Top 3 polskich pisarzy
Moderator: RedAktorzy
- Bebe
- Avalokiteśvara
- Posty: 4592
- Rejestracja: sob, 25 lut 2006 13:00
Ja tez się zgodze odnośnie tej trójcy właśnie w kwestiach językowych. Stara Chmielweska potrafi naznaczyć człowieka językowo na pół życia. Ale nie sadzi byków i nie nadużywa zaimków i potrafi metaforą pojechać oryginalną. Musierowicz i Sapkowski również. Mistrzowie języka jak dla mnie. Ich książki się czyta, sama chciałabym posiadać pióro tej lekkości.
Wypada mi się cieszyć, że wychowałam się na takich autorach a nie na kiepskich tłumaczeniach taniej literatury anglosaskiej, której pełno teraz na rynku...
Wypada mi się cieszyć, że wychowałam się na takich autorach a nie na kiepskich tłumaczeniach taniej literatury anglosaskiej, której pełno teraz na rynku...
Z życia chomika niewiele wynika, życie chomika jest krótkie
Wciąż mu ponura matka natura miesza trociny ze smutkiem
Ale są chwile, że drobiazg byle umacnia wartość chomika
Wtedy zwierzyna łapki napina i krzyczy ze swego słoika
Wciąż mu ponura matka natura miesza trociny ze smutkiem
Ale są chwile, że drobiazg byle umacnia wartość chomika
Wtedy zwierzyna łapki napina i krzyczy ze swego słoika
- Ika
- Oko
- Posty: 4256
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:26
Ja się podpiszę i dodam sobie, że jeszcze mają uprzejmy zwyczaj pisać o czymś. I to bynajmniej nie o czymś programowym, tylko opowiadają swoje historie. Ci wymienieni nieco wyżej i jeszcze paru innych (konsekwentnie nie powiem kogo kocham najbardziej).
Jakoś nie mam przekonania do tekstów przesyconych polityczną propagandą programowo zieloną, fioletową czy żółtą; wybuchów patriotyzmu - bo to takie przecież własciwe; nie mogę sie przejąć wpisaną okolicznościowo tragedią - kiedy to wszyscy wiedzą, że tekst głeboki musi być ponury jak noc listopadowa. No jakoś nie... I nie umiem z siebie wydusić hasła - fajne, bo ledwiem przeczytała takie zamotane.
A wczesne powieści Chmielewskiej są właśnie klasą same w sobie, bo faktycznie nie można ich zapomnieć. I to jest argument.
Jakoś nie mam przekonania do tekstów przesyconych polityczną propagandą programowo zieloną, fioletową czy żółtą; wybuchów patriotyzmu - bo to takie przecież własciwe; nie mogę sie przejąć wpisaną okolicznościowo tragedią - kiedy to wszyscy wiedzą, że tekst głeboki musi być ponury jak noc listopadowa. No jakoś nie... I nie umiem z siebie wydusić hasła - fajne, bo ledwiem przeczytała takie zamotane.
A wczesne powieści Chmielewskiej są właśnie klasą same w sobie, bo faktycznie nie można ich zapomnieć. I to jest argument.
Im mniej zębów tym większa swoboda języka
- Harna
- Łurzowy Kłulik
- Posty: 5588
- Rejestracja: ndz, 05 mar 2006 17:14
Próbowałam. Nie można. I to jest zaraźliwe. U maci w pracy wszyscy teraz powtarzają, że Lesio postanowił zamordować personalną :-) Tak oto życie dogoniło literaturę. Zbieg okoliczności czy palec boży?...Ika pisze:A wczesne powieści Chmielewskiej są właśnie klasą same w sobie, bo faktycznie nie można ich zapomnieć. I to jest argument.
Pani Biała Glista takoż proszę won!
– Wszyscy chyba wiedzą, że kicający łurzowy kłulik to zapowiedź śmierci.
– Hmm, dla nas znaczy coś całkiem odmiennego – szczęśliwe potomstwo...
© Wojciech Świdziniewski, Kłopoty w Hamdirholm
Wzrúsz Wirúsa!
– Hmm, dla nas znaczy coś całkiem odmiennego – szczęśliwe potomstwo...
