Sztuka współczesna (i nie tylko)

czyli nic konkretnego, za to do wszystkiego

Moderator: RedAktorzy

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
kaj
Kadet Pirx
Posty: 1266
Rejestracja: śr, 28 wrz 2005 13:50

Post autor: kaj »

Orson pisze: Zgodzę się i ciężko nie zgodzić się z tezą, że słowo to dźwięk. Tylko, że dźwięki posiadają różną intonację, skalę, tempo. Intonacje tzw. ,,0" nazywamy taką, którą posługujemy się codziennie. Nie możemy nazywać śpiewu recytacją, a recytowania śpiewem. Nie możemy też twierdzić, iż słowo jako takie niesie ze sobą muzykę. Ono brzmi, swoim brzmieniem może ją imitować natomiast nią nie jest.
Osobiście uważam to za nadinterpretacje i zabawę w ,,Pomieszanie desygnatów". Desygnatem niematerialnym jest ,,słowo". A słowo staje się ciałem, kiedy je wymawiamy. To jest mowa. Słowo staje się muzyką, kiedy modyfikujemy dźwięk, dopasowujemy go do pewnego nurtu melodycznego, dajemy mu porwać się przez tę falę.
Nie. nie nie.
Powtórzxę definicję muzyki:
Muzyka to sztuka organizacji struktur dźwiękowych w czasie. Jeśli mamy mowę podpadającą pod tę defnicję, to jest muzyką.
Sztuka... jakiś czas temu trafiłem na zabawną definicję sztuki:
'działalność, w której walor estetyczny przeważa/ma przeważać nad walorem użytkowym'.
A jak zmierzyć i porównać te walory? Ja nie potrafię. I masz na myśli walory zamierzone czy dostrzegane? Grobowce faraonów z ich załym wyposażeniem miały walor użytkowy. Teraz widzi sie w nich walor estetyczny. Podobnie mnóstwo innych obiektów użytkowych, co obecnie zalegaja muzea sztuki. Cały funkcjonalizm. Co z "Fontanną" Duchampa? Czy dobrze zrobiony i funkcjonalny pucharek nie jest sztuką? Tołstoj napisał "Wojnę i pokój" i "Anne Kareninę" mając na celu walor użytkowy. Co z cała propaganda minionych wieków, w którą teraz odbiera się estetycznie.

Awatar użytkownika
Orson
Ośmioł
Posty: 686
Rejestracja: ndz, 05 kwie 2009 18:55

Post autor: Orson »

Przepraszam, raz jeszcze:P. Ok, więc teraz zacytuje po bożemu:
O ile np. stworzenie melodii z nagranych pojedynczych słów wypowiadanych przez różne osoby wyglądać mi będzie raczej na zabawę, o tyle samo zauważenie związku muzyka-język nie wydaje mi się wcale dalekie i nadinterpretacyjne. :)))
Ale jednak nie jest to muzyką, prawda?:) To leży obok muzyki, ale nią nie jest:). Faktycznie, użyłem troszkę za mocnego słowa. Pisząc o ,,nadinterpretacji" chodziło mi właśnie o to, że słowo mówione może muzykę przypominać, ale nią nie jest w istocie. Chociaż teraz autor znanego filmiku ,, Where the hell is Matt?" kombinuje coś w tym kierunku. Zobaczymy.
Gesualdo właśnie to nazywam nadinterpretacją. Z drugiej strony ciężko jest mi używać tego słowa w kontekście samego sensu sztuki ogółem, czy muzyki. Oczywiście, jeśli ktoś się uprze, że od dziś trójkąt będzie nazywał psem, a psa bumerangiem, a bumerang trójkątem to nie mogę nic zrobić. Ma do tego prawo! Ale są pewne przyjęte i nałożone z góry fakty, ramy, w których zwykło się nazywać przedmioty wedle ich pierwotnego znaczenia. Tak samo z muzyką.
Słowo wypowiadane jak już wcześniej napisałem nie niesie ze sobą znamion modulacji. Kiedy zaczyna je nieść, czyli zaczyna imitować dźwięk modulowany np: wspomniane przez ciebie talerze, czy inne cudaki, zaczyna być muzyką.
Sami wiecie, jak to jest. Zapewne nie raz na to forum przychodzili ludzie, którzy uważali się za awangardzistów, chcieli łamać konwencję. I jak im to wychodziło? Jak taki ludek stwierdzi, że jego ,,Ćmąki bąki" są lepsze od ,, Pupa, pupa, pupa" Gąbrowicza i mają więcej ukrytego sensu, nikt go przed tym nie powstrzyma.
Dlatego też ludzie, lubiący mieć wszystko pod kontrolą, ustanowili znawców: redaktorów, korektorów, muzykologów, krytyków.
Ktoś musi ten cały burdel, za przeproszeniem, trzymać w ryzach. I bardzo słusznie. Redaktor spełnia funkcję wykidajły.
To tak na marginesie, moja teoria spiskowa:D.
,,Mówię po hiszpańsku do Boga, po włosku do kobiet, po francusku do mężczyzn, a po niemiecku do mojego konia" Karol V Obieżyświat

