Cowboy Bebop i insze japońskie

czyli osobno o serialach TV, koniecznie rozdzielnie i przeciwpołożnie

Moderator: RedAktorzy

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Lafcadio
Nexus 6
Posty: 3193
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 17:57

Cowboy Bebop i insze japońskie

Post autor: Lafcadio »

Żeby nie było, że offtopy ;p
Bebe pisze:musze obejrzeć wreszcie film!
Jest słaby. Bo to prequel, jeśli znasz serial. Suspensu brak. Ale muzyka niezła. Fabułka taka sobie. Zamiast stylizacji na gangsterkę i retro jest stylizacja na współczesny NY, łącznie z Two Towers. Guma do rzucia dla oczu ;]
Bebe pisze:
Lafcadio pisze:Były dobre odcinki (te, gdzie był Vicious) i cała masa w guście Mushroom Samba. Tyle, że muzyka wybija się w każdym odcinku.
Problem polega na tym, że moje ulubione to te typu shiitake i żarcie w lodówie. :)))
Shiitake?
Z lodówką dobry był wideoklip z piosenką "Living in a fridge" Weird Ala ;]
Bebe pisze:Jeszcze te o Faye. Te z Vicious nie należą do moich ulubionych.... musze obejrzeć wreszcie film!
No tak, kapitalny Speaking Like a Child. Ale to i tak jest tego raczej mało, bo jest masa po prostu słabych i tych, gdzie pierwsze skrzypce gra Ed.
Ja mam śmiałość to panu powiedzieć, bo pan mi wie pan co pan mi może? Pan mi nic nie może. Bo ja jestem z wodociągów.

Awatar użytkownika
Vodnique
Ośmioł
Posty: 639
Rejestracja: sob, 11 cze 2005 15:44

Post autor: Vodnique »

Serial faktycznie lepszy od filmu :)

Mój ulubiony odcinek to ten z grzybkami, ale kilku pierwszych nie widziałem, nad czym boleję.
Dealing with bugs on a daily basis.

Awatar użytkownika
Lafcadio
Nexus 6
Posty: 3193
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 17:57

Post autor: Lafcadio »

Ludzie, o co wam chodzi, ten z grzybkami obsysa! ;p
Ja mam śmiałość to panu powiedzieć, bo pan mi wie pan co pan mi może? Pan mi nic nie może. Bo ja jestem z wodociągów.

Awatar użytkownika
Vodnique
Ośmioł
Posty: 639
Rejestracja: sob, 11 cze 2005 15:44

Post autor: Vodnique »

de gustibus non est disputandum :-P
Dealing with bugs on a daily basis.

Awatar użytkownika
Lafcadio
Nexus 6
Posty: 3193
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 17:57

Post autor: Lafcadio »

Tak, skrajnie różne gusta niewątpliwie istnieją ;p
Ja mam śmiałość to panu powiedzieć, bo pan mi wie pan co pan mi może? Pan mi nic nie może. Bo ja jestem z wodociągów.

Awatar użytkownika
Bebe
Avalokiteśvara
Posty: 4592
Rejestracja: sob, 25 lut 2006 13:00

Re: Cowboy Bebop i insze japońskie

Post autor: Bebe »

Lafcadio pisze: Bo to prequel, jeśli znasz serial. Suspensu brak. Ale muzyka niezła. Fabułka taka sobie. Zamiast stylizacji na gangsterkę i retro jest stylizacja na współczesny NY, łącznie z Two Towers. Guma do rzucia dla oczu ;]
Z tego, co czytałam, to mieści się przed odcinkiem o odejściu Faye. Czyli nie prequel, ale odcinek kolejny, który nie zmieścił się w fabule...?
Lafcadio pisze: Shiitake?
Z lodówką dobry był wideoklip z piosenką "Living in a fridge" Weird Ala ;]
Widziałam, czaderski jest. :)
Ale jednak - dla mnie w Cowboyu wartością były odcinki o absurdalnym komizmie. Czyli odcinek z lodówą, heavy metalem, grzybkami shiitake... (to znaczy - oni żarli grzybki halucynogenne myśląc, że to jadalne i nieszkodliwe grzybki shiitake).
Poza tym dla mnie świetny/a jest Ed. Niektóre postaci po prostu są, przebywaja na pokładzie. W sumie mało wiemy o wszystkich bohaterach - najwięcej dowiadujemy się o Spike'u. Ale też bohaterom nie przeszkadza we współpracy fakt, że nic o sobie nie wiedzą.
Czy nie podchodzisz Lafcadio trochę za bardzo na serio do tego serialu? Moim zdaniem - on jest zaledwie w połowie dramatyczny. Druga połowa jest z zamierzenia komiczna. I mnie ten humor pasuje. :))
Z życia chomika niewiele wynika, życie chomika jest krótkie
Wciąż mu ponura matka natura miesza trociny ze smutkiem
Ale są chwile, że drobiazg byle umacnia wartość chomika
Wtedy zwierzyna łapki napina i krzyczy ze swego słoika

