Vendra i Ulgar

Moderator: RedAktorzy

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Siekierka
Pćma
Posty: 223
Rejestracja: pn, 22 kwie 2013 18:38
Płeć: Kobieta

Vendra i Ulgar

Post autor: Siekierka »

Witajcie ponownie! Trochę mnie tu nie było, ale znów zdecydowałam się rzucić Wam tekst na pożarcie. Krótki, co prawda, ale mam nadzieję, że Wam się spodoba.
Tekst jest wprowadzeniem do większego zbioru opowiadań (o ile to, co stworzyłam jest opowiadaniem). No nic, życzę miłej lektury:)


- To wszystko twoja wina! Jak można być takim imbecylem! Nie widziałeś, że są tu jadomrówki?! - Smagła brunetka łajała stojącego obok niej mężczyznę.
- Przepraszam... Było ciemno... - Blondyn próbował się usprawiedliwiać.
- W czasie pełni?!?! Miodu żeś się opił?!
- Nie. Chyba nie...Vendra, ja naprawdę...
- Ulgar, ty wiecznie przepraszasz! Ileż można? Choć pomóż mi z kocami.
Dwójka wikingów chwyciła jedną z derek i zaczęła ją trzepać. W sumie to energicznie machała nim kobieta w skórzanej tunice i z paskudną blizna po oparzeniu na biodrze. Ulgar jednie trzymał posłanie, od czasu do czasu apatycznie nim machając.
-Ulgar, ja już nie mam do Ciebie siły! - Vendra ciągle dawała upust swojej złości. - Nie wiem jak ja z tobą wytrzymuje! Gdybyś, choć przez chwilę, zachowywał się jak na wikinga przystało, obyło by się bez noclegu na tym przeklętym wzgórzu! - Kobieta zaczęła składać koce z taką energią, że dziwnym było, iż nie potargała ich.
- Wiesz dobrze, że nie robię tego specjalnie -wymamrotał wiking. - Zresztą, gdyby nie to, to byśmy się znowu nie spotkali.
- Owszem, ale nie myślałam, że będę musiała bronić dorosłego chłopa przed zakusami tej karczmarki! - W głosie Vendry pobrzmiewała złość, choć nieco zmiękczona uśmiechem na jej twarzy. - Fakt zbyt piękna nie była, ale...
- Vendra! Ona wygląda jak mój ojciec! - Ulgar wydał się autentycznie przerażony.
- Wcale nie - zaoponowała. - Nie ma tak bujnego zarostu. Choć wymiary podobne - podsumowała.
- Wiek też - dodał blondyn. - Nawet śmierdzi tak samo jak on, kiedy wraca z półrocznej wyprawy...
- Dobra dość tych rzewnych wspomnień. Zbieraj swoje rzeczy, wracamy do doliny. Będziesz mógł znów poczuć zapach rodzinnego domu. - Vendra właśnie skończyła pakować swoje wyposażenie, wstała i zarzuciła sporych rozmiarów tobołek ma plecy. -Zbieraj się, a nie stoisz jak słup soli.
- Vendra, nie mów, że musimy wrócić do karczmy... Proszę, wszystko, tylko nie to... - Wiking wyglądał, jakby miał się zaraz rozpłakać. - Proszę, będę grzeczny! - Powiedział błagalnie, przypadając do nóg wojowniczki. -Nie chcę tam wracać! Ten babochłop mnie przeraża!
- Oczywiście, że musimy tam wrócić Ulgarze. - Powiedziała miękko wojowniczka i ruszyła żwawym krokiem w dół zbocza. - Przecież musisz odzyskać mój topór.
Ulgar zemdlał.
Każdego dnia głupieję do reszty, ale i tak nie dogonię społeczeństwa

Awatar użytkownika
Poc Vocem
Sepulka
Posty: 70
Rejestracja: śr, 01 lut 2012 19:57
Płeć: Nie znam

Vendra i Ulgar

Post autor: Poc Vocem »