Awatar użytkownika
nosiwoda
Lord Ultor
Posty: 4541
Rejestracja: pn, 20 cze 2005 15:07
Płeć: Mężczyzna

Post autor: nosiwoda »

Orson pisze:Gąbrowicza
Ała. Awangardowo?
"Having sons means (among other things) that we can buy things "for" those sons that we might not purchase for ourselves" - Tycho z PA

Awatar użytkownika
Varelse
Dwelf
Posty: 511
Rejestracja: czw, 13 lip 2006 11:12

Post autor: Varelse »

Orson pisze:Przepraszam, raz jeszcze:P. Ok, więc teraz zacytuje po bożemu:
O ile np. stworzenie melodii z nagranych pojedynczych słów wypowiadanych przez różne osoby wyglądać mi będzie raczej na zabawę, o tyle samo zauważenie związku muzyka-język nie wydaje mi się wcale dalekie i nadinterpretacyjne. :)))
Ale jednak nie jest to muzyką, prawda?:) To leży obok muzyki, ale nią nie jest:).
Równie dobrze można stwierdzić że cisza nie jest muzyką. Patrz 4'33'' Cage'a.

A definicja ze "zorganizowanym dźwiękiem" pochodzi chyba od Edgarda Varese.
Orson pisze: Gesualdo właśnie to nazywam nadinterpretacją. Z drugiej strony ciężko jest mi używać tego słowa w kontekście samego sensu sztuki ogółem, czy muzyki. Oczywiście, jeśli ktoś się uprze, że od dziś trójkąt będzie nazywał psem, a psa bumerangiem, a bumerang trójkątem to nie mogę nic zrobić. Ma do tego prawo! Ale są pewne przyjęte i nałożone z góry fakty, ramy, w których zwykło się nazywać przedmioty wedle ich pierwotnego znaczenia. Tak samo z muzyką.
W takim razie podaj definicję muzyki (inną niż ta od Varese) oraz znajdź inne słowo na eksperymenty Cage'a, Stockhausena i pochodne, które pod tą definicję by nie podpadły.
Ale tak naprawdę nie miałbym nic przeciwko umieraniu, gdyby nie następowała po nim śmierć - Thomas Nagel


Szczury z Princeton, Nowa Fantastyka 9/2009

Awatar użytkownika
Gesualdo
Niegrzeszny Mag
Posty: 1752
Rejestracja: pn, 01 wrz 2008 14:45

Post autor: Gesualdo »

Orson pisze:Słowo wypowiadane jak już wcześniej napisałem nie niesie ze sobą znamion modulacji. Kiedy zaczyna je nieść, czyli zaczyna imitować dźwięk modulowany np: wspomniane przez ciebie talerze, czy inne cudaki, zaczyna być muzyką.
Wyjaśnij mi, o co chodzi z tymi znamionami modulacji.

W takim razie zapytam inaczej. Które fale dźwiękowe jesteś gotów uznać za materiał muzyczny? Możesz wymienić jedynie te sinusowe, bo w końcu wszystkie inne można sprowadzić do sumy tego rodzaju fal.
"Jestem kompozytorem i coś pewnie chciałem, ale już zapomniałem."