Awatar użytkownika
Lafcadio
Nexus 6
Posty: 3193
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 17:57

Re: Cowboy Bebop i insze japońskie

Post autor: Lafcadio »

Bebe pisze:Z tego, co czytałam, to mieści się przed odcinkiem o odejściu Faye. Czyli nie prequel, ale odcinek kolejny, który nie zmieścił się w fabule...?
Dla mnie to prequel, bo najpierw obejrzałem serial, a zakończenie jest bardzo jednoznaczne ;] Traktuje to jako prequel, bo wszystkie prequele jakie oglądałem mają jedno do siebie. Wiem kto zginie. I dzieje się przed końcem, a nie po końcu. A że nie jest to część serialu... Pokrętna logika, ale niespecjalnie mi to przeszkadza.
Podobno film był od razu pomyślany jako film.
Bebe pisze:Widziałam, czaderski jest. :)
Podobnie jak Evangelion-wideoklip z "I'm think I'm a clone now".
Bebe pisze:Ale jednak - dla mnie w Cowboyu wartością były odcinki o absurdalnym komizmie. Czyli odcinek z lodówą, heavy metalem, grzybkami shiitake... (to znaczy - oni żarli grzybki halucynogenne myśląc, że to jadalne i nieszkodliwe grzybki shiitake).
Dla mnie na odwrót. Choć odcinek z heavy metalem i Iron Maiden podobał mi się ze względu na motyw z pistoletem w kosmosie :) To miłe gdy autorzy o to dbają ;]
Bebe pisze:Poza tym dla mnie świetny/a jest Ed. Niektóre postaci po prostu są, przebywaja na pokładzie. W sumie mało wiemy o wszystkich bohaterach - najwięcej dowiadujemy się o Spike'u. Ale też bohaterom nie przeszkadza we współpracy fakt, że nic o sobie nie wiedzą.
Każdy bohater jest w zasadzie opowiedziany. Ed(Eda?) właściwie nie lubię. Jet jest w zasadzie opowiedziany do końca, po prostu jako bohater jest wydaje mi się taki bez polotu. Faye ma więcej polotu, ale też nie zawsze. Podoba mi się ta różnica pomiędzy nostalgią tej postaci a jednocześnie tym jaka ona jest w powierzchownym zachowaniu.
O Spike'u dowiadujemy się najwięcej, bo miał w sumie najbogatsze życie, ale jest też sporo niedopowiedzeń, które ot tak sobie zostawiono. Podoba mi się to, bo lubię jak są niedpowiedzenia, kiedy to ja muszę poskładać puzzle.
Bebe pisze:Czy nie podchodzisz Lafcadio trochę za bardzo na serio do tego serialu? Moim zdaniem - on jest zaledwie w połowie dramatyczny. Druga połowa jest z zamierzenia komiczna. I mnie ten humor pasuje. :))
Prawdę powiedziawszy, nie zawsze mi ten humor pasuje, a dramatyzm pasował mi znacznie bardziej.
Ja mam śmiałość to panu powiedzieć, bo pan mi wie pan co pan mi może? Pan mi nic nie może. Bo ja jestem z wodociągów.