Opowiadanie to zdecydowanie nie jest, raczej pojedyncza scena czy wręcz dialog. W dodatku w nielicznych a skromnych opisach jest źle. Bardzo źle.
W sumie to energicznie machała nim kobieta w skórzanej tunice i z paskudną blizna po oparzeniu na biodrze.
Tu od biedy wszystko jest w porządku, ale to "w sumie to" nadaje przynajmniej w moim odczuciu niekonsekwencję stylistyczną albo wręcz tworzy niepoprawną konstrukcję. Napisałbym na przykład "Właściwie energicznie machała nim kobieta w skórzanej tunice i z paskudną blizna po oparzeniu na biodrze".
Teraz drugi problem. Czytelnik nie ma pojęcia, co to za kobieta, gdyż nic nie wskazuje na to, że jedynymi osobami w scenie są blondyn i brunetka. Równie dobrze może to być kobieta pracująca, która urwała się z innego uniwersum.
Ulgar jednie trzymał posłanie, od czasu do czasu apatycznie nim machając.
Tu z kolei nie wyszło ci obrazowanie. Czytając o posłaniu, widzę co najmniej materac albo nawet łóżko z Ikei. Dlaczego z Ikei? A pewnie przez imiona bohaterów :)
Zresztą nawet SJP wg PWN głosi, że
posłanie II «miejsce do spania z rozesłaną pościelą»
Jeśli nie mieli na tej derce poduszek ani kołdry, niestety nie korzystali z posłania.
obyło by się
Obyłoby się bez tej spacji. To detal, ale w tak krótkim tekście podobne błędy nie powinny mieć miejsca, bo to znaczy, że Autor albo nie czytał tego, co wrzucił (źle), albo nie zna podstaw gramatyki (jeszcze gorzej).
babochłop
Naprawdę rozumiem, że Skandynawowie są postępowi, ale o gender czy innym transseksualizmie w czasach wikingów raczej nie słyszano, więc to określenie nie ma racji bytu.

Strukturalnie też jest do kitu. Dowiadujemy się, co robią bohaterowie na pustkowiu, co ich tam sprowadziło, ale końcówka sprawia wrażenie doklejonej na siłę, do tego zagubiony topór w zakończeniu zakończenie to wręcz zabija. Otwarty wątek topora jest:

1. Zbędny - kwestia topora nie pojawia się wcześniej, a dla wikinga broń była ze względów tak praktycznych jak i kulturowych bardzo ważna. Na pewno nie plotkowaliby sobie beztrosko o dupie Maryni w tej sytuacji. Na dodatek kobiety z toporami występują raczej w RPG-ach niż w realnym życiu, nawet u wikingów, również ze względów praktycznych jak i kulturowych. Poza tym z tekstu nie wynika, dlaczego broń w karczmie została. Mimo wszystko opis wskazuje jednak, że obie baby wzięły się najwyżej za kudły, a nie walczyły na ostre.
2. Szkodliwy - z zamkniętej sceny czyni wstęp do czegoś większego. Kwestia odzyskania topora jest w opinii czytelnika daleko ważniejsza od trzepania koca czy nawet samej bijatyki w karczmie i to jej rozwiązania będzie oczekiwał. Tymczasem zamiast tego dostaje mdlejącego wikinga o zajęczym sercu.

Awatar użytkownika
hundzia
Złomek forumowy
Posty: 4054
Rejestracja: pt, 28 mar 2008 23:03
Płeć: Kobieta

Vendra i Ulgar

Post autor: hundzia »

Bry wieczór, pozwolę sobie poużywać bo powyższy tekst jest tragiczny. Amatorsko tragiczny i zaraz na przykładach wyjaśnię dlaczego tak uważam.
Na szybko:
Siekierka pisze: Jak można być takim imbecylem! Nie widziałeś, że są tu jadomrówki?!
Autorka przez cały tekst sili się na stylizację quasihistoryczną: łaja, opija że się a tu ni stąd ni zowąd wyskakuje imbecyl i babochłop. Nie jestem pewna czy w czasach wikingów posługiwano się takimi epitetami. A więc nieudolna stylizacja i niekonsekwencja historyczna.
Siekierka pisze: Smagła brunetka łajała stojącego obok niej mężczyznę.
- Przepraszam... Było ciemno... - Blondyn próbował się usprawiedliwiać.
Bardzo amatorski sposób budowania charakterystyki. Czy naprawdę trzeba łopatologicznie wyliczać wszystkie przymioty, elementy wyglądu? Czy określenie wiking nie niesie juz stereotypowego skojarzenia? Czy dla tekstu jest to istotne jakiego koloru włosy ma Ulgar, cerę i oparzelinę na biodrze Vendra? Zwykłe chciejstwo i nadopisowość sprawiająca, że natłok bezużytecznych informacji zaciemnia samą fabułę (SIC!).
A więc nieumiejętność budowania charakterystyki postaci i opisów.
Wracając do stereotypu/archetypu wikinga - autorka pojechała po bandzie. Jeśli z premedytacją usiłowała przełamać logiczne i nabyte ciągi skojarzeń to jej się nie udało, bo nie podała żadnego uzasadnienia ani nawet podpowiedzi o zasadności takiej zmiany. Co chwila epatuje wikingami, wojownikami podczas gdy nazwy są zupelnie chybione w odniesieniu do Ulgara i Vendry. Pod tym względem powinna wypowiedzieć się Mara, jako specjalistka, natomiast ja zauważyłam okropne niekonsekwencje jeśli chodzi o kulturę Normanów.
Siekierka pisze: Smagła brunetka łajała stojącego obok niej mężczyznę.
Prawdą jest że kobiety miały dość wysoki status w klanie. Nie wydaje mi się jednak by kobieta mogła łajać wojownika wikingów. Wytarmoszono by ją za to za... warkocze.
Siekierka pisze:Ulgar, ty wiecznie przepraszasz!
pokorny, zahukany wojownik? Taka łajza jak on nie zasługuje nawet na noszenie topora!
Siekierka pisze: Gdybyś, choć przez chwilę, zachowywał się jak na wikinga przystało
Znaczy powinien grabić... pola? Wbrew powszechnym opiniom Normanowie plądrowali sąsiadów tylko gdy brakło im plonów lub zapasów.
Siekierka pisze: Zbieraj swoje rzeczy, wracamy do doliny. Będziesz mógł znów poczuć zapach rodzinnego domu
Wikingowie mieli osady w dolinach rzecznych, to prawda, lecz jako lud morski raczej w ujściach, zatokach niż dolinach (które raczej kojarzą się z górami).
Polecam zrobić najpierw mały research by wiedzieć o czym się pisze.
Na szybciutko, przykłady mitów wykorzystanych w tekście: o tutaj i jeszcze tu.