© Wojciech Świdziniewski, Kłopoty w Hamdirholm
Wzrúsz Wirúsa!
- Ika
- Oko
- Posty: 4256
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:26
Moje kolegi przyjacioły one gryziają inne afery... :)
I paczka dla Kacyka... :D
I właśnie fakt, że nie da się zapomnieć stanowi tutaj o mistrzostwie pióra. I nie ważne, że to mało głębokie historyjki, mało w nich "na bagnety!" i nadętej ponurości... Zresztą co ja tu będę. Przecież i tak wszystko wiadomo :)
Pani nie powinna siadywać na światłość :)))
EDIT: a pisankę z bitwą czołgów miałam na świątecznym stole :)
I paczka dla Kacyka... :D
I właśnie fakt, że nie da się zapomnieć stanowi tutaj o mistrzostwie pióra. I nie ważne, że to mało głębokie historyjki, mało w nich "na bagnety!" i nadętej ponurości... Zresztą co ja tu będę. Przecież i tak wszystko wiadomo :)
Pani nie powinna siadywać na światłość :)))
EDIT: a pisankę z bitwą czołgów miałam na świątecznym stole :)
Im mniej zębów tym większa swoboda języka
- Harna
- Łurzowy Kłulik
- Posty: 5588
- Rejestracja: ndz, 05 mar 2006 17:14
Angorskie króliki trące marchew! Baron von Dupensztangiel! I katafalk! :-)))
Ale to właśnie nie ma być głębokie, tylko lekkie, zabawne, wciągające, łatwe w aplikacji itd. I jest. I zapada w pamięć, żłobi rowy w mózgu, zakłada zasieki i robi za okupanta. Za to dawnej Chmielewskiej cześć i chwała.
Ale to właśnie nie ma być głębokie, tylko lekkie, zabawne, wciągające, łatwe w aplikacji itd. I jest. I zapada w pamięć, żłobi rowy w mózgu, zakłada zasieki i robi za okupanta. Za to dawnej Chmielewskiej cześć i chwała.
– Wszyscy chyba wiedzą, że kicający łurzowy kłulik to zapowiedź śmierci.
– Hmm, dla nas znaczy coś całkiem odmiennego – szczęśliwe potomstwo...
© Wojciech Świdziniewski, Kłopoty w Hamdirholm
Wzrúsz Wirúsa!
– Hmm, dla nas znaczy coś całkiem odmiennego – szczęśliwe potomstwo...
© Wojciech Świdziniewski, Kłopoty w Hamdirholm
Wzrúsz Wirúsa!
- Bebe
- Avalokiteśvara
- Posty: 4592
- Rejestracja: sob, 25 lut 2006 13:00
Zazdroszczę, ja nie umiem takiej pisanki namalować, może się powinnam dzieci dorobić... :) Jednakże Hitlera na pisance nie chcę! :))
Jeśli miałabym oceniać książki po ilości szczerych wybuchów śmiechu - spowodowanych czystą zamierzoną groteską i niepowtarzalną warstwą językową - to faktycznie Chmielewska szybuje wysoko... :) Równie wysoko w kwestiach patriotyzmu - bo z tych książek nauczyłam się, że może nie być łatwo żyć w ojczyźnianym kraju naszym - ale warto i koniecznie trzeba tu wracać.
Jeśli miałabym oceniać książki po ilości szczerych wybuchów śmiechu - spowodowanych czystą zamierzoną groteską i niepowtarzalną warstwą językową - to faktycznie Chmielewska szybuje wysoko... :) Równie wysoko w kwestiach patriotyzmu - bo z tych książek nauczyłam się, że może nie być łatwo żyć w ojczyźnianym kraju naszym - ale warto i koniecznie trzeba tu wracać.
Z życia chomika niewiele wynika, życie chomika jest krótkie
Wciąż mu ponura matka natura miesza trociny ze smutkiem
Ale są chwile, że drobiazg byle umacnia wartość chomika
Wtedy zwierzyna łapki napina i krzyczy ze swego słoika
Wciąż mu ponura matka natura miesza trociny ze smutkiem
Ale są chwile, że drobiazg byle umacnia wartość chomika
Wtedy zwierzyna łapki napina i krzyczy ze swego słoika
- Karola
- Mormor
- Posty: 2032
- Rejestracja: śr, 08 cze 2005 23:07
- Szkorbut! Szkorbut!Ika pisze:Pani nie powinna siadywać na światłość :)))
- Lumbago, lumbago.
