Millenium Falcon pisze:Przypomnijcie mi jutro, że mam Was pociąć. Dzisiaj nie mam siły się przebijać przez wątek.
A mnie się wydawało, że rozmawiamy na temat tego, co zostało wyszperane-podesłane. A raczej tematyki, którą porusza. A więc
on, a nie
off.
No dobra, może malutki
offik się stworzył.
Małgorzata pisze:
A hermeneutyka - tak tylko przypomnę - to jedna z podstaw interpretacji dzieł literackich również. I chyba przede wszystkim... :)))
Fakt. Wiele jednak osób (nie o Tobie, tylko tak ogólnie) nie zdaje sobie sprawy, że muzykę też można tak interpretować. W ogóle to przeżywamy teraz modę na analizę zorientowaną humanistycznie. Nie jest tajemnicą, że wiele technik i określeń wziętych zostało właśnie z teorii literatury.
No-qanek pisze:
Gesualdo pisze:
Najpierw potraktujmy Twój przykład literalnie.
No i nie potraktowałeś! :)))
Śpiewaczka zmienia tak wszystkie nuty, nie jedną :) (No i śpiewaczki mają chyba trochę więcej sztuczek ;-))
Nigdy nie miałem zamiaru sie spierać, że inaczej grając wszystko otrzymamy zupełnie inny efekt, bo to do bólu oczywiste.
Ależ potraktowałem literalnie. Wszak taka kulminacja może składać się z jednego, bardzo długo trzymanego dźwięku, który musi się przebić, inaczej efekt całości będzie niezadowalający.
Wiadomo, że grając wszystko inaczej osiągamy różny efekt, ale ja starałem się przekazać, że nawet grając prawie identycznie, możemy uzyskać znacznie lepszy efekt. Wystarczy jeden bardzo ciekawie wydobyty dźwięk (ważny dla np. dramaturgii utworu), który po prostu zapadnie w pamięć odbiorcy. Słuchając innych wykonawców myślę sobie: „Fajnie to gra, ale w tym miejscu wolałbym Pana X”.
No-qanek pisze:
Do porównanie do lupy było bardzo literalne. Po prostu myślę, że w muzyce wszystko dobrze widać, czy raczej słychać i nie trzeba do tego być specem o nadzwyczajnym uchu, z czym się chyba zgadzasz.
Jeśli Ty słyszysz wszystko w muzyce, to pozostaje mi tylko skłonić się z szacunkiem.
Moje doświadczenia są zgoła inne. Edukuję się w zakresie muzyki od dwunastu lat. Ostatnio nawet bardzo intensywnie (studia). Z czasem przyswajałem sobie kolejne sposoby słuchania muzyki, a im więcej potrafiłem, tym wyraźniej zdawałem sobie sprawę, ile jeszcze przede mną. Tutaj chyba najwłaściwsza będzie chyba: „Wiem, że nic nie wiem”. Teraz, na studiach, czuję się, jakby mi łuski z oczu spadły. Muzyka ma w sobie tę siłę, że można ją poznawać w nieskończoność. Praktycznie nie ma granic. Chyba właśnie po tym poznaje się arcydzieła. Żadna analiza nie może do końca wyjaśnić tajemnicy utworu. Żaden analityk nigdy nie stwierdził w ostatnim rozdziale swojej wielkiej pracy, że oto odkrył wszystko, co było do odkrycia w dziele.
Oczywiście, do niektórych rodzajów odbioru muzyki (tych najbardziej popularnych) nie trzeba być żadnym specem. I tu zgadzam się z Tobą w stu procentach.