Grzech kolejny: niedbalstwo lub nieznajomość ortografii i gramatyki, nie wiem co gorsze.
Siekierka pisze:Ileż można? Choć pomóż mi z kocami.
Siekierka pisze: Dwójka wikingów chwyciła
Siekierka pisze: ja z tobą wytrzymuje
Siekierka pisze: obyło by się bez noclegu
Siekierka pisze: Zbieraj się, a nie stoisz jak słup soli.
Plus brakujące spacje, poprzyklejane myślniki. Nieładne to.

Błędy i nieścisłości logiczne.
Oto zdanie pobijające rekordy:
Siekierka pisze: Dwójka wikingów chwyciła jedną z derek i zaczęła ją trzepać. W sumie to energicznie machała nim kobieta w skórzanej tunice i z paskudną blizna po oparzeniu na biodrze. Ulgar jednie trzymał posłanie, od czasu do czasu apatycznie nim machając.
Pierwsze primo: derkaniezupełnie jest synonimem słowa koc. Dera już prędzej choć i tak raczej w znaczeniu okrycia. W tym i konia. Drugie primo: derka/koc co by to nie było, nie jest i nie będzie posłaniem - co zauważył też Poc Vocem. Trzecie primo: kobieta machała czym? Nim? Wikingiem? Czwarte primo: kobieta nosiła tunikę a więc nie powinna mieć odsłoniętego biodra. Jak inaczej moglibyśmy to zobaczyć? Apatycznie? Ależ on był nadwrażliwy na otoczenie i okoliczności! Patrząc na te wszystkie łkania, przerażenie i omdlenia z apatia to mu nie było po drodze. Jedźmy dalej, nomen omen.
Siekierka pisze:Gdybyś, choć przez chwilę, zachowywał się jak na wikinga przystało, obyło by się bez noclegu na tym przeklętym wzgórzu!
Znaczy statystycznie wikingowie nie sypiali na wzgórzach a raczej w dolinach? Nocowanie pod gołym niebem chyba było jak najbardziej typowe dla tej nacji :/
Siekierka pisze: Zresztą, gdyby nie to, to byśmy się znowu nie spotkali.
Gdyby nie co? Nocleg na wzgórzu?
Siekierka pisze:bronić dorosłego chłopa przed zakusami tej karczmarki
Bronić przed zakusami karczmarki? Znaczy co, chciała zaraza pewnie obsługiwać w pełnym znaczeniu tego słowa? Autorka wyposaży się w słownik języka polskiego i zacznie go czytać do poduszki by nauczyć się znaczeń słów takich jak zakusy.
Siekierka pisze: W głosie Vendry pobrzmiewała złość, choć nieco zmiękczona uśmiechem na jej twarzy.
Zaprawdę powiadam ci, bełkot to jest straszliwy. Już pomijając zarżniętą oksymoronem frazeologią złości zmiękczonej uśmiechem.