Awatar użytkownika
Orson
Ośmioł
Posty: 686
Rejestracja: ndz, 05 kwie 2009 18:55

Post autor: Orson »

Gesualdo znamiona modulacji, to inaczej próba naśladowania jakiegoś dźwięku, lub imitowania go. I o właśnie takich falach jest mowa.
Nosiwodo, tak, to było specjalnie:).
Ostatecznie tak jak już napisałem- jest to tak nienormatywny temat, że ciężko tak liberalnej jednostce jak ja obstawać przy jedynej prawdzie. Więc swojego zdania do upadłego bronić nie będę, mogę je najwyżej wyrazić:).
,,Mówię po hiszpańsku do Boga, po włosku do kobiet, po francusku do mężczyzn, a po niemiecku do mojego konia" Karol V Obieżyświat

Awatar użytkownika
in_ka
Fargi
Posty: 444
Rejestracja: ndz, 25 mar 2007 22:26

Post autor: in_ka »

Gesualdo pisze:Karlheinz Stockhausen, Hamburg, September 2001.
Po dwakroć mierna prowokacja.
KS i autorów youtubowego filmiku.

KS śniąc o potędze władzy nad materią i Światem prowokuje w sposób haniebny wykorzystując najłatwiejszą psychologicznie sytuację bezbronnego, w cierpieniu pogrążonego tworzywa.
I niegodzien choćby jednego słowa więcej.

Autorzy filmiku zaś, dokonują sztucznego podziału kompozytorów współczesnych na dwa nurty sugerując jakoby we wspólczesnych kierunkach kształcenia zachęca się do działań wbrew harmonii, wartościom klasycznego piękna i dobra...
Zestawienie tej tezy i słów KS jest jednoznaczne.
Brzydka to próba manipulacji.
Małgorzata pisze:E, tam. Graffiti sztuką bywa.
Banksy - poeta pointy; mistrz prowokacji;)

Gesualdo, czytam Twoje wypowiedzi o "muzyce artystycznej", "prawdziwych wartościach artystycznych", które wyraźnie wyróżniasz
a chorały gregoriańskie wyrzuciłeś właśnie na śmietnik, poza sferę artystowską. Doprecyzujesz swoje rozumienie tych dwu pojęć?
Podział wydaje się bardzo sztuczny, ale może w definicjach tkwi sedno?

Awatar użytkownika
Gesualdo
Niegrzeszny Mag
Posty: 1752
Rejestracja: pn, 01 wrz 2008 14:45

Post autor: Gesualdo »

Orson pisze:Gesualdo znamiona modulacji, to inaczej próba naśladowania jakiegoś dźwięku, lub imitowania go.
Acha, czyli dźwięk może być materiałem muzycznym, jeśli naśladuje inny dźwięk ? W takim razie co powiesz o klawesach? Jest to ludowy instrument kubański, składający się z dwóch pałeczek, zrobionych z palisandru, arkady lub innego twardego drewna. Co imituje dźwięk, który wytwarzają? Bo mnie się wydaje, że imituje uderzenie dwóch drewnianych pałeczek o siebie. Muzyka to, czy nie?

Jakby się chwilę zastanowić, to próby zbliżenia muzyki do intonacji mowy nie są czymś nowym. Dość wspomnieć o rewolucyjnych pieśniach Musorgskiego. A wcześniej, chociażby recytatywy w barokowych pasjach. Bardziej współcześnie, to Pierrot Lunaire Schoenberga, a później, to już poleciało.
Co powiesz o Exodusie Kilara, gdzie tuż przed końcem chór ma krzyczeć, bądź mówić "Hosanna homini"? No dobra, instrumenty coś tam pitolą, ale chór właściwie już może zacząć złazić ze sceny, bo śpiewacy powtarzają w kółko te dwa słowa, które przecież muzyką nie są.
Co powiesz o Gesang der Junglinge Stockhausena?. Dodam tylko, że we wspomnianej przeze mnie środowej audycji utwór został wymieniony, jako arcydzieło. Nie mówię tego, by dowieść, że Stockhausen "wielkim kompozytorem był". Po prostu chciałbym trochę podyskutować o tamtej audycji. Może ktoś słuchał?

Dobra, na chwilę zajrzę na Twoją stronę barykady. Wspomniałem wcześniej o Hanslicku, który, według mnie, przyczynił się do szerszego pojmowania muzyki przez późniejsze pokolenia. Sam jednak miał jasno sprecyzowane zdanie na temat mowy i muzyki: „w języku dźwięk jest tylko środkiem do celu, jakim jest wyrażanie czegoś wobec tego środka zupełnie obcego, podczas gdy w muzyce dźwięk jest celem samym w sobie.”