- Ale dlaczego lumbago?
- A dlaczego szkorbut? Mnie męczy lumbago, proszę pani. Zęby mam w porządku...
przepraszam za offtop, nie mogłam się powstrzymać. Od dwudziestu lat mnie ten dialog bawi :)
Indiana Jones miał brata. Nieudacznika rodem z Hiszpanii. Imię brata nieudacznika brzmiało Misco. Misco Jones.
- Harna
- Łurzowy Kłulik
- Posty: 5588
- Rejestracja: ndz, 05 mar 2006 17:14
Jaki tam offtop, potwierdzasz słuszność stawianych tez - że dawną Chmielewską się pamięta, że dawna Chmielewska wciąż jest zabawna. Bo jest, chociaż "Klin" to debiut, słabszy od następnych książek. To na koniec z pamięci:Karola pisze:- Szkorbut! Szkorbut!
- Lumbago, lumbago.
- Ale dlaczego lumbago?
- A dlaczego szkorbut? Mnie męczy lumbago, proszę pani. Zęby mam w porządku...
przepraszam za offtop, nie mogłam się powstrzymać. Od dwudziestu lat mnie ten dialog bawi :)
Towazyse i towazyski! Łobywatele i łobywatelki! Wy idzieta w te marsze jesinne na pamiątkie Tadeusza Kościuszki, któren u boku Armii Czerwonej pobił hitlerowskiego gada pod Grunwaldem.
– Wszyscy chyba wiedzą, że kicający łurzowy kłulik to zapowiedź śmierci.
– Hmm, dla nas znaczy coś całkiem odmiennego – szczęśliwe potomstwo...
© Wojciech Świdziniewski, Kłopoty w Hamdirholm
Wzrúsz Wirúsa!
– Hmm, dla nas znaczy coś całkiem odmiennego – szczęśliwe potomstwo...
© Wojciech Świdziniewski, Kłopoty w Hamdirholm
Wzrúsz Wirúsa!
- nimfa bagienna
- Demon szybkości
- Posty: 5779
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:40
- Płeć: Nie znam
Nie samym językiem literatura polska stoi. Musierowicz pisze przesłodzone landryny dla naiwnych nastolatek. (I za to jej nie cierpię.) Chmielewska cudownie umie bawić się słowami i sięgać do groteski międzyludzkiej, ale to dla mnie trochę za mało. Poza tym nie ma kogoś takiego jak stara Chmielewaka i nowa Chmielewska. Jest Chmielewska, kiedyś niezła autorka oryginalnych kryminałów, która wypaliła się i nie potrafi przyjąć tego do wiadomośći.
MZS stawianie tych pań w jednym rzędzie z Kapuścińskim, Tokarczuk czy choćby Łysiakiem to lekkie nieporozumienia. To nawet nie jest różnica klas. To jest przepaść. Rów Mariański.
Idę się utopić;)
MZS stawianie tych pań w jednym rzędzie z Kapuścińskim, Tokarczuk czy choćby Łysiakiem to lekkie nieporozumienia. To nawet nie jest różnica klas. To jest przepaść. Rów Mariański.
Idę się utopić;)
Tłumaczenie niechlujstwa językowego dysleksją jest jak szpanowanie małym fiutkiem.
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
E, tam! Dlaczego nie? Pytanie jest, kogo na top3?! A ja "Lesia" na top chętnie wrzucę. Szczególnie za dialog:
- Kał-basa. (mówi jakiś cudzoziemiec)
- Mocz tenora...? (odpowiada Lesio, bodajże)
I za fabuły pięknie powiązane. Czemu nie? Na emocjach mi grały i grać jeszcze potrafi ta pani. A to niewielu się udaje Autorom.
