O twórczości imć Ćwieka
Moderator: RedAktorzy
- nimfa bagienna
- Demon szybkości
- Posty: 5779
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:40
- Płeć: Nie znam
Pomysł jest niezły. Ale tylko pomysł. Nic więcej, zaprawdę powiadam wam.
Bo żeby wykorzystać ten pomysł godziwie, to musiałby to być taki prawdziwy Loki. Sprytny, cyniczny, inteligentny i uroczy, zdradziecki i niegodny zaufania. A nie papierowy koleś posługujący się odzywkami jak z wczesnego Kojaka i udający iluzjonistę.
To jest OKROPNE.
Czytam dalej. Moje zainteresowanie z każą stroną staje się coraz bardziej perwersyjne. A może tam jednak coś będzie?
No już nawet nie epizod, nie zakręt fabularny, nie wymagajmy zbyt wiele...
Ale choćby błyskotliwy tekst. JEDEN.
Tak, Kkkara, ostrzegałaś mnie. Ostrzegaliście mnie oboje;)
Bo żeby wykorzystać ten pomysł godziwie, to musiałby to być taki prawdziwy Loki. Sprytny, cyniczny, inteligentny i uroczy, zdradziecki i niegodny zaufania. A nie papierowy koleś posługujący się odzywkami jak z wczesnego Kojaka i udający iluzjonistę.
To jest OKROPNE.
Czytam dalej. Moje zainteresowanie z każą stroną staje się coraz bardziej perwersyjne. A może tam jednak coś będzie?
No już nawet nie epizod, nie zakręt fabularny, nie wymagajmy zbyt wiele...
Ale choćby błyskotliwy tekst. JEDEN.
Tak, Kkkara, ostrzegałaś mnie. Ostrzegaliście mnie oboje;)
Tłumaczenie niechlujstwa językowego dysleksją jest jak szpanowanie małym fiutkiem.
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
W tytułach części (znaczy, wewnętrznych części, takich nadrozdziałach), jak również w tytule części II - w parafrazie.Alfi pisze:To on tam Biblię cytował? Cholera, nie pamiętam!
Mnie tam nie dziwi, że nie pamiętasz, Alfi. Bo tytuły owe niewiele mają wspólnego z treścią. Ale za to wyglądają. Dumnie wyglądają. Znacząco. Może autorowi się zdawało, że czytelnik się tak zapatrzy w ów tytuł-cytat, gębę rozdziawi z podziwu, padnie na kolana z okrzykiem stłumionym (łał!) i zapomni, że tytuł musi się wiązać z treścią. I ten związek winien stać się dla czytelnika oczywisty w trakcie lektury...
So many wankers - so little time...
Loki podobał mi się ( nie, to słowo na wyrost; zainteresował mnie) tylko w jednym momencie - w tym opku o dzieciakach bawiązcych się w wywoływanie demonów, w końcówce. Jest to, na dobrą sprawę, jedyne opowiadanie z całych dwóch części, którego treść mniej więcej pamiętam. Reszta spłynęła po mnie i byc może był tam pomysł, byc może były tam cytaty z Biblii, nie pamiętam i pamiętać nie chcę :-)nimfa bagienna pisze:Pomysł jest niezły. Ale tylko pomysł. Nic więcej, zaprawdę powiadam wam.
Bo żeby wykorzystać ten pomysł godziwie, to musiałby to być taki prawdziwy Loki. Sprytny, cyniczny, inteligentny i uroczy, zdradziecki i niegodny zaufania. A nie papierowy koleś posługujący się odzywkami jak z wczesnego Kojaka i udający iluzjonistę.
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
Ale już przeczytałam, więc nic nie poradzę, że się wypowiadam. No, recenzowałam, nie mogłam zatem nie przeczytać. W normalnych warunkach (braku przymusu wynikającego z wymogu recenzenckiej rzetelności), to bym nawet nie pomyślała... :(((
Ale Karolę rozumiem. W pełni rozumiem. Bo mnie np. fascynuje bełkot. I czytam teksty, których nie rozumiem. I nawet, co gorsza, odczuwam przy tym przyjemność, że ani słowa nie rozumiem. To jest zboczenie, zawichrowanie jakieś, zwyczajny fioł.
I może Karolę fascynują złe książki. Takie, w których kaleki jest nie język, czy koncepcja kreatywna, lecz ujęcie i wykonanie, egzekucja/realizacja kreatywna...?
W sumie, przeczytanie "Kłamcy" i "Kłamcy 2" nie zajmie przecież Karoli więcej niż godzinę... Może nawet nie tyle?
Ale Karolę rozumiem. W pełni rozumiem. Bo mnie np. fascynuje bełkot. I czytam teksty, których nie rozumiem. I nawet, co gorsza, odczuwam przy tym przyjemność, że ani słowa nie rozumiem. To jest zboczenie, zawichrowanie jakieś, zwyczajny fioł.
I może Karolę fascynują złe książki. Takie, w których kaleki jest nie język, czy koncepcja kreatywna, lecz ujęcie i wykonanie, egzekucja/realizacja kreatywna...?
W sumie, przeczytanie "Kłamcy" i "Kłamcy 2" nie zajmie przecież Karoli więcej niż godzinę... Może nawet nie tyle?
So many wankers - so little time...