Inko, chyba mnie nie zrozumiałaś. Dowodziłem właśnie czegoś odmiennego. Wobec argumentów, że sztuka, to coś niebywale kunsztownie skonstruowanego, wobec wypowiedzi, które starały się podejść do sztuki jedynie od strony technicznej i warsztatowej, podałem przykład prostego i pięknego w swej prostocie chorału gregoriańskiego. To jest jak najbardziej sztuka, lecz sztuka średniowieczna, czasów minionych, a więc w pewnym sensie coś martwego, muzealnego. To trochę, jak z łaciną (skoro jesteśmy już w tych klimatach), językiem bez wątpienia pięknym, ale…
Wydaje mi się, że trzeba wydzielić sztukę współczesną, posługującą się naszym językiem, od sztuki dawnej, pięknym eksponatem, stojącym za lśniącą, kuloodporną szybą.
Aken H Bosch pisze:Sztuka... jakiś czas temu trafiłem na zabawną definicję sztuki:
'działalność, w której walor estetyczny przeważa/ma przeważać nad walorem użytkowym'.
Może to jest jakiś punkt wyjścia?


Coś w tym jest. Bez wątpienia.

E.
"Jestem kompozytorem i coś pewnie chciałem, ale już zapomniałem."

Awatar użytkownika
kaj
Kadet Pirx
Posty: 1266
Rejestracja: śr, 28 wrz 2005 13:50

Post autor: kaj »

Gesualdo pisze: Wydaje mi się, że trzeba wydzielić sztukę współczesną, posługującą się naszym językiem, od sztuki dawnej, pięknym eksponatem, stojącym za lśniącą, kuloodporną szybą.
Ale o co chodzi? Niby Moniuszko czy Czajkowski to nie nasz język, a czy Henze to nasz język? Co to jest ten nasz jezyk? Nasz, czyli czyj?

Awatar użytkownika
Orson
Ośmioł
Posty: 686
Rejestracja: ndz, 05 kwie 2009 18:55

Post autor: Orson »

Gesualdo pisze:
Orson pisze:Gesualdo znamiona modulacji, to inaczej próba naśladowania jakiegoś dźwięku, lub imitowania go.
Acha, czyli dźwięk może być materiałem muzycznym, jeśli naśladuje inny dźwięk ? W takim razie co powiesz o klawesach? Jest to ludowy instrument kubański, składający się z dwóch pałeczek, zrobionych z palisandru, arkady lub innego twardego drewna. Co imituje dźwięk, który wytwarzają? Bo mnie się wydaje, że imituje uderzenie dwóch drewnianych pałeczek o siebie. Muzyka to, czy nie?
Rozmawiamy w tej chwili o ludzkim głosie, a nie o instrumentach, przedmiotach. I pisząc o imitacji dźwięku miałem na myśli ludzki głos, co zresztą jest związane z naszą przemiłą konwersacją.
Co powiesz o Exodusie Kilara, gdzie tuż przed końcem chór ma krzyczeć, bądź mówić "Hosanna homini"? No dobra, instrumenty coś tam pitolą, ale chór właściwie już może zacząć złazić ze sceny, bo śpiewacy powtarzają w kółko te dwa słowa, które przecież muzyką nie są.
Całkowicie się nie zgodzę. Można tam wyczuć wyraźną pauzę, a ów krzyk jest wpasowany w ogólną koncepcję muzyczną utworu, co oznacza, że ,, sing must go on".
Uważam Gesualdo, iż nadintepretujesz pewne założenia. Oczywiście- podchodzą do tego tak jak ty, każdy dźwięk może być muzyką. KAŻDY, nawet zwyczajne ,,dzieńdobry". Polecam artykuł bodajże Pani Awratowicz (nie pamiętam dokładnie) ,, Śpiew, a recytacja".
Uwierz mi, czarne nie jest białe, a białe nie jest czarne. Oczywiście jest jeszcze czarno-białe i wydaje mi się, że o tym cały czas piszesz. Ale to oczywiście moje zdanie, a jak już napisałem- nie będę tej konkretnej opinii bronił do upadłego. Uważam, że dyskusje typu ,,Co jest sztuką, a co nie" i ,,Co jest dźwiękiem a co nie" są lekko bezsensowne. Dźwięk, sztuka, smak potrawy, piękno, brzydota i wiele innych ,,podmiotów" są związane ze zmysłami i upodobaniami. A tych tyle, ile ludzi. Sztuka na pewno nie jest dziedziną której służą jakiekolwiek ramy. Na koniec proponuje Ci Gesualdo przesłuchanie obydwu Diesa Irae. Chór spełnia tam funkcję tła, narratora, opowiadacza, ale intonacja i imitacja są zachowane. Bo to jest śpiew.
Na jakiś czas ulatniam się z dyskusji, w sumie prawie tak jak i z forum. Powrócę jak będę miał kupę czasu w spodniach:).
Pozdrawiam.
,,Mówię po hiszpańsku do Boga, po włosku do kobiet, po francusku do mężczyzn, a po niemiecku do mojego konia" Karol V Obieżyświat