Zapisy dialogów też zdarzają się błędne, co ciekawe, sporadycznie.
Siekierka pisze: - Proszę, będę grzeczny! - Powiedział błagalnie, przypadając do nóg wojowniczki.
Siekierka pisze: musimy tam wrócić Ulgarze. - Powiedziała miękko wojowniczka
Więc tak, autorka twierdzi że to opowiadanie. I tu strzela sobie w stopę, bo to nie jest nawet wstęp do opowiadania. Opowiadanie jako krótka forma literacka ma określone ramy, strukturę i przede wszystkim fabułę, które tutaj są równie namacalne jak potwór żyjący w Loch Ness.
Porządek przyczynowo-skutkowy nie istnieje, choć według dialogów i narratora powinien mieć znaczenie nadrzędne - dowód:
Siekierka pisze: Gdybyś, choć przez chwilę, zachowywał się jak na wikinga przystało, obyło by się bez noclegu na tym przeklętym wzgórzu!
- To jak się zachował?
Siekierka pisze:Zresztą, gdyby nie to, to byśmy się znowu nie spotkali.
Ale o ssso chozi...?
Siekierka pisze: Dobra dość tych rzewnych wspomnień.
Siekierka pisze: Proszę, będę grzeczny! - Powiedział błagalnie, przypadając do nóg wojowniczki. -Nie chcę tam wracać! Ten babochłop mnie przeraża!
Siekierka pisze: Przecież musisz odzyskać mój topór.
Równie dobrze można zakończyć ten tekst: A to był tylko sen - i tak samo byłoby sensownie oraz z podobną dozą satysfakcji dla czytelnika.
Narrator na dobrą sprawę nie istnieje. Jego oratorskie popisy są na poziomie dziecka z podstawówki unikającego nieumiejętnie powtórzeń i zawalającego czytelnika nadopisami i szcegółami nieistotnymi dla fabuły. Oj, dotknęłam bolącego - fabuła. Nie istnieje. Opisy, refleksje, postacie drugoplanowe- nie istnieją. Całość jest płaska jak kartka papieru. I w takim stanie w jakim jest - tam powinna pozostać.
Twój tekst to ubarwiona nieumiejętnie wersja reportażu, zestaw on powiedział, ona powiedziała w stylu "Bohater był tu, przeszedł tu, a potem jest tu i gada z tą".Charakterystyka postaci to coś więcej niż wygląd i ton głosu. Wygląd to coś więcej niż kolor włosów i blizna na biodrze.
Postać literacka to nie imię, to żywa istota która powinna mieć historię, indywidualne cechy i pewną wyjątkowość. I wszystkie te cechy powinny mieć uzasadnienie w treści i powód. U ciebie tego nie ma. Jest tylko kalka z marnych fanficków, przeczytanych opowieści, jakiegoś filmu lub programu na kanale Discovery.
Świat wykreowany też nie istnieje. Powinien być tłem do wydarzeń, lub byc kreowany przez wydarzenia. Tutaj nie jest nawet zarysowany. Scena rozgrywa się w powietrzu na jakimś wzgórzu, gdzieś, kiedyś. Na takiej podstawie nie możńa wyobrazić sobie niczego innego jak skecz na scenie z papierowami dekoracjami.
Tekst jest o niczym, wiodący nigdzie, wychodząc z nikąd. Ucięty jak toporem.
Twoj tekst siekierko nie przetrwa brzytwy Lema*Brzytwa Lema to modyfikacja brzytwy Ockhama dotycząca literatury fantastycznej. Chodzi w niej o nienamnażanie sztucznie bytów fantastycznych. Innymi słowy, jeśli z tekstu odejmie się całą fantastyczną otoczkę, a mimo to pozostanie spójne dzieło, to taki tekst nie jest fantastyką, np: masz klasyczny kryminał, różniący się od innych tylko tym, że zamiast samochodów masz wahadłowce, a zamiast Los Angeles stacje kosmiczną MIR. Ale gdy zabierzesz wahadłowce i MIRa to i tak fabuła na tym nie ucierpi, a setny Marlowe wynajęty przez setną femme fatale rozwiąże setną zagadkę rodzinno-kryminalną, to nie jest to tekst fantastyczny. Tylko udający, np po to, by móc być publikowanym na tym forum :P - za forum fantastyki, za bohaterów podstaw każdą dowolną rasę, postać, osobę i efekt będzie ten sam. I powtórzę się: Twoim zadaniem, jako Autora jest pokazywanie, nie streszczanie. Nie mowię tu, że masz pisać obszerniej, a raczej „odpowiednie dać rzeczy słowo”.
To co przedstawiasz tu jest ledwie zalążkiem czegoś większego, niezachęcającym zresztą.
Naprawdę cieszę się, że tekst jest tak krótki, przeraża mnie wizja łapanki i analizy czegoś dłuższego w takiej postaci.
Wzrúsz Wirúsa!
Wł%aś)&nie cz.yszc/.zę kl]a1!wia;túr*ę

Awatar użytkownika
Siekierka
Pćma
Posty: 223
Rejestracja: pn, 22 kwie 2013 18:38
Płeć: Kobieta

Vendra i Ulgar

Post autor: Siekierka »