Awatar użytkownika
Vodnique
Ośmioł
Posty: 639
Rejestracja: sob, 11 cze 2005 15:44

Post autor: Vodnique »

Nie wiem czy wiesz, Lafcadio, ale w porównaniu do mangowego (po naszemu: komiksowego ;) pierwowzoru, serial jest poważny niczym opowieść o Oświęcimiu.

Jest też, moim zdaniem, lepszy niż manga - choć i ona ma swój niepodważalny urok - polecam.
Dealing with bugs on a daily basis.

Awatar użytkownika
Lafcadio
Nexus 6
Posty: 3193
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 17:57

Post autor: Lafcadio »

Vodnique pisze:Nie wiem czy wiesz, Lafcadio, ale w porównaniu do mangowego (po naszemu: komiksowego ;) pierwowzoru, serial jest poważny niczym opowieść o Oświęcimiu.

Jest też, moim zdaniem, lepszy niż manga - choć i ona ma swój niepodważalny urok - polecam.
Pierwowzorem Cowboy Bebop jest serial. Manga powstała na fali serialu, a nie na odwrót. Świadczy o tym choćby fakt, że całość ma 3 tomy :D Alternatywnego nie widziałem.
Nie czytałem, bo widziałem jedną stronę i brak zachowanych proporcji mnie ostatecznie zniechęcił.
Ja mam śmiałość to panu powiedzieć, bo pan mi wie pan co pan mi może? Pan mi nic nie może. Bo ja jestem z wodociągów.

Awatar użytkownika
Vodnique
Ośmioł
Posty: 639
Rejestracja: sob, 11 cze 2005 15:44

Post autor: Vodnique »

Ups, excuse me, mój błąd. Pokiełbasiło mi się z "Hellsingiem".
Za dużo anime, za mały mózg.
Dealing with bugs on a daily basis.

Awatar użytkownika
Bebe
Avalokiteśvara
Posty: 4592
Rejestracja: sob, 25 lut 2006 13:00

Re: Cowboy Bebop i insze japońskie

Post autor: Bebe »

Lafcadio pisze: Podobnie jak Evangelion-wideoklip z "I'm think I'm a clone now".
Ach nic nier mów. Dla mnie Evangelionowe teledyski do różnych utworów są super, aczkolwiek pierwszy w rankingu jest na 100% Engel!
Lafcadio pisze: Każdy bohater jest w zasadzie opowiedziany. Ed(Eda?) właściwie nie lubię.
Ja zdecydowanie lubię takie postraci drugoplanowe jak Ed i Ein. Są świetnym uzupełnieniem pełnokrwistych bohaterów pierwszoplanowych. Ładnie wypełniają tło. Sa zabawne. Jest między nimi nić porozumienia niedostępna dla bohaterów pierwszoplanowych, co powoduje, że dla mnie te postaci jednka żyją.
Lafcadio pisze: Jet jest w zasadzie opowiedziany do końca, po prostu jako bohater jest wydaje mi się taki bez polotu.
Jako byłty gliniarz robi po prostu za skałę i opokę - to jest człowiek, an którym wszyscy inni mogą polegać. Taka postać w anime musi być - wielki facet o miękkim sercu, który w wolnych chwilach pichci i zajmuje się bonsai. Stanowi przeciwwagę dla postaci tajemniczych, o niestabilnej psychice, bo wiadomo, że jest i będzie ZAWSZE. ;)
Lafcadio pisze: Faye ma więcej polotu, ale też nie zawsze. Podoba mi się ta różnica pomiędzy nostalgią tej postaci a jednocześnie tym jaka ona jest w powierzchownym zachowaniu.
Tak, zdecydowanie. Można się wręcz zastanawiać, jaka ona była w swoim poprzednim życiu (przed zamrożeniem). Widać, że przyjęła pewien schemat zachowania dostosowany do sytuacji, w jakiej się znalazła. Aczkolwiek zaskoczyło mnie, do jakiego stopnia poważnie myśli o swojej przeszłości i do jakiego stopnia chce ją jednak poznać, wrócić do czegoś, co ma wrażenie, że straciła.
Ona jest dość podobna do Spike'a. Nie pokazuje, co tak naprawdę jest dla niej ważne.
Lafcadio pisze: O Spike'u dowiadujemy się najwięcej, bo miał w sumie najbogatsze życie, ale jest też sporo niedopowiedzeń, które ot tak sobie zostawiono. Podoba mi się to, bo lubię jak są niedpowiedzenia, kiedy to ja muszę poskładać puzzle.
Czy on miał najciekawsze to nie wiem. Ale wiem, że znów jest dość standardowym bohaterem anime, z ciężką przeszłością w organizacji przestępczej czy inszej, z której się wyrwał i spróbowal żyć inaczej. Ja już takich bohaterów sporo widziałam i polubiłam. W Bebopie nie jest on elementem decydującym o powodzeniu serialu - moim zdaniem o wiele bardziej zagrała chemia między wszystkimi postaciami połączona z elementem szaleństwa i absurdalnego humoru. Oczywiście odkrywanie przeszłości Spike'a jest ciekawe, spina całość opowieści. I momenty dramatyczne są faktycznie dramatyczne, świetnie podbudowane muzycznie. Aczkolwiek nie zapomniajmy, że Spike nie potrafi żyć tylko swoją tragedią z przeszłości, sam doprowadza często do sytuacji absurdalnie komicznych. :)
Z życia chomika niewiele wynika, życie chomika jest krótkie
Wciąż mu ponura matka natura miesza trociny ze smutkiem
Ale są chwile, że drobiazg byle umacnia wartość chomika
Wtedy zwierzyna łapki napina i krzyczy ze swego słoika