Awatar użytkownika
in_ka
Fargi
Posty: 444
Rejestracja: ndz, 25 mar 2007 22:26

Post autor: in_ka »

Gesualdo pisze:Inko, chyba mnie nie zrozumiałaś.
Na to wygląda ;D
Teraz rozumiem.
Chorały wracają na swoje miejsce, uff ;)

Ale nadal nie wyjaśniłeś swojego rozumienia pojęć "muzyki artystycznej" i "prawdziwych wartościach artystycznych", nadto wprowadziłeś kolejny podział na sztukę wspólczesną i muzealną determinowaną przez_Ciebie_tylko_rozumianym_pojęciem "naszego języka".

I co jest lśniącą kuloodoporną szybą, hę?

Roztłumaczyć prostej kobiecie proszę!
Gesualdo pisze:(...)Dodam tylko, że we wspomnianej przeze mnie środowej audycji utwór został wymieniony, jako arcydzieło. Nie mówię tego, by dowieść, że [ocenzurowałam ;P] "wielkim kompozytorem był". Po prostu chciałbym trochę podyskutować o tamtej audycji. Może ktoś słuchał?
Tak. Ja słuchałam.
Podsumowałeś audycję, skomentujesz? ;P

Awatar użytkownika
Gesualdo
Niegrzeszny Mag
Posty: 1752
Rejestracja: pn, 01 wrz 2008 14:45

Post autor: Gesualdo »

Kaj pisze:
Ale o co chodzi? Niby Moniuszko czy Czajkowski to nie nasz język, a czy Henze to nasz język? Co to jest ten nasz jezyk? Nasz, czyli czyj?
Nasz, czyli naszej epoki. Ja po prostu uważam, że dzieła muzyczne są wielowarstwowe. Potrafię ich słuchać na różnych poziomach odbioru. W pewnej sferze każde dzieło reprezentuje swoją epokę. Moment, w którym aktualnie znajduje się sztuka. Jest takim zapisem historii. Symfonie Czajkowski pisał w określonym czasie, gdzie linia rozwojowa muzyki znajdowała się w tamtym, a nie innym punkcie. Posługiwał się językiem muzycznym, który wyrażał jego epokę. Dziś nie napiszemy fugi w stylu Bacha, nazywając ją sztuką współczesną. Nie mówię o cytatach i innych przekształceniach, bądź nawiązaniach.
Obecnie również znajdujemy się w pewnym punkcie. Jesteśmy świadkami takich, a nie innych wydarzeń, mamy taką, a nie inną mentalność. Pisząc utwór, artysta siada sobie przy stole i myśli: był już Bach z jego skomplikowaną polifonią, Mahler z potężnym symfonizmem, Strawiński z witalizmem, psipsiński z czymśtalizmem, a teraz przychodzę ja. I muszę sobie zadać pytanie, co mogę dać Sztuce, tej przemiłej siwowłosej pani? Nie tobie, kaju, nie mnie, tylko właśnie Sztuce.
Pewnie to jeszcze nie jest jasne, ale może wrócę do tego.

Orson pisze: Rozmawiamy w tej chwili o ludzkim głosie, a nie o instrumentach, przedmiotach.
Ludzki głos, to instrument muzyczny.