Auć, zabolało, i to mocno. Moja wina, moja wina, i tak dalej. Jeżeli chodzi o całokształt, to MIAŁO BYĆ humorystycznie i niestereotypowo. Stąd wziął się wiking o "zajęczym sercu", bojący się karczmarki. (Też bym się bała baby wyglądającej jak mój ojciec i posiadającej wąsy). Stąd też nieszablonowa postać Vendry - wojowniczki, która broni lebiegi, jaką jest Ulgar.
Nie będę się bronić tym, czego nie widać, i co wynika z dalszej części tekstu, bo Wy tego nie wiecie. Plan i charakterystykę postaci, również tych drugoplanowych mam rozpisaną, i opracowaną. Szkoda tylko, że po raz kolejny zawiodłam, i siebie, i Was.
Jeżeli chodzi o te pieruńskie przecinki, to niestety, ale nie były one nigdy moją mocną stroną, choć co chwilę przypominam sobie zasady dotyczące ich stawiania.
Co do zarzutów odnośnie opisów - wcześniejsze moje potworki raziły natłokiem szczegółów, teraz popadłam ze skrajności w skrajność i okroiłam opisy, (poprzednia wersja była dwa razy dłuższa). Niby postęp, w stosunku do poprzednich "tworzyszczy", ale nie taki, jakiego Szanowni się spodziewali.
Wiem, o Bogowie i Boginie tekstów, że ciężko Was zadowolić, jednakże Wasze uwagi nie przejdą bez echa i mocno się zastanowię, zanim popełnię kolejną taką zbrodnię. Czekam tylko, aż tekst rozszarpią Neulager i Małgorzata, by odczołgać się resztką sił i w spokoju lizać rany.
Każdego dnia głupieję do reszty, ale i tak nie dogonię społeczeństwa

Awatar użytkownika
hundzia
Złomek forumowy
Posty: 4054
Rejestracja: pt, 28 mar 2008 23:03
Płeć: Kobieta

Vendra i Ulgar

Post autor: hundzia »

Nie to nie jest tak, że tekst jest po prostu koszmarny. No jest, ale przede wszystkim cierpi na niedopracowanie. To fragment wyrwany z kontekstu, niespójny i nieodleżany. Jakbyś pod wpływem weny zasiadła przed komputerem (bo nie sądzę by powstało to na papierze), zaczęła pisać, wpadła w twórczą euforię i postanowiła objawić wszystkim swój pomysł. Nie potrafię ocenić wartości twojego pomysłu czy samej historii, bo nie da się tego zrobić na podstawie fragmentu tej długości, pozbawionego fabuły, jakiegokolwiek zarysu świata, intrygi czy czegokolwiek innego. Ale jeśli jest reprezentatywny dla całego zbioru - to weź zajmij się lepiej czymś innym.
Wzrúsz Wirúsa!
Wł%aś)&nie cz.yszc/.zę kl]a1!wia;túr*ę

Awatar użytkownika
neularger
Strategos
Posty: 5230
Rejestracja: śr, 17 cze 2009 21:27
Płeć: Mężczyzna

Vendra i Ulgar

Post autor: neularger »

Pocieszę Cię, Siekierko.
Oderwałem się od tekstu tak intensywnie dennego, głupiego i bełkotliwego, że wszystko inne napisane w miarę po polsku wydaje mi się piękne. :)
Ad rem.
Nie napisałaś opowiadania, to zaledwie scenka. Miało być śmiesznie, nie było. Nie lubię humoru wciskanego na siłę.
Zrekonstruujmy fabułę chronologicznie.
W karczmie do Ulgara przystawia się dyskusyjnej urody właścicielka (albo tylko osoba sprzedająca piwo i wódę&zagrychę). Ulgara przed eee... seksem z kaszalotem ratuje przyjaciółka - Vendara. Z przyczyn nieznanych Ulgar zostawia/porzuca/gubi w karczmie/obok karczmy topór. Ulgar i Vendara potem nocują na wzgórzu, a rankiem Vendara czyni Ulgarowi wyrzuty z powodu niestosownie wybranego miejsca na spoczynek (mrówki). Następnie oboje wracają w dolinę celem odzyskania topora.
O czym było Autorko?
I kilka wybranych fragmentów:
- To wszystko twoja wina! Jak można być takim imbecylem! Nie widziałeś, że są tu jadomrówki?! - Smagła brunetka łajała stojącego obok niej mężczyznę.
- Przepraszam... Było ciemno... - Blondyn próbował się usprawiedliwiać.
- W czasie pełni?!?! Miodu żeś się opił?!
Po przeczytaniu fragmentu doszedłem do wniosku, że nieznany mi bliżej owad (jadomrówka) musi wielkości co najmniej królika.
- Vendra! Ona wygląda jak mój ojciec! - Ulgar wydał się autentycznie przerażony.
- Wcale nie - zaoponowała. - Nie ma tak bujnego zarostu. Choć wymiary podobne - podsumowała
Kto nie ma bujnego zarostu i wymiarów? Ojciec czy karczmarka? Podmiot poproszę.
Dwójka wikingów chwyciła jedną z derek i zaczęła ją trzepać. W sumie to energicznie machała nim kobieta w skórzanej tunice i z paskudną blizna po oparzeniu na biodrze. Ulgar jednie trzymał posłanie, od czasu do czasu apatycznie nim machając.
No, a gdyby miała tam skórę gładką i nienaruszoną, albo tatuaż "Loffciam Thorgala!*nie chciało mi się szukać", to co by to zmieniło?
Gdybyś, choć przez chwilę, zachowywał się jak na wikinga przystało, obyło by się bez noclegu na tym przeklętym wzgórzu! - Kobieta zaczęła składać koce z taką energią, że dziwnym było, iż nie potargała ich.
I teraz się zastanawiam, jak jest związek pomiędzy zachowaniem się jak na wikinga przystało, czyli, albo zdzieleniem natrętnej baby przez łeb toporem, albo wzięciem jej na kontuarze w karczmy z opcjonalnie zamkniętymi oczami i myśleniem o Anglii, a koniecznością nocowania poza (chyba jakąś wsią) na wzgórzu?

