Kaj pisze:
Ale o co chodzi? Niby Moniuszko czy Czajkowski to nie nasz język, a czy Henze to nasz język? Co to jest ten nasz jezyk? Nasz, czyli czyj?
Nasz, czyli naszej epoki. Ja po prostu uważam, że dzieła muzyczne są wielowarstwowe. Potrafię ich słuchać na różnych poziomach odbioru. W pewnej sferze każde dzieło reprezentuje swoją epokę. Moment, w którym aktualnie znajduje się sztuka. Jest takim zapisem historii. Symfonie Czajkowski pisał w określonym czasie, gdzie linia rozwojowa muzyki znajdowała się w tamtym, a nie innym punkcie. Posługiwał się językiem muzycznym, który wyrażał jego epokę. Dziś nie napiszemy fugi w stylu Bacha, nazywając ją sztuką współczesną. Nie mówię o cytatach i innych przekształceniach, bądź nawiązaniach.
Obecnie również znajdujemy się w pewnym punkcie. Jesteśmy świadkami takich, a nie innych wydarzeń, mamy taką, a nie inną mentalność. Pisząc utwór, artysta siada sobie przy stole i myśli: był już Bach z jego skomplikowaną polifonią, Mahler z potężnym symfonizmem, Strawiński z witalizmem, psipsiński z czymśtalizmem, a teraz przychodzę ja. I muszę sobie zadać pytanie, co mogę dać Sztuce, tej przemiłej siwowłosej pani? Nie tobie, kaju, nie mnie, tylko właśnie Sztuce.
Pewnie to jeszcze nie jest jasne, ale może wrócę do tego.
Orson pisze:
Rozmawiamy w tej chwili o ludzkim głosie, a nie o instrumentach, przedmiotach.
Ludzki głos, to instrument muzyczny.
I pisząc o imitacji dźwięku miałem na myśli ludzki głos, co zresztą jest związane z naszą przemiłą konwersacją.
Co imituje ludzki głos?
Można tam wyczuć wyraźną pauzę, a ów krzyk jest wpasowany w ogólną koncepcję muzyczną utworu, co oznacza, że ,, sing must go on".
Jaką pauzę, jaką koncepcję? Rozmawiamy o materiale dźwiękowym, nie o dramaturgii, formie, przebiegu napięć, czy innych takich. Skoro „słowo wypowiadane nie niesie ze sobą znamion modulacji”, a więc nie jest muzyką, to w tamtym konkretnym momencie zabrzmiała nie-muzyka. Pamiętam, jak na koncercie powtarzałem „hosanna homini” i nic a nic nie modulowałem (według Twojej definicji). A dyrygent nie narzekał na mnie. Cholerka, a ja głupi myślałem, że tworzę muzykę.
Być może źle zrozumiałem Twoją definicję:
Słowo wypowiadane jak już wcześniej napisałem nie niesie ze sobą znamion modulacji. Kiedy zaczyna je nieść, czyli zaczyna imitować dźwięk modulowany np: wspomniane przez ciebie talerze, czy inne cudaki, zaczyna być muzyką.
Aha, niesienie znamion modulacji oznacza imitowanie dźwięku modulowanego, np. talerzy, czy innych cudaków. A więc po spełnieniu tych wszystkich warunków mamy do czynienia z muzyką. A, zaraz, zaraz. Są przecież wyjątki. Jeśli spotkamy się z wyraźną pauzą, a głos niemodulowany wpasowany jest w ogólną koncepcję, to jednak to jest muzyka. I jeszcze trzeba pamiętac, że wiązadła głosowe plus wszystkie rezonatory, znajdujące się w człowieku, to przecież żadną miarą nie instrument. No bo jak? Nie połknęliśmy przecież żadnego oboju, czy innego fletu.
I to są te „pewne przyjęte i nałożone z góry fakty, ramy, w których zwykło się nazywać przedmioty wedle ich pierwotnego znaczenia”.
Oczywiście, jeśli ktoś się uprze, że od dziś trójkąt będzie nazywał psem, a psa bumerangiem, a bumerang trójkątem to nie mogę nic zrobić.
A no tak.. Pewnie jesteś kynologiem, więc trudno mi dyskutować. Wiesz najlepiej, który trójkąt nie jest psem.
Na koniec proponuje Ci Gesualdo przesłuchanie obydwu Diesa Irae.
Gdybyś jeszcze powiedział, które to są te obydwa „Diesy Irae”, bo słyszałem w życiu troszkę więcej.
Uważam, że dyskusje typu ,,Co jest sztuką, a co nie" i ,,Co jest dźwiękiem a co nie" są lekko bezsensowne.
Masz rację. Więc… ten. no… co jadłeś dziś na śniadanie? Ba ja trzy kromki. Dwie z szynką, a jedną z szynką i serem żółtym,… nawet dobre, ale przydałby się ketchup.
Inka pisze:
Ale nadal nie wyjaśniłeś swojego rozumienia pojęć "muzyki artystycznej" i "prawdziwych wartościach artystycznych"
Oj, dużo ode mnie wymagasz. Chyba w tym momencie za dużo.
I co jest lśniącą kuloodoporną szybą, hę?
Szybka jest kuloodporna, bo to są wartościowe eksponaty. Oj, bardzo wartościowe.
Podsumowałeś audycję, skomentujesz? ;P
Panie przodem.