I pisząc o imitacji dźwięku miałem na myśli ludzki głos, co zresztą jest związane z naszą przemiłą konwersacją.
Co imituje ludzki głos?
Można tam wyczuć wyraźną pauzę, a ów krzyk jest wpasowany w ogólną koncepcję muzyczną utworu, co oznacza, że ,, sing must go on".
Jaką pauzę, jaką koncepcję? Rozmawiamy o materiale dźwiękowym, nie o dramaturgii, formie, przebiegu napięć, czy innych takich. Skoro „słowo wypowiadane nie niesie ze sobą znamion modulacji”, a więc nie jest muzyką, to w tamtym konkretnym momencie zabrzmiała nie-muzyka. Pamiętam, jak na koncercie powtarzałem „hosanna homini” i nic a nic nie modulowałem (według Twojej definicji). A dyrygent nie narzekał na mnie. Cholerka, a ja głupi myślałem, że tworzę muzykę.
Być może źle zrozumiałem Twoją definicję:
Słowo wypowiadane jak już wcześniej napisałem nie niesie ze sobą znamion modulacji. Kiedy zaczyna je nieść, czyli zaczyna imitować dźwięk modulowany np: wspomniane przez ciebie talerze, czy inne cudaki, zaczyna być muzyką.

Aha, niesienie znamion modulacji oznacza imitowanie dźwięku modulowanego, np. talerzy, czy innych cudaków. A więc po spełnieniu tych wszystkich warunków mamy do czynienia z muzyką. A, zaraz, zaraz. Są przecież wyjątki. Jeśli spotkamy się z wyraźną pauzą, a głos niemodulowany wpasowany jest w ogólną koncepcję, to jednak to jest muzyka. I jeszcze trzeba pamiętac, że wiązadła głosowe plus wszystkie rezonatory, znajdujące się w człowieku, to przecież żadną miarą nie instrument. No bo jak? Nie połknęliśmy przecież żadnego oboju, czy innego fletu.
I to są te „pewne przyjęte i nałożone z góry fakty, ramy, w których zwykło się nazywać przedmioty wedle ich pierwotnego znaczenia”.
Oczywiście, jeśli ktoś się uprze, że od dziś trójkąt będzie nazywał psem, a psa bumerangiem, a bumerang trójkątem to nie mogę nic zrobić.
A no tak.. Pewnie jesteś kynologiem, więc trudno mi dyskutować. Wiesz najlepiej, który trójkąt nie jest psem.



Na koniec proponuje Ci Gesualdo przesłuchanie obydwu Diesa Irae.
Gdybyś jeszcze powiedział, które to są te obydwa „Diesy Irae”, bo słyszałem w życiu troszkę więcej.
Uważam, że dyskusje typu ,,Co jest sztuką, a co nie" i ,,Co jest dźwiękiem a co nie" są lekko bezsensowne.
Masz rację. Więc… ten. no… co jadłeś dziś na śniadanie? Ba ja trzy kromki. Dwie z szynką, a jedną z szynką i serem żółtym,… nawet dobre, ale przydałby się ketchup.
Inka pisze: Ale nadal nie wyjaśniłeś swojego rozumienia pojęć "muzyki artystycznej" i "prawdziwych wartościach artystycznych"
Oj, dużo ode mnie wymagasz. Chyba w tym momencie za dużo.
I co jest lśniącą kuloodoporną szybą, hę?
Szybka jest kuloodporna, bo to są wartościowe eksponaty. Oj, bardzo wartościowe.
Podsumowałeś audycję, skomentujesz? ;P
Panie przodem.
"Jestem kompozytorem i coś pewnie chciałem, ale już zapomniałem."