Potem na top mogę wrzucić Potockiego, za formę. Poetów wielu, co o języku, jeśli nie wszystko, to prawie wszystko wiedzieli. Sporo pozycji z Kanonu. W zasadzie, to nie umiem tak jasno określić, chyba ten maszt by się złamał, gdybym miała wybrać trzech Autorów. Albo każdemu pozwoliłabym powisieć przez moment, a potem - ciach! i następny! :))))
A że w jednej gromadzie stoją Kapuściński i Musierowicz? A czemu nie? Obok tej pani postawię jej brata, bo to jeden z tych, co o języku literackim, to wiele wiedzą...
- Kał-basa. (mówi jakiś cudzoziemiec)
- Mocz tenora...? (odpowiada Lesio, bodajże)
I za fabuły pięknie powiązane. Czemu nie? Na emocjach mi grały i grać jeszcze potrafi ta pani. A to niewielu się udaje Autorom.
Potem na top mogę wrzucić Potockiego, za formę. Poetów wielu, co o języku, jeśli nie wszystko, to prawie wszystko wiedzieli. Sporo pozycji z Kanonu. W zasadzie, to nie umiem tak jasno określić, chyba ten maszt by się złamał, gdybym miała wybrać trzech Autorów. Albo każdemu pozwoliłabym powisieć przez moment, a potem - ciach! i następny! :))))
A że w jednej gromadzie stoją Kapuściński i Musierowicz? A czemu nie? Obok tej pani postawię jej brata, bo to jeden z tych, co o języku literackim, to wiele wiedzą...
So many wankers - so little time...
- Ika
- Oko
- Posty: 4256
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:26
- Asiek
- Mamun
- Posty: 114
- Rejestracja: pn, 04 lip 2005 21:38
Nimfo, a zerknij kiedyś na fotorelacje ze spotkania z MM. Tam są panie ze wszystkich możliwych pokoleń, nie tylko nastolatki.nimfa bagienna pisze: Nie samym językiem literatura polska stoi. Musierowicz pisze przesłodzone landryny dla naiwnych nastolatek.
skrót myslowy- Chmielewska za starsze książki.nimfa bagienna pisze: Chmielewska cudownie umie bawić się słowami i sięgać do groteski międzyludzkiej, ale to dla mnie trochę za mało. Poza tym nie ma kogoś takiego jak stara Chmielewaka i nowa Chmielewska.
Ludzi którzy gadają Chmielewską jest od cholery i ciut. Nie znam jakoś nikogo, kto mówi Tokarczuk ;)
Tzn wiem, delektować się należy głębią itd, ale ja traktuję książki zasadniczo jako źródło wiedzy i rozrywki. I taka Musierowicz doskonale robi mi na chandrę, jako odskocznia od szarej rzeczywistości.
Podobnie jak Gombrowicz nie zachwyca, natomiast na kolana rzuca mnie nadal Trylogia Sienkiewicza. I mniejsza, że Sienkiewicz to pierwszorzędny pisarz drugorzędny, czy jak tam sobie po nim Gombowicz pojechał ;)
to się nazywa różnica gustów ;) Nie odmawiam talentu Kapuścińskiemu (który również włada przepiękną polszczyzną) czy Tokarczuk, Łysiak sie do mojej pierwszej dziesiątki the best of załapuje, ale pytanie było o top 3. No to podałam.nimfa bagienna pisze: MZS stawianie tych pań w jednym rzędzie z Kapuścińskim, Tokarczuk czy choćby Łysiakiem to lekkie nieporozumienia. To nawet nie jest różnica klas. To jest przepaść. Rów Mariański.
Idę się utopić;)
:)
- nimfa bagienna
- Demon szybkości
- Posty: 5779
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:40
- Płeć: Nie znam
Ja nie dyskutuje o gustach. Kazdy ma wlasne. Ja tez. Kazdy komentarz jest subiektywny, bo kazdy komentuje przez pryzmat wlasnych gustow.
Musierowicz nie znosze organicznie. Jednym z podstawowych kryteriow, jakim ma dla mnie odpowiadac literatura, jest wiarygodnosc. Przeslodzone rodzinki made by Musierowicz irytuja mnie. Nie znam srodowiska, w ktorym wszyscy sa dla siebie milutcy do wymiotu, paradoksalnie wyrozumiali, mieliby niemal wylacznie pozytywne emocje. I nie znam rzeczywistego swiata (srodowiska), w ktorym nie ma bohaterow negatywnych. Jeden Pyziak na cykl liczacy iles tam tomow to zdecydowanie za malo.