To zły tekst, nie ma fabuły, więc nie jest opowiadaniem - reszta jest wtórna.
Ach, no i oczywiście trzeba sprawdzać znaczenia słów w słownikach, to zresztą jest polecane każdemu... :)
You can do anything you like... but you must never be rude. Rude is being weak.
Ty, Margoto, niszczysz piękne i oryginalne kreacje stylistyczne, koncepcje cudne językowe.
Jesteś językową demolką.
- by Ebola ;)

Awatar użytkownika
Siekierka
Pćma
Posty: 223
Rejestracja: pn, 22 kwie 2013 18:38
Płeć: Kobieta

Vendra i Ulgar

Post autor: Siekierka »

Dobrze. Dziękuję za racjonalne i rzeczowe podejście do tematu (zwłaszcza Neulargerowi). Zarzuty przyjęłam na klatę, więc w skrócie:
- fabuła jest zbyt okrojona lub/i nie ma jej wcale,
- nic się niczego nie trzyma,
- opisy nic ciekawego nie wnoszą i są nieprecyzyjne,
- autorka ma braki w wiedzy dotyczącej plemion nordyckich,
- tekst jest nieprzemyślany i niedopracowany,
- humor wciśnięty w tekst na siłę,
- interpunkcja i "niechciejstwo" autorki są poniżej krytyki.

Wniosek: poprawiać/ napisać całkiem nowe/ wykorzystać pomysł?
Od siebie dodam, że plan i pomysł jest ciekawy, ale to opinia subiektywna.
Każdego dnia głupieję do reszty, ale i tak nie dogonię społeczeństwa

Awatar użytkownika
hundzia
Złomek forumowy
Posty: 4054
Rejestracja: pt, 28 mar 2008 23:03
Płeć: Kobieta

Vendra i Ulgar

Post autor: hundzia »

Przemyśl najpierw o czym chcesz pisać. Miej jakąś myśl przewodnią, logiczny ciąg zdarzeń od początku do końca. Zrób sobie plan, opracuj bohaterów, żebyś ty wiedziala o nich wszystko i dopiero wtedy pisz, nie na odwrót. Koniecznie zamknięte opowieści, nie od razu powieść czy zbiór. Jak niewielkie, podstawowe zamknięte formy będą ci wychodziły bez problemu, wtedy możesz rozbudowywać fabułę, dodawać wątki, bawić się stylem, konwencją i humorem.
Wzrúsz Wirúsa!
Wł%aś)&nie cz.yszc/.zę kl]a1!wia;túr*ę

Awatar użytkownika
Iwan
Fargi
Posty: 344
Rejestracja: wt, 21 lip 2009 14:18

Vendra i Ulgar

Post autor: Iwan »