Awatar użytkownika
kaj
Kadet Pirx
Posty: 1266
Rejestracja: śr, 28 wrz 2005 13:50

Post autor: kaj »

Orson pisze: Rozmawiamy w tej chwili o ludzkim głosie, a nie o instrumentach, przedmiotach. I pisząc o imitacji dźwięku miałem na myśli ludzki głos, co zresztą jest związane z naszą przemiłą konwersacją.
Ludzki głos jest z pewnością instrumentem.
Oczywiście- podchodzą do tego tak jak ty, każdy dźwięk może być muzyką. KAŻDY, nawet zwyczajne ,,dzieńdobry".
Oczywiście. O ile mamy do czynienia ze sztuką organizacji struktur dźwiękowych w czasie.
Gesualdo pisze:
Kaj pisze: Ale o co chodzi? Niby Moniuszko czy Czajkowski to nie nasz język, a czy Henze to nasz język? Co to jest ten nasz jezyk? Nasz, czyli czyj?
Nasz, czyli naszej epoki. Ja po prostu uważam, że dzieła muzyczne są wielowarstwowe. Potrafię ich słuchać na różnych poziomach odbioru. W pewnej sferze każde dzieło reprezentuje swoją epokę. Moment, w którym aktualnie znajduje się sztuka. Jest takim zapisem historii. Symfonie Czajkowski pisał w określonym czasie, gdzie linia rozwojowa muzyki znajdowała się w tamtym, a nie innym punkcie. Posługiwał się językiem muzycznym, który wyrażał jego epokę. Dziś nie napiszemy fugi w stylu Bacha, nazywając ją sztuką współczesną. Nie mówię o cytatach i innych przekształceniach, bądź nawiązaniach.
Obecnie również znajdujemy się w pewnym punkcie. Jesteśmy świadkami takich, a nie innych wydarzeń, mamy taką, a nie inną mentalność. Pisząc utwór, artysta siada sobie przy stole i myśli: był już Bach z jego skomplikowaną polifonią, Mahler z potężnym symfonizmem, Strawiński z witalizmem, psipsiński z czymśtalizmem, a teraz przychodzę ja. I muszę sobie zadać pytanie, co mogę dać Sztuce, tej przemiłej siwowłosej pani? Nie tobie, kaju, nie mnie, tylko właśnie Sztuce.
Pewnie to jeszcze nie jest jasne, ale może wrócę do tego.
Zdecydowanie nie jest jasne. Słucham sobie Moniuszki. Słucham sobie Henzego. Muzyka Moniuszki jest w konwencji ówczesnej. Henzego w jego konwencji. takiej, której używa sie obecnie i niedawnoi temu. OK. Ale czemu piszesz, że język Henzego jest nasz, a Czajkowskiego nie? Dla wiekszości obecnych to język Czajkowskiego jest bardziej swojski niz Henzego - zupełnie obcy. Co do mentalnośći. Nie poedejmuje sie wykazać, że Stokhausen miał bliższą mi mentalność niż Moniuszko. I czy mentalność jest zjawiskiem historycznym? Nie mylmy mózgu Bacha z jego peruką.

Awatar użytkownika
in_ka
Fargi
Posty: 444
Rejestracja: ndz, 25 mar 2007 22:26

Post autor: in_ka »

Gesualdo pisze:(...)Panie przodem.
To odniosę się do jednego z poruszanych zagadnień.
Piękna syntezy nowocześci z elementami zakorzenionymi w kulturze i zerwania komunikacji z odbiorcą w wy/u-tworach posługujących się całkowicie nowym językiem, bez umocowania w kulturze/tradycji.

Jako przykład podałabym wielkiej urody architekturę Paryża zestawiając ją z potworkowatym kształtem dzisiejszej Warszawy-nieugiętego miasta a zmasakrowanego przez faszystów, później ranionej obcymi kulturowo darami komunistów.

Podobnie z ewolucją języka - rozwój jest uprawniony zachowaniem więzi/odniesień z poprzednimi strukturami.
A niegdysiejsza zabawa intelektualna pod nazwą "esperanto" jest już właściwie trupem. (Łacina przy esperanto to wiosenna panienka ;) ).

Zabawy intelektualne dla przemiłej, siwowłosej "Sztuki" czeka podobny los. Niezrozumienie, izolacja, zapomnienie, i smród gnijącego truchła.

No chyba, że pojawi się pan Adorno ;)

Awatar użytkownika
kaj
Kadet Pirx
Posty: 1266
Rejestracja: śr, 28 wrz 2005 13:50

Post autor: kaj »

Degustibus. Czy wieża Eiffla jest piękniejsza niz PkiN? Czy La Defense to lepsza architektura niż MDM? Czy Tour de Montparnasse to lepsza architektura niż Ściana Wschodnia? itd.

ODPOWIEDZ