No widzisz, bo w Kłamcach jest w sumie jakiś pomysł ( jak się bliżej przyjrzeć, wcale nie najgorszy), językowo nie jest az tak źle ( czytywałam duużo gorsze językowo bełkoty, jak to nazywasz), tylko zabrakło jakoś iskry, żeby to wszystko połączyć w całość, która zapadnie w pamięć. Tylko tyle i az tyle :-)
Mnie przeczytanie pierwszej części zajęło 1,5 dnia podróż praca - dom, czyli ok. 2 h. Druga była szybsza, tylko 1 dzień, jakaś 1 h 20 min.
I naprawdę, największym grzechem tej ksiąki dla mnie jest to, że nic nie pamiętam. Że nie mam czego pamiętać.
Mnie przeczytanie pierwszej części zajęło 1,5 dnia podróż praca - dom, czyli ok. 2 h. Druga była szybsza, tylko 1 dzień, jakaś 1 h 20 min.
I naprawdę, największym grzechem tej ksiąki dla mnie jest to, że nic nie pamiętam. Że nie mam czego pamiętać.
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
Nienie, ja nie twierdzę, że "Kłamca" to bełkot, nie. Podałam tylko analogię (analogie to zuo, wychodzi). Bez odniesienia do utworów Ćwieka.
Bo grzechem książek o Lokim jest zwyczajna płytkość, jak powiedziałaś, Kkkaro, która powoduje brak pamięci treści. Oczywistości, stereotypy i brak stylu indywidualnego jest przyczyną takiego odbioru. Bo książki Ćwieka to produkt przezroczysty, średni i typowy, bezkontaktowy.
Bełkot jest po drugiej stronie języka i komunikacji przez język. Tam, gdzie nie zachodzi zrozumienie na poziomie łączności wyrazów i/lub zdań. To inne zjawisko jest...
Bo grzechem książek o Lokim jest zwyczajna płytkość, jak powiedziałaś, Kkkaro, która powoduje brak pamięci treści. Oczywistości, stereotypy i brak stylu indywidualnego jest przyczyną takiego odbioru. Bo książki Ćwieka to produkt przezroczysty, średni i typowy, bezkontaktowy.
Bełkot jest po drugiej stronie języka i komunikacji przez język. Tam, gdzie nie zachodzi zrozumienie na poziomie łączności wyrazów i/lub zdań. To inne zjawisko jest...
So many wankers - so little time...
- gorat
- Pćma
- Posty: 287
- Rejestracja: pn, 13 cze 2005 16:48
Aż dziw, że jeszcze nikt nie skomentował tego, że "Kłamca" ponoć był do Zajdla nominowany.
Stoi u mnie na półce i czeka (trafiłem tanio w antykwariacie już po ogłoszeniu nominacji, więc wziąłem). I teraz widzę, że ktoś chciał się tego pozbyć jak najszybciej...
Stoi u mnie na półce i czeka (trafiłem tanio w antykwariacie już po ogłoszeniu nominacji, więc wziąłem). I teraz widzę, że ktoś chciał się tego pozbyć jak najszybciej...
PIP, PIP, PIP, PIP, PIP...
Przepraszamy, zepsuł się nadajnik.
Przepraszamy, zepsuł się nadajnik.
- Cień Lenia
- Zwis Redakcyjny
- Posty: 1344
- Rejestracja: sob, 28 paź 2006 20:03
- Czarownica
- ZakuŻony Terminator
- Posty: 1495
- Rejestracja: pn, 14 sie 2006 20:48
Tak, to opowiadanie świąteczne było nominowane. Cicha noc o ile dobrze pamiętam. To zdaje się w tym opowiadaniu Loki ukochanego Misia dostał... :P
<gollum bunny mode on> Świeże mięsssko, hyhyhyhy... Dopsie, dopsie... >:-] Tak, tak, trzeba pisssać, wysssyłać, tak, tak, trzeba, rozwijać sssię, tak, tak... Bałdzo dopsssie, ssskarby, dopsssie... <gollum bunny mode off> - by Harna
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
<Wyciąga z apteczki podręczny defibrylatorek i przykłada sobie do piersi>Czarownica pisze:Tak, to opowiadanie świąteczne było nominowane. Cicha noc o ile dobrze pamiętam. To zdaje się w tym opowiadaniu Loki ukochanego Misia dostał... :P
Żegnaj, okrutny świecie!
Są potworności, których strzymać niezdolnam!
<wkłada wtyczkę do kontaktu prądotwórczego>
So many wankers - so little time...
- Harna
- Łurzowy Kłulik
- Posty: 5588
- Rejestracja: ndz, 05 mar 2006 17:14
Margota, to jest mój defibrylatorek! Jak się nim samozdefibrylujesz, to go policja zarekwiruje jako narzędzie i zostanę z niczym! Mowy nie ma!
<bezczelnie wyrywa wtyczkę z kontaktu>
<bezczelnie wyrywa wtyczkę z kontaktu>
– Wszyscy chyba wiedzą, że kicający łurzowy kłulik to zapowiedź śmierci.
– Hmm, dla nas znaczy coś całkiem odmiennego – szczęśliwe potomstwo...
© Wojciech Świdziniewski, Kłopoty w Hamdirholm
Wzrúsz Wirúsa!
– Hmm, dla nas znaczy coś całkiem odmiennego – szczęśliwe potomstwo...
© Wojciech Świdziniewski, Kłopoty w Hamdirholm
Wzrúsz Wirúsa!