Mam poważne zaległosci, więc dopiero dzisiaj przeczytałem. Niestety zgadzam się z przedmówcami. Jest słabo. Nie ma fabuły. Tekst jest o niczym i do niczego nie prowadzi. Ale skoro o tym już było, ja się przyczepię do innych spraw, które też mi się nie spodobały:
1 – Tekst wisi w próżni. Dwóch ludzi rozmawia ze sobą. Nie wiadomo nic o tym, gdzie się znajdują, oprócz wzmianki, że oblazły ich jakieś mrówki i że w pobliżu jest jakaś karczma. Przydałby się choć krótki opis krajobrazu, żeby czytelnik mógł sobie miejsce akcji z grubsza zaznaczyć na mapie, o ile w ogóle to prawdziwy świat (bo pewnie nie jest, sądząc po jadromrówkach)
2 – Jadromrówki – niefortunna nazwa, w pierwszej chwili odczytałem słowo jako „jądromrówki” i byłem zdziwiony, że kobieta się wścieka, skoro to mężczyznę pogryzły
3 – Topór w zakończeniu – topór jest bez wątpienia jakąś puentą, ale zupełnie nie potrafię jej zrozumieć. Odruchowo mój czarno-humorzasty umysł skojarzył, że toporu należałoby szukać w plecach wąsatej karczmarki, ale chyba nie o to chodziło?
4 – Pisałaś, że próbujesz przełamac sterotypy, lecz niestety popadłaś w drugi, prawdopodobnie jeszcze bardziej wyświechtany: oferma i fajtłapa, ale poczciwiec (facet) vs. (kobieta) zaradna, pyskata, dzielna, odważna błyskotliwa i jeszcze silna fizycznie. Niestety powyższy schemat powiela do obrzygania każda jedna polska komedia romantyczna od ostatnich dwudziestu lat. To było śmieszne za pierwszym razem, za n-tym po prostu denerwuje.
Koniecznie przerób bohaterów. Ulgar mnie drażni, Vendra zresztą też. Ulgar to ciamajda, to nigdy nie jest dobry materiał na bohatera, nawet pobocznego, chyba że jesteś na tyle okrutna, że planujesz wrzucić go do friendzone Vendry, ale to znowu powiela po tysiąckroć wyświechtany schemat z komedii romantycznych. Vendra z kolei drażni swoją agresywnością i napastliwością (bullying w literaturze to mimo wszystko tak samo naganne zjawisko jak w realu). Do tego kolejny schemat – blizna na udzie. Mam wrażenie, że ma ona za zadanie pokazac czytelnikowi, jaka z Vendry twarda wojowniczka, przecie wszystkim wiadomo, że każdy bohater komputerowego RPG musi mieć bliznę na ryju (w przypadku mężczyzny), lub gdziekolwiek poza ryjem (w przypadku kobiety), żeby być „badass”. Do tego sam pomysł smukłej i zgrabnej kobiety-wojowniczki rzadko mnie przekonuje. Do młócenia żelastwem potrzeba mnóstwa siły fizycznej. Kobieta z mieczem skończyłaby pochlastana własnym orężem po pierwszej próbie obicia „męskiego” ciosu. Taka już jest fizjologia. Pamiętam jak za dawnych czasów, jak się obiłem o reprezentację, trener dziewczyn przyprowadził nam na trening drużynę kobiet, my kilkunastoletnie, pryszczate szczawie z pierwszym wąsem pod nosem (juniorzy), a naprzeciw chodzące legendy polskiego TKD, seniorki, niemal zawodowcy, wielokrotne medalistki mistrzostw świata i Europy. Byliśmy spękani samą ich reputacją. Oczywiście niepotrzebnie, bo spraliśmy je jak przedszkolaków. Okazało się, że trener je przyprowadził, by dostały lekcję pokory, bo zaczęły za bardzo „gwiazdorzyć”. Od tamtej pory mam mieszane uczucia do wojowniczek w literaturze i kinematografii. Niektórzy autorzy próbują to obejść robiąc z wojowniczek łuczniczki. Wychodzą z założenia, że skoro kobiety nie mają siły, by udźwignąć miecz i tarczę, będą nosić lekki łuk. Ale odkąd dowiedziałem się, że naciąg takiego łuku wynosił około 50kg, mit łuczniczki równiez w moich oczach upadł. Rozgadałem się, przepraszam za dygresje. W każdym razie konstrukcja bohaterów do zmiany.
What doesn't kill you, makes you pissed off

Awatar użytkownika
Siekierka
Pćma
Posty: 223
Rejestracja: pn, 22 kwie 2013 18:38
Płeć: Kobieta

Vendra i Ulgar

Post autor: Siekierka »

Iwanie dziękuję za konstruktywną krytykę. Wiem, co "zepsułam" (nie będę mówić dosadniej, bo - podobno - dziewczynom nie wypada). Po sugestiach Twoich przedmówców, przerobiłam nieco pomysł i nadałam bohaterom "mocniejszych" rysów. Nie chcę się cofać i sądzę, że czynię jakieś postępy, może nikłe, ale zawsze. Zmieniłam nieco fabułę i dopieściłam szczegóły, ale czeka mnie jeszcze długa droga. Mam nadzieję, że kiedy opowiadanie już swoje odleży, bardziej przypadnie Wam do gustu.