Pani Musierowicz sprzedaje przeslodzona tandete pod pozorem opisywania tzw. prawdziwego zycia. Dziekuje, wole fantastyke. Tam przynajmniej nikt nikogo nie oszukuje, ze fireballe mozna rzucac naprawde;) Napisalam, ze jest to literatura dla naiwnych nastolatek i swoje zdanie podtrzymuje. Tylko naiwna 11- albo 12-latka jest w stanie uwierzyc w jej idealny, hollywoodzko-rozowy swiatek.
To, ze Polacy nagminnie cytuja Chmielewska (sama to robie!:)), stanowi dla mnie o jej popularnosci, a nie o wartosci. Te dwie rzeczy to niezupelnie to samo. Lubie jej wczesne ksiazki. Sa odprezajace, sympatyczne, czytelne. Zabawne. Spelniaja przynajmniej pozory prawdopodobienstwa. Nawet podkop wykonany szydelkiem jest podany tak, ze mozna w niego uwierzyc. Ale MSZ to nie jest wielka literatura, tylko takie czytadelka. Ich wartosc polega na umiejetnosci rozbawiania. To duzo... ale jednak za malo. Nie lapie za serce. Nie prowokuje do przemyslen.
Ja typowalam do top 3 Lema. Bo on mnie wlasnie do tego sklanial. Do myslenia.
Ale sie rozpisalam.
Musierowicz nie znosze organicznie. Jednym z podstawowych kryteriow, jakim ma dla mnie odpowiadac literatura, jest wiarygodnosc. Przeslodzone rodzinki made by Musierowicz irytuja mnie. Nie znam srodowiska, w ktorym wszyscy sa dla siebie milutcy do wymiotu, paradoksalnie wyrozumiali, mieliby niemal wylacznie pozytywne emocje. I nie znam rzeczywistego swiata (srodowiska), w ktorym nie ma bohaterow negatywnych. Jeden Pyziak na cykl liczacy iles tam tomow to zdecydowanie za malo.
Pani Musierowicz sprzedaje przeslodzona tandete pod pozorem opisywania tzw. prawdziwego zycia. Dziekuje, wole fantastyke. Tam przynajmniej nikt nikogo nie oszukuje, ze fireballe mozna rzucac naprawde;) Napisalam, ze jest to literatura dla naiwnych nastolatek i swoje zdanie podtrzymuje. Tylko naiwna 11- albo 12-latka jest w stanie uwierzyc w jej idealny, hollywoodzko-rozowy swiatek.
To, ze Polacy nagminnie cytuja Chmielewska (sama to robie!:)), stanowi dla mnie o jej popularnosci, a nie o wartosci. Te dwie rzeczy to niezupelnie to samo. Lubie jej wczesne ksiazki. Sa odprezajace, sympatyczne, czytelne. Zabawne. Spelniaja przynajmniej pozory prawdopodobienstwa. Nawet podkop wykonany szydelkiem jest podany tak, ze mozna w niego uwierzyc. Ale MSZ to nie jest wielka literatura, tylko takie czytadelka. Ich wartosc polega na umiejetnosci rozbawiania. To duzo... ale jednak za malo. Nie lapie za serce. Nie prowokuje do przemyslen.
Ja typowalam do top 3 Lema. Bo on mnie wlasnie do tego sklanial. Do myslenia.
Ale sie rozpisalam.
Tłumaczenie niechlujstwa językowego dysleksją jest jak szpanowanie małym fiutkiem.
- Cintryjka
- Nazgul Ortografii
- Posty: 1149
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 22:34
To też jest swego rodzaju fantastyka - taka utopia. Moim zdaniem fajna i potrzebna, ale, rzecz jasna, nie każdego musi przekonywać:)nimfa bagienna pisze:t Pani Musierowicz sprzedaje przeslodzona tandete pod pozorem opisywania tzw. prawdziwego zycia. Dziekuje, wole fantastyke. .
Każdy Czytelnik ma takiego diabła, na jakiego sobie zasłużył - A.P. Reverte