Awatar użytkownika
jutylda
Mamun
Posty: 185
Rejestracja: wt, 04 kwie 2006 13:30

Re: Cowboy Bebop i insze japońskie

Post autor: jutylda »

Bebe pisze:
Lafcadio pisze: Podobnie jak Evangelion-wideoklip z "I'm think I'm a clone now".
Ach nic nier mów. Dla mnie Evangelionowe teledyski do różnych utworów są super, aczkolwiek pierwszy w rankingu jest na 100% Engel!
Niezaprzeczalnie :)

A czy nie byłby piękny teledysk do Evangeliona z piosenką "Łez" Zabij się?

Jesteś tylko maszyną, którą nogi, gdzieś niosą
<obraz: Shinji po raz pierwszy w Evie "Walking... walking...">

Wiem, że chciałbyś to zmienić, a ja znam na to sposób
<obraz: Misato oddaje pistolet>

Zabij się, zabij się, nikt nie lubi tutaj cię, la la la la
<obraz: Rei daje Shinjiemu w twarz>

Strzel sobie w głowę i rozwal na połowę, la la la la
<obraz: Eva 01 z przebitą głową - krew tryska>
Brak mi perspektywy, tylko patrzę przed siebie, patrzę na ten koszmar. Poziom umysłowy sekretarki z enerde, to sobą obecnie przedstawiam.

Awatar użytkownika
Lafcadio
Nexus 6
Posty: 3193
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 17:57

Re: Cowboy Bebop i insze japońskie

Post autor: Lafcadio »

