks derywacyjny na każdą okazję, zawsze wraca z centrum handlowego z całym naręczem, a potem zapomina i tęchnie to w szafach..."

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Re: Najważniejsza [Warsztaty Tematyczne - Wyzwanie]

Post autor: Małgorzata »

Nie wiem, jak to z emocjami (i smutkiem), nie wymagaj ode mnie za wiele - płaczę tylko przy romansidłach. :P

A tak bardziej na serio, to chyba widzę problem. Albo tylko mi się wydaje...
To nie mogło być smutne z dwóch powodów:
1. ponieważ kładziesz nacisk na problem bohater-rodzice, a ten problem rozwiązany zostaje mniej lub bardziej szczęśliwie;
2. ponieważ poświęcenie miłości (nawet urojonej) nie istnieje w Twojej opowieści - a na poświęceniu często opiera się tragedia (jak z synem Dulskiej, który poświęca ideały dla wygodnego życia).

Znaczy, Twój bohater niczego nie wybrał, więc niczego nie poświęcił - nie podjął decyzji, że dla życia w realu z niedoskonałymi rodzicami rezygnuje z urojonego/idealnego uczucia do Marty. Nie robi tego świadomie, to się u Ciebie po prostu dzieje => jest seans, seans się kończy i bohater jest już w realu. Gdyby wybierał, gdyby rozmawiał o tym np. z Martą, gdyby wiedział, że nie tylko ją straci, ale i zapomni... TO jest tragedia i to może być smutne.
Oraz to, że w świecie, gdzie uczucia można sobie zaprogramować, nie da się osiągnąć takiego "związku dusz", jaki mają bohater i Marta.

Może zatem to nie wątek rodziców jest ważny, lecz związek Marty i bohatera. Może od tego powinieneś zacząć opowieść. Potem wąż w trawie, czyli skaza na sielance - zjawy zmarłych rodziców. Seans, bo trzeba wyjaśnić, czemu bohater nie może się pozbyć dzięki pompie takich zjaw. Potem katharsis i wyjaśnienie sytuacji (czyli to, czego wcześniej nie miałeś - kim naprawdę jest Marta, jaką ma rolę, etc). Wybór bohatera. Może być tak (nasunęło mi się, nie wiem, czy słusznie), że ten wybór może wcale nie być taki łatwy, jak między życiem w urojeniu i życiem w realu. Bo przecież Marta to terapeutka => jeżeli bohater wybierze życie w urojeniu, Marta będzie prowadziła terapię dalej, dopóki znowu nie doprowadzi do sytuacji, gdy bohater będzie musiał stanąć przed tym samym wyborem... Robi się smutno? :P

I na pewno musi zniknąć problem wskrzeszenia - wprowadza niejasność, IMAO. Na dodatek to element zbędny => w realu rodzice żyją.
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
No-qanek
Nexus 6
Posty: 3098
Rejestracja: pt, 04 sie 2006 13:03

Re: Najważniejsza [Warsztaty Tematyczne - Wyzwanie]

Post autor: No-qanek »

Hmmm... mam chyba problem. Moje poczucie tego, co smutne, chyba się z powszechnym rozjeżdża.
"Polski musi mieć inny sufiks derywacyjny na każdą okazję, zawsze wraca z centrum handlowego z całym naręczem, a potem zapomina i tęchnie to w szafach..."

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Re: Najważniejsza [Warsztaty Tematyczne - Wyzwanie]

Post autor: Małgorzata »

Nie sądzę. Pamiętaj, że tylko gdybam. I szukam najprostszych, czyli najmniej ingerencyjnych rozwiązań.
Może chcesz wybrać inny konflikt - miłość obowiązkowa, miłość odczuwana.
Istotne jest, że dla osiągnięcia smutku musisz postawić bohatera przed dylematem, kazać mu wybierać, a najlepiej jeszcze dać mu tylko złe i jeszcze gorsze opcje wyboru. Wtedy masz tragizm, a zatem smutek. Rozwiązanie neutralne lub choć trochę pozytywne nie czyni tragedii.
Co znaczy, że wtedy należy zmienić bardziej fabułę.
So many wankers - so little time...

ODPOWIEDZ