e. powtórzenie i koślawe zdanie
Każdego dnia głupieję do reszty, ale i tak nie dogonię społeczeństwa

Awatar użytkownika
hundzia
Złomek forumowy
Posty: 4054
Rejestracja: pt, 28 mar 2008 23:03
Płeć: Kobieta

Vendra i Ulgar

Post autor: hundzia »

Nie zapomnij go zamknąć.
Wzrúsz Wirúsa!
Wł%aś)&nie cz.yszc/.zę kl]a1!wia;túr*ę

Awatar użytkownika
Siekierka
Pćma
Posty: 223
Rejestracja: pn, 22 kwie 2013 18:38
Płeć: Kobieta

Vendra i Ulgar

Post autor: Siekierka »

Hundzia, postaram się, by tym razem było to opowiadanie, a nie tekst zawieszony w próżni.
Każdego dnia głupieję do reszty, ale i tak nie dogonię społeczeństwa

Awatar użytkownika
hundzia
Złomek forumowy
Posty: 4054
Rejestracja: pt, 28 mar 2008 23:03
Płeć: Kobieta

Vendra i Ulgar

Post autor: hundzia »

Gdyby się dało zalajkować, to bym cię zalajkowała właśnie teraz :D
Wzrúsz Wirúsa!
Wł%aś)&nie cz.yszc/.zę kl]a1!wia;túr*ę

Awatar użytkownika
Siekierka
Pćma
Posty: 223
Rejestracja: pn, 22 kwie 2013 18:38
Płeć: Kobieta

Vendra i Ulgar

Post autor: Siekierka »

Dziękuję. Bardzo mi miło z tego powodu. <Zawstydzona spuszcza wzrok i nieśmiało się uśmiecha. Jednocześnie mnie w dłoniach koszulę i się rumieni>
Każdego dnia głupieję do reszty, ale i tak nie dogonię społeczeństwa

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Vendra i Ulgar

Post autor: Małgorzata »

Się nie rumień, tylko pisz. Tak sobie podczytywałam ten wątek z doskoku, ale powtarzać się nie będę, bo Przedpiścy powiedzieli wszystko, co mądre. Mnie przypadnie w udziale powiedzenie czegoś niemądrego. Gdzieś napisałaś, Siekierko, że chciałaś złamać schematy.
No, to moja kolej <będzie głupio>:
NIE ŁAM SCHEMATÓW.
Trochę się już naczytałam różnych prób pisarskich i w wypowiedziach autorów in spe pojawia się wcześniej czy później stwierdzenie, że zamiarem autorskim/artystycznym (czy inną intencją) było przełamanie tego czy innego schematu. Np. że każda opowieść fantasy zaczyna się w karczmie (schemat, nieprawdaż?), że jak science-fiction, to musi być wielki okręt kosmiczny, który zrobi obcym kuku (kolejny schemat), że bohater pozytywny jest bez skazy (i nie nosi się na czarno), a bohater negatywny to samo zło (i nosi się na czarno)... A "przed wyruszeniem w drogę należy zebrać drużynę"...
Nuda, prawda?
Wierzyć się nie chce, ile utworów "kanonicznych"*cudzysłów, żeby nie było - nie wiem, czy powstał jakiś twardy kanon fantastyki trzyma się tych schematów i niezmiennie cieszy czytelników.
Postanowiłam brnąć w swoją głupotę, więc przypomnę, że najstarszym ze wszystkich schematów, doskonalonym nie przez stulecia piśmiennictwa, lecz przez tysiąclecia kultury oralnej, jest... opowieść. A opowieść zawsze ma początek, rozwinięcie początku w akcję oraz zakończenie w/w akcji = to się nazywa fabuła. Co gorsza, fabuła ma w ogóle i w szczególe charakter implikacyjny. może nawet indukcyjny (w tym logicznym lub filozoficznym sensie, choć mam wrażenie, że fizyka też by pasowała*dojrzewam do fizyki, stąd te analogie, przepraszam), więc jest schematem bardzo ograniczającym wyobraźnię autora. Normalnie, ciasna klatka, bynajmniej nie ze złota, lecz z paskudnego, pordzewiałego drutu kolczastego...
Oni, moi Przedpiścy, delikatnie próbują Cię, Siekierko, skierować do tej klatki. Brutalnie i po żołniersku: trzeba Cię tam umieścić, bo inaczej nie opowiesz nic wartego czytania.
Łamać schematy każdy umie, ale w opowieści trzeba z nich po prostu korzystać. Można też odejść od schematów, nie tylko literatura zna takie przypadki, ale to rozważania na kolejnym poziomie. Ty się najpierw naucz schematów. I nie połam, Siekierko, bo to cenne wzorce. :P
So many wankers - so little time...

ODPOWIEDZ