Bebe pisze:Ja zdecydowanie lubię takie postraci drugoplanowe jak Ed i Ein. Są świetnym uzupełnieniem pełnokrwistych bohaterów pierwszoplanowych. Ładnie wypełniają tło. Sa zabawne. Jest między nimi nić porozumienia niedostępna dla bohaterów pierwszoplanowych, co powoduje, że dla mnie te postaci jednka żyją.
Jako tło się faktycznie sprawdzają, jako tło ;]
Bebe pisze:Jako byłty gliniarz robi po prostu za skałę i opokę - to jest człowiek, an którym wszyscy inni mogą polegać. Taka postać w anime musi być - wielki facet o miękkim sercu, który w wolnych chwilach pichci i zajmuje się bonsai. Stanowi przeciwwagę dla postaci tajemniczych, o niestabilnej psychice, bo wiadomo, że jest i będzie ZAWSZE. ;)
Najfaniejszy moment z Jetem to ten, w którym jego była go wyzywa i mu wszystko wypomina. Lubię jak bohaterowie mają wady, ale takie które narzucają się innym ludziom. Kreacja bohaterów w ten sposób jest dla Japończyków niezwykle rzadkie, bo oni wszelakie wady lubią wypłaszczać za pomocą efektów humorystycznych. Ludzie wad nie mają, bo one są zabawne. A jakież to naiwne ;]
Bebe pisze:Czy on miał najciekawsze to nie wiem. Ale wiem, że znów jest dość standardowym bohaterem anime, z ciężką przeszłością w organizacji przestępczej czy inszej, z której się wyrwał i spróbowal żyć inaczej. Ja już takich bohaterów sporo widziałam i polubiłam. W Bebopie nie jest on elementem decydującym o powodzeniu serialu - moim zdaniem o wiele bardziej zagrała chemia między wszystkimi postaciami połączona z elementem szaleństwa i absurdalnego humoru. Oczywiście odkrywanie przeszłości Spike'a jest ciekawe, spina całość opowieści. I momenty dramatyczne są faktycznie dramatyczne, świetnie podbudowane muzycznie. Aczkolwiek nie zapomniajmy, że Spike nie potrafi żyć tylko swoją tragedią z przeszłości, sam doprowadza często do sytuacji absurdalnie komicznych. :)
Też zgoda, choć ten wątek najbardziej mnie przekonywał, bo był najlepiej odrobiony. I zasięg fabuły w przypadku tego konkretnego bohatera był po prostu najbardziej interesujący.
Ja mam śmiałość to panu powiedzieć, bo pan mi wie pan co pan mi może? Pan mi nic nie może. Bo ja jestem z wodociągów.

Awatar użytkownika
Bebe
Avalokiteśvara
Posty: 4592
Rejestracja: sob, 25 lut 2006 13:00

Post autor: Bebe »

Lafcadio pisze:Lubię jak bohaterowie mają wady, ale takie które narzucają się innym ludziom. Kreacja bohaterów w ten sposób jest dla Japończyków niezwykle rzadkie, bo oni wszelakie wady lubią wypłaszczać za pomocą efektów humorystycznych. Ludzie wad nie mają, bo one są zabawne. A jakież to naiwne ;]
Czekaj czekaj. Ludzie nie mają wad w tych serialach i filmach, które z zasady mają być humorystyczne. Wracając do oklepanego już Evangeliona - wszystkie postaci to zbiorowiska wad i słabości, które według niektórych bohaterów serialu, dyskwalifikują ich nawet w prawie do istnienia. Serial jest wręcz oparty na wadach bohaterów.
De facto w każdym serialu / filmie, który jest "na serio" - dramaturgia jest zachowana. Macross Plus z lżejszych, Perfect Blue albo chociażby Memories z cięższych. Oczywiście w filmach z założenia baśniowych, jak filmy studia Ghibli, atmosfera jest rozładowywana komicznymi sytuacjami albo dialogami. Jednakże to studia wydało film "Grobowiec świetlików" - czyżby niepoważny? Nawet w komediowej "Wojnie tanuki" istotne jest tło dramatyczne.
Po pierwsze, IMHO - wstawki komediowe lub też dialogi skrzące sie dowcipem w filmie nie powodują, że jest to film gorszy. Nie mozna przecież ludzi trzymac w ciągłym napięciu, od czasu do czasu trzeba poluzowac atmosferę. Japończycy mają na to swoją metodę, ale nie wykorzystują jej wcale za każdym razem, ponieważ lista filmów, gdzie ten konkretny zabieg nie został wykorzystany jest tak naprawdę dość długa.
Z życia chomika niewiele wynika, życie chomika jest krótkie
Wciąż mu ponura matka natura miesza trociny ze smutkiem
Ale są chwile, że drobiazg byle umacnia wartość chomika
Wtedy zwierzyna łapki napina i krzyczy ze swego słoika

Awatar użytkownika
tarkus
Mamun
Posty: 165
Rejestracja: sob, 11 cze 2005 21:55

Post autor: tarkus »

Vampire Hunter D wyszło na DVD. Warto? Nie warto?
<glootech> dochodze do wniosku, ze ksiezyc jest bardziej potrzebny od slonca
<glootech> bo swieci, gdy jest ciemno
<glootech> a slonce, gdy jest jasno

ODPOWIEDZ