Stąd spotkania, wieczorki literackie, fanki...
Racja - pisarz może bardzo skutecznie zniechęcić do czytania swoich dzieł, by znaleźć przykłady wystarczy nawet przejrzeć to forum.
To chyba nie chodzi żebyś była dobrym obywatelem dla państwa, tylko "dobra" dla siebie. Znaczy, jeżeli Twoje omniczytelnicze serce zdecyduje o przemianie w złą obywatelkę (Dark Margot?), to Twój kapitał kulturowy da ci wiele możliwości by taką zostać. Za to ci wykluczeni to nawet się porządnie nie będą mogli się zbuntować. :)Za to wniosek, że czytelnik=lepszy obywatel to jakiś absurd. Z całego swojego omniczytelniczego, harduserowego serca zapewniam, że niczego nie pragnę bardziej niż być złym obywatelem - najgorszym.
edit
poprawa zrozumiałości